Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Furiat Gniewny spoglądał z ogromnego drzewa na okolicę. Teraz łatwo mógł dostrzec wszystkich przeciwników, czyhających na dobrą okazję. Uśmiechnął się. Z tego miejsca miał do wrogiego zamku tylko jeden dzień drogi (głownie dzięki podjęciu jedynie szybkich wilczych jeźdźców, którzy go nie spowalniali), więc na pewno zdąży na odpowiednią chwilę. Tymczasem wolał tu poczekać. Barbarzyńca czy nie, zawsze lepiej atakować po przejściu mięsa armatniego... W tym wypadku reszty bohaterów, oczywiście.
Jednostki stojące spokojnie na ziemi można atakować bez problemu. Zazwyczaj nie mają one żadnego dowódcy, co sprawia, że nie są w stanie pokonać dobrego taktyka nawet gdy mają przewagę siły. Natomiast z zamkami sprawa wyglądała nieco inaczej. Tutaj straty w armii były niemal nieuniknione ze strony atakującego. A Gniewny nie lubił tracić żołnierzy, nawet jeśli byli tylko pionkami w jego grze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kończąc eliminację wojsk tatalskich, Dev wracał do obozowkiska, gdzie mógł się przygotować na kolejny dzień i uporządkować swoje czary, które dzisiejszego dnia używał dość często. Nie chciał tracić żadnego żołnierza przez jakiś głupi błąd. Pogoda sprzyjała im bardzo, szczególnie w środku lasu, gdzie korony drzew zatrzymywały choćby najmniejsze światło. Było w nim chłodno i przede wszystkim ciemno, co mogło się wydawać dziwne, że w środku dnia nie było widać większości rzeczy w promieniu kilkunastu metrów.

Po przybyciu, Dev Ance, pierwsze co zrobił to kazał odpocząć swoim żołnierzom po stoczonych potyczkach i przede wszystkim uleczyć się, chociaż wg Deva nie było czego leczyć. Zbliżała się noc i coś nie dawało mu spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zobaczymy co dziś nas spotka, rozmyślał Mikołaj. Mam nadzieję, że dadzą coś dobrego do żarcia, bo zapasy nam sie kończą a polować mi się nie chce. Zresztą, większość zwierzyny uciekła w trakcie potyczek z oddziałami tatalczyków. Spać się chce, te tatalskie wojska sa nudne. Przydałaby się jakaś pożądna zawierucha, pomyślał i uśmiechnął sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po kilku godzinach odpoczynku armie Bastionu były gotowe do ofensywy na zamek. W okolicach zamku rozbijali obozy inni kandydaci do tronu oraz ich armie. Wszyscy byli gotowi. Czekali tylko na przybycie Krewloda. Gdzie się podział ten nadzorca. W czasie oczekiwania zwiadowca armii Bastionu postanowił spenetrować tereny bezpośrednio przy bramach do zamku. Po powrocie zdał raport wodzowi. Shudo z zadowoleniem postanowił spotkać się z resztą dowódców i przedstawić im słabe punkty obrony oraz swój plan na wyeliminowanie nielicznych strażników przy najsłabiej strzeżonej wschodniej bramie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ściemniało się dość szybko więc Skylord kazał rozbić większe obozowisko, gdyż nie wiadomo nigdy co mogło czaić się w mroku. Jakieś niedobitki oślizgów czy bazyliszków mogły błąkać się po okolicy. Ponieważ halabardnicy poruszali się dość wolno, zmęczeni całodziennym marszem Skylord postanowił pospieszyć trochę ich ruchy zakładając na oddział heste''a. Dało to jednak skutek uboczny. Żołnierze co prawda uwinęli się bardzo szybko z wszystkim jednak byli jeszcze bardziej padnięci. Szybsza praca odebrała im o wiele więcej sił.
- Dobra. Na razie odpocznijcie. Nie wiadomo co nas jeszcze czeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Xeev przebywał w swoim namiocie ozdobionym czaszkami i takimi tam duperelami.
- Spory przepych w moim obozie się zrobił.Coś z tym trzeba zrobić! - rzekł i machinalnie zaczął wskazywać co bliższemu jakieś miejsce warty poza obozem.
- Uff , już lepiej. - rzekł sam do siebie i powrócił do swoich dzisiejszych planów.Zaznaczył kilka punktów kontrolnych i wartowniczych i stwierdził , że czas zebrać wojska i wyruszyć na bitwę.Na placu zgromadziło się kilkadziesiąt zombiów , zjaw i szkieletów , i parenaście wampirzych lordów oraz arcyliszów.Dowódcą tej armii był Varg , wampirzy lord , jeden z najgroźniejszych i najsilniejszych , poza tym budził respekt u innych i był dobrym strategiem , co dawało mu przewagę nad innymi.Horda nieumarłych wraz z kilkoma katapultami i balistami wyruszyła pod zachodnie mury Tatalii , gdyż podobno było tam mniej zgromadzonych wojsk na warcie , co umożliwiało łatwe dostanie się poza mury.Arcylisze szybkim ruchem wystrzelili ze swych nekromanckich lasek chmury trucizny i cyklopy i urukowie zginęli na miejscu.Po chwili nieumarli zaczęli szturmować bramę Tatalii i po kilkunastu potężnych uderzeniach taranu wrota się rozwarły.Wojska Xeeva weszły przez bramę , lecz co się okazało gobliny nie były złymi architektami.Brama była atrapą , a ta część królestwa oddzielona wysokim i grubym nie do przebicia murem , co zmusiło Varga do zawrócenia wojsk Xeeva. Varg postanowił wrócić do obozu i wyruszyć nazajutrz , kiedy część terenów Tatalii i większość głównych wejść będzie zbadana przez upiorne smoki.Po powrocie Varg zdał sprawozdanie Xeevowi.
- Grr!Są mądrzejsi niż myślałem.Jutro , albo kiedy indziej zrobimy najazd na główne wejście , a teraz mam ochotę wyżyć się na kimś!Varg , udaj się do swojego namiotu oficerskiego , a jutro już po zbadaniu terenu obmyślimy dalszy plan wtargnięcia do Tatalii. - po tych słowach wściekły nekromanta zaczął ciskać w wyrastające drobne rośliny kulami ognia , to nie było mądre posunięcie , gdyż odrazu znaleźli się przeciwnicy niszczenia roślinek kulami ognia - w celu unicestwienia Xeeva zebrali się pod jego namiotem i zaczęli skandować :
- Ty morderco! - odezwał się jeden zezowaty mężczyzna o dość niskim wzroście i pulchnej sylwetce.
- WON!WON MI STĄD! - krzyknął Xeev do tłumu po czym ludzie rozeszli się w oka mgnieniu.
Xeev w spokoju usiadł na swoim fotelu wykonanym z bardzo trwałych lwich kości i zaczął czytać jakąś gazetę wykonaną z przewiązanych sznurkiem płyt nagrobkowych.
- O!Na ziemie nieumarłych natargnęli bezpańscy chłopi.Toż to szaleństwo.Nie mieli najmniejszych szans. - powiedział do siebie nekromanta.
Po wnikliwym przeczytaniu treści gazety ruszył na przechadzkę po namiotach , by sprawdzić czy stan zdrowia jego żołnierzy jest dobry.Większość z nich była w bardzo dobrym stanie choć zdarzały się szkielety bez kończyn.Nekromanta spowrotem wrócił do namiotu i rzucił jakieś zaklęcie na jego mroczną kulę , przez którą było widać całą Tatalię.Po krótkim zastanowieniu wskazał punkt jutrzejszego ataku lub późniejszego.Xeev stał się z chwili na chwilę trochę szalony , jakby nie panował nad własnym ciałem.Było to spowodowane nadmiarem many.Pośpiesznie przyzwał kilkanaście szkieletów , by pozbyć się many , która o dziwo rosła ponad jego maxymalny limit.Miał to po Flaviusie , jego ojcu , który był niegdyś jednym z najznakomitszych nekromantów.Eksperymentował i stworzył klątwę , która miała zbierać w danej osobie tyle many , aż ciało zostanie rozerwane od środka poprzez kilkukrotne-nastokrotne powielenie maksymalnej ilości many.Niestety Flavius spotkał się z pewnym czarodziejem , jego największym wrogiem , i gdy użył na nim klątwę , ta odbiła się od czarodzieja i trafiła prosto we Flaviusa.Tak właśnie Xeev odziedziczył tą cechę.
Xeev wysłał parę upiornych smoków na zbadanie okolicy i usiadł na swym fotelu rozmyślając o sprawach , które go gnębiły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po krótkiej chwili Xeev coś sobie przypomniał :
- Przecież coś tam było o jednostkach do trzeciego poziomu...Najwyraźniej musiałem to przegapić , wszystko przez te powolne zombie , że też mam taką jednostkę w swojej armii!Zadrżał z gniewu nekromanta.
-Niech tak więc się stanie.Wszystkich wampirów i jednostek wyższego poziomu proszę do mnie! - krzyknął głośno Xeev.
Całkiem spora grupka pojawiła się przed nim.
- No cóż , jak wiecie , nie możecie być na tej misji , nie wiem po co brałem tyle jednostek i napadłem na fałszywe wejście miasta , po prostu niedosłyszałem tego fragmentu , albo go zapomniałem , ale mi się przypomniał i niestety mam dla was złą wiadomość - rzekł nekromanta.
- Armageddon! - krzyknął głośno Xeev po czym z nieba zaczęły spadać masowo meteoryty.
Tylko pył został z tych stworzeń.Widocznie tak musiało być.
- Przynajmiej zwolniło się miejsce w obozie. - powiedział choć trochę uszczęśliwiony nekromanta.
Szybko porozsyłał jednostki na wartę , zaś Xeev wyruszył z grupką szkieletów poza obóz szukać jakiegoś mięsa dla bardzo głodnych zombie.
Gdy nekromanta wrócił z polowania zwołał wszystkich i postanowił :
- Wyruszamy teraz , by oczyścić tutejsze tereny , ponieważ zawsze nocą robi się tutaj bardzo niebezpiecznie , musimy się przed tego typu niebezpieczeństwami bronić , więc lepiej wyruszmy teraz , poźniej może być już za późno.Po tych słowach armia nieumarłych wyruszyła poza obóz.Grupa szkieletów była z przodu , zaś wiecznie spowalniający oddział zombie byli z tyłu.Zjawy i upiory były w środku , otaczały Xeeva.Już po kilku krokach z bagien wyszo kilka bazyliszków.Szkielety ruszyły do ataku , razem ze zjawami , zaś z tyłu strzelał z chmur trucizny i atakował falami śmierci bazyliszki.Zombie swoim powolnym krokiem ruszyły do przodu by zaatakować przeciwników.Po zabiciu kilku bazyliszków oddział nieumarłym ruszył do przodu w swym w miarę zwartym szyku.Nagle zza krzaków wyskoczyła banda repitlionów , a zza drzew grupa ważek.Szanse byłyby wyrównane , gdyby nie fakt , że w oddziale nieumarłych był Xeev , który w chwilę mógł zdziesiątkować lub nawet zmieść całą armię z powierzchni ziemi.Repitlioni i ważki ruszyły do ataku i zaczęła się walka.Szkielety dość szybko ginęły , ale było ich sporo , a w grupie tworzyły zabójczą broń.Zombie rzuciły się na repitlionów , a zjawy na ważki.Gdy nieumarli zaczynali ginąć Xeev pośpiesznie rzucił zaklęcie błyskawicy , co zabiło oddział ważek.Repitlioni padli wtedy szybko i następny oddział był z głowy.Xeev pomaszerował (bądź przeleciał tuż przy ziemi) z jego nieumarłymi hordami do jakichś chatek wybudowanych na bagnie.Nekromanta poszedł dalej , a znienacka z wszystkich chatek wyszła horda gnolli , zarówno zwykłych jak i maruderów.Oddział był bardzo silny , szczególnie w dużej ilości.Zjawy poszły na sam początek , ale niewiele zdziałały , gdyż odrazu po ataku zginęły.Po nich do zombie i do szkieletów podbiegła horda gnollów maruderów.Xeev wystrzelił w ich stronę błyskawicę , co zabrało im sporo gnollów , odpowiedź na atak była silna kontra , przez którą zginęły szkielety.Zombie zaatakowały swymi toporkami gnolle , walka była zacięta , do niej dołączył się Xeev , który wystrzelił kilka magicznych strzał co przesądziło o wygranej.Po wygranej walce nieumarłych , Xeev wraz z resztkami armii wrócił do obozu , by zmienić swój stan w stan hibernacji , który zazwyczaj trwał od kilku do kilkunastu godzin...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Alkchemik nie lubił magii… za to bardzo lubił destylację i pokrewne dziedziny. To dawało wiele satysfakcji… i trunków. I przeważnie nadawały się one także do konserwacji wszelkich zbroi, tarcz i mieczy… oraz innego żelastwa. A konserwowało równie dobrze chochliki, gin… giny, skoropeny, giganty (wiecie co to znaczy mieć ''kaca giganta'' ??), a czasami nawet magów i gargulce, z braku laku…
Tym razem zaprawione w bojach… i libacjach oddziały z Fortecy ''Zimanwódkadobrajest'' przystąpiły do działań tego pierwszego typu. Pięćdziesiąt alkohochlików oraz piętnaście kamiennych golemów kroczyło w kolumnie tuż za Serafinem. Siwobrody Alkchemik wypatrywał wrogów, a właściwie robiły to latające wokół kolumny granitowe gargulce, a było ich dwadzieścia. W końcu wypatrzył jak na horyzoncie zaczął się zbliżać jeden z gargulców, po chwili zaczęły zawracać kolejne. Stworzenia wylądowały przed dowódcą i zaskrzeczały coś, co mógł zrozumieć albo przedstawiciel ich gatunku, albo dowódca - bohater. No więc Alk zrozumiał co powiedziały. Właśnie namierzyły niewielką osadę gnolli. Podobno było tam i trochę jaszczuroludzi, wszystkiego około pięćdziesiątki….

Wartownicy zostali błyskawicznie zarżnięci przez ''latające brzytwy'', czyli krótko mówiąc gargulce. Jednak Tatalijczycy najwyraźniej wyczuli, że coś nie gra i podnieśli alarm. W tym samym momencie gnolle zobaczyły nacierający szereg żelaznych golemów, za którym podążały alkohochliki. Strzały wystrzeliwane przez jaszczuroludzi odbijały się od pancerzy golemów, które chroniły również chochliki, czekające tylko na odpowiedni moment do ataku. Gdy tylko golemy doszły do broniących się, chochliki wyskoczyły zza ruchomych tarczy i doszło do rzezi. Walka była wyrównana tylko do momentu niespodziewanego nalotu gargulców, które ostatecznie przesądziły od przegranej Tatalijczyków. Alk odchodził wraz ze swoim oddziałem, w którym tylko kilku z żołnierzy odniosło rany: dziesięć chochlików zostało lekko rannych, jeden ciężko, dwa golemy miały nieco uszkodzone mechanizmy. Aby zranić gargulce Tatalijczykom nie starczyło nawet czasu. Serafin skierował się do bazy wypadowej, aby oczekiwać na dalsze rozkazy. A pozostawił za sobą tylko zgliszcza osady i okaleczone ciała Tatalijczyków…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Dwunastka bohaterów mimo mocnych ograniczeń w armiach bez problemu pokonała lokalne patrole Tatalijczyków. Obeszło się bez większych strat w armiach dowódców, a co najważniejsze żaden z Nich nie zginął. Bohaterowie oczekiwali na przybycie barbarzyńcy Kurkena by razem z nim uderzyć na lokalne miasto Tatalijczyków. Kurken słynął ze swojej punktualności, jednak ku zdziwieniu wszystkich spóźniał się dość poważnie. Bohaterowie nie chcieli tracić czasu, dlatego czas oczekiwania postanowili wykorzystać na przegląd swoich wojsk przed szturmem na miasto Tatalijczyków. Wszystkie armie były już gotowe do ataku, jednak Kurken ciągle się nie zjawiał. Bohaterowie postanowili nie czekać dłużej i pobiegli szturmem na miasto Tatalijczyków. Zdziwili się gdy atakując miasto zauważyli, że Tatalia przewidziała atak i jest gotowa na obronę swojego miasta, jednak Tatalijczycy byli osłabieni, gdyż nie mieli żadnego dowódcy, który mógłby pokierować armią. Na początku walki najbardziej przydały się jednostki latające, czyli Gryfy i Gargulce. Ich zadaniem było przedostanie się za mury wroga i wybicie jednostek dystansowych, ale by tego dokonać musieli wcześniej pokonać naprawdę liczebną armię bazyliszków. W tym samym czasie mury miasta opuściły Smocze Oślizgi, które poleciały szybko na bohaterów. Ich atak był nieudany, gdyż w porę jednostki dystansowe pozbyły się tego latającego dziwactwa. Armia Tatalijczyków nie miała już większych szans. Bohaterowie uruchomili swoje katapulty by zniszczyć wieżyczki i mury miasta. Tatalii został przy życiu jedynie spory oddział Gnolli, które po zburzeniu muru nie miały już gdzie uciekać i musieli zaatakować w myśl motta „Najlepszą obroną jest atak.” Gnolle są jednostkami bardzo powolnymi, więc ataki dystansowe wystarczająco osłabiły ich liczebność na tyle aby bohaterowie sami wręcz pokonali bez problemu resztę armii Tatalijczyków.

Chwilę później:
- Miasto jest nasze! Wygraliśmy! – zakrzyczał Darnok Druid, który jako pierwszy ze swoją armią zaczął biegnąć do wnętrza miasta. W tej chwili wydarzyło się coś zaskakującego. Bohaterowie usłyszeli tylko świst strzały, która rozpędzona uderzyła w głowę Druida przebijając łeb bohatera na wylot. Bohaterowie w jednej chwili popędzili sprawdzić co się stało z Darnokiem. Strzała była wymierzona idealnie i bohater nie miał szans na przeżycie. Bohaterowie dokładnie obejrzeli strzałę, która została wymierzona w głowę jednego z bohaterów. Stwierdzili jednomyślnie to był typ rodzaju strzał takich jakie otrzymali od Kilgora przed wyruszeniem w misję. Tylko Oni mieli takie strzały. To oznaczało, że wśród jedenastki bohaterów jest zabójca Darnoka. Bohaterowie postanowili zakopać w mieście zwłoki zamordowanego bohatera.

Dwie godziny po pochowaniu zwłok Darnoka. W mieście pojawia się Kurken, który zbiera bohaterów w lokalnej tawernie gdzie zaczyna do Nich mówić:
- Co wy robicie? To nie jest wolna amerykanka! Mieliście na mnie czekać, a wy co zrobiliście? Przeprowadziliście atak na miasto beze mnie! Szukałem was w obozie, w karczmie, jednak nigdzie was nie było! Dodatkowo co ja widzę po przybyciu do miasta widzę? Jeden z was nie żyję! Tylko nam zdrajców jeszcze w gronie brakowało! Macie ich odszukać! Nie obchodzi mnie jak! Macie to zrobić!
- To może powiesz nam czemu tak długo się nie pojawiałeś i dlaczego ludzie Kilgora jeszcze się tu nie zjawili? – Zapytali się dzielni bohaterowie.
- To jest właśnie druga rzecz o której mam was poinformować. Tutaj również nie wszystko poszło po Naszej myśli. Wojska Kilgora zostały stłumione przez ogromną armię Tatalii zbliżającą się do tego miasta w ramach odsieczy. Spóźniłem się z powodu, że obserwowałem ich marsz i na moje oko powinni dojść do miasta jutro wieczorem! Wychodząc z miasta nie mamy z tą armią szans i musimy odpowiednio poprowadzić obronę miasta. Udało mi się zaobserwować w ich wojskach niewielką armię Hydr, a co gorsza Tatalijczycy zablokowali niedawno granicę przez co nie zostaną sprowadzone dla Was nowe wojska. W porę udało się przedrzeć jedynie jednostkom czwartego i piątego poziomu. O lepszych jednostkach możecie sobie teraz pomarzyć. Waszą nadzieją są mury tego miasta! Musicie je do jutrzejszego natarcia odbudować! Trzech najzdolniejszych strzelców z waszych armii zasili wieżyczki miasta. Usprawnijcie również fosę i wilcze doły otaczające miasto! Możecie również w mieście nająć najemników Tatalii do piątego poziomu, gdyż więcej w tym mieście poprzednicy nie wybudowali, a my do jutra nie zdążymy przygotować tutaj silniejszych stworzeń! Wysłałem posłańca, który spróbuje się przedostać przez granicę, a potem dotrzeć do Kilgora z wiadomością o naszej obecnej sytuacji. Jeśli posłaniec dojdzie to jutro wieczorem przybędą posiłki, a jeśli nie to możemy liczyć jedynie na cud. Nie ma na co tracić czasu możecie trochę odpocząć, a potem trzeba się zabrać za odbudowę murów miasta. Ja udaję się do swojego pokoju na krótki spoczynek, a jutro ostro wezmę się za pomoc w odbudowie murów. Powodzenia!

**********

Ginie:

Mord: Darnok- nie żyjesz... wiesz czego Ci nie można!

Lista:

MG- Kukowsky [Kurken- Barbarzyńca]
1. Shudo [Shudo- Łowca]
2. walgierz [Walgierz Szpetna Morda- Barbarzyńca]
3. DevilFish [Serafin Sunstorm- Al(k)chemik]
4. Sturnn [Morgan Sturnn- Czarodziej]
5.
6. Furrbacca [Furiat Gniewny- Barbarzyńca]
7. Ninger [Camileon- Przywoływacz]
8. Skyler [Skylord- Kleryk]
9. Ponury Żniwiarz [Ponury Kosiarz- Rycerz]
10. Akshi [Xeev- Nekromanta]
11. HumanGhost [Mikołaj Samogon- Alchemik]
12. DEViANCE [Dev Ance- Mag Bitewny]

Kontakt- kukowsky[at]gmail.com (do wysyłania głosów na lincz) GG: 7795355 (do zadawania głupich pytań :P)

Głosowania:
Lincz mieszkańców do 22:30
Mord mafii i sprawdzenie kataniego do 22:45
Post pojawi się w godzinach 22:50-23:30

**********

Teraz waszym zadaniem jest odbudowa miasta i przygotowanie się na atak armii Tatalijczyków. Możecie używać jednostek do piątego poziomu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- A więc jest między nami zdrajca - mruknął walgierz. Od kilku godzin rozlokowywał swoich żołnierzy w zdobytym mieście. Śmierć Darnoka zbytnio go nie zaskoczyła. Druid zdobył sobie sławę skutecznego bohatera i był sporym zagrożeniem dla wrogów Krewlodu.
- Dobra - wrzasnął do ustawiających się w szyku hobgoblinów - tutaj jest wasza pozycja. Gdy zabrzmią trąby macie zająć miejsca i być w gotowości bojowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przywoływacz patrzył w rozgwieżdżone niebo i rozmyślał o swoich szansach na pojęcie tronu Krewlodu. W sumie nigdy wcześniej nie zastanawiał się po co mu on. Po prostu chciał wziąć udział w wielkiej wyprawie, i w towarzystwie kilkunastu wspaniałych bohaterów powalczyć z kimś.
Rozejrzał się dookoła. Sporo budowli w mieście zostało znacznie uszkodzonych, o samych murach i wieżyczkach nie wspominając.
- Dobrze, że umożliwiono nam użycie jednostek piątego poziomu. Co prawda nie są one potężne, jednak do elity bitewnej już należą.
Jego problem odcięcia od armii nie obowiązywał. W końcu nie utrzymywał stałej armii, a przywoływał w razie bitwy potężne zastępy. Postanowił rankiem wezwać do zamku wszystkie Żywioły z wyjątkiem Umysłu i Magii. I tak nie przydałyby się przy odbudowie. Póki co Camileon wyjął z średniej wielkości torby fiolkę z jakimś czerwonym płynem, wylał go sobie na ręce i przywołał spory oddział Żywiołaków Ognia.
- Możemy się przespać. Oni rozświetlą noc tak mocno, by nasze jednostki same sobie poradziły z zagrożeniem. Miłej i krótkiej nocy życzę, towarzysze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- No to teraz możemy sie udać na spoczynek - rzekł Skylord do oddziału po zajęciu miasta - Jutro zajmiemy się umacnianiem fortyfikacji. Możecie się rozejść i pamiętajcie, żeby warty zmieniać co dwie godziny.
Sam zaś udał się do swego namiotu czując, że zmęczenie coraz bardziej ogarnia jego ciało. Usiadł na swoim posłaniu przystąpił do cowieczornej degustacji miodu. Po głowie zaczęły mu się kłębić myśli związane z dzisiejszymi wydarzeniami a szczególnie ze śmiercią Darnoka. Miód jednak coraz szybciej zaczął krążyć w jego żyłach i rozum zaczął odmawiać pełni posłuszeństwa.
- A jednak zdrajca jest wśród nas. Ale to temat na jutro.
Powieki jego stawały się coraz cięższe więc postanowił się położyć. Ranek już nie był tak daleki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A więc nie dane było im osiągnąć rozwiązanie Festiwalu w sposób kulturalny i... oficjalny? Darnok zginął... a raczej został zamordowany, to nie podlegało dyskusji. Najwyraźniej był wśród nich zdrajca lub zdrajcy. Alk pociągnął łyk swojskiej roboty mikstury. Przynajmniej dotarły do nich niewielkie posiłki. Niewielkie? Hmm... w sumie to sterowcem z fortecy przybył całkiem solidny oddziałek. Dziesięć dżinów (z ginem...) oraz sześciu magów i jeden arcymag. Nie było najgorzej. Drugi sterowiec dostarczył jeszcze dwanaście gremlinów, cztery dodatkowe żelazne golemy. No i przyleciał w eskorcie dziesięciu granitowych gargulców. Teraz to już była całkiem pokaźna armia, Serafin spojrzał na listę jednostek:
- 50 alkohochlików
- 10 gremlinów
- 30 granitowych gargulców
- 15 kamiennych golemów
- 4 żelazne golemy
- 6 magów
- 1 arcymag
- 10 dżinów
To była siła, z którą trzeba było się liczyć. I mogła spokojnei obronić całkiem spory odcinek murów. Alkchemik zebrał wszystkich i ruszył do wyznaczonego mu odcinka. Trzeba było sporo naprawić, umocnić, a czasu było coraz mniej. Tatalijczycy najwidoczniej nie dali sobię w kasze dmuchać i pomyśleli... Hehe! Ale i tak nie dadzą im rady - niech tylko podejdą pod mury!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mikołaj Samogon nie przejął się śmiercią jednego z towarzyszy. No bo niby dlaczego? To tylko rywal do tronu a im ich mniej tym lepiej. Patrząc z murów na zbliżające się posiłki jego armii nie obawiał się kontruderzenia Tatalii. 15 Gremlinów szło tyłem wraz z 5 żelaznymi Golemami. Na niebuie latało 7 Granitowych Gargulców. W srodku pochodu szło 3 Arcymagów i 5 Dżinów. Wraz z jednostkami, które mi zostały po bitwie powinno wystarczyc na spokojny sen, pomyślał Mikołaj. Odwrócił się o począł zwiedzać miasto, szukając oczywiście pracowni alchemicznej i biblioteki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po wieczornej ofensywie na twierdze wszystkie oddziały lizały rany. Na szczęście udało nam się to wykonać bez większych strat. Niestety zginął Darnok i to zabity przez jednego kandydata do tronu. Jak ktoś postępujący bez honoru może zasiąść na naszym tronie to nie do pomyślenia, dlatego należy przyłożyć szczególnych starań na odszukanie zdrajcy i powieszeniu go za klejnoty rodzinne na czubku najwyższej wieży. Jest nas spora grupa bo aż jedenastu rządnych władzy generałów, teraz jest tylko jedno pytanie kto aż tak bardzo chce tego tronu żeby się zhańbić. Na razie nikt nie zrobił nic ażeby zdradzić swoją zdradę, więc trudno kogokolwiek o to oskarżyć. Ale pozostało pozostać czujnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No i przyszło do obrony zamku. Furiat też miał przygotowaną już wcześniej taktykę na takie spotkania. Przede wszystkim łucznicy. Niestety tych w zamkach tatalii nigdy nie było za wielu, jednakże powinni wystarczyć. Do tego smocze oślizgi. Niezwykle szybkie, latały i do tego zatruwały przeciwników podczas ataku. Można ich używać zarówno do ochrony ważniejszych jednostek w obrębie umocnień zamkowych, jak i bez strat dobijać osłabione przez łuczników jednostki przeciwnika stojące poza murem. No i oczywiście gorgony. Gniewny wykorzystywał je w ostatniej fazie bitwy, gdy przeciwnik zdołał się już przebić przez potężne obwarowania. To była jego ostatnia linia obrony. Zabójczo skuteczna...

Barbarzyńca nie mógł się jednak skupić na przygotowaniu jakiejś szczególnej taktyki obronnej. Jego myśli wędrowały ku Darnokowi. Choć był on w pewnym sensie przeciwnikiem Furiata w walce o tron, to jednak ten nie mógł go nazwać wrogiem. Niezbyt mu odpowiadało to, że on zginął, lecz teraz przynajmniej wiedział, na jakim stoi gruncie. "Boże, chroń mnie od przyjaciół..."
Wiedział też, że musi odnaleźć zdrajcę. Lub raczej zdrajców. Niestety im dłużej o tym myślał, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że nie wie nic, kompletnie nic na ich temat.
- Potrzeba więcej czasu... - Furiat wymamrotał, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
- Hę? - Jeden z jaszczuroludzi odezwał się błyskotliwie.
- Nie nic, nie ważne. W każdym bądź razie mam taką nadzieję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak , to musiało się zdarzyć.Śmierć Darnoka nie była dla Xeeva jakimś wielkim wydarzeniem , gdyż tylko raz w życiu go widział.
- Skoro jednostki czwartego i piątego poziomu wraz z ulepszeniami przedarły się przez ulicę to mamy większą szansę w pojedynku z Tatalijczykami , choć hydry mogą sprawiać problemy.Lisze i arcylisze - macie wejść na główne wieżyczki - będziecie atakować Tatalijczyków z góry.Wszystkie wampiry i wampirzy lordowie - wasze miejsce jest pod główną bramą.Będziecie bronili przejście , a wrazie wdarcia się Tatalijczyków szybko ich zaatakujecie , gdyż macie spore szanse.Do was dołączą jeszcze zombie w ramach "mięsa armatniego".Pójdą na pierwszy ogień , a jeśli dopisze nam szczęście to zatrują przeciwników.Szkielety mają iść trochę do tyłu , gdyż w razie zabicia wampirów i zombich będą chronić miasto przed intruzami.Zjawy i upiory niech wlecą na mury.Będą nas ostrzegały przed najazdem i będą osłabiać przeciwnika.Ja będę stał na jednej z głównych wież by mieć nad wami kontrolę , widzieć sytuację i mieć spore pole do manewru.To by było na tyle.O , jeszcze jedno , Varg - będziesz przez czas najazdu dowodził armią. - po tych słowach nekromanta oddalił się w stronę jego kwatery głównej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Odpoczywając w prażącym słońcu nie dziwił się, że kogoś zabili. Ktoś najwidoczniej chce wyczyścić konkurencję. Na razie wiedział tylko to co inni. Czyli nic. Również nie przychodziło mu nic do głowy. Pustka totalna. Jak na Maga przystało musiał zacząć szukać jakichkolwiek śladów, które mogłyby jakoś pomóc w odkryciu zdrajcy. Jeszcze nie wiedzał jak to zrobi, ale na pewno musi być jakiś sposób.

Przemaszerował do swoich wojsk i zaczął sprawdzać czy wszyscy trzymają się. Jak na jego oko wszystko wyglądało w porządku. W razie ataku żołnierze wiedzieli doskonale jakie pozycje obronne mają zająć.
Resztę dnia Ance postanowił spędzić wraz ze swoimi wojskami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Na wszystkie świętości! - Krzyknął Morgan. Czuł niewyobrazalny ból. Rozrywywał go od środka. Ale ten ból był dobry. Pomgał w myśleniu.
Z tego co wczoraj donieśli mu jego słudzy, w nie wyjasnionych okoliczmnościach zginął .Darnok. To było zastanwiające. Czyżby ktoś próbował ich zabić?
Kolejna fala bólu. Pulsował coraz mocniej. To było nie do wytrzymania! Morgan wiedział, że wkrótce nadejdzie ulga ale na Boga! Kiedy.
-Panie Mój? - Dowódca Kayne pojawił się w kuli swerycznej.
-Uuuuu. - Stęknął Morgan z bólu. - Musimy pomóc reszcie bronić zamku Kapitanie. Wierze w wasze możliwości. Po przetrzymaniu ataku, sam obejmę dowództwo. Narazie wy jesteści moim...Uuuuuu...pełnomocnikiem.
-Wedle życzenia Panie.
-Idź już!!
Morgan ponownie został sam. - O Boże!!!!! - Krzyknął przy kolejnej fali bólu. Sturnn podejrzewał, że zabójca bądz zabójcy są wsród jego towarzyszy. Trzeba im sie przyglądać uważniej.
Ulga przyszła z głośnym chlupnięciem. Morgan uchylił okno bo nie było jak usiedzieć. Spojrzał na miejsce spoczynku papieru toaletowego.
-Wszyscy Bogowie! Tylko nie to!!! Airen!!!!!!!!!!!!!
-Tak najmilszy?
-Bądź tak dobra i skocz po papier. Zostaw pod drzwami.
Po kilku chwilach Morgan opuścił toaletę z wyrazem zadowolenia na twarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się