Zaloguj się, aby obserwować  
Tajemnic

Asasyni (fantasy) - forumowa gra RPG

424 postów w tym temacie

To co się tutaj dzieje to jedno wielkie spamowisko. Przyhamujcie ludzie!
Zastępcę MG wyznaczę po tym jak przeczytam wasze posty - chcę się zorientować jak piszecie.
Jutro około 12 napiszę posta rozpoczynającego. Kto nie napisze do 21 w poniedziałek zostanie wyrzucony.
Zarzucam listą graczy i dzielę ich na trzy grupy - po prostu nie chcę zrobić dwóch "przeciążonych" drużyn. Kiedy niektórzy będą się odłączali przeprowadzimy zmiany.
1) Jacek i Damian - Tarlos - koczownik.
3) Nagaroth - Asbarath zwany Cieniem - Człowiek.
3) Tajemnic (MG i ja :)) - Sander - pół-elf
2) tajgun92 - Zaorish - potomek drowa i leśnego elfa.
1) Cahlind - Aldis - Drow
3) Adamzzz - Shadowthief zwany "Złowieszczym Cieniem" - Elf księżycowy (ciekawe :) Czy mógłbyś powiedzieć nam co robi Klejnot Mroku? :))
2)WIelbiciel DSII - Clidix - Człowiek
1) Jaki Ganh1 - Shain Un''Shallach (coś ze Spellforce''a?) - Mroczny Elf
2) IPI-Tiiba-Kyra - Judei Thos - Elf (chyba chodziło Ci o Gorzelnika albo coś takiego...)
3) Immortal 1 - Shaimar - Mroczny Elf, zarażony wampiryzmem.
2) Matizk12 - Matizk - Leśny Elf
Obiecałem jeszcze dwóm osobom, że będą mogły się przyłączyć, ale dla innych koniec rekrutacji. Cyferki oznaczają grupę. Kierowałem się przypadkiem (czapka i zwinięte kawałki papieru :)). Grupa 2 zostanie niedługo uzupełniona.
Post startowy jutro!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.01.2007 o 23:03, Tajemnic napisał:

3) Adamzzz - Shadowthief zwany "Złowieszczym Cieniem" - Elf księżycowy (ciekawe :) Czy mógłbyś
powiedzieć nam co robi Klejnot Mroku? :))


Sorry za spam...ale nie mogłem się powstrzymać od wyjaśnienia. Jest to bezcenny klejnot rodzinny. Gdy trzyma się go w rękach trzeba wymówić szeptem formułę, a na 10 minut stajesz się niewidzialnym dla otoczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[offtop => No cóż... Zaczynamy!]
Siedziałem spokojnie w moim ascetycznie umeblowanym pokoju i wpatrywałem się z uwagą w palnik. A właściwie w naczynie na nim. Już teraz zaczynało bulgotać, a miało przejść całkowicie w stan gazowy za jakieś kilka godzin. Całe szczęście, że przykryłem to coś szklanym kloszem - paskudztwo podobno potrafi wywołać rozległe oparzenia samym dotknięciem. Przepis, znalazłem w księdze którą właśnie czytałem - Cerhid Fadren Olda. Tytułu nie mogłem zrozumieć, ale już sama treść była pisana runami nieumarłych. Niektóre przepisy były naprawdę niesamowite, ale nie posiadałem (ba! nie słyszałem!) o większości składników.
Po chwili rozległo się pukanie. Delikatne i pełne szacunku. Prawdopodobnie jakiś uczniak.
- Wejść! - burknąłem.
Nie pomyliłem się. Młody Krwawy Elf wszedł i spojrzał na mnie z wyczekiwaniem.
- Po co przyszedłeś? - powiedziałem w końcu.
- Przywódca powiedział, że jest zatrudnienie dla waszej grupy...
- Rozumiem. Mam iść, tak?
- Tak...
Westchnąłem. Skoro wzywa Przywódca, nie wypada odmawiać... Już po chwili szedłem jednym z naszych tuneli. Dźwięk kroków rozbrzmiewał w tych prastarych jaskiniach. Nieraz zastanawiałem się, ile nasz zakon ma w ogóle lat?
Pokręciłem głową - to nie była sprawa na teraz. Byłem już blisko Komnaty Zleceń. Pchnąłem drzwi.
Jak zwykle olśniło mnie piękno tego miejsca. Nigdy się nie mogłem nadziwić, że w takim miejscu planuje się śmierci innych. Zauważyłem, że oprócz mnie, jest tutaj dziesięciu innych. I Przywódca.
Nie miał grzmiącego głosu. Był on delikatny i śpiewny. Nikomu nie udało się zidentyfikować do jakiej rasy należy... Przemówił.
- Witajcie.
- Witaj Przywódco.
Uśmiechnął się. Widziałem go kilkakrotnie i zauważyłem, że często to robi. Nikt nie wiedział dlaczego.
- A więc młodzi... Są tu trzy osoby, które chcą z wami porozmawiać.
Skrzywiłem się. Eufemizmy. Wieczne eufenizmy. Czy nie prościej byłoby powiedzieć "zleceniodawcy"? Zauważyłem, że Przywódca mi się przygląda. Przystopowałem z takimi myślami - było ogólnie wiadome, że potrafi czytać w myślach.
- Zostaniecie podzieleni. Tarlos, Aldis, Shain Un''Shallach - do tamtej komnaty. Zaorish, Clidix, Judei Thos, Matizk - tam. Asbarath, Sander, Shadowthief, Shaimar - tam. Powodzenia. Później zgłoście się do Komnat Teleportów.
Rozeszliśmy się. Ruszyliśmy do małych pokoików, w których odbywało się zlecanie. U nas siedział człowiek.
A w każdym razie wyglądał na człowieka. Lata treningu, nauczyły nas widzieć rzeczy takimi jakimi są. Miał problemy z poruszaniem się i często przestawał oddychać. Nawet na pięć minut.
Prawdopodobnie wampir - przesłał nam wszystkim na osobistym "kanale myślowym" Asbarath.
- Witajcie.
Lekko skinęliśmy głowami.
- Waszym celem będzie pewien wysoki elf. Imienia nie będę zdradzał, bo to niepotrzebne. Znajdziecie go w Retugathi.
Gwizdnąłem cicho - wysoki elf w mieście nieumarłych, to zdecydowanie nie codzienność.
- Jak wygląda? - zapytał Złowieszczy Cień.
- Wysoki, krótko przycięte zielone włosy, ubiera się z przepychem. Znajdziecie go prawdopodobnie w pałacu lub okolicach. Cały w bliznach - to efekt poprzedniego zamachu. Korzysta z Oka Magii, więc uważajcie w jego pobliżu.
No tak... Oko Magii. Średnio popularny artefakt. Dzięki niemu można widzieć w ciemności oraz rozpoznać aurę danej postaci.
- To wszystko.
Ruszyliśmy razem w stronę Komnat Teleportacji. Wszyscy byliśmy gotowi do akcji. Weszliśmy do środka.
Tenthor otwierał już zamaskowany portal. Trifre przyglądała mu się. Kiedy wesziśmy odwróciła się.
- Jedna zła wiadomość. - Powiedziała bez ogródek.
Wszyscy od razu zamarliśmu.
- Najbliższe miejsce w którym można otworzyć portal, to niewielka knajpka w Dolnym Mieście. Będziecie musieli się kawałek przejść. W obie strony.
To nie było nic nadzwyczajnego. Utrudniające - owszem, ale nie uniemożliwiające.
- Trifre! Maskuj! - Thentor przystąpił do ostatniej fazy.
Po chwili ziejąca granatem elipsa otworzyła się w powietrzu.
- Wchodzić! - Krzyknął Thentor.
Ruszyliśmy jeden za drugim nie mówiąc nic.
W końcu to tylko kolejne zlecenie...
[offtop => grupa 1 i 2 same opiszą spotkanie i wyruszenie]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

1. Imię: Rob (jeśli będzie to możliwe, to chciałbym w trakcie gry zmienić imię, bo jest jakieś takie mało klimatyczne, a chciałbym wymyślić jakieś zawierające mój nick - myślę, że przy tak wielu uczestnikach połapanie się - przynajmniej na początku - kto jest kim, będzie bardzo trudne)
2. Rasa: Człowiek
3. Opis: Wysoki (190 cm), dobrze zbudowany. Mimo bardzo masywnej postury doskonale się skrada. Twarz bardzo blada, sine usta, podkrążone oczy. Tęczówki oczu są idealnie czarne, przez co zupełnie nieodróżnialne od źrenicy, co daje mu nieco demoniczny wygląd i często wzbudza strach u wrogów. Białka przekrwione. Ogólnie wygląda, jakby od dobrych paru dni już nie żył, mimo to jest jak najbardziej żywy i wielu już się o tym przekonało na własnej skórze.
Od dziecka szkolony w walce kataną. Kilka lat temu znalazł przy swojej ofierze dziwny miecz, wykonany z czarnego metalu. Od tamtej pory porzucił katanę, a z mieczem nigdy sie nie rozstaje. Doskonale rzuca nożami, i bardzo dobrze walczy wręcz. Wyjątkowy antytalent jesli chodzi o wszelkiego rodzaju łuki i kusze.
W przypadku komplikacji, lub niepowodzenia misji doskonale nadaje się do odwracania uwagi i osłaniania tyłów. W bezpośredniej walce potrafi unieszkodliwić pokaźną grupkę przeciwników, a następnie zniknąć bez śladu.
4. Broń: Wspomniany już tajemniczy czarny miecz (w trakcie gry dokładniej go opiszę, bo jeden z ciekawszych artefaktów mojej "produkcji"), 8 nożów do rzucania, sztylet ukryty w bucie.
5. Strój wykonany z czarnej skóry
6. Talent: wojownik
7. Myśl początkowa: zamroczenie - czar bardzo przydatny przy walce z dużą liczbą przeciwników. Po jego użyciu wszyscy w promieniu 5 metrów nagle zapominają, co mieli przed chwilą zrobić. Oczywiście gdy widzą przed sobą naszego bohatera z zakrwawionym mieczem szybko sobie przypominają, ale te kilka sekund w zupełności wystarczy, aby znacznie zredukować liczbę przeciwników.

[Na początek chciałbym powiedzieć, że nie jestem pewien, czy będę mógł pisać regularnie, więc na razie będzie to okres testowy - chcę zobaczyć jaki będzie wynik konfrontacji mojego braku czasu z ta grą. Na pewno będę starał się pisac jak najwięcej, ale zobaczymy jak to będzie. No i mam nadzieje, że się nie spóźniłem i to ja byłem jedną z tych osób, którym MG obiecał miejsce w drużynie. :)

PS: Tajemnic==> Może na razie sam poprowadzisz swoją drużynę, aby reszta mogła zorientować sie, jak w ogóle ma wyglądać taka misja. Myślę też, że każda drużyna powinna dostać swojego "małego" MG, który by przewodził grupie]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[może być tak?]

Powoli nadchodził wieczór. Siedzieliśmy w komnacie. Tarlos z nudów zaczął bawić się nożem, Shain czytał jakąś księgę a Cahlind polerował katane. Nagle, na środku pomieszczenia pojawił się duży teleport, z którego wyszedł wysoki człowiek ubrany w szlachecki strój i obwieszony złotem. Drużyna zabójców zerwała się i ruszyła na niego z bronią. Nagle powiedział:
-Stójcie! Słyszałem, że jesteście jednymi z najlepszych zabójców na świecie.
- No to dobrze słyszałeś- Odparł Tarlos- chciałbyś się o tym przekonać na własnej skórze?
- Nie, ale myślę, że mój brat z chęcią by się o tym przekonał. Mam dla was zadanie. Czy mógłbym usiąść?- powiedział bogacz.
-Taa siadaj- burknął Cahlind.
Nieznajomy usiadł w kącie na jednym z dość zaniedbanych krzeseł. Rozejrzał się po pomieszczeniu i powoli zaczął mówic:
- nazywam się Valdis z rodu Kreshwood i jestem księciem Cardoru, królestwa leżacego na północy. Mój ojciec zmarł niedawno, więc powinienem objąć po nim tron, lecz moj brat wygnał mnie pod pretekstem, że zamordowałem ojca. za trzy dni ma odbyć się jego koronacja. Chcę, abyście go zgładzili.
-A co będziemy z tego mieć?- wtrącił się Shain.
-Myślę, że 1000 sztuk złota wystarczy. Macie tu zaliczkę- mówiąc to żucił na środek pokoju sakiewkę, z której wypadło kilka klejnotów.
-Hmm, to jak, przyjmujemy zlecenie?- zapytał Tarlos.
- Mi tam pasuje- odparł Cahlind
-Ale za wszystkie piwa z karczmy płacisz ty- powiedział Shain do księcia
-No dobrze-odparł Valdis z dość kwaśną miną.
-No to gdzie i kiedy się spotykamy?- zapytał Tarlos
-Zostanę tu do jutra w karczmie ,,Pod Zdechłym Dzikiem". Przyjdzcie tam z samego rana.
Książe wstał, poprawił ubranie i spowrotem wszedł w teleport, który zamknał się po chwili. Tarlos, Shain i Cahlind podzielili między siebie klejnoty, które zostawił Valdis, przygotowali ekwipunek i poszli spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak zwyklę zaspałem bo o północy bawiłem się nożem ,Cahlind chrapał tak jak troll z snie zimowym o ile one w niego zapadają .
Jak wstaliśmy to powiedziałem:
-Mam tego doszyć Cahlind nie dość że chrapiesz jak troll to jeszcze palca sę skaleczyłem.
-Bo się bawisz nożem .
-Tja ja tam się bawię w sprzątanie gości.-powiedziałem.
-No to idziemy do Zdechłego Dzika.
-No...
I poszliśmy ,ale coś było nie tak.
-To chyba pułapka -Powiedział Shain.
-No chyba...
I wyskoczyli jaczyść ludzie i walczyliśmy .Po walczę powiedziałem :
-Ograbmy ich.
Znaleśliśmy 120szt. złota,Jakiś miecz i petardy dymne.
Doszliśmy do karczmy i słuchaliśmy opis zadania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Macie zabić Lorda Karsa-powiedział Valdis
-Co???-powiedziałem- Za zabicie lorda chcę 2000. złota!
-My też -powiedzieli Aldis (Cahlind ) i Shain.
-Ok ,ale po wykowaniu zadania.
-Ale pamiętaj jak nie zapłacisz to będziesz gnij zw grobie -Powiedziałem.
-Tarlos uspokuj sie-Krzyknął Shain.
-Tobie tylko złoto w łbie-Powiedział Aldis.
-No to idziemy zabić tego Karsa,Marsa czy jak mu tam.
-No.
I poszliśmy do hrabstwa DART gdzie była forteca Okara gdzie był Kars.
-Aldis idziesz pierwszy na bramę, ja zajmę kaplicę ,a ty Tarlos Sałe tronową-Powiedział Shain.
Ja zaplanowaliśmy tak zrobiliśmy , ale cos poszło nie tak bo Shain gdzieś zginął w tym zamku.
-Idę po Shaina-powiedziałem.
-Ok ja poczekam w tamtych krzakach.
Po dwóch godzinach znalesliśmy Shain który spał w łóżku królewskim.
Przy zabiciu lorda nie obylo sie bez walki.
Ja mam duże ranny na nodze i rękach,Aldis na klacie ,a o Shainie już lepij nie mówić.
6.000 szt. złota otrzymaliśmy i wróciliśmy do naszego obozu.
-Już niedługo następne zleczenie-powiedziałem.
-Hehe-Śmiał się Shain.


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[offtop => chyba nie za późno aby się zgłosić?
Imię: Ashien
Rasa: Elf
Opis: Widzisz wysokiego elfa, dobrze umięśnionego.Nosi na sobie długą, złocisto - czarną szatę. Jego długie, złociste włosy spadają na ramiona i ciągną się aż do pasa.Maska z dziwnymi wzorami zasłania całą twarz. Gdy się do niego zbliżasz, mówi do ciebie tylko kilka słów - Śmierć,odrzucenie,zemsta...
Broń: Wzmocniony magicznie łuk z drzewa cisowego,zatrute strzały asasynów
Ekwipunek dodatkowy: nikomu nieznany magiczny proszek, klejnot portali
Talent: Zaklinacz (mogę za drobną opłatą zaklinać przedmioty)
Myśl początkowa: Dalekie widzenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Asbarath, Sander, Shadowthief, Shaimar
Shaimar spoglądał na towarzyszy, spoglądając co jakiś czas czy wszystko dobrze z jego trucizną.
-Gotowe.- rzekł chwytając flakonik.
Otworzył go i powoli zaczął nalewać truciznę na swoje szpony.Popatrzył na Asbaratha, który bacznie studiował jakąś księgę.Sander zaś ćwiczył swoje umiejętności psychiczne.Shadowthief polerował swój sztylet.
-Czas się zbierać.- rzekł Sander.
Towarzysze nie wiedzieli o co chodzi.Nagle przed nimi pojawił się portal.Powolnym krokiem szedli przez ten twór magii.Znaleźli się w umarłym lesie.Drzewa były bez liści i gałęzi, zaś tu i ówdzie słychać było złowrogie szepty.
W oddali widać było opuszczone i zaniedbane wieże, które lada chwila mogły runąć.Drużyna powoli zbliżała się do
Retugathi, miasta nieumarłych.Shadowthief spojrzał się do tyłu.Mgła, tylko mgła.Oto co ujrzał.Zaniepokojony ruszył szybszym krokiem.Shaimar coś wyczuł.Po chwili jakiś szkielet z mieczem za drzewem odleciał na kilkanaście metrów i rozpadł się na małe kawałki.Potraktował go Uderzeniem Psionicznym, które jak dotąd było niezawodne.
Towarzysze chwycili za broń.Z drzew skoczył jakiś szkielet w stalowej zbroji w dośc dobrym stanie i z wielkim, dwuręcznym mieczem, zaś zza obumarłych drzew wkroczyło 3 liszów.Lisze dziwnie patrząc na Shaimara, zostawiły go i czym prędzej zaatakowały resztę drużyny."O co chodzi?"- zapytał Sander Shaimara w wewnętrznym kanale myślowym."Domyśl się."- odpowiedział mu mroczny elf.Po chwili Asbarath uskoczył na drzewo i jednym zamaszystym ciosem odciął jednemu liszowi czaszkę używając swojego zakrzywionego, arabskiego sztyletu.Lisz bez czaszki powstał i poskładał się na nowo.Shadowthief swoim zatrutym sztyletem powalił dwóch liszów.Sander czym prędzej użył pirokinezy, lecz nie zadziałała.Shadowthief wypróbował na szkielecie-wojowniku swojej telekiezy.Uniósł jego martwe kości po czym rzucił je zamaszyście o drzewo.Kości wojownika zamieniły się w popiół."Pozostało jeszcze 3 liszów, jak mamy ich pokonać?!"- zapytał Shadowthief w wewnętrznym kanale myślowym Asbaratha."Nie wiem, ale wydaje mi się, że powinniśmy użyć swojej mocy psychicznej."- odpowiedział.Shaimar nie atakowany przez nieumarłych zakradł się z tyłu i odepchnął wszystkich trzech swoim uderzeniem psionicznym.Shadowthief żeby zniszczyć doszczętnie te plugastwa użył telekinezy i z dużym wysiłkiem uniósł je, po czym rzucił liszów z całej siły o ziemię.Martwe kości już się nie ruszały.Po pokonaniu
nieumarłych istot, drużyna ruszyła ku Retugathi, gdzie mieli znaleźć poszukiwanego, wysokiego elfa."To o co wtedy chodziło? Czemu one Cie nie atakowały?!"- zapytał Sander w kanale myślowym Shaimara."Przecież jestem wampirem, one mnie nie tkną, choćby chciały.Wyczytałem z ksiąg, że istoty zarażone wampiryzmem mają jakąś wewnętrzną aurę, która się uwalnia po utracie życia.Owa aura niszczy wszystkich nieumarłych w pobliżu, może o to chodziło..."- odpowiedział Shaimar.Drużyna była już blisko.U bram stało 6 nieumarłych strażników.Towarzysze postanowili wybrać się inną drogą.Odszedli kawałek od bramy i zaczęli wspinać się po murze...

[następny członek drużyny niech opisze zamach na wysokiego elfa]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Shain spoglądał na Zachodzące słońce. Było przepiękne! Odbijało się od Tam Tamar''u, i zachodziło za szczytami Południowego Łańcucha Gór Wietrzynych. Usłyszał zbilżające się kroki. Miał bardzo wyczulony i precyzyjny słuch. Odwrócił się, to był Hinrik Karison, jego przyjaciel.
Ugh...Byłem w fortecy, nie mają nalewki, hik....- rzekł "lekko" podcięty Hinrik.
Hmm...Zastanawiałeś się co jest na Szczycie Muriandir? - zapytał się Shain
Hmm...hik...Zapewne ostatni portal, prowadzący do..hik...tego miejsca gdzie jest Rohen...- powiedział Hinrik
Muszę tam wyruszyć! Tam jest zapewne to czego szukam...- wykrzyknął Shain.
Craig? Twój brat? Wiesz, przecież on...
Nie żyje? A masz na to dowody? - zapytał się Shain
Niee...Ale już od 2 lat nie wrócił z Lodowej Marchii! - odpowiedział Hinrik
Właśnie! Zapewne ten portal prowadzi do Lodowej Marchii! Pamiętasz co mówił Rohen? Są tylko dwa miejsca w których jest portal do Lodowej Marchii! - powiedział Shain
Tak! Ale on już jeden zniszczył, a nie wiadomo czy to jest jedyny portal który został! Rohen i Craig byli w Lodowej Marchii, razem znikneli! - krzyknął Hinrik..
Ciii...Słyszysz? - szepnął Shain
Co znowu? Arrrgghhh....
Hinrik! - krzyknął Shain
Za dużo wiesz, psie! Zginiesz jak twój brat - powiedział Morderod
Haha... Mój brat nie zginął, Morderod! - krzyknął Shain
Zobaczymy! Walcz piseeeeeee...ugghhh
Z ust Morderoda wypłynęła krew...
Craig? To ty?...- ostatnim tchnieniem rzekł Morderod
....nie ma tu co prawda żadnej zabójczej walki, ale niedlugo będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Do kwatery skrytobójców wszedł wysoki elf w masce. Nie przedstawił się, tylko powiedział, że chce porozmawiać z przywódcą.
-Poczekaj tu.- powiedział któryś z obecnych
Elf usiadł, wyciągnął łuk i zaczął go polerować...
Po chwili przyszedł szef...
- Słyszałem, że masz do mnie jakąś sprawę?- rzucił Sander
- Tak.Ktoś mi powiedział, że szukacie ludzi...
- Nic mi o tym nie wiadomo. Dobry jesteś?
- Sam siebie nie oceniam...
- Chodź więc do mojej komnaty, porozmawiamy...
Elf wstał, schował łuk, a zebranych przeszedł dreszcz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zaorish siedział na murze miasta do którego właśnie przybył i patrzył w niebo. Była pełnia. Nie lubiał pełni. Wolał gdy niebo było zachmurzone. Wtedy ciężej cię złapać i łatwiej wykonać zlecenie. Ale teraz to nie miało znaczenia. Nikt go nie ścigał, bo po co? Nic nie zrobił...jeszcze.
Zaorish westchnął i zeskoczył w krzaki.
[offtop => myśli postaci będe pisał w nawiasach]"już czas"- pomyślał i zaczął biec w kierunku miejsca spotkania. Kierował się zgodnie ze wskazówkami zleceniodawcy. Zleceniodawcy, któremu nie ufał. Ale on nikomu nie ufał.
Przez jakiś czas trzymał się głównej drogi, potem skręcił w bocznął alejkę. Ślepy zaułek.
Dobra, spokojnie- powiedział do siebie- tak miało być.
Zaułek był pełen najróżniejszych śmieci i odpadków. Zaorish zaczął je przetrząsać. W końcu po krótkiej chwili znalazł w końcu pod jednym ze stosów odpadków dżwiczki do piwnicy. Pociągnął. Zamknięte. Zabujca coraz barziej się niepokoił. One powinny być otwarte. Przynajmniej tak powiedział zleceniodawca. Zaorish zaklnął. "Trudno muszę sobie sam poradzić". Wyjął z kieszeni na piersi swój uniwersalny wytrych i zaczął dłubać w zamku. Nie był on zbyt skomplikowany. Po chwili drzwi były otwarte. Zaorish najpierw uchylił je, by się prekonać co jest po drógiej stronie. Zobaczył drewniany stół, kilka krzeseł i to w zasadzie było wszystko. Zdecydował się wejść. Zamknął za sobą drzwi. Nikt na niego nie czekał. A powinien.
"Gdzie jest reszta? Powinni tu być jeszcze niejaki Clidix, Matizk i Judei Jakiś tam z którymi miałem współpracować. No i zleceniodawca." Coraz mniej mu się to podobało. Miał nadzieję, że się po prostu spóźniają. Mimo wszystko postanowił poczekać, czy ktoś przyjdzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Do miasta Nightcrawl przybył młody, ubrany na czarno elf. Zatrzymał się w pobliskiej tawernie, napił się, zjadł i położył się spać. Następnego dnia wyruszył szukać pracy. Trzeba było przyznać, że ten młodzieniec miał fach w ręku i nadludzką siłę wzroku. Idąc ulicami złapał i zaciągnął go do ciemnej uliczki ubrany na czarno tajemniczy człowiek. Zabrał go do Tajemnej Grupy 3 - od teraz jest najemnikiem - asasynem. Tym młodzieńcem byłem ja - Adam - od dziś Shadowthief.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.01.2007 o 13:47, Adamzzz napisał:

Do miasta Nightcrawl przybył młody, ubrany na czarno elf. Zatrzymał się w pobliskiej tawernie,
napił się, zjadł i położył się spać. Następnego dnia wyruszył szukać pracy. Trzeba było przyznać,
że ten młodzieniec miał fach w ręku i nadludzką siłę wzroku. Idąc ulicami złapał i zaciągnął
go do ciemnej uliczki ubrany na czarno tajemniczy człowiek. Zabrał go do Tajemnej Grupy 3 -
od teraz jest najemnikiem - asasynem. Tym młodzieńcem byłem ja - Adam - od dziś Shadowthief.


Sorry za te głupoty - nie doczytałem do końca opisu Tajemnica....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować