Zaloguj się, aby obserwować  
Ponury666

Szkoła i sprawy wokół niej. [M]

18306 postów w tym temacie

Dnia 04.10.2008 o 20:06, Thalanthas napisał:

A u mnie w szkole jest 1 religia w tygodniu a po 2 geografia, fizyka, chemia, biologia.
Ale to pewnie bo chodzę do nie publiczego gimnazjum. :P


No wiesz - prywatne szkoły mogą sobie to inaczej rozplanować. Swoją drogą, czemu akurat poszedłeś do prywatnego gimnazjum?

> Machoni92

Dnia 04.10.2008 o 20:06, Thalanthas napisał:

Co do religii w szkole, to uważam, że jest to przedmiot całkowicie niepotrzebny.


Daj spokój, ja nie pojmuje w ogóle po co on jest... okej - niby ma to nauczać nas o religii i tym podobnych sprawach, ale częściej to wręcz odstrasza nas od wiary, aniżeli przybliża. U mnie na przykład religia to same wygłupy klasy - ciągle dokuczają księdzu, pyskują, kłócą się... ech i tutaj nasuwa mi się jedno. Sam nie chodzę do kościoła, ale szacunek do osób duchownych mam - tamte osoby uważają się za gorliwych katolików, ale z księdza robią sobie żarty i wygłupy - więc jak to jest? Ostatnio nieskromnie się pochwalę dostałem 5 z kartkówki, a do kościoła nie chodzę - nawet się nie uczyłem... Sam nie rozumiem takiego obrotu sprawy, ale tak to już bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 09:54, master matrox napisał:

Ostatnio nieskromnie się pochwalę dostałem
5 z kartkówki, a do kościoła nie chodzę - nawet się nie uczyłem... Sam nie rozumiem takiego
obrotu sprawy, ale tak to już bywa.


W szkolnych lekcjach religii właśnie to mnie irytuje - że zdajemy egzaminy z wiary. IMO wiara jest dla ducha, a nie dla ocen. Zbliża się bierzmowanie mojego rocznika. Pierwsza rzecz - muszę zdać znajomość odpowiedzi na 40 pytań dotyczących wiary katolickiej.

EDIT: Takie jest moje zdanie. Jeśli kogoś mogłem obrazić to przepraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 10:29, SoriusH napisał:

W szkolnych lekcjach religii właśnie to mnie irytuje - że zdajemy egzaminy z wiary. IMO
wiara jest dla ducha, a nie dla ocen.

Gdzie tak jest? Ksiądz, według przepisów episkopatu Polski, nie może oceniać ani twojej wiary, ani twoich praktyk religijnych. Ocenie podlega tylko wiedza dotycząca katolicyzmu.
"2. Ocenianie osiągnięć edukacyjnych ucznia z religii polega na rozpoznawaniu przez nauczyciela religii poziomu i postępów w opanowaniu przez ucznia wiadomości i umiejętności w stosunku do wymagań edukacyjnych wynikających z Podstawy programowej katechezy Kościoła katolickiego w Polsce oraz realizowanego przez nauczyciela programu nauczania, uwzględniającego tę Podstawę.

3. Ocenianiu nie podlegają praktyki religijne."

Źródło: http://www.katecheza.episkopat.pl/zasady.htm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 10:29, SoriusH napisał:

W szkolnych lekcjach religii właśnie to mnie irytuje - że zdajemy egzaminy z wiary. IMO
wiara jest dla ducha, a nie dla ocen. Zbliża się bierzmowanie mojego rocznika. Pierwsza
rzecz - muszę zdać znajomość odpowiedzi na 40 pytań dotyczących wiary katolickiej.


U mnie często - zwłaszcza w podstawówce było tak, że ksiądz pytał się czy ktoś był w kościele, czy nie - miał nawet do tego specjalny notes... Bezsens, ale tak było. Ja obecnie zawsze mówię, że jestem, mimo iż nie chodzę ;-) Co do testu - w zeszłym roku nasz ksiądz zrobił nam sprawdzian, który pisali rekruci do seminarium. Trzeba było się nauczyć i napisać - nawet było jedno pytanie, gdzie była podana ścieżka / kod z pisma świętego i trzeba było przepisać co tam się znajduje i to zinterpretować - idiotyzm!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Właśnie to jest głupie. Moje szczere zdanie jest takie - wiara jest dla ludzi (przyznam się, gorliwym katolikiem nie jestem), a nie po to by jej się uczyć i pisać z tej wiedzy kartkówki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 09:54, master matrox napisał:

Swoją drogą, czemu akurat poszedłeś do prywatnego gimnazjum?



Może dlatego bo mniej liczne klasy- nauczyciel ma więcej czasu dla poszczególnych osób, miła atmosfera (choć na przemówieniach dyrka to troche "muminkowo"), fajni ludzie- ci z podstawówki co z nimi do klasy chodziłem i z innych klas to tacy trochę nieciekawi. To są główne powody , a nad innymi to musiał bym się bardziej zastanowić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 09:54, master matrox napisał:

Daj spokój, ja nie pojmuje w ogóle po co on jest... okej - niby ma to nauczać nas o religii
i tym podobnych sprawach,

I często jest tak, że ktoś chodzi na religię "żeby w klasie nie gadali...", bo jak ktoś trafi na nietolerancyjną klasę to kaplica. Taka osoba boi się odrzucenia. U nas jeden kolega nie chodzi i nie traktujemy go przez to w sposób gorszy, ale jest co najmniej 5 osób, które mówią, ze najchętniej by się wypisały. No i jeszcze rodzice (tak! nawet w LO mogą na Tobie wymuszać różne decyzje): "jak to będzie wyglądało?! wszyscy chodzą to Ty też!"

Dnia 05.10.2008 o 09:54, master matrox napisał:

ale częściej to wręcz odstrasza nas od wiary, aniżeli przybliża.

Dokładnie. Ja byłam przez dwa lata w katolickim gimnazjum i - mimo iż religia tam była najlepszą jaką miałam w ogóle - (ale były dwie godziny) to właśnie w tamtym czasie zwątpiłam. Męczyło to ciągłe robienie z nas kserokopii i perfekcjonistów. Że mamy chodzić do kościoła itd. Co święto, to msza. I co ciekawe - w klasie miałam dobrego przyjaciela i dwóch bliskich kumpli (z którymi obecnie nie mam kontaktu) - wszyscy troje są ateistami.

Dnia 05.10.2008 o 09:54, master matrox napisał:

5 z kartkówki, a do kościoła nie chodzę - nawet się nie uczyłem... Sam nie rozumiem takiego
obrotu sprawy, ale tak to już bywa.

Ja mam już dwie piątki. U nas oceny są za durne prace w grupach. Albo musimy robić notatkę z lekcji (do tego, co koleś podyktuje). Tzw. "echo" - ze trzy zdania. Piszemy to zwykle przed lekcją xD Albo mamy jedno i przekręcamy... kto przeczyta 3 sensowne zdania dostaje 5. Bezsens... ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale piątka jest, ja osobiście nawet tak łatwą oceną bym nie pogardził w LO. Każda ocena jest ważna, aczkolwiek u nas mamy system warzony, to też ocena ze spr. jest ważniejsza niż ta z odpowiedzi. Z odpowiedzi, czy też pracy domowej można łatwo zdobyć dobrą ocenę, ale już ze spr to nie tak prosto, sam ostatnio uczyłem się dość sporo jak na mnie, bo aż 2,5h na sprawdzian z chemii...a co dostałem? 3+, w sumie nie tak źle, także z tego przedmiotu mam już dwie oceny, 3- z odpowiedzi, szczerze przyznam, że sobie olewam ten przedmiot dlatego się nie uczę (jestem na mat-infie, więc po co?) i te 3+ z spr. Jak na koniec będzie 3, to git. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 15:12, Łeber napisał:

Ale piątka jest, ja osobiście nawet tak łatwą oceną bym nie pogardził w LO.

Ja też rzecz jasna nie pogardzę. Chodziło mi bardziej o to, że na tak poważnym poziomie edukacji można dostać 5 za taką bzdurę jak 3 zdania odnośnie poprzedniej lekcji xD A jak ktoś nie ma to katecheta zadaje miażdżące pytanie: "Chcesz "-", "np" czy jedynkę?" xD Tylko ostatnio każdy ma, bo "czyta" z zeszytu (tj. wymyśla na poczekaniu).

Dnia 05.10.2008 o 15:12, Łeber napisał:

jest ważna, aczkolwiek u nas mamy system warzony, to też ocena ze spr. jest ważniejsza
niż ta z odpowiedzi.

U mnie jest to samo, aczkolwiek nie na każdym przedmiocie. Np. na biologii dziewczyna nie umiała totalnie nic, miała 1 i 2 ze sprawdzianów a dostała 3 dlatego, że była zaangażowana w konkursy (z różnym skutkiem) i za każdy dostawała 5, co podnosiło jej ocenę. Niezbyt sprawiedliwe, ale mniejsza z tym... na biologii każda ocena liczy się tak samo. Czy to sprawdzian, czy odpowiedź, czy konkurs, czy coś tam jeszcze...

Dnia 05.10.2008 o 15:12, Łeber napisał:

aż 2,5h na sprawdzian z chemii...a co dostałem? 3+, w sumie nie tak źle,

Ja zrobiłam w ciągu trzech dni (od soboty do poniedziałku - sprawdzian był we wtorek) 80 zadań (!) z chemii. Jutro się dowiem, co dostałam. Osobiście obstawiam ok. 4. Chemie mam rozszerzoną :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 14:38, mała16 napisał:

I często jest tak, że ktoś chodzi na religię "żeby w klasie nie gadali...", bo jak ktoś
trafi na nietolerancyjną klasę to kaplica. Taka osoba boi się odrzucenia. U nas jeden
kolega nie chodzi i nie traktujemy go przez to w sposób gorszy, ale jest co najmniej
5 osób, które mówią, ze najchętniej by się wypisały. No i jeszcze rodzice (tak! nawet
w LO mogą na Tobie wymuszać różne decyzje): "jak to będzie wyglądało?! wszyscy chodzą
to Ty też!"


Ja akurat tutaj bym się nie obawiał - klasy fajnej nie mam, ale raczej wątpię, by co kolwiek gadali. Wiedzą jaki mam stosunek do wiary, ale także zdają sobie sprawę do tego, że podchodzę do tego z szacunkiem, w przeciwieństwie do reszty osób. Wiesz, ja chciałbym się wypisać, ale rodzice mi każą "byle do bierzmowania"... i weź - potem chodzić na jakieś idiotyczne spotkania w sobotę i uczyć się jakiś regułek / modlitw - czysty bezsens. W innych krajach bierzmowanie jest zdecydowanie później (bodaj po 18 roku życia) i to jest dobre rozwiązanie, ale nie w naszym zacofanym kraju.

Dnia 05.10.2008 o 14:38, mała16 napisał:

Dokładnie. Ja byłam przez dwa lata w katolickim gimnazjum i - mimo iż religia tam była
najlepszą jaką miałam w ogóle - (ale były dwie godziny) to właśnie w tamtym czasie zwątpiłam.
(...)


U nas był ksiądz, który strasznie nas denerwował - był niekulturalny względem nas, wyzywał nas od baranów i innych, kłócił się z uczniami, robił niezapowiedziane sprawdziany... heh, zbieranie listy podpisów wśród rodziców i już go nie ma ;-) Kilka dni w ferie zimowe i po sprawie.

Dnia 05.10.2008 o 14:38, mała16 napisał:

Ja mam już dwie piątki. U nas oceny są za durne prace w grupach. Albo musimy robić notatkę
z lekcji (do tego, co koleś podyktuje). Tzw. "echo" - ze trzy zdania. Piszemy to zwykle
(...)


E, to widzę macie fajnie! U nas to kartkówki, sprawdziany i jeszcze odpytanie z ewangelii w kościele - mam nadzieję, że mnie nie odważy się spytać, hehe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 00:26, Machoni92 napisał:

Co do religii w szkole, to uważam, że jest to przedmiot całkowicie niepotrzebny.


Moim zdaniem wszystko zależy od osoby, która tą religię prowadzi. "W dawnych czasach", czyli jak chodziłem do LO religię prowadził bardzo inteligentny i "młodzieżowy" ksiądz wikariusz i muszę powiedzieć, że były to jedne z fajniejszych zajęć an jakie kiedykolwiek uczęszczałem(a do kościoła chodzę ogólnie bardzo rzadko - tylko jakieś rodzinne sprawy, nie mówiąc już o samym Bogu, który według mnie nie istnieje:) ). Kontynuując - zajęcia rozpoczynały się zawsze od zdania: "Czy klasa ma do mnie jakieś pytania?", po czym można było podyskutować na absolutnie dowolny temat, który oczywiście musiał mieścić się "w pojęciu dobrego smaku"/nie było z tym problemu, moja klasa była dość "mądra"/. Po tym zazwyczaj od 1 do 3 losowo wybranych osób było odpytywanych z "3 ostatnich lekcji" przy czym trzeba zaznaczyć, że na jedną taką lekcję składał się króciutka notatka(góra pół strony), która traktował o rzeczach tak oczywistych, że śmiało można było improwizować, nie ucząc się nic i bez problemu otrzymać piątkę. Prawie zawsze było też "zadanie domowe", ale nigdy nie zmusiło nikogo do jakiejś wytężonej pracy/wiem po sobie:)/. Największym "hardkorem" była kartkówka/raz na pół roku/, która potrzebna była tylko i wyłącznie dlatego, że trzeba było wpisać jakąś ocenę do dzienniki ze sprawdzianu:) A i tak po niej zawsze było w klasie głosowanie, kto ściągał, a kto nie, bez żadnych konsekwencji oczywiście. Po za tymi faktami zapamiętałem jeszcze to, że nasz ksiądz bardzo lubił czytać - często pożyczał sobie na lekcję CDA, jeśli akurat było w klasie:)
Ogólnie, dowiedziałem się podczas tych zajęć mnóstwa ciekawych rzeczy, które nie mają nic z religią wspólnego i mam szczerą nadzieję, że niejedna z osób z tego tematu również trafi kiedyś na "taką religię" jak ja miałem kiedyś przyjemność trafić...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy dzień tygodnia, po niekrótkiej przerwie minął znośnie.

Na początek chemia. Tutaj akurat dość luźna lekcja, bo była poprawa sprawdzianu (11 osób dostało 1, poprawiła tylko jedna na 2-...), a my mieliśmy czytać temat - potem "free run". Jedynie pod koniec trochę zostało zapisane i tyle. Drugi był język polski - interpretowaliśmy "Inwokację" Adama Mickiewicza, którą będziemy recytować za tydzień. Heh, wszyscy narzekają, ale według mnie nie ma co - piękny utwór, z przyjemnością się go nauczę. Trzecia biologia - miałem do napisania zaległy sprawdzian. Tak średnio mi poszedł, bo spodziewałem się nieco innych pytań, ale jakoś napisałem. WF - nie ćwiczyłem, bo miałem zwolnienie. Na około 20 osób ćwiczyło 6, hehe ;-) Na koniec język angielski, tworzenie stopnia wyższego i najwyższego przysłówków, czyli prościzna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mówiłem Ci już, że zazdroszczę Ci bycia w gimnazjum? ;) Totalna laba.

A teraz mój dzień. Miałem tylko pięć lekcji, najpierw historia. Temat przyjemny, bo religie starożytne. Lekcja minęła na omawianiu religii perskiej i judaizmu. Dalej miałem dwie matematyki. Pierwsza lekcja sprawdzian, nie ma jak to tydzień zacząć "es-pe-erem", ale dobra. Było ogólnie sześć zadań, i siódme na szóstkę. Oczywiście nie zrobiłem dodatkowego, dostatecznie długo się głowiłem nad pozostałymi, nigdy z matematyki nie brylowałem. Ale już wiem, że dwa zadania mam dobrze i to te lepiej punktowane, teraz czekam na werdykt, chciałbym pięć, ale wiadomo, że tak nie będzie, w polotach może cztery dostanę, a liczę na 2+. ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mi poniedziałek minął bardzo udanie :D
Z matematyki dostałem dwie 5 - obie za opracowania testów przygotowujących do egzaminu (prościzna). Na angielskim pisaliśmy sprawdzian - present cont., present simple i relative pronouns + słuchanie i czytanie - który poszedł całkiem dobrze. Na polskim interpretowaliśmy "Żywot szlachcica ziemianina" M. Reja, nienawidzę staropolszczyzny. Skorzystałem z tego, że ostatnio były łatwe tematy z fizykl (prawo ohma, kirchhoffa, połączenia równoległe i szeregowe) i zarobiłem 5 z odpowiedzi. Później W-F (piłka kopana), a na koniec religia (czyli luz:D) na której dowiedzieliśmy się paru rzeczy ks. Michale Sopoćce i bierzmowaniu nas czekającym (a dokładniej o terminie egz. z podstawowych informacji na temat katolicyzmu (co to jest kościół, duch święty itd.).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.10.2008 o 17:32, Łeber napisał:

Mówiłem Ci już, że zazdroszczę Ci bycia w gimnazjum? ;) Totalna laba.

Tak, ja też mu zazdroszczę. I to bardzo. Ale nie strasz go, bo jeszcze postanowi zostać rok dłużej w gim i będzie na nas -_-'' niech się sam przekona.

Ja dzisiaj miałam wf pierwszy, ale nie było nauczycielki. Druga, która przyszła na zastępstwo stwierdziła, że jak chcemy to możemy pograć w siatkę albo się pouczyć. Ja sobie pograłam (w sumie zagrały nas 4). Potem religia, nuda jak nic. Drażni mnie ten katecheta, myśli, że tylko on ma rację i jest przemądrzały. Z katechetką z gima można było przynajmniej podyskutować i niekoniecznie to ona musiała mieć rację (parę razy udało mi się przekonać ją na swoje...). Potem polski. Ta lekcja już totalnie mnie drażni, nienawidzę jej odkąd mamy nową nauczycielkę. Ta ciągle się na mnie gapi. Ciagle. Potem chemia i tu osiągnęłam swój największy do tej pory sukces w LO. Otóż ze sprawdzianu z całej 1. klasy dostałam... 5. Robiąc przed nim ~80 zadań :D wysiłek się opłacił. Potem majca, wpadło 5 za pracę w grupach. Fizyka, koszmarny temat, facetka doskonale wiedziała, że nic nie rozumiemy i stwierdziła, żebyśmy się chociaż dwóch wzorów nauczyli. Historia i nuda. No... to na tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co do fizyki...to czy każdy jej nie rozumie w LO? ;P Ja tam za Chiny ludowe nie wiem, co nasza pani od tego przedmiotu karze zapisać w zeszytach, a co dopiero mówi. W gim. zawsze miałem 5 i nawet do rejonowego konkursu się dostałem^^. A teraz? Kompletnie nic nie rozumiem, niby rzeczy proste, wzory mam, ale zadania żadnego nie potrafię zrobić. Coś jest albo ze mną nie tak albo generalnie z nauczycielką...I jak tu można zdawać maturę z fizy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.10.2008 o 19:17, Łeber napisał:

[...]


Chodzę do mat-fizu i dobrze wiem o czym mówisz, ale zapewniam Cię, ze przyzwyczaisz się do tego. :D Chociaż ogólnie fizykę rozumiem (ale nad książkami spędzam sporo czasu) to w szkole jest jakoś ciężko, głównie przez to, że moja profesor kładzie nacisk na zadania, umniejszając (pomijając) teorię. Ale fajne jest to uczucie, nowy temat, nowy dział, nowe wzory, nauczycielka coś mówi, starasz się zrozumieć, pojąć, bo chcesz, po prostu chcesz, tak dla siebie, ale się nie da, rozglądasz się po klasie i każdy tak samo. :D Znasz to już? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

U mnie tak samo. Koleś duka i duka przy tablicy całą lekcje wszyscy patrzą na niego ze zdziwieniem. A potem on mówi: I co mam tu teraz napisać? A cała klasa milczy. To się wkurzył że tyle tłumaczy a my nic nie umiemy. Albo dzisiaj pani na biologii mówiła o aminokwasach. Ten ma to a tamten ma tamto. I pamiętajcie że ten ma to a nie tamto jak niektórzy mówią. A nikt ani słowa nie rozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować