Zaloguj się, aby obserwować  
GaNgStA

Koty (Te zwierzaki futerkowe)

990 postów w tym temacie

Mam swoją ukochaną kocice nazywa się Mizia niestety nie posiadam aktualnie jej zdjęcia ale jest rudym kotem :D i ma na czole skarabusza jest podobno do Gutka Uthera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moja przepiękna, otyła kocica:) Waga ciężka bez dwóch zdań. Ma już... <liczy na palcach> 8 lat? Chyba tak, całkiem możliwe. Doczekała się swoich aktualnych fotek jak się baba do aparatu dorwała ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja o kotach powiem tyle. To urodzeni zabójcy! Adaptacja oka, miękkie łapki pozwalające bezgłośnie się skradać, zawsze spadają na cztery łapy, posiadają niesamowicie ostre pazury. Mało tego, na pewno są szkolone w wyspecjalizowanych zabójstwach. Raz widziałem, jak mój kot przestraszony tupnięciem biegł wzdłuż ściany, odbił się od niej (niemal jak w Matrixie!) i zmienił kierunek ucieczki. Koty są przerażające!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.12.2006 o 22:38, gaax napisał:

Moja przepiękna, otyła kocica:) Waga ciężka bez dwóch zdań. Ma już... <liczy na palcach>
8 lat? Chyba tak, całkiem możliwe. Doczekała się swoich aktualnych fotek jak się baba do aparatu
dorwała ;)


Hmmmm..... całkiem, całkiem, ale do mojego nie podskoczy..... Nazywa się Puma i waży jakieś 10 kilo... co najmniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.12.2006 o 22:38, gaax napisał:

Moja przepiękna, otyła kocica:) Waga ciężka bez dwóch zdań. Ma już... <liczy na palcach>
8 lat? Chyba tak, całkiem możliwe. Doczekała się swoich aktualnych fotek jak się baba do aparatu
dorwała ;)

Moja znajoma ma rudego kota , ktory jest trzy razy grubszy .Niestety sam weterynarz nie daje mu z powodu wagi dlugich nadziei .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.01.2007 o 12:05, spider88 napisał:

Moja znajoma ma rudego kota , ktory jest trzy razy grubszy .Niestety sam weterynarz nie daje
mu z powodu wagi dlugich nadziei .

Taki Garfield?:) Może niedługo zrobię jeszcze kilka fotek, które pokarzą jej krągłości ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.01.2007 o 17:17, gaax napisał:

Taki Garfield?:) Może niedługo zrobię jeszcze kilka fotek, które pokarzą jej krągłości ;)

He he dokładnie, nie chciałem robić tego porównania bo ona na nie się strasznie oburza ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mój kot, a raczej kocica ma 10 miesięcy :) Jak tylko dorwe sie do aparatu zrobię zdjęcia :) A jak już tu ktoś napisał: Koty to tacy zabójcy - moja poluje na wszystko co się tylko poruszy (postuka itp.) nie można ręki na ścianie położyć żeby się przytrzemać jak się wiąże buta bo ta podskakuje i sie chwyta :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co do terminu zabójcy to moich "wiejskich kotów" tak nazwać nie można. Najwyżej co czasem złapią to motylka, który leci tuż nad ziemią. Tak to siedzią pod drzwiami, lub przy oknie i czekają, aż da im się jedzenie pod nos. Leniuchy i wstręciuchy same nie pójdą czegoś upolować. ( Mój pierwszy post od ok. 2 miesięcy...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mam taki maly problem ze swoim kotem. Wczoraj juz trzeci raz przyszedl z pogryziona szyja. Za pierwszym razem gdy mial rany na szyi siedzial w domu do czasu az calkowicie sie nie wyleczyl. Wtedy prawie cala szyja nosila slady zebow, ale nie wiem czyje. Za drugim razem tez prawie cala byla pogryziona. Tym razem takze siedzial grzecznie w domu do czasu az sie wyleczyl. Wczoraj znow przyszedl z pogryziona szyja. Tym razem na szczescie rana jest mala, ale mimo to ja sie o mojego kotka coraz bardziej boje. Bylem u weterynarza, ale ten mial tylko jedna rade - wykastrowac. Tym razem na to lekarzowi nie pozwolilem (kastrowal moje poprzednie koty, a pozniej jakos dziwnie chorowaly. Mialy guzy na zoladku, ktore to z zapalem za odpowiednia opalata weterynarz wycinal). Jak moge zniechecic kota do wychodzenia na dwor? On co prawda trzyma sie zazwyczaj domu, ale czasem sie zdarza, ze na kilka dni potrafi zniknac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja bym go wykastrował na Twoim miejscu, chociażby dlatego, żeby terenu nie znaczył to okropnie śmierdzi :/ Jest szansa że się uspokoi troszkę, no i nie będzie zapładniać kotek ( to dośc istotne ) ani o nie walczyć. O ryzyku takich komplikacji o jakiś mówisz powiem szczerze nigdy nie słyszałem. No ale weterynarzem nie jestem :P. . Do wychodzenia na dwór go nie zniechęcisz. Mój kot ma identyczne rany na szyji, codziennie prawie wychodzi na dwór i prowadzi walki z okolicznymi kotami. Z naturą nie wygrasz. Koty uwielbiają chodzić po dworzu, a póki będzie wychodził to będzie walczyć. Jak go zamkniesz to chyba bardzo byś go unieszcześliwił. Trzeba sie niestety przyzwyczaić. Ja tak zrobiłem. No i oczywiście mój kot jest już po kastarcji ( biedak :D ). Ale dopiero tydzień minął, więc nie wiem czy coś się zmieni w sprawie bójek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cóż ja wprawdzie mam kotkę, a nie kocura, ale nigdy takich problemów nie miałem. Jest kilka lat po zabiegu sterylizacji i nie było żadnych komplikacji. A z domu nie wychodzi, ba nawet nosa za próg nie wystawi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.01.2007 o 05:07, hehe napisał:

Ja bym go wykastrował na Twoim miejscu, chociażby dlatego, żeby terenu nie znaczył to okropnie
śmierdzi :/ Jest szansa że się uspokoi troszkę, no i nie będzie zapładniać kotek ( to dośc
istotne ) ani o nie walczyć.


Moze faktycznie trzeba go wykastrowac. Zabiore go do weterynarza w tym tygodniu.

Dnia 15.01.2007 o 05:07, hehe napisał:

O ryzyku takich komplikacji o jakiś mówisz powiem szczerze nigdy
nie słyszałem. No ale weterynarzem nie jestem :P.


Troszke nie zbyt dokladnie wyrazilem to o co mi chodzi. Moje poprzednie koty nie mialy takich kompilacji z powodu kastracji. Jednak fakt jest faktem, ze bardzo czesto jak wracaly od weterynarza byly w gorszym stanie niz przed wizyta. Zreszta gosc mial na wszystkie problemy jedna rade wycinac. A z kad sie braly guzy? Mowil, ze to jakis nowotwor jest, ale pozniej sie okazalo, ze to byly jakies bakterie, ktore sie "znalazly" na kocie po kastracji. Tak brzmiala druga oficjalna wersja. Ja sie na tym nie znam.

Dnia 15.01.2007 o 05:07, hehe napisał:

Do wychodzenia na dwór go nie zniechęcisz.


Wiesz jak go wolam po imieniu to zazwyczaj przychodzi. Probowalem go na Sylwestra i Nowy Rok przetrzymac w domu, ale sie uparl i wylecial na dwor. I nie bylo go do czasu az wychodzilem. Dopiero jak wrocilem czekal pod domem bardzo przestraszony. Teraz tez wychodzi na dwor, ale przynajmniej nie znika na kilka dni.

Dnia 15.01.2007 o 05:07, hehe napisał:

Mój kot ma identyczne rany na szyji, codziennie prawie wychodzi na dwór i prowadzi walki z
okolicznymi kotami. Z naturą nie wygrasz. Koty uwielbiają chodzić po dworzu, a póki będzie
wychodził to będzie walczyć.


Boje sie tylko, ze ktoregos dnia po prostu ktos mu za mocno pogryzie szyje, a w zwiazku z tym sie wykrwawi i nie wroci do domu. A szkoda mi go, bo to bardzo fajny kotek.

Dnia 15.01.2007 o 05:07, hehe napisał:

Jak go zamkniesz to chyba bardzo byś go unieszcześliwił. Trzeba
sie niestety przyzwyczaić. Ja tak zrobiłem. No i oczywiście mój kot jest już po kastarcji (
biedak :D ). Ale dopiero tydzień minął, więc nie wiem czy coś się zmieni w sprawie bójek.


Nawet jak sie upre, ze ma zostac w domu to i tak przy pierwszej lepszej okazji pryska na dwor. Chyba masz racje, musze sie do tego przyzwyczaic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.01.2007 o 15:43, Wojman napisał:

Moze faktycznie trzeba go wykastrowac. Zabiore go do weterynarza w tym tygodniu.

Jak kot nie jest wykastrowany wczesniej nadal bedzie zaaznaczał teren, ale wazne sa tez kotki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.01.2007 o 15:43, Wojman napisał:

> Ja bym go wykastrował na Twoim miejscu, chociażby dlatego, żeby terenu nie znaczył to
Zreszta gosc mial na wszystkie problemy jedna rade
wycinac.


Jak dla mnie jedna rada.. zmienić weterynarza. Ja z moimi dwoma dotychczasowymi kotami byłem u czterech zanim znalazłem tego, do którego kompetencji i oddania temu co robi jestem przekonany. Próbował ze wszystkich odratować mojego poprzedniego kota, czasami przyjeżdżając specjalnie albo przy n-tej już wizycie nie biorąc żadnych pieniędzy. Kiedy już nie było szansy, nie wymyślał dodatkowych zabiegów, badań, operacji.. tylko powiedział - uśpić. Moim błędem było, że się nei zgodziłem :/

CO do samego kota.. kastracja jest rzeczą "wygodną".. ale nie rozwiąże problemów z kocimi bijatykami.. przynajmniej w przypadku mojego rocznego obecnie kota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować