gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Dnia 01.12.2010 o 20:44, Jcl napisał:

Tylko, że ja sam nie wiem czego teraz tak naprawdę oczekuję.
Jeszcze jestem nią zauroczony, chciała abym jej wybaczył to co mi zrobiła, ale narazie
nic więcej.
Tak jak mówiłem, jest zakochana narazie w moim koledze, który ją olewa jak tylko może,
ona mówi że chciała by o nim zapomnieć ale nie może. A zdjęcia nie wyślę, jest zarezerwowane
tylko dla mnie ;)

Jesteś oczarowany jej wyglądem. A to przechodzi i to dosyć szybko uwierz mi. Trzeba do tego jednak spełnić jeden warunek... nie patrzeć na obiekt zauroczenia. Jak widać dziewczyna jest nieogarnięta, oszukiwała cię, robiła z ciebie idiotę a do tego wiedząc, że ci się podoba żali się tobie jak bardzo kocha twojego kumpla... żałosne to i bezczelne. Serio pora kopnąć ją w tyłek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>> i tak sobie czytam i czytam... i czytając Twoje wypowiedzi mimowolnie nachodzi mnie wrażenie,

Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

że chciałabyś żyć w jakimś bajkowym świecie, gdzie króluje miłość, wspaniałe głębokie
uczucia między kobietą i mężczyzną itd...


Sorry... Wiem, że to jest złe, evil, blee i w ogóle. Jestem wstrętna, zła i okrutna i kajam się przed majestatem konsumpcyjnego społeczeństwa, które traktuje drugiego człowieka jak rzecz. Póki starczy mi jednak sił i cierpliwości oraz wiary właśnie w człowieka, ale nie tego, który jest słaby i nie potrafi własną główką sterować swym życiem, a górę nad nim biorą te najprymitywniejsze instynkty, tylko takiego, co ma na tyle odwagi, by w kupie (w znaczeniu dosłownym) wykazać się swoją godnością. Tak- godność człowieka, gdzie się podziało to pojęcie?

Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

A ja zawsze myślałem, że kiedy dwie osoby (świadome i trzeźwo myślące) w pełni dobrowolnie
i z jednakową ochotą godzą się na wspólny sex, to z biologicznego punktu widzenia jest
to właśnie niczym innym jak doborem partnera w celu zaspokojenia podstawowej potrzeby.


Słabe jednostki, które nie potrafią zatrzymać przy sobie partnera ale nie potrafią się przyznać do swej nieudolności i z braku laku z byle kim, byle gdzie, byle jak- uroczo :-)

Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

Bo przecież gdyby jednej ze stron partner z jakichś względów nie odpowiadał, to sexu
by nie było.


Jak najdzie ochota to pies kota wyłomota. Pies czy suka nie ma wygórowanych preferencji w doborze partnera.

>> Za to są takie, które podobnie jak człowiek uprawiają sex nie tylko w wyniku bezpośredniej

Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

potrzeby rozmnażania, ale dla samej fizycznej przyjemności.


A ponoć orgazm wieprzy trwa 30 minut, co to wnosi do tematu?

Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

A to dobre. A czym różni się więc taki pies od osoby, która chce tylko zaspokoić głód
albo pragnienie? Niczym

.
Pies zje kupę- człowiek niekoniecznie. Nadal nie zauważasz różnicy?

>Jeżeli ona chce i on chce, to czy jest jakikolwiek logiczny powód dla

Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

którego mieliby tego nie zrobić? Ano jest. Nie powinni tego robić żeby się nie "zeszmacić"
i zamiast tego powinni się zaspokoić ręcznie. Wtedy jest "wyższość nad zwierzęcością".


Że co??? Wyższość jest wtedy, gdy trzyma się instynkty na wodzy.

Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

A jeszcze lepiej gdyby dusili w sobie tę potrzebę aż do stanu kiedy wszystko wokół zacznie
im się "kojarzyć". A kiedy tylko takie złe "skojarzenie" się pojawi, powinni jak najszybciej
odmówić zdrowaśkę żeby odgonić złe myśli. Wtedy mamy prawdziwe zwycięstwo nad naturą.


Zdrowaśkę? Sorry, z tym nie do mnie, bo jakoś garbate aniołki dawno przestały mnie bawić. Mówisz, jakby potrzeba seksu była silniejsza od wszystkiego. Jeśli jest się seksoholikiem tak, normalny człowiek potrafi się kontrolować. Co złego w tym, że szuka się partnera? Nie mówię o związkach- jeden raz na zawsze. Ale umawianie się na seks jest żałosne. Traktujemy wtedy tą druga osóbkę jak wibrator/ gumową lalę, czy jak to sobie nazwiemy. To nie jest fair, ani nie jest zdrowe. Chcesz naprawdę takiej rzeczywistości? Potem umawiasz się z jakąś panną a ta zaliczyła kilkanaście takich meetingów przed Tobą... Ale fajne uczucie- Zdzich tu był, Stachu, Rychu i Krzychu- teraz moja kolej, yupppppi :D

Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

Człowiek chyba lubi się postrzegać jako istota będąca "ponad" naturą i lubi się oszukiwać
w rozmaity sposób.

Z tego co pokazuje społeczeństwo po stokroć "niet"! Usprawiedliwiamy żądze instynktami, jak banda prymitywów bez jakichkolwiek wyższych uczuć...

Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

Jednak, jak to mówią: "z naturą nie wygrasz", czego pięknym dowodem
są chociażby wszelkiego rodzaju zdrady, fałsze i dwulicowości na tle walki o partnera
lub niezaspokojenia sexualnego. Z głodem nie wygrasz, z pragnieniem także, dlaczego masz
walczyć akurat z sexem?


Nie walczę, nie zrozum mnie źle. Walczyłabym jeśliby było to coś złego, a jest wręcz bardzo odwrotnie ;-P Zauważ: jeżeli jakaś osóbka umówiła się parę razy w przeszłości na taki przypadkowy seks, to czy potem będzie wstanie zbudować normalny związek? Naprawdę myślisz, że wystarczy jeden partner i nie będzie rozglądać się na boki? Hehe, naiwność... Potem mamy pokolenie dziwek za ogólnym przyzwoleniem^^

Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

Jeżeli wolałabyś uważać, że lepszym rozwiązaniem jest zaspokojenie potrzeby
wibratorem zamiast zostania "szmatą" poprzez zaspokojenie potrzeby z dobranym pociągającym
i atrakcyjnym partnerem, to jak dla mnie nie jest to oznaką zdrowego myślenia, a już
na pewno nie z czysto biologicznego punktu widzenia.


Jak pisałam wcześniej- człowiek potrafi nad sobą panować. Nie róbmy z siebie jakiś nieudaczników, którzy muszą bo inaczej się uduszą. Jak facet nie potrafi baby utrzymać przy sobie (bądź baba faceta) to sorry zorro ale o czymś to świadczy. Na pewno nie o zaradności :-)

Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

O ile wiem, potrzeby mają zazwyczaj natężenie indywidualne. Jednemu wystarczy raz w miesiącu,
a drugi potrzebowałby co drugi dzień.


To przyzwolisz na umówiony seks w pierwszym czy w drugim przypadku? A jak nazwiesz osobę, która ma duże potrzeby i często korzysta z tej formy? Dziwka czy nadal normalna osoba, która ma swoje potrzeby?

Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

Chcielibyśmy najeść się łososiem. Ale w tej chwili nas nie stać. Wobec
tego potrzebę zaspokoimy kupując chleb.


I tu się różnimy po prostu: ja nie idę na kompromis, dostaję zawsze to, czego chcę i nie zadowolę się jakimś zamiennikiem albo towarem z drugiej ręki, jeśli wiesz, co mam na myśli ;-)

Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

Twoje wypowiedzi oceniam natomiast bardziej
jako wizualizacje ideałów, które z realnym życiem niestety niekoniecznie mają wiele wspólnego.
Oczywiście Twoje poglądy szanuję. Też kiedyś miałem podobne :(


Póki ktoś ich nie zdeptał, tak? Chcesz żyć w brudnym świecie- Twój wybór. Mój świat będzie taki, na jaki mu pozwolę i mam doprawdy w d**ie to, że komuś wyda się to idylliczne. Nigdy nie pozwoliłabym się obmacać obcemu facetowi a myśl takiego seksu napawa mnie obrzydzeniem. A co potem, on ubiera się i idzie? Nikt nie zostanie przy mnie? Ot, zrobił co chciał i sobie wychodzi, nikt nie trzaska drzwiami i jest ok?! To jest smutna, żałosna i straszna na wskroś wizja. Nie chcę takiej rzeczywistości, mówcie sobie co tam chcecie ale jakieś uczucia obumierają wtedy. A to nie jest dobre :-( Również szanuję Wasze poglądy ale nie jestem w stanie się z nimi zgodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Sorry... Wiem, że to jest złe, evil, blee i w ogóle. Jestem wstrętna, zła i okrutna i kajam się przed majestatem konsumpcyjnego społeczeństwa, które traktuje drugiego człowieka jak rzecz.


W żaden sposób nie twierdzę, że to jest złe, a wręcz przeciwnie. Różnica jest w tym, że ja staram się patrzyć na świat taki, jakim jest według jego naukowego opisu oraz obrazu jaki tworzy rzeczywistość. Chciałbym nazywać to realizmem i racjonalizmem. Natomiast patrzenie na świat taki, jakim powinien być, nazywam idealizmem. Uważam że dobrze jest kiedy opieramy się na realizmie i zmierzamy ku idealizmowi - i taką postawę staram się przyjmować. Natomiast kiedy opieramy się na idealizmie bez realizmu, to taką postawę uważam za oderwaną od rzeczywistości. Chociaż nie wiem jak jest w Twoim przypadku.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Póki starczy mi jednak sił i cierpliwości oraz wiary właśnie w człowieka, ale nie tego, który jest słaby i nie potrafi własną główką sterować swym życiem, a górę nad nim biorą te najprymitywniejsze instynkty, tylko takiego, co ma na tyle odwagi, by w kupie (w znaczeniu dosłownym) wykazać się swoją godnością. Tak- godność człowieka, gdzie się podziało to pojęcie?


To chyba wyraźnie wskazuje na Twoje idealistyczne podejście. Realistyczne chciałoby uwzględnić, że człowiek jest niestety kierowany potrzebami, czy tego chce, czy nie. A z racji tego, że natężenie i zróżnicowanie potrzeb jest cechą zmienną i odmienną dla każdego osobnika, nie można chyba jednoznacznie określić pojęć takich jak opisane tutaj przez Ciebie "słabość", "odwaga", czy "godność". Dlatego właśnie jeden m.in. będzie dążył do posiadania jednego partnera do końca życia, a drugi niekoniecznie. Najlepszym tego dowodem jest chyba różnorodność postaw i poglądów ludzkich, przy jednoczesnym subiektywnym przekonaniu że każde z nich są słuszne i najlepsze.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Słabe jednostki, które nie potrafią zatrzymać przy sobie partnera ale nie potrafią się przyznać do swej nieudolności i z braku laku z byle kim, byle gdzie, byle jak- uroczo :-)


Z pewnego punktu widzenia na pewno. Można to jednak pewnie analizować pod wieloma innymi kątami. I tak np. z czysto biologicznego ujęcia, osobnik który zdobywa jak najwięcej partnerów sexualnych, nie jest bynajmniej nieudolny, a wręcz osiąga największy sukces.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Jak najdzie ochota to pies kota wyłomota. Pies czy suka nie ma wygórowanych preferencji w doborze partnera.


W przypadku człowieka można się tu chyba kierować teorią użyteczności, o której już po części pisałem. "Lepszy rydz, niż nic", "Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma" itp. Jeden z podstawowych opisów ludzkiego działania chyba w każdej dziedzinie, a zwłaszcza w dziedzinie potrzeb. Choć to chyba duże uproszczenie.

Jeden będzie czekał całe życie na księżniczkę/księcia z bajki i w międzyczasie nie będzie się "szmacił". Drugi dążąc do tego samego celu nie będzie w tym "szmaceniu" widział nic złego, a nawet nie będzie tego tak określał. Oboje kierują się przede wszystkim własnym dobrem i oboje rozumieją je na swój sposób.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

A ponoć orgazm wieprzy trwa 30 minut, co to wnosi do tematu?


Może wnosić tyle, że z pewnego punktu widzenia, jeżeli z partnerem którego kochasz, uprawiasz sex dla przyjemności, to tak naprawdę w tym momencie nie różnicie się od zwierząt które robią to samo. Chcę Ci pokazać, że Twoje porównywanie człowieka ze zwierzęciem jest bardzo wybiórcze, relatywistyczne i relatywne, bo znajdzie się punkt widzenia, który "wyższość" człowieka może sprowadzić do parteru.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Pies zje kupę- człowiek niekoniecznie. Nadal nie zauważasz różnicy?


Nie wiem czy pies jest do czegoś takiego zdolny. Człowiek w mniej lub bardziej skrajnych warunkach kierowany potrzebą jest w stanie zrobić, zjeść i wypić gorsze rzeczy. Zesłani na Syberię zjadali swoich zmarłych współzesłańców. Mieszkańcy Haiti żywią się obecnie "ciastkami" z suszonego błota.

"Odporność" na potrzeby jest uzależniona od osobniczego zróżnicowania. Dlatego m.in. jedni partnerzy są bardziej skłonni do zdrady od innych. I nic na to nie poradzisz, choćbyś od dziecka wychowywała wszystkich w bajkach o miłości, wierności i cnocie. Życie. Kiedyś trzeba to przyjąć do wiadomości.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Że co??? Wyższość jest wtedy, gdy trzyma się instynkty na wodzy.


Jak było pisane wyżej: "odporność" na potrzeby jest uzależniona od osobniczego zróżnicowania. Instynkt to nie to samo co potrzeba. Instynkt wynika z podstawowej potrzeby. Tak długo jak potrzeba zostanie niezaspokojona, tak długo instynkt będzie kierował mniej lub bardziej świadomym tego człowiekiem. A co już pisałem wcześniej - niezaspokajanie potrzeb, zwłaszcza podstawowych, ma chyba zawsze negatywny wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne - gwałty i zdrady nie biorą się bez przyczyny.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Zdrowaśkę? Sorry, z tym nie do mnie, bo jakoś garbate aniołki dawno przestały mnie bawić.


To była raczej przenośnia. Za "zdrowaśkę" możesz wstawić dowolną metodę mającą na celu "powstrzymanie instynktu".

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Mówisz, jakby potrzeba seksu była silniejsza od wszystkiego.


Można by długo o tym rozmawiać jaki ma ona wpływ na nasze życie. Przykład tego jak np. pracownicy dostają od przełożonych awanse czy dobre posady za "czynności" niekoniecznie związane z pracą. Kiedy np. władca podejmuje polityczne decyzje za namową kochanka. Kiedy np. ktoś przepisuje się do innej klasy bo tam chodzi osoba która jest dla niej atrakcyjna. Kiedy np. ktoś chodzi częściej do jednego sklepu niż do innego, bo pracuje tam kasjer który się podoba i ładnie uśmiecha... U podstaw wielu decyzji na najwyższych, średnich i niskich szczeblach mogą istnieć różnego rodzaju podteksty sexualne i to nawet nie bezpośrednio uświadomione sobie przez decydującego. Myślę, że to oczywiste.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Jeśli jest się seksoholikiem tak, normalny człowiek potrafi się kontrolować.


Kontrolujemy się przecież cały czas. Kiedy ostatnio widziałaś kogoś uprawiającego sex na środku ulicy? Jeżeli w lokalu poznasz atrakcyjnego partnera i oboje poprzez sygnały werbalne i niewerbalne czujecie że macie ochotę na to samo, a następnie przeniesiecie się do mieszkania żeby wspólnie spędzić resztę wieczoru i nacieszyć się własnym oddziaływaniem, to czemu miałaby wówczas taka kontrola służyć?

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Co złego w tym, że szuka się partnera? Nie mówię o związkach- jeden raz na zawsze. Ale umawianie się na seks jest żałosne. Traktujemy wtedy tą druga osóbkę jak wibrator/ gumową lalę, czy jak to sobie nazwiemy. To nie jest fair, ani nie jest zdrowe.


Nie ma nic złego w tym że szuka się partnera. Jest to coś absolutnie normalnego i naturalnego. Jednak zdajesz się nie brać pod uwagę tego, że osobiste natężenie czy definicja tego "poszukiwania" nie jest nigdy stała i występuje w tylu wersjach i odmianach, ilu jest ludzi. Dodatkowo nieustannie zmienia się to dynamicznie w czasie.

Jeżeli umawianie się na seks jest żałosne, to czym jest alternatywa w postaci "wibratora"? Tak długo jak obie strony nie widzą w tym nic złego, tak długo jest to jak najbardziej fair. Zdrowsze od "wibratora" jest również, bo w jakimś stopniu spełniana jest jednocześnie potrzeba bliskości z drugim człowiekiem i więzi emocjonalnej, czego "wibrator" Ci nie da.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Chcesz naprawdę takiej rzeczywistości? Potem umawiasz się z jakąś panną a ta zaliczyła kilkanaście takich meetingów przed Tobą... Ale fajne uczucie- Zdzich tu był, Stachu, Rychu i Krzychu- teraz moja kolej, yupppppi :D


Nic z tych rzeczy. Jak pisałem na początku - staram się jedynie patrzeć na świat realistycznie, bo generalnie uważam, że lepiej się miło zaskoczyć niż srodze zawieść. Swoją drogą to rzeczywistość taka właśnie jest i chyba w mniejszym bądź większym stopniu zawsze taka była. Z tym, że kiedyś nazywało się to chyba "schadzką" lub jeszcze inaczej.

A co się tyczy dalszej części, to jest to zwyczajny szowinistyczny bełkot. Osobiście uważam się za dżentelmena i wobec tego NIGDY i NIKIM nie rozmawiam o tym, co, gdzie, kiedy, z kim, i jak robiłem. Inne podejście uważam za niegodne mężczyzny. Swoją drogą, to nie podoba mi się Twój szowinizm i relatywizm, pozwalający Ci nazywać innych "szmatami", "dziwkami" itp.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Z tego co pokazuje społeczeństwo po stokroć "niet"! Usprawiedliwiamy żądze instynktami, jak banda prymitywów bez jakichkolwiek wyższych uczuć...


Jeżeli tak robimy, to jest to oznaka rozumu. Żądza jest właśnie przejawem instynktu, który z kolei jest wynikiem podstawowej potrzeby. Teoria potrzeb np. wg Maslowa twierdzi, że potrzeby m.in. sexualne leżą u podstaw wszystkich innych. Jak można przeczytać w ogólnodostępnej wiedzy, gdy te podstawowe potrzeby nie są zaspokojone, dominują nad wszystkimi innymi i wypierają je na dalszy plan decydując o przebiegu zachowania człowieka. Po raz kolejny kłania się podejście realistyczne, a nie idealistyczne.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Nie walczę, nie zrozum mnie źle. Walczyłabym jeśliby było to coś złego, a jest wręcz bardzo odwrotnie ;-P


Twoje dotychczasowe wypowiedzi zadają się sprawiać jednak raczej przeciwne wrażenie.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Zauważ: jeżeli jakaś osóbka umówiła się parę razy w przeszłości na taki przypadkowy seks, to czy potem będzie wstanie zbudować normalny związek?


Ja nie mam powodów żeby widzieć jakieś przeciwwskazania. Byłbym wdzięczny gdybyś przytoczyła jakiekolwiek obiektywne dowody na to, że jest tak jak uważasz.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Naprawdę myślisz, że wystarczy jeden partner i nie będzie rozglądać się na boki? Hehe, naiwność... Potem mamy pokolenie dziwek za ogólnym przyzwoleniem^^


Czy dobrze w tym momencie rozumiem, że według Ciebie osoba, która przed stałym związkiem miała przygodnych partnerów, będzie bardziej skłonna do zdrady niż osoba, która sex uprawiała jedynie ze stałymi partnerami? Hehe, naiwność... i kompletne oderwanie od rzeczywistości na dodatek.

Lepiej żebyś miała na udowodnienie tego jakieś twarde obiektywne dowody. I najlepiej gdyby nie były to "sondaże" z czasopism dla kobiet.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Jak pisałam wcześniej- człowiek potrafi nad sobą panować. Nie róbmy z siebie jakiś nieudaczników, którzy muszą bo inaczej się uduszą.


Człowiek tylko na ogół potrafi nad sobą panować, bo jak była mowa wcześniej, jest istotą kierowaną potrzebami i wynikających z nich popędami - czego najlepszym dowodem mogą być zdrady, bójki, gwałty, kradzieże, czy morderstwa. W przypadkach które omawialiśmy była mowa, jak mniemam, o sytuacji, kiedy obie strony chcą tego samego, a nie muszą. Różnica jest zasadnicza.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Jak facet nie potrafi baby utrzymać przy sobie (bądź baba faceta) to sorry zorro ale o czymś to świadczy. Na pewno nie o zaradności :-)


Może świadczyć równie dobrze o niedopasowaniu charakterów, temperamentów, osobowości, celów, wartości, inteligencji emocjonalnej, ogólnie rozumianych potrzeb... a także o niedopasowaniu sexualnym i setkach, czy tysiącach innych rzeczy.

Natomiast z innego punktu widzenia, o osobniku który w celu zaspokojenia potrzeby sexualnej potrafi znaleźć sobie partnera sexualnego, można powiedzieć m.in. właśnie to, że jest zaradny.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

To przyzwolisz na umówiony seks w pierwszym czy w drugim przypadku? A jak nazwiesz osobę, która ma duże potrzeby i często korzysta z tej formy? Dziwka czy nadal normalna osoba, która ma swoje potrzeby?


Ja w przeciwieństwie do Ciebie nie roszczę sobie prawa do moralnego (czy innego) przyzwalania komuś na stosowanie określonych sposobów zaspokajania osobistych potrzeb. Najogólniej mówiąc, każdy dąży do własnego dobra, w sposób, który uważa za najlepszy, przy najlepszym jego zdaniem wykorzystaniu dostępnych mu środków.

Także w tym przypadku pojęcia typu "często" są względne, bo kiedy można mówić o "często" skoro dla każdego natężenie potrzeb jest indywidualne? Ja staram się patrzeć na każdego człowieka jak na unikat i wobec tego nie przykładam do niego swojej miary.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

I tu się różnimy po prostu: ja nie idę na kompromis, dostaję zawsze to, czego chcę i nie zadowolę się jakimś zamiennikiem albo towarem z drugiej ręki, jeśli wiesz, co mam na myśli ;-)


A dlaczego uważasz, że osoby o których piszesz, nie dostają właśnie tego, czego chcą? To co dla Ciebie może być "zamiennikiem", może być celem kogoś innego wynikającym z jego osobistych uwarunkowań i potrzeb.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Póki ktoś ich nie zdeptał, tak?


Nie. Póki nie zacząłem się starać patrzeć na świat realistycznie i racjonalnie.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Chcesz żyć w brudnym świecie- Twój wybór. Mój świat będzie taki, na jaki mu pozwolę i mam doprawdy w d**ie to, że komuś wyda się to idylliczne.


Nie twierdzę że chcę żyć w "brudnym" świecie (kolejne względne określenie) i nie twierdzę, że zawsze w pełni akceptuję go takim, jaki jest. Jednak przede wszystkim szanuję cudzą wolność i cudzą wizję dążenia do szczęścia. Ja nie muszę zadowalać się przygodnymi partnerami, ale to nie znaczy, że komuś innemu nie daje to spełnienia. I nic mi do tego.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Nigdy nie pozwoliłabym się obmacać obcemu facetowi a myśl takiego seksu napawa mnie obrzydzeniem.


Niektórych obrzydzeniem napawa myśl o brokułach czy szpinaku, a Ty możesz je uwielbiać, isn''t it?

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

A co potem, on ubiera się i idzie? Nikt nie zostanie przy mnie? Ot, zrobił co chciał i sobie wychodzi, nikt nie trzaska drzwiami i jest ok?! To jest smutna, żałosna i straszna na wskroś wizja.


Wizja, którą tutaj przedstawiasz, niekoniecznie ma wiele wspólnego z tą, którą ja mam przede wszystkim na myśli, i ogólnie mówiąc ta Twoja niekoniecznie wydaje mi się mieć wiele wspólnego z rzeczywistością (choć zapewne są i takie sytuacje). Ty przygodny sex zdajesz się sprowadzać wyłącznie do samego stosunku, pozbawionego wszelkiej emocjonalnej i uczuciowej otoczki. Jeżeli tak właśnie wygląda Twoja wizja przygodnego sexu, to teraz właściwie nie dziwię się Twojej opinii.

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Nie chcę takiej rzeczywistości, mówcie sobie co tam chcecie ale jakieś uczucia obumierają wtedy. A to nie jest dobre :-( Również szanuję Wasze poglądy ale nie jestem w stanie się z nimi zgodzić.


Szczerze mówiąc to mógłbym się bardzo kłócić, czy rzeczywistość jest właśnie taka jak ją powyżej opisałaś, bo to co opisałaś można chyba raczej zastosować do domu publicznego, a nie do przelotnego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.12.2010 o 17:58, Lillith napisał:

Ale potrzeba nie ogranicza się do jednego razu na miesiąc, prawda? Przykładowo w tygodniu średnio

Ta, seks każdego dnia z kim innym. Znowu demonizujesz. Nawet jak jesteś w związku to jakoś nie uprawia się seksu zawsze gdy tylko jedna ze stron tego chce. Jak pisałem dwoje musi chcieć, a nie sądzę że jakiś "seksoholik" znajdzie partnerkę zawsze kiedy chce, w końcu to nie taka prosta sprawa jak robienie "siu-siu".
Nie latam z ogonem w ręku i nie zaliczam wszystko jak leci dzień po dniu. Od czasu do czasu jednak potrzebuję seksu jak przeciętny zdrowy człowiek. Jeżeli w tym czasie nie jestem w związku, to co mam robić? Gwałcić czy szukać stosownych otworów w swoim domostwie? :/
Jakbym słuchał jakiś nauk przedmałżeńskich w pobliskim kościele. Sex is Zuo !!!
P.S. Prezerwatywa jest be, mierzcie sobie regularnie temperaturę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, ale naprawdę nie mogłem się powstrzymać przed polemiką z twoim pseudonaukowym postem
1) Zarzucasz, że posty Liliath są relatywistyczne- twoje również, przygodny seks nazywasz przelotnym związkiem, który tak naprawdę nim nie jest.
2) W dobie chorób wenerycznych jak AIDS w gestii przyrody nie leży by osobnik zaraził się wirusem i nieświadomie przekazywał go dalej- ergo takie przygodne "znajomości" są niebezpieczne również pod względem przetrwania, ponieważ taki osobnik jest bezwartościowy, a wręcz niebezpieczny. Nie jest on w stanie spłodzić zdrowego potomka (z tego co pamiętam szanse, na nie zarażenie wynoszą 25%, ale poprawcie mnie) i roznosi wirusa dalej, czy więc wg darwinizmu powinniśmy go nazwać zaradnym?
3)Gdzieś napisałeś- że w łóżku człowiek najlepiej się poznaje- przypomniała mi się parodia związana z dniem po imprezie- gdzie obie osoby rano poznały swoje imiona.Jak komuś kto widzi osobę pierwszy raz i podchodzi z założenia, że to tylko jedna noc przechodzi przez myśl poznać daną osobę? Tak jak byłoby to konieczne w twojej wizji darwinistycznej gdzie jest to osobnik bardziej zaradny, "który spełnia swoją potrzebę"
4)"wrodzona zdolność wykonywania pewnych czynności stereotypowych, niewyuczonych, mniej lub bardziej skomplikowanych swoistych dla danego gatunku istotnych dla jego przetrwania" to jest teoria instynktu- a więc czemu ludzie przełamują instynkt i popełniają samobójstwo, a zwierzę dopóki nie jest to poświęcenie dla stada nie?

A i tu druga ciekawa część

Przykładem zachowania wynikającego z instynktu jest karmienie piskląt przez ptaki, gdzie czynnikiem wyzwalającym jest rozwarty dziób. Zachowanie to jest na tyle automatyczne, że wyzwalane jest nie tylko przez widok dziobów własnego potomstwa, ale też przez widok modeli


Oczywiście mam świadomość, że są tacy ludzie, ale również rzeczywistość jest brutalna i pod tym względem - jak nie złapie aids czy innego syfu to wątpię czy człowiek o tak "silnej potrzebie" będzie mógł znaleźć partnera- a i nawet tacy szukają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Ale fajne uczucie-

Dnia 02.12.2010 o 11:40, Lillith napisał:

Zdzich tu był, Stachu, Rychu i Krzychu- teraz moja kolej, yupppppi :D

Aż mi się przypomniało:

<Mleko> cześć słuchaj możesz dziś Maćka zapytać w szkole czy na tą moją imprezę przyjdzie sam czy z tą swoją laską ? bo mi na smsy nie odpisuje.
<Kwaśny> no siema, oni już nie są razem
<Mleko> co ? dlaczego ?
<Kwaśny> wiesz że Maciek prawiczkiem był ?
<Mleko> no coś się obiło o uszy
<Kwaśny> a że ta jego Paulina to sporo ruchała się wcześniej podobno, wielu partnerów miała
<Kwaśny> no i wszyscy z niego cisnęli że luzy będzie miał jak już się z nią pójdzie w końcu do łóżka
<Kwaśny> Kacper mówił że w ostatni weekend zaszaleli u niego w domu na imprezce, podobno jego pierwsze słowa zaraz po tym jak w nią wszedł były ''''o awruk, faktycznie luz''''.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

Oczywiście mam świadomość, że są tacy ludzie, ale również rzeczywistość jest brutalna
i pod tym względem - jak nie złapie aids czy innego syfu to wątpię czy człowiek o tak
"silnej potrzebie" będzie mógł znaleźć partnera- a i nawet tacy szukają

Rozumiem, że to nie był post kierowany do mnie. Nie mniej jednak stały związek nie gwarantuje aury ochrony przed chorobami wenerycznymi czy AIDS. Możesz być 5 lat ze swoją partnerką a pewności nie ma, że jest "czysta" więc i ona może nieświadomie cię zarazić. Poza tym stosujemy coś takiego jak prezerwatywy, które w dużej mierze chronią nas przed niespodziankami jakie może nam zgotować przygodny partner w łóżku.
Zatem nie zgadzam się, że obcy to choroby - stały partner to oaza ciszy i spokoju.
P.S. Gdyby przeciętny facet chciał uprawiać seks zawsze kiedy tylko ma na to ochotę, to strach by pomyśleć coby robić nastolatek w fazie burzy hormonów. Myślenie o seksie, to jeszcze nie stosunek. Więc nie piszcie, że ten ma potrzeby i na okrągło rżnie wszystko co się rusza - bo nie o tym mowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>> Jeden będzie czekał całe życie na księżniczkę/księcia z bajki i w międzyczasie nie będzie

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

się "szmacił". Drugi dążąc do tego samego celu nie będzie w tym "szmaceniu" widział nic
złego, a nawet nie będzie tego tak określał. Oboje kierują się przede wszystkim własnym
dobrem i oboje rozumieją je na swój sposób.


No tak - punkt widzenia jest zależny od punktu siedzenia. Co nie wyklucza jednocześnie, że mamy prawo nie tylko do przytakiwania, możemy głośno powiedzieć "nie podoba mi się to". Póki nie wskazuje się nikogo palcem bądź świadomie krzywdzi konkretną osobę,to nie ma nic złego w wyrażeniu swojego zdania.

>>Chcę Ci pokazać, że Twoje porównywanie człowieka ze zwierzęciem jest bardzo

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

wybiórcze, relatywistyczne i relatywne, bo znajdzie się punkt widzenia, który "wyższość"
człowieka może sprowadzić do parteru.


Na każdy argument znajdzie się kontrargument, to prawda, wystarczy dokładnie poszukać i da się obalić praktycznie każdą tezę.

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

"Odporność" na potrzeby jest uzależniona od osobniczego zróżnicowania. Dlatego m.in.
jedni partnerzy są bardziej skłonni do zdrady od innych. I nic na to nie poradzisz, choćbyś
od dziecka wychowywała wszystkich w bajkach o miłości, wierności i cnocie. Życie. Kiedyś
trzeba to przyjąć do wiadomości.


Ale sam widzisz- jedni są skłonniejsi od drugich, inni zaś w ogóle nie wykazują takich zachowań. Na pewno ma w tym jakiś udział wychowanie, wzorce wyniesione z domu/otoczenia jak i indywidualne cechy charakteru. Każdy jest rozumną indywidualną jednostką, dlatego nie przyznam racji, że wszystkiemu winne jest tzw."życie". Ale jak będzie się przymykać oko na niektóre zachowania, to to co dziś wywołuje niesmak, jutro będzie chlebem powszednim.

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

> A co już pisałem wcześniej - niezaspokajanie potrzeb, zwłaszcza
podstawowych, ma chyba zawsze negatywny wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne - gwałty
i zdrady nie biorą się bez przyczyny.


Na pewno- to nie ulega wątpliwości. Jednakże uważam, że nie wszystkie czynności, które mają za zadanie spełnić ową potrzebę są w porządku dla nas i dla innych.

>Jeżeli w lokalu poznasz atrakcyjnego partnera i oboje poprzez sygnały

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

werbalne i niewerbalne czujecie że macie ochotę na to samo, a następnie przeniesiecie
się do mieszkania żeby wspólnie spędzić resztę wieczoru i nacieszyć się własnym oddziaływaniem,
to czemu miałaby wówczas taka kontrola służyć?


Hmmm... Szczerze? Po takim czymś nie spojrzałabym chyba nigdy w lustro. To moje prywatne zdanie i naturalnie, że inna kobieta powiedziałaby może coś zupełnie innego.

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

Swoją drogą to
rzeczywistość taka właśnie jest i chyba w mniejszym bądź większym stopniu zawsze taka
była. Z tym, że kiedyś nazywało się to chyba "schadzką" lub jeszcze inaczej.


No tak- tego typu zachowania to nie jest jakaś nowość ale teraz jakoś bardziej uchodzą płazem. I czasem przeradzają się w coś skrajnego i do tego właśnie piję- łatwo jest pewnie stracić kontrolę i pogubić się w takich niby związkach...

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

A co się tyczy dalszej części, to jest to zwyczajny szowinistyczny bełkot.


Mam do niego prawo, jednocześnie zastrzegam, że to moja opinia. Nie będę gryźć się w język i szukać jakiś wysublimowanych synonimów na coś co według mnie zasługuje tylko na jedno miano.

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

Twoje dotychczasowe wypowiedzi zadają się sprawiać jednak raczej przeciwne wrażenie.


Niekoniecznie- nie mówię "nie róbcie tak, bo to złe", tylko "mi się to nie podoba, ale róbcie co chcecie". Jeżeli chce się przedstawić swoje stanowisko, to trzeba twardo przy nim obstawać. A niechże i będę szowinistyczną kobiecą świnią, a co mi tam. Dodam, że jestem jeszcze typową seksistką i nie cierpię poglądów feministek. Ale nikogo nie atakuję za inne poglądy :)

>>Ja nie mam powodów żeby widzieć jakieś przeciwwskazania. Byłbym wdzięczny gdybyś przytoczyła

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

jakiekolwiek obiektywne dowody na to, że jest tak jak uważasz.


Dowody? Nie jestem naukowcem tylko obserwatorem ewentualnie. To co zauważam- komentuję. I na podstawie takich obserwacji mogę stwierdzić, że przygodne znajomości są związane w większości (nie w całości zapewne) z osobami pustymi wewnętrznie, które nie są zdolne by móc założyć szczęśliwy związek. Pewnie są ludzie, którzy mimo iż praktykowali to i owo, teraz funkcjonują rodzinnie. Dla mnie jednak to się wzajemnie wyklucza.

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

Czy dobrze w tym momencie rozumiem, że według Ciebie osoba, która przed stałym związkiem
miała przygodnych partnerów, będzie bardziej skłonna do zdrady niż osoba, która sex uprawiała
jedynie ze stałymi partnerami? Hehe, naiwność... i kompletne oderwanie od rzeczywistości
na dodatek.


Nie wiem- jak ktoś skakał z kwiatka na kwiatek chyba jest trudno mu wyjść z wyuczonego schematu...

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

Lepiej żebyś miała na udowodnienie tego jakieś twarde obiektywne dowody. I najlepiej
gdyby nie były to "sondaże" z czasopism dla kobiet.


Kobiece gazetki propagują takie konsumpcyjne podejście do wszystkiego- bo seks bez uczuć to taka konsumpcja właśnie. Chyba nie muszę dodawać, na co według mnie nadają się takie sondaże? Twarde obiektywne dowody- masa samotnych małoletnich matek, które nie widziały nic złego w seksie bez związku. A potem jest buba...

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

Ja w przeciwieństwie do Ciebie nie roszczę sobie prawa do moralnego (czy innego) przyzwalania
komuś na stosowanie określonych sposobów zaspokajania osobistych potrzeb. Najogólniej
mówiąc, każdy dąży do własnego dobra, w sposób, który uważa za najlepszy, przy najlepszym
jego zdaniem wykorzystaniu dostępnych mu środków.


Ja nie mówię, że w obliczu całego świata jest to złem- tylko uważam, że dla mnie takie zachowania są sprzeczne z moralnością, a na pewno moją. Nie nakazuję, nie zakazuję- wyrażam opinię, krytyczną fakt, ale tylko i wyłącznie moją. Na tym polega dyskusja.

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

A dlaczego uważasz, że osoby o których piszesz, nie dostają właśnie tego, czego chcą?


Hmmm... Są różne potrzeby, dla mnie takie osoby idą na łatwiznę, to tak jak jedzenie w restauracji, gdy nie chce się/ nie potrafi ugotować czegoś w domu.

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

Nie twierdzę że chcę żyć w "brudnym" świecie (kolejne względne określenie) i nie twierdzę,
że zawsze w pełni akceptuję go takim, jaki jest. Jednak przede wszystkim szanuję cudzą
wolność i cudzą wizję dążenia do szczęścia. Ja nie muszę zadowalać się przygodnymi partnerami,
ale to nie znaczy, że komuś innemu nie daje to spełnienia. I nic mi do tego.


Mi również nic do tego, ale mogę wyrazić moją krytyczną opinię, gdy taki temat jest poruszony w ogólnej dyskusji.

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

Ty przygodny sex
zdajesz się sprowadzać wyłącznie do samego stosunku, pozbawionego wszelkiej emocjonalnej
i uczuciowej otoczki. Jeżeli tak właśnie wygląda Twoja wizja przygodnego sexu, to teraz
właściwie nie dziwię się Twojej opinii.


Nie sądzę, by można było mówić o jakiejkolwiek więzi w przypadku przypadkowego seksu.

Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

Szczerze mówiąc to mógłbym się bardzo kłócić, czy rzeczywistość jest właśnie taka jak
ją powyżej opisałaś (..)


Po co kłócić? Masz swoje zdanie- z chęcią je wysłucham (tudzież je przeczytam). Możesz je przedstawić ale nie musimy przekonywać siebie nawzajem o swej racji. Po to chyba jest forum by poznać inne opinie, a nie po to by cudze opinie zmieniać ;-)


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.12.2010 o 16:15, Transylvanian_Hunger napisał:

> Oczywiście mam świadomość, że są tacy ludzie, ale również rzeczywistość jest brutalna

> i pod tym względem - jak nie złapie aids czy innego syfu to wątpię czy człowiek
o tak
> "silnej potrzebie" będzie mógł znaleźć partnera- a i nawet tacy szukają
Rozumiem, że to nie był post kierowany do mnie. Nie mniej jednak stały związek nie gwarantuje
aury ochrony przed chorobami wenerycznymi czy AIDS. Możesz być 5 lat ze swoją partnerką
a pewności nie ma, że jest "czysta" więc i ona może nieświadomie cię zarazić. Poza tym
stosujemy coś takiego jak prezerwatywy, które w dużej mierze chronią nas przed niespodziankami
jakie może nam zgotować przygodny partner w łóżku.
Zatem nie zgadzam się, że obcy to choroby - stały partner to oaza ciszy i spokoju.
P.S. Gdyby przeciętny facet chciał uprawiać seks zawsze kiedy tylko ma na to ochotę,
to strach by pomyśleć coby robić nastolatek w fazie burzy hormonów. Myślenie o seksie,
to jeszcze nie stosunek. Więc nie piszcie, że ten ma potrzeby i na okrągło rżnie wszystko
co się rusza - bo nie o tym mowa.

Oczywiście, ale mimo wszystko łatwiej o to ciągle zmieniając partnerów, ponadto prezerwatywy nie zawsze zabezpieczają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.12.2010 o 16:36, Hydro2 napisał:

Oczywiście, ale mimo wszystko łatwiej o to ciągle zmieniając partnerów, ponadto prezerwatywy
nie zawsze zabezpieczają

Jasne, co do tego nie mam wątpliwości. Stałość w związku, to mniejsza szansa na załapanie jakiegoś choróbska - a do tego żadna antykoncepcja nie daje 100% pewności.
Na razie chyba dość już mam pisania o stosunku między seksem ze stałym partnerem, a seksem z różnymi osobami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

Wybacz, ale naprawdę nie mogłem się powstrzymać przed polemiką z twoim pseudonaukowym postem


A co tu jest do wybaczania? Jak są głupoty, to trzeba prostować :D

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

1) Zarzucasz, że posty Liliath są relatywistyczne- twoje również, przygodny seks nazywasz przelotnym związkiem, który tak naprawdę nim nie jest.


Dopóki jednoznacznie i wyczerpująco nie zdefiniujemy w dyskusji czym jest ten "zły" sex, tak długo wydaje mi się że będę mógł mówić też o przelotnym związku jeżeli będzie to w domyśle kilku/nastokrotne spotykanie się głównie w celu uprawiania niezobowiązującego sexu. Jest to brnięcie w ekwiwokację, ale póki co nie powoduje to jeszcze większych nieporozumień w dyskusji.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

2) W dobie chorób wenerycznych jak AIDS w gestii przyrody nie leży by osobnik zaraził się wirusem i nieświadomie przekazywał go dalej- ergo takie przygodne "znajomości" są niebezpieczne również pod względem przetrwania, ponieważ taki osobnik jest bezwartościowy, a wręcz niebezpieczny...


Wszystko zależy z której strony patrzysz. Jeżeli patrzysz od strony wirusa i choroby, to w gestii przyrody jest żeby jak najwięcej zarażonych osób uprawiało ze sobą sex, a wręcz pożądanym byłoby gdyby te choroby dodatkowo wzmagały popęd sexualny. Jak sam też stwierdziłeś - w gestii przyrody jest również wykluczanie poza zbiorowość osobników chorych i niosących szkodę. Czy będąc świadomym tego, że przygodny partner jest nosicielem HIV, zdecydowałbyś się na sex z nim? Podejrzewam, że nie. I tu właśnie wchodzi w grę darwinizm o którym piszesz - osobnik chory zostaje wykluczony z procesu rozmnażania. Czy pary przed ślubem robią sobie badania na obecność HIV? Jeżeli nie, to zauważ, że według Twojego podejścia to również nie jest "w gestii przyrody".

Wszystko zależy od punktu widzenia. W najbardziej ogólnym ujęciu, osobnik dąży do maxymalizacji szansy przekazania swojego materiału genetycznego, i myślę że z tym nie będziesz chciał dyskutować. A darwinizm wkracza m.in. w miejscu o którym piszesz - ludzie świadomi zagrożeń boją się przygodnego sexu, boją się sexu bez zabezpieczenia itp. bo boją się zagrożeń z tym związanych, tak jak antylopy boją się pić ze zbiorników, w których żyją krokodyle. A czy mimo to antylopy przestają całkowicie pić, a ludzie uprawiać niezobowiązujący sex? Raczej nie.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

3)Gdzieś napisałeś- że w łóżku człowiek najlepiej się poznaje- przypomniała mi się parodia związana z dniem po imprezie- gdzie obie osoby rano poznały swoje imiona.Jak komuś kto widzi osobę pierwszy raz i podchodzi z założenia, że to tylko jedna noc przechodzi przez myśl poznać daną osobę? Tak jak byłoby to konieczne w twojej wizji darwinistycznej gdzie jest to osobnik bardziej zaradny, "który spełnia swoją potrzebę"


Niekoniecznie tylko w łóżku, ale na pewno może to być jedno z takich miejsc. To, o czym piszesz dalej, niekoniecznie ma wiele wspólnego z przygodnym i niezobowiązującym sexem, który ja mam na myśli. Piszesz o jakiejś sytuacji która zapewne wynikła pod wpływem alkoholu, narkotyków itp. a ja mam na myśli prędzej sytuacje sexu z kimś z pracy, ze szkoły, czy z nowego grona znajomych, i całej wytworzonej wokół tego aury flirtu.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

4)"wrodzona zdolność wykonywania pewnych czynności stereotypowych, niewyuczonych, mniej lub bardziej skomplikowanych swoistych dla danego gatunku istotnych dla jego przetrwania" to jest teoria instynktu-


Instynkt - wrodzona zdolność żywych organizmów do złożonych, celowych działań, swoistych dla danego gatunku i ważnych dla przetrwania http://sjp.pwn.pl/szukaj/instynkt Ja opieram się raczej na tej definicji.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

a więc czemu ludzie przełamują instynkt i popełniają samobójstwo, a zwierzę dopóki nie jest to poświęcenie dla stada nie?


Może chociażby dlatego, że człowiek posiada o wiele bardziej rozwinięty system emocjonalny i ogólnie jest o wiele bardziej "zdolny" psychicznie, a tym samym jest zdolny do wielu zachowań o podłożu umysłowym i emocjonalnym, także nieracjonalnych, do których nie są zdolne zwierzęta. Czy jakiekolwiek zwierzę jest zdolne np. napuścić swoją przyjaciółkę na partnera w celu sprawdzenia czy będzie próbował zdrady, po to aby następnie dzięki temu wymusić na nim konkretne zachowanie, które z kolei pozwoli jej osiągnąć co innego? Nie wydaje mi się. Jednak wydaje mi się, że u podłoża tego typu zachowań leżą konkretne potrzeby, do których te działania są dążeniem.


+++


@ Lillith

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

...Co nie wyklucza jednocześnie, że mamy prawo nie tylko do przytakiwania, możemy głośno powiedzieć "nie podoba mi się to". Póki nie wskazuje się nikogo palcem bądź świadomie krzywdzi konkretną osobę,to nie ma nic złego w wyrażeniu swojego zdania.


Nie ma nic złego w wyrażaniu swojego zdania. Ale z drugiej strony, tak długo jak sprawa Cię w żaden sposób nie dotyczy, ani nikt na tym nie ponosi szkody (a wręcz przeciwnie) - tak długo nie powinno być to chyba Twoim zmartwieniem, bo wątpię żeby Tobie się podobało kiedy ktoś w niewybredny sposób komentowałby twoje sexualne zachowania i upodobania. A nie wątpię, że znalazłby się ktoś, komu coś by w nich nie pasowało i nie zgadzało się z jego wizją. Jedną z postaw jakich najbardziej nie lubię, jest postawa okienkowej baby, która zawsze najbardziej zainteresowana jest życiem wszystkich innych, tylko nie własnym :(

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

Na każdy argument znajdzie się kontrargument, to prawda, wystarczy dokładnie poszukać i da się obalić praktycznie każdą tezę.


Dlatego chyba właśnie realizm jest lepszy od idealizmu, bo umiejętnie użyty opiera się na ogólnie uznanej prawdzie w formie nauki.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

Ale sam widzisz- jedni są skłonniejsi od drugich, inni zaś w ogóle nie wykazują takich zachowań. Na pewno ma w tym jakiś udział wychowanie, wzorce wyniesione z domu/otoczenia jak i indywidualne cechy charakteru.


Jak najbardziej, i nikt chyba nie twierdzi że jest inaczej. Trzeba zawsze pamiętać o tym, że nawet gdyby jakimś cudem udało się wszystkich identycznie wychować, to w dalszym ciągu będzie istnieć zróżnicowanie czysto biologiczne.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

Każdy jest rozumną indywidualną jednostką, dlatego nie przyznam racji, że wszystkiemu winne jest tzw."życie".


Życie niczemu nie jest winne. Ono po prostu jest, jakie jest i ludzie przekonują się o tym boleśnie każdego dnia. Choć można by zapewne długo na ten temat dyskutować.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

Ale jak będzie się przymykać oko na niektóre zachowania, to to co dziś wywołuje niesmak, jutro będzie chlebem powszednim.


Ogólnie mówiąc - tak. Tylko w dalszym ciągu to, co u jednego wywołuje niesmak, drugiemu może bardzo smakować. No i kiedyś zdaje się niesmak wywoływało kiedy kobieta miała spódnicę krótszą niż powyżej kostki.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

Na pewno- to nie ulega wątpliwości. Jednakże uważam, że nie wszystkie czynności, które mają za zadanie spełnić ową potrzebę są w porządku dla nas i dla innych.


I nikt chyba nie twierdzi, że jest inaczej. Jednak regułą jest raczej, że każdy dąży do tego, co dla niego samego jest najlepsze. I wydaje mi się że dopóki nie odbywa się to kosztem innych, dopóty nie powinno być w tym nic złego.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

...i do tego właśnie piję- łatwo jest pewnie stracić kontrolę i pogubić się w takich niby związkach...


Ale zauważ, że tak Ci się jedynie wydaje i nie wiesz tego z pewnością. Jeden potrafi, drugi niekoniecznie. Pierwszy wobec tego nie będzie miał powodów do narzekania, a drugi owszem.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

Mam do niego prawo, jednocześnie zastrzegam, że to moja opinia...


Oczywiście, że masz prawo. Tak samo jak ja mam prawo określić go tak, a nie inaczej.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

...Ale nikogo nie atakuję za inne poglądy :)


Z pewnego punktu widzenia, nazywanie kogoś "szmatą" czy "dziwką" może być właśnie uznane za taki atak.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

...Pewnie są ludzie, którzy mimo iż praktykowali to i owo, teraz funkcjonują rodzinnie. Dla mnie jednak to się wzajemnie wyklucza.


Pamiętaj tylko, że dopóki jest to jedynie Twoje osobiste spostrzeżenie, tak długo nie musi (chociaż może) mieć to wiele wspólnego z rzeczywistością. A to nie daje raczej dobrej podstawy do dyskusji.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

Nie wiem- jak ktoś skakał z kwiatka na kwiatek chyba jest trudno mu wyjść z wyuczonego schematu...


Jeżeli nie wiesz, a tak Ci się jedynie wydaje, to mi się nie wydaje żeby można było robić z tego dobrą bazę do dyskusji, bo chyba sama przyznasz, że dyskutowanie o zjawiskach, które "może" funkcjonują, niekoniecznie musi być wartościowe. Gdyby pojawiły się jakieś konkretne dane, to już co innego.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

Twarde obiektywne dowody- masa samotnych małoletnich matek, które nie widziały nic złego w seksie bez związku. A potem jest buba...


Niestety wiele osób ma tendencję do zapominania o tym, że sex dwojga płodnych osób chyba zawsze obarczony jest prawdopodobieństwem ciąży. Obojętnie czy mowa o sexie przygodnym czy w stałym związku. A mimo to, milionom osób potrzeba sexu przesłania to ryzyko. Życie.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

Hmmm... Są różne potrzeby, dla mnie takie osoby idą na łatwiznę, to tak jak jedzenie w restauracji, gdy nie chce się/ nie potrafi ugotować czegoś w domu.


Ale w dalszym ciągu ta osoba dostaje to czego chce, w ramach dostępnych jej środków i możliwości. Taka osoba może uznać, że taka forma zaspokojenia potrzeby, pomimo że pod pewnymi względami gorsza i uboższa, jednak w ostatecznym rozrachunku będzie dla niej korzystna. Dla każdego jest to ustalone indywidualnie.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

Nie sądzę, by można było mówić o jakiejkolwiek więzi w przypadku przypadkowego seksu.


Poprzez "emocjonalną i uczuciową otoczkę" ja niekoniecznie rozumiem więź, bo wieź rozumiem bardziej jako coś co buduje się przez dłuższy czas. Ale mniejsza z tym.

Dnia 02.12.2010 o 16:02, Hydro2 napisał:

Po co kłócić? Masz swoje zdanie- z chęcią je wysłucham (tudzież je przeczytam). Możesz je przedstawić ale nie musimy przekonywać siebie nawzajem o swej racji. Po to chyba jest forum by poznać inne opinie, a nie po to by cudze opinie zmieniać ;-)


Mógłbym się kłócić, w sensie "długo i rozwlekle dyskutować". Nie chcę Cię do niczego przekonywać, bo jak pisałem wcześniej, szanuje Twoje poglądy. Chciałem tylko żebyś spróbowała spojrzeć na pewne rzeczy także z innej strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ty gadasz jakby lekarze nie istnieli . Badania kosztowały miliony , i zjedzenia ziemniaka by skutkowało aidsem.

Po pierwsze zawsze w środowisku wiadomo kto się nieodpłatnie oddaje darmowej prostytucji i tutaj raczej nie potrzebujesz badań by sobie wyliczyć prawdopodobieństwo :)

A tak btw. skoro proponujesz młodym ludziom z forum seks bez zobowiązań to promujesz aids tak może nie świadomie.

A i ty jeżeli dokonujesz czynności seksualnych z różnymi czasem nieznajomymi kobietami stawiasz się w sytuacji osoby zagrożonej chorobami przenoszonymi drogą płciową.(tzn w grupie podwyższonego prawdopodobieństwa)

Wydaje mi się pomijając bajania o twardej realności itd:P Nie bierzecie podstawowej odpowiedzialności za siebie i za innych.


Co do konieczności uprawiania seksu . Owszem takowa istnieje jednak nie jest to potrzeba taka jak jedzenie czy defekacja . ejakulacja dokonuje się również co jakiś czas samoistnie zaspokajając aspekt fizjologiczny. A względy psychiczne . Hmm no cóż pewnie to jest i tak że można sobie bardzo chcieć dać ujście chuci . Może także i ojcowskim zapędom później (finansowo także) ale nie piszcie o takich rzeczach na forum dla wszystkich tylko może jakieś strony samotnych serc itd. wypadałoby tak w gestii odpowiedzialności za siebie i za innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja nie moge ale wy macie problemy co jest złego w przypadkowym seksie? Jeśli dwie osoby tego chcą pomimo, że nawet nie znają swoich imion to jest to ich wybór bo jako ludzie mają wolną wolę i mogą robić co im się podoba (oczywiście nie naruszając prywatności osoby trzeciej). Każdy ma mózg i myśli jakie mogą być konsekwencje ale Polska to nie Afryka gdzie seks z kobietą oznacza duże prawdopodobieństwo AIDS więc nie demonizujcie. Świat nie jest czarno-biały nie można oceniać czy jest to złe czy dobre bo to zależy od oceny moralnej każdego człowieka. Ja nie mam nic przeciwko (jeśli oboje są singlami) ale druga osoba zaraz zadzwoni do Rydzyka i nabluzga jakie to teraz chodzą dziwki i dziwkarze, jeszcze innym kompletnie to zwisa.
Jak już nie raz radziłem ludziom na tym forum- więcej luzu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.12.2010 o 19:31, Ponury666 napisał:

A tak btw. skoro proponujesz młodym ludziom z forum seks bez zobowiązań to promujesz
aids tak może nie świadomie.

Nie czytałeś dokładnie. Nie jestem żadnym propagatorem, sprawa tyczyła się tego że seks nie będąc w związku istnieje czego przeciwniczką jest Lilith. Poza tym nie pisałem, że uprawiam seks z pierwszą lepszą napotkaną osobą kiedy mnie tylko ochota najdzie. Nie jestem także seksoholikiem, dewiantem ani kolekcjonerem chorób wenerycznych. Pisałem ogólnie i do niczego nie namawiam. Przedstawiłem, że jak zawsze kij ma 2 końce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Już właściwie była moja gdyby nie moja pieprzona babka, która kazała jej się wynosić.
Byliśmy u kolegi, najebaliśmy się wszyscy, ona bardzo. Później mój kolega w którym ona się kocha, zaczął coś z nią gadać, że nie będą razem itd. Mój kolega wziął ją do pokoju obok, wszystko było nastawione na mnie, po to abym ja ją miał. Doszło do tego, że była już w staniku, wtedy ja wkroczyłem do akcji, przelizałem ją, wtedy zaczęła beczeć że chce do mojego kolegi. Matka mojego kolegi u którego byliśmy wygoniła wszystkich. Po drodze chyba dostałem jeszcze wpier*** od mojego kolegi u którego byłem, a on chyba od mojego ojca. Doszło do tego, że i ojca i babkę nieźle opieprzyłem i chyba do końca życia się nie odezwą do mnie.
Dzisiaj zakończę tą chorą znajomość, muszę tylko znaleźć telefon bo chyba ktoś się nie bał i...
Zrozumiałem, że z taką nie miałbym życia. Poszłaby gdzieś na imprezę i zaczęła wyprawiać coś takiego jak wczoraj.
Do tego więcej piję, popsuły się moje relacje z rodziną, z kolegami, tracę hajs.
Niech spieprza. Znajdę sobie kogoś normalnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.12.2010 o 07:59, Jcl napisał:

Znajdę sobie kogoś normalnego.


Po przeczytaniu tych wszystkich Twoich postów stwierdzam, że poszukiwanie przez Ciebie osoby ''normalnej'' nie da Ci (i tej osobie) szczęścia, bo najpierw ty sam musiałbyś być ''normalny'' - a chyba deko Ci brakuje do tego, moim zdaniem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Buehehe. Ta cała twoja historia dobra do nakręcenia jakiegoś krótkiego filmiku: "Jak się wpier**** w łajno". Koledzy Ci radzili, żeby to zakończyć, ale brnąłeś dalej to masz za swoje. Słuchaj ludzi doświadczonych :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się