Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

- Złoto i urzędy - powiedział do siebie Jan Szczetuski - czegoż innego mogą oczekiwać moi pryncypałowie? Czyż to nie wspaniała oferta? Dogadałbym się jeszcze w sprawie dostarczania broni a także odzieży dla zbrojnych , a ewentualne łupy w przypadku wybuchu regularnej wojny. Moje pełnomocnictwo nic by nie warte było gdybym odrzucił tą propozycję jednakże zawsze jest jakiś haczyk. Tylko co jest haczykiem w tym wypadku... - zastanawiał się Jan po cichu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Co, jeśli nasza próba zakończy się fiaskiem, co

Dnia 16.11.2005 o 23:24, Lampek napisał:

wtedy zrobim?


"Zarządzim odwrót spod Moskwy" - pomyślała Fran ale przez dziadunia pouczona, że wśród politycznego ludu obracać sie będzie i niestosownie było by się pannie w wojsowych materiach oddzywać, milczała. Przemowa wojewody nie była zaskoczeniem, wszak dla wszystkich jasnym było, że skoro wojewoda córkę Dymitrowi oddał, to ani chybi nie po to, aby owego Dymitra potem u siebie, w Koronnym trzymać. "Dobrze że na zimę idzie, cokolwiek szlachta postanowi, rychło nie ruszą"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Żadne urzędy mi niepotrzebne - mruknęła Tamara. - My ludzie wolni. Nam wiatr na polach dzikich gra i do szacownego towarzystwa nie przystajemy. Ale wojewodo pomnij, coś o złocie rzekł, z tego się rozliczym.
Była to najdłuższa i właściwie jedyna przemowa, na jaką się zdobyła w ciągu ostatnich godzin i niektórzy wydawali się cokoliwiek zaskoczeni, odkrywszy nagle ponownie fakt istnienia atamanki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziad Onufry rozsiadł się wygodnie i rozpoczął swoją opowieść:
- Ze wszystkich stron nadjechali goście do wielmożnego wojewody. Pili i radowali się, a śmierć krążyła dookoła nich i ofiary swej szukała…
- A jak się Lachy bawiły? – nieśmiało zapytał jeden z chłopów, a inni mruczeli niezadowoleni, że ktoś opowieść przerywa.
- Polowania sobie urządzali i na ucztach czas trawili – odpowiedział powoli Onufry – I nie mieli pojęcia, że jednemu z nich śmierć jest pisana. Uczta właśnie dobiegała do końca, kiedy krzyk podniósł się na dziedzińcu. Wybiegli wszyscy zaciekawieni i ich oczom ukazał się niemiły widok – dziad zawiesił głos, aby dodać dramaturgii.
- Na podwórzu leżały zwłoki jakiegoś człowieka. Dookoła ciała była spora plama juchy. Szybko stwierdzono, że martwego nikt nie zna. Wojewoda przyjrzał mu się i rzekł, że to BloodyGuy, przywódca Angielczyków najemnych. Ustalono, że z okna wypadł. Dość szybko też uznano, że ktoś mu w tym pomógł…
- Ale skąd to wiedzieli? – zapytał znowu dociekliwy chłop. Tym razem nikt go nie uciszał, snadź ciekawi byli wszyscy.
- A jakbyś ty z okna skakał, to najprzód byś je chyba otworzył, nie? – zapytał kpiąco Onufry, a w karczmie podniósł się rechot – Zawiasy w oknie wyłamane były – wyjaśnił dziad zgromadzonym.
Łyknął sobie piwa i kontynuował:
- Blady [;)] strach padł [;)] na gości wojewody, a i sam pan sandomierski mocno bolał po śmierci swego sojusznika przyszłego, słusznie przewidując dalsze kłopoty…

******
BloodyGuy – nie żyjesz i do końca edycji nie wolno Ci się w FM odzywać. Nie możesz też w sprawie gry kontaktować się z innymi graczami. Ale Ty to wszystko doskonale wiesz :]

Lista:
1. Deviance
2. Scorp2005
3. Fran
4. Yarr
5. Cermatox
6. Tyhe
7.
8. Budo
9. Jozeph
10. upiordliwy
11. Vaxinar
12. Lampek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Panna Franciszka na ramieniu dziadka wsparta, ledwie okiem rzuciła. Powiat jej rodzinny za spokojny uchodził, że nawet i dwie niedziele bez zajazdów jakowyś albo burd w karcznie mijało i do takowych widoków zwyczajna nie była, totez pobladła lekko i rada by z dziedzińca do komnat wrócić ale dziadunio dobrodziej inaczej rozsadził.
-Pójdziesz jejmościanka do czeladnej, niech Kuba i Jędrzej pod drzwi przyjdą, a z tęgimi kijami. Ma wojewoda wrogów pod własnym bokiem i widać, że gości nie ochroni ... idźże panna a wracaj szybko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bartłomiej Jarczyński, bywały na rozlicznych dworach i języki znający, pomyślał sobie gorzko, że istotnie bloody to był guy... zwłaszcza teraz, po upadku z czterech kondygnacyj.
- Miał ten człowiek z kimś zatargi jakoweś, Mości wojewodo? - spytał Yarr po chwili namysłu.
- Tego powiedzieć nie umiem. - odparł pan Mniszech. - Nie mój to człowiek, jeno przyjezdny, tak jak i Waszmościowie.
- W takim razie wygląda na to, że komuś się, Waszej Miłości pomysł, niezaspecjalnie spodobać musiał. - rzekł Yarr, a głos jego zabrzmiał złowieszczo. - Miejmy się, panowie bracia, na baczności, bo mordercy rękę tu czuję. Lepiej, Mości wojewodo, byłoby, gdybyśmy co rychlej nasze sprawy pozałatwiali i do domów czem prędzej udać się mogli, by do wyprawy się przysposobić. Póki co, w zamku spać nie zamierzam, jeno ze swoimi ludźmi w obozowisku pod zamkiem. Zarządź coś w tych okolicznościach, Wasza Miłość, bo sprawy źle się mieć poczynają.
Po tej przemowie Bartłomiej Jarczyński zamilkł, oczekując głosów pozostałych gości jak i samego wojewody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bolesław stał na trupem oniemiały. Jakeż różne sytuacje, na tym dworze się dzieją! "Zamek nowoczesny wykończony w barokowym stylu, co oznacza mocno zaakcentowane kontrasty...ale aż tak mocno? Że rano się bawią wszyscy, wino piją a wieczorem nad trupem ślęczą". Lampek nie był specjalnie wzruszony śmiercią tej osoby, "nie znana mi ona jest, raz żem go widział na samym początku, kidy to zajechałem pod Koronno...". Wojt, który zaciekawiony zbiegowiskiem wybiegł z zamku, stanął jak wryty. Bolesław krzyczy od niego głosem twardym i nieustępliwym.
- Kazałem robić co chcesz, ale po tej godzinie zamku opuszczać nie wolno ci. Biegnij do komnaty czorcie niech cię tu nie widzę, dorośli sprawą się zajmą, na co ty tu?
- Przepraszam...- wyjąkał Wojt.
- Zmykaj więc chyżo!
Wojt zniknął w ciemnych drzwiach więc Lampek odwrócił się do reszty.
- Ten oto człowiek...- wskazał na truchło. - Został oczywiście zamordowany. Przez kogo? Oczywiście, przez kogoś z nas. Bo kto mógłby inny to zrobić? Wojewoda mniszech na pewno nie, zali nie zależało mu na wsparciu tego szlachcica? Któryś słóżący? Zgoda, ale z polecenia jego władcy. Bo po cóż ma zwykły słóżący szlachciana mordować? A więc to ktoś z naszej jedenastki! Musim być ostrożny na szatańskie zamiary! Komuś nie podoba się zamiar wyprawy na Ruś!
Bolesław umilkł. Nagle zamek wydał mu się niebezpieczny, złódzenie hulanki uleciało gdzieś daleko.
- Czy ktoś ostanie tu na noc? Zali nie jesteśmy gośćmi waćpanna Mniszcha? Zali nie powinniśmy tego honorować jako zwyczaj nakazuje? Jam gotów tu ostać, na straż słóżebnych moich wojów, którzy na razie w gospodzie "Jabłonnej" nocują. wystawię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Władysław był zdziwony tym z jednej strony, lecz z drugiej nie.
Widział już jak ludzie umierają na wojnach, ale nie spodziwał się, że tutaj już na drugi dzień ktoś odejdzie do Królestwa Niebieskiego.
Niech mu ziemia miękką będzie - pomyślał Vaxinares.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Budoski, gdy zmiarkował co się stało, wyszedł za reszta na dziedziniec, gdzie juz się państwo i nieco czeladzi zebrało, aby obaczyć zwłoki. Nieobce były mu rózne praktyki wojenne, ale to zaiste dziwne, aby ktos sobie mógł pozwolić na taki zuchwały czyn na dworze samego wojeowdy sandomierskiego.Ofiary Budoski nie znał, podobno był to Anglik jakowyś. Jedno jest pewne, jeślić to prawda, jakoby go zabito trza się mieć na baczności.
- No waszmościowie, miejcie baczenie na wasze plecy- możebne, że to zwykły zatarg był, ale może i tak byc że na jednym trupie się nie skończy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A niech to... toż nawet za murami wśród zbrojnych bepiecznym być nie można? Ktoś zmiarkował plany wojewody? Któż stoi za mordem -mamy tutej do czynienia z haniebną zdradą jeszcze przed podpisaniem spisku!
Nie znał tego szlachcica, jednakże gdy ktoś z jego stanu umrzeć tak haniebnie musiał - Cerm złość straszna ogarniała. Muszę ci ja napisać do ojca o tem bo i chyba zbrojną eskortę dostać tutaj muszę. Dopuki swoich ludzi mieć na zamku nie będe doputy niebiezpieczeństwo większe. Ale teraz trza konwercacyję przeprowadzić z sojusznikami przszłymi.
--
Cerm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Yarr obudził się rano w obozowisku swoich ludzi, ubrał się spożył śniadanie i udał się na pobliski jarmark w celu zakupienia czegoś ciekawe. Nie wiedział jeszcze czego, ale to było nieistotne - musiał pomyśleć w spokoju.

*****************
Pracuję na pełny etat i niepisanie postów w ciągu dnia jest właśnie tym spowodowane, więc proszę o wyrozumiałość :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Był jeszcze wczesny ranek, kiedy wojewoda sandomierski zszedł do swych gości. Nie spotkał wszystkich, snadź niektórzy odsypiali jeszcze wczorajsze pijaństwo. Zebrał więc tych, których napotkał i zakomunikował im:
- Mam waćpannom i waszmość panom coś do przekazania. Wypadek, który się onegdaj wydarzył bez zwłocznie wyjasnię. Nie pozwolę, aby ktoś nasze plany pokrzyżował. Jednocześnie proszę, abyście uzbroili się w cierpliwość, bo czekam na listy od mych sojuszników, w których szczegółowo wyjawią oni swoje plany. Dopiero, kiedy wszystko uzgodnimy, rozjedziemy się po Rzplitej.
- A tymczasem - Mniszech przywołał na twarz uśmiech - czujcie się, mili goście, jak u siebie w domu. Moje stajnie, gdyby ktoś chciał się udać na przejażdzkę, stoją otworem. A wieczorem zapraszam na ucztę.
- Aha - dodał wojewoda - Ponieważ listy mogę otrzymać w każdej chwili, proszę, aby wszyscy nocowali w zamku.
To rzekłwszy pan sandomierski pożegnał się i wrócił do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-To znaczy że nie wyjedziem co rychlej? - dopytywała panna Franciszka.
- Ano mnie zostać wypada a co do jejmościanki ...
- A jakże sobie dziadunio beze mnie myśli tu zostać? A gdzie obiecane kupce? A gdzie zabawy? A gdzie towarzystwo zacne, przy którym światowych manier miałam nabywac? Ledwo sie wytuklam kolasą już mnie odsyłacie? A pani wojewodzina na popołudniu zaprasza i co? Mnie odmówić wypada? I jeszcze to powiem że ani myślę dziadunia dobrodzieja samego tutaj ostawić a przeca bez stosownej asysty bym nie pojechała ...nie, bez dwóch zdań skoro wy ostajecie to mnie tez mus ostać...
- Pytlujesz panna ponad miarę, że aż myśli zebrac nie sposób ... a gdzie to zamierzasz?
- A do stajni, wojewoda ponoć konie ma zacne, zanim je na moskala pogna co pewnikiem na dobre im nie wyjdzie chciałabym popróbowac. Jędrzej ze mną pójdzie, za pozwoleniem dobrodzieja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Ola Boga - zawołał jeden z służących Jana - my tu pomrzem wszyscy! Przeklęty zamek śmiercią!
- Iść mi waść stąd czym prędzej z tymi zabobonami jeśliż prace stracić pragniesz. Nie pomrzem tu, wojewoda pewnie postara się by nie doszło do kolejnego wypadku albo stracić wszystkich sojuszników mu przyjdzie! Ot co!Panika złym doradcą więc zważmy trochę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Szczetuski zastanawiał się kim był owy jegomość , któremu wczoraj przyszło opuścić ziemski padok. Czyże był ważną personą i usunięto go po cichu aby cios zacnemu wojewodzie zadać ? Może jednak ktoś chce pozbyć sięsojuszników wojewody po cichu i nie wzbudzając podejrzeń? Samobójstwo było wykluczone - parobkowie wojewody sprawdzili dobrze pokój anglika - wszystko wyglądało na to , że ktoś "pomógł mu" się przez nie wydostać. Czy rzeczywiście jest tak jak twierdzi Bolesław i ktoś z nas jest skrajnie przeciw Wielmożnemu Wojewodzie Sandomierskiemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Adam niepotrafił spać, myśl o zdrajcy nie dawała mu ani chwili spokoju, kiedy wstał z łóżka poszedł na spotkanie z wojewoda>wojewoda przestał przemawiać wtedy Adam zaczoł mówić.
-Jakem Adam Orłowki to większej hańby nie widział-powiedział zgoryczony-Z okna szlachcica wypchnąć toż to hańba na cały kraj.Morderca odwazyc nie raczył w szranki stanac!!!-krzyknoł-Szanowny wojewodo toc ty chcesz na ruś ruszyć s nawet u siebie porzadku dochowac nie raczysz!.Mój udział w tej wyprawie stoi pod wielkim znakiem zapytania.-odrzekl powoli opanowójąc gniew-Chyba ze sprawa zostanie wyjasniona.Miłego dnia zycze-odrzekl do zgromadzonych po czym wyszedl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Budoski bardzo dziwował sie słowom imć Adama, wojewodzie sandomierskiemu takie rzeczy prosto w oczy mówić. -Widac już waść o defenestracji zapomniałeś....
Ale i jemu po prawdzie myśl o morderstwie nie dawała spokoju. Kto, kiedy, dlaczego, oto pytania, które na razie pozozstawały bez odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jozeph bardzo zmartwił się morderstwem. Myślał, że wyprawa będzie łatwa i spokojna a tu jeszsze przed wyjazdem takie wdarzenie! Rano pszedł zbadać miejsce zbrodni. W pokoju znalazł wybite okno trochę zakwawionego szkła na podłodze. Jozeph był dobry w szukaniu śladów i tropów lecz nic szczególnego nie znalazł.
- Szlachcic był słusznej postury więc morderca musiał być dość silny aby wypchnąć swą ofiarę pezez zamknięte okno. - zastanawiał sie.
Nie miał wątpliwości że dokonał tego któryś z gości. Tylko który? Tego na razie jeszcze nie wiedzał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tamara była mocno rozgniewana.
Ochrona za pieniądze - jedno, ale dodatkowo groźba skrytobójstwa?
Cała kozacka druzyna musiała znosić jej humory, dopóki atamanka nie usłyszała wzmianki o koniach i przejażdżkach. Szybko znalazła się w stajni, wybrała dzielnego rumaka i pognała na złamanie karku. Z łomotem kopyt minęła bladą Laszkę na białej klaczy, zaśmiała się widząc, jak panna Franciszka zachwiała się w siodle.

Wróciła dopiero wieczorem, głodna jak wilczyca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jan Szczetuski cały dzień postanowił na oszacowaniu sytuacji i ewentualnych strat , które mogła spowodować śmierć jednego z współtowarzyszy. Choć nie znał anglika był przekonany , że dla wojewody tak jak każdy z przybyłych miał swojąwartość. Widział jak kilka osób za radą Mniszecha dosiada rumaków żwawych z stajni Koronna jednakże jego nie ciągnęło na przejażdżkę.
- Jakoby mało było problemów to ułamania karku mi brakuje, co to to nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się