Zaloguj się, aby obserwować  
wioslo95

Angielski i rodzice

42 postów w tym temacie

Witam. Sprawa wygląda następująco. Moi rodzice wymyślili, że do lat 18 będę chodził na angielski dodatkowy do British School. Srać mi się chce na samą myśl o tym. Jak mam ich zmusić, żeby zmienili zdanie? Pomocy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.10.2009 o 20:41, wioslo95 napisał:

Witam. Sprawa wygląda następująco. Moi rodzice wymyślili, że do lat 18 będę chodził na
angielski dodatkowy do British School. Srać mi się chce na samą myśl o tym. Jak mam ich
zmusić, żeby zmienili zdanie? Pomocy!


Wg. mnie po prostu dbają o twoje wykształcenie, a wierz mi. Jeżyk obcy ( głównie angielski ) bardzo się później przyda. Ja bym na twoim miejscu nie narzekał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.10.2009 o 20:41, wioslo95 napisał:

Witam. Sprawa wygląda następująco. Moi rodzice wymyślili, że do lat 18 będę chodził na
angielski dodatkowy do British School. Srać mi się chce na samą myśl o tym. Jak mam ich
zmusić, żeby zmienili zdanie? Pomocy!


Teraz ci się nie chce to normalne ale potem im podziękujesz jak nawet nie będziesz się musiał uczyć na maturę, a i w gry się przyjemniej gra jak zna się angielski, bo wiadomo jak to jest z niektórymi polonizacjami ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.10.2009 o 20:41, wioslo95 napisał:

Witam. Sprawa wygląda następująco. Moi rodzice wymyślili, że do lat 18 będę chodził na
angielski dodatkowy do British School. Srać mi się chce na samą myśl o tym. Jak mam ich
zmusić, żeby zmienili zdanie? Pomocy!


Heh, nie rozumiem co widzisz w tym złego. Ja uczę się angielskiego od III klasy podstawówki (jestem teraz w II klasie liceum). Początkowo także byłem temu przeciwny...Ale z perspektywy czasu widzę, że warto było. Przede wszystkim, można się porozumieć z ludźmi nie z Polski normalnym językiem, a nie na migi. W przypadku gdybyś zdał egzamin FCE/CAE/CPE, to jest się zwolnionym z nauki języka na wielu studiach (kiedyś i na maturze, szkoda że dziś już nie). W "normalnej" szkole można nic nie robić na lekcji, a i tak wpadają same piątki i szóstki - poziom w szkole prywatnej jest o niebo wyższy od publicznych w tej dziedzinie.

A jak ich zmusić, żeby zmienili zdanie? Powiedz, że twoją ambicją w życiu jest chlanie jaboli/kopanie rowów (niepotrzebne skreślić) i nie potrzebujesz do tego języka obcego. Nie, nie kpię. Żyjemy w XXI wieku, jesteśmy częścią Unii Europejskiej, nieznajomość co najmniej jednego języka obcego na dobrym poziomie to po prostu żenada...A te 3 godziny tygodniowo (bo tyle zapewne zajmuje kurs) to przecież wcale nie jest dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.10.2009 o 14:25, ziptofaf napisał:

A jak ich zmusić, żeby zmienili zdanie? Powiedz, że twoją ambicją w życiu jest chlanie
jaboli/kopanie rowów (niepotrzebne skreślić) i nie potrzebujesz do tego języka obcego.
Nie, nie kpię. Żyjemy w XXI wieku, jesteśmy częścią Unii Europejskiej, nieznajomość co
najmniej jednego języka obcego na dobrym poziomie to po prostu żenada...A te 3 godziny
tygodniowo (bo tyle zapewne zajmuje kurs) to przecież wcale nie jest dużo.

Ale angielski jest w szkole przecież uczony. Zajmuje mi jakieś 5 godzin tygodniowo, bo mieszkam na zadupiu. Mam ambicje jakieś tam, ale angielski jest do dupy. Naprawdę srać mi się od tego chce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.10.2009 o 14:33, wioslo95 napisał:

Ale angielski jest w szkole przecież uczony. Zajmuje mi jakieś 5 godzin tygodniowo, bo
mieszkam na zadupiu. Mam ambicje jakieś tam, ale angielski jest do dupy. Naprawdę srać
mi się od tego chce!


W szkole to jest syf, a nie nauka angielskiego. Osoby, które uczyły się tylko w szkole mają szanse zrobić maturę rozszerzoną na może 50% (a zapewne mniej, patrząc po poziomie u mnie w klasie...), nawet FCE jest nieosiągalne przy czystej nauce w szkole. Osoby uczące się prywatnie są w stanie wyciągać powyżej 90%...To jest różnica wielu lat nauki.
Ale jeżeli tak ci nie odpowiada angielski, to pozostaje francuski, rosyjski, niemiecki itp. ^^ I chyba tylko taką alternatywę twoi rodzice mogliby przyjąć. I tak musisz się nauczyć jakiegoś języka, bez tego tak naprawdę ani rusz w przyszłości. A 100x lepiej uczyć się teraz, gdy nie ma nad tobą "bata", aniżeli na zasadzie "pół roku do matury, muszę ją zdać, a okazuje się, że na moim kierunku będzie angielski liczony". Bo wtedy to dopiero musi być zakuwanie, 5 godzin dziennie? Czy może jeszcze więcej? A nie wiesz, co cię czeka i nie wiesz, co przyda się w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

hm. sama bylam w "podobnej" sytuacji.
jakiś czas temu jeszcze marudziam, że nie chcę chodzić prywatnie na jęz. angielski...
mimo narzekań, rodzice nie zmienili zdania i dalej uczylam się prywatnie.
Teraz nie żaluję...
z angielskim dobrze { a przynajmniej tak uważam } stoję i potrafię się dobrze dogadać za granicą, więc nie marudź tylko zacznij lubić to czego się uczysz. { a angielski to już w ogóle, chyba ''najprzyjemniejsza'' rzecz do nauki, jeśli można tak to ująć :P }

Przyda Ci się, a rodzicom za jakiś czas będziesz wdzięczny, że Cię ''przymusili''
:)

a szkola?
daj spokój...
zaczęla mi się teraz nauka w LO - jestem w grupie zaawansowanej, a na lekcjach się nudzę, bo... no wlaśnie. już od dawna przerabialam to prywatnie i na lekcjach w szkole specjalnie się nie "przemęczam"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.10.2009 o 14:33, wioslo95 napisał:

Naprawdę srać
mi się od tego chce!


A co, pograłbyś sobie?
Po pierwsze co to za zwrot ze zmuszaniem rodziców do czegokolwiek. Chcesz im zagrozić, że skoczysz z okna, czy co? Dodatkowy angielski to świetna sprawa, bo ten w szkole często g daje. Angielski się przydaje, wierz mi. Ale jeśli już faktycznie aż tak bardzo nie chcesz- to spróbuj z nimi pogadać- zaproponuj jakieś inne zajęcia, na które na przykład miałbyś ochotę pochodzić- albo inny język, albo basen, albo cokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.10.2009 o 20:41, wioslo95 napisał:

Witam. Sprawa wygląda następująco. Moi rodzice wymyślili, że do lat 18 będę chodził na
angielski dodatkowy do British School. Srać mi się chce na samą myśl o tym. Jak mam ich
zmusić, żeby zmienili zdanie? Pomocy!

Ja bym się cieszył na twoim miejscu. Sam chodziłem 2 lata do International House i jakoś jestem z tego w pełni zadowolony. O wiele lepiej i łatwiej potrafię rozmawiać po angielsku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.10.2009 o 20:41, wioslo95 napisał:

Srać mi się chce na samą myśl o tym.


Skoro tak mówi teraz młodzież, to i ja nie będę używał eufemizmów. To się chłopie wysraj porządnie i idź na te zajęcia. To nie to samo, co zakuwanie w szkole i robienie nudnych ćwiczeń z książek, które zatwierdził jakiś urzędas bez matury i znajomości tegoż języka. Uczysz się dla siebie, nie dla innych. Tym lepiej, że rodzice dają ci możliwość rozwoju. Ja sam chętnie zapisałbym się na takowe zajęcia, lecz kryzys dał się we znaki mojej rodzinie. Dla chcącego jednak nie ma nic trudnego. Kupiłem parę samouczków i jakoś mi idzie. Ty będziesz miał łatwiej. Skorzystaj, bo kapryśny los nie lubi dawać drugich szans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A tam jak shitish school.... gówno tam uczą. Niech od razu cię wyślą do Anglii i czytaj tylko angielskie teksty i książki :) To tak jak z Polskim - im więcej czytasz książek w tym języku, tym mniej popełniasz błędów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Angielskiego nauczyłem się grając w gry, dlatego teraz kupuję rzadko polskie wersje gierek. Dawno temu jak się nie znało słowa jakiegoś to się ze słownikiem grała. Obecnie bez problemów się dogaduję i piszę po "ingliszowemu" ;)

Grając nauczyłem się więcej i wiedziałem więcej niż ci co chodzili na dodatkowe zajęcia jeszcze za czasów gimnazjum i liceum. Na studiach to samo ;)

Trzeba uczyć się grając, bo to połączenie przyjemności z nauką języka obcego :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No nie do końca, ale masz wiele racji. Owszem, czytanie książek, oglądanie filmów po angielsku z napisami polskimi, a później w całości po angielsku, ogólnie słuch i wzrok wpłynie najlepiej na naukę języka. Dziecko uczy się, słuchając rodziców i otoczenie, dlatego najlepiej właśnie tak się uczyć ;) A prywatnie polecam chodzić, sam chodzę i jestem o parę klas hop do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powinieneś się cieszyć! Ja niestety nie mam możliwości, aby dodatkowo chodzić na kurs.
Ogólnie idzie mi z tym językiem całkiem dobrze. Z pewnością wpłynęło na to granie w dużo anglojęzycznych gier, ale mimo to chciałbym lepiej posługiwać się anglikiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dodatkowy angielski = strata czasu i pieniędzy imho. Jeśli ktoś ma taką możliwość powinien stykać się, używać angola jak najczęściej (albo i codziennie jak to jest w moim przypadku). Dzięki temu po roku przerwy "nauki" tego języka nie mam problemów na zajęciach. W przeciwieństwie do innych studentów :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.10.2009 o 18:22, orzel286 napisał:

Dodatkowy angielski = strata czasu i pieniędzy imho. Jeśli ktoś ma taką możliwość powinien
stykać się, używać angola jak najczęściej (albo i codziennie jak to jest w moim przypadku).
Dzięki temu po roku przerwy "nauki" tego języka nie mam problemów na zajęciach. W przeciwieństwie
do innych studentów :]


no dokładnie. Wywalanie hajsu moim zdaniem. Więcej anglojęzycznych stronek też warto przeglądać oraz na forach się udzielać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.10.2009 o 19:38, Master_Miller napisał:

no dokładnie. Wywalanie hajsu moim zdaniem. Więcej anglojęzycznych stronek też warto
przeglądać oraz na forach się udzielać.


I nauczyć się angielskiego w wykonaniu amerykańskich nastoletnich dyslektyków. Świeeetna sprawa. Odruch wymiotny łatwo przychodzi czytając polskojęzyczne fora - przez styl, "bogactwo" językowe czy w końcu fleksję i ortografię. Naprawdę myślisz, że anglojęzyczne nie są tym obarczone? Język inny, pozornie prostszy, ale spartolić go zawsze się da.

Najlepsze co można zrobić dla nauki języka to konwersować, konwersować i jeszcze n razy konwersować (oczywiście od czasu do czasu uzupełniając to jakąś teorią dot. gramatyki, ale w rozsądnych ilościach)! Nawet niekoniecznie z native speakerem, ale z kimkolwiek, kto naprawdę dobrze zna język - i przy okazji zwróci uwagę na błędy, podrzuci nowe słówka. Oczywiście to dość kłopotliwa i kosztowna sprawa, bo trzeba mieć w zasadzie osobistego nauczyciela, ewentualnie mikra grupę (nie większą niż 3-osobowa), ale daje rezultaty. Sprawdzone empirycznie. Zaczynałem naukę angielskiego wraz z rozpoczęciem podstawówki, a idąc do LO już swobodnie tym językiem operowałem, stawiając zdecydowanie bardziej na poprawność i styl, aniżeli suchą komunikatywność. Aktualnie "5.0" z lektoratu jest zawsze pierwszym wpisem jaki pojawia się w moim indeksie :-)

A teraz wybaczcie ostre słowa, ale niech nikt nie próbuje mi mówić, że jest inaczej, ani żaden moderator nie waży się tego cenzurować - tak po prostu jest. Każdy kto może, a nie chce uczyć się choćby jednego języka obcego, jest debilem. I brakuje mu instynktu samozachowawczego. Bez wyjątków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No dobrze. Trochę już mi ta nerwica przeszła. W sumie mogę chodzić, nadal jest to trochę wkurzające, ale w miarę zrozumiałem czemu niby muszę. Powiedziałem mamie, że mam marzenie kopać rowy i chlać jabole, ale ona zapytała co się stanie, jak będę chciał pić z obcokrajowcem :D. Dzięki za porady i te niezwykle interesujące przesłania!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.10.2009 o 20:34, vear napisał:

> no dokładnie. Wywalanie hajsu moim zdaniem. Więcej anglojęzycznych stronek też warto

> przeglądać oraz na forach się udzielać.

I nauczyć się angielskiego w wykonaniu amerykańskich nastoletnich dyslektyków. Świeeetna
sprawa. Odruch wymiotny łatwo przychodzi czytając polskojęzyczne fora - przez styl, "bogactwo"
językowe czy w końcu fleksję i ortografię. Naprawdę myślisz, że anglojęzyczne nie są
tym obarczone? Język inny, pozornie prostszy, ale spartolić go zawsze się da.

Najlepsze co można zrobić dla nauki języka to konwersować, konwersować i jeszcze n razy
konwersować (oczywiście od czasu do czasu uzupełniając to jakąś teorią dot. gramatyki,
ale w rozsądnych ilościach)! Nawet niekoniecznie z native speakerem, ale z kimkolwiek,
kto naprawdę dobrze zna język - i przy okazji zwróci uwagę na błędy, podrzuci nowe słówka.
Oczywiście to dość kłopotliwa i kosztowna sprawa, bo trzeba mieć w zasadzie osobistego
nauczyciela, ewentualnie mikra grupę (nie większą niż 3-osobowa), ale daje rezultaty.
Sprawdzone empirycznie. Zaczynałem naukę angielskiego wraz z rozpoczęciem podstawówki,
a idąc do LO już swobodnie tym językiem operowałem, stawiając zdecydowanie bardziej na
poprawność i styl, aniżeli suchą komunikatywność. Aktualnie "5.0" z lektoratu jest zawsze
pierwszym wpisem jaki pojawia się w moim indeksie :-)

A teraz wybaczcie ostre słowa, ale niech nikt nie próbuje mi mówić, że jest inaczej,
ani żaden moderator nie waży się tego cenzurować - tak po prostu jest. Każdy kto może,
a nie chce uczyć się choćby jednego języka obcego, jest debilem. I brakuje mu instynktu
samozachowawczego. Bez wyjątków.


Taaa spróbuj wejść bez znajomości gramatyki na anglojęzyczne fora. Ja nie znam jej perfekt ale tam się można doszlifować. Jak się wchodzi na jakieś dupnięte fora to z pewnością nikogo dobrego nie znajdziemy, ale Anglia =/= Polska... ludzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować