Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Matix podobnie jak niektórzy z tu obecnych nie mógł spać. Jego wymęczone kości (trzeba było nie lenić się na wychowaniu fizycznym) nie znalazły wytchnienia na tych twardych łóżkach. Właśnie szedł na salę obiadową spożyć posiłek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tia w swoim dzienniku w kórym notuje wszystkie moje ciekawostki znalazłem to : ....." Ponieważ angielska tzw. Armia Nilu w Afryce liczyła niespełna 40 000 żołnierzy i dopiero oczekiwała na wsparcie z Wysp Brytyjskich, angielski pułkownik Dudley W. Clarke przygotował podstęp mający na celu wprowadzenie w błąd owłoskich dowodzonycddziałów h przez marszałka Rudolfo Grazianiego. Na pustyni ustawiono setki gumowych, nadmuchiwanych czołgów, dział i różnych pojazdów. Wytyczono kilometry dróg, na których odciśnięto ślady czołgowych gąsienic. Wynajęto kilka tysięcy Arabów, których wielbłądy i konie ciągnęły przez pustynię deski, wzbijając potężne tumany kurzu. Wszystkie te działania oglądane z powietrza przez włoski zwiad lotniczy sprawiały wrażenie przygotowań do walki ogromnej walki brytyjskiej. Anglicy pozwolili również Włochom na "złamanie: ich szyfru. Na podstawie informacji uzyskanych z "rozszyfrowanych" depesz oraz doniesienia swojego zwiadu lotniczego, Graziani rozkazał swym wojskom wstrzymać natarcie i okopać się, co dało Anglikom czas na ściągnięcie posiłków- tym razem prawdziwych czołgów i piechoty"

Myśle że taki materiał pana satysfakcjonuje ,nieznalazłem nazwy miejscowości ale to było gdzieś na pustyni w północnej Afryce ..... aha i ja też mam do pana pytanie
Szukałem wszędzie w swoich notatkach ale nieznalazłem niczego na temat akcji Fish , wiem tylko że działa się ona w połowie 1940 roku może mi pan na ten temat coś więcej powiedzieć , podobno jest pan bardzo dobrym hisorykiem ;];]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kukowsky nie miał ostatnio humoru na dłuższe dysputy o historii. Zamiast rozmawiać wolał on po prostu siedzieć, gnić i patrzeć w jedno miejsce... nie miał ochoty na choćby najmniejszy wysiłek. Na jego oczach było wypisane znużenie, które oznaczało, że to najlepsza pora by uciąć sobie małą drzemkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 07.09.2007 o 16:11, Phelela napisał:

Myśle że taki materiał pana satysfakcjonuje ,nieznalazłem nazwy miejscowości ale to było gdzieś
na pustyni w północnej Afryce .....


Niestety , w dalszym ciągu nie poznałem nazwy miejscowości ;]

>aha i ja też mam do pana pytanie

Dnia 07.09.2007 o 16:11, Phelela napisał:

Szukałem wszędzie w swoich notatkach ale nieznalazłem niczego na temat akcji Fish ,
wiem tylko że działa się ona w połowie 1940 roku może mi pan na ten temat coś więcej powiedzieć
, podobno jest pan bardzo dobrym hisorykiem ;];]


Oczywiście , akcja ta której celem było potajemne przetransportowanie do Kanady złota i papierów wartościowych, wartych miliardy dolarów.Gdy Pan zechce to mogę przedstawić odpowiednie dokumenty na ten temat .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Doktor habilitowany, czyli po prostu docent Pantaleon Liqid (z tym, że Pantaleon było jego imieniem) obudził następnego rana, a jedyne jego skojarzenie z dniem wczorajszym to jakaś suto zakrapiana impreza. Założył swój garniak, przyczesał długą i siwą brodę po czym zakrzyknął władczo:
- Gdzież ja położyłem moją księgę zaklęć?
Po chwili zreflektował się, zrzucił ten głupi kaptur pasujący na jakiegoś maga z laską Magnusa w dłoni i wyciągnął laptopa. Wiekowy już, lecz jego ulubiony (wszystko co w stare jest dobre, jeśli nie liczyć przeterminowanych ryb i zasiłków dla rencistów - zwykł mawiać) system windows98 grał jak ta lala. Oj, pamiętał ból, jaki sprawiła mu przesiadka parę lat temu z 95, ale skoro miał stracić dostęp do swych ulubionych por... hm, portugalskich powieści, to jednak jakoś to przeżył. Wpisał przeglądarkę hasło związane z tą imprezą, lecz nic ciekawego nie ukazało się jego oczom. Oprawki okularów, również w starym stylu zasłoniły mu linka podpisanego "browary za free". Strata nie do opisania. W końcu odłożył go, odrzucił do tyłu brodę i wyszedł z pokoju, dołączając do pozostałej loży doktorskiej.
- Witam państwa - rzekł - jestem doktorem habilitowanym, zwę się Liqid. Pantaleon Liqid. Jestem specjalistą od współczesnej polityki, choć na tej z przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku znam się też ciutek. Pochwalę się wam jednym z moich odkryć. Ponoć ten Perowowski, czy jak mu tak jest prawnukiem Zagłoby, czy innego Kmicica. Oj, musiał się dziadek na imprezie nieźle wstawić i wstrzelić gdzie nie trzeba, ale cóż. Moim zainteresowaniem są gwoździe. Ot, różne takie, miedziane, diamentowe, żelazne, mosiężne, ebonowe, szklane, różowe i sraczkowate, owalne, geoidalne, negroidalne, do trumny, szafy, dyktafonu, kariery, programu, kapsla od piwa, egzystencji ludzkiej, traktora, rzepy, żywiołaka ognia, many, krawata Samoobrony, 70-letniej dziewicy, bogactwa, rozumu, ściany, ciężki gwóźdź, złamany gwóźdź i gwoźdź do gwoździa a będzie G(w)oździkowa. Całe bogactwo gwoździ. Parę z nich wynalazłem rzecz jasna ja, ale już sam nie wiem których. A i jestem taureńskim szamanem w WoWie, hehe. Powiem wam jedno, w ramach wymiany poglądów - Stachanowicz musi odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Phew, panowie bądźmy poważni, chyba nie będziemy tutaj tylko pic i gadac o wszystkim i o niczym prawda? Można by zrobic coś konstruktywnego jak na przykład podzielenie się swoimi poglądami na temat aktualnym stosunkom polityczno-gospodarczo-socjalno-sportowo-seksualnym Białorusi i Unii Europejskiej, albowiem wydaje mi się iż nie były one aż tak zażyłe od czasów carskich! Wszakże... Co? Czemu tak na mnie wszyscy patrzą? Ehh rozumiem rozumiem...-Usiadł głębiej w fotelu, wyciągnął piersiówkę, i pociągnął mocnego łyka- Może ktoś się skusi na wódeczkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 07.09.2007 o 17:33, Kalkulator12 napisał:

-Phew, panowie bądźmy poważni, chyba nie będziemy tutaj tylko pic i gadac o wszystkim i o niczym
prawda? Można by zrobic coś konstruktywnego


Proponuję zbudowanie z zapałek wiernej kopii twierdzy w Malborku ;p

Dnia 07.09.2007 o 17:33, Kalkulator12 napisał:

Może ktoś się skusi na wódeczkę?

Tego nigdy nie odmawiam ;))
Szkło zaraz powinno się znaleźć ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 07.09.2007 o 17:42, spider88 napisał:

> -Phew, panowie bądźmy poważni, chyba nie będziemy tutaj tylko pic i gadac o wszystkim
i o niczym
> prawda? Można by zrobic coś konstruktywnego

Proponuję zbudowanie z zapałek wiernej kopii twierdzy w Malborku ;p

To świetny pomysł! Panie kolego Spiderson jest pan zaprawdę genialny!

Dnia 07.09.2007 o 17:42, spider88 napisał:

> Może ktoś się skusi na wódeczkę?
Tego nigdy nie odmawiam ;))
Szkło zaraz powinno się znaleźć ;p


Szkła nie musisz szukać, zawsze mam przy sobie prezent w postaci książki "Pan Tadeusz, ostatni zajazd na litra" w specjalnym wydaniu z czternastoma kielonkami- Calculate nalał przeźroczysty trunek do kieliszków i kiwnął głową w kierunku Spidersona- zdrówko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 07.09.2007 o 18:06, Kalkulator12 napisał:

Szkła nie musisz szukać, zawsze mam przy sobie prezent w postaci książki "Pan Tadeusz, ostatni
zajazd na litra" w specjalnym wydaniu z czternastoma kielonkami- Calculate nalał przeźroczysty
trunek do kieliszków i kiwnął głową w kierunku Spidersona- zdrówko!


- Panowie moge się dołączyć? - zaproponował Matt podchodząc spokojnym krokiem do dwóch doktorów
- Jasne - odpowiedzieli chórem
- Wasze zdrowie! - krzyknął Matix zawsze chętny do rozmaitych toastów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 07.09.2007 o 18:12, matix00 napisał:

> Szkła nie musisz szukać, zawsze mam przy sobie prezent w postaci książki "Pan Tadeusz,
ostatni
> zajazd na litra" w specjalnym wydaniu z czternastoma kielonkami- Calculate nalał przeźroczysty

> trunek do kieliszków i kiwnął głową w kierunku Spidersona- zdrówko!

- Panowie moge się dołączyć? - zaproponował Matt podchodząc spokojnym krokiem do dwóch doktorów
- Jasne - odpowiedzieli chórem
- Wasze zdrowie! - krzyknął Matix zawsze chętny do rozmaitych toastów.

Macie kolejnego chętnego - krzyknął doc. Fisher wychodząc z pokoju i widząc pijących historyków - ale żeby mieć pewność, że starczy dla wszystkich, mam tu ze sobą butelkę wyśmienitego tokaju! Komu nalać?
Zgromadzeni na sali radośnie ryknęli i po chwili do kieliszków polał się strumień aromatycznego wina, rocznik 1889.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po odpowiednio przespanej nocy Artemidiusz przebrał się, umył i zszedł do kuchni po coś do jedzenia. Szykując sobie lekkostrawny posiłek zobaczył rozmawiających ze sobą dr Sebbę oraz prof. dr hab. Spidersona. Ten drugi narzekał trochę na nowe warunki, które zastał w zamku. Cóż, na dr hab. Fiarocie nie robiły one aż tak dużego wrażenia. Lepsze to niż np. spanie pod namiotem bądź też w jakimś jednogwiazdkowym hotelu z przeciekającym dachem. A przecież i w takich miejscach przyszło mu obcować podczas swoich wypraw krajoznawczych. Z jednym jednak musiał się zgodził - pogoda była fatalna. Praktycznie nie dało się nigdzie wyjść na zewnątrz, gdyż wówczas zapalenie płuc byłoby niemal murowane. Na szczęście nie było takiej potrzeby.
Artemidiusz spokojnie spożywał kanapki z twarożkiem i popijał ciepłą herbatą. W międzyczasie zauważył, że dr Phelel zaczął zachowywać się już jak na prawdziwego naukowca przystało i nie wygadywał żadnych bzdur o jakichś galaktykach. Mimo to miał pewne problemy z odpowiedzią na pytania zadawane mu przez prof. dr hab. Spidersona. Cóż, widocznie mimo znacznej poprawy nie wrócił jeszcze do 100% przytomności umysłu.
Gdy dr hab. Fiarot postanowił udać się do swojego pokoju w celu dokładnego przygotowania sobie notatek do wystąpienia na zbliżającej się konferencji zauważył, że część historyków postanowiło przebadać gruntownie zawartość butelczyny z bezbarwnym, lecz uderzającym mocno do głowy trunkiem. Artemidiusz poczuł na sobie spojrzenie prof. dr hab. Calculate''a zapraszającego go do degustacji.
- Dziękuję bardzo - zwrócił się Artemidiusz w jego kierunku. - jednakże konferencja zbliża się wielkimi krokami, a ja wolałbym mieć pełną świadomość tego, o czym będę na niej mówił. Także niestety, ale tym razem nie skorzystam. Niemniej jeszcze raz dziękuję i jeśli można, to wypijcie Panowie również i za moje zdrowie!
Po tych słowach dr hab. Fiarot skierował swe kroki w stronę swojego pokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 07.09.2007 o 18:06, Kalkulator12 napisał:

> Proponuję zbudowanie z zapałek wiernej kopii twierdzy w Malborku ;p
To świetny pomysł! Panie kolego Spiderson jest pan zaprawdę genialny!


Jak chcecie się za to brać, to lepiej zacznijcie teraz, bo jeszcze po parę łyczków wódki wypijecie i zamiast twierdzy w Malborku będziecie z zapałek gołe kobitki budować ;-) (Historyczne rzecz jasna) Co do mnie to zostane przy herbatce, z moją głową po dwóch kieliszkach opowiadam ciekawsze bajki niż Phelela :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Budo-Budo był zniesmaczony sytuacją na zamku. Nikt nie powiadamiał ich o rozkładzie dnia, jedzenie musieli robić sobie sami, a historycy zajęli się piciem zamiast wartościowymi dysputami. To na pewno nie było to czego Budo oczekiwał po poważnej konferencji. Poszedł więc do swojego pokoju zmienić sweter i trochę poczytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 07.09.2007 o 19:30, Budo napisał:

Budo-Budo był zniesmaczony sytuacją na zamku. Nikt nie powiadamiał ich o rozkładzie dnia, jedzenie
musieli robić sobie sami, a historycy zajęli się piciem zamiast wartościowymi dysputami. To
na pewno nie było to czego Budo oczekiwał po poważnej konferencji.


Zaraz, zaraz ;p
Rozpocząłem dyskusję na temat historyczny to jakoś nikt oprócz jednego przyłączyć się nie chciał .Zaproponowałem budowę warowni nikomu się nie chce .Więc w końcu awaryjny plan "C" wylądował na stole . Nigdy na kolnie nie jeździło się jak widzę ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A właśnie - powiedział Fisher podczas dziesiątej kolejki pitej z Calculetem, spidersonem i matixem. Alhohol lekko sponiewierał ich wszystkich, więc mówił lekko nie artykułowanie:
- Zawsze ciekawiło mnie zestawienie broni z ET i tej w prawdziwej wojnie... - widząc zdziwioną twarz spidersona dodał: - ET to taki sieciowy FPS, nieważne. W wolnej chcwili może zainstalujemy ją na pana laptopie... ale odbiegam od tematu. Jestem ciekawy, czy w czasie II Wojny Światowej alianci dawali żołnierzom Steny? Zawsze wydawało mi się to nieco... dziwne. Ja rozumiem Thompsony M1, Garandy, BARy, ale Steny? Kto chciałby strzelać z tego złomu? Z tego co wiem ze stenów korzystały różnej maści ruchy oporu i były co prawda produkowane w Warszawie dla polskich żołnierzy, ale czy były na wyposażeniu Amerykanów lub Brytyjczyków?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy czuli, że konferencja jakoś nie przebiega tak, jakby sobie tego życzyli. Przynajmniej ta część, która nie obalała pół litry i nie opowiadała sobie sprośnych dowcipów. Właśnie część towarzystwa kończyła trzecią flaszkę, a reszta, zniesmaczona wybierała się do swoich pokoi, kiedy pojawił się prof. Hugh Impostor. Wszedł pewnym krokiem do wielkiej sali, w której wszyscy byli już solidnie rozgoszczeni i z szerokim uśmiechem rzekł:
- Witam Panów serdecznie! - tak rzekł, nie ma co kłamać. - Otóż, moi drodzy, chciałem rozpocząć konferencję, ale najpierw kilka słówek rzeknę. Wczoraj pan Mershnuruf nakreślił wam pokrótce plan zajęć. Widzę jednak, że niektórzy z panów zamiast udać się do jadalni woleli wyjąć konserwy i robić kanapki z pasztetem na sofie. Pan Mershnuruf stoi przez cały dzień jak kołek przy drzwiach... o tam - wskazał pana Mershnurufa, który z nietęgą miną przestępował z nogi na nogę przy wejściu do sali - a nikt nie zwrócił się do niego z żadnym pytaniem. No ni, panów wola. Wolicie jeść kanapki zamiast obiadu, wasza sprawa. Pewnie dbacie o linię. A teraz do rzeczy. Panie Mershnuruf, proszę przynieść kran i rzutnik - zwrócił się do Mershnurufa. - Panowie, przedstawiam wam listę prelegentów. Wypełnialiście przed podróżą dokumenty zgłoszeniowe i tematy referatów. Na tej podstawie sporządziłem listę osób i podzieliłem na kolejne dni konferencji. Dzisiaj wystąpienia mają profesorowie Budo-Budo, Spiderson i Skyler. Do panów dyspozycji jest laptop, rzutnik i ekran, oraz tablica i pakiet kolorowych flamastrów. Proszę o wręczenie mi państwa referatów po konferencji. Wydamy je w formie książki - po tych słowach rozejrzał się z uśmiechem po sali, spojrzał na zegarek i rzekł: - Piętnaście minut wystarczy panu na przygotowanie się do wystąpienia, profesorze Budo-Budo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Matix potrafił zachować umiar w piciu i wycofywać się w odpowiednim momencie.

- No panowie! Ja kończę. W końcu jesteśmy tu nie po to by pić ale po to aby wysłuchiwać i samemu opowiadać o historii. - powiedział Matt po czym podszedł do dr. Budo-Budo i rzekł - Powodzenia. Rad jestem, że moge wysłuchiwać uwag tak znanej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nom to ja znajde sobe jakieś miejsce i usiąde wygodnie i posłucham tego jakże imo mądrego wykładu na różne tematy
...Phelel siadł i zaczął słuchać ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sam skończył picie. W tym zamku nie chodziło przecież o to, żeby się upić, a dalsze picie mogło sięskończyć tylko tym. Powiedział do spidersona:
- No nic, jutro mi pan odpowie, teraz pora na konferencje niektórych z nas - mrugnął do niego i dodał - życzę panu powodzenia. Mam nadzieję, że coś niecoś się dowiem - to mówiąc Fisher usiadł obok Phelela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

##OFFTOP##
Cały dzień kłopoty z internetem, przepraszam, nie moja wina
## KONIEC OFFTOP##

Doc. Domar cały dzień leżał w łóżku z powodu choroby (nie ma to jak gorączka 39 stopni). Miejmy nadzieję, że nie zachorował na to samo, co siostra, bo wtedy nie będzie mógł uzbierać pieniędzy na leczenie. Jednak pod koniec dnia Domar poczuł się ciut lepiej, więc postanowił wyjść ze swojego lokum i zorientować się, co dziś się działo ciekawego.
-Dziś i jutro żadnego alkoholu!-powiedział u drzwi szanowny docent. Jakoś jego koledzy mieli skrzywoine miny, jak go usłyszeli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się