Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

- Agaehaeh kindziuk dsahgaew aehaeuhua adshga sagd sa kindziuk... milcz, adh, cholera, sagsa... Aeyay? Sgaw? Co się... Daehga, kurwa, Gaewg sgaga kindziuk jest shgayeaw... POLSKI?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Smutny grubasek obudził się z głębokiego snu dopiero późnym wieczorem. Spostrzegł, że leży w głębokim dole razem ze zwłokami tych, którzy mieli trochę mniej szczęścia i w wyniku katastrofy zginęli. Pojedyncze członki anonimowych właścicieli też wrzucił, a trupki najwyraźniej zaczynały się już rozkładać, bo powietrze w okolicy cuchnęło niemiłosiernie. Tłuścioszek usiadł na czyimś ciele, ziewnął kilka razy i postanowił wygramolić się stamtąd, przedtem jednak pożegnał się ze swoim bratem, Pridem. Poprzerzucał trochę zwłok, aż wreszcie natknął się na te, które należały do brata. Z trudem je zidentyfikował, albowiem twarz ofiary była cała wgnieciona - najwyraźniej nasz smutasek leżąc na innych, przykrywających brata całą noc, doprowadził do tego zniekształcenia. Spojrzał na niego przez chwilę, po czym rzucił mu się w ramiona, zalewając łzami jego i tak już poplamioną krwią koszulę.
- Jak mogłeś mi to zrobić, palancie?! Przecież tak cię kochałem... Nie zdążyłem ci powiedzieć tylu rzeczy... Że byłeś moim adoptowanym bratem, a twoi rodzice byli narkomanami... Że "to" pływające w zupie to były moje gluty z nosa... Że to ja cię napadłem kiedyś w parku i pobiłem twoją dziewczynę... Ech, tyle wspomnień. Szkoda, że odszedłeś. Póki jednak twa krew jeszcze nie zastygła, muszę cię skremować i oddać proch Bonny''emu... Popatrz, stoi nad dołkiem i się do ciebie uśmiecha. Śmiało Bonny, nie krępuj się! Nie pożegnałeś się jeszcze z moim bratem. Nie denerwuj się, zaraz go spalimy. Oj, oj. Przecież obiecałem. Nie masz się czego obawiać. Właściwie po co ci ten proch? Nie żartuj, dałbyś radę? Jesteś kochany. Tylko zachowuj się, jakby ciebie tu nie było, inni mogą zacząć węszyć. Nie, oczywiście że istniejesz! Skąd ten pomysł? Ech, nie denerwuj mnie, Bonny. Nie czas teraz na żarty. Też jestem głodny, patrz jaki tłuścioch ze mnie. Zjadłbyś jakiegoś martwego murzyna? Niestety nikt taki chyba nie leciał samolotem, a nawet gdyby... Nie usmażyłbym go dla ciebie. Bo to nie humanitarne?! Aha. Chyba, że tak. To nawet całkiem logiczne. Pomyślimy przy następnej katastrofie, a teraz choć, pomóż mi stąd wyjść, przecież stąd nie wyskoczę.
Po tym wyczerpującym monologu smutasek bezproblemowo wydostał się z dołka, jakby z pomocą jakiejś nieokreślonej siły, która w tej chwili zasypywała grób. Równie dobrze piasek mogła przesuwać morska bryza, ale grubasek tłumaczył to sobie inaczej. Poznał Bonny''ego jeszcze w piaskownicy, całe dzieciństwo kojarzyło mu się z tym gościem. Nie mógłby traktować go jak powietrze, zbyt wiele razem przeszli... Wojna w Wietnamie... W Afganistanie... W Iraku... Ta pierwsza co prawda tylko na kanapie podczas oglądania "Forresta Gumpa", a pozostałe dwie w grach komputerowych, ale jednak. Spaślak darzył szczególnym zamiłowaniem właśnie gry video. Odkąd pamiętał, lubował się w nich. Były dla niego odskocznią od brutalnego, pełnego szczupłych ludzi świata. To było jego drugie życie, drugi świat. Nie czas jednak na opowieści z życia naszego grubaska, kremacja nie może czekać...
Tłuścioch podczas zbierania drewna na od dawna planowane ognisko spocił się jak świnia, więc przystanął na chwilę i spojrzał raz jeszcze na brata.
- Nienawidziłem go. Zazdrościłem mu tego, że był zawsze ode mnie chudszy i przez to jego powodzenie i dziewczyn było większe od mojego. Do tego był beznadziejny w każdą grę video, w jaką zagrał. PRZEZ CIEBIE NIE PRZESZEDŁEM OSTATNIEJ KAMPANII W HEROES III PRZEZ MULTIPLAYERA! KTO CI DEBILU KAZAŁ USUWAĆ SWOJEGO GŁÓWNEGO BOHATERA Z CAŁĄ JEGO ARMIĄ?! Przecież jestem spokojny, Bonny. Gdybym tylko w decydującej chwili nie wyszedł do toalety... Gdybym nie nażarł się tak w KFC... No cóż, już więcej niczego nie spieprzy. Ty rozpalisz ogień czy ja mam to zrobić? Ta, zawsze wszystko ja...
Tłusty koleś wyjął krzesiwo i zaczął podpalać drewno. Już po piętnastu minutach nieżywi towarzysze niedoli się fajczyli, emitując w powietrze nieprzyjemny swąd.
- To może potrwać kilka godzin. Stój tu i pilnuj, by nikt nie ugasił ognia. Oczywiście, że wrócę! Ostatnio zrobiłeś się strasznie... Podejrzliwy? Nieufny? Nie poznaję cię. Potem pogadamy, teraz idę nawiązać znajomości z ocalałymi. Tylko tam będziemy mogli wcielić nasz plan w życie.
Po tych słowach gruby poszedł w stronę miejsca, skąd dochodziły go głosy rozbitków...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rozbitkowie szybko pogodzili się z sytuacją. Potrafili zebrać się w kupę, zorganizować i przygotować na kolejne dni. Można wręcz rzec, że każdy z nich odnalazł się w zaistniałej sytuacji i potrafił do niej dostosować. Wszyscy działali dla dobra ich małej wspólnoty. Jednak wydarzenie, które miało nastąpić, całkowicie zerwało jakiekolwiek kiełkujące więzi przyjaźni...

Czy pamiętacie jeszcze o dwunastu diamentach? To właśnie one będą główną przyczyną tej zbrodni! Otóż te diamenty były wyjątkowe... Nie były to zwykłe cacka dla kobiet, o nie! One miały... Moc! Zdolność zmieniania ludzkich serc. Potrafiły zasiać ziarno zła w duszy każdego człowieka i zrobić z niego potwora, który jest gotów na wszystko, aby tylko zdobyć swój Skarb. Słyszeliście o Władcy Pierścieni? O legendarnym pierścieniu, który wywierał silny wpływ na właściciela i potrafił owładnąć każdą istotą? Te diamenty mają podobną moc. Moc czynienia zła...

Wszak diamenty nie są w stanie dotknąć osób o pewnym sercu i duszy. Potrafią jedynie oddziaływać na ludzi stojących na krawędzi dobra i zła. Na ludzi, którzy wciąż nie potrafią się zdecydować, którą ścieżką podążyć. Na ludzi, którzy chowają w sercu urazę lub chęć zemsty. Wśród naszej dwunastki rozbitków, tylko dwóch uległo ich mocy. Pozostała dziesiątka diamentów wciąż próbuje przejąć kontrolę nad sercami niewinnych ludzi. Dotychczas - bezskutecznie. Szczególnie jedna osoba, jest niezwykle odporna na działanie zła. Czyżby miała jakąś szczególną moc...?

Słońce zaszło już nad horyzontem. Ludzie schodzili się do prowizorycznego obozowiska. Kindziuk szybko przeliczył nadchodzące osoby. Brakowało jednego - Avalona. Co się do cholery dzieje z tym Irlandczykiem? - krzyknął kindziuk, po czym ruszył na poszukiwania.Wraz z nim poszli kolejni ludzie z obozowiska. Po niecałych dwustu metrach, zastali makabryczny widok. Martwe ciało Avalona leżało obok Bogu ducha winnego zmasakrowanego kokosa. Biedny owoc stracił swój naturalny kształt na skutek licznych wgnieceń, które jak wyjaśniło naprędce przeprowadzone śledztwo, powstały na skutek walenia nim o głowę Avalona. Zdezorientowani "tubylcy" natychmiast zwołali naradę!

***

2. Pshemox
3. Wayzin
4. Filip
5. Asthariel
6. demerenfarsz (demrenfaris)
7. qrex
8. HBG
9. militen
10.
11. Konstantinus
12. Vorakam
13. kindziuk

Mord ---> Avalon

Przypominam o zakazie pisania postów od godziny 22, aż do mojego oficjalnego obwieszczenia z wynikiem głosowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mówiłem nie oddalać się, trzymać się razem! - krzyczał zdenerwowany kindziuk - ale nikt nigdy nie słucha! nigdy!, do czasu aż coś się nie wydarzy! - mówił to z ogromną złością, - od teraz nikt bez pozwolenia nie ma możliwości ruszania broni!, to wszystko wygląda na mord - głośno rozmyślał - kokos miał za wiele wgnieceń aby mógł być to przypadek, a zwierzęta raczej rozszarpują ciało niż biją kokosem. Oznacza to że mamy zdrajcę który w takiej sytuacji chce się pozbyć innych, tylko w jakim celu? chyba jedynym rozwiązaniem są diamenty, więc w takim razie musimy je odłożyć do wspólnych rzeczy i nie ruszać do czasu otrzymania pomocy - powiedział i po chwili dodał - dobra trzeba pochować Irlandczyka, przecież nie pozwolimy mu tutaj gnić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sorry ale diamentu nie oddam skąd mam wiedzieć że to nie ty jesteś zdrajcą i chcesz położyć na nich łapę!?
*********************
Dalej mamy pisać w taki fabularny sposób czy już wolno walić teksty typu ty jesteś w mafi bo coś tam coś tam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.01.2011 o 22:43, pshemoxx napisał:

Dalej mamy pisać w taki fabularny sposób czy już wolno walić teksty typu ty jesteś w
mafi bo coś tam coś tam?

Możesz pisać nawet pierwszego dnia, kwestia tylko tego czy ktoś weźmie twoje teorie na poważnie. Chcesz to pisz nikt ci nie broni.

******************
Qrex cieszył się jeszcze przed dłuższy czas, jednak w końcu się zmęczył i powoli powracały do niego resztki zdrowego rozsądku. Diament jest nadzieją na przyszłość ale pojawił się morderca. Jeśli zginie nici z wesołej przyszłości. Liczył jednak w dalszym ciągu na łaskę najwyższego. Jednak czasami Bogu trzeba pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.01.2011 o 22:43, pshemoxx napisał:

Sorry ale diamentu nie oddam skąd mam wiedzieć że to nie ty jesteś zdrajcą i chcesz położyć
na nich łapę!?

Właśnie dlatego, wszyscy bez wyjątku odłożą diamenty - szybko odpowiedział kindziuk - One powodują zagrożenie wewnątrz obozu a do tego nie możemy dopuścić.

Dnia 20.01.2011 o 22:43, pshemoxx napisał:

*********************
Dalej mamy pisać w taki fabularny sposób czy już wolno walić teksty typu ty jesteś w
mafi bo coś tam coś tam?


Już powoli możemy mafiować :>, jednak ten dzień co teraz jest jest ostatnim takim typowo przejściowym bo raczej ciężko coś znaleźć na kogoś tylko na podstawie fabuły, po pierwszych linczach raczej wszystko będzie jasne

*******************
I jeszcze za pamięci, jutro być może nie będzie mnie od godziny około 18-19, więc proszę nie narzekać na brak aktywności i olewanie gry, bo do tego czasu będę na pewno i tak samo jak będę jednym z pierwszych którzy oddali głos to nie powinno nikogo zdziwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Padł jeden z bardziej doświadczonych graczy, w sumie obok Wayzina jedyny, którego kojarzyłem. Zagranie małej mafii, choć z drugiej strony bodaj wszyscy gracze, biorący udział w tej rozgrywce, są niedoświadczeni. Zobaczymy jutro, ja póki co odkreśliłbym Wayzina, ale to naprawdę mało; wychodzi moja nieznajomość towarzystwa fm-ującego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Konstantinus zaczął nerwowo chodzić po obozie z jednej strony na drugą myśląc:
" Avalon był moim towarzyszem, dopiero co się z nim zaprzyjaźniłem, a już go ktoś zlikwidował."
Grek wybiegł nagle w z obozu biegnąc wzdłuż linii brzegowej. Gdy na dobre oddalił się od obozu uklęknął do modlitwy. Wyciągnął spod swojej poniszczonej koszuli naszyjnik. Zawieszony był na nim bardzo stary złoty krzyż łaciński, sprzed kilkuset lat, który dotąd należał do rodziny jego żony Isabelli. Grek zaczął w kółko wypowiadać imię swoje żony: "Isabell, Isabell, si supieras cómo te extraño! Si supieras cómo te extraño!" Nie mógł o niej zapomnieć choć na parę chwil, ciągle o niej myślał. Zdawał sobie sprawę, z tego, co Isabella musi teraz przechodzić. W końcu Grek wstał, otrzepał się z piasku i powiedział do siebie: "Zrobię wszystko, żeby się stąd wydostać! Muszę zobaczyć moją Isabell! Kocham Cie Isabell... nie opuszczę Cię... nigdy Cię nie zostawię... Nigdy!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cholera polazł pomyśłał pshemox muszę go znaleźć bo skończy jak Avalon. Pshemox wziął jeden z mieczy i puśćił się sprintem za Konstantinusem. W trakcie biegu rozmyślał: On i Milten poruszali się przez długi czas z avalonem muszę się o nich czegoś dowiedzieć miltenowi się przez pewien czas przyglądałem ale ten Konstantinus muszę go złapać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Konstantinus wracając w kierunku obozu usłyszał trzask łamanej gałęzi. Dźwięk dochodził ze skraju dżungli. "Nie jestem tutaj sam" - pomyślał.
"Wychodź! Pokaż się! Kim jesteś?" - rzucił.
Lecz nikt się nie pojawiał.
"Albo to jakieś zwierzę, albo ktoś, kto boi się konfrontacji." - zaczął się zastanawiać. Usiadł na piasku, krzyżując przy tym nogi. "Poczekam, może raczy się zjawić." - pomyślał wpatrując się w głąb dżungli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jest widzę go nareszcie pshemox wybiegł z dżungli i stanął twarzą w twarz z konstantinusem. Nie ma przy sobie broni chyba mogę odrzucić miecz pomyśłał. Odrzucając miecz odrzekł dlaczego oddalasz się od nas tu nie jest bezpiecznie pośród nas jest zabójca może nawet więcej niż jeden. Muszę sprowadzić cię spowrotem jeśli nie będziemy się rozdzielać prawdopodobnie nikt więcej nie umrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Nie znam Twojej historii, ale mogę śmiało stwierdzić, że większość z nas kogoś utraciła. Moje serce i moja dusza zostały tam <rzekł, wskazując na horyzont>. Jesteś Chilijczykiem, więc mogłeś rozumieć, o ile słyszałeś, to, co mówiłem klęcząc nad brzegiem oceanu. Wśród nas jest ktoś, kto nie liczy się z ludzkim życiem." Po chwili dodał:
"Dobrze, zatem chodźmy, chcę się jak najprędzej wydostać z tej przeklętej wyspy."
W tym momencie pshemox wrócił się po miecz, który rzucił w piasek.
"Dlaczego masz ze sobą miecz? Myślałem, że mieliśmy je odłożyć?" - zapytał zaniepokojony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bałem się wybiec samemu poza obóz bez niczego do obrony. Gdy wrócimy odrazu postawie miecz na miejsce obiecuje. Po czym Pshemox i Konstantinus udali się spowrotem do obozu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Asthariel siedział w cieniu palmy z mętlikiem myśli w głowie. Dziesięciu murzynków, jasny gwint, jak u Agaty Christie. W tym przypadku dwunastu - a nie, teraz już jedenastu. Ktoś był mordercą, i zapewne chciał zatrzymać wszystkie diamenty dla siebie. Zagadką było tylko jedno - po co ktoś zadał sobie trud zabicia Avalona za pomocą kokosa, gdy w pobliżu są wzięte niewiadomo skąd katany? Wstał i zabrał głos:
-Nie wiem jak wy, ale ja się boje, bo nie chcę zostać kolejna ofiarą. Mordercą jest zapewne osoba niezrównoważona psychicznie, a ja w tej chwili widzę dwie osoby, które pasują do tego opisu - Wayzina i tego nieszczęśnika, który zapomniał, jak się poprawnie mówi. Co myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powracający Konstantinus i Pshemox usłyszeli wypowiedź Asthariela. Grek odpowiedział:
"Z pewnością. Poza tym ktoś, kto popełnił taką zbrodnię musiał mieć dużo siły. Seweryn Walentyn Illianowicz Kasperowski-Blumsztajn był pod nadzorem, jak kazał kindziuk. Za to nasz grubasek przepadł wczoraj wieczorem na dłuższy czas. Niedługo potem dowiedzieliśmy się o okrutnym mordzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Słucham co mówicie i nie wiem co o tym myśleć dodał pshemox. Ale moim zdaniem mordercą może być Sven(HBG) ostatnio chciał mieczem skróćić męki Seweryna. Może nawet morderców jest 2 a oni zwyczajnie nie chcą żebyśmy ich ze sobą połączyli ? Wg mnie trzeba na nich uważać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Milten zaczął rozmyślać słowa , które przed chwilą wypowiedzieli jego kompani.
Jak to się mogło wydarzyć ? Próbujemy tutaj przeżyć ,a kogoś opanowały te cholerne diamenty ? oraz dlaczego ktoś zabił go w taki dziwny sposób.
Zupełnie nie wiem co myśleć ale każdy musi być teraz bardzo czujny oraz wydaje mi się że szczególną uwagę trzeba zwrócić na tego dziwnego gościa który nie potrafi nawet normalnie mówić - dodałem i znowu pogrążyłem się w swoich myślach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie to tak niemoże być odparł pshemox jeden z nas jest chorym psychicznie mordercą a my siedzimy spokojnie. Musimy kogoś z nas zabić i jeśli mordy nie ustaną jutro znowu to zrobimy. Kogo proponujecie bo ja spokojnie siedzieć nie mam zamiaru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się