Zaloguj się, aby obserwować  
Patryk_R1

Archiwum Star Wars czyli coś dla wielbicieli Jedi i nie tylko

4666 postów w tym temacie

Dnia 18.08.2014 o 11:35, Ring5 napisał:

Ja bym to trochę inaczej ujął - w pewnym momencie przestano zwracać uwagę na to, co jest
pisane. Zabrakło tej kontroli, która była wcześniej, ponieważ ktoś uznał, że EU tak naprawdę
jest mało istotne.


A czy jest aż tak istotne jak clue? Trzeba uznać priorytety

Dnia 18.08.2014 o 11:35, Ring5 napisał:

Bo to była polska księgarnia, specjalizująca się w sprowadzaniu obcojęzycznych książek.


Spoko.

Dnia 18.08.2014 o 11:35, Ring5 napisał:

Moim zdaniem - nie. Głównie dlatego, że wygląda to tak, jakby ktoś chciał się pozbyć
z domu karaluchów, wysadzając w powietrze cały budynek. Rozumiem, że chciano zapewnić
sobie odpowiednie pole do manewru i nie mam nic przeciwko temu. Ale można to było zrobić
inaczej, niż pozbywając się z uniwersum historii Kyle''a Katarna, Keyana Farlandera czy
Mirax Terrik.


A czy ktoś powiedział, że nie zostaną znowu opowiedziane?

Dnia 18.08.2014 o 11:35, Ring5 napisał:

Podziwiam Twój optymizm, choć nie bardzo rozumiem, co masz na myśli, nazywając tę sytuację
"rozwojową". EU nie ma. Po prostu. Tu nie ma miejsca na "rozwój". Wszystkie postaci,
które poznaliśmy i polubiliśmy przez ostatnie ćwierć wieku z dnia na dzień przestały
istnieć dzięki decyzji jakiegoś biurokraty, dla którego GW to po prostu kolejne słupki
na wykresie zysków.


A może przestały istnieć bo żyły własnym życiem. Gdy znajdujesz za łóżkiem kanapkę którą wrzuciłeś tam pół roku temuy, żeby mama się nie dowiedziała , że nie zjadłeś śniadania w szkole, wyrzucasz ją, czy wkładasz do mikrofali?

Dnia 18.08.2014 o 11:35, Ring5 napisał:

Eee? Co to ma do rzeczy? Wrzucenie Epizodu I do SW CCG było głupotą nie dlatego, że Ep
I był do bani, ale dlatego, że nie ma to kompletnie żadnego logicznego sensu! Jak niby
wyobrażasz sobie pojawienie się w jednej talii Luke''a i Amidali? Decipher godziło się
na wszystko, bo zależało im na przedłużeniu licencji, a rezultat był taki, że skopano
w ten sposób świetną karciankę, natomiast licencję i tak im odebrano. Odnoszę wrażenie,
że każda krytyka Epizodów I-III jest traktowana jako hejt. Czyli co, mogę albo je podziwiać,
albo się nie odzywać, bo to hejt?


Do krytyki ma prawo każdy, ale umówmy się że karcianki nie mają logiki. W jednej z karcianek z postaciami Warcrafta widziałem w jednej talli Arthasa przed i po przemianie. Czy to ma sens. Zaraz powiesz, że to to samo. I masz rację, ale nie mów, że nie zastanawiałeś się kto byłby silniejszym Jedi Luce, czy Anakin, albo że nie kłóciłeś się która księżniczka jest ładniejsza (Leia rządzi!).

Dnia 18.08.2014 o 11:35, Ring5 napisał:

I najgorszy z możliwych.


Ale skuteczny^^

Dnia 18.08.2014 o 11:35, Ring5 napisał:

I morda w kubeł? Wybacz, ale ja w takie podejście nie wierzę. Mam prawo krytykować, jeśli
coś mi się nie podoba. Tak, jak mam prawo krytykować debilnego Jar-Jara, tak samo mam
prawo narzekać na to, że EU przestało istnieć. Choćby dlatego, że jest to, moim zdaniem,
ogromne zubożenie uniwersum GW.

Oczywiście, że masz prawo. A prawem Disneya jest to olać lub nie. Ja nie przejmuję się, rzeczami na które nie mam wpływu. I lepiej żyje:) Ja wiem, że SW to coś więcej niż filmy, ale jednocześnie mniej niż podatki etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.08.2014 o 12:12, Alexei_Kaumanavardze napisał:

A czy ktoś powiedział, że nie zostaną znowu opowiedziane?


Nie zostaną. Są częścią Legends, czyli, de facto, nie istnieją. I nie sądzę, by komukolwiek chciało bawić się w ponowne ich opowiadanie. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że LucasArts do tej pory raczej nie było zainteresowane tworzeniem kolejnych space-simów. Szanse na to, że Disney to zmieni, są raczej mizerne.

Dnia 18.08.2014 o 12:12, Alexei_Kaumanavardze napisał:

A może przestały istnieć bo żyły własnym życiem. Gdy znajdujesz za łóżkiem kanapkę którą
wrzuciłeś tam pół roku temuy, żeby mama się nie dowiedziała , że nie zjadłeś śniadania
w szkole, wyrzucasz ją, czy wkładasz do mikrofali?


Troszkę chybione porównanie, nie sądzisz? Powiem więcej - pasujące tu jak pięść do oka. Naprawdę nie wiem, skąd przekonanie, że EU w jakikolwiek sposób przeszkadzało w tworzeniu kolejnych filmów. Możesz mi to wyjaśnić? Jak już parę razy powtarzałem, do tej pory EU było częścią świata GW, wzbogacało go, urozmaicało, ukazywało nieznane dotychczas elementy. Przykładów na to, w jaki sposób można jedno z drugim połączyć było naprawdę wiele. Co więcej, sam Lucas aktywnie brał udział w tworzeniu EU, po czym, gdy mu się zmieniła koncepcja, odwoływał to, co sam wcześniej mówił. Dwa przykłady:
- Timothy Zahn, pisząc Trylogię Thrawna, konsultował z Lucasem wiele rzeczy, m.in. chronologię wydarzeń. Parę lat później Lucas nagle zmienia zdanie i okazuje się, że daty i wydarzenia podane przez Zahna nijak nie pasują do obecnej koncepcji;
- karcianka Deciphera miała być częścią oficjalnego lore SW. Na karcie Owena Larsa jest informacja, iż jest on bratem Kenobiego. I znowu - mija parę latek, Lucas zmienia zdanie i Lars, z brata Obi-wana, zostaje przyrodnim bratem Anakina.

Ok, to świat Lucasa i ma prawo z nim robić to, co chce. Pytanie tylko, czy te dwie rzeczy w czymś przeszkadzały? Nie. Lucas miał nowe pomysły, filmy miały "pierwszeństwo", więc te dwa elementy przestały być brane pod uwagę. Czyli jednak EU nie musiało przeszkadzać w istnieniu G-Canonu, prawda? Dokładnie to samo można było zrobić w przypadku Ep VII-IX: ogłosić, że wszystkie elementy C-Canonu, które w jakikolwiek sposób nie pasują do G-Canonu, przestają być kanoniczne. I tyle. Koniec pieśni. Nadal mamy uniwersum, w którym Katarn przyjaźni się z Lukiem, Wedge Antilles przyjaźni się z Mirax Terrik a Sev zostaje MIA na Kashyyyk.

Dnia 18.08.2014 o 12:12, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Do krytyki ma prawo każdy, ale umówmy się że karcianki nie mają logiki.


Ale bez przesadyzmu, jak rany! Wychodząc z takiego założenia, wystarczy do MTG dodać kartę "Nuklearny Holokaust", zadającą przeciwnikowi 935,231.34 obrażeń. Czemu? Bo przecież w karciankach nie ma logiki, a zasady MTG dopuszczają korzystanie z "homemade cards".

Dnia 18.08.2014 o 12:12, Alexei_Kaumanavardze napisał:

nie mów, że nie zastanawiałeś się kto byłby silniejszym Jedi Luce, czy Anakin


Szczerze? Nie zastanawiałem. Obaj sa dla mnie przedstawicielami bandy zadufanych w sobie hipokrytów i obu nie trawię.

Dnia 18.08.2014 o 12:12, Alexei_Kaumanavardze napisał:

albo że nie kłóciłeś się która księżniczka jest ładniejsza (Leia rządzi!).


Nie kłóciłem. Serio. Gdy dorastałem, o kimś takim, jak Amidala, nawet Lucas jeszcze nie wiedział, istniała tylko Leia. Gdy pojawiła się Amidala, byłem już trochę za stary na to :) A kto ładniejszy...? Odpowiedź jest tylko jedna - oczywiście Marusia.

Dnia 18.08.2014 o 12:12, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Ale skuteczny^^


Podejrzewam, że zrzucenie paru atomówek na tereny zajmowane przez ISIS też byłoby najskuteczniejszym sposobem walki z nimi, tyle tylko, że skuteczny nie zawsze oznacza "najlepszy".

Dnia 18.08.2014 o 12:12, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Oczywiście, że masz prawo. A prawem Disneya jest to olać lub nie. Ja nie przejmuję się,
rzeczami na które nie mam wpływu. I lepiej żyje:) Ja wiem, że SW to coś więcej niż filmy,
ale jednocześnie mniej niż podatki etc.


Ale, jak widzę, jednak w jakimś stopniu dotknął Cię fakt, że są na tym forum obrońcy EU. Dotknął Cię na tyle, że nie odmówiłeś sobie przyjemności napisania odpowiedniego komentarza w tej sprawie. A przecież teoretycznie jest to coś, na co nie masz wpływu ;) Zauważ jednak, że niejednokrotnie już miały miejsce sytuacje, gdzie twórcy (filmów czy gier) uginali się pod presją fanów i wprowadzali zmiany, których ci się domagali. Jeśli będziemy do wszystkiego podchodzić na zasadzie "meh, i tak nic nie zmienię, to po co się odzywać", to rzeczywiście nic nie zmienimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.08.2014 o 14:02, Ring5 napisał:

Nie zostaną. Są częścią Legends, czyli, de facto, nie istnieją. I nie sądzę, by komukolwiek
chciało bawić się w ponowne ich opowiadanie. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że LucasArts
do tej pory raczej nie było zainteresowane tworzeniem kolejnych space-simów. Szanse na
to, że Disney to zmieni, są raczej mizerne.


"nadzieja umiera ostatnia". Ponadto rozwojowość tej sytuacji polega na tym, że do premiery ep. VII nic nie wiesz na pewno, a dopiero po "popełnieniu" całej nowej trylogii będzie można wnioskować co się zgadza a co nie. Oczywiście jest mi żal braku w nowych epizodach inwazji Yuuzhan Vong`ów (liczyłem na początku, że będzie o tym), ale takie jest życie.

Dnia 18.08.2014 o 14:02, Ring5 napisał:

Troszkę chybione porównanie, nie sądzisz? Powiem więcej - pasujące tu jak pięść do oka.
Naprawdę nie wiem, skąd przekonanie, że EU w jakikolwiek sposób przeszkadzało w tworzeniu
kolejnych filmów. Możesz mi to wyjaśnić? Jak już parę razy powtarzałem, do tej pory EU
było częścią świata GW, wzbogacało go, urozmaicało, ukazywało nieznane dotychczas elementy.
Przykładów na to, w jaki sposób można jedno z drugim połączyć było naprawdę wiele. Co
więcej, sam Lucas aktywnie brał udział w tworzeniu EU, po czym, gdy mu się zmieniła koncepcja,
odwoływał to, co sam wcześniej mówił. Dwa przykłady:
- Timothy Zahn, pisząc Trylogię Thrawna, konsultował z Lucasem wiele rzeczy, m.in. chronologię
wydarzeń. Parę lat później Lucas nagle zmienia zdanie i okazuje się, że daty i wydarzenia
podane przez Zahna nijak nie pasują do obecnej koncepcji;
- karcianka Deciphera miała być częścią oficjalnego lore SW. Na karcie Owena Larsa jest
informacja, iż jest on bratem Kenobiego. I znowu - mija parę latek, Lucas zmienia zdanie
i Lars, z brata Obi-wana, zostaje przyrodnim bratem Anakina.


Moim zdaniem bardzo trafne. Świat EU stał się tak zagmatwany, że mało kto go ogarniał. Ba, mam wrażenie że kłótnie o to co jest bardziej kanoniczne a co mniej stało się ulubioną rozrywką fanów. Oczywiście EU urozmaica (moim zdaniem to że nie jest kanoniczny NICZEGO nie zmienia) świat SW i tyle. I podam inny przykład. W złotej erze komiksów (oraz później) tak bardzo zagmatwano historię superbohaterów, że zdecydowano się je wyczyścić. I wtedy również fani wołali, że to źle, niesprawiedliwie i ogólnie be. A ostatecznie, bez tego nie powstałyby inne wspaniale twory.

Dnia 18.08.2014 o 14:02, Ring5 napisał:

Ok, to świat Lucasa i ma prawo z nim robić to, co chce. Pytanie tylko, czy te dwie rzeczy
w czymś przeszkadzały? Nie. Lucas miał nowe pomysły, filmy miały "pierwszeństwo", więc
te dwa elementy przestały być brane pod uwagę. Czyli jednak EU nie musiało przeszkadzać
w istnieniu G-Canonu, prawda? Dokładnie to samo można było zrobić w przypadku Ep VII-IX:
ogłosić, że wszystkie elementy C-Canonu, które w jakikolwiek sposób nie pasują do G-Canonu,
przestają być kanoniczne. I tyle. Koniec pieśni. Nadal mamy uniwersum, w którym Katarn
przyjaźni się z Lukiem, Wedge Antilles przyjaźni się z Mirax Terrik a Sev zostaje MIA
na Kashyyyk.


PO prostu nie rozumiem tego rozrywania szat o EU. Uważam, że coś jest dobre to jest to dobre, więc ''Lubię to" (chociaż konta na FB nie mam). A totalny restart daje szansę, na nowe, dobre dzieła. A to nie oznacza, że stare nie istnieją. Są po prostu alternatywne.

Dnia 18.08.2014 o 14:02, Ring5 napisał:

Ale bez przesadyzmu, jak rany! Wychodząc z takiego założenia, wystarczy do MTG dodać
kartę "Nuklearny Holokaust", zadającą przeciwnikowi 935,231.34 obrażeń. Czemu? Bo przecież
w karciankach nie ma logiki, a zasady MTG dopuszczają korzystanie z "homemade cards".


No to podałem przykład identyczny jak ty, z tym że z innego uniwersum. Więc jak dla mnie... ok. Kwestia zasad i dogadania się.

Dnia 18.08.2014 o 14:02, Ring5 napisał:

Nie kłóciłem. Serio. Gdy dorastałem, o kimś takim, jak Amidala, nawet Lucas jeszcze nie
wiedział, istniała tylko Leia. Gdy pojawiła się Amidala, byłem już trochę za stary na
to :) A kto ładniejszy...? Odpowiedź jest tylko jedna - oczywiście Marusia.


Ja byłem akurat w odpowiednim wieku;p.

Dnia 18.08.2014 o 14:02, Ring5 napisał:

Podejrzewam, że zrzucenie paru atomówek na tereny zajmowane przez ISIS też byłoby najskuteczniejszym
sposobem walki z nimi, tyle tylko, że skuteczny nie zawsze oznacza "najlepszy".


Jednakowoż tutaj nie ma ofiar w ludziach;p A poza tym cały czas uważam, że nic się nie zmieniło. Gdyby EU usunięto w późnych latach 90-tych ok, byłby to ruch niezrozumiały. Ale teraz? I tak było zbyt wiele sprzeczności.

Dnia 18.08.2014 o 14:02, Ring5 napisał:

Ale, jak widzę, jednak w jakimś stopniu dotknął Cię fakt, że są na tym forum obrońcy
EU. Dotknął Cię na tyle, że nie odmówiłeś sobie przyjemności napisania odpowiedniego
komentarza w tej sprawie. A przecież teoretycznie jest to coś, na co nie masz wpływu
;) Zauważ jednak, że niejednokrotnie już miały miejsce sytuacje, gdzie twórcy (filmów
czy gier) uginali się pod presją fanów i wprowadzali zmiany, których ci się domagali.
Jeśli będziemy do wszystkiego podchodzić na zasadzie "meh, i tak nic nie zmienię, to
po co się odzywać", to rzeczywiście nic nie zmienimy.

Wydaje mi się, że "Vox Populi, Vox Dei" w tym przypadku nie zadziała. Przynajmniej do czasu opublikowania dochodów z Ep VII, a bardziej VIII (na VII pójdą wszyscy, a jak okaże się wątpliwej jakości to VIII się nie zwróci i wtedy zacznie się nerwówka)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.08.2014 o 21:44, Ring5 napisał:

Ale zrozum, że tu już nie ma nad czym panować! Od kwietnia tego roku EU NIE ISTNIEJE!


Piszesz, jakby właśnie Disney wydał nakaz spalenia wszystkich książek, komiksów itp z EU. Ale tak nie jest, nic nie zniknęło, wszystko jest na miejscu, ot kilku panów stwierdziło że "to jednak było inaczej" - musisz być strasznym formalistą, skoro tak się tym przejąłeś. W końcu to tylko zdanie jakichś obcych osób - można je olać i dalej cieszyć się 25 latami twórczości, bo decyzja tych panów nic w niej nie zmieniła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>

Dnia 18.08.2014 o 15:48, rob006 napisał:



Piszesz, jakby właśnie Disney wydał nakaz spalenia wszystkich książek, komiksów itp z
EU. Ale tak nie jest, nic nie zniknęło, wszystko jest na miejscu, ot kilku panów stwierdziło
że "to jednak było inaczej" - musisz być strasznym formalistą, skoro tak się tym przejąłeś.
W końcu to tylko zdanie jakichś obcych osób - można je olać i dalej cieszyć się 25 latami
twórczości, bo decyzja tych panów nic w niej nie zmieniła.


Tylko,że wtedy musiałby uznać,że to,co wydarzy się w EVII - IX nie istnieje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.08.2014 o 14:26, Alexei_Kaumanavardze napisał:

"nadzieja umiera ostatnia".


Ciekawy tytuł dla Epizodu IX ;)

Dnia 18.08.2014 o 14:26, Alexei_Kaumanavardze napisał:

dopiero po "popełnieniu" całej nowej trylogii będzie można wnioskować co się zgadza a co nie.


Oczywiście, dopiero wtedy będziemy mogli coś powiedzieć, natomiast Lucasfilm oficjalnie oświadczył, że EU nie jest już częścią "oficjalnego" świata GW, tylko "alternatywnej rzeczywistości" (czyli Legends). Myślę, że to chyba dość jednoznacznie prognozuje co do przyszłości EU.

Dnia 18.08.2014 o 14:26, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Moim zdaniem bardzo trafne. Świat EU stał się tak zagmatwany, że mało kto go ogarniał.


I tak, i nie. EU (czyli C-canon) wbrew pozorom nie był wcale taki zagmatwany sam w sobie. Tym, co go komplikowało, były kolejne pomysły Lucasa. Pisałem już o tym wcześniej, ale najlepszym przykładem tu są Mandalorianie. W EU powstała cała ich historia, która, swoją drogą, została przez fanów przyjęta bardzo entuzjastycznie. Mieliśmy komiksy, mieliśmy książki (cykl Republic/Imperial Commando idealnie opowiadał o ich historii i tradycji). I do tego momentu wszystko jest ok. Potem na scenę wkracza Lucas i stwierdza, że tak właściwie, to Mandalorianie są bardzo sympatycznymi, miłującymi pokój osobnikami i właściwie to równie dobrze mogliby mieszkać na Alderaan (ok, to ostatnie to już mój pomysł :/ ). Jeden pomysł skutecznie przekreśla lata tworzenia historii. W związku ze sprzecznościami, jakie powstają po TCW, Karen Traviss rezygnuje z napisania ostatniego tomu, podsumowującego cały cykl R/IC.

EU samo się nie zagmatwało. Doprowadził do tego Lucas oraz jego "cenzorzy", którzy mieli pilnować, by do EU nie wkradł się chaos. Niestety, w pewnym momencie postawiono na ilość, nie jakość (jak wcześniej), doprowadzając do owego zagmatwania. Gdybym był zwolennikiem teorii spiskowej, powiedziałbym, że celowo na to zezwolono, by mieć argument do zlikwidowania EU, za którym Lucas nigdy za bardzo nie przepadał i który traktował jako zło konieczne (czego zresztą nigdy nie ukrywał). Ale nie jestem, więc nie powiem.

Dnia 18.08.2014 o 14:26, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Oczywiście EU urozmaica (moim zdaniem to że nie jest kanoniczny NICZEGO nie zmienia) świat SW i tyle.


Oczywiście, że zmienia. Bardzo wiele. Oglądasz Epizod VI i jeśli czytałeś cykl X-Wing, to wiesz, którym statkiem leciał Tycho Celchu, jak potoczyły się jego dalsze losy itp. Tak przynajmniej było do tej pory. Teraz już w Epizodzie VI nie ma Tycho Celchu, bo ta postać w świecie GW nie istnieje, jest częścią Legends. Inny przykład, trzymając się RotJ - jeśli znasz Trylogię Thrawna, to wiesz, że wokół "tronu" Jabby kręci się Mara Jade w przebraniu tancerki. Oops, już się nie kręci. Mara Jade także nie istnieje. Świat, który do tej pory tętnił życiem, w którym na każdym kroku można było znaleźć "znajomą twarz", nagle opustoszał. Wedge Antilles już nie ożeni się z Iellą Wessiri, bo ona nie jest częścią "kanonu". Han Solo nie będzie musiał stawiać czoła swemu kuzynowi, Thrackanowi. I tak dalej. Cytując Kenobiego: "[It''s] as if millions of voices suddenly cried out in terror and were suddenly silenced."

Dnia 18.08.2014 o 14:26, Alexei_Kaumanavardze napisał:

I podam inny przykład. W złotej erze komiksów (oraz później)
tak bardzo zagmatwano historię superbohaterów, że zdecydowano się je wyczyścić.


Ok, tylko znowu - to nie do końca pasuje do tej bajki. Tu nikt nie gmatwał historii Luke''a czy Palpatine''a, te pozostały bez zmian. Ale wyobraź sobie, że z Batmana nagle wymazano kompletnie, powiedzmy, Robina. Był i nie ma. Albo któregoś pięknego dnia okazało się, że Landau, Luckman & Lake nie istnieje. Jasne, Wolverine czy Deadpool od tego nie zbiednieją, ale chyba raczej sporo by się zmieniło, prawda?

Dnia 18.08.2014 o 14:26, Alexei_Kaumanavardze napisał:

PO prostu nie rozumiem tego rozrywania szat o EU.


A ja nie rozumiem, czemu niektórym tak przeszkadza to, że inni chcą, by EU nie odchodziło w niebyt. Dla Ciebie nie jest ono istotne, dla mnie jest. Ważne jest dla mnie to, że częścią świata, który oglądam w kinie, jest nie tylko Zakon Jedi, ale także Alpha Blue, utworzona, m.in., przez Jan Ors. Nie tylko Rex czy Cody, ale także Fixer czy Darman.

Dnia 18.08.2014 o 14:26, Alexei_Kaumanavardze napisał:

A to nie oznacza, że stare nie istnieją.


W historii uniwersum GW dokładnie to oznacza.

Dnia 18.08.2014 o 14:26, Alexei_Kaumanavardze napisał:

cały czas uważam, że nic się nie zmieniło.


No to widzę, że nic, co napiszę, Cię nie przekona. Podałem już tyle przykładów na to, jak wiele się zmieniło po 25 kwietnia, że niedługo będę musiał zacząć się powtarzać.

Dnia 18.08.2014 o 14:26, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Wydaje mi się, że "Vox Populi, Vox Dei" w tym przypadku nie zadziała.


Jak zwykle w przypadku GW. Nic nowego.

Dnia 18.08.2014 o 14:26, Alexei_Kaumanavardze napisał:

na VII pójdą wszyscy, a jak okaże się wątpliwej jakości to VIII się nie zwróci i wtedy zacznie się nerwówka)


Niestety, to tak nie działa i mieliśmy na to wiele przykładów:
- po Epizodzie I ludzie narzekali, na dwójkę poszli
- po "dwójce" narzekali, na trójkę poszli
- Matriks "dwójka" u wielu wywołał reakcję WTF, ale na trójkę i tak poszli
- "Pustkowia Smauga" na trzeźwo oglądać się nie da (wiem, próbowałem), głowę daję, że trójka będzie hiciorem
- Piraci z Karaibów 2 byli mocno porypani, ale nie przeszkodziło to trójce w zarobieniu ciężkich milionów.
Tu będzie dokładnie tak samo - jeśli nawet VII nie wypali, to ludzie i tak pójdą na VIII, choćby po to, by się przekonać, czy udało im się coś naprawić, czy wprost przeciwnie.

@rob006

Dnia 18.08.2014 o 14:26, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Ale tak nie jest, nic nie zniknęło, wszystko jest na miejscu


Serio, tłumaczyłem to już kilka razy i naprawdę nie chce mi się powtarzać. Owszem, zniknęło. Wszystkie te postaci, historie, wydarzenia zniknęły z uniwersum SW. Są częścią "alternatywnej rzeczywistości", zwanej Legends, ale nie jest to już to samo uniwersum, jakie znamy z filmów. Maarek Stele nie jest częścią "Secret Order", Leia nie dała się prawie uwieść Xizorowi, Bardan Jusik nie zostaje Mandalorianinem Jedi. W tym uniwersum Imperator, wcześniej tak cwany w napuszczaniu na siebie swych wrogów, nagle staje się nieudolnym tyranem, kompletnie pozbawionym wyobraźni i zdolności strategicznych (podczas gdy EU przedstawia go w troszkę innym świetle - jako jedynego, który był w stanie przeciwstawić się inwazji Yuuzhan Vongów). Serio, naprawdę nie rozumiem, czemu niektórym tak bardzo przeszkadza fakt, że dla innych EU było bardzo ważną, integralną wręcz częścią świata GW. Dla Ciebie nie jest? Ok, super, proszę bardzo. Ale nie odbieraj mi, proszę, prawa do tego, bym uważał inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.08.2014 o 16:51, lis_23 napisał:

Tylko,że wtedy musiałby uznać,że to,co wydarzy się w EVII - IX nie istnieje ;)


No to mam szokującą informację dla wszystkich fanów GW, dla bezpieczeństwa umieszczę ją w spojler, czytacie na własną odpowiedzialność:

Spoiler

Nic co zostało opisane lub przedstawione w GW nie istnieje - to czysta fikcja.

;)

Serio, fani są w stanie ogarnąć miecze świetlne, "magię" mocy, tysiące ras i planet, a barierą nie do przejścia jest ogarnięcie alternatywnej wersji uniwersum?

@Ring5

Dnia 18.08.2014 o 16:51, lis_23 napisał:

Ale nie odbieraj mi, proszę, prawa do tego, bym uważał inaczej.

Ale ja ci niczego nie próbuję odebrać - dla mnie możesz się nawet za rycerza Jedi uważać i nie będzie mi to przeszkadzało tak długo, jak nie będziesz się z tego leczył za moje podatki. ;) Po prostu uważam twoją reakcję za ostro przesadzoną, tym bardziej że wszystko to tak naprawdę sprzeczki o formalizmy w wymyślonym świecie. Jeśli się nie zgadzasz z decyzją o odcięciu od EU, to się z nią nie zgadzaj i uważaj ją za część kanonu, Wcześniej nie przeszkadzało ci wycinanie lub zmienianie niektórych epizodów, bo nie pasowały do wizji z filmu - teraz będą robić to samo, tylko z " lepszą wymówką". ;]

Swoją droga, od spojlerów to aż trzeszczy w twoich postach, albo się pohamuj, albo czas się zaprzyjaźnić z takim małym przyciskiem z literką "S".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.08.2014 o 18:01, rob006 napisał:

Po prostu uważam twoją reakcję za ostro przesadzoną, tym bardziej że wszystko
to tak naprawdę sprzeczki o formalizmy w wymyślonym świecie


Co nie przeszkadza ci (oraz innym) w najmniejszym stopniu w braniu udziału w dyskusji ;)

Dnia 18.08.2014 o 18:01, rob006 napisał:

teraz będą robić to samo, tylko z " lepszą wymówką". ;]


Niezupełnie, ale naprawdę nie chce mi się tego ponownie tłumaczyć.

Dnia 18.08.2014 o 18:01, rob006 napisał:

Swoją droga, od spojlerów to aż trzeszczy w twoich postach, albo się pohamuj, albo czas
się zaprzyjaźnić z takim małym przyciskiem z literką "S".


Serio? Spoilery? Ale wiesz, że Bruce Wayne jest Batmanem, prawda? Ja rozumiem mówienie o spoilerach w przypadku gier/książek/filmów które dopiero co wyszły, ale my tu mówimy o rzeczach, które są na rynku od kilku (lub kilkunastu) lat! Patrząc na to w ten sposób, musimy pisać

Spoiler

że Vader to tak naprawdę Anakin Skywalker i jest ojcem Luke''a

.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.08.2014 o 18:01, rob006 napisał:

Serio, fani są w stanie ogarnąć miecze świetlne, "magię" mocy, tysiące ras i planet,
a barierą nie do przejścia jest ogarnięcie alternatywnej wersji uniwersum?


Sorki za dubla, chciałem edytować, ale chyba za długo to trwało i nic się nie zapisało.

Znasz taki termin "willing suspension of disbelief"? Stworzył go Coleridge w XIX wieku. Na polski można to przełożyć jako "dobrowolne zawieszenie niedowierzania" (z tego, co mi wiadomo, brak jest "oficjalnego" polskiego odpowiednika). Oznacza on mniej więcej, że odbiorca zdaje sobie sprawę z tego, że w jego świecie przedstawione sytuacje są nierealne, ale jednocześnie przyjmuje, iż w świecie, który jest przedstawiony w danym dziele (książce, grze, filmie), owe sytuacje są realne i możliwe. A zatem, czytając Harry''ego Pottera przyjmujemy, że w jego świecie magia istnieje, oglądając/czytając/grając w Gwiezdne Wojny zakładamy, że w tym uniwersum Moc istnieje a miecze świetlne są realne. Każda rzecz, która przypomina nam o tym, iż jest to jedynie fikcja, burzy owo "zawieszenie niedowierzania", czyli po prostu psuje zabawę. Likwidacja EU jest właśnie takim czymś, co zabawę psuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.08.2014 o 18:12, Ring5 napisał:

Co nie przeszkadza ci (oraz innym) w najmniejszym stopniu w braniu udziału w dyskusji
;)

A niby czemu miałoby przeszkadzać? Co innego odbierać coś, a co innego sugerować, że wcale tego nie potrzebuje ;]

Dnia 18.08.2014 o 18:12, Ring5 napisał:

Niezupełnie, ale naprawdę nie chce mi się tego ponownie tłumaczyć.

Czyli mam rozumieć, że bez "błogosławieństwa z góry" to już nie to samo?

Dnia 18.08.2014 o 18:12, Ring5 napisał:

Serio? Spoilery? Ale wiesz, że Bruce Wayne jest Batmanem, prawda? Ja rozumiem mówienie
o spoilerach w przypadku gier/książek/filmów które dopiero co wyszły, ale my tu mówimy
o rzeczach, które są na rynku od kilku (lub kilkunastu) lat!

A niech sobie będą i 200 lat - większość osób o nich nie wie, a część pewnie chciałaby się dowiedzieć, ale zdecydowanie nie od ciebie. Książki nie mają terminu ważności, a już na pewno nie jest nim data przeczytania ich przez ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.08.2014 o 18:45, rob006 napisał:

Czyli mam rozumieć, że bez "błogosławieństwa z góry" to już nie to samo?


Niezupełnie, ale naprawdę nie chce mi się tego ponownie tłumaczyć.

Dnia 18.08.2014 o 18:45, rob006 napisał:

Książki nie mają terminu ważności, a już na pewno nie jest nim data przeczytania ich przez ciebie.


Gry i filmy również, co nie zmienia faktu, że raczej kilka lat po premierze gry nikt się nie przejmuje tu zdradzaniem fabuły. Pomijam tu fakt, że jakoś nie widzę w moich postach spoilerów dotyczących fabuły (chyba, że za taki spoiler uważasz np. napisanie o Jusiku, że jest Mandalorianinem Jedi), a naprawdę istotne rzeczy, które mogą być dla kogoś zaskoczeniem, "ubieram" w spoilery (jak chociażby tutaj: http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=1614&pid=3514). Ja rozumiem, że ktoś może się obawiać zdradzenia fabuły kolejnego odcinka Gry o Tron (

Spoiler

zginie Stark

), ale jeśli będziemy patrzyli na to w ten sposób, to

właściwie
Spoiler

wszystkie

nasze
Spoiler

dyskusje

tu
Spoiler

powinny

wyglądać
Spoiler

tak

, jak
Spoiler

to

zdanie.

Rozumiem, że ktoś może nie chcieć dowiedzieć się tego, jak kończy się kryminał (czyli przysłowiowe "kto zabił"), ale chyba raczej wszyscy wiemy, kim są bohaterowie GW, prawda? A poza tym... przecież to czysta fikcja, nie? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.08.2014 o 18:56, Ring5 napisał:

Ja rozumiem, że ktoś może się obawiać zdradzenia fabuły kolejnego odcinka Gry o Tron
(

Spoiler

zginie Stark

),


Brak ci trochę konsekwencji - ten odcinek ma już 3 lata i jest oparty na książce, która ma lat prawie 20. To bardzo stary fakt - czym sobie zasłużył na spojler? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.08.2014 o 19:11, rob006 napisał:

Brak ci trochę konsekwencji - ten odcinek ma już 3 lata


Starałem się posłuchać twojej rady :) Poza tym ostatni odcinek, w którym ginie jakiś Stark, pojawił się bodajże w czerwcu 2013, czyli rok z hakiem temu, a nie 3 lata. Ale może jednak wrócimy do tematu GW?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.08.2014 o 19:20, Ring5 napisał:

Ale może jednak wrócimy do tematu GW?


W tym temacie mam tylko jedno do dodania - potwierdzasz, że SW ma najbardziej twardogłowych fanów na świecie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.08.2014 o 19:24, rob006 napisał:

W tym temacie mam tylko jedno do dodania - potwierdzasz, że SW ma najbardziej twardogłowych
fanów na świecie :D


Potraktuję to jako komplement ;) Wiesz, znam ludzi, którzy prawie są gotowi dać po pysku za nazwanie Trans Ama "Mustangiem". Jak to w czasach mej młodości śpiewały Fasolki - "Każdy ma jakiegoś bzika".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.08.2014 o 17:15, Ring5 napisał:

Ciekawy tytuł dla Epizodu IX ;)


W końcu się zgadzamy;)

Dnia 18.08.2014 o 17:15, Ring5 napisał:

Oczywiście, dopiero wtedy będziemy mogli coś powiedzieć, natomiast Lucasfilm oficjalnie
oświadczył, że EU nie jest już częścią "oficjalnego" świata GW, tylko "alternatywnej
rzeczywistości" (czyli Legends). Myślę, że to chyba dość jednoznacznie prognozuje co
do przyszłości EU.


Światełko w tunelu. Wg. ostatnich przecieków Palpatine ma wrócić ze swoją armią. Zupełnie jak w komiksach:D

Dnia 18.08.2014 o 17:15, Ring5 napisał:


I tak, i nie. EU (czyli C-canon) wbrew pozorom nie był wcale taki zagmatwany sam w sobie.
Tym, co go komplikowało, były kolejne pomysły Lucasa. Pisałem już o tym wcześniej, ale
najlepszym przykładem tu są Mandalorianie. W EU powstała cała ich historia, która, swoją
drogą, została przez fanów przyjęta bardzo entuzjastycznie. Mieliśmy komiksy, mieliśmy
książki (cykl Republic/Imperial Commando idealnie opowiadał o ich historii i tradycji).
I do tego momentu wszystko jest ok. Potem na scenę wkracza Lucas i stwierdza, że tak
właściwie, to Mandalorianie są bardzo sympatycznymi, miłującymi pokój osobnikami i właściwie
to równie dobrze mogliby mieszkać na Alderaan (ok, to ostatnie to już mój pomysł :/ ).
Jeden pomysł skutecznie przekreśla lata tworzenia historii. W związku ze sprzecznościami,
jakie powstają po TCW, Karen Traviss rezygnuje z napisania ostatniego tomu, podsumowującego
cały cykl R/IC.


No tak... Ale później Mandalorianie w KOTOR-ze (a szczególności w 2-ce) już tak dobrze nie mają;)

Dnia 18.08.2014 o 17:15, Ring5 napisał:

EU samo się nie zagmatwało. Doprowadził do tego Lucas oraz jego "cenzorzy", którzy mieli
pilnować, by do EU nie wkradł się chaos. Niestety, w pewnym momencie postawiono na ilość,
nie jakość (jak wcześniej), doprowadzając do owego zagmatwania. Gdybym był zwolennikiem
teorii spiskowej, powiedziałbym, że celowo na to zezwolono, by mieć argument do zlikwidowania
EU, za którym Lucas nigdy za bardzo nie przepadał i który traktował jako zło konieczne
(czego zresztą nigdy nie ukrywał). Ale nie jestem, więc nie powiem.


Bo Lucas miał wizję i najlepiej by zrobił, jeżeli sam by się z nią podzielił, a potem wg. tego "konspektu" tworzono EU. A tak mamy to co mamy.

Dnia 18.08.2014 o 17:15, Ring5 napisał:

Oczywiście, że zmienia. Bardzo wiele. Oglądasz Epizod VI i jeśli czytałeś cykl X-Wing,
to wiesz, którym statkiem leciał Tycho Celchu, jak potoczyły się jego dalsze losy itp.
Tak przynajmniej było do tej pory. Teraz już w Epizodzie VI nie ma Tycho Celchu, bo ta
postać w świecie GW nie istnieje, jest częścią Legends. Inny przykład, trzymając się
RotJ - jeśli znasz Trylogię Thrawna, to wiesz, że wokół "tronu" Jabby kręci się Mara
Jade w przebraniu tancerki. Oops, już się nie kręci. Mara Jade także nie istnieje. Świat,
który do tej pory tętnił życiem, w którym na każdym kroku można było znaleźć "znajomą
twarz", nagle opustoszał. Wedge Antilles już nie ożeni się z Iellą Wessiri, bo ona nie
jest częścią "kanonu". Han Solo nie będzie musiał stawiać czoła swemu kuzynowi, Thrackanowi.
I tak dalej. Cytując Kenobiego: "[It''s] as if millions of voices suddenly cried out
in terror and were suddenly silenced."


Nadal dla mnie nie zmienia. Jak śpiewał pewien artysta:"Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego..."

Dnia 18.08.2014 o 17:15, Ring5 napisał:

Ok, tylko znowu - to nie do końca pasuje do tej bajki. Tu nikt nie gmatwał historii Luke''a
czy Palpatine''a, te pozostały bez zmian. Ale wyobraź sobie, że z Batmana nagle wymazano
kompletnie, powiedzmy, Robina. Był i nie ma. Albo któregoś pięknego dnia okazało się,
że Landau, Luckman & Lake nie istnieje. Jasne, Wolverine czy Deadpool od tego nie zbiednieją,
ale chyba raczej sporo by się zmieniło, prawda?


Ale to właśnie zrobiono! Przecież po zagładzie równoległych światów Robina nie było. Nie było Zielonej Strzały, ba! niektórzy bohaterowie całkowicie zmienili wygląd, a organizacje skład. Wcześniej pierwszą Czerwoną Maska był Joker, który po wrzuceniu do kadzi z chemikaliami stał się zły, a potem zrobiono to tak, że nie wiadomo co i jak. Ba! niektóre serie nadal się wykluczają, a po opublikowaniu ktoś mówi, że nie są kanoniczne.

Dnia 18.08.2014 o 17:15, Ring5 napisał:

A ja nie rozumiem, czemu niektórym tak przeszkadza to, że inni chcą, by EU nie odchodziło
w niebyt. Dla Ciebie nie jest ono istotne, dla mnie jest. Ważne jest dla mnie to, że
częścią świata, który oglądam w kinie, jest nie tylko Zakon Jedi, ale także Alpha Blue,
utworzona, m.in., przez Jan Ors. Nie tylko Rex czy Cody, ale także Fixer czy Darman.


Dla mnie nie jest istotne, czy ktoś mi mówi, że coś istnieje czy nie. Dla mnie jest to najważniejsze co sam myślę i nikt nie może mi nakazać, co uważam za fakt a co nie.

Dnia 18.08.2014 o 17:15, Ring5 napisał:

W historii uniwersum GW dokładnie to oznacza.


A czy to, że nowe Bondy wymazują stare, to oznacza że te drugie się nigdy nie wydarzyły? Nie, po prostu nikt się tym nie przejmuje.

Dnia 18.08.2014 o 17:15, Ring5 napisał:

No to widzę, że nic, co napiszę, Cię nie przekona. Podałem już tyle przykładów na to,
jak wiele się zmieniło po 25 kwietnia, że niedługo będę musiał zacząć się powtarzać.


A ja mam wiele przykładów na poparcie swojej tezy:P Dla mnie nie zmienilo się nic, dla Ciebie wszystko i dobrze.

Dnia 18.08.2014 o 17:15, Ring5 napisał:

Jak zwykle w przypadku GW. Nic nowego.


Tak jak napisałem już Lucas JEST twórcą GW i należy mu się szacunek za to co zrobił i MA prawo robić co chce.

Dnia 18.08.2014 o 17:15, Ring5 napisał:

Niestety, to tak nie działa i mieliśmy na to wiele przykładów:
- po Epizodzie I ludzie narzekali, na dwójkę poszli
- po "dwójce" narzekali, na trójkę poszli
- Matriks "dwójka" u wielu wywołał reakcję WTF, ale na trójkę i tak poszli
- "Pustkowia Smauga" na trzeźwo oglądać się nie da (wiem, próbowałem), głowę daję, że
trójka będzie hiciorem
- Piraci z Karaibów 2 byli mocno porypani, ale nie przeszkodziło to trójce w zarobieniu
ciężkich milionów.
Tu będzie dokładnie tak samo - jeśli nawet VII nie wypali, to ludzie i tak pójdą na VIII,
choćby po to, by się przekonać, czy udało im się coś naprawić, czy wprost przeciwnie.


Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka od początku planowała była jako wstęp do "Na krańcu świata". Więc dla mnie porypani nie byli, ponieważ jako pierwsza część dwuksięgu miała prawo zostawić wiele znaków zapytania. Jeżeli VII będzie kiepskie to na VIII nie pójdę, co najwyżej poczekam na wydanie BD.

A Hobbita oglądać się da, tylko trzeba książkę przeczytać najpierw;pp. Mi się podoba, o ile pójdzie się na wersję 2d bo 3d jest zdecydowanie za ciemna.

Co do Matriksa, to jako młodemu wówczas człowiekowi 2-ka mi się podobała. Mimo iż było w niej aż za dużo akcji. Natomiast trójka była nijaka. Przy przegadanej jedynce daje to zestaw 3 najbardziej przereklamowanych filmów w historii, aczkolwiek dopiero z Animatrixem i komiksami ( w polsce niewydanymi) tworzą coś wielkiego.


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.08.2014 o 19:28, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Światełko w tunelu. Wg. ostatnich przecieków Palpatine ma wrócić ze swoją armią. Zupełnie
jak w komiksach:D


Brzmi ciekawie. Zobaczymy, jak wyjdzie w rzeczywistości.

Dnia 25.08.2014 o 19:28, Alexei_Kaumanavardze napisał:

No tak... Ale później Mandalorianie w KOTOR-ze (a szczególności w 2-ce) już tak dobrze
nie mają;)


Później? Może czegoś nie zrozumiałem, ale chyba "wcześniej"?

Dnia 25.08.2014 o 19:28, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Bo Lucas miał wizję i najlepiej by zrobił, jeżeli sam by się z nią podzielił, a potem
wg. tego "konspektu" tworzono EU. A tak mamy to co mamy.


Ale przecież dokładnie to zrobił! Gdy Zahn pisał Heir to the Empire (i pozostałe dwa tomy cyklu), regularnie konsultował wszystko z Lucasem. To Lucas podał mu błędne daty Clone Wars, to Lucas mylnie opisał, czym były CW (przypomnę - według historii z Trylogii Thrawna, wojny te prowadzone były między Republiką a szalonymi Clonemasterami). Z informacji, które podał Zahn, praktycznie nic nie znajduje potwierdzenia w Ep. I-III. Czyli, de facto, to sam Lucas namotał.

Dnia 25.08.2014 o 19:28, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Ale to właśnie zrobiono! Przecież po zagładzie równoległych światów Robina nie było.


Ok. Tu akurat za bardzo dyskutować nie mogę, bo raczej czytuję konkurencję, czyli Marvela. W którym coś na wzór EU również istnieje, są to alternatywne wersje naszego świata, noszące różne wartości numeryczne. Ale i tam sporo namieszano. Nie na tyle, jednak, by z "mitologii" tego świata pozbyć się głównych postaci.

Dnia 25.08.2014 o 19:28, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Dla mnie nie jest istotne, czy ktoś mi mówi, że coś istnieje czy nie. Dla mnie jest to
najważniejsze co sam myślę i nikt nie może mi nakazać, co uważam za fakt a co nie.


I tu leży pies pogrzebany (i przyczyna, dla której nie możemy się zgodzić) - dla mnie jest to istotne. Głównie dlatego, że takie zabiegi przypominają mi selektywne postrzeganie historii i udawanie, że pewne rzeczy po prostu nie miały miejsca. Uprzedzając komentarze - to jedynie porównanie, tak, jestem świadom tego, że GW to fikcyjne uniwersum ;)

Dnia 25.08.2014 o 19:28, Alexei_Kaumanavardze napisał:

A czy to, że nowe Bondy wymazują stare, to oznacza że te drugie się nigdy nie wydarzyły?
Nie, po prostu nikt się tym nie przejmuje.


Tu też za bardzo nie jestem w stanie nic powiedzieć, bo nowych Bondów raczej nie oglądam. Obejrzałem Goldeneye, uznałem, że Brosnan pasuje mi na Bonda jak kaktus na szczoteczkę do zębów i odpuściłem. Jakiś czas później na Casino Royale wyciągnęła mnie szanowna małżonka, obejrzałem, westchnąłem ciężko i dałem sobie spokój z Bondem.

Dnia 25.08.2014 o 19:28, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Tak jak napisałem już Lucas JEST twórcą GW i należy mu się szacunek za to co zrobił i
MA prawo robić co chce.


Ależ ja mam do niego szacunek. Za Epizody IV-VI, na których się wychowałem. Natomiast od 1999 stopniowo odcina kupony od tego szacunku, który coraz bardziej maleje. Warto by było także zauważyć, że on jest twórcą GW, ale twórcą sukcesu GW są fani, którym również jest co nieco winien i dobrze by było, gdyby w końcu ktoś to zaczął zauważać.

Dnia 25.08.2014 o 19:28, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka od początku planowała była jako wstęp do "Na krańcu
świata". Więc dla mnie porypani nie byli, ponieważ jako pierwsza część dwuksięgu miała
prawo zostawić wiele znaków zapytania.


Tyle tylko, że tu nie chodzi o znaki zapytania, ale o kompletnie bezsensowne wątki, robiące ze świetnej bajki o piratach, zawierającej elementy fantastyczne, mocno przekombinowany film o... właściwie nie bardzo do końca wiadomo o czym. Dwójka i trójka wprowadziły tyle wątków, że właściwie żaden z nich nie był w stanie się przebić jako ten najistotniejszy, i w rezultacie otrzymaliśmy coś tak kompletnie niestrawnego, że kompletnie mnie zniechęciło do pójścia do kina na czwórkę. Obejrzałem ją dopiero, jak wyszła na dvd. Dla porównania powiem, że na jedynce w kinie byłem trzy razy i za każdym razem bawiłem się świetnie.

Dnia 25.08.2014 o 19:28, Alexei_Kaumanavardze napisał:

A Hobbita oglądać się da, tylko trzeba książkę przeczytać najpierw;pp.


A to napisali już książkę na podstawie filmu?!

Nie wiem, ja nie jestem w stanie tego potworka oglądać. Na jedynkę poszedłem do kina właściwie z ciekawości "co tym razem Jackson sknocił?", bo z takim nastawieniem do jego twórczości pozostawił mnie "Powrót Króla" (i, w mniejszym stopniu, "Dwie Wieże"). Zmiany, jakie powprowadzał, a które właściwie niczemu konkretnemu nie służyły (np pojawienie się Haldira w Helmowym Jarze czy "zielona flegma" podczas bitwy o Minas Tirith, a już szczytem wszystkiego był sposób, w jaki przedstawił swą "artystyczną wizję" Faramira), nastawiły mnie bardzo sceptycznie do Hobbita i okazało się, że miałem słuszne obawy. Pierwszym momentem, w którym się załamałem, był Radagast, pomykający na saniach zaprzężonych w króliki, co sprawiło, że nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać. Od tego momentu było już tylko gorzej (może właśnie dlatego, że książkę znam i uwielbiam?). Na dwójkę do kina nie poszedłem, podobnie jak Piratów 4, obejrzałem ją na dvd. I, jak już pisałem wcześniej, w połowie filmu (a właściwie nawet nie w połowie, tylko znacznie wcześniej), poprosiłem o pomoc w oglądaniu filmu mojego dobrego kumpla, Kapitana Morgana. Tylko dzięki temu nie poderżnąłem sobie żył w scenie z beczkami.

Dnia 25.08.2014 o 19:28, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Co do Matriksa, to jako młodemu wówczas człowiekowi 2-ka mi się podobała. Mimo iż było
w niej aż za dużo akcji. Natomiast trójka była nijaka. Przy przegadanej jedynce daje
to zestaw 3 najbardziej przereklamowanych filmów w historii, aczkolwiek dopiero z Animatrixem
i komiksami ( w polsce niewydanymi) tworzą coś wielkiego.


I znowu - u mnie było inaczej. Na jedynce w kinie byłem w sumie... hmm... chyba 4 lub 5 razy, wliczając w to maratony. Nadal uważam ją za świetny film. Z dwójki wyszedłem z dużym WTF na twarzy a trójka... trójka była jedną wielką pomyłką przy pracy. Do dziś nie rozumiem, co kierowało Wachowskimi, gdy ją tworzyli, ale chyba było to po prostu wypalenie. Scena

Spoiler

śmierci Trinity

(zanim znowu zostanę oskarżony o spojlerowanie ;) ) jest chyba najbardziej przegadaną, nijaką i bezsensowną ze wszystkich podobnych scen, jakie miałem kiedykolwiek okazję obejrzeć. Mam tylko nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł zrobienia czwórki. Albo rebootu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.08.2014 o 08:58, Ring5 napisał:

Później? Może czegoś nie zrozumiałem, ale chyba "wcześniej"?


Patrzysz na chronologię uniwersum, czy datę wydania?

Dnia 26.08.2014 o 08:58, Ring5 napisał:

Ale przecież dokładnie to zrobił! Gdy Zahn pisał Heir to the Empire (i pozostałe dwa
tomy cyklu), regularnie konsultował wszystko z Lucasem. To Lucas podał mu błędne daty
Clone Wars, to Lucas mylnie opisał, czym były CW (przypomnę - według historii z Trylogii
Thrawna, wojny te prowadzone były między Republiką a szalonymi Clonemasterami). Z informacji,
które podał Zahn, praktycznie nic nie znajduje potwierdzenia w Ep. I-III. Czyli, de facto,
to sam Lucas namotał.


A może zmienił zdanie? Dobra, wiem że to tak czy siak jego wina, ale Lucas ma to do siebie, że zmiany często wprowadza w ostatniej chwili (ep. IV patrzę na Ciebie).

Dnia 26.08.2014 o 08:58, Ring5 napisał:

Ok. Tu akurat za bardzo dyskutować nie mogę, bo raczej czytuję konkurencję, czyli Marvela.
W którym coś na wzór EU również istnieje, są to alternatywne wersje naszego świata, noszące
różne wartości numeryczne. Ale i tam sporo namieszano. Nie na tyle, jednak, by z "mitologii"
tego świata pozbyć się głównych postaci.


Ależ w Marvelu też likwidowano/przebudowywano całe grupy wrogów. Spójrz na Strażników Galaktyki, czy też Sinister Six/Syndicate. Dla mnie wyznacznikiem jakości komiksu "superbohaterskiego" są arcywrogowie, którzy są równie ważni jak główni bohaterowie. I tam Marvel robił to co Lucas. Ale już kończmy offtop.

Dnia 26.08.2014 o 08:58, Ring5 napisał:


I tu leży pies pogrzebany (i przyczyna, dla której nie możemy się zgodzić) - dla mnie
jest to istotne. Głównie dlatego, że takie zabiegi przypominają mi selektywne postrzeganie
historii i udawanie, że pewne rzeczy po prostu nie miały miejsca. Uprzedzając komentarze
- to jedynie porównanie, tak, jestem świadom tego, że GW to fikcyjne uniwersum ;)


Może dlatego nigdy nie zagrzałem miejsca w żadnym fan-clubie (znajomość EU to jedno, ale moje niepopularne poglądy to drugie).

Dnia 26.08.2014 o 08:58, Ring5 napisał:

Tu też za bardzo nie jestem w stanie nic powiedzieć, bo nowych Bondów raczej nie oglądam.
Obejrzałem Goldeneye, uznałem, że Brosnan pasuje mi na Bonda jak kaktus na szczoteczkę
do zębów i odpuściłem. Jakiś czas później na Casino Royale wyciągnęła mnie szanowna małżonka,
obejrzałem, westchnąłem ciężko i dałem sobie spokój z Bondem.


Wraz z CR nastąpił Reboot i zmiana genezy samego Bonda. ALe to temat na inną dyskusję.

Dnia 26.08.2014 o 08:58, Ring5 napisał:

Ależ ja mam do niego szacunek. Za Epizody IV-VI, na których się wychowałem. Natomiast
od 1999 stopniowo odcina kupony od tego szacunku, który coraz bardziej maleje. Warto
by było także zauważyć, że on jest twórcą GW, ale twórcą sukcesu GW są fani, którym
również jest co nieco winien i dobrze by było, gdyby w końcu ktoś to zaczął zauważać.


Dla mnie to śmierdzi hejterstwem właśnie. ale nevermind.

Dnia 26.08.2014 o 08:58, Ring5 napisał:

Tyle tylko, że tu nie chodzi o znaki zapytania, ale o kompletnie bezsensowne wątki, robiące
ze świetnej bajki o piratach, zawierającej elementy fantastyczne, mocno przekombinowany
film o... właściwie nie bardzo do końca wiadomo o czym. Dwójka i trójka wprowadziły tyle
wątków, że właściwie żaden z nich nie był w stanie się przebić jako ten najistotniejszy,
i w rezultacie otrzymaliśmy coś tak kompletnie niestrawnego, że kompletnie mnie zniechęciło
do pójścia do kina na czwórkę. Obejrzałem ją dopiero, jak wyszła na dvd. Dla porównania
powiem, że na jedynce w kinie byłem trzy razy i za każdym razem bawiłem się świetnie.

A w jedynce brakowało wątków fantastycznych?! Bo chyba oglądaliśmy inny film.

Dnia 26.08.2014 o 08:58, Ring5 napisał:

A to napisali już książkę na podstawie filmu?!


Nie wiem co powiedzieć....

Dnia 26.08.2014 o 08:58, Ring5 napisał:

Nie wiem, ja nie jestem w stanie tego potworka oglądać. Na jedynkę poszedłem do kina
właściwie z ciekawości "co tym razem Jackson sknocił?", bo z takim nastawieniem do jego
twórczości pozostawił mnie "Powrót Króla" (i, w mniejszym stopniu, "Dwie Wieże"). Zmiany,
jakie powprowadzał, a które właściwie niczemu konkretnemu nie służyły (np pojawienie
się Haldira w Helmowym Jarze czy "zielona flegma" podczas bitwy o Minas Tirith, a już
szczytem wszystkiego był sposób, w jaki przedstawił swą "artystyczną wizję" Faramira),
nastawiły mnie bardzo sceptycznie do Hobbita i okazało się, że miałem słuszne obawy.
Pierwszym momentem, w którym się załamałem, był Radagast, pomykający na saniach zaprzężonych
w króliki, co sprawiło, że nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać. Od tego momentu
było już tylko gorzej (może właśnie dlatego, że książkę znam i uwielbiam?). Na dwójkę
do kina nie poszedłem, podobnie jak Piratów 4, obejrzałem ją na dvd. I, jak już pisałem
wcześniej, w połowie filmu (a właściwie nawet nie w połowie, tylko znacznie wcześniej),
poprosiłem o pomoc w oglądaniu filmu mojego dobrego kumpla, Kapitana Morgana. Tylko dzięki
temu nie poderżnąłem sobie żył w scenie z beczkami.


Licencia Artistica...Tym się różni adaptacja od inscenizacji... Jackson miał prawo "przerobić" to i owo, bo kino rządzi się swoimi prawami. W "Drużynie Pierścienia" brakowało mi Tom-a Bumbadilla, a jednak po latach uznaję, że wyszło to widowisku na lepsze. Poza tym, target Hobbita książkowego, a filmowego jest inny. Stąd zmiany.

Dnia 26.08.2014 o 08:58, Ring5 napisał:

I znowu - u mnie było inaczej. Na jedynce w kinie byłem w sumie... hmm... chyba 4 lub
5 razy, wliczając w to maratony. Nadal uważam ją za świetny film. Z dwójki wyszedłem
z dużym WTF na twarzy a trójka... trójka była jedną wielką pomyłką przy pracy. Do dziś
nie rozumiem, co kierowało Wachowskimi, gdy ją tworzyli, ale chyba było to po prostu
wypalenie. Scena

Spoiler

śmierci Trinity

(zanim znowu zostanę oskarżony o spojlerowanie
;) ) jest chyba najbardziej przegadaną, nijaką i bezsensowną ze wszystkich podobnych
scen, jakie miałem kiedykolwiek okazję obejrzeć. Mam tylko nadzieję, że nikt nie wpadnie
na pomysł zrobienia czwórki. Albo rebootu.


Trinity "nie ginie" w Reaktywacji, nie w Rewolucjach. A Wachowscy... cóż od Matrixa nic im nie wyszło i po cichu liczę na prequel... Bez Neo, bez przesadzonych walk i latania, za to z filozofią i rzetelnie przedstawioną historią świata (dzieje Morfeusza, poprzedni wybrani)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.08.2014 o 11:05, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Patrzysz na chronologię uniwersum, czy datę wydania?


Chyba trochę się pogubiłem... Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku, KotOR (1 i 2) znajdują się wcześniej, niż serial... Czyli właściwie KotORy też właśnie poszły się [biiiiip].

Dnia 26.08.2014 o 11:05, Alexei_Kaumanavardze napisał:

A może zmienił zdanie? Dobra, wiem że to tak czy siak jego wina, ale Lucas ma to do siebie,
że zmiany często wprowadza w ostatniej chwili (ep. IV patrzę na Ciebie).


Nie mówię nie, ale jednak nie zmienia to faktu, że za bardzo dużą część zamieszania w EU odpowiadają nie autorzy, ale właśnie sam Lucas, który najpierw mówi jedno, a potem robi co innego ;)

Dnia 26.08.2014 o 11:05, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Dla mnie to śmierdzi hejterstwem właśnie. ale nevermind.


Czemu hejterstwem? Bo nie podobały mi się Epizody I-III? Bo uważam je za nieprzemyślane, słabe (w przypadku jedynki jedyną rzeczą, która tę część ratowała, byli Liam Neeson oraz Ray Park), kulejące pod względem fabuły oraz gry aktorskiej (pozdrowienia dla drewnianego Haydena Christensena, który byłby idealnym wręcz partnerem dla Kristen Stewart)? Nie wiedziałem, że posiadanie własnego zdania = hejt.

Dnia 26.08.2014 o 11:05, Alexei_Kaumanavardze napisał:

A w jedynce brakowało wątków fantastycznych?! Bo chyba oglądaliśmy inny film.


Przeczytaj jeszcze raz to, co napisałem. Szczególnie ten fragment: świetnej bajki o piratach, zawierającej elementy fantastyczne.

Dnia 26.08.2014 o 11:05, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Nie wiem co powiedzieć....


To może wyjaśnię... Pozwoliłeś sobie na żart (trzeba książkę przeczytać najpierw), odpowiedziałem tym samym (czyli żartem). Wydawało mi się, że jest tak mało subtelny, że aż oczywisty. Widocznie się myliłem ;) Żeby nie było dalszych nieporozumień, powiem więcej, pozwalając sobie na odrobinę kryptoreklamy. Tolkiena znam, jak sądzę, całkiem nieźle. Pisałem z jego dzieł magisterkę, zacząłem pisać doktorat (który później porzuciłem, bo zauważyłem, że coś, co wcześniej było pasją i hobby, zaczęło się przeradzać w przykry obowiązek, a do tego nie chciałem dopuścić; doszły do tego też inne czynniki, ale to już kompletnie inna para kaloszy). Moje obecne wydanie Władcy Pierścieni w tej chwili trzyma się na słowo honoru, ma 15 lat i wypełnione jest moimi notatkami, przemyśleniami i wątpliwościami. Czytam WP średnio raz w roku i zawsze znajduję w nim coś nowego. Hobbita czytam raczej rzadziej, może raz na 2-3 lata, ale myślę, że tu również mogę powiedzieć, że znam tę książkę całkiem nieźle.

Dnia 26.08.2014 o 11:05, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Licencia Artistica...Tym się różni adaptacja od inscenizacji... Jackson miał prawo "przerobić"
to i owo, bo kino rządzi się swoimi prawami.


Ależ proszę bardzo, niech się rządzi! Powiem więcej, są sytuacje, gdy wychodzi to na dobre. Ale akurat w przypadku Jacksona miałem więcej zastrzeżeń, niż pochwał. Wyjątek stanowi tu "Drużyna Pierścienia", która jest dla mnie prawdziwą perełką i którą uwielbiam. Pozostałe filmy... Już nie tak bardzo. Skoro go bronisz, wyjaśnij mi, jeśli możesz, jaki by sens zmienienia Faramira w to coś, co widzimy na ekranie? Bo z książkowym Faramirem nie ma on nic wspólnego. Jest zarozumiały (a to Boromir miał być tym "pysznym" w rodzinie), arogancki i egocentryczny. Czyli jest wszystkim tym, czym książkowy Faramir, szlachetny aż do bólu, nie był.

Dnia 26.08.2014 o 11:05, Alexei_Kaumanavardze napisał:

W "Drużynie Pierścienia" brakowało mi Tom-a Bumbadilla


Bombadila.

Mnie zupełnie go nie brakowało, jeśli już, to bardziej liczyłem na scenę z kurhanami.

Dnia 26.08.2014 o 11:05, Alexei_Kaumanavardze napisał:

a jednak po latach uznaję, że wyszło to widowisku na lepsze.


Taa... a potem Jackson wpada na "genialny" pomysł, i scenę, w której w oryginale pojawia się Bombadil (czyli Starą Wierzbę), przekazuje Drzewcowi. Czemu? Po co? Skoro już z tego zrezygnował, to wypadałoby się jednak trzymać tej decyzji.

Dnia 26.08.2014 o 11:05, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Poza tym, target Hobbita książkowego, a filmowego jest inny. Stąd zmiany.


To wyjaśnij mi, kto jest tym "targetem" (serio, czy naprawdę nie można powiedzieć np. "potencjalny odbiorca"?) dla scen z saniami pomykającymi na płozach po lesie (powodzenia życzę w takim przedsięwzięciu) oraz przedziwnej sceny z beczkami? A skoro już przy tym jesteśmy, kto jest "targetem" dla Legolasa i Tauriel? Bo jedyne, co mi przychodzi do głowy, to napalone nastolatki (na Orlanda Blooma) i napaleni nastolatkowie (na Evangeline Lilly). Lepszego wyjaśnienia niestety nie potrafię znaleźć.

Dnia 26.08.2014 o 11:05, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Spoiler

Trinity "nie ginie"

w Reaktywacji, nie w Rewolucjach.


Mam wrażenie (ponownie), że nie czytasz, tego, co piszę, lecz odpowiadasz na to, co TOBIE wydaje się, że napisałem... A to oznacza, że rozmowa trochę mija się z celem. Przecież chyba wyraźnie napisałem: "trójka była jedną wielką pomyłką przy pracy. Do dziś nie rozumiem, co kierowało Wachowskimi, gdy (w domyśle - trójkę) tworzyli, ale chyba było to po prostu wypalenie. Scena

Spoiler

śmierci Trinity

(...)". (kluczowe słowa pogrubiono). Czyli napisałem, że
Spoiler

Trinity ginie w trójce

. Trójka to Matrix: Rewolucje. W Matrix: Rewolucje, pod koniec,
Spoiler

Trinity ginie

. Co jest w tym niejasne? W żadnym momencie nie odniosłem się do sceny z Reaktywacji, w której
Spoiler

Neo "wskrzesza" Trinity

. (dodałem spojlery ;) ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.08.2014 o 15:58, Ring5 napisał:

Chyba trochę się pogubiłem... Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku, KotOR (1 i
2) znajdują się wcześniej, niż serial... Czyli właściwie KotORy też właśnie poszły się
[biiiiip].


Dobra, nie załapałem o co chodzi... Sorry.

Dnia 26.08.2014 o 15:58, Ring5 napisał:

Nie mówię nie, ale jednak nie zmienia to faktu, że za bardzo dużą część zamieszania w
EU odpowiadają nie autorzy, ale właśnie sam Lucas, który najpierw mówi jedno, a potem
robi co innego ;)


I co do tego też się zgadzamy.

Dnia 26.08.2014 o 15:58, Ring5 napisał:

Czemu hejterstwem? Bo nie podobały mi się Epizody I-III? Bo uważam je za nieprzemyślane,
słabe (w przypadku jedynki jedyną rzeczą, która tę część ratowała, byli Liam Neeson oraz
Ray Park), kulejące pod względem fabuły oraz gry aktorskiej (pozdrowienia dla drewnianego
Haydena Christensena, który byłby idealnym wręcz partnerem dla Kristen Stewart)? Nie
wiedziałem, że posiadanie własnego zdania = hejt.


I teraz jest lepiej:) A nie:" Nie bo nie":)) (Swoją drogą i Liam Neeson i Alec Guinnes zawyżali poziom aktorski grając mentorów głównych bohaterów i obydwaj zginęli:))

Dnia 26.08.2014 o 15:58, Ring5 napisał:

To może wyjaśnię... Pozwoliłeś sobie na żart (trzeba książkę przeczytać najpierw),
odpowiedziałem tym samym (czyli żartem). Wydawało mi się, że jest tak mało subtelny,
że aż oczywisty. Widocznie się myliłem ;) Żeby nie było dalszych nieporozumień, powiem
więcej, pozwalając sobie na odrobinę kryptoreklamy. Tolkiena znam, jak sądzę, całkiem
nieźle. Pisałem z jego dzieł magisterkę, zacząłem pisać doktorat (który później porzuciłem,
bo zauważyłem, że coś, co wcześniej było pasją i hobby, zaczęło się przeradzać w przykry
obowiązek, a do tego nie chciałem dopuścić; doszły do tego też inne czynniki, ale to
już kompletnie inna para kaloszy). Moje obecne wydanie Władcy Pierścieni w tej chwili
trzyma się na słowo honoru, ma 15 lat i wypełnione jest moimi notatkami, przemyśleniami
i wątpliwościami. Czytam WP średnio raz w roku i zawsze znajduję w nim coś nowego. Hobbita
czytam raczej rzadziej, może raz na 2-3 lata, ale myślę, że tu również mogę powiedzieć,
że znam tę książkę całkiem nieźle.


Ok, OK niezałapałem (ogólnie dziś coś ciężko myślę)

Dnia 26.08.2014 o 15:58, Ring5 napisał:

Ależ proszę bardzo, niech się rządzi! Powiem więcej, są sytuacje, gdy wychodzi to na
dobre. Ale akurat w przypadku Jacksona miałem więcej zastrzeżeń, niż pochwał. Wyjątek
stanowi tu "Drużyna Pierścienia", która jest dla mnie prawdziwą perełką i którą uwielbiam.
Pozostałe filmy... Już nie tak bardzo. Skoro go bronisz, wyjaśnij mi, jeśli możesz, jaki
by sens zmienienia Faramira w to coś, co widzimy na ekranie? Bo z książkowym Faramirem
nie ma on nic wspólnego. Jest zarozumiały (a to Boromir miał być tym "pysznym" w rodzinie),
arogancki i egocentryczny. Czyli jest wszystkim tym, czym książkowy Faramir, szlachetny
aż do bólu, nie był.


A moim zdaniem to sprawiło, że Faramir przestał być wkurzający do bólu. A czy był w filmie aż takim skurczybykiem? Ja tego tak nie odebrałem. A, że ze śmierci Boromira Jackson zrobił melodramat... Cóż, nie wszystko musiało mu wyjść.

Dnia 26.08.2014 o 15:58, Ring5 napisał:

To wyjaśnij mi, kto jest tym "targetem" (serio, czy naprawdę nie można powiedzieć np.
"potencjalny odbiorca"?) dla scen z saniami pomykającymi na płozach po lesie (powodzenia
życzę w takim przedsięwzięciu) oraz przedziwnej sceny z beczkami? A skoro już przy tym
jesteśmy, kto jest "targetem" dla Legolasa i Tauriel? Bo jedyne, co mi przychodzi do
głowy, to napalone nastolatki (na Orlanda Blooma) i napaleni nastolatkowie (na Evangeline
Lilly). Lepszego wyjaśnienia niestety nie potrafię znaleźć.


Już tłumaczę. Hobbit`a książkowego Tolkien napisał jako odpowiedź na "Opowieści z Narni" z których autorem łączyła go... "szorstka, męska przyjaźń". Napisał ją więc dla dzieci. Natomiast Peter Jackson celuje w target 18-50 lat, a więc taki co sam już zarabia i który chce wydać pieniądze na kino. Proste. Trzeba więc dostarczyć to, czego niedouczeni amerykanie się spodziewają: Władcy Pierścieni, tylko z innymi bohaterami. Musi więc być pościg i efektowna walka. Trochę nieudolnie skopiował co prawda w tym "Piratów'', ale takie są prawa rynku.

Dnia 26.08.2014 o 15:58, Ring5 napisał:

Mam wrażenie (ponownie), że nie czytasz, tego, co piszę, lecz odpowiadasz na to, co TOBIE
wydaje się, że napisałem... A to oznacza, że rozmowa trochę mija się z celem. Przecież
chyba wyraźnie napisałem: "trójka była jedną wielką pomyłką przy pracy. Do
dziś nie rozumiem, co kierowało Wachowskimi, gdy (w domyśle - trójkę)
tworzyli, ale chyba było to po prostu wypalenie. Scena

Spoiler

śmierci Trinity


(...)". (kluczowe słowa pogrubiono). Czyli napisałem, że
Spoiler

Trinity ginie w trójce

.
Trójka to Matrix: Rewolucje. W Matrix: Rewolucje, pod koniec,
Spoiler

Trinity ginie

. Co
jest w tym niejasne? W żadnym momencie nie odniosłem się do sceny z Reaktywacji, w której
Spoiler

Neo "wskrzesza" Trinity

. (dodałem spojlery ;) ).


Zapomniałem o jej śmierci w 3-ce... Co samo w sobie jest recenzją tej części.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować