Zaloguj się, aby obserwować  
menelsmaster

Zapomniane Krainy - forumowa gra RPG [M]

4049 postów w tym temacie

Phil przysłuchując się rozmowie pogrążył się w myślach. ''Do zabicia maga kręgu potzreba naprawdę dużej mocy... niewiele spotkałem w swym życiu osob, ktore mogłbyby to zrobić. No nic narazie nie ma żadnych konkretnych informacji. Powęsze tu troche bo nie mam nic ciekawego do roboty. Gdyby ktoś potrzebował pomocy to chętnie się do niego przyłącze.'' Ostatnie zdanie wypowiedział na głoś lecz słowo "pomocy" zamienił na "towarzysza" gdyż wiedział, że nie jest jeszcze doświadczonym w tym świecie wojownikiem. Atmosfera w tawernie wyraźnie utraciła na wartości. Pod wieczor Phil wyszedł. Opuścił tawernę i powolnym krokiem cały czas intensywnie myśląc kierował się w stronę Akademii. Wszedł do swojego dormitorium i usiadł w fotelu. Patrzył w palący się kominek. Do rąk wziął lutnie i zaczął na niej cicho brzdąkać. Przypominał sobie dawną sławę i chwałę, jednoczesnie ciesząc się, ze tu może zacząć życie od nowa. Jego marzeniem od dziecinstwa było zostać, takim nieznanym przez nikogo obrońcą ludzkości. Znajome dzwięki jakby otwierały przed nim zamknięte drzwi jego pamięci. Dodawały otuchy. Powoli przypominał sobie nauki swojego dawnego mistrza... Nie pąmiętał jego imienia... I żałował tego... W pewnym momencie przestał grać. Na jego twarzy malowało się teraz zdecydowanie i pewność. Wyszedł na dwor. Zabrał ze sobą miecz, ktory miał na wypadek walki wręcz. Wszedł do ogrodu. Założył opaskę na oczy. Wyjął miecz z pochwy. Wziął rękojeśc do ręki. Poczuł miłe mrowienie. Przypomniał sobię imię swego mistrza... Vesemir... tak... w innym świecie był wiedźminem. Powoli zaczął wykonywać skomplikowane ciosy, pchnięcia, flinty i gardy. Rozpędzał się. Po kilku godzinach ruchy same podsuwały się na myśl elfa. Na jego skorze nie było śladu potu. Po następnych godzinach Phil zamarł. Zdjął opaskę z oczu i poszedł do pokoju. Usnął na łożku. Oczom jego ukazywały się zamazane i szybko przemijające po sobie obrazy. Czasem jakas stara twierdza, czasem ktos skradający się obok jakiej postoaci od ktorej emanowała potęga... i magia. Rano elf obudził się. Powłoczył się trochę po Akademi i wrocił do pokoju. Znow zaczął grać na lutni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mitros wrócił z Sigil z nowymi poszlakami. Zwołał zebranie.
-Byłem na miejscu zbrodni. Mistrz został zamordowany podczas snu, więc go to nie bolało. Strażnicy zostali uspieni, a bariery ochrone zdjęte. Na ścianie wypisano krwią "ZEMSTAAA!". Ślady, a właściwie ich brak wskazują na to, że zabójcy lewitowali. Nie pozostawiono sztyletu, więc musieli tam być, aby go wziąć. Sekcja wykazała, że zabito go zwykłym sztyletem. Sądzę, że istoty, które go zabiły nie były zbyt silne fizycznie, ale miały moc magiczną. Wielką moc magiczną... Były potężne, złamały zaklęcia Przywódzcy Rady... Mordimerze, teraz ty dokończ...
-A więc...- głos zabrał Mordimer. - A więc szukałem w bibliotekach zapisków o wrogach Magów Kręgu. Znalazłem coś o tajemniczym Kulcie Cienia. Tą nazwę nadał autor zapisu, kultyści nazywają siebie inaczej- Synami Arthu''zada!
-Legenda się wypełnia. Mroczny Mistrz, uczeń Ucieleśnienia Zła ma zostać przywołany z Otchłani. Serafin, Phil i Shan wybrali dobre legendy- trzech Jasnowidzów-Magów Kręgu to przewidziało i zapisało - każdy na swój sposób. - rzekł Mitros.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

UWAGA WSZYSCY KTÓRZY ZAPISALI SIE DOMOJEGO QUESTA.

Z poslizgiem ale jednak przygode zaczynamy.

Jak wam juz wiadomo orki nie sa takie prymitywne jak na to wyglada i maja wiele legend. Jedna z nich jest ta o koronie orczego króla.

Jakieś 500 lat temu wielki król orczy Nakhm-al Gorghoth zaczął interesować sie magią. Podobo w swojej koronie umieścił miliard dusz tylko po to aby zaspokoić swoje ambicje powiększenia swej astralnej tożsamości. Jak powszechnie wiadomo nic to nie dało i zezłoszczony władca wypowiedział klątwe wg której w naszych czasach urodzi się ktos kto ma odnaleźć na wschodnim wybrzeżu owa koronę i używając jej przywrócic owe dusze do życia i wyruszyć na północ w celu odbicia naszej siedziby z rąk mrocznych elfów. Powiedział jeszcze że ów młodzieniec piętnem oznaczony w sigil sie odsławi i będzie jako jedyny w dobrej sprawie walczył z jego stron. Wyglada na to, że to ja. Tak wiec prosze was drodzy przyjadziele o pomoc w tym niebezpiecznym przedsięwzieciu. NIe wiem czy podołam. ale mam nadzieje, że tak gdyż dom naszych ojców odbity zostac musi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Tak więc Mitrosie, sprawa z czasem staje się coraz ciekawsza. Myślę, że powinniśmy jeszcze poszperać to tu, to tam i odnaleźć jak najwięcej informacji. Na pewno akademia zabierze swój głos w tym wydarzeniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

( piszesz jak Yoda:P:P )

- Ajatullahu, możesz liczyć na wsparcie zarówno moje, jak i Rejwita z Emothenyą. Reszta sama powinna dokonać decyzji. Ojczyzna jest dla wojownika rzeczą najważniejszą, więc informuj nas na bierząco o wszystkim. Jakie masz plany> Kiedy wyruszamy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Plan jest prosty i oczywisty. Wyruszamy jutro po południu i przez wietrzną pustynie po skarb idziemy. Spotkac na ta wiele moze mam nadzieje jednak, ze przed wielkim zrównaniem co za 30 dni jest do Sigil powrócic zdołamy. Potężna kara za błąd nas spotka dyć zło litości nie zna a jego naturą śmierć jest. Po tym musimy arcymagów prosić by nam odprawic rytułał pomogli albowiem ja w magiiuczony nie byłem. Tak wyglada nasza dola. Nadzieje mam iz nawet gdy zabaczyc akadamii wtóry raz nie będzie dane mi wy wykonacie do końca me zadanie i mnie po tej przygodzie wskrzesić zdołacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Taaaak... podczas tych kilkuletnich wędrówek po Podmroku, chociaż i po powierzchni Fearunu Serafin naprawdę dużo nauczył się od swojej towarzyszki. Wszystkie rady i uwagi Cathriny mogły się teraz przydać w poszukiwaniu zabójcy, czy rozwikłaniu spisku. Cokolwiek by to nie było trzeba było powęszyć. Elf naciągnął kaptur, miał zamiar pokręcić się po mieście, w którym swoją siedzibę mieli magowie kręgu (jeśli to miasto to Sigil, bądź inne konkretne to mnie popraw... MG). Chociaż było już całkiem późno, ulice Sapherionu nadal było pełne przechodniów. Elf szedł w bocznymi uliczkami, w cieniu domów. Wypatrywał wszystkiego co mogło okazać się nienaturalne lub... najzwyczajniej dzwine. W znacznej mierze pomagał mu w tym jego wyostrzony wzrok - widział wszytsko chcoćby znajdowało się w najciemniejszym zakamarku. W pewnym momencie zabolały go oczy, wiedział już co to znaczy. Wzrok dostroił się do, najwyraźniej nie widzialnego przez niewtajemniczonych i nieposiadających odpowiednich zdolności, znaku na ścianie. Serafin jednak widział jaskrawo-pomarańczowy symbol Otchłani, a obok niego strzałka i jeszcze jakiś znak niewiadomego pochodzenia: otwarta szczęka.
- Mam cię robaczku...- cicho powiedział do siebie elf. Ostatnio usłyszał w Akademii coś o jakimś kulcie, być może teraz trafił na jakiś jego ślad. Tak czy inaczej warto było sprawdzić trop. A ponieważ w oddali było widać kolejne strzałki, Łowca bezgłośnie pobiegł wgłąb uliczek... Jeszcze nie wiedział w co tak naprawdę się pakuje - jak to zwykle z nim bywało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Philem zaczęły targać jakieś nieznzne uczucia... Nie wiedział skąd to się wzięło. W czasie kolejnych nocy wracał do ogrodka i testował. Testował przerożne bronie, ktore widział w życiu. A było ich wiele. Poprzez miecze, topory po wyprostowane kosy i kopie. Jednak wiedział, że jest broń ktorę będzie potrafił wykorzystać w stu procentach, broń ktora bedzie dla niego dobra na rowni z łukiem. A może nawet lepsza. W czasie trwania dnia z braku zajęć długimi godzinami przesiadywał w pokoju grał na lutni i rozmyślał o dawnych czasach. Pewnej jednak nocy gdy zszedł do zbrojowni, z ktorej brał bronie "do przetestowania" zauwazył niewidziane wczesniej przez niego drzwi. Podszedł do nich i otworzył je. Wszedł do małego pomieszczenie, gdzie światło wpadało tylko małym otworem znajdującym się zaraz pod sufitem. Światło padało na małą posadzkę na środku pokoju. Podszedł powoli do niej i poczył dziwne ciepło ogarniające go. Na posadzcze wyryta była dłoń. Przyłożył swoją i poczył jak jakieś elektryzujące promienie przechodzące przez jego ramię. Posadzka zjechała do ziemi, a światło utworzyło pionową smugę. Philowi cos powiedziało aby wyciągnął rękę. Tak zrobił. Po chwili w jego ręce zmaterializował się siedmiostopowy kij. Phil zamachnął się nim. Broń była lekka i szybka. Wybiegł do ogrodu. Długimi godzinami wymachiwał kijem. Przy zderzeniach z posągami, ktore Phil zatrzymywał w odpowiednim momencie, z kija wydobywały się ledwosłyszalne metaliczne dzwięki. Metaliczne dzwięki. Po paru godzinach treningu Phil wiedział. To była ta broń. Broń, ktorą pokochał w dziecinstwie. Ktorą opanował wspaniale. Jak łuk. Phil przewiesił kij przez plecy i już miał wracać do dormitorium, gdy nagle zatrzymał się. Wyjął kij. Wziął go do ręki i pomyślał intensywnie. Kij zdematerializował się. Użył myśli raz jeszcze. Broń pojawiła się. Phil nie zdematerializował broni gdyż chciał ją porządnie oczyścić. ''Broń, ktora jest zawsze ze mną i nie wadzi w ekwipunku. Super'' pomyślał. Pobiegł zpowrotem do zbrojowni i poszukał magicznego pokoju. Ten jednak zniknął. ''A więc on pojawia się tylko wtedy kiedy czegoś mocno szukamy...'' pomyslał i pobiegł do pokoju, aby zając się czyśczeniem broni i porządkowaniem umysłu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Shan studiował jeszcze nowe zaklęcia, które dostał na gwiazdkę :P Wszak był teraz jednym z Magów Kręgu. Musiał posiadać wielką moc. Czekał, aż Ajatullah da sygnał do rozpoczęcia wyprawy. Jednocześnie wyczuwał, że jeden z jego braci elfów prawdopodobnie Serafin - tak mu się wydawało - pakuje się w coś niedobrego. Zaprzestał nauki zaklęć i udał się w ślad za nim, tak jak prowadziły go zmysły. Przecierz nie mogli sobie pozwolić teraz na jakiekolwiek straty w członkach akademii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.01.2006 o 19:15, DevilFish napisał:

siedzibę mieli magowie kręgu (jeśli to miasto to Sigil, bądź inne konkretne to mnie popraw...
MG).


(Tak, Sigil ojczyzna Mitrosa, to siedziba Rady Magów Kręgu. Nie Sapherion.)

-Ojczyzna Orków w Salvatland. Nie zwiedzałem tych okolic!- rzekł Mitros.- Jeśli będziesz, Ajatullachu, potrzebował mych zaklęć powiedz tylko słowo. Trzeba wypróbować moce, które dało mi wchłonięcie Żywiołaków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.01.2006 o 20:32, Łowca Gier napisał:

-Ojczyzna Orków w Salvatland. Nie zwiedzałem tych okolic!- rzekł Mitros.- Jeśli będziesz, Ajatullachu,
potrzebował mych zaklęć powiedz tylko słowo. Trzeba wypróbować moce, które dało mi wchłonięcie
Żywiołaków.


Mitrosie przyjacielu z tobą na koniec świata. Do nas się dołącz a nie pożałujesz albowiem pełna wydarzeń będzie owa przygoda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

(Troche przed czasem ale przygode czas zacząć)

Gdy cała kompanija ruszyła wspomnienie akademii wydawqało się odległym marzeniem.Pierwszym przystankiem na granicy pustyni wiatrów była stara orcza warownia. Prawie cała zniszczona a jednak groźna stoi na straży orczej korony.
-Musimy wejść do środka. Jest tam pierwsza wskazówka dotycząca nhaszxego celu.

-------
(no właśnie jaka to wskazówka czekam na propozycję jak ktoś ma pomysł niech napisze. A i czy w wieży bylismy sami?????)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2006 o 07:56, Alexei Kaumanavardze napisał:

(no właśnie jaka to wskazówka czekam na propozycję jak ktoś ma pomysł niech napisze. A i czy
w wieży bylismy sami?????)


[Co do 1 to muszę pmyśleć, a 2 to oczywistość, że nie - byłoby zbyt łatwo :P]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ja dalej kontynuuje wątek z zabójstwem, liczę też, że MG go nie zaniedbają]

Po kilku minutach, kierując się strzałkami, Serafin dotarł w mroku do ślepej uliczki. Instynktownie odwrócił się z krótkim mieczem spodziewając się pułapki lecz za nim nie było nikogo. Przez chwilę patrzył się w mrok, jednak nie było nawet śladu niebezpieczeństwa. Podszedł do ściany kończącej ślepą uliczkę i zaczął się jej przyglądać. Strzałki najwyraźniej wskazywały na nią, jednak nawet godzina spędzona przed murem niczego nie wyjaśniła. Nie było ani śladu ukrytego przejścia, ani śladu mechanizmu otwierającego. Rozmyślanie przerwał kolejny, krótki ból oczu. Teraz zdołał zobaczyć lekkie zarysy niematerialnego portalu, jednak ten pozostawał nieaktywny. Być może jakieś konkretne zaklęcie lub przedmiot aktywowały go. Łowca nie był specjalistą od magii, postanowił więc wrócić do Akademii i zameldować się o postępach w sprawie zabójstwa. Po drodze miał jednak odwiedzić jeszcze kilka tawern w Sigil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kolejny dzień spędzony w Sigil dostarczył sporo nowych informacji... i kłopotów.
Serafin właśnie wszedł do, już chyba dziesiątej zresztą, tawerny. Zadymione pomieszczenie, przepełnione muzyką, rozmowami i zapachem jedzenia nieraz okazywało się najlepszym źródłem informacji. Karczmarze i goście zawsze mogli mieć jakieś cenne informacje i chęć podzielenia się nimi. Oczywiście za odpowiednią cenę... Najpierw jednak elf zamierzał coś zjeść, cały dzień spędzony na poszukiwaniu "czegokolwiek" trochę go zmęczyło i zgłodniał. Zamówił smażoną rybę, o ile to stworzenie było kiedyś rybą, kubek wina i rozpoczął posiłek. Chwila odprężenia... zaczął rozmyślać.
Chyba zrobie sobie krótką przerwę. Żeby móc usiąść w chatce w górach przy skwierczącym kominku z zimnym piwkiem... Eh, mało realne... Chyba bardziej realna mogłaby być wycieczka do Wysokiego Lasu... a może do Neverwinter ? Albo urlop w Dolinie Lodowego Wichru ? Niee... za dużo obowiązków i pracy. Takie życie...
Skończył ostatni kawałek "ryby", która okazała się nawet całkiem smaczna i wstał od stołu. Teraz czas na dalszą pracę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Serafin zapłacił za posiłek i zwrócił się szeptem do karczmarza, rzucając mu przy tym złotą monetę:
- Jak idą interesy krasnoludzie ? Nie kręciły się tu ostatnio jakieś podejrzane typki ?
Karczmarz, najwyraźniej pod wpływem złota, poczuł się bardziej spoufalony:
- Mów mi Erwin elfie.
- Miło mi, Serafin - rzekł podając rękę krasnoludowi. - A więc działo się coś ostatnio ?
- O tak działo się, oj działo. Kilka dni temu zamordowano najwyższego Maga Kr...
- Takie historie mnie nie interesują - sprytnie wykręcił się od poznania po sobie, że interesuje się ta sprawą, rzucił kolejną monetę:
- Przebyli może ostatnio do miasta jacyś najemnicy, pojawiły się nowe gildie ??
- Tak przybyła ostatnio jakaś ośmioosobowa grupa, przenocowali nawet u mnie. Podobno należą do Gwardii Imperium, wyglądali na wyjątkowo niebezpiecznych, zaczepiali klientów i różne takie. Mieli jednak żelazny list, wobec którego straż Sigil zostawiła ich w spokoju.
- A z jakiegoż to Imperium pochodzili ?
- Z Imperium Salvatlandu...- w oczach Serafina pojawiło się lekkie przerażenie - Co do cholery ? - pomyślał.
- A czy wiesz może kto był dowódcą ?
- Jakaś elfka, piękna jak na waszą rasę przystało, ale jakoś dziwnie wyglądała i miała takie puste oczy... Zresztą cała grupa tak wyglądała. Powinni jeszcze być w mieście. Pewnie są w...
- Gdzie ? - rzucając kolejne dwie monety.
- Znajdziesz ich na skraju jednej z dzielnic, w starej warowni... o tu ci napisałem adres. Pytaj strażników, oni wskażą ci odpowiedni kierunek.

Serafin wyszedł z karczmy z mieszanymi uczuciami i był cholernie zaskoczony wiadomościami. Napisał pospiesznie najważniejsze informacje na karcie i międzyportalową począ wysłał wiadomość wprost do Akademii. Miał nadzieję, że szybko zareagują na te z pozoru niedorzeczne wiadomości i przybędą do Sigil. Sam postanowił zostać na miejscu i bliżej przyjżeć się tej ósemce nieznajomych z... tego jeszcze nie wiedział. Również nie wiedział o Imperium...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Celithrar także postanowił zbadać sprawę morderstwa, wszak jest świeżo upieczonym arcymagiem i nie mógł pozostawić ot tak sobie Magów Kręgu. Gdy dotarł na miejsce zbrodni zrobił tak jak planował, dzięki potężnej magii chciał wywołać obraz zabójstwa.
Po kilku godzinach przygotowywań do rytuału wywołania wypowiedział tajemnicze słowa. W pomieszczeniu pojawił sie obraz, z początku trochę rozmazany ale potem się wyostrzył. Zobaczył kilka postaci które po zdjęciu silnych zaklęć ochronnych zbliżyli się do maga, a zanimi mrok, mrok który ogarnął całe pomieszczenie przez co nie można było zobaczyć samego zabójstwa, tylko już martwego mistrza.
- Cóż na nic się zdało to moje zaklęcie, trzeba przeprowadzić dochodzenie w tej sprawie, ale najpierw przeszukam ten pokój w poszzukiwaniu poszlak, może znajdę jakiś dziennik mistrza i dowiem co tu się dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

(wątek Alexeia z początku:P)

Mordimer wraz z pozostałymi wreszcie przekroczyli drewniany próg takemniczej, wysokiej i zrujnowanej wieży. Podłoga strasznie skrzypiała, nawet najbardziej wyszkolony skrytobójca miałby problemy z zachowaniem ciszy poruszając się po czymś takim.
- Przynajmniej będziemy wiedzieli, że nie jesteśmy sami, jakby co - powiedział do towarzyszy Mordimer.
Krocie pajęczyn i grube warstwy kurzu były jedyną ozdobą pomieszczenia, naokoło było strasznie pusto - żadnego mebla. W końcu parteru stała stara, pozbawiona kilku szczebli drabina. Mimo wszystko była nadal w stanie do użytku.
- Jak jest drabina, to i przejęcie być gdzieś powinno (:P)- rzekł Alexei.
Miał rację - Z sufitu wystawał niewielki metalowy uchwyt, najwyraźniej otwierał lukę na wyższe piętro. Gabrielus chwycił za drabinę. W posadzce były dwie luki, w których po chwili stanęły trzony dwóch drewnianych kijów. Sylvan postawił pewnie stopę na pierwszym stopniu. Podnosił właśnie drugą nogę, kiedy deski tuż pod nim posypały się w drzazgi. Spadał, złapał rękojeść swego miecza, który szybko utkwił w ścianie szerokiego szybu bez widocznego dnia. Wspiął się na górę.
- Co to do cholery jest? - zapytał.
- Nie mam pojęcia - odpowiedział Mordimer.
Wszyscy towarzysze spojrzeli w dół przypominającej monumenatlną studnię wnęki. Z ciemności wyskoczyło jak strzała wielkości wilka dzikie zwierzę, w locie rozcięło odzianie Alexeia przy ramieniu. Alexei padł podobnie jak reszta na ziemię. Naprzeciw nich stanęło ................... (ma ktoś pomysł?????) Po chwili kolejne i kolejne wydobywało się z dziury.
- Cokolwiek to jest, może przysporzyć nam problemów, uciekamy? - zapytał któryś z towarzyszy.
- Niegdy w życiu! Ta wieża ważną wskazówką w misji mojej być może - odparł głośno ork...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Phil jak co rano w Akademii sprawdzał pocztę. Dziś jednak znalazł tam wiadomośc Serafina. Były tam dziwne rzeczy opisane, aczkolwiek w ogolnym znaczeniu Phil dostrzegał coś. Postanowił wyruszyc do Sigil wspomoc Serafina. Jednak przed wyjazdem chciał cos sprawdzic. Poszedł do pokoju, wyciągnął rękę i użył woli. W ręce zmaterializował się kij. Jednak elf miał na myśli coś innego. Wyciągnął drugą rękę. Po lekkim wysiłku i w grugiej ręce pojawiła się identyczna broń. Phil zdematerializował ją szybko. ''Może się przydać pomyślał''. Łuk przwieszony przez plecy zakrył płaszczem i wysłał Herbingera (swojego orła) do Serafina z wiadomością: ''Przybywam do Sigil. Jestem przebrany za barda. Będe twoją strażą tylnią, udawaj że mnie nie zauważasz.'' Założył gitarę na plecy i wyruszył do Sigil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować