Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Mass Effect 2 - recenzja

119 postów w tym temacie

Proszę o wyjaśnienie 2 sprzecznych zapisów w tekście:

1. Tytuł: Mass Effect 2
Gatunek: RPG

2: I czekam na ostatnią część kosmicznej trylogii BioWare. Lubię ten świat i naprawdę podoba mi się kierunek ewolucji tej serii. Tylko, na bogów, nie krzyczcie już, że to zabijanie cRPG. Bo Mass Effect 2, to po prostu bardzo dobra strzelanka.

Jak się ma "gatunek: RPG" do: "po prostu bardzo dobra stzelanka"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie RPG to nie statystki i rozwój postaci, ale przede wszystkim -roleplaying- czyli własnie odgrywanie postaci. I ME to umozliwia - można być idącym po trupach badassem, a można aniołem z karabinem - a można wypośrodkowac. Można związać się z którąś z kobiet, a można pozostac wiernym/ą wybrankowi z ME1. Itd. W większości gier akcji tego nie ma - jest tylko idz i strzelaj (nawet jeśli jest to świetne idz i strzelaj jak np. w Modern Warfare).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Osobiście uważam, że gra jest świetna i wciągająca, jednak mimo wszystko pozostaje mały niedosyt. Postanie z ME1 miały w sobie to coś, swój charakter, no i nie wiem czy dobrze pamiętam, ale jakoś chyba było więcej opcji dialogowych z nimi i tego w ME2 mi zabrakło poza Thanem i i starym dobrym Garrusem, jakoś nikt inny nie zrobił na mnie wrażenia, brakowało mi też spotkań całej ekipy po większej misji.

Spoiler

Miło było spotkać Wrexa i Liare, a jeśli chodzi o Kaidana to musiało mi wystarczyć zdjęcie na biurku w kajucie i nieprzyjemna rozmowa na Horizonie (wybierałam "najmilsze" opcje dialogowe), stąd też moje pytanie słyszałam, że ma być opcja kontynuacji romansu z ME1, ale jakoś tego nie zauważyłam, poza jednym mailem od niego i filmikiem przed misją samobójczą jak się wpatruje w jego zdjęcie nic a nic nie było

czy jest możliwość romansu z postacią z ME1 czy jednak nie? Na razie pozostaje mi czekać do ME3 na rozwój wypadków :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

MassEffectowcy.

Doskonale zdaję sobie sprawę, że każdy z nas piszących tutaj swoje opinie ma rację. Nie ma sowieckiej urowniłowki i ruki pa szwam bo wszystkim ma się podobać albo nie. Ja po prostu twierdzę, że nie zgadzam się z wszechogarniającymi mnie opiniami (np. CDA - ocena 10/10), że ME jest IDEAŁEM. Bo nie jest. Z czasem przyjdzie na każdego refleksja i wielu w końcu się pokapuje, że jest suma - sumarum jest dużo gorsze od ME1. I nie chodzi tu w tej "gorszości" o kaca po wydaniu ponad stu złotych tylko chodzi o tą " gorszość" gatunkowo - fabularną.A tłumaczenie mi na siłę, że BioWare spłodziło w dwójce rewelacyjne połączenie rozwałki z RPG jest właśnie tym minusem na jaki ja zwracam uwagę. To tak samo jakby Core Design z Tomb Raidera zrobiło grę piłkarską.
Dla przykładu - jeszcze kilka tygodni temu wszelakie fora i dyskusje dotyczące Dragon Age też aż kipiały od sprzecznych opinii.Od takich, że to gniot do orgiastycznego zachwytu. Po kilku tygodniach okazuje się, że jednak w opinii większości BioWare zrobiło rasowego, wspaniałego RPG-a. No to teraz można porównać fabularność, uczuciowość i miodność Dragon Age do płycizny gatunkowo - fabularnej hybrydy pt. ME2. I dlatego uważam i będę uważał, że BioWare strzeliło sobie w stopę. Pomimo początkowych zachwytów wielkiej rzeszy graczy. Bo jeszcze raz powtarzam: nie wydziwia się z czymś co było dobre i akceptowalne dotychczas. I nie wyobrażam sobie przy takiej ewolucji gatunkowej jak z ME1 do M2 co będzie w ME3. Połączenie strategii z Simsami? Ja bynajmniej tego nie chcę.
PS. Zresztą przed premierą wiele portali i czasopism oraz same BioWare też zeznawało, że to RPG. A wyszło jak wyszło. I nawet dzisiaj na gram.pl w stopce jest, że to RPG. Narody po prostu przy tej hybrydzie podurniały kompletnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gra jest świetna i doskonale oddaje klimat pierwszej części. Szkoda tylko że głos Sheparda w polskiej wersji jest do bani !!! Jestem w połowie gry mam już nabite 23 godziny, więc wcale nie jest krótka :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cały problem z klasyfikacją tej gry polega na tym że nie jest osadzona w klimatach fantasy tylko sci-f. Czy w "rasowych" crpg-ach nie ma walk z licznymi przeciwnikami ( by daleko nie szukać patrz Dragon Age, co chwile jest jatka na całego). ME2 wytyka się że jest FPSem bo Shepard i jego team chodzi ze spluwami, a wiadomo jak spluwa to strzelanka i basta. Mnie osobiście podoba sie takie połącznie, jest tu czas na gadki z NPCtami (świetnie zrealizowane) i rozwiązywanie zadań odkrywanie fabuły itp smaczków fabularnyc,h jest też czas na solidną walkę rodem z najlepszych fpsów ( system osłon z GoW, co prawda skrome ale ciekawe uzbrojenie, no i mozliwości jego upgrade''u ). Ja przynajmniej czuje ze w grę hmm.. GRAM a nie tylko łażę po lokacjach i gadam ze wszystkim co sie nawinie po mysz czy pad i od święta zabijam jakiegoś bossa. W tej grze jest taki pewien powiew realności w odgrywaniu postaci. Czuć że nasze postępowanie jakoś wpływa na losy tego wygenerowanego świata, nie twierdze że w innych grach tego nie ma ale w ME2 czuć to jakoś tak donioślej,pełniej :) Więc proszę was jak wam się nie podoba to nie grajcie. To że ME2 nie jest 100% rpgiem na jakiego czekaliście nie znaczy ze nie jest świetną grą. Co prawda na miano idealnej możne i nie zasługuje na solidna 4+ jak najbardziej. Ja przynajmniej bawię się świetnie i zycze Wam tego samego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.02.2010 o 22:06, Achimas napisał:

Cały problem z klasyfikacją tej gry polega na tym że nie jest osadzona w klimatach fantasy
tylko sci-f. Czy w "rasowych" crpg-ach nie ma walk z licznymi przeciwnikami ( by daleko
nie szukać patrz Dragon Age, co chwile jest jatka na całego).

Jasne, bo np. w Fallout nie było broni palnej, laserowej czy plazmowej, jakoś wątpliwości do przynależności gatunkowej nikt nie miał. W ME2 i innych grach Bioware problem polega na tym, że z całego naszego gadania i łażenia niewiele wynik bo na fabułę gry i tak nie mamy żadnego w wpływu. O odgrywaniu czegokolwiek można zapomnieć bo nasza rola jest z góry ustalona a sama gra jest totalnie liniowa. DA pod tym względem najlepiej wygląda, ale za jest to przepakowany bezsensowną sieczką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2010 o 01:09, michal_w napisał:

góry ustalona a sama gra jest totalnie liniowa. DA pod tym względem najlepiej wygląda,
ale za jest to przepakowany bezsensowną sieczką.


Dragon Age - co do sieczki to jest, ale czy można ją nazwać bezsensowną? To kwestia sporna - dla niektórych [np. dla mnie] ciężkie, wymagające użycia talentów i odrobiny myślenia taktycznego bitwy są czymś, czego mi w grach tego typu brakowało. W większości RPG''ów nie trzeba wykorzystywać więcej niż 1-2 umiejętności aby ukończyć całą grę. Tutaj jest inaczej. :)

Jako, iż jest to temat o Mass Effect 2 - cóż, jak dla mnie recenzja jest zdecydowanie pozytywna i zachęca mnie do kupienia, niestety jeszcze przez dłuższy czas nie będę miał za bardzo czasu na granie i muszę sobie ten fenomenik odpuścić :(. A szkoda, bo savy z pierwszej części stygną. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ok, podsumuję, znaczna częśc graczy (głównie ta która grała w ME1), chciała więcej tego samego tyle że lepszego, a dostaliśmy mimo, że grę dobrą, to nie taką jaką chcieliśmy na którą czekaliśmy i którą to BioWare nam obiecało. Małe porównanko do Warcrafta, bardzo lubiłem wszystkie części RTS-a od 1 do 3 bo fajnie mi się grało i mimo, że wyszedł World of Warcraft który przyciągnął do siebie zdecydowanie większą rzesze fanów i ponoc jest naprawdę dobry to mi, zdecydowanie do gustu nie przypadł, bo chciałem tego Warcrafta którego miałem więcej, a teraz autorzy gwałcą fabułę i świat bo to podoba się ludziom, jest skierowane do szerszej publiki i rzecz jasna kasy. Tak samo autorzy ME odwrócili się do większej kasy bo i szerszej publice gra taką jaką zrobili się podoba(nie dziwie im się, ich gra, ich marka, przede wszystkim ich pieniądze), ale nadal uważam, że ja jako fan jednej z moich ulubionych gier o nazwie Mass Effect mam prawo czuc się oszukany i niepocieszony, z faktu jaką autorzy tej gry ją uczynili(i nie piszcie mi, że już od dawna o tym mówili i że powinienem wiedziec, że twórcy planują pójśc bardziej w strone shootera z elementami RPG, bo taką grą był ME1 a imho bardziej zasługiwał na oceny którymi teraz ME2 szczycic się może we większości recenzji)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem tak:
Mass Effect 1 = Testowanie nowej formy rpg-a czyli połączenie strzelanki z knight of the old republic. Wniosek=Mass Effect 1 to tak naprawdę knights of the old republic tylko że ze "strielaniem"(chociaż to "strielanie to tak nie do końca bo i tak najważniejsze są staty broni i umiejętności bohatera)
Mass Effect 2 = Testowanie nowych rozwiązań(uproszczenia i urealnienia typu:zmiana pancerza tylko przed misjami i do tego tylko na statku,tylko kilka broni w grze i ich rozwój za pomocą ulepszeń, brak "jeżdżonej" eksploracji planet zamiast tego skanowanie)
Wniosek= Mass Efect to pole doświadczalne dla bioware które przekształciły go w Tpp z elemantami rpg a nie na odwrót.
Podsumowanie: gdyby twórcy trzymali się swoich zapowiedzi to Mass Effect 1 wyglądał by tak jak Mass Effect 2, nie zrobili jednak tego bo wydawało im się to pewnie nazbyt radykalne dla ich fanów.
-Mass Effect 1(wstęp do historii) Mass Effect 2(w sumie taka historia na boku która stała się pretekstem dla nowych rozwiązań) Mass Effect 3(najpewniej połączenie jedynki oraz dwójki oraz historia która będzie kontynuacją Mass Effect 1 a nie poboczną historyjką jak to jest w przypadku Mass Effect 2)
PS:Powiedzmy sobie szczerze : zbieracze oraz ich historia nie wnieśli nic nowego do uniwersum efektu masy (choć odkrycie kim naprawdę są wbijało początkowo w fotel to jednak po chwili uświadamiamy sobie: i w ten sposób twórcy zamykają furtkę z napisem "dowiedz się czegoś o zbieraczach ")
PS 2 : Ostatni przeciwnik w grze wywołał u mnie falę spazmatycznego śmiechu(nieomal spadłem z krzesła...), Bioware: nie mogliście wymyślić czegoś "orginalniejszego" ?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

a ja mam nieodparte wrażenie, że to co było dobre to zrąbali a to co było słabe to podciągnęli...

ekipa mi się średnio podoba...grunt mnie denerwował, jacob taki typowy gość...

polubiłem thane''a i jest to chyba mój ulubiony kompan, zaraz po liarze z jedynki ;)
świetna postać...
poza tym jack jest całkiem niezła...
@ menelica
owszem, wnieśli: dzięki temu, ludzie mogą się przygotować na atak ze strony żniwiarzy...dzięki ich technice, którą shepard miał okazję zdobyć pod koniec...


i to co mnie cieszy - w mass effect 3 będzie w końcu otwarta wojna ze żniwiarzami...cóż, tak przynajmniej mi się wydaje, gdyż na końcu widać całą flotę żniwiarzy ;)


a to co mnie nie cieszy - końcówka me1, anderson i udina tacy podjarani, że będą walczyć ze żniwiarzami i że ludzie jako rada będą działac i takie sranie w banie...a w dwójce próbują wszystko zatuszować (tzn. żniwiarzy)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

O tej grze można napisać wiele, i dobrego, i złego. Ale nie można jej odmówić jednego - mrocznego, cięzkiego klimatu, znacznie odbiegającego od pierwszej części. Poczynając od tego co stało się z głównym bohaterem, który praktycznie przeistoczył się w to z czym kiedyś walczył, poprzez ulegająca coraz szybszej degeneracji galaktykę aż po dawnych towarzyszy których wybory są co najmniej dwuznaczne, przez menażerię drużyny Shepparda która mówiąc krótko w kwestii moralności pozostawia wiele do zyczenia aż po wątpliwej reputacji mocodawców. Całość przypomina nieco sytuację "nie chcem ale muszem" podkreślając tragizm całej fabuły i głównego bohatera. Trochę w tym "Siedmiu samurajów" trochę "Siedmiu wspaniałych" skrzyżowanych z "Wild, wild west" i "Złotem dla zuchwałych".
Pojedynki są rzadsze ale bardziej intensywne. Końcówka nie jest tak epicka jak w pierwszej części i właściwie przechodzi niezauważona w galaktyce, co jest zupełnie inne niż w pierwszej części.
W tej części być Sheppardem to najgorsza fucha w galaktyce i trzeba mieć sporo samozaparcia, żeby w sumie nie przyłączyć się do Żniwiarzy i nie rozpierniczyć tego całego bajzlu, bo po pierwszych kilku misjach widać, że reset tej galaktyce przydałby się jak nic innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2010 o 01:19, Choinix napisał:

Dragon Age - co do sieczki to jest, ale czy można ją nazwać bezsensowną? To kwestia sporna
- dla niektórych [np. dla mnie] ciężkie, wymagające użycia talentów i odrobiny myślenia
taktycznego bitwy są czymś, czego mi w grach tego typu brakowało. W większości RPG''ów
nie trzeba wykorzystywać więcej niż 1-2 umiejętności aby ukończyć całą grę. Tutaj jest
inaczej. :)

Ja nie przypominam sobie stosowania jakiejkolwiek zaawansowanej taktyki przy wycinaniu 2700 wrogów w DA. Z powodu tych kilku czarów które rozwalają całą grę, po prostu odpalasz = wygrywasz i idziemy dalej. Bardzo szybko nudne się to robi. W ME2 jest przegięcie w druga stronę, mała liczba strać z symboliczną ilością przeciwników. Nie ma kiedy pobawić się bronią i mocami.
Recenzje niestety są mocno przesadzone. Jak dla mnie gra lekka, łatwa, przyjemna, ładna i płytka jak kałuża. Materiały przedpremierowe o ME2 jako nowym standardzie cRPG można już spokojnie wyśmiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja mam pytanie, do tych co zarzucają ME2 uproszczenia w sferze "tworzenia" postaci. czego się spodziewaliście? Że wyzerują Sheparda i od nowa, 60 leveli, budujemy nowego bohatera? Wicie, rozumicie Shepard, uratowaliśmy Was, ale macie amnezję i nic nie pamiętacie. Dla mnie, to by grę zdyskwalifikowało na starcie. Bioware genialnie wykaraskało się z tradycyjnej wady kontynuacji, że nasz bohater nie jest na starcie lamusem totalnym. Owszem, na końcu jest jeszcze lepszym niż na starcie, ale podkreślam "jeszcze", bo na starcie jest dobry. Do tego czytałem gdzieś, że myk "dwa lata nie żył a wszyscy go poznają". A ile upłynęło od premiery "jedynki"? A kto ma być bardziej rozpoznawalny niż Bohater Drogi Mlecznej? Na czyj temat jest najwięcej plotek?
Do tego jesli ktoś zaczyna ME od dwójki, no to dla mnie jest to porażka sama w sobie. Ja grałem w dwójkę prawie zaraz po zakończeniu jedynki i doskonale się wczułem w nową rolę. Choc mojej renegackiej Shepardowej nowe "umocowanie prawne" mocno wadzi :D
Do tego dwójka - jak to część środkowa - nie może odkrywać za dużo kart, bo wtedy zakończenie nie miałoby pier...uderzenia :) To jest ta część gry, która świetnie "prowadzi" nas ku ostatecznemu rozwiązaniu. Dlatego tyle wysiłku włożono - moim zdaniem - w kompletowanie nowej ekipy. Dlatego - moim zdaniem - jest tak pozorny wybór zakończenia. Bo to wszystko ma prowadzić do ME3. Do WIELKIEGO FINAŁU.

Jeszcze jedno - RPG to się utarło, że bohater musi mieć 120 cech, 57 atrybutów i siedem suwaków umiejętności. Ale dla mnie, Shepard budowany konsekwentnie od jedynki jest postacią o wiele bardziej pozwalająca "odgrywać rolę" niż budowane za pomocą tryliona opcji postacie z innych gier. Dla mnie najlepszym dowodem na to, że ME jest role-playing to jest to, ze jak oglądam na YT jakieś filmiki z ME, to się dziwię, co to za wesołek udaje Sheparda. Przecież Shepard siedzi u mnie na dysku ;) To ja jestem Shepard :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.02.2010 o 01:35, me_who napisał:


Jeszcze jedno - RPG to się utarło, że bohater musi mieć 120 cech, 57 atrybutów i siedem
suwaków umiejętności. Ale dla mnie, Shepard budowany konsekwentnie od jedynki jest postacią
o wiele bardziej pozwalająca "odgrywać rolę" niż budowane za pomocą tryliona opcji postacie
z innych gier. Dla mnie najlepszym dowodem na to, że ME jest role-playing to jest to,
ze jak oglądam na YT jakieś filmiki z ME, to się dziwię, co to za wesołek udaje Sheparda.
Przecież Shepard siedzi u mnie na dysku ;) To ja jestem Shepard :D


ale nie każdemu może przypasić odegranie rolii :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wtedy niepotrzebnie kupił dwójkę :)
Jeśli w jedynce nie "doznało się" integracji z bohaterem, to po co kupować dwójkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jakiekolwiek porównania do Dragon Age są w tym momencie zupełnie chybione.

Mając IQ większe od krzesła, od razu da się zauważyć do czego zmierza Bioware. Lansuje nowe marki, coś podobnego do działań Blizzarda sprzed dobrych paru lat. Zamiast manewrować gotowymi licencjami, tworzy własne tytuły, czyli:

Dragon Age - z założenia pewnie ma to być gra dla "ortodoksów" cRPG, jest w miarę rozbudowany rozwój postaci, dużo sprzętu do ubierania pupili, realia fantasy, magię, gra jest długa, daje pozory swobody działania. Będą DLC, mają być dodatki, uniwersum na tyle dopracowane by wierzyć, że będą kontynuacje.

Mass Effect - miał to być pewnie po prostu "inny" RPG, taki KotoR, ale bez płacenia za licencję StarWarsów. No to zrobili własne uniwersum - i to bardzo fajne! Szybko doszli do wniosku, że dobrym pomysłem będzie zrobienie czegoś oryginalnego - zmiksowanie konwencji cRPG z grą akcji. Jak wyszło, tak wyszło - osobiście jestem jedynką zachwycony.

Z tego co wiem DA był planowany (ba, może i produkowany) wcześniej niż Mass Effect 1, mogę się mylić oczywiście. W każdym razie - niedługo po premierze DA (old skulowego cRPG - no powiedzmy) było już jasne, że ME2 będzie mocną alternatywą, odskocznią od starej i oklepanej konwencji.

I tu następuje moje ogromne zaskoczenie - taki DA, który jest ciągle lansowany na true orthodox cRPG, następcę Baldursa itd. ma fabułę prostą i naiwną jak budowa cepa! W trakcie gry niczego piorunującego nie odkrywamy, od początku wiadomo o co chodzi i do czego dążymy, ba, szybko wiadomo jak to się wszystko skończy. Mimo wszystko masa ludzi bawi się przy tej grze wspaniale - ja też! Ciekawy świat z garstką naprawdę fajnych pomysłów. Ale jednak byłem mocno zdziwiony idąc dalej, w stronę końca gry - z jednej strony seks i dużo przemocy, a z drugiej ... jest jakoś tak płytko.

Z kolei ME1 (warto przypomnieć - ukazał się przed DA) miał uniwersum dużo oryginalniejsze (i nie chodzi o skok z fantasy do s-f, po prostu nie jest to jakiś klon star treków/star warsów), a fabuła jest dla wielu do dziś jednym z lepszych doświadczeń jeśli chodzi o komputerowe gry nastawione na fabułę.

Czyli mamy jakiś paradoks. Gra rozbudowana pod względem mechaniki i budowy świata jest fabularnie bardzo naiwna i nie do końca wiadomo, czy jest skierowana dla dorosłych, czy dla mentalnie naiwnych dzieciaków, którzy mogą kupić grę ze znaczkiem 18+ bo niedawno odebrali dowód i ostatnio przeczytali Tolkiena. A z drugiej strony strzelanka z prymitywnym rozwojem postaci i rewelacyjnym wątkiem fabularnym. Powtarzam, że ciągle piję do ME1.

A ME2 wzbudził we mnie poważne obawy. Bawiłem się wyśmienicie, ale konstrukcja fabuły jest zrobiona w stylu bardzo podobnym do DA. Tak naprawdę od początku wiadomo jak się gra skończy - idziemy sklepać Collectorów, yo! Gdzieśtam po drodze dowiadujemy się kim oni naprawdę są, ale czy to coś zmienia? No a w dodatku już kompletnie nie mamy rozwoju postaci, ekwipunku i całej otoczki typowej dla cRPG. Całą resztę opisał świetnie Myszasty i nie rozumiem dlaczego ludzie temu przeczą. Przykład - czy bycie paragon/renegade zmienia cokolwiek poza wydźwiękiem odpowiedzi Sheparda? Nie. Często NPC odpowie dokładnie tak samo.

Mój nieśmiały wniosek jest taki - jeśli scenariusz do Me3 będzie pisał ten sam człowiek, co do DA i ME2 (bo to na pewno ten sam), to dostaniemy coś wspaniałego, jakąś mega hybrydę erpegów i strzelanek, która będzie zgarniać same 10/10, a której Myszasty wystawi 4kę albo 5kę, bo zauważy, że to wszystko jest super, ale brakuje właśnie tej jednej "małej" rzeczy - wciągającego wątku głównego.

Ale mimo to masie ludzi gra się wyśmienicie. To podobne zjawisko do DA, mimo samych różnic u obu tych tytułów, dostrzec można jedną cechę wspólną dla DA i ME2 - staranność wykonania. Nawet jeśli wątek główny kuleje z założenia (tu wielkie zło idzie z dużym demonem i cza zabić, a tu czea polecieć rozumisz i sklepać kolektorów, wszystko jasne), to jedno i drugie ma estetyczną oprawę audio wizualną, wygodną obsługę, bogaty świat wokół i po prostu dużą grywalność.

Co nie zmienia faktu, że wady wytknąć TRZEBA.

PS: Właśnie sobie uświadomiłem dlaczego nasz polski Wiedźmin był takim hitem. Warto było pisać taki wielki esej, sam się czegoś dowiedziałem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

jeszcze mi powiedz jakie są różnice w rozwoju postaci między Geraltem a Shepardem z "jedynki" :D
Takie samo przypisywanie punktów (ba, nawet to z dwójki jest bardziej podobne do wiedźmińskiego, bo te niby "srebrne" talenty to "kumulacje" z ME2).

Ja mam na szczęście tą przewagę, że uwielbiam KotORy, Fallouty, Tormenta, NWNy, itd itp :)
ale te sympatie nie wykluczają mnie z sympatii do Sheparda. Tym bardziej, że po próbie bycia "idealistą" zagrałem "renegatem" i gra mnie ukradła ;) Nadal jestem dobry..ale dobry jak Bruce Willis. Strzelam do złych, a nadal mnie wszyscy lubią :)
Bycie złym-dobrym jest cudowne :) Szczególnie z Jennifer Hale :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.02.2010 o 01:14, michal_w napisał:

Ja nie przypominam sobie stosowania jakiejkolwiek zaawansowanej taktyki przy wycinaniu
2700 wrogów w DA. Z powodu tych kilku czarów które rozwalają całą grę, po prostu odpalasz
= wygrywasz i idziemy dalej.


Jak się domyślam grałeś na łatwym albo normalnym poziomie trudności? :) Musisz wiedzieć, że na trudnym czary obszarowe o których pewnie wspominasz zadają naszym sojusznikom CAŁOŚĆ OBRAŻEŃ, a nie tylko część, przez co trzeba myśleć kiedy używamy tych "kilku czarów".
Swoją drogą - skoro było dla Ciebie za prosto, to dlaczego nie włączyłeś wyższego poziomu trudności? I nie mów mi, że grałeś na jakimś wyższym, bo w to nie uwierzę - nie znam osoby, która grałaby na wyższym poziomie niż normalny i by nie mówiła o licznych wczytywaniach gry "bo nie poszło" czy ślęczeniu za każdym razem non stop w trybie pauzy myśląc w kogo co strzelić. Jeżeli z Tobą było inaczej - to gratuluję perfekcyjnego umysłu mogącego ogarnąć wszystko w 3 sekundy, chociaż i tak nie wierzę, cobyś chociaż spróbował jakiegokolwiek wyższego poziomu trudności. Pewnie było to typowe "rzuć burzę, rzuć zamieć, zsiekaj wszystko co żyje".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.02.2010 o 12:09, Choinix napisał:

Jak się domyślam grałeś na łatwym albo normalnym poziomie trudności? :) Musisz wiedzieć,
że na trudnym czary obszarowe o których pewnie wspominasz zadają naszym sojusznikom CAŁOŚĆ
OBRAŻEŃ, a nie tylko część, przez co trzeba myśleć kiedy używamy tych "kilku czarów".

Ale co tu kombinować, widzimy maga/emisariusza? Uderzenie many - nie ma co zbierać, nas nie rusza. Na resztki stożek zimna i roztrzaskujemy. Na wszelki wypadek pole siłowe i miażdżące więzienie. Dla lepszego efektu potęga zaklęć, i tak do końca. Jeszcze jak pójdziemy w mistycznego woj. to nic nam nie podskoczy, nawet na poziomie koszmar. Można sobie urozmaicić klątwami i masowym paraliżem, ale obejdzie się. W pomieszczeniach nawet łatwiej, walimy obszarówkami przez ściany (to chyba bug) i po zabawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować