Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Twórcy Dragon Age III nie boją się konkurencji - Wiedźmina 3 i Dark Souls II

197 postów w tym temacie

Dnia 16.04.2013 o 18:20, Essau napisał:

To już mogłeś tego lepiej nie pisać. NWN było grą kosmiczną w dniu premiery,wszędzie
zgarniało dziesiątki i okrzyknięte zostało hitem (razem z Morrowindem). Denne to są takie
teksty. Może Ci się gra nie podobać, ale wyskakując z takimi hasłami trochę się ośmieszasz.
To jakby powiedzieć, że "Ojciec Chrzestny" jest denny,bo mi się nie podoba.


Prawdę stwierdził, ot co. No chyba że ja jestem jakiś inny, w każdym razie, cRPG uwielbiam ale NWN było tak okropne że zdzierżyć nie byłem w stanie. Fabuła nudna od samego początku, gameplay też tragiczny... blah. Dopiero Hordy Podmroku dawały radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.04.2013 o 18:20, Essau napisał:

To już mogłeś tego lepiej nie pisać. NWN było grą kosmiczną w dniu premiery,wszędzie
zgarniało dziesiątki i okrzyknięte zostało hitem (razem z Morrowindem).


I co z tego? Mogę bez problemu podać argumenty, czemu było denne:

1. Sztampowa historia o zarazie i "jesteś tym jedynym, który może nas uratować".
2. Większość questów polegająca na "idź do miejsca X, zabij Y bestii i wróć do NPC''a Z"
3. Każdy akt złożony w identyczny sposób: jeden quest hub i 3-4 przylegające do niego satelickie lokacje. Twoim zadaniem było przyniesienie z każdej lokacji po jednym rpzedmiocie. Który oczywiście, znajdował się na samym końcu, a droga do celu prowadziła przez wybijanie hord wrogów.
4. Otoczenie składające się z klocków na zasadzie "kopiuj-wklej".

Naprawdę nie wiem, za co ta gra dostawała tak wysokie oceny. Chyba tylko za możliwości, jakie W TEORII stwarzał edytor poziomów, bo innych plusów serio nie widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.04.2013 o 18:36, TFClecho napisał:

A nie wydaje Ci się przypadkiem, że skala ingerencji społeczności w to, jak mają wyglądać
gry, zbliża się do punktu krytycznego - w którym forumowym Wielojednościom będzie się
wydawać, że znają się na robieniu gier lepiej, niż ich twórcy?


Wręcz przeciwnie - uważam, że w dzisiejszych czasach gracze mają praktycznie zerowy wpływ na ostateczny kształt gry. Zastępują ich arkusze kalkulacyjne, mówiące twórcom, że jeśli spłycą system rozwoju, to zarobią X% więcej (co zresztą nie zawsze jest prawdą - patrz, ile gier ostatnio nie spełniło oczekiwań sprzedażowych).

Dnia 16.04.2013 o 18:36, TFClecho napisał:

zakończenie ME3, owszem, kiepskie, ale z drugiej strony trzeba uszanować wolność twórców
do dowolnego kreowania ich własnych światów


Ale tu nie chodziło o to, JAK się ME3 kończył, ale o to, jak koncertowo BW wydymało graczy, wrzucając identyczne zakończenia, różniące się kolorem promienia. Sam nic nie mam do "negatywnych" zakończeń, ba, takie właśnie preferuję (a nie "żyli długo i szczęsliwie"). Ale BW spartaczyło sprawę, bo te kilka zakończeń zrobili jak najniższym kosztem i jak najmniejszym wysiłkiem. Słowem, odstawili fuszerkę na od..wal się.

Dnia 16.04.2013 o 18:36, TFClecho napisał:

Racja, to było kiepskie. Ale z drugiej strony masz sandboksy z masą identycznych drzewek,
jeziorek i tak samo wyglądających postaci.


Tyle, że w sandboxach rozmiar gry w pewien sposób usprawiedliwia takie mankamenty (jasne, lepiej, by i tu ich nie było). Z kolei klaustrofobiczność DA2 w żadnym razie nie tłumaczy twórców z tego, że w dodatku masowo kopiowali content.

Dnia 16.04.2013 o 18:36, TFClecho napisał:

Jestem ciekaw czy pisząc to jesteś w stanie z pełną świadomością zaprzeczyć, że nie zebraleś
wszystkich kart w Wiedźminie :)


Jasne, że zebrałem. Ale oprócz tego było w grze mase innych rzeczy, wątków, systemów, dialogów, zdarzeń, które sprawiały, że rozgrywka byłą znacznie głębsza. A niestety, większość gier BW jest CAŁĄ tak płytka, jak zbieranie kart seksu w Wiedźminie...

Dnia 16.04.2013 o 18:36, TFClecho napisał:

Nazwijmy rzecz po imieniu - BioWare, i EA w szczególności, brakuje dyplomacji Blizzarda,
który potrafi sprzedawać odgrzewane dodatki i dzielić gry na części tak, aby gracze czuli
radochę na samą myśl o czekających ich wydatkach :)


Tyle, że każda z tych części (domyślam się, że pijesz do SC2) jest tak długa, że niejedna produkcja (pełna, niepodzielona) mogłaby się zasmucić ;]

Dnia 16.04.2013 o 18:36, TFClecho napisał:

Co to w ogóle znaczy - otwartość na fanów? Zgoda na to, aby na forach pisali Ci scenariusze
i tworzyli gameplay?


Nie. Otwartość to np sytuacja, w której fan pisze ostro krytyczny post na Twoim forum, a Ty reagujesz wyjaśniając mu, dlaczego uważasz, że podjąłeś słuszną decyzję, a nie banujesz go za to, że śmie krytykować Twoje "dzieło wszechczasów".

Dnia 16.04.2013 o 18:36, TFClecho napisał:

Akurat ja uważam - i pisałem to już - że fabuła pierwszego Wieśka to dziwaczny miks oryginalnej
sagi.


Wiesz, akurat jakiekolwiek przyrównanie tej gry do oryginalnej sagi AS''a może być dla tej gry tylko komplementem :)

Dnia 16.04.2013 o 18:36, TFClecho napisał:

A swoją drogą, nigdy nie twierdziłem, że DA2 jest kanonicznym erpegiem, godnym miejsca
w galerii sław. Po prostu nie jest to tak słaba gra, jak niektórzy uważają.


Nie jest. Jest znacznie, znacznie słabsza. IMHO.

Dnia 16.04.2013 o 18:36, TFClecho napisał:

"Na swój sposób" - w DA2, przy całych ograniczeniach i wadach, podobało mi się wyciągnięcie
zwykłego człowieka na bohatera i obudowanie fabuły wokół jego rodziny i lokalnych problemów.
Że za wykonanie nie zasługiwała na więcej, niż 7-7,5/10, to już insza inszość.


Wiesz, nie sztuka wziąć ciekawy motyw. Sztuka tak na nim obudować grę, by gracz miał ochotę ten motyw eksplorować. Ja po pewnym czasie grania byłem tak zniesmaczony rozgrywką, że gdzies miałem Hawke''a i jego rodzinę.

Dnia 16.04.2013 o 18:36, TFClecho napisał:

A w Wiedźminie miały? Nie, "dwójka" ma radośnie w nosie wszystko, co zrobiłeś w "jedynce"


Ale my tu nie mówimy o cross-game, tylko o konsekwencjach decyzji WEWNĄTRZ gry. A o ile decyzje podjęte w W1 czy W2 miały jak najbardziej wpływ na zakończenie, tak w ME3 zmieniały tylko kolor promienia. I o to był cały shitstorm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.04.2013 o 18:36, TFClecho napisał:

Nazwijmy rzecz po imieniu - BioWare, i EA w szczególności, brakuje dyplomacji Blizzarda,
który potrafi sprzedawać odgrzewane dodatki i dzielić gry na części tak, aby gracze czuli
radochę na samą myśl o czekających ich wydatkach :)


Cóż, myślałem że wraz z premierą Heart of the Swarm ucichną te brednie na temat dzielenia gry na trzy części, ale jak widać, myliłem się. Zainteresuj się może tym ile HotS oferuje za cenę dodatku (wg zachodnich standardów, ale jednak) - przede wszystkim wskazuję tutaj na kampanię singleplayer. A potem przestań pleść bzdury. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.04.2013 o 18:03, TFClecho napisał:

Ale nie da się powiedzieć, że to są płaskie, jednowątkowe fabuły - o to mi chodzi.

No nie da... bo trudno mówić choćby o jednym wątku. To zwykłe szare gnioty, literackie potworki bez jakiejkolwiek treści. Nie ma tu co mówić o głębi - tu brak nawet powierzchowności.

Dnia 16.04.2013 o 18:03, TFClecho napisał:

Szukam wątku rodziny w Tormencie i serio go nie widzę - jeśli był, to przytocz, fajnie
byłoby się dowiedzieć, że coś mi w tej grze jeszcze umknęło :) Pamiętaj też, że BioWare
maczało palce i w BG, i w PT i w NWN - choć akurat nie w dwójce.

Deionarra lub jeszcze bliżej dowolny z NPC - gra służyła wytworzeniu rodzinnych relacji między bohaterami. Brak rodzinnych więzów w kategorii regulacji prawnych lub genetycznych to niewielki problem. Rola jaką Bezimienny odegrał w tych historiach, jak ważny stał się dla każdego z bohaterów wymyka się już ramom przyjaźni, wrogości itd. Na swój sposób te relacje są odpowiedzią na najważniejsze pytanie stawiane przez grę.

Dnia 16.04.2013 o 18:03, TFClecho napisał:

Mi się to właśnie w DA2 podobało, że wątki były takie proste, zwyczajne, od A
do Z w przyjętym z góry stylu "od zera do bohatera". Wszystkie postaci ewoluowały w ten
sposób, to nie była gra o wielkich herosach fantasy ale właśnie dlatego - wg mnie - oryginalna
i wolna od patosu ciągłego ratowania świata.

DA2 nie jest pozbawiony patosu - nie potrzeba do tego ratowania świata. Postać homo-maga jako głównego ''piwotu'' fabuły i to że tak naprawdę w odniesieniu do tego wszystko kręci się ostatecznie wokół postaci bohatera wystarczą. Co gorsze, w DA2 nie ma nawet żadnego uzasadnienia dla takich historii - po prostu zostaje się lokalnym bohaterem, który oto musi ratować wiochę i odegrać kluczową rolę w przebudowie światowego porządku. Nie ma innej drogi, nie ma nawet wątpliwości - masz to robić i już, koniec tematu, a teraz maltretuj guziczki pada by wyrobić kolejny epicki cios! Jest różnica między historią prostą (np. Fallout), a prostacką.

Dnia 16.04.2013 o 18:03, TFClecho napisał:

BG, PT i KotOR to gry BioWare :)

BioWare, BioWare''owi nie równy. W tamtych grach oni jedynie brali udział - hasła Interplay i Black Isle są kluczowe. I przepraszam za nieprecyzyjność, chodziło mi o druga część KotOR''a - pierwsza była w wielu miejscach słabiutka i wymusiła niektóre wady następczyni (inne niż te wynikające z poganiania projektu przez wydawcę).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.04.2013 o 19:05, Tenebrael napisał:

Wręcz przeciwnie - uważam, że w dzisiejszych czasach gracze mają praktycznie zerowy wpływ
na ostateczny kształt gry. Zastępują ich arkusze kalkulacyjne, mówiące twórcom, że jeśli
spłycą system rozwoju, to zarobią X% więcej (co zresztą nie zawsze jest prawdą - patrz,
ile gier ostatnio nie spełniło oczekiwań sprzedażowych).

Nie do końca się zgodzę, bo gdyby było tak jak mówisz to wśród growych hitów mielibyśmy same niszowe, crowdfundowane indie, a tak przecież nie jest. Dyktatora księgowych to efekt błędnego koła w związku: twórcy, księgowi, marketing, gracze. Chcesz mieć super grafikę, muzykę, przerywniki, scenariusz pisany przez najlepszych w branży, do tego tanio, ładnie, z dużą ilością dodatków? Tak się nie da. Zaczynają się kompromisy, a wiadomo że firma chce przede wszystkim zarobić. Ograniczenia dotykają więc w największej mierze samych twórców i to się nie zmieni, póki jakieś AAA nie zaliczy naprawdę spektakularnej klapy.

Dnia 16.04.2013 o 19:05, Tenebrael napisał:

Ale tu nie chodziło o to, JAK się ME3 kończył, ale o to, jak koncertowo BW wydymało graczy,
wrzucając identyczne zakończenia, różniące się kolorem promienia. Sam nic nie mam do
"negatywnych" zakończeń, ba, takie właśnie preferuję (a nie "żyli długo i szczęsliwie").
Ale BW spartaczyło sprawę, bo te kilka zakończeń zrobili jak najniższym kosztem i jak
najmniejszym wysiłkiem. Słowem, odstawili fuszerkę na od..wal się.

To co powiesz o zakończeniach Wiedźmina 2, które - przyjmując ten sam punkt odniesienia - różniły się tym, z kim wychodzisz z zamku? Wolność wyboru i nieliniowość? :)

Dnia 16.04.2013 o 19:05, Tenebrael napisał:

Tyle, że w sandboxach rozmiar gry w pewien sposób usprawiedliwia takie mankamenty (jasne,
lepiej, by i tu ich nie było). Z kolei klaustrofobiczność DA2 w żadnym razie nie tłumaczy
twórców z tego, że w dodatku masowo kopiowali content.

Prawda.

Dnia 16.04.2013 o 19:05, Tenebrael napisał:

Jasne, że zebrałem. Ale oprócz tego było w grze mase innych rzeczy, wątków, systemów,
dialogów, zdarzeń, które sprawiały, że rozgrywka byłą znacznie głębsza. A niestety, większość
gier BW jest CAŁĄ tak płytka, jak zbieranie kart seksu w Wiedźminie...

Jeśli w inny sposób, niż własnym gustem, wytłumaczysz mi dlaczego draka z Wiewiórkami i Magistrem/Azarem jest ambitniejsza niż historia Cerberusa, a ratowanie skłóconego świata jest głębsze w W2 niż w DA - przyznam Ci rację.

Dnia 16.04.2013 o 19:05, Tenebrael napisał:

Tyle, że każda z tych części (domyślam się, że pijesz do SC2) jest tak długa, że niejedna
produkcja (pełna, niepodzielona) mogłaby się zasmucić ;]

Akurat chodziło mi o to, że ostatni w pełni oryginalny, od podstaw, świat gry Blizzard stworzył w 1997. Potem tylko odcinał kupony obracając na prawo i lewo istniejące dwa uniwersa. EA za coś takiego miałoby dożywotnią Złotą Kupę.

Dnia 16.04.2013 o 19:05, Tenebrael napisał:

Nie. Otwartość to np sytuacja, w której fan pisze ostro krytyczny post na Twoim forum,
a Ty reagujesz wyjaśniając mu, dlaczego uważasz, że podjąłeś słuszną decyzję, a nie banujesz
go za to, że śmie krytykować Twoje "dzieło wszechczasów".

Primo - pokaż mi branżę twórczą/artystyczną, w której istnieje tak poddańcza relacja na linii fan-twórca. Secundo, wyobraź sobie, że oni faktycznie mieliby WSZYSTKIM na WSZYSTKO odpisywać. Kto wtedy robiłby gry?

Dnia 16.04.2013 o 19:05, Tenebrael napisał:

Wiesz, akurat jakiekolwiek przyrównanie tej gry do oryginalnej sagi AS''a może być dla
tej gry tylko komplementem :)

Ale to NIE jest komplement - rozpisana w detalach fabuła pierwszego Wiesia jest naciągana jak rodzime celebrytki. Broni się gameplayowo i tym, źe to wszystko zostało sprawnie przeprowadzone.

Dnia 16.04.2013 o 19:05, Tenebrael napisał:

Nie jest. Jest znacznie, znacznie słabsza. IMHO.

De gustibus :)

Dnia 16.04.2013 o 19:05, Tenebrael napisał:

Wiesz, nie sztuka wziąć ciekawy motyw. Sztuka tak na nim obudować grę, by gracz miał
ochotę ten motyw eksplorować. Ja po pewnym czasie grania byłem tak zniesmaczony rozgrywką,
że gdzies miałem Hawke''a i jego rodzinę.

Może to był błąd? Znam wiele osób, które odpuściły sobie Fallouta 2 po pierwszym starciu z mrówkami... :)

Dnia 16.04.2013 o 19:05, Tenebrael napisał:

Ale my tu nie mówimy o cross-game, tylko o konsekwencjach decyzji WEWNĄTRZ gry. A o ile
decyzje podjęte w W1 czy W2 miały jak najbardziej wpływ na zakończenie, tak w ME3 zmieniały
tylko kolor promienia. I o to był cały shitstorm.

Oceniam trylogię jako całość. A o zróżnicowaniu zakończeń napisałem wyżej, tu tylko dodam, że w trakcie całej sagi ME nie raz i nie dwa podejmowałeś decyzje, za które bekałeś aż do napisów końcowych ME3.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.04.2013 o 19:38, Graffis napisał:

No nie da... bo trudno mówić choćby o jednym wątku. To zwykłe szare gnioty, literackie
potworki bez jakiejkolwiek treści. Nie ma tu co mówić o głębi - tu brak nawet powierzchowności.

To jak w takim razie oceniasz główny wątek pierwszego Wiedźmina: przeróbmy Ciri na Alvina, niech nawet gada to samo, dorzućmy paru starych znajomych, wojnę rasową, podróż w czasie i adziaaa? :)

Dnia 16.04.2013 o 19:38, Graffis napisał:

Deionarra lub jeszcze bliżej dowolny z NPC - gra służyła wytworzeniu rodzinnych relacji
między bohaterami. Brak rodzinnych więzów w kategorii regulacji prawnych lub genetycznych
to niewielki problem. Rola jaką Bezimienny odegrał w tych historiach, jak ważny stał
się dla każdego z bohaterów wymyka się już ramom przyjaźni, wrogości itd. Na swój sposób
te relacje są odpowiedzią na najważniejsze pytanie stawiane przez grę.

Nie obraź się, ale to zabrzmiało jak cytat z materiałów prasowych :) Dokładnie to samo mogę powiedzieć o kluczowych towarzyszach Sheparda w trakcie sagi ME.

Dnia 16.04.2013 o 19:38, Graffis napisał:

DA2 nie jest pozbawiony patosu - nie potrzeba do tego ratowania świata. Postać homo-maga
jako głównego ''piwotu'' fabuły i to że tak naprawdę w odniesieniu do tego wszystko kręci
się ostatecznie wokół postaci bohatera wystarczą. Co gorsze, w DA2 nie ma nawet żadnego
uzasadnienia dla takich historii - po prostu zostaje się lokalnym bohaterem, który oto
musi ratować wiochę i odegrać kluczową rolę w przebudowie światowego porządku. Nie ma
innej drogi, nie ma nawet wątpliwości - masz to robić i już, koniec tematu, a teraz maltretuj
guziczki pada by wyrobić kolejny epicki cios! Jest różnica między historią prostą (np.
Fallout), a prostacką.

Ja tego homo-maga przez całą grę radośnie ignorowałem, bo nie przypadł mi do gustu - jego historia nie była dla mnie kluczowa.
W DA2 zostajesz lokalnym bohaterem, bo chcesz zarobić na dom dla rodziny. I przypadkiem wychodzi, że pakujesz się w kabałę. W światowy porządek jednakowoż ani na moment nie ingerujesz, a i klikania nie ma tu wcale więcej, niż w W2. Hejting czuję :)

Dnia 16.04.2013 o 19:38, Graffis napisał:

BioWare, BioWare''owi nie równy. W tamtych grach oni jedynie brali udział - hasła Interplay
i Black Isle są kluczowe.

Oj, tu już jesteś zwyczajnie niesprawiedliwy, Ray Muzyka by się na Ciebie obraził. Oddaj BioWare, co bioware''owskie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 16.04.2013 o 20:19, TFClecho napisał:

Oj, tu już jesteś zwyczajnie niesprawiedliwy, Ray Muzyka by się na Ciebie obraził. Oddaj
BioWare, co bioware''owskie :)

Masz na myśli Infinity Engine? Spoko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja tam czekam z niecierpliwością. Jak dotąd BioWare zawiódł mnie tylko SW:TOR''em. Uwielbiam obie części Dragon Age, każda z nich ma pewne wady, ale i tak mi się podobały. Grałem w sporą część ich tworów i jak dotąd jeszcze nigdy mnie nie zawiedli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę, jedyne dobre DA to Origin. Paradoksalnie to jest ich chyba jedyna dobra gra. Cała reszta jest do bani. Niestety, ale nie wiem co może być fajnego w syfie zwanym DA 2.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.04.2013 o 20:19, TFClecho napisał:

To jak w takim razie oceniasz główny wątek pierwszego Wiedźmina: przeróbmy Ciri na Alvina,
niech nawet gada to samo, dorzućmy paru starych znajomych, wojnę rasową, podróż w czasie
i adziaaa? :)

Prosta historia to prawda. Nie ma natomiast prostackiego i tandetnego wykonania jak w grach BW. Są dialogi rzeczywiście kształtujące postać tak jak gracz tego chce, nie jak twórcy przewidzieli tworząc ileś tam interaktywnych filmików.

Dnia 16.04.2013 o 20:19, TFClecho napisał:

Nie obraź się, ale to zabrzmiało jak cytat z materiałów prasowych :) Dokładnie to samo
mogę powiedzieć o kluczowych towarzyszach Sheparda w trakcie sagi ME.

To gratuluje świadomości literackiej - postacie z ME to kolejne klony. Do bólu przewidywalne kukły o których wiesz wszystko co chcesz wiedzieć po pierwszym dialogu - opuszczony emo chłopaczek, pokrzywdzona córka weterana, wystraszona samą sobą dobroduszna obca etc. etc. Wszystko to już znamy i podobnie jak całość fabuły gry, wszystkie dramatyczne zwroty, wzloty i upadki jest to oczywiste po kilku minutach od napotkania. Banał - i to dałoby się przeżyć, gdyby gra oferowała cokolwiek w zamian za te uproszczenia. We wspominanych przez ciebie z jakiegoś powodu Wiedźminach była to postać Geralta. W ME nie ma nic, bo główny bohater to niestety skończony palant, czego gracz choćby i chciał to zmienić nie może (all hail the dialogue system!).

Dnia 16.04.2013 o 20:19, TFClecho napisał:

W DA2 zostajesz lokalnym bohaterem, bo chcesz zarobić na dom dla rodziny.

No właśnie... a dlaczego mam tego chcieć? NPC zwane rodziną oraz cała sytuacja wprowadzająca ten motyw były tak głupie i bzdurne, że jedyne o czym marzyłem to samodzielne ich wymordowanie. Alas, nie dało się - podobnie jak olać ich zupełnie i zostawić na śmierć, co było jedynym na co zasługiwali. Konstrukcja fabuły i napisane postacie były tak absurdalne i niewiarygodne, że zwyczajnie na każdym kroku buntowałem się przeciw wszystkiemu co ten jełop PC mógł robić. De facto, nie był to wcale PLAYER''s character :/

Dnia 16.04.2013 o 20:19, TFClecho napisał:

W światowy porządek jednakowoż ani na moment nie
ingerujesz, a i klikania nie ma tu wcale więcej, niż w W2. Hejting czuję :)

Nie? A koniec końców nie jest się punktem i zarzewiem konfliktu Templariusze-Magowie?

Dnia 16.04.2013 o 20:19, TFClecho napisał:

Oj, tu już jesteś zwyczajnie niesprawiedliwy, Ray Muzyka by się na Ciebie obraził. Oddaj
BioWare, co bioware''owskie :)

A niech się obraża. Po tym jak BioWare rozstało się z BI i IP to lecieli po równi pochyłej w dół. Coraz gorsze, bardziej bzdurne i prymitywne gry, tworzone dla coraz bardziej odmóżdżonego odbiorcy. Świetnym epilogiem tej historii jest to, ze zdaniem samego BW w grach nie może być dużo pisanego tekstu - gracze tego nie ogarniają. Rzeczywiście widać korzenie w wielkich RPGach z Infinity.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.04.2013 o 20:19, TFClecho napisał:

To jak w takim razie oceniasz główny wątek pierwszego Wiedźmina: przeróbmy Ciri na Alvina,
niech nawet gada to samo, dorzućmy paru starych znajomych, wojnę rasową, podróż w czasie
i adziaaa? :)

Przynajmniej miałem jakieś motywacje, coś się działo, pojawiały się postacie, których los mnie obchodził.

DA nie było złe, grałem w to chyba z 80 godzin i nie żałuję, ale główny wątek, w którym przychodzi Wielkie Zło (Mroczne Pomioty, błagam) i zaczyna zabijać, bo tak, był totalnie bezbarwny. Nie wiem, pewnie miało to jakiś głębszy sens, gdzieś można może było poczytać, skąd co się wzięło, ale szczerze mówiąc zdecydowanie wolę oklepane rasowe wojny z Wiedźmina, gdzie przynajmniej są jakieś dylematy, motywacje bohaterów, niż Pradawne Mroczne Zło z Wielkim Czarnym Smokiem na czele, które trzeba zabić, bo jest Złe i Mroczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.04.2013 o 22:14, Madoc napisał:

DA nie było złe, grałem w to chyba z 80 godzin i nie żałuję, ale główny wątek, w którym
przychodzi Wielkie Zło (Mroczne Pomioty, błagam) i zaczyna zabijać, bo tak, był totalnie
bezbarwny. Nie wiem, pewnie miało to jakiś głębszy sens, gdzieś można może było poczytać,
skąd co się wzięło, ale szczerze mówiąc zdecydowanie wolę oklepane rasowe wojny z Wiedźmina,
gdzie przynajmniej są jakieś dylematy, motywacje bohaterów, niż Pradawne Mroczne Zło
z Wielkim Czarnym Smokiem na czele, które trzeba zabić, bo jest Złe i Mroczne.


Nie chciało się czytać co? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[UWAGA - w poście będą drobne spoilery z Wiedźmina. kto nie grał, a chce zagrać, niech nie czyta ;)]

Dnia 16.04.2013 o 19:59, TFClecho napisał:

Nie do końca się zgodzę, bo gdyby było tak jak mówisz to wśród growych hitów mielibyśmy
same niszowe, crowdfundowane indie, a tak przecież nie jest.


Ale niby dlaczego? Własnie finansowo parcie na masy (czytaj: patrzenie w tabelki) często się sprawdza. Tyle tylko, że sprawdza się jedynie finansowo, natomiast dla jakości gier ma fatalne skutki.

Dnia 16.04.2013 o 19:59, TFClecho napisał:

(...) Ograniczenia dotykają więc w największej mierze
samych twórców i to się nie zmieni, póki jakieś AAA nie zaliczy naprawdę spektakularnej
klapy.


To się w sumie zaczyna powoli dziać. Coraz częściej zdarza się, że topowe produkcje na siebie nie zarabiają, lub zarabiają znacznie mniej, niż zakładają wydawcy. Mam nadzieję, że ten system niebawem runie z kretesem. Oby...

Dnia 16.04.2013 o 19:59, TFClecho napisał:

To co powiesz o zakończeniach Wiedźmina 2, które - przyjmując ten sam punkt odniesienia
- różniły się tym, z kim wychodzisz z zamku? Wolność wyboru i nieliniowość? :)


Przede wszystkim, w obu Wiedźminach miałeś bardzo daleko idące konsekwencje działań podczas gry. Konsekwencje krótko i długoterminowe, które na bieżąco zmieniały historię. Nawet przy mniejszym zróżnicowaniu zakończeń, nie odczuwało się braku wpływu na historię.

Dnia 16.04.2013 o 19:59, TFClecho napisał:

Jeśli w inny sposób, niż własnym gustem, wytłumaczysz mi dlaczego draka z Wiewiórkami
i Magistrem/Azarem jest ambitniejsza niż historia Cerberusa, a ratowanie skłóconego świata
jest głębsze w W2 niż w DA - przyznam Ci rację.


Dlaczego draka z Wiewiórkami jest głęboka? Z prostej przyczyny. Obie strony konfliktu, ludzie i Wiewiórki, mają bardzo wiele racji i bardzo wiele przywar. Wiewiórki sprzeciwiają się rasizmowi ludzi, poniżaniu, traktowaniu jak niewolników. I walczą. Tyle, że walczą z ogółem ludzi, uogólniają, traktują rase ludzką jak monolit. Zabijają mężczyzn, kobiety, dzieci, kradną żywność, doprowadzają do głodu. Mają dobry powód, by walczyć, ale robią to, wylewając dziecko z kąpielą. Z kolei ludzie faktycznie są rasistami, nie mają prawa tak traktować innych ras. Ale mają dobry powód - Wiewiórki, które bez litości napadają na ich miasta. Spirala przemocy się nakręca, świetnie odzwierciedlając realne zatargi między nacjami w rzeczywistym świecie. Do tego dochodzą ludzie/elfy/krasnoludy, które wykorzystują szansę, by w tej zawierusze zdobyć sławę, władzę i kasę. Z jednej strony to oportuniści, z drugiej, trudno zaprzeczyć, że sytuacja jest tak chora, że najlepiej trzymać się z boku i nie mieć do czynienia z tym bajzlem.

Rozumiesz już? To, co określasz mianem "draki z Wiewiórkami", ma cholernie wiele odcieni szarości, wiele aspektów. Naprawdę wiele razy miałem poważne dylematy, musząc wybierać (lub nie wybrać, i ściągnąć na siebie niechęć obu stron). Bo kogokolwiek wybrałem, czułem, że robię komuś krzywdę, a wspieram zbrodniarzy. Do tego dodaj takie drobnostki, jak pytanie, komu powierzyć Alvina: Triss, która doskonale wie, jak obchodzić się z niecodziennym dzieckiem, ale najpewniej wykorzysta go do własnych badań, czy Shani, która będzie dla Alvina jak matka, ale nie będzie wiedziałą co robić podczas jego "napadów"? Do tego obie są z Tobą w pewnym rodzaju romansu, co daje dodatkowy aspekt całości.

W grach BioWare takich wyborów nie ma. Są dużo prostsze, bardziej czarno-białe, płytsze. Nie pozostawiają Cię długo po sesji z grą myślącego, czy wybór, którego dokonałeś, był słuszny. Albo niesłuszny. Albo mniej/bardziej słuszny. Albo cholera wie jaki. Do tego same wybory są bardziej binarne. Albo jesteś za, albo przeciw (albo ewentualnie udajesz idiotę). W Wiedźminie nieraz opcji jest znacznie więcej, a konsekwencje niejasne i niepewne.

Dnia 16.04.2013 o 19:59, TFClecho napisał:

Akurat chodziło mi o to, że ostatni w pełni oryginalny, od podstaw, świat gry Blizzard
stworzył w 1997. Potem tylko odcinał kupony obracając na prawo i lewo istniejące dwa
uniwersa. EA za coś takiego miałoby dożywotnią Złotą Kupę.


Odcinaniem kuponów bym tego zdecydowanie nie nazwał. Choć uniwersa te same, to jednak każda kolejna ich gra wprowadza coś nowego, nigdy nie jest kalką poprzedniej. A co więcej, Blizzard posiadł trudną sztukę ULEPSZANIA gier, tzn. brania tego, co najlepsze w poprzednikach i budowania na tym, nie wywracając wszystkiego do góry nogami (no, zdania mogą być podzielone w kwestii Diablo 3, choć jak dla mnie i ta część wpisuje się w tą chlubną tradycję).

Dnia 16.04.2013 o 19:59, TFClecho napisał:

Primo - pokaż mi branżę twórczą/artystyczną, w której istnieje tak poddańcza relacja
na linii fan-twórca.


Ale o jakiej poddańczej relacji mówisz? Przecież nie powiedziałem, by każde pierdnięcie ze strony fanów wprowadzali od razu do gry. Ale jeśli jakiejś często zgłaszanej idei wprowadzić nie chcą, aby jasno napisali graczom, dlaczego tak, a nie inaczej, bez tego całego PR-owego bełkotu, który BW uskutecznia (czyli nie wystarczy odpowiedź "bo jesteśmy bardzo podekscytowani tym, co sami dla was wymyśliliśmy", bo taką odpowiedź mógłby dać uczniak pierwszego roku studiów, a nie profesjonalny PR-owiec).

Dnia 16.04.2013 o 19:59, TFClecho napisał:

Secundo, wyobraź sobie, że oni faktycznie mieliby WSZYSTKIM na WSZYSTKO
odpisywać. Kto wtedy robiłby gry?


Nie wszystkim na wszystko, ale na najczęściej podnoszone kwestie. Czyli jak słyszą n-ty raz, że w danej grze nie ma funkcji X, a powinna być, powinni albo ją zaimplementować w kolejnej części (i dać znać fanom an forum, że ich sugestia znajdzie odzwierciedlenie w sequelu) albo napisać, czemu uważają, że nie jest to mimo wszystko najlepszy pomysł.

Dnia 16.04.2013 o 19:59, TFClecho napisał:

Ale to NIE jest komplement - rozpisana w detalach fabuła pierwszego Wiesia jest naciągana
jak rodzime celebrytki. Broni się gameplayowo i tym, źe to wszystko zostało sprawnie
przeprowadzone.


Wiesz, fabułą 99% gier (jak i filmów czy książek) jest naciągana. Tylko albo wali to po oczach, albo nie. Moim zdaniem w W1 nie kłuje to w oczy, bo dopiero przy bliższej analizie wychodzą pewne mankamenty.

Dnia 16.04.2013 o 19:59, TFClecho napisał:

Może to był błąd? Znam wiele osób, które odpuściły sobie Fallouta 2 po pierwszym starciu
z mrówkami... :)


Nie no, grałem w DA2 nieco więcej, niż 15 minut, które zajmuje dojście do mrówek w F2 :P

Dnia 16.04.2013 o 19:59, TFClecho napisał:

Oceniam trylogię jako całość. A o zróżnicowaniu zakończeń napisałem wyżej, tu tylko dodam,
że w trakcie całej sagi ME nie raz i nie dwa podejmowałeś decyzje, za które bekałeś aż
do napisów końcowych ME3.


Nie wiem, nie zauważyłem takowych. A przynajmniej nie takich, które wywarłyby na mnie jakieś wrażenie. W przeciwieństwie do Wieśka, w którym wiele decyzji pozostawiało we mnie cholerny niesmak do siebie samego, bo czułem się jak ostatni łotr. Co gorsza, wiedziałem, że gdybym wybrał odwrotnie, czułbym się wcale nie lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.04.2013 o 23:08, Tenebrael napisał:

Dlaczego draka z Wiewiórkami jest głęboka?
/snip/
W grach BioWare takich wyborów nie ma. Są dużo prostsze, bardziej czarno-białe, płytsze.
Nie pozostawiają Cię długo po sesji z grą myślącego, czy wybór, którego dokonałeś, był
słuszny. Albo niesłuszny. Albo mniej/bardziej słuszny. Albo cholera wie jaki. Do tego
same wybory są bardziej binarne. Albo jesteś za, albo przeciw (albo ewentualnie udajesz
idiotę). W Wiedźminie nieraz opcji jest znacznie więcej, a konsekwencje niejasne i niepewne.

True story... wspaniale wypunktowane. I salute you o7

Dnia 16.04.2013 o 23:08, Tenebrael napisał:

Nie no, grałem w DA2 nieco więcej, niż 15 minut, które zajmuje dojście do mrówek w F2
:P

Cholera... a ja przez 4h tworzyłem postać... nie nadaję się do gier :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.04.2013 o 23:08, Tenebrael napisał:

Rozumiesz już? To, co określasz mianem "draki z Wiewiórkami", ma cholernie wiele odcieni
szarości, wiele aspektów.

Jest równie "głębokie" co gry BW. Srsly. Jakbym człowieczków w realnym świecie widział co się o kolor skóry, o narodowość, czy nawet grubość kiesy potrafią bić (a nawet czy pedał, czy hetero, o). Cokolwiek, powód się znajdzie ;) Wystarczy, że zaczną się pałami okładać; zabierać się za rewolucyjne praktyki to taki będzie skutek. Jedyny plus, że jest to jakoś przedstawione.
Ale o jakiejś specjalnej głębokości nie ma co tutaj mówić :)

Dnia 16.04.2013 o 23:08, Tenebrael napisał:

W grach BioWare takich wyborów nie ma. Są dużo prostsze, bardziej czarno-białe, płytsze.

I tak i nie. Dragon Age mi się pod tym względem podobał. Może za sprawą Loghaina Mac Tira (jego motywacje). Może wątek konfliktu na linii Orlais-Ferelden był fajny i mi się podobał. Fakt, był płytki i tylko zarysowany, zostawiony w cudzysłowie. A może problem jest taki, że wepchnęły to wieśniaki do DLC (w postaci wpisów) i po części do książek? ;P Motywacje Uldreda też zostały kiepawo przedstawione.
Konflikt magów z templarami też przecież nie lepiej :P
Pazur był. Tylko ten cholerny Arcydemon i potrzeba zostania tym durnym Grey Wardenem....
(Grałem Couslandem, to miałem dodatkową motywację; prologi miastowego elfa i krasnale też nie gorsze).
Problemem DA jest to, że ma ciekawe tło, a denny wątek główny.

Dnia 16.04.2013 o 23:08, Tenebrael napisał:

Nie pozostawiają Cię długo po sesji z grą myślącego, czy wybór, którego dokonałeś, był
słuszny. Albo niesłuszny.

Może po prostu masz zabić tego cholernego Arcydemona? ;P
Nawet jak gdzieś czeka na ciebie zemsta, polityka, czy inne konflikty (magowie z templarami; krasnale walczące o władzę; czy przytoczony wcześniej Uldred), to i tak "on" zostaje priorytetem.
Problemem DA IMO nie jest jako takie dno fabularne, ale zbudowanie gry jako RPGa.
W znacznym stopniu oparte na "nie mamy pojęcia co zrobić z tym Lore".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.04.2013 o 19:59, TFClecho napisał:

Jeśli w inny sposób, niż własnym gustem, wytłumaczysz mi dlaczego draka z Wiewiórkami
i Magistrem/Azarem jest ambitniejsza niż historia Cerberusa, a ratowanie skłóconego świata
jest głębsze w W2 niż w DA - przyznam Ci rację.


W W2 nie ma ratowania świata z prostego powodu - świat nie dzieli się na Dobrych i Wielkiego Złego, Który Chce Zniszczyć Wszystko. W świecie Sapkowskiego każdy albo prawie każdy ma coś za uszami. Naprawdę dobrych charakterów jest garstka, a nawet i z ich motywacjami można dyskutować. Sukinsyny zaś mają racjonalne powody, nie kierują się "Bo taką mam zachciankę, muchachacha!". W grze możesz opowiedzieć się po którejś ze stron, ale to wciąż nie oznacza, że robisz to co robisz dla idei. Możesz to robić wyłącznie z powodów osobistych, którymi są

Spoiler

uratowanie Triss, odzyskanie pamięci i oczyszczenie się z zarzutów

. Możesz powiedzieć "pieprzę sprawy elfów i Temerczyków, to nie moja sprawa, niech się żrą beze mnie". No i w końcu główny Bad Guy, po bliższym poznaniu, nie okazuje się taki zły przynajmniej, jeśli chodzi o Geralta. Wiedźminowi zwisa, kto będzie władał tym kawałkiem świata, bo wszyscy władcy są siebie warci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Twórcy Dragon Age III nie boją się konkurencji - Wiedźmina 3 i Dark Souls II ?

To niech lepiej zaczną ;].

PS: Czy ktoś widział gdzieś ostatnio Janka ? :D Dziw bierze, że się nie pojawił w tak znamienitym wątku. :3 by wdać się w dyskusję z gramowiczami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować