Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Konkurs Far Cry 3 - zgarnij szaloną figurkę Vaas Wahine

445 postów w tym temacie

Najbardziej szaloną rzeczą którą zrobiłem była wyprawa wraz z kolegą studentem w góry w wakacje roku 2011 ;), dokładniej w Góry Zielone niedaleko Massachusetts. Wybraliśmy się tam wraz z przewodnikiem, mieliśmy wspiąć się na Killington Peak wysokość ok (1,200 m). Przewodnik mówił wyłącznie "brytyjskim" angielskim który jest trudny do zrozumienia w przeciwieństwie do "american english". Spotkaliśmy się z nim u stup góry, i ok godzinę po sprawdzeniu wszystkiego wyruszyliśmy na wyprawę. Przewodnik sypał brytyjskimi żartami jak z rękawa, co po paru godzinach strasznie nam się znudziło i postanowiliśmy troszeczkę się od niego oddalić.. i jak się domyślacie, tak zgubiliśmy się. Gdy kolega zorientował się, że jesteśmy sami zaczął panikować, warto wspomnieć, że oddaliliśmy się również od szlaku. Pierwsza myśl jaka wpadła mi do głowy to odcinki B.Gryls''a z Discovery, lecz pomyślałem bez przesady nie jesteśmy na odludziu jest to znana góra i na 100% ktoś nas już szuka. Ze względu na to, że zgubiliśmy kompas postanowiliśmy się nie ruszać z miejsca i czekać na pomoc. Minęły 3 godziny i nic, 4,5 godzina i nic. Postanowiliśmy się ruszyć z miejsca z powodu zachodu słońca, błądziliśmy już ok 2h, musieliśmy uruchomić nasze latarki. Poruszaliśmy się praktycznie po ciemku nagle słyszmy jakiś szelest, żadnego światła nić. Przestraszyliśmy się jak nigdy, kolega zaczął odmawiać pacierz. Myśleliśmy, że już po nas lecz dobiega nas głos "Don''t move or i''ll shoot you",i podbiegło do nas 4 dobrze zbudowanych ubranych w moro ludzi. W rękach mieli strzelby z długimi lufami i lunetami prawdopodobnie sztucery. Pytaliśmy o co chodzi i chcieliśmy wyjaśnić co się stało, oni jednak nie słuchali zawieźli nas do jakiegoś "więzienia". Następnego dnia przyszedł do nas stary człowiek z fajką który wyjaśnił nam, że zostaliśmy uznani za kłusowników którzy kręcili się nieopodal. Wyjaśniliśmy mu wszystko, nasz przewodnik to potwierdził, stary myśliwy nie powiedział nic, po prostu uśmiechnął się do mnie niczym dumny ojciec do syna i wręczył mi małe pudełeczko, podziękowałem i wyszliśmy. W drodze do naszej kwatery otworzyłem ów pudełeczko, nie zgadniecie co było w środku.... Sam byłem zaskoczony wyjmując z niego nasz zagubiony kompas z wygrawerowanym z tyłu napisem, witamy w Pisgah (nazwa góry z ok.1800roku).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moja szalona rzecz to taka że pewnego dnia tak się spiłem ze ho ho . Kiedy wrociłem do domu (doczołgałem się) połozyłem się spac do łożka - zdawalo by się ze mojego. Jednak Szybko zostałem uswiadomiony że to nie moje ... Z wielkim krzykiem i wrzaskiem moja i teraz nie uwierzycie ... teściowa zaczęla mnie okladac kapciem i ręką . Myślała że ktoś się włamał i chce ja no wiecie.... A ja spity jak bela pomyliłem łóżka i pokoje zamiast do żony poszedłem spać do teściowej ... Jednak oklady z kapcia i rąk szybko pozwoliły mi wytrzeźwieć i z usmiechem na twarzy położyłem sie już do mojego lóżka obok mojej żony .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wiem co bym bardzo szalonego zrobił jest tego bardzo dużo ale wymienię te najbardziej porąbane:
1. Skok s spadochronem gdy na plecach mam tygrysa syberyjskiego do morza.
2. Żonglerka granatami gdy do mnie strzelają.
3. Zjazd po linie z krakowskiego szkieletora.
4. Skok z cegłą (lub kowadłem) do morza z samolotu.
A teraz najbardziej (według mnie) porąbana rzecz jaką wywaliłem. W mojej szkole w sali gimnastycznej były takie kraty w oknach, wspiąłem się do góry (pod sam sufit) i skok na 3 grube materace :) Po wylądowaniu krata z której skakałem się oderwała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zdałem prawo jazdy C+E, zrobiłem kwalifikacje i 5 dni woziłem świnki. Bez doświadczenia, nigdy nie prowadziłem TIR-a, Rozładunek, załadunek , sprzątanie po pasażerach. Brrrr na samą myśl o tym aż mnie w oczy szczypie. Rzuciłem robotę ale kasa był niezła i nie śmierdziała. Pozdrawiam wszystkich kierowców ŚWINIOBUSÓW i pełen szacun! Do dzisiaj nie wierzę że mnie zatrudniono heheh :)
Historia niestety w 100 % prawdziwa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pojechałem na wycieczkę do Czarnobyla.Gdy dojechałem na miejsce moim oczom ukazał się postapolakliptyczny krajobraz.Gdy weszłem do jednego z jeszcze nie do końca rozpadających się budynków moim oczom ukazało się...właściwie nic bo ciemność była większa niż w Slenderze. Wtedy usłyszałem ,że coś się poruszyło zacząłem jak szalony gnać korytarzami,nie zwracając uwagi na nic.Biegłem,biegłem,biegłem...a tu bum,przywaliłem głową w jakąś część sufitu . Gdy się otknąłem ,wstałem i otrzepałem się z kurzu ,który w dużych ilościach zalegał w budynkach elektrowni

Spoiler

(taka mała zagadka logiczna :Co jest cięższe 1 kg kurzu,czy 1 kg odchodów Zergów?)

zobaczyłem ,że coś dużego błyska w rogu.Była to
Spoiler

BAZOOKA!

.Dużo bardziej pewny siebie udałem się na poszukiwanie wyjścia. Po 1h może więcej,nie wiadomo ,gdyż błądząć po budynkach straciłem zupełnie poczucie czasu,dotarłem do,jak mi się wydaje miejsca gdzie znajdowało się główne centrum zarządzania reaktorami. Jednym słowem ogromna hala-dobra dwoma ,ale nie czepiajcie się.Ale jedno w tym miejscu nie przeraziło-na ścianach było widać jakiś śluz(zielonkawy,lepki śluz),którego raczej nie zostawili pracownicy elektrowni.I wtedy,gdy zastanawiałem się co to mogło być,usłyszałem ruch za swoimi plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem szczury,ale nim zdążyłem pomyśleć,nacisnałem na spust
Spoiler

BAZOOKI!

. Obudziłem się ,leżąc w gruzach,cały w kurzu ,ogłuszony.Jakimś cudem jednak nic mi się nie stało...Wróć. Moja noga była cała we krwi i strasznie bolała.Ale był jeden plus mojej głupoty.A mianowicie wyrąbałem sobie wyjście.Szczęśliwy, kulejąc wyszłem z gruzów budynku i starałem się jak najszybciej oddalić się od elektrownii. Gdy już byłem prawie przy bramie,za którą czekał mój wierny demon prędkości. Wtedy jednak poczułem na własnej skórze co żyło w elektrowni. Szarpnęło mnie i przewróciłem się. Ujrzałem nad sobą wielką owcę,o krwiście czerwonych oczach i wełnie oraz pysku takim jak paszcze Skagów z Borderlandsa. Wtedy ona rozwarzyła paszczę i opluła mnie śluzem ,który był w elektrownii. Ja jednak zachowując trzeźwy umysł kopnąłem ja między tylnie nogi.Wtedy owco-mutant zawył i wybuchł opryskując wszystko na około śmierdzącą paćką.Więc ja szczęśliwy wstałem, wsiadłem na swego składaka i ociekając śluzem odjechałem w stronę zachodzącego słońca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moją najbardziej szaloną rzeczą jaką bym zrobił to skok ze samolotu na wysokości 3000 m.n.p.m bez spadochronu, ale złapany przez mojego kolegę z spadochronem, a następnie lądowanie na opuszczonej wyspie i opalanie się na plaży pełnej piratów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wsiedliśmy spontanicznie z przyjaciółmi w pierwszy lepszy poranny pociąg z Zielonej Góry i dotarliśmy do Gdańska :) Tego samego dnia wróciliśmy - wrażenia niesamowite!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu podczas grania w Far Cry z kolegami chcieliśmy sobie zrobić frytki. Ot pech podgrzewany olej stanął w płomieniach.. Najmłodszy kolega zawołał nas bo nie wiedział co zrobić inteligentny kolega podczas gdy ja szukałem czegoś czym mogę to nakryć wlał do tego wodę czego następstwem jest dla słabych chemików - BOOOM! Jak na dragach wskoczyłem do wanny w łazience.. Ogień z reakcji chemicznej który powstał przypalił sufit,karnisz i górę firanki która spadła na ziemię. Po wszystkim szybko wyskoczyłem z wanny i zabrałem dymiący garnek na zewnątrz by nie śmierdziało. Gdy chcieliśmy ogarnąć troszkę kuchnie zauważyliśmy ciekawą rzecz, za piecem była butla z gazem a od tego przewód do kuchenki. Rzec by przystało - oszukałem przeznaczenie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym robić to samo co Rico z Just Cause 2 dzięki jego linie do przyciągania którą ma na ręce.
Nie uważacie, że to szalone wspiąć się na jakiś wieżowiec od zewnątrz i z niego skoczyć aby następnie złapać się kolejnego budynku? :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej szalona rzecz jaką bym zrobił: zaciągnął olbrzymi kredyt na dwa tygodnie przed końcem świata(21.12.12) i udał się do Indonezji gdzie spróbowałbym nakarmić Warana z Komodo, później pojechał spojrzeć w dół Wielkiego Kanionu w Arizonie, następnie udał się do Afryki skoczyć na bungee z mostu Knife Edge w tle majestatu wodospadu Wiktorii, później usiadłbym na krańcu klifu Preikestolen w Norwegii i spojrzał w dół gdzie ujrzałbym z pewnością najważniejsze sceny z mojego życia, a na końcu skoczył w głąb wodospadu Niagary i dałbym się porwać jego nurtowi. I po tych dwóch tygodniach, 22 grudnia kiedy będzie już po końcu świata i wrócę do szarego życia i będę musiał rozpocząć spłaty kredytów rozpocznie się prawdziwe „szalone życie”, ale nigdy bym tego nie żałował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej szalona historia: W poniedziałek wraz z kolegami porwaliśmy samolot na lotnisku w Moskwie. Pasażerowie jako zakładnicy. Żądamy miliona dolarów i lotu do Meksyku. Wtorek. Czekamy na reakcję władz. Napiliśmy się z pilotami. Pasażerowie wyciągnęli zapasy. Napiliśmy się z pasażerami. Piloci napili się z pasażerami. Środa przyjechał mediator. Przywiózł wódkę. Napiliśmy się z mediatorem, pilotami i pasażerami. Mediator prosił, żebyśmy wypuścili połowę pasażerów. Wypuściliśmy, a co tam. Czwartek. Pasażerowie wrócili z zapasami wódki. Balanga do rana. Wypuściliśmy drugą połowę pasażerów i pilotów. Piątek. Druga połowa pasażerów i piloci wrócili z gorzałą. Przyprowadzili masę znajomych. Impreza do rana. Sobota Do samolotu wpadł specnaz. Z wódką. Balanga do poniedziałku. Poniedziałek. Do samolotu pakują się coraz to nowi ludzie z gorzałą. Jest milicja, są desantowcy, strażacy, nawet jacyś marynarze. Wtorek. Nie mamy sił. Chcemy się poddać i uwolnić samolot. Specnaz się nie zgadza. Do pilotów przyleciała na imprezę rodzina z Władywostoku. Z wódką. Środa. Pertraktujemy. Pasażerowie zgadzają się nas wypuścić, jeśli załatwimy wódkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mało komu to opowiadałem, ale dla mnie szaloną rzeczą było w 2 podstawówce zesikanie się w klasie na lekcji (nie mogłem wytrzymać, a pani nie chciała mnie wypóścić do ubikacji). A zrobiłem to na tyle sprytnie, że siedząc grzecznie w ławce, wyjąłem z plecaka butelkę z piciem i odkręcając zakrętkę, póściłem zwieracze. Tak, była wielka kałuża i mokre spodnie ;(. Po czym powiedziałem pani, że wylałem przez przypadek napój. Takim szalonym sposobem obroniłem się przed wyśmianiem kolegów i pani okrzyczała mnie tylko za picie na lekcji, ba nawet nie musiałem sprzątać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować