Blackbird

Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka

52607 postów w tym temacie

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

Tak, powiem więcej - wyobrażam sobie, że gmina będzie miała g...no do powiedzenia w sprawie
tego co sobie człowiek postawi na własnej ziemi, a jedynym zakresem obostrzeń prawnych
będzie stawianie rzeczy stwarzających zagrożenie życia.


Więc z czego by brali łapówki? Urzędnicy tak łatwo nie oddadzą takiego pola, zobacz co się działo choćby z importem aut i akcyzą.Ile było walki, wyroki trybunałów i co? I ludzie którzy płacili tą akcyzę i tak zostali na lodzie. Państwo tak łatwo się wcale nie zamierza zrzec kury znoszącej złote jaja, w dodatku jak znosi ona też do prywatnej kieszeni urzędnika.

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

W takiej Australii nikt absolutnie
nie wyobraża sobie, że można zabronić komukolwiek postawić jakikolwiek maszt na swojej
działce (choćby dla studni) bo to bezpośrednio uderza w prawa obywatelskie.
A co do tego czy będą to dekady, to jednak na razie jestem bardziej optymistą niż pesymistą.


Australia to trochę inne klimaty. Tam budynki stoją często w pustych polach i są oddalone od siebie i setkami kilometrów. Wiadomo że wtedy taniej postawić swój wiatrak niż ciągnąć instalację. U nas na osiedlach domków jest bardzo gęsta zabudowa, często działki są praktycznie wielkości budynku który na niej stoi więc jak bezpiecznie może tam stanąć wiatrak? Nie zagłębiałem się w przepisy ale zapewne są tam obostrzenia co do odległości od budynków.

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

Hmmm, Moim zdaniem ciekawie. Wiele razy jadąc obok farm wiatrowych stwierdzałem, że wygląda
to po prostu ładnie. Czasem jest nawet niebezpiecznie przy trasach przelotowych bo kierowcy,
którzy nie są do widoku wiatraków przyzwyczajeni mają przez nie rozproszoną uwagę.


Ale farma to co innego a w osiedlu to co innego. Często jeżdżąc do rodziny na trasie Opolskie-Berlin-Helmsted oglądam sobie ta farmy, zresztą takie wiatraki stoją tam także na przedmieściach miast. Mnie się to wcale nie podoba.Problem jest także inny o którym się zazwyczaj nie mówi. Są to szkodniki, myszy i inne gryzonie. Wiatraki powodują że ptaki się po prostu wynoszą z takich terenów.Odbywa się to oczywiście czy dużej gęstości taką jak mamy właśnie w Niemczech. Ja tam wolę podczas podróży jednak pooglądać sobie ładne widoki, niż stojące wszędzie wiatraki, choć muszę przyznać że przekraczając granicę ładne widoki się kończą i tak.

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

Również w energetyce nie można niczego wykluczyć.


Oczywiście masz rację, jednak wątpię aby to w tym kierunku szło. Tak na prawdę miało by to sens wtedy, gdyby każde gospodarstwo mogło mieć właśnie swoją wytwórnię energetyczną. Wątpię abyśmy się tego doczekali. Powód? Bardzo prosty. Energetyka kraju to chyba najbardziej dochodowa gałąź gospodarki. Tak naprawdę jest najważniejszą częścią kraju poza infrastrukturą urzędów społecznych.Odwołujemy się często do USA, zobaczmy co tam się dzieje, tam komisja senacka odpowiedzialna za energetykę jest najważniejsza. I jeszcze jedno, mam dane co prawda z 2001r ale to pokazuję skalę problemu z energetyką w USA i ich siecią. Cała wartość sprzedanej energii wyniosła 220 mld USD, natomiast straty amerykańskiej gospodarki, spowodowane przerwami w dostarczanej energii, wyniosły 120 mld USD. Czyli praktycznie połowę.

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

W obrębie mieszkania? :) Bo ja o tej skali mówiłem w kontekście prądu stałego.


Nie, jednak do mieszkania ten prąd trzeba jakoś dostarczyć.

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

A setki milionów urządzeń przenośnych? Choćby telefonów komórkowych, palmów i małych
komputerów... Jeżeli ta ilość nie jest wystarczająca do powstania zasady, to nie wiem
jaka musi ona być. :)


Jednak stawianie wiatraka aby naładować sobie za darmo komórkę chyba jednak mija się z celem. I opłacalność będzie spadać a nie rosnąć jakby się mogło wydawać. Pamiętam moją pierwszą komórkę-cegłówkę. Bateria wytrzymywała 2-3 dni. Teraz moja obecna komórka wytrzymuje 14-16 dni przy włączonym trybie pracy 24h na dobę.Oczywiście to nie koniec możliwości baterii, więc jeśli ten czas będzie jeszcze bardziej i w takim stopniu wydłużany to zapotrzebowanie na prąd będzie maleć.Jednak masz rację, sprzętu tego rodzaju jest coraz więcej, jednak jest ona coraz bardziej energooszczędny.Więc w sumie bilans będzie się wahał gdzieś w okolicy 0.

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

Podam jeden przykład - sukces latarek z akumulatorem, małą prądnicą i diodami jest tak
porażający, że dzisiaj kupowanie latarek z żarówkami na wymienne baterie, to kompletny
anachronizm. Już nie ma co nawet mówić o nieprawdopodobnie wielkich kosztach produkcji
i utylizacji baterii chemicznych. Chyba każdy kogo znam docenił zalety przenośnego źródła
prądu - nawet tak małego jak w tego typu urządzeniach.


Ehh, ja mam odmienne spostrzeżenia. U mnie w firmie sprzedaż starych latarek na zwykłą baterię stanowi 99% ogólnej sprzedaży latarek. Co więcej, bardzo często ludzie kupują do nich zwykłe baterie cynkowo-chlorkowe które powinny być według mnie już dawno wycofane. Choćby zamiast wycofywania żarówek co jest największą głupotą jaką można było wprowadzić.

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

Moim zdaniem przykład motoryzacji, to wyjątkowo zły przykład. Samochód musi mieć lekkie
i efektywne źródło napędu. Na dodatek stosunkowo bezpieczne. Żaden z tych warunków nie
jest czynnikiem istotnym dla indywidualnego i odnawialnego źródła zasilania dla domów.

A według mnie jest właśnie bardzo trafiony. Dlatego że jeśli taki układ będzie spełniał swoją funkcję przy bardzo ostrych warunkach jakie stawia przed nim przemysł motoryzacyjny to wtedy nie będzie najmniejszego problemu aby wprowadzić go na szerszą skalę. Zresztą przemysł motoryzacyjny jest najbardziej nim zainteresowany, jednak ropa ma być pierwszym surowcem który ma się nam zakończyć a zapasów gazu też tak na prawdę za dużo nie mamy. Jak widać lobby jakoś szerokim łukiem stara się omijać bio-paliwa, jednak ja nie płaczę. Z jednego powodu, według mnie wodór to przyszłość. Marzą mi się powszechne autka, które będą produkować z siebie tylko wodę.

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

Możesz mieć rację z tą ścianą, ale ostatnio pokazywano różne możliwe źródła energetyczne
mogące mieć zastosowanie w bliskiej przyszłości i wynika z tego, że wybór naprawdę jest
bardzo szeroki.


Jakoś zapominamy o energii słonecznej, panel słoneczny można położyć praktycznie na każdym budynku bez szpecenia otoczenia. Ja bym właśnie w tym kierunku poszedł, ciekawy jestem też co wyjdzie Francuzom w Cadarache. Poczekamy zobaczymy, jeśli nasi Francuscy przyjaciele nie wysadzą Europy w powietrze, to może będziemy mieli kolejne źródło energii.

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

W sumie tak. Bimber będzie napędzał naszą gospodarkę. :)


Oby, przynajmniej będzie wesoło.

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

Na pewno nie w Polsce. U nas hamowane jest przez debilne przepisy i administrację dosłownie
wszystko. I to nie jest teoria spiskowa. To wielokrotnie udokumentowany fakt.


Tego komentował nie będę, każdy kto żyje w tym kraju wie jak jest.

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

Tak, ale zastanów się co wpływa na cenę. Po pierwsze "nowość", po drugie opatentowane
rozwiązania, które muszą się komuś zwrócić, po trzecie brak masowej produkcji - to wciąż
są zaledwie manufaktury zajmujące się tą branżą.


Ale to się aż tak bardzo nie zmieni. Nie na tyle aby przeciętny człowiek mógł sobie na to pozwolić.Tym bardziej że musimy mieć w domu poprowadzone dwie sieci.Osobną na prąt dostarczany przez ZES i osobno na nasz własny.To nie ułatwia życia.

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

4 KW stałej średniej mocy, która nie powoduje żadnych rachunków to wcale nie tak mało.
W tej chwili miejsce gdzie mieszkam pobiera stale zaledwie 600-800W.


Wow. Moi teściowie nawet tacy oszczędni nie są ;)

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

Za wyjątkiem momentu
kiedy gotuję wodę pobór nigdy nie przekracza 1KW. Byłbym szczęśliwy gdybym przy takim
poborze nie musiał nikomu płacić frycowego - szczególnie abonament i za utrzymanie sieci
bo przy małych poborach, to te czynniki są decydujące w cenie energii elektrycznej. Krótko
mówiąc płacimy głównie za straty.


Teoretycznie tak, tylko że skoro masz taki mały pobór, to wtedy jest także mała oszczędność i raczej szanse na zwrócenie się inwestycji także maleją.

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

Oraz iPoda. :) A to już znacznie lepiej brzmi.


No niech będzie ;)

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

Kiedyś wiele urządzeń potrzebowało naprawdę wielu amperów. Jednak po latach okazuje się,
że tak naprawdę większość z nich była zwyczajnie marnowana. Podam tylko jeden przykład.
Człowiek z potężnym komputerem neuronowym żyje i kombinuje przez cały dzień na energii
z jednej bułki popitej szklanką "katalizatora" z tlenku wodoru. To naprawdę niewiele
energii, a ile radości podczas seksu? No dobra, dwie bułki. ;D


Cały czas mnie zaskakujesz. Dwie bułki, gotowanie wody. Dobrze że choć seks jeszcze pozostał. Przeciętny człowiek ma jeszcze, telewizor, telefon,komputer, kuchenkę,drukarkę, suszarkę,zmywarkę itd.itd.

Dnia 25.09.2009 o 23:40, Olamagato napisał:

Ja jednak pozostanę optymistą. Dzisiaj nauka i technika zapierniczają w takim tempie
jak nigdy podczas pokoju w żadnej epoce.


Więc się przyłączem to optymistycznej wizji świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2009 o 08:24, PsyhoSpider napisał:

>/.../ jednak ropa ma być pierwszym
surowcem który ma się nam zakończyć a zapasów gazu też tak na prawdę za dużo nie mamy. /.../

Sześćdziesiąt lat temu przewidywano, że światowe złoża ropy i gazu starczą zaledwie na trzydzieści lat. Trzydzieści lat temu przewidywano, że światowe złoża ropy i gazu starczą zaledwie na trzydzieści lat. Dzisiaj przewiduje się, że światowe złoża ropy i gazu starczą zaledwie na trzydzieści lat.
Tym, którzy zechcą się z tymi przewidywaniami nie zgodzić, polecam najpierw lekturę "Raportu Rzymskiego".
Energia nie bierze się znikąd - do jej wyprodukowania dla naszych potrzeb, trzeba najpierw dostarczyć energię. Z tego, z czego się da: z ropy z gazu, z węgla. Nawet energia jądrowa wymaga najpierw wkładu energii potrzebnego do zbudowania reaktora jądrowego. Tyle, że jest to źródło praktycznie niewyczerpalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2009 o 11:48, KrzysztofMarek napisał:

Tyle, że jest to źródło praktycznie niewyczerpalne.


Tyle tylko że nie wszystko da się zasilić tą energią. Wiadomo że podawanie takich przepowiedni ma na celu podnoszenia ceny na surowiec, jednak prędzej czy później się skończy. Jak na razie nie jesteśmy na to przygotowani a Polska szczególnie. Potrzebna jest także zmiana mentalna u nas, jak na razie niczym nadzwyczajnym jest gotowanie pełnego czajnika wody na szklankę herbaty, lania pełnej wanny wody na kąpiel czy spłukiwanie wody po załatwieniu potrzeby gdy spłuczka jest ustawiona na max, przecież tak ustawiła fabryka a my sobie rączek brudzić nie będziemy aby obniżyć pływak. Ile to można zaoszczędzić w codziennym życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2009 o 12:19, PsyhoSpider napisał:

Ile to można zaoszczędzić w codziennym życiu.


Mnie się jednak wydaje że Polacy zwłaszcza mniej zamożniejsi potrafią sporo zaoszczędzić. I niestety też na jedzeniu, kupuje się tanie mięso, wędliny itd, żeby oszczędniej, ale dla zdrowia gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2009 o 12:46, Galadin napisał:

Mnie się jednak wydaje że Polacy zwłaszcza mniej zamożniejsi potrafią sporo zaoszczędzić.
I niestety też na jedzeniu, kupuje się tanie mięso, wędliny itd, żeby oszczędniej, ale
dla zdrowia gorzej.

To ma niewiele wspólnego z oszczędnością, gdyż jak mówi stare przysłowie chytry zawsze traci dwa razy. Co innego jak ktoś po prostu nie ma na powiedzmy jedzenie, co innego jak oszczędza na jedzeniu a wydaje na jabola.Jeszcze gorzej gdy cierpią na tym dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2009 o 14:45, PsyhoSpider napisał:

To ma niewiele wspólnego z oszczędnością, gdyż jak mówi stare przysłowie chytry zawsze
traci dwa razy. Co innego jak ktoś po prostu nie ma na powiedzmy jedzenie, co innego
jak oszczędza na jedzeniu a wydaje na jabola.Jeszcze gorzej gdy cierpią na tym dzieci.


U mnie w domu tak się robiło, niestety utrzymanie 7 osób za jakieś 1500zł było bardzo trudne. Ostatnimi czasy dużo się poprawiło i teraz wolimy kupić firmowe buty bo wiemy że wytrzymają niż kupować co chwila tanie chińskie podróbki które za dwa tygodnie pękną. Tak samo z jedzeniem - nie to że się głodzić, ale kupować mniej a zdrowe i od sprawdzonych dostawców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 26.09.2009 o 08:24, PsyhoSpider napisał:

Z jednego powodu, według mnie wodór to przyszłość. Marzą mi się powszechne autka, które
będą produkować z siebie tylko wodę.

która to w zimie zamarznie na jezdni i będzie problem. Aczkolwiek ucieczki przed wodorem jako paliwem faktycznie niema, zwłaszcza że tzw biopaliwa tylko pogorszą sytuację na świecie (już jest za mało żywności, a przecież trzeba będzie cześć upraw przeznaczyć na paliwo a nie jedzenie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio przydarzyła się mojej rodzinie nieciekawa sytuacja. Mój brat w I kl. gimnazjum nie wiadomo dlaczego i z czyim przyzwoleniem dostał darmowe miesięczne obiady. Pomyśleliśmy sobie że może skoro jest ministrantem, ksiądz go uczy religii od podstawówki, to może mu załatwił z Caritasu czy skądś tam. No i sobie mówimy ze w porządku, niech chłopak zjada i rośnie. :) Ale po jakimś czasie przychodzi do nas list z MOPSu - chcą przeprowadzić wizję lokalną aby stwierdzić czy mój brat zasługuje na to żeby jeść te obiady za darmo. No to oczywiście wiadomo było że nie ksiądz to załatwiał, a kto? Prawdopodobnie pani pedagog, bez konsultacji z rodzicami.
Moja rodzina na żadną wizytę MOPSu się nie zgadza, co nam będą zaglądać po kątach, sąsiadów pytać czy my biedni tacy itd? Zobaczą parę puszek po piwie (moje rodzeństwo od dawna je zbiera, zawszę to trochę zaskórniaków), dwa 16 letnie samochody, 40 letni stary dom i powiedzą że my nowobogaccy jesteśmy i nam jeszcze będą chcieli inne zasiłki czy dopłaty zabrać.
Ja dobrze wiem że są ludzie i dzieciaki żyjące na skraju ubóstwa i nie mało takich domów widziałem, bardzo chętnie te obiady dalibyśmy komuś potrzebującemu. Ale bez przesady żeby z powodu szkolnych obiadów robić od razu taką aferę i kontrolę. To za komuny czy się pracowało czy nie to i tak się pieniądze dostawało. A teraz to zabiorą wszystko bo dzieciak obiad zje za 2 zł 50gr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kontrola jak kontrola. Każdy ma prawo wiedzieć na co idą wydawane przez niego pieniądze (może poza podatnikami ;]). Osobiście wolę masę kontroli i pełne brzuszki dzieci z biednych rodzin niż sytuację odwrotną w której obiady są rozdzielane "na oko".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2009 o 20:21, Dark_Templar napisał:

Kontrola jak kontrola. Każdy ma prawo wiedzieć na co idą wydawane przez niego pieniądze
(może poza podatnikami ;]). Osobiście wolę masę kontroli i pełne brzuszki dzieci z biednych
rodzin niż sytuację odwrotną w której obiady są rozdzielane "na oko".

Ja właśnie jestem podatnikiem. I wolałbym system, w którym szkoła ponadpodstawowa nie jest obowiązkowa, za to jest płatna, ale każdy, który osiąga dobre wyniki dostaje stypendium, pokrywające całkowicie koszty nauki.
A to dlatego, że łożenie na obiboków wcale mi się nie uśmiecha, jak się obija, to niech jego rodzina płaci za naukę. Jeśli uczy się dobrze - niech i on i jego rodzina nie ponosi kosztów nauki. Zwróci to później lepszą pracą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2009 o 20:29, KrzysztofMarek napisał:

Ja właśnie jestem podatnikiem. I wolałbym system, w którym szkoła ponadpodstawowa nie
jest obowiązkowa, za to jest płatna, ale każdy, który osiąga dobre wyniki dostaje stypendium,
pokrywające całkowicie koszty nauki.
A to dlatego, że łożenie na obiboków wcale mi się nie uśmiecha, jak się obija, to niech
jego rodzina płaci za naukę. Jeśli uczy się dobrze - niech i on i jego rodzina nie ponosi
kosztów nauki. Zwróci to później lepszą pracą.


Tylko wtedy co zrobimy z takimi którzy nie będą się uczyć wcale? Liczba pijaków, mend i innych tego typu na osiedlach i ulicach się zwiększy. :/ Ale w sumie masz sporo racji. Już w podstawówkach i gimnazjach jest pełno takich którym dla zasady wpiszą dopuszczający z 90% przedmiotów byleby go nie widzieć kolejny rok z rzędu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2009 o 20:38, Galadin napisał:

> /.../ > Tylko wtedy co zrobimy z takimi którzy nie będą się uczyć wcale? Liczba pijaków, mend
i innych tego typu na osiedlach i ulicach się zwiększy. :/ Ale w sumie masz sporo racji.
Już w podstawówkach i gimnazjach jest pełno takich którym dla zasady wpiszą dopuszczający
z 90% przedmiotów byleby go nie widzieć kolejny rok z rzędu.

Pozbywają się problemu, dając zaliczenie.
Ale w końcu po co łożyć na bęcwała?
Jak mamusia nie da jeść, to będzie musiał kraść albo wziążć się do pracy. Jak do pracy - w porządku, ktoś musi kopać rowy czy wywozić śmieci, do tego wyższe wykształcenie nie jest potrzebne.
A jak zacznie kraść, to pójdzie siedzieć i to szybko. W więzieniu też będzie musiał pracować - nawet za to dostanie jeść i miejsce do spania.
Różnoca będzie taka, że nie będzie fikcji z maturą - teraz dostaje, żeby go szkoła dłużej nie oglądała i do roboty będzie musiał się wcześniej zabrać.
Liczba pijaków i mend wcale się nie zwiększy. Bo co za różnica: menda z maturą, czy bez matury?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2009 o 20:29, KrzysztofMarek napisał:

Ja właśnie jestem podatnikiem. I wolałbym system, w którym szkoła ponadpodstawowa nie
jest obowiązkowa, za to jest płatna, ale każdy, który osiąga dobre wyniki dostaje stypendium,
pokrywające całkowicie koszty nauki.
A to dlatego, że łożenie na obiboków wcale mi się nie uśmiecha, jak się obija, to niech
jego rodzina płaci za naukę. Jeśli uczy się dobrze - niech i on i jego rodzina nie ponosi
kosztów nauki. Zwróci to później lepszą pracą.


Trochę odbiega to od tematu bezpłatnych obiadów dla dzieci ;]

Pomysł ze stypendium ciekawy, ale wymagałby niewyobrażalnego ujednolicenia systemu nauczania (a przede wszystkim oceniania) co moim zdaniem na daną chwilę jest niemożliwe. Do tego dochodzi kwestia dzieci, które po prostu nie mają czasu na naukę z powodu sytuacji w domu. Wstępnym rozwiązaniem powinny być surowsze kryteria co do przechodzenia do kolejnej klasy/zdawania matury, nie wspominając o studiowaniu. 30% próg zdawalności na maturze i kolejne komisy/warunki zdawania przedmiotów na studiach tylko ułatwiają różnym leniom żerowanie na bezpłatnej oświacie.

Edit: komentując Twój ostatni post - celem edukacji jest właśnie to, żeby takie mendy wyrosły na porządnych ludzi ;] Jedna piątka czy szóstka w towarzystwie samych jedynek na pewno nie zapewni komuś stypendium i darmowej nauki, ale możliwe, że mamy do czynienia z wyjątkowo uzdolnionym chemikiem lub poetą. Myślę zatem, że taka płatna edukacja przyniosłaby więcej szkód niż te kilka złotych więcej, które zostanie w kieszeni państwa/podatnika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2009 o 21:26, Dark_Templar napisał:

>/.../> Trochę odbiega to od tematu bezpłatnych obiadów dla dzieci ;]
/.../

Wcale nie odbiega. Uczy się dobrze - stypendium i na obiad powinno wystarczyć. Nie chce się uczyć - niech sam sobie obiad funduje.
Co do ujednolicenia systemu nauczania i oceniania - toć przecież mamy wspaniałą (podobno) kadrę nauczycielską, co to stale się dokształca. Od nich też można coś wymagać, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2009 o 21:30, KrzysztofMarek napisał:

> >/.../> Trochę odbiega to od tematu bezpłatnych obiadów dla dzieci ;]
> /.../
Wcale nie odbiega. Uczy się dobrze - stypendium i na obiad powinno wystarczyć. Nie chce
się uczyć - niech sam sobie obiad funduje.


Kwestia tylko czy na pewno "nie chce", a nie "nie może". Poza tym osobiście bardziej boję się dresiarza po podstawówce niż dresa z marną, bo marną, ale maturą :D

Dnia 27.09.2009 o 21:30, KrzysztofMarek napisał:

Co do ujednolicenia systemu nauczania i oceniania - toć przecież mamy wspaniałą (podobno)
kadrę nauczycielską, co to stale się dokształca. Od nich też można coś wymagać, prawda?


Przeceniasz ich siły ;] Jako niedawny maturzysta już drugi rok z rzędu czytam jakie są z tym wszystkim cyrki, a jako student mam do czynienia z jeszcze większymi jajami i to w wykonaniu doktorów, profesorów i innych utytułowanych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2009 o 21:43, Dark_Templar napisał:

> > >/.../ > Kwestia tylko czy na pewno "nie chce", a nie "nie może".

A co za różnica? Nie może się nauczyć - to znaczy, że nie może. A jak nie może, to jak mu naukę do głowy wcisnąć? Siłą? Czy nie może, czy nie chce - rezultat jest ten sam - nie będzie umiał.

Dnia 27.09.2009 o 21:43, Dark_Templar napisał:

Poza tym osobiście bardziej
boję się dresiarza po podstawówce niż dresa z marną, bo marną, ale maturą :D

Widzisz jakąś różnicę? Bo ten po "maturze" jest starszy i silniejszy?

Dnia 27.09.2009 o 21:43, Dark_Templar napisał:


> /.../ > Przeceniasz ich siły ;] Jako niedawny maturzysta już drugi rok z rzędu czytam jakie są
z tym wszystkim cyrki, a jako student mam do czynienia z jeszcze większymi jajami i to
w wykonaniu doktorów, profesorów i innych utytułowanych.

Tytuły naukowe i stopnie naukowe też się spospolitowały. Właściwie licencjat "przysługuje" każdemu - tylko co licencjat daje? Wiedzę? A co to za wyróżniająca wiedza, skoro każdemu się należy? To taka odmiana nośnego hasła: nie matura, lecz chęć szczera, zrobi z ciebie... licencjata?
Właściwie teraz dopiero doktorat odpowiada dawniejszemu magistrowi. Profesorów też się namnożyło - każdemu wykładowcy przysługuje ten tytuł...
Co do przeceniania - ja też chodziłem do szkoły. Ale nie miałem złych nauczycieli. Może dlatego uważam, że od dzisiejszych można wymagać?

Dnia 27.09.2009 o 21:43, Dark_Templar napisał:


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Iran testuje rakiety dalekiego zasięgu
http://konflikty.wp.pl/kat,107158,title,Iran-testuje-rakiety-dalekiego-zasiegu---moze-zaatakowac-Izrael-i-bazy-USA,wid,11537210,wiadomosc.html?ticaid=18d39

Ostatnio w mediach wielka wrzawa z powodu zapędów Iranu. Ja szczerze nie rozumiem tego państwa - porywają się z motyką na Słońce. Wiedzą czym będzie dla nich konfrontacja z USA, NATO i innymi państwami jeżeli zaatakują kogoś rakietami. Czy są aż tak zaślepieni? Przecież to samobójstwo. Czy ten radykalizm islamski tam tylko rządzi? Tak im się spieszy do wojny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.09.2009 o 09:38, Galadin napisał:

Ostatnio w mediach wielka wrzawa z powodu zapędów Iranu. Ja szczerze nie rozumiem tego
państwa - porywają się z motyką na Słońce. Wiedzą czym będzie dla nich konfrontacja z
USA, NATO i innymi państwami jeżeli zaatakują kogoś rakietami. Czy są aż tak zaślepieni?
Przecież to samobójstwo. Czy ten radykalizm islamski tam tylko rządzi? Tak im się spieszy
do wojny?

Ja tam nigdzie nie wyczytałem żeby Iran groził komuś wojną. To Amerykanie ciągle grożą ingerencją wojskową. Cwaniaki zrobiły sobie monopol na produkcję broni jądrowej, a nikomu innemu na to nie pozwalają.
A żydzi to niby mogą mieć własne głowice, i oni niby nikogo nie prowokują tym, nie ?

To samo było z Irakiem. Jakoś sobie nie przypominam by Saddam groził wtedy komukolwiek wojną. To USA i Bush ciągle pierdzieliło o broni masowej zagłady która miała się znajdować w Iraku. Do tej pory jej oczywiście nie znaleziono. Skurczybyk musiał ją nieźle ukryć :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.09.2009 o 11:54, Darkstar181 napisał:

Jakoś sobie nie przypominam by Saddam groził wtedy komukolwiek
wojną.


Tu się nie zgodzę. Wielokrotnie groził Izraelowi, zresztą razem właśnie z Iranem. Oczywiście Irak nie miał możliwości ale groźby były, była to taka dobra mina do złej gry. Arsenału z bronią nuklearną nie mieli, jednak broń chemiczną już tak. Jak pokazuje historia wcale nie miał zahamowań aby jej użyć. Irak po pierwszej wojnie w zatoce był krajem skończonym i mało brakowało do wewnętrznego buntu. Wiadomo co wtedy robi dyktator, mała wojenka zawsze ludzi zajmie czymś innym niż spiskowanie. Oczywiście nie pochwalam drugiego ataku na Irak, wręcz przeciwnie, według mnie już Pustynna Burza powinna zakończyć rządy Saddama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co do grozeniau to z tego co wiem Iran nieraz groził Izraelowi. Iran jak wiadomo n ie lubi Izraela. Co do Ameryaknów to racja. Oni straszą chcąc miec w razie czego pretekst do ataku. ja nie uważam Iran za bezpieczne panstwo, ale Ameryaknie przesadzaja z tym straszeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się