Zaloguj się, aby obserwować  
Lurrcio

Amiga - twoja prawdziwa "przyjaciółka" - temat ogólny

146 postów w tym temacie

Taaak Amiga ... Łezka się w oku kręci , wracają wspomnienia... a do diabła z tym , nie jestem sentymentalny wolę nowiutkiego PC z super prockiem i grafiką . Amiga była dobra ... BYŁA jakieś 10 lat temu a nie dziś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

jesli sie komus lezka kreci to warto posluchac hitow z tamtych lat ;)

http://www.exotica.org.uk/wiki/UnExoticA na tej stronce mozna znalezc wiele sciezek dzwiekowych wyciagnietych z dawnych gier a odtworzyc je mozna takim programem
http://www.tweaks.pl/ModPlug-Player,532.html

ta strona to baza chyba wszystkich gier jakie wyszly na amige :) http://hol.abime.net/

nie pozostaje nic innego jak pobrac WinUAE i grac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Da się jakoś podłączyć Amigę A-500 do internetu albo jakoś połączyć ją z PC?
Można jakoś nagrać dyskietki na PC, żeby działały na Amidze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.02.2008 o 10:32, Paweł10 napisał:

Można jakoś nagrać dyskietki na PC, żeby działały na Amidze?

Da się - na PC trzeba sformatować DOS-em w gęstości DD (f720 bodajże)).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.02.2008 o 10:37, Aragi napisał:

> Można jakoś nagrać dyskietki na PC, żeby działały na Amidze?
>
Da się - na PC trzeba sformatować DOS-em w gęstości DD (f720 bodajże)).


a jak to zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem takie coś:

1.Formatujesz na PC dyskietke na 720kb
2.Jesli archiwum DMS jest wieksze niz 720 sa dwie opcje,spakowac zipem(albo innym pakerem ktory zrozumie amiga, np LHA) i moze sie zmiesci, ew, spakowac i podzielic na 2 dyskietki.
3.Do amigi byly dostepne stacje HD ,miescily 1.76mb ;] ,wiec pod pc format na 1.44 i zgrywamy dms-a.
4.Uzywajac cross-dosa odczytujemy pctowe dyskietki.

a skąd wziąć tego cross-dosa? Jak go przenieść na Amigę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Najprościej dane przenieść, oczywiście jeśli masz podłączony do Amigi czytnik CD-ROM, na płytce CD :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.02.2008 o 11:47, Aragi napisał:

Najprościej dane przenieść, oczywiście jeśli masz podłączony do Amigi czytnik CD-ROM,
na płytce CD :)


nie mam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.02.2008 o 14:25, Aragi napisał:


Tam jest coś napisane: "Jeśli macie dyskietki z KickROM-em w wersji 2.0 (lub wyższej) i Workbench-em w wersji 2.0 (lub wyższej)" a ja tego nie mam... Miałem Worbencha, ale dyskietka nie działa :(
i jest coś o jakimś kablu, a ja go nie mam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wracając do dyskietki - komenda pod dosem Win XP będzie wyglądać tak:
format a: /T:80 /N:9
mam nadzieję, że zadziała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie odnośnie dostępności gier na przyjaciółkę. Chciałbym troszkę dokupić rzeczy do mojej kolekcji, ale na takim Allegro jest niestety straszna bieda! Czy ktoś może zna jakieś lombardy lub inne serwisy posiadające w swojej ofercie gry, soft i hardware (oczywiście używane;))?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sometime in the last century
an experimenter with
time, space and early computers
created a bizzare machine...

The Chaos Engine

Although primitive, the Machine
became incredibly powerful
and turned against it''s creator.

It''s power to corrupt time
and matter was out of control.
A cloud of chaos descended
over the land.
Humans and animals were
turned into ravenous beasts...


Chciałbym w tym poście przypomnieć (lub przybliżyć) Wam jedną ze starych dobrych gier, z którymi związanych mam mnóstwo pięknych wspomnień: The Chaos Engine autorstwa The Bitmap Brothers wydaną w 1993r. Pierwszy kontakt z nią miałem w okolicach 1994r. - byłem wtedy na wakacjach u wujka (kilka lat starszy ode mnie syn mojej babci) będącego posiadaczem Amigi 500...

Nie chciałem pisać takiego pseudobiograficznego wstępu, ale musiałem jakoś zacząć :P Przejdę teraz do rzeczy i zacznę od story:

Świat w grze to alternatywna epoka Wiktoriańska (wiek XIX) i można go chyba bez przeszkód zaliczyć do odmiany sci-fi zwanej steampunk ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Steampunk ). Niejaki baron Fortesque stworzył coś na kształt parowego komputera, machinę mającą umożliwiać podróże w czasie i takie tam. Coś poszło nie tak, w otoczeniu posiadłości barona ludzie zaczęli donosić o anomaliach w postaci mutantów i innych dziwnych zjawisk. Machina stworzona przez barona posiadła zdolność manipulowania czasem i przestrzenią siejąc dookoła chaos (jeżeli ktoś z Was kojarzy klimaty uniwersum Warhammer, to można powiedzieć, że efekty działań Machiny były bardzo zbliżone do wpływu tamtejszego Chaosu). Pojawiło się sześciu śmiałków gotowych do powstrzymania szalejącego ustrojstwa i przywrócenia ładu. Byli wśród nich: Mercenary, Brigand, Gentleman, Navvie (''V'' nie ''W''), Thug i Preacher. Każdy z odważnych jest opisany cechami:

+ Umiejętność/Zręczność (Skill) - bardzo ważna (chyba najważniejsza), bo od niej zależy maxymalny dostępny poziom broni i maxymalne dostępne wartości innych cech, a także dostępność zdolności specjalnych (Special Powers)
+ Wytrzymałość/Żywotność (Stamina) - też ważna cecha. To nic innego jak energia powalająca przyjąć większą ilość ciosów/strzałów. Ważniejsze dla wolniejszych postaci, bo te szybsze są w stanie szybciej unikać ataków.
+ Szybkość (Speed) - decyduje jak szybko porusza się ludzik. Duża szybkość nie raz pozwoli uniknąć atakujących stworów.
+ Mądrość (Wisdom) - ważna tylko dla gracza sterowanego przez komputer. Decyduje chyba o szybkości i sposobie jego reakcji na otoczenie.

Dodatkowo każdy zawodnik posługuje się inną bronią, różniącą się ilością wystrzeliwanych naraz pocisków, ich siłą, przebiciem, czy rozrzutem. Broń ulepsza się poprzez zakup lub zbieranie specjalnych bonusów - z każdym kolejnym zwiększa się siła bądź ilość pocisków.

Możemy grać Player & CPU albo Player & Player, czyli za każdym razem we dwójkę, przy czym jedna postać może być wybrana tylko raz. Player komputerowy gra bardzo przyzwoicie i rozsądnie (choć to zależy przede wszystkim od poziomu Mądrości). Krótko o każdym z dostępnych twardzieli:

+ Mercenary - wszystkie wskaźniki mniej więcej po środku - nie wyróżnia się specjalnie w żadną stronę.
+ Brigand - podobnie jak Mercenary, jego atutem jest wszechstronność.
+ Gentleman - szybki i inteligentny, ale niezbyt wytrzymały (przynajmniej na początku). Dla graczy stawiających na szybkość i finezję.
+ Navvie - najbardziej wytrzymały i posiadający najsilniejszą broń (coś w rodzaju bazooki), oraz jeden z najbardziej przydatnych speciali - dynamit - niszczący wszystko co jest do zniszczenia w polu widzenia. Jest za to niezbyt szybki i inteligentny (co jednak nie ma żadnego znaczenia, gdy wybierze go gracz). Za każdym razem gram tą postacią :)
+ Thug - mięśniak o charakterystykach bardzo podobnych do Navviego. Strzela czymś w rodzaju śrutówki - niezbyt mocne, ale o szerokim rozrzucie. Niezbyt bystry, więc trzeba na niego uważać, gdy gra z nami jako towarzysz.
+ Preacher - księżulek jest bardzo szybki i inteligentny, za to mało wytrzymały i niespecjalnie potężny. Jego pierwszym specialem jest apteczka - nie raz może nas uratować z opresji.

Sama rozgrywka podzielona jest na szesnaście etapów. Mamy do pokonania cztery ''światy'' po cztery ''poziomy'' każdy: Lasy/bagna przylegające do rezydencji barona, otaczające rezydencję warsztaty, wnętrze rezydencji Fortesque oraz jej piwnice/podziemia. Im bliżej celu, tym wpływ Machiny nasila się, coraz bardziej wypaczając rzeczywistość. Zaczynamy w lasach otaczających posiadłość (The Forest). Wystój jest... szaroburozielonodrzewnobagienny. Przedzieramy się przez zastępy zmutowanych ogromnych żab, bagiennych ludzi (może zmutowanych mieszkańców, a może stwory będące wytworem Machiny), żuków (chrząszczy?) itp. Wszechobecny chaos sprawia, że dookoła nas wciąż otwierają się portale, tunele, znikają drzewa odsłaniając niedostępne wcześniej miejsca (nierzadko będące pułapką). W tym momencie warto opisać jak wygląda poruszanie się po lokacjach. Po każdym etapie porozrzucanych jest mnóstwo rozmaitych ''znajdziek'' oraz ulegających rozpadowi pod wpływem siły naszej broni elementów - każde z nich wywołują określone (ale nie zawsze takie same) efekty. Wśród tych najważniejszych i najczęściej spotykanych są:

+ Srebrne Klucze - ich zbieranie jest konieczne do przejścia każdego etapu. Zazwyczaj otwierają ukryte / zablokowane przejścia do innych regionów planszy (słyszymy wtedy specyficzny dźwięk) i nierzadko wywołują jakąś anomalię w postaci przemieszczenia się elementów planszy, które zablokują dostęp do innych miejsc lub otworzą portal.

+ Złote Klucze - po zebraniu wywołują efekty podobne do kluczy srebrnych, jednak nie są wymagane do przejścia etapu. Są one czymś w rodzaju wyzwania dla odważnych. Wcale niełatwo je znaleźć, a właściwie można powiedzieć: niełatwo sprawić by się pojawiły. Niektóre etapy mają więcej niż jedno wyjście (są one wtedy oznaczone przez A, B, C). Jeżeli zdecydujemy się opuścić planszę przez exit C, to możemy się spodziewać o wiele trudniejszych wyzwań w kolejnym levelu - co jednak jest odpowiednio nagradzane (ulepszenia broni, kasa, extra życia - to tylko niektóre z bonusów). Ale i tu nie ma łatwo - aby odnaleźć wyjście C należy poruszać się trasą otwieraną przez złote klucze i pokonywać najtrudniejsze pułapki, co samo w sobie wymaga nierzadko zatrzymania się i przemyślenia ewentualnej trasy.

+ Węzły Energetyczne (Power Nodes) - każdą planszę przemierzamy w ich poszukiwaniu. W każdym etapie jest określona wymagana liczba węzłów, które musimy aktywować, by otworzyć wyjście z levelu. Tu również widoczny jest wpływ chaosu i aktywowanie węzła może zaowocować niespodziewanką. Głowa okazuje się równie przydatna co szybki palec na spuście, gdy stajemy przed wyborem jednego z kilku węzłów, z których każdy może otworzyć nowe przejścia i zablokować inne.

+ Jedzonko - wygląda trochę jak puszki napojów izotonicznych. Występuje w wersjach zwykłej i większej, a jak łatwo się domyśleć służy uzupełnianiu wytrzymałości/energii straconej w wyniku starć z pomiotami chaosu. Bardzo przydatna znajdźka, lecz niestety nie występująca tak często jak by się chciało. Jedzonko w większych ilościach można zazwyczaj znaleźć w ukrytych przejściach otwieranych złotymi kluczami lub prawidłowym rozwiązaniem ''zagadki''.

+ Checkpoint (Death Zone Token) - wygląda dosłownie jak symbol Yin Yang i spełnia rolę checkpointu. Jeżeli gracz zginie, odradza się w miejscu ostatniego zebranego checkpointa. Jeżeli zginie gracz komputerowy, wróci do nas dopiero, gdy znajdziemy kolejne kółeczko. Ich zbieraniu również mogą towarzyszyć anomalie.

+ Złoto / Peso / Pieniążki / Money - Kasa, skarby, forsa... występuje w postaci rozmaitych złotych i srebrnych monet i obrączek. Zebrane możemy wydać później na ulepszenia. Złoto zostaje także po pokonanych stworach.

+ Portale / Drzwi / Gniazda... - mowa o anomaliach i siedliskach, z których wyłaniają się wszelkie plugastwa. Motyw jest taki - jeżeli szybko takie źródło zniszczymy, to siłą rzeczy brzydale nie będą się z niego wyłaniać, ale za to tracimy cenne złoto i punkty jakie moglibyśmy zyskać za ich exterminację. Po wyjściu określonej liczby stworzeń, portale/gniazda znikają/ulegają samozniszczeniu.

Wszystkich rodzajów znajdziek jest kilkadziesiąt. Do tych bardziej przydatnych zaliczyć można jeszcze ''joysticki'' pozwalające nam na korzystanie ze speciali, wolnostojące speciale do wykorzystania na miejscu (np. mapa, dynamit, apteczka), ulepszenia broni (wygląda to trochę jak złoty ślimak z czarnymi kółkami)... w trakcie gry ma się wrażenie, że każdy element na planszy nie jest tam umieszczony bez przyczyny, jest częścią jakiejś pokrętnej logiki i może mieć wpływ no to, co za chwilę się wydarzy.

Po przebrnięciu przez bagna trafiamy do warsztatów (The Workshops) otaczających dwór Fortesque. Sceneria zmienia się z szarobrunatnozielonobłotnistodrzewnej na rdzawożółtawomosiężnotynkową. Poruszamy się między starymi budynkami, kotłami, wszędobylskimi rurami, z których z sykiem wydostaje się para (wspominałem już że to steampunk?). Wśród czyhających na nas zagrożeń znajdują się wypaczeni robotnicy-mechanicy, karły, wirujące piaskowe anomalie, wydające obrzydliwe dźwięki dwunożne-białe-coś-z-wielkim-czarnym-okiem (kiedyś wywoływało to u mnie ciarki na plecach) i inne. Wpływ Machiny jest tu silniejszy (pułapki-zagadki robią się bardziej pokrętne) i musimy podejmować więcej decyzji typu ''ciekawe co będzie jak pójdę tędy?'', których to efekty robią się coraz mniej przewidywalne - np. jedna z decyzji może sprawić, że kolejną planszę przejdziemy po dachach budynków...

Kiedy już uporamy się z warsztatami, przychodzi pora na odwiedzenie barona w jego posiadłości (Fortesque Mansion). I tu zaczyna robić się już naprawdę grząsko. Jeżeli oglądaliście kiedyś horrory o domach opętanych przez złe moce (dom może być opętany?), to można powiedzieć, że baron Fortesque stał się posiadaczem takiego. Z tym, że u niego nie ma tandetnych zjaw wyskakujących z szafy czy pojawiających się za oknem. Jest za to chaos i groteska. Poruszając się po korytarzach posiadłości napotykamy wrogie elementy wiktoriańskiego wystroju wnętrza, robactwo wyłażące ze szpar w podłodze, dziwnych sługusów, a nawet... samych siebie. Niektóre pomieszczenia wydają się być zawieszone w nicości, a sam budynek sprawia wrażenie żywej pokręconej istoty. Klimat jest gęsty.

Dalej czeka nas już zejście do piwnic/lochów/ścieków/laboratoriów pod posiadłością, gdzie urzęduje Machina Chaosu i spuszczenie jej porządnego łomotu, jak również wszystkim ustrojstwom stającym nam na drodze przez cztery levele. Nie będę opisywał dokładniej, żeby nie zdradzać wszystkiego. Powiem tylko, że nie jest łatwo dotrzeć do serca chaosu.

Po zakończeniu każdego etapu możemy zobaczyć ekran podsumowania, na którym pokazana jest ilość wszystkich możliwych do zdobycia/zabicia kluczy, złota, monstrów itp. oraz ilość tych zdobytych/zabitych przez nas. Dodatkowo podana jest ogólna procentowa wartość ukończenia etapu i procentowa wartość dla każdego gracza - za każdym razem więc widzimy w jakim stopniu odkryliśmy planszę i możemy się następnym razem pokusić o 100% wynik wybierając inne ścieżki (100% ukończenie etapu nie zawsze jest możliwe ze względu na wykluczające się trasy odblokowywane złotymi i srebrnymi kluczami). Co dwa etapy trafiamy do sklepu/zbrojowni, gdzie zebrane w trakcie etapów złoto możemy przeznaczyć na rozwój postaci, ulepszenie broni, extra życia, speciale... Każdy gracz otrzymuje wartość złota do wydania zależną od jego aktywności na mapie. Nie jestem pewien, ale zbieranie bogactw leżących swobodnie na mapie jest chyba równo dzielone między obydwu playerów, a punktacja za destrukcję i zebrane złoto pozostające po zniszczonych wrogach trafia tylko na konto zdobywcy. Rozwiązanie sprawdza się całkiem nieźle, bo osoba więcej ryzykująca ma z tego konkretne korzyści. Sam system wydawania szmalu jest bardzo dobrze przemyślany - uniemożliwia np. władowanie całej zdobytej forsy tylko w siłę broni, (co bardzo ułatwiałoby początkową fazę gry). Zamiast tego wszystkie cechy są ze sobą powiązane. I tak na przykład, gdy zwiększymy naszą szybkość do aktualnie dostępnej wartości maxymalnej, to zwiększy nam się odrobinę limit wytrzymałości. Osiągając limit wytrzymałości, zwiększa nam się limit umiejętności/zręczności, po osiągnięciu którego, zwiększy nam się limit wiedzy, szybkości i dostępnych ulepszeń broni... itd. Każda postać ma inne maxymalne limity cech możliwe do osiągnięcia i należy dobrze przemyśleć na co wydać aktualnie dostępne środki. Trzeba tu także brać poprawkę na bonusy znajdowane na mapach - najczęściej (co wcale nie znaczy, że często i łatwo) można znaleźć ulepszenia broni. Pewnie trochę przeinaczyłem i namotałem, bo w praktyce w zasadzie nie musimy inwestować we wszystkie cechy równomiernie, a możemy skupić się na dowolnych. Wtedy jednak może powstać sytuacja, kiedy będziemy bardzo potężni i jednocześnie powolni, co pomimo łatwiejszej exterminacji przeciwników, będzie utrudniało nam ucieczkę przed tymi szybszymi i agresywniejszymi. Albo na odwrót - duża szybkość pozwoli nam lepiej unikać ataków i zbierać więcej pozostającego po mutantach złota, ale będziemy musieli się więcej namęczyć, by je pokonać. Przy okazji wspomnę o złocie wypadającym z zabitych wrogów - po krótkiej chwili znika! Świetnie wpływa to na dynamikę gry: albo będziemy tchórzliwie ''hit n'' run'' nie osiągając z tego korzyści materialnych, albo też będziemy błyskawicznie lawirować między stworami zbierając pieniążki bardzo przydatne na zakupy.

Zróżnicowanie umiejętności postaci, spora nieprzewidywalność efektów naszych decyzji i wiele alternatywnych sposobów ukończenia etapów - wszystko to sprawia, że grę można przejść co najmniej sześć razy (każdą postacią) i za każdym razem rozgrywka będzie się różnić. Jest to spowodowane oczywiście odmiennymi charakterystykami postaci i siłą ich broni - co bezpośrednio wpływa na styl gry - a także paletą speciali dostępnych dla każdej z nich i wyborem komputerowego towarzysza - to z kolei będzie determinować naszą zdolność exploracji plansz - za pomocą niektórych speciali odblokujemy niedostępne w inny sposób mechanizmy i np. odkryjemy nowe przejście. Także nasze decyzje dotyczące np. wyboru klucza (''teraz sprawdzę ten złoty'') mogą sprawić, że za piątym podejściem do gry odkryjemy jakieś nowe, nieznane wcześniej miejsce. Nie muszę chyba mówić jak miło wpływa to na żywotność gry?

Tak, w dużym skrócie prezentuje się budowa świata gry. Teraz spróbuję opisać stronę graficzną i dźwiękową. The Chaos Engine pojawiło się na kilku platformach: Amiga (wersja ECS/OCS oraz później AGA i CD32), Atari ST, SNES, Sega Mega Drive i PC. Opisywana tutaj przeze mnie wersja to ECS/OCS z Amigi. Poza nią widziałem na żywo jeszcze tylko wersję PC i kilka innych konwersji na screenach. Mimo to mogę powiedzieć, że prawdopodobnie TYLKO wersja ECS/OCS dla Amigi zapewnia najlepsze doznania. Główny powód jest jeden: paleta barw. Chyba tylko w wersji ECS/OCS grafika wyświetlana jest w niezwykle istotnych dla klimatu gry szaroburościach. Wszystkie inne (nawet Amigowa wersja AGA) są kolorowe jak malowanki przedszkolaka. Soczysta zieleń drzew, czy kolorowe ubranka postaci zupełnie nie pasują do charakterystycznego mosiężno-mechanicznego stylu i niepokojącego nastroju z wersji ECS/OCS - według mnie niemal całkowicie zabija to niesamowity wyjątkowy klimat!!! Jeżeli ktoś z Was pokusi się kiedyś żeby zagrać w The Chaos Engine (co paradoxalnie odradzam - ja opisując tę grę chcę się z Wami podzielić pięknymi wspomnieniami - próba powrotu do niej dzisiaj będzie jedynie namiastką dawnej wspaniałości), to stanowczo odradzam wszelkie inne wersje niż Amiga ECS/OCS! Teraz już o samej grafice... (co nieco wspominałem o niej we wcześniejszych fragmentach): Jeżeli ktoś kojarzy jak wygląda SpeedBall 2, to można powiedzieć, że gry korzystają z tego samego ''silnika'', tyle, że futurystyczno-metalowy design zamieniono na wiktoriańsko-steampunkowy. Kto nie kojarzy SB2, może zawsze looknąć na screeny CE w internecie (jeżeli natraficie na screeny w kolorach tęczy - to będą te wersje wykastrowane z klimatu). Świat obserwujemy z góry (tak na oko pod kątem 80 stopni) - wszystko jest przejrzyste, ładnie animowane (mimo, że animacje nie mają zbyt wielu klatek), ciekawie zaprojektowane, stylowe i klimatyczne (łącznie z menusami i wszelakimi artami). Wyraźnie widać, że chłopaki z The Bitmap Brothers mieli pomysł na grę.

Muzyka... ehhh... masterpiece. Specjalnie przed chwilą wyszukałem w swoich archiwach MP3 z muzyką z intra, którą zgrywałem dawno temu z Amigi podłączonej do PC - włączyłem i... przeszły mnie ciary. Magia działa jak dawniej i wracają wspomnienia z tamtych lat. Ktoś, kto nie miał okazji jarać się Amigą w czasach jej świetności, nigdy tego nie zrozumie i będzie to dla niego tylko zwykłe brzdąkanie. Osobiście muzykę z CE zaliczam do tych najlepiej dopasowanych, najlepiej budujących klimat (tak, jestem klimaciarzem jeżeli ktoś jeszcze się nie zorientował czytając posta) i najlepiej wpasowujących się w rozgrywkę teł muzycznych, z jakimi spotkałem się przez swoją karierę gracza. Samo intro wraz z towarzyszącym mu podkładem również zaliczam do najlepszych i ulubionych... brrr... pamiętam jak kiedyś się nim jarałem :) Do tego fantastycznie budujące atmosferę podkłady w menusach i sama muzyka w trakcie właściwej rozgrywki. Można o niej powiedzieć tyle, że kiedy trzeba jest odpowiednio dynamiczna (przynajmniej na początku... z czasem zmienia się w coraz bardziej tajemniczą) i staje się odpowiednim tłem dla akcji na ekranie - tu ciekawa rzecz - równie miło brzmi w uszach trakcie zadymy jaki i w momentach, gdzie trzeba pomyśleć. Jest chyba nawet motyw związany ze zmianą brzmienia - gdy zaczynamy etap jest zazwyczaj dość spokojnie, w miarę jak zbliżamy się do wyjścia pojawiają się nowe wstawki w podkładzie - ale jest to w zasadzie mało zauważalne, bardziej działające na podświadomość i wzmacniające emocje. Podkład muzyczny różni się w każdym ''świecie'' i buduje inny nastrój. Śmiało można powiedzieć, że jest zróżnicowany a mimo to spójny - od stonowanego, ale dynamicznego w pierwszym ''świecie'', do tajemniczego i niepokojącego w posiadłości barona. Zwykłem uważać muzykę w CE za doskonałą.

Teraz trochę o dźwięku. Z pewnością bardzo dobrej jakości. CE był chyba jedną z pierwszych gier na Amigę gdzie pojawiły się bardzo dobrze (jak na tamte czasy) brzmiące voice''y. Nie ma w grze żadnych dialogów - jest za to ''komentator''. Wiem, że dziwnie to zabrzmi, ale rozgrywka może przypominać coś w rodzaju show z komentarzem o_O Nie jestem pewien ale jest to chyba głos Machiny oznajmiający nasze poczynania. Głos sam w sobie bardzo miło brzmiący, dobrze dopasowany. Jak to wygląda w praktyce? Idziemy, idziemy (czy też biegniemy), rozwalamy jednego mutanta, drugiego, zbieramy kasę, widzimy węzeł energetyczny, rozwalamy go i słyszymy niski, głęboki głos: ''Node Activated''... otwierają się wrota, wchodzimy w nie, słyszymy ten sam głos: ''Level Complete''... Ahhh... zaraz chyba nie wytrzymam i załączę CE :) Pozostałe dźwięki prezentują się równie przyzwoicie - wybuchy, skrzypienie, tajemnicze szelesty, odgłosy pary, wstrętne dźwięki mutantów - wszystko sprawia pozytywne wrażenie i jest częścią całości, a nie oderwanym elementem. O dźwięku w konwersjach nie mogę się wiele wypowiedzieć poza wersjami ECS/OSC i PC. Muzyka z intro w wersji PC brzmi przy tej z Amigi jak grana na dziecinnym keyboardzie. Ale co tu dużo mówić? Wszystkim miłośnikom Amigi nie trzeba przecież tłumaczyć jak wspaniałe i jedyne w swoim rodzaju brzmienie posiada?

Z obecnego punktu widzenia bardzo ciężko ocenić jakość grafiki czy udźwiękowienia gry. W czasach, gdy CE się ukazał (czyli 1993 i później), zbierał recenzje w przedziale 80-100% w tym najwyższe oceny za grafikę jak i dźwięk - z czym ja w zupełności się zgadzam. Należy chyba do gatunku ''shoot ''em up'', który dzisiaj prawie nie istnieje zastąpiony przez FPSy i inne mutacje. Kiedyś na takie gry mówiło się ''strzelanki'' (chociaż CE równie dobrze można by nazwać ''labiryntówką''), teraz to słowo 90% graczy zapewne będzie kojarzyć się z FPSem.

Giera do dziś pozostaje dla mnie pod wieloma względami wzorem klimatycznego świata, rozgrywki i generalnie designu. We wspomnieniach zachowała się jako gra właściwie doskonała, bo nigdy nie miałem jej nic do zarzucenia, nie chciałbym też nic w niej zmieniać. W moim prywatnym rankingu na zawsze pozostanie jedną z tych najbardziej bliskich ideału i będzie źródłem jednych z najcudowniejszych wspomnień związanych z rozrywką komputerową.

Pozdrawiam

PS. Screeny trochę biedne i niewiele na nich widać, ale screeny i tak bardzo słabo oddają to, co najlepsze w tej grze.

20080712174759

20080712174805

20080712174814

20080712174825

20080712174830

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jestem pod gigantycznym wrażeniem twojego tekstu! Ja lubić dużo czytać i czytać dużo o Amiga! Mniam! :)

Przyznam, że zaintrygowałeś mnie solidnie! Nie słyszałem o tej grze, ale wszelakie klimaty steampunkowe (o czym zresztą już gdzieś na tym forum wspominałem) łykam jak młody bocian żaby. No i nie słyszałem jeszcze nikogo, kto preferowałby granie w grę ECS/OCS zamiast AGA. ;) Jestem ciekaw wersji na AGA, bo mimo wszystko soczystsze kolory jakoś mi nie przeszkadzają (tak bardziej w stylu Warhammera 40K może?).

Sięgnę po grę do "źródeł" i jak znajdę wolny czas (z którym niestety mam ostatnio problemy), chętnie podzielę się swoją opinią.

A muzyka z intro to schiza na miarę Speedball 2: Brutal Deluxe (też Bitmap Bros. - notabene właśnie muzykę ze Speedballa mam ustawioną jako dzwonek w komórce ;) )!!!! Rewelacja! Oto intro: http://pl.youtube.com/watch?v=55jpHprP_ao

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak was, ale mnie ostatnio, tak jakoś cyklicznie, co czas jakiś nachodzi wielka ochota popykania sobie na Amidze. To nawet nie jest ochota na granie jako takie, czy też przechodzenie gier, tylko hmm.. chcica rekreacyjnego odpalenia kilku gierek. Po to by sobie powspominać jak to drzewiej bywało. Ale że Amisi już od wielu lat nie mam, koledzy również, to zostaje tylko jutjub, ale to nie to. Próbowałem winuae, ale to jakoś tragicznie działa, zanim w Astralu zacząłem właściwą rozgrywkę to pół roku minęło... Ech..
PS. pamięta ktoś może taką gierkę podobną do Pirates, z tym że polską (chyba, a jak nie to napewno miała polską wersję ;)). W sumie z całej gierki pamiętam tylko tyle że pływało się statkiem, można było wychodzić na ląd, a także prowadzić jakieś bitwy. ''Forturatum'' się chyba zwało. Ale gdy coś takiego wpisuje w wujka google to wyskakuje mi zupełnie nic ;/
PPS. jest jakiś sposób na odpalenie amigowych dyskietek z grami na PCecie? Bo jeszcze kilka dyskietek mam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wspominałem chyba kiedyś w tym temacie o pewnej grze "Scooby and Scrappy Doo", która była moją ulubioną platformówką obok SuperFroga, Fire&Ice, Lwa Braiana(jakoś tak się pisało), takiej z Vikingiem(nazwy nie pamiętam) i w sumie tych ulubionych to bym wiele jeszcze znalazł;D, ale nie o to chodzi, więc w owej świetnej grze urzekła mnie muzyka, którą do dziś pamiętam - był to po prostu tak charakterystyczny i klimatyczny kawałek, że dla niego samego żałuję sprzedania amigi - ale już od bardzo długiego czasu go szukam i nigdzie nie mogę znaleźć,więc może komuś się to uda:) Jeśli ktoś nie zna lub nie pamięta to tu jest filmik -- http://www.youtube.com/watch?v=hTxynlRoMUg -- z dźwiękiem z wersji na atari, który jednak mimo, że również bardzo ciekawy, to jak można zauważyć choćby w opiniach w komentarzach, nie dorównuje amigowskiej wersji:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z platformówek to na Amidze rządziła trójka Ruff''n''Tumble http://tnij.org/ruff Superfrog, oraz momentami mocno logiczny Bubba''n''Stix http://tnij.org/bubba . Choć konkurencja na tym polu jest naprawdę mocna, wystarczy wspomnieć takie tytuły jak Prince of Persia, Traps''n''Treasures czy inne Zoole i Astrale. Ech.. Aż się łezka w oku kręci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moją najlepszą grą na Amidze była "Death mask" najlepiej grało się z kumplem kiedy miałem 1 hp a on oczywiście wszystko co możliwe... no ale zaszedłem go od tyłu i ciach :) niekiedy skradanie się nie opłacało
(podzielony telewizor)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować