Zaloguj się, aby obserwować  
Mumin

Komnata Bractwa Smoczego Serca w Karczmie ,,Smoczy Kufel,,

1142 postów w tym temacie

- "Książka Kucharska Drowów - Czyli jak smacznie ugotować krasnoluda". Walgierzu. TO coś zdecydowanie dla ciebie - Demo żucił księgę pod nogi krasnoluda.
Walgierz spojrzał z obrzydzeniem na wolumin i beznamiętnym głosem odpowiedział:
- Każdy krasnolud, który da się ugotować, wart jest swojego losu.
- Dobra, dość mitrężenia czasu - zadecydował - ruszamy dalej. Demo! Książki poczytasz później. Zabierz sobie jakieś - z usmieszkiem powiedział krasnolud, po czym ruszył w kierunku drzwi. Przystawił ucho i chwilę słuchał.
- Nikogo za nimi nie ma. Ruszamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.11.2005 o 21:51, DemoBytom napisał:

- Ciekawe jak
smakuje ten "Krasnolud De Volaie". Albo "Krasnali Łeb w sosie śmietanowo grzybowym" - Demo zaśmiał się, przeglądając "Książkę > Kucharską Drowów"....


...... która nagle zniknęła, z dziwnym dźwiękiem zasysając powietrze w powstałą próżnię.
Demo popatrzył zaskoczony na swoje kosmate łapy,nagle trzymające pustkę.

Stłumiony smiech zabrzmiał na granicy słyszalności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.11.2005 o 22:36, TYHE napisał:

...... która nagle zniknęła, z dziwnym dźwiękiem zasysając powietrze
w powstałą próżnię.
Demo popatrzył zaskoczony na swoje kosmate łapy,nagle trzymające pustkę.


- TYHE - krzyknał Narrenturm - jak zawsze idziesz na łatwizne :]
poczym podszedł do regału i wysłał jego zawartość do gospody na stryszek - Przyda się w długie zimowe wieczory! - powiedział z szyderczym śmiechem :D - Reszta moja!! Remis mości sukkubie ...

Dnia 24.11.2005 o 22:36, TYHE napisał:

Stłumiony smiech zabrzmiał
na granicy słyszalności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.11.2005 o 22:36, TYHE napisał:

...... która nagle zniknęła, z dziwnym dźwiękiem zasysając powietrze w powstałą próżnię.
Demo popatrzył zaskoczony na swoje kosmate łapy,nagle trzymające pustkę.

Stłumiony smiech zabrzmiał na granicy słyszalności.


- TYHE... Widać nudzi się tam w swojej Loży.
- Czyli swoją część łupu już odebrałaś - Demo zaśmiał się. Wiedział, że TYHE dokładnie słyszy o czym rozmawiają. - Żeby dostać więcej to musisz sama tu przyjść i wreszcie przydać sie na coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Czas na dzielenie łupów i czytanie ksiąg przyjdzie później. Teraz mamy ważniejsze rzeczy do zrobienia - Mumin ponaglał nieco drużynę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Walgierz nie zwracał uwagi na słowne przepychanki w drużynie. Jak przyjdzie co do czego, to wezmą się za walkę, a nie zabawy.
Pchnął ostrożnie drzwi i wyjrzał. Rzeczywiście nikogo nie było. Zawiasy otworzyły się bez skrzypniecia i krasnolud powoli wyszedł na korytarz. Trzymając topór w pogotowiu szedł wolno, ale zdecydowanie naprzód. Stanął i zaczął nasłuchiwać. Miarowe zawodzenie przerywane dudnieniem.
Skradając się, walgierz podążał w kierunku, z którego dochodził hałas. Minął jeszcze dwa zakręty i stanął przed wielkimi drzwiami. To właśnie z komnaty, do której one prowadziły, dochodziły te dziwne dźwięki.
Walgierz uchylił wrota i wystawił głowę.
Wielka sala była słabo oświetlona. Widoczna była jednak grupka postaci na jej środku. Pieciu magów stało na krańcach pentagramu wymalowanego na podłodze i zawodzili coś dziko. Co jakiś czas przerywali i uderzali laskami o podłogę. Smętny rytm nasuwał jednoznaczne podejrzenia, co do charakteru inwokacji.
- Myślę, że to czas przetrzepać im skórę - powiedział cicho walgierz. Spojrzał krótko za siebie, podniósł topór i ruszył pędem na magów.
Zajęci rytuałem nie zauważyli go zbyt szybko. Dla dwóch z nich było w ogóle zbyt późno. Pierwszy runął ścięty jak pniak młodej brzozy przez wprawnego drwala, drugi runął z rozciętą głową. Krasnolud nie czekając na reakcję reszty rzucił się w prawo i schował za masywną kolumną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Krasnolud nie czekając na reakcję reszty rzucił się w prawo i schował za masywną kolumną...
... która po chwili rozpadła się na kawałki. Gdy Egan wpadł do komnaty zobaczył czrująca postać. Druid natychmiast rzucił najszybszy czar i z jego dłoni wyleciał kolec w stronę sekciarza. Ten jednak chyba wyczuł zagrożenie, bo przerwał czar i wzniósł barierę ochronną. Egan odbiegł na bok, chowając się i łapiąc wilka. Robił miejsce dla innych. Sam szukał odpowiedniego czaru...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Krasnolud nie czekając na reakcję reszty rzucił się w prawo i schował za
> masywną kolumną...
W momencie, gdy walgierz otworzył szeroko drzwi by wbiec do środka, przez szparę pomknęła w kierunku jednego z magów strzała i utkwiła mu w prawym ramieniu. Ku zdumieniu Mumina nekromanta wcale się nią nie przejął, zupełnie jakby nie zauważył. Uderzenie serca później strzała zmieniła się w coś na kształt fioletowego promienia światła i zniknęła.
- Magiczna osłona - mruknął do siebie Mumin i wbiegł do pomieszczenia posyłając jeszcze jedną strzałę w tego samego czarodzieja, z podobnym efektem. Łowca zdążył dobiec do kolumny po przeciwnej stronie pomieszczenia niż walgierz, więc nie zobaczył, że nekromanta osunął się na ziemię. Strzała nic mu nie zrobiła, ale trucizna już tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Narrentum widząc rozsypującą sie przed Walgierzem kolumnę i Egana - jak by go na moment zamurowało - wyskoczył w góre robiac salto w kierunku trzech pozostałych magów, już miał jednego ciąć mieczem, gdy ten osunął się na ziemię. Odległość do kolejnego była znaczna, więc wyszarpnął z juków kostur - puszczając przy tym miecz - i samym końce kija, który w jakiś sposób nagle zwiąkszył swoją długość walną z całej siły w potylice maga. Głuchy odgłos oznajmił, że truchło padające na ziemie już się nie podniesie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pozostało jeszcze dwóch magów. Hunter podbiegł do nich, a stali blisko siebie. Wyciągnął miecz, strzelił jednego maga w czaszkę, siła tego uderzenia rozgruchotała czachę magowi. Drugi mag dostał szybkie cięcie i jego spadła na ziemię. Nie było czasu na sprawdzenie pomieszczenia, ponieważ gdzieś w głębi sali dało się usłyszeć dźwięk otwieranych drzwi i do sali wbiegła chmara szkieletów - orków i ludzi. Hunter powiedział na głos - "Zaraz zacznie się prawdziwa zabawa"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.11.2005 o 08:43, hunter22 napisał:

gdzieś w głębi sali dało się usłyszeć dźwięk otwieranych drzwi i do sali wbiegła
chmara szkieletów - orków i ludzi. Hunter powiedział na głos - "Zaraz zacznie się prawdziwa zabawa"...

- Taaak - uśmiechnął się pod nosem Mumin i ustawił za kolumną tak, by móc z łuku ostrzeliwać wchodzących. Zaklął szpetnie gdy zobaczył, że to szkielety, bowiem nie spodziewał się, by strzały mogły zrobić na nich jakieś wrażenie. Wypuścił jedną i rzeczywiście - bez efektu. Łuk wylądował na ziemi, a Mumin sięgnął po miecz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Pozostało jeszcze dwóch magów. LOL SERIO ?? LOL

Dnia 27.11.2005 o 08:43, hunter22 napisał:

Hunter podbiegł do nich, a stali blisko siebie. Wyciągnął miecz, strzelił jednego maga w
czaszkę, siła tego uderzenia rozgruchotała czachę magowi. Drugi mag dostał szybkie cięcie ...

(został tylko jeden - ludzie - CZYTAJCIE POSTY, SIE TURLAM ZE ŚMIECHU JAK PISZECIE LOL)

- "Zaraz zacznie się prawdziwa zabawa"... powiedział Hunter
- Dla mnie to jest młocka - odparował Narrenturm i zaczął wywijać młyńce kijem - gdy tylko jakiś szkielet zblirzył się bardziej do niego, zamieniał się w kupkę kości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-"To tylko sen. To tylko sen..." -Powtarzał w myślach Nieróbżesz, już samemu sobie nie wierząc.
Nierbesz jak zwykle przemierzał krainy jego tylko znanym celom, jeśli w ogóle miał w tym jakiś cel. I jak co jakiś czas miał odwiedzić, mając po drodze Karczmę "Smoczy Kufel", swoich przyjaciół. Widział w życiu wiele dziwnych rzeczy i czynów, ale tamtych dni nie wydarzyło się nic szczególnego ponad to, co spotykało (albo nie spotykało) go dotychczas... Po prostu szedł przed siebie, myślał, sam wie o czym i...
-Nie zauważyłem czegoś? - Powiedzial. W tamtej chwili Nieróbżesz zorientował się w sytuacji bez sensu. I pomyślał sobie:
-"Znowu śpię i w śnie mam tego świadomość" -Przypomniał sobie sytuację z dzieciństwa, kiedy sen byl tak nierzeczywisty, że postanowił się obudzić. Niestety na życzenie nie można się obudzić. Spanikowane dziecko zaczęło krzyczeć i wołać matkę. Traf chciał, że wołał naprawdę, lamentując w nocy, a mieszkał wtedy z rodzicami. Wtedy matka słysząc krzyki młodego Nierbesza obudziła swoje dziecko.
Nieróbżesz nie zapomniał tego faktu nigdy, dlatego nie mająca się prawa istnieć w realnym świecie sytuacja przyniosła mu na myśli wspomnienia z dzieciństwa.
-"Ale to już tak długo trwa!" -Pomyślał i zaczął krzyczeć wzywając matkę.
Przez jakiś czas Nieróbżesz żył w przekonaniu że to sen, a że podróżuje samotnie, nikt opodal nie mógł go obudzić z tego snu. Ale trwało to dla niego zbyt długo, a mimo iż nagła zmiana sytuacji w jakiej się znalazł, choć nieracjonalna była tak namacalna jak żaden sen. Pomyślał:
-"Myślę, więc jestem" -i ogarnęła go mroczna wizja, że świat się zmienił, biorąc pod uwagę jedynie, że to złe. Że to sprawka ZŁA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kiedy kolumna ekspolodowała, walgierz poczuł się odrobinę niepewnie... Na całe szczęście jego kompani zajęli się magami i nie musiał się martwić o błyskawice lub inne zabójcze niespodzianki.
Pojawiły się szkielety. Krasnolud ryknął i z ochotą rzucił się do boju. Jego ognisty topór zakreślał szerokie koła i robił wyrwy we wrażych szeregach. Inni też nie próżnowali i po kilku minutach wytężonej pracy żaden nieumarły nie sprawiał wrażenia choćby namiastki życia. Walgierz potoczył wzrokiem po stercie kości a patrzył na nie z satysfakcją jak żniwiarz obserwujący pokosy zboża.
Gdy odzyskał już oddech odwrócił się i podszedł do dwóch ubitych wcześniej przez siebie magów. Przeszukał ich szaty, ale znalazł jedynie amulety. Z grymasem na twarzy schował je do torby i zerknął na środek pentagramu.
Leżała tam księga, która wprost emanowała złem. Pochylił się i zajrzał do niej. Nie był mocny w czytaniu, szczególnie antycznych run, ale obrazki były jednoznczne. Pięć małych postaci na tle pentagramu i wiązka energii prowadząca do wielkiej postaci w szacie maga.
- Nie chcę się mądrzyć - zaczął walgierz - Ale wydaje mi się, że mocno daliśmy w kość Nekromancie. Tych pięciu pajaców chyba w jakiś sposób wspomagało go magicznie. Teraz pewnie będzie trochę słabszy - dodał z ironią patrząc na pieć trupów.
- Nie ma na co czekać - podjął po chwili - Ruszajmy dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.11.2005 o 13:40, walgierz napisał:

- Nie chcę się mądrzyć - zaczął walgierz - Ale wydaje mi się, że mocno daliśmy w kość Nekromancie. Tych pięciu pajaców chyba w jakiś sposób wspomagało go magicznie. Teraz pewnie będzie trochę słabszy - dodał z ironią patrząc na pieć trupów.
- Nie ma na co czekać - podjął po chwili - Ruszajmy dalej.


Zdyszany jeszcze po walce Demo (Tak, też tam był, gromiąc wrogie szkielety w sali) przyjżał się księdzie.
- To podobny tom do tego, który zabrałem z księgozbioru. Ale ten jest cieńszy, pewnie zawiera tylko część złowrogiej magii opisanej w moim (już) tomisku. Uważam, że powinno się to zniszczyć. Nam ta księga niewiele pomoże, bo mamy obszerniejszą, a niszcząc tą również wpłyniemy na zmniejszenie ich siły.
Dodatkowo zaczną się bać, jak zaczną znajdywać trupy i przerwane rytuały. - Demo nie czekajac na odezwę drużyny wypowiedział krótkie zaklęcie, po czym z jego dłoni buchnęły płomienie obracając złowrogą księgę w popiół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Demo niszczył księgę, walgierz wyjrzał przez drzwi, którymi wbiegły szkielety. Korytarz był pusty i cichy. Krasnolud otworzył szerzej drzwi i wyszedł z komnaty.
Nic nie wskazywało na to, żeby nowe zastępy wrogów miały ich niepokoić. Ruszył powoli, czujnie się rozglądając. Słyszał, że inni podążyli za nim. Poruszali się ostrożnie. Kilka kroków i nasuchiwanie. Kroki i znowu postój.
Walgierz czuł, że są blisko celu. Kiedy minęli kolejny zakręt i ich oczom ukazały się wielkie drzwi, krasnolud zatrzymał gestem drużynę. Tym razem nie rzucał się z furią. Otworzył spokojnie drzwi i wszedł do komnaty.
Jego oczom ukazały się stoły, na których znajdowały się różne preparaty, fiolki, pergaminy i książki. A przy stole alchemicznym stał ON. Sprawca całego zła, z jakim przyszło im się zmierzyć.
Ubrany w długą, czarną szatę z czerwonymi wstawkami. Twarz jego zasłoniał kaptur, ale wprawne i nawykłe do ciemności oko walgierza dojrzało naznaczona bliznami twarz. Ale to nie blizny były straszne. Najgorsze były oczy. Nie jakieś niezwykle przerażające. One były po prostu puste. Nie zdradzały żadnych uczuć.
- A więc dotarliście tutaj? - zapytał bez emocji - Pewnie chcecie o coś zapytać, zanim was zmiażdzę...
- W sumie to tak - spokojnie rzekł krasnolud - Gdzie trzymasz klucz do skarbca?
Kula ognia, jaka pomknęła w kierunku walgierza musiała mu wystarczyć za odpowiedź. Tyle, że on na nią nie czekał. Rzucił się w kąt komnaty i przekoziołkował. Mag w tym czasie wzywał swoich strażników...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.11.2005 o 22:56, walgierz napisał:

A więc dotarliście tutaj? - zapytał bez emocji - Pewnie chcecie o coś zapytać, zanim was zmiażdzę...
- W sumie to tak - > spokojnie rzekł krasnolud - Gdzie trzymasz klucz do skarbca?

- Tak, dobre pytanie - powiedziała Tyhe, wychodząc z Drzwi Cienia. - Z powodu nieporozumienia z pewnym smokiem co do procentów jestem stratna....

Dnia 28.11.2005 o 22:56, walgierz napisał:

Kula ognia, jaka pomknęła w kierunku walgierza musiała mu
wystarczyć za odpowiedź. Tyle, że on na nią nie czekał. Rzucił się w kąt komnaty i przekoziołkował. Mag w tym czasie wzywał
swoich strażników...

.......były to na początek 3 kościane golemy.
- Oooo, jak ja tego nie lubię - zajęczała Tyhe, gasząc płonący pojedynczy niebieski włos. - Podobne do pająków mieczników, nie lubię, bo...
W pomieszczeniu zmaterializowały sie 2 pająki - wampiry.
- Chyba o czymś zapo... No tak. - Tyhe zamahała rękoma. - ωΞЄЎǾυς!! ۶گфχήŦ !!
Pośrodku pojawiła się unosząca się w powietrzu czaszka i rozpyliła trujący opar. Pająki drgnęły spazmatycznie i padły.
W tym momencie pojawił sie Upadły Planetar i wyczarowawszy sobie barierę ostrzy, ruszył na jednego golema.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W tym momencie pojawił sie Upadły Planetar i wyczarowawszy sobie barierę ostrzy, ruszył na jednego golema.
Drugi w tym czasie zajęty był odpędzaniem się od namolnego krasnoluda wywijającego wściekle magicznym toporem. Golem pozbył się już jednego ramienia, ale drugim dzielnie machał przed nosem walgierzowi. Ten blokował ciosy i wypatrywał okazji do kontrataku. W pewnej chwili zamarkował cięcie od prawej, wywinął zgrabne kółeczko i ciął straszliwie od lewej z dołu. Odrąbał niebezpieczne ramię golema i zakończył walkę uderzając z dzikim wrzaskiem w czaskę ożywieńca. Ten upadł, drgnął konwulsyjnie i zamarł.
Walgierz nie tracił czasu na upajanie się zwycięstwem, tylko rozejrzał się. Nekromanta rzucał czary, naprzemiennie przywołując jakieś paskudztwa i atakując przeciwników najprzeróżniejszymi paskudztwami. Żadna ze stron nie uzyskała przewagi. Maga otaczały w tej chwili dwa żywiołaki powietrza i jakieś czworonożne niemiluchy, które przypominały skrzyżowanie wilka z jaszczurką.
Walgierz westchnął, potem wrzasnął i rzucił się na jednego z nich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Demo nie czekajac na odezwę drużyny wypowiedział krótkie zaklęcie, po czym z jego dłoni buchnęły płomienie obracając złowrogą księgę w popiół.

-Hmm... trzeba było mi dać chuchnąć, zrobi to innym razem ... - poczym ruszył za resztą drużyny

- A więc dotarliście tutaj? - zapytał bez emocji - Pewnie chcecie o coś zapytać, zanim was zmiażdzę...
- W sumie to tak - spokojnie rzekł krasnolud - Gdzie trzymasz klucz do skarbca?
- Tak, dobre pytanie - powiedziała Tyhe, wychodząc z Drzwi Cienia.
- Z powodu nieporozumienia z pewnym smokiem co do procentów jestem stratna....
Kula ognia, jaka pomknęła w kierunku walgierza musiała mu wystarczyć za odpowiedź. Tyle, że on na nią nie czekał. Rzucił się w kąt komnaty i przekoziołkował. Mag w tym czasie wzywał swoich strażników...
.......były to na początek 3 kościane golemy.
- Oooo, jak ja tego nie lubię - zajęczała Tyhe, gasząc płonący pojedynczy niebieski włos. - Podobne do pająków mieczników, nie lubię, bo... W pomieszczeniu zmaterializowały sie 2 pająki - wampiry.
- Chyba o czymś zapo... No tak. -

- Zdarza się najlepszym - mruknął w jej kierunku zgryźliwie Narrenturm

Tyhe zamahała rękoma. - ωΞЄЎǾυς!! ۶گфχήŦ !! Pośrodku pojawiła się unosząca się w powietrzu czaszka i rozpyliła trujący opar. Pająki drgnęły spazmatycznie i padły. W tym momencie pojawił sie Upadły Planetar i wyczarowawszy sobie barierę ostrzy, ruszył na jednego golema.

Narrenturm stwierdził pod nosem - Nic mi się nie chce - poczym z jego ust w kierunku drugiego golema buchnął ogień - jakby z paszczy olbrzymiego smoka - potomka potężnego niegdyś rodu - w komnacie zrobiło się gorąco, a z golema zostało troche popiołu na podłodze ...
- My się już znamy - powiedział beznamiętnie ON
- Odnosze takie wrażenie - myślałem że już cie dawno zamieniłem w byt astralny ale widze że nie skutecznie - odparował Narrenturm - czas wreszcie pozbyć sie Ciebie z tej sfery i zamknąć Ci do niej droge ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Przepraszam Walgierzu - nie chciałem zrobić z Ciebie pieczystego, choć pewnie niektórzy by sie z tego ucieszyli - po czym spojrzał na TYHE z szelmowskim uśmiechem ...

Walgierz nie tracił czasu na upajanie się zwycięstwem, tylko rozejrzał się. Nekromanta rzucał czary, naprzemiennie przywołując jakieś paskudztwa i atakując przeciwników najprzeróżniejszymi paskudztwami. Żadna ze stron nie uzyskała przewagi. Maga otaczały w tej chwili dwa żywiołaki powietrza i jakieś czworonożne niemiluchy, które przypominały skrzyżowanie wilka z jaszczurką. Walgierz westchnął, potem wrzasnął i rzucił się na jednego z nich...

- No dobra, już nie będę robił piekarnika z tej sali i skoczył w kierunku kolejnych poczwar pełzającej koło maga i usiłujących odegnać od niego drużyne - Coś ty za pokraczne stwory wytworzył, przecieć to jest paskudztwo - śmiał się do NIEGO, on jednak nie odpowiadał zaprzątnięty rzucaniem kolejnych czarów. Czarna posoka zbroczyła już podłoge, że trzeba było uważać by się nie pośliznąć na porąbanych członkach. Nagle dwa żywiołaki
ruszyły na Narrenturma i dwa kolejne w kierunku TYHE; Demo w ostatnim momecie krzyknał, Narrenturm pośliznął się i wylądował w cuchnącej posoce ale to uratowało mu życie.
- Nie no - jak ON sobie czaruje, to ja też moge - jednak z tymi to sie rozprawie tradycyjnie - i znów sobie chuchnął, jednak tym razem już tylko by się pozbyć latających nicponi ...


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować