Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Jak Sony może uchronić swoją konsolę przed piractwem

59 postów w tym temacie

Dnia 20.08.2010 o 07:01, Reffanov napisał:

Moja propozycja.:

1. Zakazać sprzedaży pendrive''ów itp, a wszystkich ludzi aktualnie je posiadających
obłożyć grzywną, tak profilaktycznie (i odebrać to szatańskie narzędzie). Jak ktoś się
nie zastosuje to do łagrów z nim!


Popieram. Rozszerzyłbym to również do kart pamięci typu Memory Stick - prewencyjnie.

Dnia 20.08.2010 o 07:01, Reffanov napisał:

2. Przy kupnie konsoli obowiązkowo trzeba będzie podpisać własną krwią umowę z Sony (w
przypadku złamania umowy, do łagru i konfiskata majątku).


Rodzinę podpisującego umowę warto w tym czasie obserwować - prewencyjnie.

Dnia 20.08.2010 o 07:01, Reffanov napisał:

4. Włączenie konsoli w ogóle powinno wymagać dostępu do internetu i obecności specjalnie
oddelegowanej przez Sony osoby (której trzeba zapewnić wyżywienie itp, oraz przyjąć do
domu; pierwsze uruchomienie w obecności dodatkowo policji, FBI, prokuratora i kogoś od
obrony tzw. "praw autorskich").



Bez przesady. Nie będę mu przecież kazał sypiać na podłodze, jak będzie impreza. Ale skan siatkówki oka i identyfikacja głosu załatwią chyba sprawę? Od biedy, bo od biedy, ale cóż... Jak się nie ma, co się lubi

Dnia 20.08.2010 o 07:01, Reffanov napisał:

5. Stale kontrolować to co myśli każdy posiadacz PS3, niech tylko spróbuje pomyśleć w
ogóle o czymś takim jak piractwo - od razu do łagru z dziadem, już wiadomo że złodziej
i bandyta!


I pijak. Bo każdy złodziej to pijak.

Dnia 20.08.2010 o 07:01, Reffanov napisał:

Ktoś jeszcze ma jakieś pomysły jak rozwinąć moją piękną ideę? :)


Ja proponuję założyć podsłuch wszystkim ludziom podnoszącym sprzeciw na forach (profilaktycznie). Należy również poddawać analizie wszystkie wypowiedzi w stosownych wątkach. Wyrażenia takie jak "piractwo na PS3", "łamanie zabezpieczeń konsol", "zamach na prezesa Sony", "bomba w obudowie Bravii" powinny natychmiast skutkować aresztowaniami. Ekipa z palnikiem i obcęgami skutecznie przesłucha podejrzanych, a potem wpakuje się ich gdzie? Do łagru!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Najrozsądniej brzmi wyjście nr 3, ale wtedy mógłby umrzeć rynek gier z drugiej ręki. Huh, gdyby coś takiego na PSP zrobili, to bym się totalna załamał. :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.08.2010 o 10:43, Blasting_Power napisał:

Ale zdajesz sobie sprawę, że z punktu widzenia wydawców gier rynek second-hand jest na
równi z piractwem? W końcu na kolejnym graczu nie zarabiają ani grosza, czyli tak jak
na piractwie.

Nie zdziwiłbym się gdyby to była ostatnia generacja konsol z możliwością odsprzedawania
gier, możliwe że wymagane będzie obowiązkowo podłączenie do sieci i wtedy już nie ma
problemu z przypisywaniem gier do kont. Dla mnie to bez różnicy bo i tak kupuję tylko
nowe gry i ich nie odsprzedaję (często wracam do starych gier ;)), a ze Steam''a jestem
zadowolony.


Oczywiście, że zdaję sobie z tego sprawę, jestem nawet gorącym zwolennikiem walki z rynkiem second-hand. Dlatego początek mojego posta to wymienianie gier w folii. Nie miałem zamiaru promować rynku używek, tylko wykazać, że jak ktoś przez trzy lata nie kupił gry, bo go nie stać, to po jaki wuj kupował konsolę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.08.2010 o 16:25, Jackaloppe napisał:

Huh, gdyby coś takiego na PSP zrobili, to bym się totalna załamał. :p

Huh? :) Opcja dość nieciekawa, lepsza ta ostatnia, na nielegalu by to było słabej rozprowadzone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.08.2010 o 14:51, PinKee napisał:

Podejrzewam, że nawet jeżeli w polskim prawie jest jak piszesz, to niekoniecznie musi
to być regułą na całym świecie. Ale prawnikiem nie jestem, nie będę się wykłócał :)

Tylko o Polsce piszę. W innych krajach jest różnie np. w Stanach to nie słyszałem, żeby ścigali, natomiast w Australii to i owszem (monterów i producentów chipów z tego co pamiętam). Co kraj to obyczaj, choć w Poslce prawo w tym zakresie jest praktycznie martwe (z drugiej strony gdyby stosować je rygorystycznie to musiały by być zabronione nagrywarki CD i DVD ;) ).

Dnia 20.08.2010 o 14:51, PinKee napisał:

Kiedyś takie zabezpieczenia były już stosowane, że właśnie gier nie dało się ukończyć
albo nawet iść dalej - wg mnie jest to najlepsze rozwiązanie, bo pirat się zaciekawi
grą, spodoba mu się, to istnieje duża szansa, że uda się do sklepu i kupi oryginał. Takie
jakby rozbudowane demo gry ^_^

Co więcej pirat by się wściekał (bo nie może grać i może właśnie by kupił), a cracerzy mieli zagwozdkę i więcej pracy ;) Lepiej czasem wpuścić wroga do środka i się tam na niego zasadzić i dokuczać, a nie budować coraz grubszy mur, który kiedyś na pewno zostanie przebity ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.08.2010 o 10:43, Blasting_Power napisał:

Ale zdajesz sobie sprawę, że z punktu widzenia wydawców gier rynek second-hand jest na
równi z piractwem? W końcu na kolejnym graczu nie zarabiają ani grosza, czyli tak jak
na piractwie.

Ja pozwolę sobie się w tym miejscu nie zgodzić. To nie prawda, że wydawca nie zarabia na rynku wtórnym, bo należy pamiętać co gracz zrobi z pieniędzmi ze sprzedaży gry którą przeszedł. Ma ktoś pomysł? Ja myślę, że dołoży kolejne parędziesiąt złotych i kupi następną. Wg. mnie rynek wtórny daje możliwości zagrania w grę większej ilości osób i wspiera rynek pierwotny w pewnym zakresie.
Oczywiście zlikwidowanie go przyniesie większe zyski wydawcą (o ile?), ale też na pewno zniechęci wielu potencjalnych klientów. Na przykład mnie, bo o ile nie mam nic przeciwko 2-3 centralnym systemom typu Steam czy PSN, to wizja osobnej platformy od każdego wydawcy mnie po prostu irytuje. A konieczność logowania się do gry na konsoli to absurd i to będzie koniec konsol... Sam mam 37 tytułów na PS2, część z pierwszej część z drugiej, bo swoje gry lubię (choć niektóre słabsze odsprzedałem), ale zamykaniu rynku wtórnego przez wydawców mówię zdecydowane nie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.08.2010 o 00:01, Namaru napisał:

> Ale zdajesz sobie sprawę, że z punktu widzenia wydawców gier rynek second-hand jest
na
> równi z piractwem? W końcu na kolejnym graczu nie zarabiają ani grosza, czyli tak
jak
> na piractwie.
Ja pozwolę sobie się w tym miejscu nie zgodzić. To nie prawda, że wydawca nie zarabia
na rynku wtórnym, bo należy pamiętać co gracz zrobi z pieniędzmi ze sprzedaży gry którą
przeszedł. Ma ktoś pomysł? Ja myślę, że dołoży kolejne parędziesiąt złotych i kupi następną.
Wg. mnie rynek wtórny daje możliwości zagrania w grę większej ilości osób i wspiera rynek
pierwotny w pewnym zakresie.
Oczywiście zlikwidowanie go przyniesie większe zyski wydawcą (o ile?), ale też na pewno
zniechęci wielu potencjalnych klientów. Na przykład mnie, bo o ile nie mam nic przeciwko
2-3 centralnym systemom typu Steam czy PSN, to wizja osobnej platformy od każdego wydawcy
mnie po prostu irytuje. A konieczność logowania się do gry na konsoli to absurd i to
będzie koniec konsol... Sam mam 37 tytułów na PS2, część z pierwszej część z drugiej,
bo swoje gry lubię (choć niektóre słabsze odsprzedałem), ale zamykaniu rynku wtórnego
przez wydawców mówię zdecydowane nie!


Widzisz to co napisałeś miałoby sens tylko w jednym przypadku, a mianowicie w sytuacji gdy dana osoba wydaje 100% swojego dochodu na gry (nie wiem czy są takie osoby ;)), wtedy rzeczywiście wydałaby ona np 30zł za sprzedaną używaną grę na kolejną grę (dajmy na to za 120zł), a i tak w takiej sytuacji producent zarabia nie 240zł, a 150zł.

A teraz do modelu dodajmy trochę więcej rzeczywistości i załóżmy, że dana osoba wydaje na gry 10% swojego dochodu, czyli z uzyskanych 30zł tylko 3zł przeznaczy na kolejną grę, więc w takim przypadku producent zarabia już tylko 123zł (i UWAGA to tylko w przypadku gdy dana osoba kupuje gry tylko od jednego producenta - EA nie zarobi jeżeli ta osoba przeznaczy te 3zł z 30zł uzyskanych za sprzedaż NFSa, na nowego PoPa od Ubi).

To tyle jeżeli chodzi o dochodowość rynku wtórnego dla producentów (zresztą jak widać wiedzą oni o tym, stąd z jednej strony przypisywanie do kont na PC, z drugiej masowe DLC na konsolach - jak DLC niszczy rynek wtórny? Bardzo proste; otóż gracz kupuje grę za np 120zł i później jakiś dodatek albo dwa za cenę 50zł. Teraz odsprzedając grę musi się liczyć z tym, że nikt mu nie zapłaci % od 180zł, a jedynie od 120zł, bo drugi klient DLC nie dostanie, więc nie obchodzi go fakt że pierwszy klient je zakupił. W związku z tym pierwszy klient stwierdza że nie opłaca się sprzedawać używanego nawet produktu za 1/6 ceny (za 1/4 może by sprzedał - wersja bez DLC)).

PS też nie przepadam za oddzielnym systemem logowania do każdej gry z osobna (vide Rockstar Social Club) i uważam że przynajmniej na PC ok 3-4 systemów powinno istnieć dla zdrowej konkurencji (Steam, GFW, BattleNet i coś jeszcze ;)).

Co do konsol następnej generacji to możesz to lubić lub nie, ale spójrzmy prawdzie w oczy - Internet staje się powszechny praktycznie na całym Świecie (może nie w krajach trzeciego świata, ale z drugiej strony kto tam kupuje gry? To żaden target dla producentów konsol), a już choćby MS trąbił o tym jak to Digital Distribution wyprze w kolejnej generacji nośniki optyczne. Zresztą na PC ten model się sprawdza, więc czemu nie sięgnąć po dodatkową kasę i na konsolach? Wątpię, że Sony i MS się temu oprze (zwłaszcza, że plusów związanych z kosztami jest znacznie więcej - choćby brak konieczności produkcji nośników, pudełek, dystrybucji, opłat za shelf-space i masa innych drobiazgów).

Kiedyś nikt nie wierzył w patche do gier konsolowych, czy też w instalację gier na dyskach konsol (plug&play?), natomiast teraz już nikogo to nie dziwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.08.2010 o 13:26, Blasting_Power napisał:

Widzisz to co napisałeś miałoby sens tylko w jednym przypadku, a mianowicie w sytuacji
gdy dana osoba wydaje 100% swojego dochodu na gry (nie wiem czy są takie osoby ;)), wtedy
rzeczywiście wydałaby ona np 30zł za sprzedaną używaną grę na kolejną grę (dajmy na to
za 120zł), a i tak w takiej sytuacji producent zarabia nie 240zł, a 150zł.

A teraz do modelu dodajmy trochę więcej rzeczywistości i załóżmy, że dana osoba wydaje
na gry 10% swojego dochodu, czyli z uzyskanych 30zł tylko 3zł przeznaczy na kolejną grę,

Sucharskie statystyki. Raz wyda na grę raz na imprezę, raz na paliwo do motocykla. Ale zauważ, że nadal w grę wchodzą gry. Nie istnieje żaden przywilej i nakaz mówiący, że forsa z drugiego obiegu produktu musi pójść na ten sam typ produktów już nie mówiąc o producencie (patrz niżej). Wolny rynek i tyle.

Dnia 21.08.2010 o 13:26, Blasting_Power napisał:

więc w takim przypadku producent zarabia już tylko 123zł (i UWAGA to tylko w przypadku
gdy dana osoba kupuje gry tylko od jednego producenta - EA nie zarobi jeżeli ta osoba
przeznaczy te 3zł z 30zł uzyskanych za sprzedaż NFSa, na nowego PoPa od Ubi).

O rozkładzie normalnym słyszał? W skali makro nie ma to najmniejszego zastosowania. Jeden kupi od UBI a drugi od EA. Tak na boczku, ja ostatnio kupuję prawie wyłącznie od EA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.08.2010 o 13:59, hans_olo napisał:

> Widzisz to co napisałeś miałoby sens tylko w jednym przypadku, a mianowicie w sytuacji

> gdy dana osoba wydaje 100% swojego dochodu na gry (nie wiem czy są takie osoby ;)),
wtedy
> rzeczywiście wydałaby ona np 30zł za sprzedaną używaną grę na kolejną grę (dajmy
na to
> za 120zł), a i tak w takiej sytuacji producent zarabia nie 240zł, a 150zł.
>
> A teraz do modelu dodajmy trochę więcej rzeczywistości i załóżmy, że dana osoba
wydaje
> na gry 10% swojego dochodu, czyli z uzyskanych 30zł tylko 3zł przeznaczy na kolejną
grę,
Sucharskie statystyki. Raz wyda na grę raz na imprezę, raz na paliwo do motocykla. Ale
zauważ, że nadal w grę wchodzą gry. Nie istnieje żaden przywilej i nakaz mówiący, że
forsa z drugiego obiegu produktu musi pójść na ten sam typ produktów już nie mówiąc o
producencie (patrz niżej). Wolny rynek i tyle.


Właśnie o tym mówię... Tłumaczyłem tym fakt, że drugi obieg nie jest zyskowny dla producentów gier

Dnia 21.08.2010 o 13:59, hans_olo napisał:

> więc w takim przypadku producent zarabia już tylko 123zł (i UWAGA to tylko w przypadku

> gdy dana osoba kupuje gry tylko od jednego producenta - EA nie zarobi jeżeli ta
osoba
> przeznaczy te 3zł z 30zł uzyskanych za sprzedaż NFSa, na nowego PoPa od Ubi).
O rozkładzie normalnym słyszał? W skali makro nie ma to najmniejszego zastosowania. Jeden
kupi od UBI a drugi od EA. Tak na boczku, ja ostatnio kupuję prawie wyłącznie od EA.

Ciężko nie wiedzieć co to rozkład normalny na 3 roku Ekonomii... Problem w tym, że w skali makro to i pirat na coś innego wydaje i np branża piwowarska zyskuje, ale jest jeszcze poziom micro i tutaj sytuacja jest zupełnie inna, bo nikogo wtedy nie obchodzi nasycenie całej gospodarki a zysk własnej firmy (można to porównać do sensowności istnienia reklam - w skali makro nie mają sensu bo i tak cały dochód zostanie skonsumowany, więc nic nie przybywa a siła robocza jest tracona na reklamy, natomiast w skali mikro już mają one jak najbardziej sens).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.08.2010 o 14:10, Blasting_Power napisał:

Właśnie o tym mówię... Tłumaczyłem tym fakt, że drugi obieg nie jest zyskowny dla producentów
gier

Jak nie jak tak? Dlaczego zakładasz, że jak zysk, to od razu muszą być takie kwoty, jak na rynku pierwotnym?

Dnia 21.08.2010 o 14:10, Blasting_Power napisał:

Ciężko nie wiedzieć co to rozkład normalny na 3 roku Ekonomii... Problem w tym, że w
skali makro to i pirat na coś innego wydaje i np branża piwowarska zyskuje, ale jest
jeszcze poziom micro i tutaj sytuacja jest zupełnie inna, bo nikogo wtedy nie obchodzi
nasycenie całej gospodarki a zysk własnej firmy (można to porównać do sensowności istnienia
reklam - w skali makro nie mają sensu bo i tak cały dochód zostanie skonsumowany, więc
nic nie przybywa a siła robocza jest tracona na reklamy, natomiast w skali mikro już
mają one jak najbardziej sens).

Ale EA i UBI naprawdę niewiele sobie robią z tego czy jutro Kowalski kupi sobie piwo lub paliwo. Każdy jest przecież świadom, że jakieś środki spożywcze i inne trzeba kupować. Jak nie kupi bezpośrednio za kasę z obrotu wtórnego, to kupi za tydzień po wypłacie, bo już nie musi tankować na nowo motora. Gdyby Ubi miało tak to analizować jak studenci trzeciego roku ekonomii, to by zbańczyło po miesiącu. Czego serdecznie im życzę ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.08.2010 o 14:17, hans_olo napisał:

> Właśnie o tym mówię... Tłumaczyłem tym fakt, że drugi obieg nie jest zyskowny dla
producentów
> gier
Jak nie jak tak? Dlaczego zakładasz, że jak zysk, to od razu muszą być takie kwoty, jak
na rynku pierwotnym?
> Ciężko nie wiedzieć co to rozkład normalny na 3 roku Ekonomii... Problem w tym,
że w
> skali makro to i pirat na coś innego wydaje i np branża piwowarska zyskuje, ale
jest
> jeszcze poziom micro i tutaj sytuacja jest zupełnie inna, bo nikogo wtedy nie obchodzi

> nasycenie całej gospodarki a zysk własnej firmy (można to porównać do sensowności
istnienia
> reklam - w skali makro nie mają sensu bo i tak cały dochód zostanie skonsumowany,
więc
> nic nie przybywa a siła robocza jest tracona na reklamy, natomiast w skali mikro
już
> mają one jak najbardziej sens).
Ale EA i UBI naprawdę niewiele sobie robią z tego czy jutro Kowalski kupi sobie piwo
lub paliwo. Każdy jest przecież świadom, że jakieś środki spożywcze i inne trzeba kupować.
Jak nie kupi bezpośrednio za kasę z obrotu wtórnego, to kupi za tydzień po wypłacie,
bo już nie musi tankować na nowo motora. Gdyby Ubi miało tak to analizować jak studenci
trzeciego roku ekonomii, to by zbańczyło po miesiącu. Czego serdecznie im życzę ;]


Chodzi w skrócie o to, że niektórzy mają ich gry prawie za darmo, co dla nich jest NIEMAL równoznaczne z piractwem (bo czym jest piractwo? W końcu jeden gość grę kupił, a reszcie "pożyczył", a czasami nawet sprzedał). Zysk jest, ale jest mniejszy. I nie obchodzi ich jeden kowalski tylko cała ich masa, a wtedy już robi różnicę na co jeden x100000 wyda swoją kasę.

Skoro twoim zdaniem ich to w ogóle nie obchodzi, to po co EA wymyśla zabezpieczenia typu 5x instalacja? Przed piractwem to nie chroni, a rynek wtórny blokuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.08.2010 o 14:24, Blasting_Power napisał:

Chodzi w skrócie o to, że niektórzy mają ich gry prawie za darmo, co dla nich jest NIEMAL
równoznaczne z piractwem (bo czym jest piractwo? W końcu jeden gość grę kupił, a reszcie
"pożyczył", a czasami nawet sprzedał). Zysk jest, ale jest mniejszy. I nie obchodzi ich
jeden kowalski tylko cała ich masa, a wtedy już robi różnicę na co jeden x100000 wyda
swoją kasę.

No wiadomo, że lepiej więcej niż mniej, ale nie sądzę by kilku oszołomów pokazujących się w mediach reprezentowało oficjalne stanowisko całej firmy takich rozmiarów - co innego UBI, bo EA naprawdę niewiele robi by zatrzymać rynek wtórny. Były krzyki o DLC do DA, ale nie wyszło tego tak wiele, żeby był sens płakać. No i co tu dużo gadać, osobiście dużo bardziej zachęca mnie to do kupowania ich gier prosto z półki, niż w przypadku UBI. I kto ma na mnie teraz większą stratę EA czy UBI, skoro już tak się mikra uczepiłeś? Bo ostatnie co kupiłem od UBI to black box Splintera. Tymczasem tylko przez ostatnie 8 miesięcy kupiłem 5 gier od EA (w tym jedna świeżutka premierka). Naprawdę nie widzę zysku w blokowaniu rynku wtórnego. Ekonomia to nie tylko sucha statystyka, ale i psychologia społeczna. Raz straconego klienta bardzo trudno odzyskać. A klient zadowolony, to przede wszytkim taki, który nie czuje sie oszukany lipnym produktem, który można co najwyżej wystawić na licytację wśród panów od recyklingu chodzących od śmietnika do śmietnika.

Dnia 21.08.2010 o 14:24, Blasting_Power napisał:

Skoro twoim zdaniem ich to w ogóle nie obchodzi, to po co EA wymyśla zabezpieczenia typu
5x instalacja? Przed piractwem to nie chroni, a rynek wtórny blokuje.

W przypadku EA oprócz tego wciąż masz też możliwość grania z płytą w napędzie, więc w przypadku tej firmy w zasadzie jest tylko lepiej niż kiedyś, gdy płyta była niezbędna praktycznie w każdej grze. Ale tak to jest, jak się nie wie, o czym się mówi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.08.2010 o 13:26, Blasting_Power napisał:

Widzisz to co napisałeś miałoby sens tylko w jednym przypadku, a mianowicie w sytuacji
gdy dana osoba wydaje 100% swojego dochodu na gry (nie wiem czy są takie osoby ;)), wtedy
rzeczywiście wydałaby ona np 30zł za sprzedaną używaną grę na kolejną grę (dajmy na to
za 120zł), a i tak w takiej sytuacji producent zarabia nie 240zł, a 150zł.

Nie do końca Cię rozumiem jeśli mam być szczery. Są możliwe 2 sytuacje: jedna osoba kupuje 2 nowe gry, druga jedną, albo jedna osoba kupuje dwie gry i odsprzedaje jedną, a druga osoba ją kupuje. I zakładając, że nówka stoi 120, a używka 30 to pierwszy wariant to 360 dla dystrybutora, a drugi 240. Choć oczywiście nie jest powiedziane, że w tym pierwszym wariancie te 3 gry pójdą (to raczej mało prawdopodobne).

Dnia 21.08.2010 o 13:26, Blasting_Power napisał:

(i UWAGA to tylko w przypadku
gdy dana osoba kupuje gry tylko od jednego producenta - EA nie zarobi jeżeli ta osoba
przeznaczy te 3zł z 30zł uzyskanych za sprzedaż NFSa, na nowego PoPa od Ubi).

Hmm no cóż z punktu widzenia różnych dystrybutorów to trudno powiedzieć jak sytuacja może wyglądać. Ale obstawiam, że w ogólnym rozrachunku z rynku wtórnego wszyscy korzystają w podobnym stopniu. Na pewno najmniej korzystają Ci którzy mają słabe premiery (nowa marka, słaba reklama), mniejszy wpływ ma na tytuły które sprzedają się w milionach w pierwsze dni (a paradoksalnie producentom tych ostatnich jest najbardziej solą w oku vide Activision).

Dnia 21.08.2010 o 13:26, Blasting_Power napisał:

Bardzo proste; otóż gracz kupuje grę
za np 120zł i później jakiś dodatek albo dwa za cenę 50zł. Teraz odsprzedając grę musi
się liczyć z tym, że nikt mu nie zapłaci % od 180zł, a jedynie od 120zł, bo drugi klient
DLC nie dostanie, więc nie obchodzi go fakt że pierwszy klient je zakupił. W związku
z tym pierwszy klient stwierdza że nie opłaca się sprzedawać używanego nawet produktu
za 1/6 ceny (za 1/4 może by sprzedał - wersja bez DLC)).

Może trochę zaniżasz ceny używek, ale zgadzam się z tobą DLC ssie ;) Szczególnie, że zdecydowana większość to zawartość z wyciętej już gotowej gry.

Na koniec chcę jeszcze zwrócić uwagę, że rynek wtórny powiększa grono odbiorców i potencjalnych przyszłych klientów dla gier nowych. Dzisiaj kupuje używane gry bo jest na utrzymaniu rodziców, ale wkrótce pójdzie do pracy i będzie pewnie kupował premiery. Uważam, że to co teraz robią (ekstremalny drenaż kieszeni graczy) korporacje jak Acti jest w dłuższej perspektywie błędem.
Ogólnie uważam, że systemy cyfrowej dystrybucji to nie koniecznie przyszłość. Weźmy ludzi, którzy grają na Wii, oni raczej nie będą z nich korzystać. Oni chcą włożyć płytę i grać, tak jak kiedyś to robili na PS2. Obstawiam, że jest to połowa świata grającego, która prędzej zrezygnuje z grania niż będzie się bawić w DLC i inne komplikacje. Powstaje pytanie czy wielcy tego rynku ich tak po prostu zignorują, obstawiam, że Nina nie. Tak więc o to, że następne Nintendo będzie miało czytnik optyczny jestem spokojny i pewnie właśnie tę konsolę wybiorę w następnej generacji, bo mam już dosyć tego corowego naciągania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.08.2010 o 13:26, Blasting_Power napisał:

A teraz do modelu dodajmy trochę więcej rzeczywistości i załóżmy, że dana osoba wydaje
na gry 10% swojego dochodu, czyli z uzyskanych 30zł tylko 3zł przeznaczy na kolejną grę,

To niby ma związek z rzeczywistością? Wskaż mi osobę prywatną, która ma taki "plan działania", że ileś% dochodu przeznacza na gry (czyli de facto czeka aż spłyną dochody z całego miesiąca i wtedy stwierdza ile kasy może na gry przeznaczyć). Może dam ci przykład z życia, nie sądzę by oderwany od rzeczywistości:
Ostatnio robiłem wielką wyprzedaż - gry na konsole, gry PC, gry planszowe i jeszcze trochę kart do MTG się w to załapało (o ja głupi). Gdzie poszedł cały przychód z tej mańki? Na gry w 100%, bo to był przychód z gier i nie obowiązywały go żadne wydatki w postaci kosztów utrzymania a tylko koszta wysyłki.

Dnia 21.08.2010 o 13:26, Blasting_Power napisał:

więc w takim przypadku producent zarabia już tylko 123zł (i UWAGA to tylko w przypadku
gdy dana osoba kupuje gry tylko od jednego producenta - EA nie zarobi jeżeli ta osoba
przeznaczy te 3zł z 30zł uzyskanych za sprzedaż NFSa, na nowego PoPa od Ubi).

Jezusie, Maryjo. Co to za rachunki? Na jakiej podstawie? Skoro studiujesz tą ekonomię (oj, widzę to nietęgo) to raczej powinieneś pisać o pieniądzach znajdujących się w obrocie na rynku gier i ewentualnie przychodzie (teraz pytanie - czyim?) a nie zarobku (znów - czyjego?), którego nie potrafisz wskazać w przypadku dowolnej gry. Może gdybyś używał tych pojęć to zapaliła by się lampka, że rynek wtórny obraca pieniędzmi - konkretnymi kwotami (w przeciwieństwie do rynku piractwa, gdzie w erze internetu pieniędzy na poziomie konsumenta jest tyle co kociej kupki) i teraz skoro wiesz już co to rozkład normalny to tu można się pokusić o oszacowanie ile procent tego obrotu wraca do rynku gier. Pomijając już to, że piszemy na forum o czymś co jest świetnym tematem pracy magisterskiej (co najmniej) ale wymaga przeprowadzenia pewnych badań by rzeczywiście móc coś o tym powiedzieć bez gdybania i suchej statystki z kwotami wziętymi z kosmosu.

Dnia 21.08.2010 o 13:26, Blasting_Power napisał:

To tyle jeżeli chodzi o dochodowość rynku wtórnego dla producentów (zresztą jak widać
wiedzą oni o tym, stąd z jednej strony przypisywanie do kont na PC, z drugiej masowe
DLC na konsolach - jak DLC niszczy rynek wtórny? Bardzo proste; otóż gracz kupuje grę
za np 120zł i później jakiś dodatek albo dwa za cenę 50zł. Teraz odsprzedając grę musi
się liczyć z tym, że nikt mu nie zapłaci % od 180zł, a jedynie od 120zł, bo drugi klient
DLC nie dostanie, więc nie obchodzi go fakt że pierwszy klient je zakupił. W związku
z tym pierwszy klient stwierdza że nie opłaca się sprzedawać używanego nawet produktu
za 1/6 ceny (za 1/4 może by sprzedał - wersja bez DLC)).

... i masowe oraz agresywne DRM na PC. Tylko czy nie wystarczyło wypuszczać gier częściej w tańszych seriach? Zobacz jak wygląda rynek wtórny na PC w naszym kraju - jest minimalny. Choć mam roczną premierę z CDP to i tak jej nowe wydanie kosztuje 20 zł więc jak ja mam to sprzedać i czy w ogóle mi się to opłaca? Muszę sprzedać 6-7 takich gier by mieć na nową... Chyba, że nastawię się na kolekcjonerów i będę ich próbował naciągnąć. Nie wiem czy to daje efekty, bo mój model biznesowy w rynku wtórnym ustawiłem na "ma się sprzedać" a zatem do odbiorcy, który nie patrzy na wydanie tylko na cenę.
W przypadku gry na konsolę z rocznej dobrej produkcji powinienem wyciągnąć minimum 50% tego co za nią zapłaciłem jeśli jeszcze nie jest w żadnej platynowej serii. Przerabiałem to w przypadku Wii i sprawdza się świetnie. Jeszcze lepiej w rynku gier planszowych, gdzie za dobre produkcje wyciągam ponad 70% włożonych pieniędzy.

W ogóle to bardzo ciekawe jak sobie radzą z rynkiem wtórnym branże, w których nie ma możliwości jego ograniczenia. Jak na moje niezbyt łaskawe oko, to producenci gier jęczą i mącą bo mają taką możliwość dzięki internetowi. Jakoś nikt inny nie płacze tylko zaciska zęby i stara się sprzedać rzecz nową tym, którzy mają na nią pieniądze. Różnymi sposobami. Najbardziej wredne w naszym kraju mają producenci podręczników szkolnych.

Dnia 21.08.2010 o 13:26, Blasting_Power napisał:

Kiedyś nikt nie wierzył w patche do gier konsolowych, czy też w instalację gier na dyskach
konsol (plug&play?), natomiast teraz już nikogo to nie dziwi.

Jest tylko jedno "ale". Akceptacja klienta. Tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Wystarczy, że jeden producent nie wprowadzi takich zabezpieczeń i klient będzie miał możliwość wyboru dostawcy, który nie nakłada na niego internetowego kagańca. Co się wtedy stanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.08.2010 o 09:17, hallas napisał:

> A teraz do modelu dodajmy trochę więcej rzeczywistości i załóżmy, że dana osoba
wydaje
> na gry 10% swojego dochodu, czyli z uzyskanych 30zł tylko 3zł przeznaczy na kolejną
grę,
To niby ma związek z rzeczywistością? Wskaż mi osobę prywatną, która ma taki "plan działania",
że ileś% dochodu przeznacza na gry (czyli de facto czeka aż spłyną dochody z całego miesiąca
i wtedy stwierdza ile kasy może na gry przeznaczyć). Może dam ci przykład z życia, nie
sądzę by oderwany od rzeczywistości:


Kto Ci mówi o jakimś planie działania? Nie wiesz co to model? Co z tego, że jeden klient wyda 15%, a drugi 80% (i obaj tego nie liczą jakimś planem) jak istotna jest tutaj masa ludzi, a nie pojedyncze jednostki. Poczytaj trochę o ekonometrii jak cię to interesuje, wtedy możesz obliczać w danej grupie %, ale w tym co napisałem to nieistotne czy to 10% czy 30%, tylko że MNIEJ niż 100%.

Dnia 22.08.2010 o 09:17, hallas napisał:

Ostatnio robiłem wielką wyprzedaż - gry na konsole, gry PC, gry planszowe i jeszcze trochę
kart do MTG się w to załapało (o ja głupi). Gdzie poszedł cały przychód z tej mańki?
Na gry w 100%, bo to był przychód z gier i nie obowiązywały go żadne wydatki w postaci
kosztów utrzymania a tylko koszta wysyłki.


No akurat ty tak robisz, a co z ludźmi którzy wyprzedają wszystkie swoje gry bo potrzebują nagle pieniędzy na inne pilne wydatki? Oni przeznaczą 0% z tego na gry, ty 100%, a w ogólnym rozrachunku jakiś % poniżej 100% się ustali (czyli mniej niż w sytuacji zakupienia nowych gier), a w dodatku jest to % od i tak już niższej kwoty (wiadomo że też niższej niż 100%, ale w tym wypadku ceny nowej gry, bo nikt nie kupi używki jak za tą samą cenę ma nówkę, to chyba dość oczywiste).l Czyli najpierw mniejsza kasa trafia do pierwszego klienta (u ciebie było 50%), a następnie z tej kasy znowu jakaś CZĘŚĆ trafia do producentów gier (u ciebie akurat 100%), ale w końcowym rozrachunku jest to dla nich mniej.

Dnia 22.08.2010 o 09:17, hallas napisał:

> więc w takim przypadku producent zarabia już tylko 123zł (i UWAGA to tylko w przypadku

> gdy dana osoba kupuje gry tylko od jednego producenta - EA nie zarobi jeżeli ta
osoba
> przeznaczy te 3zł z 30zł uzyskanych za sprzedaż NFSa, na nowego PoPa od Ubi).
Jezusie, Maryjo. Co to za rachunki? Na jakiej podstawie? Skoro studiujesz tą ekonomię
(oj, widzę to nietęgo) to raczej powinieneś pisać o pieniądzach znajdujących się w obrocie
na rynku gier i ewentualnie przychodzie (teraz pytanie - czyim?) a nie zarobku (znów
- czyjego?), którego nie potrafisz wskazać w przypadku dowolnej gry. Może gdybyś używał

Kiepska ta twoja osobista wycieczka, to co napisałem odnosiło się do tego modelu powyżej (ze średnim 10%), a jaki dokładnie ten % jest to kwestia dla ekonometryków i analityków w EA i podobnych.

Dnia 22.08.2010 o 09:17, hallas napisał:

tych pojęć to zapaliła by się lampka, że rynek wtórny obraca pieniędzmi - konkretnymi
kwotami (w przeciwieństwie do rynku piractwa, gdzie w erze internetu pieniędzy na poziomie
konsumenta jest tyle co kociej kupki) i teraz skoro wiesz już co to rozkład normalny
to tu można się pokusić o oszacowanie ile procent tego obrotu wraca do rynku gier. Pomijając


Piractwo też może być bronione w ten sposób, bo ktoś może być piratem i jednocześnie czasem gry kupować, w takiej sytuacji to że spiracił jedną grę, a kasę wydał na inną też jest dla kogoś stratą, a dla kogoś zyskiem. Chodzi o to, że w ostatecznym rozrachunku i ta "kocia kupka" z piractwa i ten "konkretny przychód" z używek są wciąż mniejsze niż przychody z nowych gier i ciągle mniejsze niż 100%, a te twoje subiektywne wysokości tych przychodów można skwitować tak samo jak moje "10%", czyli znowu robota dla ekonometryków.

Dnia 22.08.2010 o 09:17, hallas napisał:

już to, że piszemy na forum o czymś co jest świetnym tematem pracy magisterskiej (co
najmniej) ale wymaga przeprowadzenia pewnych badań by rzeczywiście móc coś o tym powiedzieć
bez gdybania i suchej statystki z kwotami wziętymi z kosmosu.
> To tyle jeżeli chodzi o dochodowość rynku wtórnego dla producentów (zresztą jak
widać
> wiedzą oni o tym, stąd z jednej strony przypisywanie do kont na PC, z drugiej masowe

> DLC na konsolach - jak DLC niszczy rynek wtórny? Bardzo proste; otóż gracz kupuje
grę
> za np 120zł i później jakiś dodatek albo dwa za cenę 50zł. Teraz odsprzedając grę
musi
> się liczyć z tym, że nikt mu nie zapłaci % od 180zł, a jedynie od 120zł, bo drugi
klient
> DLC nie dostanie, więc nie obchodzi go fakt że pierwszy klient je zakupił. W związku

> z tym pierwszy klient stwierdza że nie opłaca się sprzedawać używanego nawet produktu

> za 1/6 ceny (za 1/4 może by sprzedał - wersja bez DLC)).
... i masowe oraz agresywne DRM na PC. Tylko czy nie wystarczyło wypuszczać gier częściej
w tańszych seriach? Zobacz jak wygląda rynek wtórny na PC w naszym kraju - jest minimalny.
Choć mam roczną premierę z CDP to i tak jej nowe wydanie kosztuje 20 zł więc jak ja mam
to sprzedać i czy w ogóle mi się to opłaca? Muszę sprzedać 6-7 takich gier by mieć na
nową... Chyba, że nastawię się na kolekcjonerów i będę ich próbował naciągnąć. Nie wiem
czy to daje efekty, bo mój model biznesowy w rynku wtórnym ustawiłem na "ma się sprzedać"
a zatem do odbiorcy, który nie patrzy na wydanie tylko na cenę.
W przypadku gry na konsolę z rocznej dobrej produkcji powinienem wyciągnąć minimum 50%
tego co za nią zapłaciłem jeśli jeszcze nie jest w żadnej platynowej serii. Przerabiałem
to w przypadku Wii i sprawdza się świetnie. Jeszcze lepiej w rynku gier planszowych,
gdzie za dobre produkcje wyciągam ponad 70% włożonych pieniędzy.
W ogóle to bardzo ciekawe jak sobie radzą z rynkiem wtórnym branże, w których nie ma
możliwości jego ograniczenia. Jak na moje niezbyt łaskawe oko, to producenci gier jęczą
i mącą bo mają taką możliwość dzięki internetowi. Jakoś nikt inny nie płacze tylko zaciska
zęby i stara się sprzedać rzecz nową tym, którzy mają na nią pieniądze. Różnymi sposobami.
Najbardziej wredne w naszym kraju mają producenci podręczników szkolnych.

Różnica między innymi rynkami, a branżą gier jest taka, że koszt jednostkowy wyprodukowania pudełka z płytą jest śmiesznie niski (czyt. po wydaniu gry, możesz zarabiać na pojedynczym opakowaniu nawet sprzedając je za 10zł, inna sprawa że niekoniecznie pokryje to koszty produkcji samej gry, ale właśnie od tego jest ten "skimming", czy jak to mówią zbieranie śmietanki polegające na możliwie największej dyskryminacji cenowej. W związku z czym twoja gra nie ma czegoś takiego jak minimalna wartość na realnym poziomie - sprzedając samochód takim twardym dnem jest choćby kasa za złom, a powyżej jeszcze kilka etapów jednostkowych oporów kosztów produkcji; gra może być z kwartału na kwartał dużo tańsza, ale np nowy dom nie tanieje w ten sposób, więc jest bardziej opłacalne występowanie tam rynku wtórnego. Inna sprawa że też trudniej na innych rynkach takie rozwiązania wymusić, ale nie znaczy to że wielu firmom by się to nie opłacało), w związku z tym używki szybko tracą na wartości.

Dnia 22.08.2010 o 09:17, hallas napisał:

> Kiedyś nikt nie wierzył w patche do gier konsolowych, czy też w instalację gier
na dyskach
> konsol (plug&play?), natomiast teraz już nikogo to nie dziwi.
Jest tylko jedno "ale". Akceptacja klienta. Tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Wystarczy,
że jeden producent nie wprowadzi takich zabezpieczeń i klient będzie miał możliwość wyboru
dostawcy, który nie nakłada na niego internetowego kagańca. Co się wtedy stanie?


Jest do tego drugie "ale", producenci gier to nie piekarnie które produkują chleb i mamy doskonałą konkurencję, bo chleb A i chleb B bo niemal idealne substytuty. W przypadku gier mamy sytuację z quasi-monopolami, bo dla wielu graczy (w tym dla mnie) nie ma substytutu Starcrafta 2, czy Diablo 3 i mimo tego, że obie te gry są pozbawione jakiegokolwiek rynku wtórnego (przypisywanie do konta BN - jedyna szansa to sprzedaż całego konta) to masa ludzi je kupi. Tak samo kupiła Orange Box zresztą. Jak widać klienci nie przejęli się tymi przypadkami za specjalnie i gry te pobiły wielokrotnie masę gier bez jakichkolwiek zabezpieczeń przed odsprzedażą. Może być tak, że tylko najmocniejsi w branży będą mogli sobie pozwolić na początku na takie zagrania, ale z czasem może się to upowszechnić.

PS nie twierdzę, że brak rynku wtórnego to coś dobrego, piszę jedynie o tym że to się opłaca producentom gier i że na coraz więcej sposobów próbują związać klienta z daną grą (część pośrednio jedynie go do tego skłaniając, a część po prostu blokując wszelkie możliwości).

@Namaru

Dnia 22.08.2010 o 09:17, hallas napisał:

Na koniec chcę jeszcze zwrócić uwagę, że rynek wtórny powiększa grono odbiorców i potencjalnych przyszłych > klientów dla gier nowych. Dzisiaj kupuje używane gry bo jest na utrzymaniu rodziców, ale wkrótce pójdzie do
pracy i będzie pewnie kupował premiery.


No ale dokładnie to samo można powiedzieć o piractwie "teraz ściąga z neta bo jest na utrzymaniu rodziców, ale jak pójdzie do pracy to sobie kupi" i w obu tych przypadkach jest sporo racji, ale problem w tym że na podstawie teorii gier (tej z równowagą Nasha itd nie jakiejś teorii związanej z grami komputerowymi, żeby była jasność ;)) konkretnym producentom nie opłaca się poświęcać dla całej branży, bo korzystają wszyscy, a płaci jeden (bo przecież naraża się także na straty od osób które stać na nówki, a kupują używki ze względów oszczędnościowych, natomiast blokując ten rynek całkowicie mogliby się nie poświęcać dla "ogółu" i zarobić więcej jako przedsiębiorstwo), sytuacja analogiczna do prac grupowych, czy wyścigu zbrojeń.

Dnia 22.08.2010 o 09:17, hallas napisał:

Ogólnie uważam, że systemy cyfrowej dystrybucji to nie koniecznie przyszłość. Weźmy ludzi, którzy grają na ? > Wii, oni raczej nie będą z nich korzystać. Oni chcą włożyć płytę i grać, tak jak kiedyś to robili na PS2.
Obstawiam, że jest to połowa świata grającego, która prędzej zrezygnuje z grania niż będzie się bawić w DLC i > inne komplikacje. Powstaje pytanie czy wielcy tego rynku ich tak po prostu zignorują, obstawiam, że Nina nie. > Tak więc o to, że następne Nintendo będzie miało czytnik optyczny jestem spokojny i pewnie właśnie tę
konsolę wybiorę w następnej generacji, bo mam już dosyć tego corowego naciągania.


I tu również masz rację, a jednocześnie dalej nie przeszkadza to w tym co powiedziałem. Przykładowe rozwiązanie dla Sony i MS - robią konsole z napędem optycznym, gry są sprzedawane po 80zł lub taniej, ale w praktyce oferują jedynie drobną część całości i żeby się cieszyć w pełni grą musisz wydać jeszcze 150zł na DLC (czyli rozbudowana wersja pośredniego zniechęcania do rynku wtórnego, które obecnie staje się powszechne), którego już odsprzedać oczywiście nie możesz, zatem dla potencjalnego kupca używki ty wystawiasz grę wartą dla ciebie 230zł, a on widzi że nówka jest za 80zł, czyli mówi "dam ci 40zł, bo nówka jest za 80zł, a DLC i tak nie dostanę".

W ten sposób gracze niedzielni, którzy nie wiedzą o co chodzi z tym całym DLC kupują podstawowe wersje i nie ma wolnej niszy zwolenników plug&play dla Nintendo, a jednocześnie rynek wtórny jest coraz bardziej ograniczany.

Żeby nie było, że gdybam to oczywiście przykłady takich zagrań już występują masowo na PC (który z reguły wyprzedza konsole o kilka lat, więc jest spora szansa na przeniesienie trendu na konsole następnej lub przyszłych generacji), a mowa oczywiście o masie darmowych MMO z mikropłatnościami, czyli nawet nie 80zł jak napisałem w przykładzie a wręcz za darmo wersja podstawowa; skoro jest to tak popularne to znaczy, że zyski muszą być spore, bo tych MMO przybywa z dnia na dzień coraz więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W końcu gadasz z sensem. Liczby zostawmy tym, co mają dostęp do danych.

Dnia 22.08.2010 o 14:10, Blasting_Power napisał:

Jest do tego drugie "ale", producenci gier to nie piekarnie które produkują chleb i mamy
doskonałą konkurencję, bo chleb A i chleb B bo niemal idealne substytuty. W przypadku
gier mamy sytuację z quasi-monopolami, bo dla wielu graczy (w tym dla mnie) nie ma substytutu
Starcrafta 2, czy Diablo 3 i mimo tego, że obie te gry są pozbawione jakiegokolwiek rynku
wtórnego (przypisywanie do konta BN - jedyna szansa to sprzedaż całego konta) to masa
ludzi je kupi. Tak samo kupiła Orange Box zresztą. Jak widać klienci nie przejęli się
tymi przypadkami za specjalnie i gry te pobiły wielokrotnie masę gier bez jakichkolwiek
zabezpieczeń przed odsprzedażą. Może być tak, że tylko najmocniejsi w branży będą mogli
sobie pozwolić na początku na takie zagrania, ale z czasem może się to upowszechnić.

Tylko to są wyjątki. Dwóch wyjątkowych producentów, do jakości i wyjątkowości ich gier nie ma żadnych wątpliwości - właśnie po raz któryś tam ukończyłem H-L2 wraz z epizodami i jestem ciągle pod wrażeniem gry... która ma już kilka ładnych lat. Ale takich gier jest mało. Większość jest robiona na zasadzie mocnej reklamy i szybkiej sprzedaży w ciągu pierwszych trzech miesięcy, bo potem pojawiają się zapowiedzi kontynuacji i wyniki działań konkurencji. Można powiedzieć, że takie Gears of War jest wyjątkowe, ale ma już sporo naśladowców. Lepszych (Uncharted) gorszych (Infernal) - tak samo jak z chlebem - nie każdy dobrze smakuje - ale idea dynamicznej walki z chowaniem się za przeszkodami zamiast naparzania przed siebie ominęła chyba tylko serię Tomb Raider jeśli chodzi o gry TPP.

Dnia 22.08.2010 o 14:10, Blasting_Power napisał:

No ale dokładnie to samo można powiedzieć o piractwie "teraz ściąga z neta bo jest na
utrzymaniu rodziców, ale jak pójdzie do pracy to sobie kupi" i w obu tych przypadkach
jest sporo racji, ale problem w tym że na podstawie teorii gier (tej z równowagą Nasha
itd nie jakiejś teorii związanej z grami komputerowymi, żeby była jasność ;)) konkretnym
producentom nie opłaca się poświęcać dla całej branży, bo korzystają wszyscy, a płaci
jeden (bo przecież naraża się także na straty od osób które stać na nówki, a kupują używki
ze względów oszczędnościowych, natomiast blokując ten rynek całkowicie mogliby się nie
poświęcać dla "ogółu" i zarobić więcej jako przedsiębiorstwo), sytuacja analogiczna do
prac grupowych, czy wyścigu zbrojeń.

Ależ nikt się nie poświęca w przypadku gier. Rynek wtóry istniał zanim pojawiły się stałe łacza i jakoś wtedy nie jojczono tylko robiono swoje. Producenci starają się teraz wpajać propagandę strat swoim klientom, gdy tak naprawdę chodzi im o maksymalizację zysków - wyciśnięcie jeszcze więcej. Narzędziem jest internet. Ale im mocniej zacisną pięść tym więcej ucieknie im między palcami.

Dnia 22.08.2010 o 14:10, Blasting_Power napisał:

I tu również masz rację, a jednocześnie dalej nie przeszkadza to w tym co powiedziałem.
Przykładowe rozwiązanie dla Sony i MS - robią konsole z napędem optycznym, gry są sprzedawane
po 80zł lub taniej, ale w praktyce oferują jedynie drobną część całości i żeby się cieszyć
w pełni grą musisz wydać jeszcze 150zł na DLC (czyli rozbudowana wersja pośredniego zniechęcania
do rynku wtórnego, które obecnie staje się powszechne), którego już odsprzedać oczywiście
nie możesz, zatem dla potencjalnego kupca używki ty wystawiasz grę wartą dla ciebie 230zł,
a on widzi że nówka jest za 80zł, czyli mówi "dam ci 40zł, bo nówka jest za 80zł, a DLC
i tak nie dostanę".

A teraz skoreluj ten model biznesowy z faktem, że tylko trochę ponad 50% graczy przechodzi gry do końca - w tej chwili wszyscy płacą za całość. W Twoim modelu za całość zapłaciłoby 50% graczy. To co proponujesz rozsądnym nie jest. Nie z punktu widzenia producenta. Jak na razie pokazano lepsze modele sprzedaży polegające na mikropłatnościach - lepsze, bo sprawdzone w praktyce ale, niestety, tylko w gatunku MMO, gdzie idea jest taka, że tytuł żyje latami a nie przez 10 godzin.

Dnia 22.08.2010 o 14:10, Blasting_Power napisał:

W ten sposób gracze niedzielni, którzy nie wiedzą o co chodzi z tym całym DLC kupują
podstawowe wersje i nie ma wolnej niszy zwolenników plug&play dla Nintendo, a jednocześnie
rynek wtórny jest coraz bardziej ograniczany.

Tego zdania nie rozumiem. Brak niszy występuje tylko wtedy, gdy nikt jej nie zagospodaruje. Gdy ktoś tam jest to jest i nisza. W tej chwili i MS i Sony chcą się znaleźć w niszy Nintendo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.08.2010 o 15:06, hallas napisał:

A teraz skoreluj ten model biznesowy z faktem, że tylko trochę ponad 50% graczy przechodzi
gry do końca - w tej chwili wszyscy płacą za całość. W Twoim modelu za całość zapłaciłoby
50% graczy. To co proponujesz rozsądnym nie jest. Nie z punktu widzenia producenta. Jak
na razie pokazano lepsze modele sprzedaży polegające na mikropłatnościach - lepsze, bo
sprawdzone w praktyce ale, niestety, tylko w gatunku MMO, gdzie idea jest taka, że tytuł
żyje latami a nie przez 10 godzin.


Weź pod uwagę fakt, że w takim modelu biznesowym gry nie byłyby sprzedawane z taką zawartością jak teraz tylko mocno okrojone. Wtedy każdy ukończyłby singla, który zajmuje 3h i wypróbował 4 dostępne mapy MP. Coś jak takie większe demo, więc zamiast 50% byłoby 95% graczy przechodzi gry i biznes by się kręcił.

Dnia 22.08.2010 o 15:06, hallas napisał:

> W ten sposób gracze niedzielni, którzy nie wiedzą o co chodzi z tym całym DLC kupują

> podstawowe wersje i nie ma wolnej niszy zwolenników plug&play dla Nintendo, a jednocześnie

> rynek wtórny jest coraz bardziej ograniczany.
Tego zdania nie rozumiem. Brak niszy występuje tylko wtedy, gdy nikt jej nie zagospodaruje.
Gdy ktoś tam jest to jest i nisza. W tej chwili i MS i Sony chcą się znaleźć w niszy
Nintendo.


Nie brak niszy, tylko brak WOLNEJ niszy - wolnej czyli takiej w której nie ma konkurencji, jak obecnie w przypadku Wii.

Swoją drogą na poparcie mojego stanowiska oto news z gram.pl:
http://www.gram.pl/news_8QjjGey3_Sony_pojdzie_w_slady_EA_i_THQ.html

Chyba oczywiste jaki będzie kolejny krok prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.08.2010 o 21:33, Blasting_Power napisał:

Weź pod uwagę fakt, że w takim modelu biznesowym gry nie byłyby sprzedawane z taką zawartością
jak teraz tylko mocno okrojone. Wtedy każdy ukończyłby singla, który zajmuje 3h i wypróbował
4 dostępne mapy MP.

To może dane z drugiego końca - 21% posiadaczy H-L:Episode 2 nawet nie ukończyło pierwszego rozdziału gry. To już rujnuje twoje wyssane z palca 95%. Kolejne 20% odpadło gdzieś w połowie gry trwającej 5h.
Możesz sobie gdybać ale na podstawie dostępnych ogólnie danych ten model biznesowy jest do bani, bo tylko 50%-60% użytkowników miałoby czas wydać pełną kwotę za grę co w żaden sposób nie opłaca się producentowi. Wypowiadasz się jakbyś był prorokiem co najmniej. Jednocześnie nie masz nawet wyrywkowych danych, które by poparły te wymyślne teorie.

Dnia 24.08.2010 o 21:33, Blasting_Power napisał:

Chyba oczywiste jaki będzie kolejny krok prawda?

Wcale nie jest to oczywiste. Jak na razie mogę sobie pozwolić na prorokowanie do końca obecnej generacji konsol czyli na najbliższe 2 lata (może 3 ale mocno w to wątpię) - ten okres czasu rysuje się dość klarownie. Ale co będzie potem? Jakie zastosują strategie rynkowe Sony, Nintendo i M$, kto zdobędzie przewagę i będzie mógł dyktować warunki lub dawać przykład?
W tej generacji M$ pokazał, że ludzie będą płacić za granie po sieci. Ale Nintendo pokazało, że jeszcze więcej ludzi zlewa granie po sieci. Sony z kolei pokazało, że brak piractwa w jakiejś niszy nie daje żadnej przewagi - piraci idą do innej (o ile taka jest), pokazali też, że przewaga z poprzedniej generacji nie daje przewagi w następnej (to też pokazał M$ tylko z drugiej strony)...

To co ma się stać, a może kiedy ma się stać, zależy od wielu czynników. Pewnym natomiast można być śmierci i podatków. Cała reszta zmienia się jak w kalejdoskopie pod wpływem wydarzeń i zachowań ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.08.2010 o 22:49, hallas napisał:

> Weź pod uwagę fakt, że w takim modelu biznesowym gry nie byłyby sprzedawane z taką
zawartością
> jak teraz tylko mocno okrojone. Wtedy każdy ukończyłby singla, który zajmuje 3h
i wypróbował
> 4 dostępne mapy MP.
To może dane z drugiego końca - 21% posiadaczy H-L:Episode 2 nawet nie ukończyło pierwszego
rozdziału gry. To już rujnuje twoje wyssane z palca 95%. Kolejne 20% odpadło gdzieś w
połowie gry trwającej 5h.
Możesz sobie gdybać ale na podstawie dostępnych ogólnie danych ten model biznesowy jest
do bani, bo tylko 50%-60% użytkowników miałoby czas wydać pełną kwotę za grę co
w żaden sposób nie opłaca się producentowi. Wypowiadasz się jakbyś był prorokiem co najmniej.
Jednocześnie nie masz nawet wyrywkowych danych, które by poparły te wymyślne teorie.


Jak będzie trzeba to zrobią gry na tyle krótkie i tanie, że każdy będzie mógł kupić, a DLC jak najwięcej dorzucą w ramach pośredniego przechodzenia na gry przypisane do klientów (początkowo DLC to były śmieszne zbroje dla koni, a teraz często są to takie dodatki jak choćby te do GTA4, czy F3, zobaczymy co będzie dalej, bo cyfrowa dystrybucja pełnych gier też ma się coraz lepiej, a tam nie ma mowy o rynku wtórnym).

Swoją drogą kto powiedział, że wszyscy muszą kupić wszystkie DLC? Wystarczy że na część zadziała i już jest więcej kasy niż jakby nie zadziałało na nikogo, a z tego co się Acti chwaliło to mapy do CoDa sprzedają się jak świeże bułeczki, więc sam to skoreluj z tym kończeniem gier (może Valve bierze pod uwagę np achievementy, których też nie mam wymaksowanych, albo wiele osób kupiło Orange Box tylko dla TF2 - nie wiadomo, natomiast Acti podawało informację o kilkunastu milionach sprzedanych paczek map).

Dnia 24.08.2010 o 22:49, hallas napisał:

> Chyba oczywiste jaki będzie kolejny krok prawda?
Wcale nie jest to oczywiste. Jak na razie mogę sobie pozwolić na prorokowanie do końca
obecnej generacji konsol czyli na najbliższe 2 lata (może 3 ale mocno w to wątpię) -
ten okres czasu rysuje się dość klarownie. Ale co będzie potem? Jakie zastosują strategie
rynkowe Sony, Nintendo i M$, kto zdobędzie przewagę i będzie mógł dyktować warunki lub
dawać przykład?
W tej generacji M$ pokazał, że ludzie będą płacić za granie po sieci. Ale Nintendo pokazało,
że jeszcze więcej ludzi zlewa granie po sieci. Sony z kolei pokazało, że brak piractwa
w jakiejś niszy nie daje żadnej przewagi - piraci idą do innej (o ile taka jest), pokazali
też, że przewaga z poprzedniej generacji nie daje przewagi w następnej (to też pokazał
M$ tylko z drugiej strony)...


Co z tego że Nintendo ma więcej klientów jak są oni mniej warci od tych "hardkorowców", swego czasu był news na gram.pl o tym, że przeciętny posiadacz PS3 kupuje na swoją konsolę 7 razy tyle gier co jego kolega na Wii, a że kasę się robi głównie na grach to wątpię że N jest tak bardzo do przodu jeżeli w ogóle wyprzedza Sony i MS (graczy ok 2 razy więcej, a nie 7). Sam jestem przykładem tego że klient =/= klient bo rocznie kupuje ok 30-40 gier, natomiast znajomi z reguły ograniczają się do 3-4.

Przykładów idących w kierunku którym mówię jest cała masa i ciągle ich przybywa: EA, Valve, THQ, Activision, Sony (wcześniej PS Store, Trophies, Quore, później PS+, teraz płatny online na rynku używek - mniej lub bardziej pośrednie wiązanie gry z klientem), Microsoft, Ubisoft - jak najwięksi giganci rynku widzą że jest w tym masa pieniędzy do zarobienia i nie kryją się z tym (teraz modne stało się ogłaszanie "rozbudowanego" DLC do gry na długo przed jej premierą), że im rynek wtórny się nie opłaca, to chyba jasne że zrobią sporo, żeby się go pozbyć. Wcześniej czy później mniejsi pójdą w ich ślady.

Do tego całą idea Cloud Computing z Onlive na czele, któremu wielu wróży świetlaną przyszłość (jednak porażka tego systemu i tak nie miałaby wpływu na postępującą przemianę handlu cyfrowego nad rzeczowym).

Oczywiście może zawsze zostać jakiś producent w niszy "musi być możliwość odsprzedaży albo nie kupuję" - pytanie tylko jak wielka jest ta nisza, jak dochodowa (to raczej niezbyt zamożni klienci) i czy będzie się opłacało stworzyć konsolę ten system wspierającą. Moim zdaniem nie bo już zawczasu tacy uciekinierzy zbiorą się na PC, jako że tutaj zawsze można wydawać gry w dowolnym modelu dystrybucji, choć paradoksalnie model przypisywania gier do klienta jest tu najsilniejszy.

Dnia 24.08.2010 o 22:49, hallas napisał:

To co ma się stać, a może kiedy ma się stać, zależy od wielu czynników. Pewnym natomiast
można być śmierci i podatków. Cała reszta zmienia się jak w kalejdoskopie pod wpływem
wydarzeń i zachowań ludzi.


Hmm sam się wypowiadasz wcześniej na temat przyszłości i tego co będzie, a co nie a teraz taki frazes rzucasz w moją stronę, oryginalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować