gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Ja muszę to z siebie wyrzucić, wreszcie komuś powiem bo w realnym świecie się wstydze. Otóż podrywałem dziewczyne, i na szcęście nic z tego nie wyszło. Mówie na szczęście bo pomimo swojego wieku (21) zachwuje się na dziecko, a ja niedoświadczony jeszcze leciałem na wygląd. Jest mi strasznie wstyd, to dla mnie przestroga, aby u dziewczyny nie całkiem przywiązywać wagę do wyglądu. Dobrze że nikt z kumpli nie wiem że do niej kręciłem bo by mnie wyśmiali i bym stracił moją reputację. Na szczęście przejrzałem na własne uszy. Trzeba kogoś dobrze poznac zanim się zadecyduje na powzięcie dalszej znajomości. Jeżeli ktoś chce dzieciaka mieć za partnera ( tak, również w żeńską płeć to działa, są dziewczyny zachowujące się jak bachory, naprawdę) to proszę, tylko potem nie mówcie że was nie ostrzegałem! A zresztą co ja tu za pierdoły piszę, i tak zrobicie co chcecie. Dzięki za przeczytanie mojich majaków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.02.2008 o 21:14, Nertis napisał:

@dawidos170

> Zależy. Ja tak robię do koleżanek ;) albo buziak w policzek nagle ;p

Hohoho ^^...ja to zapewne znając życie za takiego buziaka dostałbym liścia jak się patrzy...takiego
farta już mam ;).


Nertis wszystko to kwestia podejścia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/ ciach 8< /

Hmm... Szczerze to myślę, że nic. Są różni ludzi, różne rodzaje miłości i różne sposoby jej okazywania. Może stanie się bardziej uczuciowa z czasem, a póki co Ty zajmij się tą rolą. Jestem pewien, że jeśli okazuje choć odrobinę tego o czym mówimy, to Ty jesteś na pewno szczęśliwy i sprawa Ci to radość :) Weź pod uwagę, że gdyby była taka cały czas, taka jaka chcesz aby była to np: słowo "kocham" nie znaczyłoby aż tyle. Natomiast powiedziane pod wpływem nagłego przypływu uczuć i niesłyszane jakiś czas, może sprawić mnóstwo radości. Choć nie mam pojęcia o jakim związku właśnie mówimy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.02.2008 o 18:49, Mudra napisał:

To jest ogólna odpowiedź na post G A X X''a ;-)

Miło, że ktoś przekręca moją ksywkę na właściwą - miała wyglądać, tak jak napisałeś, ale jak się rejestrowałem, to mi się coś popierniczyło ;)

Pytanie, a właściwie zagadnienie jest jasne: czy da się uniknąć banalności próbując być romantycznym i czy można samemu ocenić, to czy jest się romantykiem. A naturalnie odpowiedź daje nam subiektywne rozumienie tego, abstrakcyjnego przecież, pojęcia. Analiza, którą zaproponowałeś dałaby nam podział na elementy "kanonu romantyzmu" i osobiste wyobrażenia. Ale zaczynając ten temat chciałem zwrócić uwagę na szczególną przypadkowość w odbiorze zachowań, które według nas są romantyczne i o tym pisałem w postach do dawidos170. Idealnym przykładem jest tykus - w życiu mi by do głowy nie przyszedł taki pomysł, ani tym bardziej, że może mieć coś wspólnego z jakąkolwiek odmianą romantyzmu.

dawidos170

Dnia 26.02.2008 o 18:49, Mudra napisał:

A co jak inni utwierdzają Cię w tym przekonaniu a wybrance się nie spodoba?

Wtedy stanowisko, które opisałeś w poprzednim poście wydaje się być silnie ugruntowane, ale nie bezsprzeczne.
(że to z nią jest coś nie tak)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.02.2008 o 14:10, gaax napisał:

> To jest ogólna odpowiedź na post G A X X''a ;-)
Miło, że ktoś przekręca moją ksywkę na właściwą - miała wyglądać, tak jak napisałeś,
ale jak się rejestrowałem, to mi się coś popierniczyło ;)

Przepraszam i ... proszę bardzo ;-)

Dnia 28.02.2008 o 14:10, gaax napisał:

Pytanie, a właściwie zagadnienie jest jasne: czy da się uniknąć banalności próbując być
romantycznym i czy można samemu ocenić, to czy jest się romantykiem. A naturalnie odpowiedź
daje nam subiektywne rozumienie tego, abstrakcyjnego przecież, pojęcia. /.../
Ale zaczynając ten temat chciałem zwrócić uwagę na szczególną przypadkowość w odbiorze
zachowań, które według nas są romantyczne i o tym pisałem w postach do dawidos170.
Idealnym przykładem jest tykus - w życiu mi by do głowy nie przyszedł taki pomysł,
ani tym bardziej, że może mieć coś wspólnego z jakąkolwiek odmianą romantyzmu.

Zgadzam się z tym co napisałeś, pozostaje jednak pewien niedosyt. Mianowicie brak nam jednoznacznej odpowiedzi na postawione przez Ciebie pytanie ... pokusisz sie? ;-). Do tej pory udało nam się ustalić, że jest to wypadkowa naszego indywidualizmu, subiektywizmu i kto wie jakich jeszcze "izmów". Hmmm ... szczerze, to jednak wtgląda mi to na sytuację patową ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Choć nie mam pojęcia o jakim związku właśnie mówimy :)

O związku, który stali i dawni bywalcy tego tematu od dawna znają ;) A ja od blisko 4 lat, choć dopiero od jakiegoś roku między mną a Nią wytwarza się coś na kształt... czy ja wiem - związku? O, pierwszy raz tak nazwałem to coś :)

Jasne, masz stuprocentową rację - podczas jej rzadkich przypływów czułości zachowuje się niesamowicie (chociaż ani jednego słowa na emocje nie wypowiedziała, komunikacja niestety jest średnia). Przy czym podczas wybitnie częstych przypływów "normalności" ciężko w Niej znaleźć coś ponad przyjaciółkę.

Mimo że zachowujemy się jak naprawdę dobra, stara para to wciąż nie mogę doprowadzić do najmniejszej chociaż bliskości - wzięcie jej za rękę w jej oczach jest już czymś niesamowicie zażyłym i... tak, chyba tak - boi się tego. No i niby jest fajnie, ale jednak nie obraziłbym się za odrobinę okazania jakiegoś przywiązania, uznania tego, że jesteśmy razem.

I tak cud, że od 4 lat ani przez chwilkę mi nie mija to jak mi na niej zależy. I staram się wciąż. Tylko co jakiś czas mam drobne wahania, czy aby na pewno to cokolwiek da ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.02.2008 o 16:15, Sephirath napisał:

Mimo że zachowujemy się jak naprawdę dobra, stara para to wciąż nie mogę doprowadzić
do najmniejszej chociaż bliskości - wzięcie jej za rękę w jej oczach jest już czymś niesamowicie
zażyłym i... tak, chyba tak - boi się tego. No i niby jest fajnie, ale jednak nie obraziłbym
się za odrobinę okazania jakiegoś przywiązania, uznania tego, że jesteśmy razem.

Może po prostu związek w jej zdaniu to coś poważnego i nie jest na to gotowa? Może uważa ,że warto jeszcze poczekać? Ale moim zdaniem powinieneś ją do tego przyzwyczajać jeżeli Ci zależy.

Ostatnio coś dziwnego poczułem kiedy pewna koleżanka koło mnie przeszła ;] znamy się już jakiś rok ,ale ja nie umiałem do niej podejść i pogadać na osobności. Teraz to się zmieniło postanowiłem coś z tym zrobić i zaryzykować... a nuż coś będzie. Wiec postanowiłem z nią pogadać w wolnej chwili i czesciej pisze do niej esy. Nie chce pisać do niej codziennie bo nie lubie sie narzucać. Teraz będziemy w siatkarskich mixtach grać to może uda mi się do niej zbliżyć ;p i tutaj prosze o jakieś porady dla mnie co mógłbym zrobić ,żeby ją bardziej sobą zainteresować :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.02.2008 o 17:35, mlynar911 napisał:

Może po prostu związek w jej zdaniu to coś poważnego i nie jest na to gotowa? Może uważa
,że warto jeszcze poczekać? Ale moim zdaniem powinieneś ją do tego przyzwyczajać jeżeli
Ci zależy.

Ech, to to i sam wiem, że muszę ją przyzwyczajać. Choćby przykład z dziś:
"Trochę się za Tobą stęskniłem, wiesz? :)"
"Nie wiem, ale przecież i tak nie widujemy się codziennie"

I najgorsze jest to, że ona wcale w napisaniu czegoś takiego nie widzi nic dziwnego. To nie problem podejścia, tylko całego sposobu myślenia.

Ot, zagwozdka :?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.02.2008 o 17:49, Sephirath napisał:

I najgorsze jest to, że ona wcale w napisaniu czegoś takiego nie widzi nic dziwnego.
To nie problem podejścia, tylko całego sposobu myślenia.

Ot, zagwozdka :?

Hmm to moim zdaniem ona nie dopuszcza do siebie myśli ,że możecie być razem. Albo sorry jest troche nie teges ;p

>ale przecież i tak nie widujemy się codziennie
To mi jakoś śmierdzi ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

a ja Ci powiem tak: przyjaciel mojej bdb koleżanki spytał się jej o chodzenie. Stwierdził, że ją kocha, ale ona go nie kochała bo chciała tylko przyjaźni. On zrobił wtedy głupią rzecz - przestał się do niej odzywać i zaczął się nad sobą użalać, choć wcześniej byli najlepszymi przyjaciółmi. No co za głupie zachowanie. Nie rób ewentualnie tego samego...
"Nic na siłę" -> dobre motto. Najlepiej jak miłość przychodzi z czasem. Jeżeli chcesz już jej pomóc to najlepiej metodą małych kroczków ;) Sephirath - tobie ciężko tak powiedzieć :P 4 lata to kupa czasu... przede wszystkim się zastanów czy chcesz ryzykować i zbliżyć się do niej. Jeżeli jesteś już pewny to tak jak radził mlynar pokaż jej, że bardzo Ci na niej zależy. Przede wszystkim ona nie może być zaskoczona twoją nagłą zmianą nastawienia. Może nie jest gotowa... kobiet nie zrozumiesz :P A wahania są normalne. W sumie to ryzyk - fizyk. Jeżeli nie możesz o niej przestać myśleć to masz problem. Albo będziecie tak trwali, albo ona znajdzie kogoś innego co Ci serce złamie. No chyba że w końcu będziecie razem... może spróbuj porozglądać się za kimś innym? wzbudzisz zazdrość... ale to kiepski pomysł. Osobiście tak bym nie zrobił, ale piszę luźne sugestie. Reasumując, jeżeli nie zmieni Ci się nastawienie wobec niej, dalej Ci na niej zależy i nie chcesz być z żadną inną to czekaj i staraj się pokazać jej jak bardzo Ci na niej zależy... 3mam kciuki ;)

mlynar991 -> wykaż się grą, pokaż ciało... a jeżeli chodzi o nie fizyczne aspekty to rozmowa, rozmowa, rozmowa. Inteligentna rozmowa. Musisz mieć dużo tematów z nią i od czasu do czasu jakiś ładny komplement typu, że ładnie gra czy dobrze serwuje. Na takim etapie waszej znajomości to chyba będzie odpowiednie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.02.2008 o 18:13, turbol napisał:

On zrobił wtedy głupią
rzecz - przestał się do niej odzywać i zaczął się nad sobą użalać, choć wcześniej byli

Rzeczywiście głupie. Tym bardziej, że jeśli osoba kochana była uczciwa i fair (a musiała być skoro była Przyjacielem zakochanego) to dla niej też jest to swego rodzaju cios: wie, że nie może dać nic więcej i wie, że osoba, którą darzy przyjaźnią będzie cierpieć przez nieszczęśliwe uczucie.

Dnia 28.02.2008 o 18:13, turbol napisał:

Może nie jest gotowa... kobiet nie zrozumiesz :P A wahania są normalne. W sumie to ryzyk
- fizyk. Jeżeli nie możesz o niej przestać myśleć to masz problem. Albo będziecie tak
trwali, albo ona znajdzie kogoś innego co Ci serce złamie.

Taaa... kobiet nie da się zrozumieć. Taka płeć, cóż poradzić. Co do zamiany przyjaźni w coś innego (wiadomo co mam na myśli) to może należałoby obserwować ową osobę bardzo uważnie? Może ta osoba też coś czuje więcej i ma taki sam dylemat? A jeśli nie to cóż... jest tutaj dość poważny problem. Ryzykując możemy albo wygrać, jeśli ta osoba się zgodzi na coś więcej niż przyjaźń, albo zostanie tak jak było (aczkolwiek osoba kochana będzie w dość nieciekawym położeniu o czym już wyżej pisałam), albo osoba kochana ze strachu zakończy przyjaźń. A jak nie zaryzykujemy to wiadomo na co się skazujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie... Niby lepiej zaryzykować, ale to już pozostaje w kwestii Sephirath''a. Musi sam podjąć decyzję. Wóz albo przewóz... no albo pozostanie w tym samym, niewygodnym miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>mlynar991 -> wykaż się grą, pokaż ciało... a jeżeli chodzi o nie fizyczne aspekty

Dnia 28.02.2008 o 18:13, turbol napisał:

to rozmowa, rozmowa, rozmowa. Inteligentna rozmowa. Musisz mieć dużo tematów z nią i
od czasu do czasu jakiś ładny komplement typu, że ładnie gra czy dobrze serwuje. Na takim
etapie waszej znajomości to chyba będzie odpowiednie ;)

No cały czas jej mówie ,że ja przy niej to pchełka co do grania w siatke. Co do gry to ją komplementuje i to bardzo ;p nie wiem czy to działa ;] ale chyba lepiej zaryzykować niż czekać cale życie na zbawienie co?? ;] jeszcze jakieś rady??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.02.2008 o 19:40, mlynar911 napisał:

No cały czas jej mówie ,że ja przy niej to pchełka co do grania w siatke. Co do gry to
ją komplementuje i to bardzo ;p nie wiem czy to działa ;] ale chyba lepiej zaryzykować
niż czekać cale życie na zbawienie co?? ;] jeszcze jakieś rady??

Ah moim zdaniem raczej nie powinieneś być taki miły że aż słodki, bo Cię oleje albo wykorzysta zależy od dziewczyny. Ale i nie powinieneś się zbytnio chwalić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie no, pewnie, że trzeba też mieć umiar w komplementowaniu żeby nie przesadzić ;) i dobrze jest mieć wyszukane komplementy. Najlepszym sposobem na podryw to oczywiście rozmowa. Trzeba rozmawiać, warto rozmawiać i jest o czym rozmawiać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.02.2008 o 20:08, turbol napisał:

Nie no, pewnie, że trzeba też mieć umiar w komplementowaniu żeby nie przesadzić ;) i
dobrze jest mieć wyszukane komplementy. Najlepszym sposobem na podryw to oczywiście rozmowa.
Trzeba rozmawiać, warto rozmawiać i jest o czym rozmawiać ;)

I nie zanudzać przede wszystkim :) Zainteresować, a potem można być obojętnym już x)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.02.2008 o 17:49, Sephirath napisał:

Ech, to to i sam wiem, że muszę ją przyzwyczajać. Choćby przykład z dziś:

Albo sam musisz się przyzwyczaić do tego w jaki sposób ona podchodzi do pewnych spraw ;) Oczywiście najlepiej dla Ciebie byłoby, żeby to ona zrozumiała, ale dla niej... Tak zgadłeś ;) Żebyś Ty zaakceptował to jaka jest :)

Dnia 28.02.2008 o 17:49, Sephirath napisał:

"Trochę się za Tobą stęskniłem, wiesz? :)"
"Nie wiem, ale przecież i tak nie widujemy się codziennie"
I najgorsze jest to, że ona wcale w napisaniu czegoś takiego nie widzi nic dziwnego.


Skąd ja to znam... Jednak zawsze zastanawiała mnie ta wręcz obojętność u kobiet. Bo albo mężczyźni są teraz za miękcy ,albo kobiety zbyt twarde.

Dnia 28.02.2008 o 17:49, Sephirath napisał:

To nie problem podejścia, tylko całego sposobu myślenia.

Najgorsze w tym problemie jest to, że praktycznie jesteśmy bezradni w walce z nim... Swoją drogą już teraz wiem dlaczego Bóg stworzył najpierw mężczyznę... xD To pewnie po to by dał trochę ciepła kobiecie, bo gdyby było odwrotnie to... pewnie kobieta wygnałaby mężczyznę z ogrodu Eden ;P Albo w ogóle nie zareagowała na jego pojawienie się :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.02.2008 o 18:13, turbol napisał:

3mam kciuki ;)

Brzmi nieźle... Wiesz gdzie jest mój cały problem - wiem, że sprawa jest wyjątkowa z jednego powodu - myśmy się już (z powodu jej nagłych ataków "nicmnieznikimniełączy") rozchodzili... No jak nie 6 to 5 razy spokojnie. Rozchodzili - ja zwyczajnie nie miałem siły, jej było zbyt głupio by cokolwiek próbować. Oczywiście, jak sam Wam opowiadam, sprawa się zmieniała, znowu coś się zaczynało... I tak to trwa w debilny sposób.

Myślałem czy nie dać sobie zupełnie spokoju, ale tak absolutnie. Problemy są dwa - naprawdę mi na niej zależy, to raz. Dwa, że mi potrzeba kogoś takiego... bliskiego, a jeśli nie Anka to po prostu żadna - mam taki fajny dar, że wszyscy ludzie których spotkam praktycznie od samego początku mnie lubią i traktują jak starego kumpla - no właśnie, kumpla. And nothing more. Często jeszcze przyjaciela, ale to wciąż ''nie to''. Nawet jeśli bym sobie z nią dał spokój, co byłoby ciężkie jak jasna Aniela - niewiele bym zyskał bo wówczas straciłbym jedyną, choćby nie wiem jak odległą szansę na bycie z kimkolwiek. Brzmi histerycznie ale taka jest niestety prawda - średnio, nie? :)

Ot, dylematy Sephiratha, hehe.

@boduczek - ona NAPRAWDĘ wie już wszystko o tym co do niej czuję i jakie miałbym wobec niej plany. Rly. I nic sobie konkretnego z tego nie robi. Znaczy, sorry, robi - jak na nią to okazuje mi tony ciepła. Tylko, że te tony to w normalnych (nie introneurotycznowertycznych) relacjach zaledwie ćwierć kropli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.02.2008 o 18:59, Sephirath napisał:

Brzmi nieźle... Wiesz gdzie jest mój cały problem - wiem, że sprawa jest wyjątkowa z
jednego powodu - myśmy się już (z powodu jej nagłych ataków "nicmnieznikimniełączy")
rozchodzili... No jak nie 6 to 5 razy spokojnie. Rozchodzili - ja zwyczajnie nie miałem
siły, jej było zbyt głupio by cokolwiek próbować. Oczywiście, jak sam Wam opowiadam,
sprawa się zmieniała, znowu coś się zaczynało... I tak to trwa w debilny sposób.

No niestety, trochę głupio, ale czytam dalej...

Dnia 29.02.2008 o 18:59, Sephirath napisał:

Myślałem czy nie dać sobie zupełnie spokoju, ale tak absolutnie. Problemy są dwa - naprawdę
mi na niej zależy, to raz.

No to widać :) Rozumiem Twój ból.
>Dwa, że mi potrzeba kogoś takiego... bliskiego,
mi też :( mam ochotę czasami napisać do kogoś smsa, ale w sumie to nie mam do kogo. Może mam 1 czy 2 takie dobre koleżanki, ale to wszystko... ja bym chciał znowu do kogoś czuć tak wiele i po prostu być kochanym... just jakby to Sol napisała ;)
>a jeśli nie

Dnia 29.02.2008 o 18:59, Sephirath napisał:

Anka to po prostu żadna - mam taki fajny dar, że wszyscy ludzie których spotkam praktycznie
od samego początku mnie lubią i traktują jak starego kumpla

fajna cecha ;)
>- no właśnie, kumpla. And

Dnia 29.02.2008 o 18:59, Sephirath napisał:

nothing more. Często jeszcze przyjaciela, ale to wciąż ''nie to''.

Też ciężko żeby tak od razu czuły do Ciebie dziewczyny coś więcej :P

Dnia 29.02.2008 o 18:59, Sephirath napisał:

Nawet jeśli bym sobie
z nią dał spokój, co byłoby ciężkie jak jasna Aniela - niewiele bym zyskał bo wówczas
straciłbym jedyną, choćby nie wiem jak odległą szansę na bycie z kimkolwiek.

>Brzmi histerycznie, ale taka jest niestety prawda - średnio, nie? :)
No jednak trochę brzmi za bardzo histerycznie. Osobiście myślę, że każdy kiedyś musi trafić na tą swoją połówkę ;) w ogóle to przecież spotkasz w swoim życiu jeszcze wiele kobiet i chociaż teraz myślisz, że Ania jest tą jedyną to zobaczysz, że w końcu to się zmieni. Tak, tak, wiem... banały, ale jednak ;)

Dnia 29.02.2008 o 18:59, Sephirath napisał:


Ot, dylematy Sephiratha, hehe.

Każdy takowe ma

Dnia 29.02.2008 o 18:59, Sephirath napisał:


@boduczek - ona NAPRAWDĘ wie już wszystko o tym co do niej czuję i jakie miałbym
wobec niej plany. Rly. I nic sobie konkretnego z tego nie robi. Znaczy, sorry, robi -
jak na nią to okazuje mi tony ciepła. Tylko, że te tony to w normalnych (nie introneurotycznowertycznych)
relacjach zaledwie ćwierć kropli.

Rozumiem :| ciężki przypadek, ale jednak całkiem częsty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Super byłoby, gdyby się w tym temacie komentowało cudze wpisy mając cokolwiek do przekazania oprócz. "trochę głupio", "mi też", "każdy tak ma" lub "ciężki przypadek". To to wiemy wszyscy nawet bez otwierania FF.

Pokrótce - wiem, że wielu jest w podobnej sytuacji, ale w zupełnie takiej samej nie - z Nią nie da się normalnie rozmawiać bo znamy się od dawna i naprawdę praktycznie wszystko o sobie wiemy, zwyczajowe próby "porozmawiania" zwyczajnie nie dają rady bo nie ma o czym w kontekście naszych relacji - oboje wiemy jak jest. Nie wiem tylko co zrobić, by się Ona w końcu przełamała. I tak, jest fajną cechą to, że ludzie z miejsca widzą we mnie kumpla. NIe jest zaś fajne to, że już im tak zostaje i nigdy zdania nie zmieniają - to w kontekście poznanych dziewczyn. I wiem, że w końcu kogoś spotkam. Haczyk w tym, że chciałbym już teraz być szczęśliwszy, jak wszyscy piszący tutaj ze strony osoby pytającej. Przecież gdyby każdy z nas szedł myśleniem "w końcu i tak z kimś będę" to po co w ogóle byłoby jakiekolwiek staranie się? No bez jaj, mało odkrywcze to było :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się