Zaloguj się, aby obserwować  
Mumin

Komnata Bractwa Smoczego Serca w Karczmie ,,Smoczy Kufel,,

1142 postów w tym temacie

Walgierz z zadowoleniem przyjął wtoczenie się towarzystwa do karczmy. Ile można się szwendać po gościńcu?
Wściekłe spojrzenia, przeplatane z wyrzutami nie zbiły z pantałyku krasnoluda. Wyszczerzył bezczelnie uzębienie i rzekł pewnym głosem:
- Tyle każdy zdobył, ile mu się należało. Ja łeb nadstawiałem, to i łupu nieco uszczknąłem - pieszczotliwie pogładził wypchany mieszek - A tutaj obecny Nym w walce się przysłużył i też z pustymi kieszeniami nie wrócił. Żeby wam się smutno nie robiło... - zawiesił głos - Miodu karczmarzu podaj! Albo rozbij beczułkę i podstaw nam ją tutaj, bo trza gardło przepłukać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Ty im miodem oczu nie zamydlisz, a już napewno nie tej elficy, która bierzy w twoją stronę a lewa dłoń błyszczy się jakąś poświatą ... to ja sie usunę ... - dodał Gregor przysiadając się do Narrenturma.
- O jaką "resztę" pytałeś, bo nie zrozumiałem - zapytał grzecznie
- Zaraz ci powiem , ale teraz nie przeszkadzaj, bo chyba będzie fajne widowisko - przerwał Narrenturm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Nieznajomy wtoczył sie do karczmy zmęczony i mokry jak szczur. Lało jak z cebra. Zły był, że musiał wracać sam, ale nie winił towarzyszy, bo w jaskini sie nieco... ekhm pogubił. Siakieś iluzje, ruchome ściany, hałas i pułapki zdezorientowały go i w końcu oddzielił sie od reszty drużyny. W końcu znalazł komnatę gdzie chyba kiedyś był skarb, ale sądząc po śladach i obecnym stanie tego skarbu ktoś był tam już przed nim. I tym kimś był krasnolud. Rozczarowany i zmęczony wojownik odpoczał trochę w pustej sali, po czym pozbierał co jeszcze zostało do pozbierania i ruszył w drogę powrotną.
Ta odbyła sie nie bez przygód, bo jacyś niemili panowie chcieli od niego pożyczyć pieniądze. Ale byli nieuprzejmi i źle sie dla nich skończyło, bo to Obcy pożyczył od nich trochę pieniędzy, a także broń i konia.
Tak obładowany wszedł do zajazdu i powiedział tylko:
- Piwa! I coś do jedzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Kolejka dla całej drużyny ! - wrzasnął Nym. To było dla nich istne zaskoczenie. A po chwili, zanim karczmarz jeszcze zdążył zareagować wrzasnął:
- Żartowałem, muahahahahaha ! - jednak drow zawsze pozostanie drowem. Stuknął kufel z kuflem Walgierza i wesoło zaczął nucić pod nosem jakąś mniej lub bardziej sprośną piosenkę w języku drowów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Walgierz podniósł głowę ze stołu. Na szczęście zdążył odsunąć miskę z jedzeniem, zanim ciężar głowy przekroczył dopuszczalne standarty i runęła mu ona na blat. Teraz towarzyszył mu tępy ból głowy, jakby małe potworki okładały mu głowę młotami kowalskimi...
- Miodu - ryknął i skrzywił się straszliwie, bo natychmiast poczuł konsekwencje podniesienia głosu. Potworki zwiększyły bowiem siłę i częstotliwość uderzeń. Krasnolud jęknął tylko, ale za chwilę odzyskał nadzieję, bo karczmarz przyniósł właśnie otwartą beczułkę miodu. Kilka łyków i w walgierz poczęło wstępować życie. Powoli zaczął sobie przypominać, ż powodem całego nieszczęścia było wczorajsze pijaństwo i to, że się dał namówić na szklanicę węgrzyna. Tak, to zapewne przez niego - pomyślał zdecydowanie - Miód nie szkodzi. Miód jest dobry na wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Siedząc przy stole i popijając miodzik, walgierz zabawiał się grą w kości. Grał ze sobą, bo jakoś nikogo poza karczmarzem na sali nie było. Z tego samego powodu nie było z kim pogadać, a walgierz strasznie takich sytuacji nie lubiał. Kto miał podziwiać jego siłę i zaradność, wysłuchiwać błyskotliwych historyjek, jeśli krasnolud siedział sam?
Rzucił kośćmi i zmarszczył brwi. Znowu trzy trójki. Dziwne. Piąty raz z rzędu. Wygądało to na jakąś magiczną sztuczkę, ale walgierz nie wyczuwał magii. Wzruszył ramionami i zamówił kolejny antałek miodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W tym momencie do karczmy wszedł wędrownik w czerwonej szacie i z mieczem u pasa.Usiadł w kącie zamawiając przy tym najprzedniejsze wino w tej gospodzie.Przy składaniu zamówienia wymienił kilka słów z barmanem.Barman podał mu dwa kufle.Wędrowiec chwycił obydwanaczynia z trunkiem i przysiadł się do walgierza.Następnie podał jeden z kufli walgierzowi i zaczął rozmowe.
-Jestem Probos ostatni z rodu Gnammon w okolicy,przybywam do ciebie z zadaniem albowiem uznałem że na tym zadupiu nie znajde nikogo lepszego od ciebie.Lecz zanim omówimy szczegóły przedstaw mi się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.07.2006 o 20:36, Probos napisał:

Następnie podał jeden z kufli walgierzowi i zaczął rozmowe.
-Jestem Probos ostatni z rodu Gnammon w okolicy,przybywam do ciebie z zadaniem albowiem uznałem że na tym zadupiu nie znajde nikogo lepszego od ciebie.Lecz zanim omówimy szczegóły przedstaw mi się.

- Na wstępie już błąd popełniasz myśląc, że gdziekolwiek znajdziesz kogoś lepszego ode mnie. Jam jest walgierz, krasnolud z rodu Tęgich Łbów. Najemnikiem jestem i niebezpieczeństwa żadnego się nie lękam. Za to sporo niebezpieczeństw lęka się mnie - walgierz gestem podziękował za wino i dolał sobie miodu.
- Tego sfermentowanego kompotu nie tykam, bo dla niewiast tylko dobre jest. Pijam jeno miód, piwo i gorzałkę mocną. Ale nie krępuj się, pij co tam sobie życzysz. Co cię sprowadza do tej zacnej karczmy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Mam dla ciebie nie lada zadanie.Przybywam tu jako potajemny posłannik króla.Zapewne słyszałeś o wzmożonych ruchach partyzantów na terenie hrabstwa Ruiteg.Jeśli nie oświecam cie.Otóz ostatnio zajęte tereny przez króla nazwane przez niego hrabstwem Ruiteg zostały opanowane przez buntowników!Pomyśl jak oni śmieli podnieść ręke na króla!!Teraz ich przeklęta armia rusza w kierunku stolicy.Po haniebnej porażce na Polach Winnerty armia króla jest w rozsypce i nie ma sił do dalszej walki.Z tego względu szukam odważnego osobnika który ruszy w celu potajemnego zabójstwa dowódcy tej bandy renegatów o imieniu Jan z Ferty.Przyjmujesz zadanie?Oczywiście zostaniesz hojnie obdarzony przez króla.Więc jak?

W ten sposób wysłannik króla Probos zakończył swoją opowieść i oczekuje decyzji walgierza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.07.2006 o 20:54, Probos napisał:

Z tego względu szukam odważnego osobnika który ruszy w celu potajemnego zabójstwa dowódcy tej bandy renegatów o imieniu Jan z Ferty.Przyjmujesz zadanie?Oczywiście zostaniesz hojnie obdarzony przez króla.Więc jak?
W ten sposób wysłannik króla Probos zakończył swoją opowieść i oczekuje decyzji walgierza

Walgierz wysłuchał spokojnie przybysza, po czym zapytał:
- Czy ja ci wyglądam na skrytobójcę? Mam może czarne wdzianko i noże za pasem? - Topór stojący w zasięgu jego ręki bardzo się różnił od noża - Ułatwię ci odpowiedź. Nie, nie trudnię się zabijaniem ludzi za pieniądze. Znaczy nie detalicznie - mruknął gładząc brodę - Prawdę powiedziawszy nie interesuje mnie czy ten rebeliant ujmuje się za gwałconymi wieśniakami, czy sam chciałby to robić, w politykę bowiem się nie mieszam. Stwora jakowegoś mogę ubić, kilku zbrojnych poprowadzić, ale jeśli się po mnie spodziewasz czatowania pod łożem, toś źle trafił - krasnolud zarechotał.
Uniósł kubek miodu i wypił go do dna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 05.07.2006 o 21:19, walgierz napisał:

Walgierz wysłuchał spokojnie przybysza, po czym zapytał:
- Czy ja ci wyglądam na skrytobójcę? Mam może czarne wdzianko i noże za pasem? - Topór stojący
w zasięgu jego ręki bardzo się różnił od noża - Ułatwię ci odpowiedź. Nie, nie trudnię się
zabijaniem ludzi za pieniądze. Znaczy nie detalicznie - mruknął gładząc brodę - Prawdę powiedziawszy
nie interesuje mnie czy ten rebeliant ujmuje się za gwałconymi wieśniakami, czy sam chciałby
to robić, w politykę bowiem się nie mieszam. Stwora jakowegoś mogę ubić, kilku zbrojnych poprowadzić,
ale jeśli się po mnie spodziewasz czatowania pod łożem, toś źle trafił - krasnolud zarechotał.
Uniósł kubek miodu i wypił go do dna.


No cóż skoro to zadanie przerasta twoje możliwości mam w zanadrzu jeszcze inne-zadrwił z krasnala Probos - Otóż chodzi o to że w kanionie na wshód stąd grasuje ogromna banda goblinów napadająca na karawany kupieckie.Płace od ręki, podejmujesz się? - stanowczo zapytał Probos -Barman!Dwa kufle miodu dla tego jegomościa.Na mój koszt oczywiście - powiedział chytrze wędrowiec wskazując na walgierza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Daj mu pokój przyjacielu! A najpierw daj mu dziewkę, beczkę półtoraka i jakąś błyskotkę na zachętę. Może wtedy go czymś zainteresujesz - zawołał zza sąsiedniego stołu Gregor.
Walgierz mając zajęte ręce dużym dzbanem piwa nie mógł na to zareagować, bo musiałby to przyjemne naczynie odstawić.
- To może ciebie zainteresuje moja propozycja? - zapytał przybysz
- Słyszałem o czym mówiłeś - odparł Gregor - wróciliśmy dopiero co z trudnej wyprawy i musimy odpocząć. Pogadaj jednak z resztą towarzystwa. Kto wie czy nie znajdziesz chętnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W tym momencie Probos wszedł na stół i ogłosił tubalnym głosem.
-Potrzebuje śmiałków którzy wykonają dla mnie wiele trudnych zadań,często będą one wymagały narażenia życia!Lecz pamiętajcie że płaci sam król!Na pewno wynagrodzi szczodrze śmiałków!
Następnie zszedł ze stołu i powiedział - Barman! - Tak? - Kolejka dla wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

*Do karczmy wchodzi człowiek wyglądający na przemytnika-podarte ubrania, chytry wzrok i wszystko inne co powinien mieć przemytnik. Mówi:
-Witam wszystkich biesiadników! Pierwszy raz zawędrowałem do tej karczmy! Nazywam się Wojtek i nie jedno na świecie widziałem!-
Siada przy ławie i obserwuje wszystkich uważnie...*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Do Wojtka w mgnieniu oka przysiadł się Probos.
-Witaj wędrowcze.Masz tutaj antałek miodu aby się rozgrzać gdyż widze że na polu za ciepło nie jest.Wyglądasz mi na odpowiednią osobe do pewnego zadania.Chodzi mi o potajemne zabójstwo.Wszystko jest robione z inicjatywy króla więc nie martw się o wynagrodzenie.Na pewno będzie wysokie.Chcesz wysłuchać szczegółów teraz czy dopiero jak zakończysz kosztować ten trunek?A zapomniałem się przedstawić!Jestem Probos wysłannik króla, a ty?
Skończył Probos i zaczął się wpatrywać w pełną skupienia twarz Wojtka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Przemytnik, zawodowym mordercą? Co o tym sądzisz Walgierzu? - zapytał Gregor
- Tak, ciekawe czy rodzina stypę urządzi ...
- Może nawet miód podadzą - mruknął Gregor
- A panienki u was ładne? - dorzucił Nym
Probos spojrzał zgorszony na rechoczącą trójkę
- Nie gniewaj się brachu - uspokajał go Gregor - poczekaj chwilę niech reszta ochłonie, może coś uradzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Barman!Daj im po antałku miodu żeby się na chwile zamkneli!Na mój koszt.A co do naszej sprawy to czy jest jeszcze ktoś zainteresowany jakąś pracą dla mnie i króla czy raczej nie?Bo jak nie to dopije wino i wychodze.
Warknął Probos wyrażnie zdenerwowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Obcy zazwyczaj milczący dzisiaj był w wyjątkowo dobrym humorze. Nie dość że przednie piwo poprawiło mu humor, to jeszcze dodatkowych atrakcji dostarczył kolo w czerwonym podający sie za człowieka "króla". Szastał kasą i zamawiał ludziom kolejki, co nigdy nie wróżyło nic dobrego. Widać że albo niedoświadczony, albo zdesperowany.
- Co sadzisz Gregor?- odezwał sie obcy patrząc na spiętego walgierza i sfrustrowanego Probosa, a także na Wojtka, gościa w szmatach który niedawno wbił sie do knajpy.
- Na moje to wszyscy jak se wypiją, to Probos goły i wesoły będzie se wracał do króla- przyda mu sie jakas dobra wymowka... - dodał obcy nieco plącząc się od wypitego trunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.07.2006 o 18:38, Probos napisał:

Warknął Probos wyrażnie zdenerwowany.


- Nie gniewaj się! Masz tu do czynienia z drużyną. Mniej lub bardziej zgraną ale jednak drużyną. Decyzje podejmowane są też razem. Nikt tu raczej samotnych akcji nie zaplanuje. A że nie wszyscy nadają się do dyskusji bo spite już toto jak szpadelki, musisz poczekać - uspokajał przybysza Gregor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować