Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

-No i ch** bombki strzelił, choinki nie będzie - wymruczał Sajmon pod nosem, nazywany przez niektórych także Dexterem. Dexterem bo zabijał z chirurgiczną starannością i wrodzonym pedantyzmem. Był tak dokładny, inteligentny i zaraz ambitny niczym właśnie owa postać z kreskówki "Laboratorium Dextera".
Nie był on jednak zwyrodnialcem. Zwykłym mordercą czy zwierzęciem zabijającym dla pieniędzy. To przyszło z czasem i doświadczeniem. Zabijał bo miał taką nieodpartą potrzebę. Nie potrafił tego kontrolować.

Sajmon właściwie nie znał swoich biologicznych rodziców. Przygarnął go pewien policjant, który znalazł go na miejscu zbrodni. Miał wtedy 5? może 6 lat. Siedział w ciemnym kontenerze cały we krwi po kostki, skąd wyciągnął go jego przybrany ojciec. Takie wydarzenie nie mogło nie odbić się na jego psychice. Najpierw zabijał zwierzęta. To psa, który przeszkadzał sąsiadce, to kota, który podrapał kolegę. Już wtedy jego ojciec wiedział, że coś z nim jest nie tak. Nie potrafili tego zwalczyć, więc jego ojciec postanowił, że nauczy go zabijać w ten sposób, aby nie pozostawiał po sobie śladów. Zaplecze miał świetne. Wszak służył w policji. Nie było więc problemu ze znalezieniem odpowiednich ofiar. Ludzi, którzy w świetle prawa, stali ponad nim. Ludzi, którzy pomimo swoich przestępstw, nie trafiali za kratki. I takich właśnie ludzi Sajmon się pozbywał, aby móc zaspokoić pragnienie.... krwi, pragnienie zabijania. Na codzień był przykładnym kolegą i niczym nie wyróżniającym się obywatelem.

Tak było do czasu śmierci ojca. Potem, niestety nie było nikogo, kto wyszukiwałby mu tego typu szumowiny. A popęd do zabijania nigdy nie minął. I w ten sposób trafił w szeregi "kolegów z Pruszkowa". Tak właśnie przyszły pieniądze wraz z zabijaniem. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Pieniądze były nie małe, a zleceń również nie brakowało. Dodatkowo był kryty przez mafię, która policję miała w kieszeni. To on stał za zabójstwem Kiełbasy, za zabójstwem Pershinga w Zakopanem i za wieloma wieloma innymi, wliczając także te z czasów, kiedy jeszcze nie pracował dla mafii.

Mafię rozbili, a świadek koronny Masa wsypał wszystkich po kolei. Także i jego. Wyrok dożywotni, choć i tak nie udowodnili mu conajmniej 80% zabójstw jakie popełnił. Ale zawsze ginęli Ci, co sobie na to zasłużyli. Taki miał kodeks, który ustanowił jeszcze jego ojciec. I tego się trzymał.

-Rozejrzyjmy się w takim razie za czymś, co warto zabrać. A tak przy okazji - jestem.............Dexter.

Tak, Dexter. Sajmon pomyślał, że lepiej będzie, jeśli nie wyjawi swojego prawdziwego imienia. Przynajmniej na razie. Nie widział z kim ma tutaj do czynienia, i czy przypadkiem któremuś z nich nie nadepnął kiedyś na odcisk zabijając jego brata, kumpla, ojca...kogokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.08.2007 o 21:19, elekrin napisał:

- Zawsze byłem lepszy i dlatego wyniuchałem lepszego pistola - stwierdził krótko i zarozumiale
Elekrin - rozejrzyj sie tu, chyba po takiej przejażdżce du&& Cie nie boli?


-Heh.. - uśmiechnął się ironicznie Dexter przechodząc obok Elekrina i spoglądając na owy kawał sprzętu jaki udało mu się znaleźć.
-Z czego się tak podśmiechujesz pomiocie, może masz ochotę spróbować jak smakuje ołów z takiego działa - odburknął Elekrin.
-Jasne, w każdej chwili. Zastanawia mnie tylko, na co Ci sprzęt snajperski, skoro jak łatwo przewidzieć, najprędzej będziemy zmuszeni do obrony z bliskiej odległości... i na taki ostrzał się przygotujmy. A najprawdopodobniej dojdzie do kontaktu bezpośredniego, bo bez zakładnika niczego nie zdziałamy. Chcesz z tej snajpy wystrzelać cały las? Czy może posterunek policji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.08.2007 o 20:36, Liqid napisał:

- Wydostaliśmy się. Co teraz? - słowa zawisły w powietrzu, zaś jego wyobraźnia zrobiła z nich
dymek, jak w starym komiksie.

- Jeszcze jedno takie głupie pytanie a osobiście skuję ci mordę ćpunie. Jak chcesz to stój i czekaj tu aż cię wyruchają. Ja sie stąd zrywam zanim psy zaczną węszyć.
Skyler, bo on był we własnej osobie rzucił pogardliwe spojrzenie w stronę "rozmówcy"
- Plan mamy jasno określony - zwrócił się do reszty - więc myślę że nie mamy na co czekać. Ruszamy!
Odpowiedziały mu niezbyt przychylne spojrzenia.
- W pobliżu jest niewielka mieścina Zadupiów więc musimy ją ominąć bo taka banda cweli na pewno zwróci na siebie uwagę, a rozdzielać się nie ma co.
Ruszył w stronę, która jak mu się wydawała, była tą właściwą.
- Za mną, panienki jak chcą niech się zastanawiają - rzucił ukąśliwie w stronę Eddie''go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Michael Kukowsky pochodził z USA. To tam skazaniec nauczył się wszystkiego co do tej pory umiał, a umiał tego całkiem sporo. Pewnie kogoś zainteresuje dlaczego ktoś z USA zechciał przyjechać do takiego zadupia jak Polska, jednak prawda jest w tym przypadku dość oczywista... Michael w USA naraził się paru osobom i musiał uciekać, a tak się składa, że ojciec Kukowsky''ego był Polakiem i skazaniec postanowił połączyć ucieczkę z poznawaniem rodzinnych stron...

Na pierwszy rzut oka Kukowsky nie wyglądał na przestępce, można powiedzieć nawet, że wyglądał dość dziecinnie. Michael ma 24 lata, nosi okulary i po wyglądzie można wnioskować, że nie przepada za wysiłkiem fizycznym. Czy taka osoba może coś znaczyć w przestępczym świecie? Owszem może... Kukowsky specjalizował się w hakerstwie oraz fabrykowaniu i zacieraniu dowodów. Warto też wspomnieć o tym, że specjalizował się on w sztukach walki. Współpracował on w przeszłości z jedną z organizacji gangsterskich, jednak w chwili gdy Ci nie pomogli mu po aresztowaniu Michael stał się wolnym strzelcem i teraz ma zamiar pracować tylko z tymi, którzy najwięcej mu zapłacą. Kukowsky miał za zadanie dostać się w szeregi oddziału policyjnego zajmującego się między innymi gangiem do którego nasz skazaniec należał. Kukowsky sprawdził się w tym zadaniu i szybko zdobył zaufanie w nowym zespole przez co policja nigdy nie była w stanie zaskoczyć gangu. Przeprowadził on zamach bombowy na siedzibę oddziału policyjnego. Kukowsky starał się jak mógł zatrzeć ślady, (zlikwidował nagrania z monitoringu, postarał się by nie było żadnych odcisków palców, a nawet sam poniósł obrażenia w wyniku wybuchu) jednak cała sprawa wyszła na jaw po kilku miesiącach. Michael tak cwanie fabrykował dowody, że udało mu się w zamach bombowy wrobić jednego z policjantów pracujących w oddziale, jednak to wszystko byłoby zbyt piękne by mogło się tak zakończyć... Policji udało się dotrzeć do osoby, która stworzyła bombę, a ta chcąc dostać mniejszy wyrok zaczęła współpracować z policją... Michael zupełnie się tego nie spodziewał i gdy policja wparowała do jego mieszkania ten był bezradny i został aresztowany...

Na szczęście szczęście (ale to ładnie wygląda!) uśmiechnęło się do Kukowsky''ego i teraz znów jest on wolny. Coś, jednak nie dawało spokoju Michaelowi przez co podchodził od do innych skazańców dość nieufnie. Nieśmiało podszedł on do reszty skazańców i powiedział:
- To jak, mamy zaplanowaną już jakąś drogę do tego tajemniczego adresu? Ktoś może zna tamte okolice czy też będziemy poruszali się na czuja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.08.2007 o 21:33, S4jm0n napisał:

-Heh.. - uśmiechnął się ironicznie Dexter przechodząc obok Elekrina i spoglądając na owy kawał
sprzętu jaki udało mu się znaleźć.
-Z czego się tak podśmiechujesz pomiocie, może masz ochotę spróbować jak smakuje ołów z takiego
działa - odburknął Elekrin.
-Jasne, w każdej chwili. Zastanawia mnie tylko, na co Ci sprzęt snajperski, skoro jak łatwo
przewidzieć, najprędzej będziemy zmuszeni do obrony z bliskiej odległości... i na taki ostrzał
się przygotujmy. A najprawdopodobniej dojdzie do kontaktu bezpośredniego, bo bez zakładnika
niczego nie zdziałamy. Chcesz z tej snajpy wystrzelać cały las? Czy może posterunek policji.


Ze snajperki bardzo łatwo pozabijać psy nie odnosząc szkód, nie będę biegł jak głupi do walki w zwarciu, ale na wszelki wypadek zwinąłem kolta. Zresztą pewnie nie raz Ci du^^ uratuje, więc nie narzekaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Podejrzewam, że będzie polował na dziki - Yarr zabezpieczył glocka i wsunął go do kabury. - Nasz Pan Morderca Ze Snajperką upoluje nam kolację. Prawda? A może będzie podglądał przez lunetę wiejskie panienki?
Zdążył się przebrać w ciuchy jednego z kierowców. Na spodniach i kurtce nie wiadomo jakim cudem nie było krwi. Może dlatego, że pacjent dostał w głowę? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.08.2007 o 21:19, elekrin napisał:

- Zawsze byłem lepszy i dlatego wyniuchałem lepszego pistola - stwierdził krótko i zarozumiale
Elekrin - rozejrzyj sie tu, chyba po takiej przejażdżce du&& Cie nie boli?


- Ach, widzę że znalazł się nam tu "snajper". Wiesz po co są snajperzy? Do cichego zdejmowania ludzi. Na nic więcej się nie przydają. A wiesz w jakich jesteśmy okolicznościach? Musimy jak najszybciej stąd spi**niczać. Nie dość, że nic Ci nie będzie po tej pukawce, to jeszcze z racji swojej wagi i nieporęczności będzie Ciebie spowalniać. Dla mnie bomba, psy zajmą się Tobą, a my zyskamy trochę więcej czasu. Rozumiesz o czym mówię? Lepiej zostaw to żelastwo w cholerę i weź coś bardziej przydatnego. Tak jak ten oto pistolet, który można od biedy schować nawet w spodniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wilk słuchał tego z ironią.
- Słuchaj... Jesteś snajperem, a gadasz takie głupoty. Karabin dalekiego zasięgu nie służy do strzelania z małych odległości. Prędzej te psy Cię zasypią gradem kul, niż zdołasz zdjąć broń zdjąć z tych swoich plecuszków. I co? Jeden strzał? Potem leżysz. Lepiej zostaw ten złom tam, skąd go wziąłeś. Chyba że masz dość siły w łapach, aby go targać i powstrzymać odrzut stojąc wyprostowanym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.08.2007 o 21:52, Furrbacca napisał:

- Ach, widzę że znalazł się nam tu "snajper". Wiesz po co są snajperzy? Do cichego zdejmowania
ludzi. Na nic więcej się nie przydają. A wiesz w jakich jesteśmy okolicznościach? Musimy jak
najszybciej stąd spi**niczać. Nie dość, że nic Ci nie będzie po tej pukawce, to jeszcze z racji
swojej wagi i nieporęczności będzie Ciebie spowalniać. Dla mnie bomba, psy zajmą się Tobą,
a my zyskamy trochę więcej czasu. Rozumiesz o czym mówię? Lepiej zostaw to żelastwo w cholerę
i weź coś bardziej przydatnego. Tak jak ten oto pistolet, który można od biedy schować nawet
w spodniach.


Jestem snajperem już od 14 lat, a ciężaru samej broni praktycznie nie czuję, poruszam się, jakbym jej nie miał. A psy mnie nie dorwą, jestem za sprytny w takich sytuacjach, a do meliny wpadłem przez chciwość...
Zresztą jeszcze nie mamy nic - takie spierniczanie nic nie da, trza mieć najpierw plan.
W takim toku myślenia zostaniesz zdjęty przez pierwszego lepszego pudla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.08.2007 o 21:54, PolishWerewolf napisał:

Wilk słuchał tego z ironią.
- Słuchaj... Jesteś snajperem, a gadasz takie głupoty. Karabin dalekiego zasięgu nie służy
do strzelania z małych odległości. Prędzej te psy Cię zasypią gradem kul, niż zdołasz zdjąć
broń zdjąć z tych swoich plecuszków. I co? Jeden strzał? Potem leżysz. Lepiej zostaw ten złom
tam, skąd go wziąłeś. Chyba że masz dość siły w łapach, aby go targać i powstrzymać odrzut
stojąc wyprostowanym...


Do bliskiego zasięgu mam giwere, nim też umiem nieźle celować, zresztą nie zdejmą mnie, umiem błyskawicznie wchodzić na drzewo i robić zwiad okolicy, czy nie pałętają sie tu psy. Utrudnieniem mogą być psy, ale moje doświadczenie z Wietnamu bardzo się tu przyda, tak więc zamknij tą morde i zacznij myśleć nad planem ucieczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Plan już jest. Zamiast się z nim zapoznać łazisz z tym żelastwem i puszysz się jak paw. Nie takiego kozaka sprzątnęli zanim się obejrzał... a giwerę miał lepszą niż Ty - rzucił Yarr z uśmieszkiem. - Spuść lepiej z tonu... dla własnego dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Tak, jasne... Panie Wszechwiedzący. Gadać potrafi każdy, zobaczymy w działaniu, jak sobie poradzisz z obsługą broni. I ciekawe jak wleziesz szybko na drzewo, z metrową rurą na plerach, z gałęziami wyżej od %(Q% i pod ostrzałem. Krzyżyk na drogę, bo na grobie to Ci rurę wbiją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.08.2007 o 22:05, elekrin napisał:

Do bliskiego zasięgu mam giwere, nim też umiem nieźle celować, zresztą nie zdejmą mnie, umiem
błyskawicznie wchodzić na drzewo i robić zwiad okolicy, czy nie pałętają sie tu psy. Utrudnieniem
mogą być psy, ale moje doświadczenie z Wietnamu bardzo się tu przyda, tak więc zamknij tą morde
i zacznij myśleć nad planem ucieczki.

Tego już Skyler nie wytrzymał. Skoczył do Elekrina chwytając go za gardło:
- To ty zamknij mordę! Widze, że kozaczysz za bardzo a wiesz jak to się może dla ciebie skończyć?Mówiłem, że ruszamy to ruszamy i bez takiego żałosnego pitolenia. Jak chcesz to ci z d*py ten twój Wietnam zrobię!
Pohamował się przed tym, zeby uderzyć Elekrina w twarz, nie wiedział jednak na jak długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.08.2007 o 22:01, elekrin napisał:

Jestem snajperem już od 14 lat,


- Łohohohoho! To oznacza, że prowadziłem działania narodowo-wyzwoleńcze, zanim w ogóle posmakowałeś dotyku broni. Lepiej pomyśl trochę.

Dnia 28.08.2007 o 22:01, elekrin napisał:

a ciężaru samej broni praktycznie nie czuję,


- To zobaczymy po dwóch, trzech godzinach biegu, jeśli będziemy do tego zmuszeni. Uwierz mi, wtedy będziesz wyklinał swoją decyzję o zatrzymaniu tego bezużytecznego żelastwa.

Dnia 28.08.2007 o 22:01, elekrin napisał:

poruszam się, jakbym jej nie miał.


- Skradanie się, a ucieczka, to zupełnie co innego, uwierz mi...

Dnia 28.08.2007 o 22:01, elekrin napisał:

A psy mnie nie dorwą, jestem za sprytny w takich sytuacjach, a do meliny wpadłem przez chciwość...


- Jesteś sprytny i upierasz się zabrać ze sobą sprzęt zupełnie nie przydatny w takich sytuacjach. Dobrze, proszę bardzo, już mówiłem, iż dla mnie jest lepiej, jak jeden z nas się poświęci dla reszty. Skoro to Ty wolisz być tym poświęcającym się - nie mam nic przeciwko.

Dnia 28.08.2007 o 22:01, elekrin napisał:

Zresztą jeszcze nie mamy nic - takie spierniczanie nic nie da, trza mieć najpierw plan.


- Plan, robi się wtedy, gdy ma się możliwość planowania. Psy siedzą nam na ogonie, każda minuta zwłoki przybliża nas do grobu. Myślisz że stoją na drodze z zamkniętymi oczami i liczą do trzydziestu dla wyrównania szans? To nie berek, to życie chłopcze.

Dnia 28.08.2007 o 22:01, elekrin napisał:

W takim toku myślenia zostaniesz zdjęty przez pierwszego lepszego pudla...


- Dopóki oni są daleko, nie ma takiej możliwości. Stój tu dalej i zasłaniaj się swoim karabinkiem, a z pewnością zwiększysz swoje szanse na przeżycie. Do zobaczenia w piekle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.08.2007 o 21:51, elekrin napisał:

Ze snajperki bardzo łatwo pozabijać psy nie odnosząc szkód, nie będę biegł jak głupi do walki
w zwarciu, ale na wszelki wypadek zwinąłem kolta. Zresztą pewnie nie raz Ci du^^ uratuje, więc
nie narzekaj.


-Ta, psy..ale te na 4 łapach. Gliny zwalą Ci się z tym Twoim zwarciem na głowę zanim zdążysz ich zobaczyć w lunecie. Jesteśmy obecnie najbardziej poszukiwanymi ludźmi w całym kraju. Ciężko będzie nam znaleźć miejsce aby się schować i odsapnąć przez 15 minut, a Ty chcesz znaleźć miejsce gdzie mógłbyś się rozłożyć z całym tym bajzlem i zacząć ostrzał. Otrzeźwiej człowieku! To my jesteśmy ścigani, a nie na odwrót!

-Bierzmy w końcu dupy w troki. Razem jesteśmy w stanie dotrzeć do celu więc jeśli ktokolwiek będzie spowalniał grupę, wtedy możesz Elekrin go załatwić z tej swojej armaty....ale kolbą - tak będzie łatwiej i szybciej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Phi, amatorzy. Znowu będą się kłócić kto ma większą spluwę i kto celniej trafia do tarczy. Jak dzieci..." pomyślał Windows. On sam nie pałał broni palnej szczególną sympatią. Jego miłością były noże. Tylko noże dawały tak bliski kontakt z przeciwnikiem i pozwalały poczuć jego strach.

Jednak Stefan "Windows" Bonzelski nie był płatnym mordercą jak większość współkonwojentów. Zabijanie nie sprawiało mu przyjemności. Windows był specem od włamań. Ale nie były to nigdy normalne włamania - Windows zakradał się tylko do najlepiej strzeżonych i najbogatszych domów.
Jego zlecenia obejmowały szeroki wachlarz - od włamań wyłącznie rabunkowych, po torowanie drogi zabójcom aż po osobiste zastraszanie ofiar. Ten ostatni rodzaj zadań, był ulubionym typem Windowsa. Poczuć strach ofiary to największa zapłata jaką mógł dostać za zadanie Stefan. Oczywiście nie zdradzał tego po sobie - zleceniodawcy mogliby wtedy zapomnieć o realnej zapłacie. Chociaż jeden (na początku kariery Windowsa) o zapłacie zapomniał... Po wizycie Stefana zapomniał również o drugim oku i drugim uchu. Stracił tez to co było dla niego najcenniejsze. Odtąd kilka razy dziennie sprawdzał zamki w domu i nie ruszał się nigdzie bez kilkuosobowej obstawy.
"Tak - pomyślał wtedy Windows. - Śmierć byłaby zbyt małą karą za oszukanie mnie. Teraz trzęsie tylkiem za każdym razem, gdy musi iść bez swojej obstawy."
Stefan wpadł, można rzecz, banalnie - jeden, jedyny raz wziął do roboty wspólnika, a ten go wsypał.
- Zobaczymy jak zaśpiewasz, kiedy wyjdę - rzucił po rozprawie do zdrajcy.

Kilka pierwszych lat w więzieniu upłynęło spokojnie, istna sielanka. Brak broni palnej wśród skazańców wymógł rozwój wytwórstwa różnorakich noży. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie, ale najlepsze noże robiono tylko na zamówienie i sprzedawano za niezłą kasę. Windows mógłby z łatwością wzbogacić się, bo jego dzieła była doskonałe. Jednak podczas pobytu w zakładzie Stefan wykonał tylko jeden nóż, dla siebie. Daleko mu było do najlepszych noży wojskowych, ale w warunkach więziennych sprawował się doskonale.
Drugim zajęciem, z którego zasłynął Windows, była znajomość obsługi komputera. Jako jedyny na całym bloku potrafił go obsługiwać i oferował swoje usługi onnym więźniom. Stąd też wziął się jego przydomek - Windows.

Gdy przyszło zawiadomienie o przeniesieniu do innego zakładu karnego, Windows nie był zaskoczony. Służby więzienne chętnie pozbywały się szczególnie niebezpiecznych więźniów. Tacy zawsze sprawiali problemy, a ich utrzymanie było droższe - wymagało specjalnych środków bezpieczeństwa.

Odbicie konwoju pozytywnie zaskoczyło Stefana.
- Nareszcie rozprostuję kości. Szkoda, że nie mam przy sobie noża, ale cóż... Trzeba było się go pozbyć przed rewizją.
Na szczęście znalazł jakiś nóż u jednego z konwojentów.
- Lepsze to niż nic - ocenił przyglądając się ostrzu. - Musi mi to wystarczyć dopóki nie znajdę czegoś lepszego.
Na wszelki wypadek wziął jeszcze pistolet.
-Przezorny zawsze ubezpieczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Chłopie ucieczka to też nie moja specjalność, jednak ja nie mam zamiaru spieprzać stąd obwieszony dyskami twardymi, z jednostką centralną na plecach, gdyż wiem, że to nie odniesie skutku... Albo wyrzucasz to swoje badziewie albo jesteś pipką, która bez swojej pukaweczki boi się nawet iść siku...

Po chwili rozmowy na osobności z Elekrinem Kukowsky powiedział głośno do całej grupki:
- Oprócz uciekania przed siebie wypadałoby jakoś zacierać za sobą ślady... To, że sprowadzą tutaj psy gończe jest więcej, niż pewne, tak więc musimy jakoś zmylić ich trop... Jakby ktoś znał te okolice to byłoby można coś wykombinować... Czy ja dobrze słyszę? Wydaję mi się, że słyszę nurt rzeki... to idealny sposób na zmylenie tropu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.08.2007 o 22:06, Yarr napisał:

- Plan już jest. Zamiast się z nim zapoznać łazisz z tym żelastwem i puszysz się jak paw. Nie
takiego kozaka sprzątnęli zanim się obejrzał... a giwerę miał lepszą niż Ty - rzucił Yarr z
uśmieszkiem. - Spuść lepiej z tonu... dla własnego dobra.


snajperka to całe moje życie, nie dziw sie, że z nią łażę, trzymam sie planu i tyle. Jest plan? Weź sie ukryj w takim świecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.08.2007 o 22:27, Kukowsky napisał:

Po chwili rozmowy na osobności z Elekrinem Kukowsky powiedział głośno do całej grupki:
- Oprócz uciekania przed siebie wypadałoby jakoś zacierać za sobą ślady... To, że sprowadzą
tutaj psy gończe jest więcej, niż pewne, tak więc musimy jakoś zmylić ich trop... Jakby ktoś
znał te okolice to byłoby można coś wykombinować... Czy ja dobrze słyszę? Wydaję mi się, że
słyszę nurt rzeki... to idealny sposób na zmylenie tropu...


Brawo, ogłosiłeś moje słowa, jeden inteligentny -.-

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Właśnie w tym problem. Może się okazać CAŁYM Twoim życiem. - Yarr ruszył w stronę rzeki za Kukowsky''m. - Chcesz targać ciężki karabin, Twoja sprawa. Nie rozumiem tylko po co to pyskowanie i chwalenie się Wietnamem... zresztą, opowiadasz bajki, dziadek. Jeśli służyłbyś w Wietnamie miałbyś teraz - Yarr policzył krótko - jakieś 53-55 lat. Bieganie w tym wieku po drzewach wydaje się dość zabawne.
Doszedł z resztą ekipy do rzeki.
- Co robimy dalej, Kukowsky? - spytał. - Jesteś ponoć specem od ucieczek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się