Zaloguj się, aby obserwować  
Wodzasty

Sorry Winnetou...:) czyli Indianie i Kowboje, zabawy z dzieciństwa

72 postów w tym temacie

Otóż to! Rodzicom (względnie krewnym) jest teraz łatwiej kupić dziecku drogą zabawkę niż jakoś zastymulować je do bardziej rozwojowych zabaw. I to jest bardzo przykre. Dzieciaki też zresztą wolą się popisać nowym gadżetem niż latać po podwórku i "strzelać z patyków". Chyba rośnie nam nowe, jeszcze bardziej konsumpcyjne społeczeństwo :-/

Dnia 23.06.2006 o 07:33, Wodzasty napisał:

w końcu, każdy z nas był onegdaj dzieckiem (a w wielu z nas ten dzieciak nadal siedzi)...

No chyba, że ktoś nie chce się przyznać do bycia (w przeszłości bądź obecnie) dzieckiem. Ale wtedy takiemu pokażemy język i zabierzemy patyk. Nie będzie się z nami bawił! ;D

Vaxinar -> Hmmm... W pewnym sensie nie wiedziałem. Po prostu rodzice zaplanowali wszystko dokładnie nie wspominając mi o tym ani słowem (nie wspominając już o tym, by spytać mnie o zdanie). No i tym sposobem będę miał dzieciaka na głowie :-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.06.2006 o 11:20, Mumin napisał:

[...] Dzieciaki też zresztą wolą się popisać nowym gadżetem niż latać po podwórku i "strzelać z patyków". Chyba rośnie nam nowe, jeszcze bardziej konsumpcyjne społeczeństwo :-/


Takie czasy... Teraz w sklepach to taki urodzaj panie, że jakby dzieciak z patykiem wyskoczył toby go wyśmiali...
Oglądałem ostatnio jakiś kanał z kreskówkami (choroba mnie złożyła i musiałem w wozie leżeć dzionek cały) i widziałem reklamy zabawek - a to nowy jakiś heros z doczepianymi skrzydłami, nowa lalka z ultra fryzurą... Gdzie tu miejsce na wyobraźnię?

Dnia 23.06.2006 o 11:20, Mumin napisał:

No chyba, że ktoś nie chce się przyznać do bycia (w przeszłości bądź obecnie) dzieckiem. Ale wtedy takiemu pokażemy język i zabierzemy patyk. Nie będzie się z nami bawił! ;D


Zabieramy foremki i idziemy do innej pisakownicy...:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.06.2006 o 11:20, Mumin napisał:

Vaxinar -> Hmmm... W pewnym sensie nie wiedziałem. Po prostu rodzice zaplanowali
wszystko dokładnie nie wspominając mi o tym ani słowem (nie wspominając już o tym, by spytać
mnie o zdanie). No i tym sposobem będę miał dzieciaka na głowie :-/


Dziwne to trochę ja bym nie szedł na taki układ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.06.2006 o 11:20, Mumin napisał:

Otóż to! Rodzicom (względnie krewnym) jest teraz łatwiej kupić dziecku drogą zabawkę niż jakoś
zastymulować je do bardziej rozwojowych zabaw. I to jest bardzo przykre. Dzieciaki też zresztą
wolą się popisać nowym gadżetem niż latać po podwórku i "strzelać z patyków". Chyba rośnie
nam nowe, jeszcze bardziej konsumpcyjne społeczeństwo :-/


No to prawda. Nawet widać zmiany w samych zabawkach, kiedyś Lego rozwijało i to bardzo, trzeba było sie namęczyć studiować instrukcję, żeby złożyć co trudniejsze zestawy, a teraz wychodzi z pudełka taki gotowy bionikl i tylko rusza ręką :/
Podobnie jest z innymi zabawkami, który dzieciak teraz skleja modele?

Dnia 23.06.2006 o 11:20, Mumin napisał:

Vaxinar -> Hmmm... W pewnym sensie nie wiedziałem. Po prostu rodzice zaplanowali
wszystko dokładnie nie wspominając mi o tym ani słowem (nie wspominając już o tym, by spytać
mnie o zdanie). No i tym sposobem będę miał dzieciaka na głowie :-/


O kurcze, no to twardy orzech do zgryzienia. Ja tam bym sie bronił rękami i nogami :)
<no wiesz, że za duza odpowiedzialność, że sie boisz, że jestes bardzo zajęty bla bla bla :P>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.06.2006 o 12:29, Budo napisał:

No to prawda. Nawet widać zmiany w samych zabawkach, kiedyś Lego rozwijało i to bardzo, trzeba
było sie namęczyć studiować instrukcję, żeby złożyć co trudniejsze zestawy, a teraz wychodzi
z pudełka taki gotowy bionikl i tylko rusza ręką :/

Hmm... Miałeś ostatnio kontakt z nowymi zestawami Lego? Nadal trzeba się pomęczyć i postudiować instrukcję. Bionicle nie są "gotowe" - trzeba je składać samodzielnie. W dodatku mając trzy określone zestawy możesz sobie złożyć "nadbionicla" (nie wiem jak to nazwać), a to także wymaga instrukcji. A dziecko z wyobraźnią chętnie składa sobie "podróbki" bionicli, których nie ma.
Prawie gotowi są rycerze i król z Knight Kingdom (chyba tak sie to nazywało).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/.../

To i tak lipa. Mam kuzyna w tym wieku i takiego wojownika składa on sobie w kilka minut. Podczas gdy ja nad jakimś solidnym zestawem siedziałem czasem całymi dniami i to jeszcze z bratem.
No, nie mówię że to zupełnie jest do niczego, ale poziom trudności spada i zabawki Lego sa coraz prostsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No właśnie konsumpcyjne społeczeństwo ;/, jakie dziecko by się teraz ucieszyło z nowej kolejki którą samemu trzeba złożyć, jak ja taką dostałem to razem z kolegami miesiąc układałem różne trasy. Teraz to aby komórka, odtwarzacz MP3 i komputer.Teraz dzieci to nawet nie chcą spojrzeć na puzzle, domino, a jak ja pamiętam to była kiedyś atrakcja. A jak ktoś sobie wystrugał miecz z drewna to dopiero była frajada machać takim "kijaszkiem" który się samemu zrobiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.06.2006 o 11:31, Wodzasty napisał:

Oglądałem ostatnio jakiś kanał z kreskówkami (choroba mnie złożyła i musiałem w wozie leżeć
dzionek cały) i widziałem reklamy zabawek - a to nowy jakiś heros z doczepianymi skrzydłami,
nowa lalka z ultra fryzurą... Gdzie tu miejsce na wyobraźnię?

No właśnie? Producenci zabawek zwietrzyli okazję, że dzieciakom będzie bardziej pasowało coś takiego, to i zaczęli produkować coraz to bardziej "wypaśne" gadżety o których marzą wszystkie brzdące, a na wyobraźnię miejsca nie zostało...

Dnia 23.06.2006 o 11:31, Wodzasty napisał:

Zabieramy foremki i idziemy do innej pisakownicy...:)))

Dobra. A potem pobawimy się w ganianego ;-)

Vaxinar -> No niestety nie miałem specjalnego wyboru. Nie pasowało mi to nijak, ale nie pozostawiono mi wyjścia. Niestety - kto ma pieniądze, ten ma władzę, a to rodzice mi finansują pobyt w Krakowie, więc jeśli chcę zacząć studia (jeśli się dostanę), to niestety muszę iść na pewne kompromisy w stosunku do nich. Ale pomimo tego, że obawiam się tej odpowiedzialności, to jednak dostrzegam też pewne jaśniejsze strony - strasznie mało czasu spędzałem z bratem przez ostatnie 3 lata (chodziłem do liceum w Krakowie), a teraz będę miał okazję to nadrobić. Może jakoś pójdzie i nie zacznie palić i ćpać ;-)

Budo -> ja kiedyś sklejałem! :-) Mam całe pudło (coś kilkanaście sztuk) na szafie. A teraz jakoś się nikt do tego nie garnie. Lego też mam gdzieś całe pudełko, brat się nimi czasem pobawi (głównie jak np. nie ma prądu albo ktoś inny na kompie siedzi ;-) ), a ja potrafiłem całymi godzinami siedzieć i wymyślać różnorakie konstrukcje. Z kolei z drewanianych klocków budowałem sobie na szafkach twierdze, obsadzałem je figurkami, a potem pozostałymi "ludzikami" przypuszczałem szturm i odgrywałem całe oblężenie. Oprócz tego oczywiście nieśmiertelne resoraki, którymi potrafiłem się bawić naprawdę długo, zwłaszcza gdy dostałem do pokoju dywan z wyrysowanymi ulicami - to dopiero było coś :-)
A teraz jedno z pierwszych trzech zdań jakie wypowiada do mnie młodsza kuzynka (10 lat), gdy przychodzi brzmi: "Dawid, a jest ktoś na komputerze?" (albo dowolna inna równoważna forma). Załamać się można...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No bez przesady!
1. Solidne zestawy teraz też są, tyle że solidną kasę na nie trzeba wyłożyć.
2. Teraz instrukcje są bardziej przejrzyste, a niektóre dzieci "inteligencję przestrzenną" wykazują bardzo dużą, więc budowanie mniej czasu zajmuje.
3. Cytuję "A dziecko z wyobraźnią chętnie składa sobie "podróbki" bionicli, których nie ma", czyli wyobraźnia pracuje, a chyba bardziej chodzi o to, żeby dzieci miały wyobraźnię niż o to, żeby umiały coś wg instrukcji złożyć.

Ps. Czy mi się zdaje, czy panów wzięło na zrzędzenie pod hasłem "jak byłem młody, to było lepiej"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.06.2006 o 15:51, minimysz napisał:

Ps. Czy mi się zdaje, czy panów wzięło na zrzędzenie pod hasłem "jak byłem młody, to było lepiej"?

Lepiej? Nie wiem. Ale bardziej kreatywnie na pewno :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/.../

Co do pierwszej części to sie spierać nie bede bo w zasadzie nie ma o co.

Dnia 23.06.2006 o 15:51, minimysz napisał:

Ps. Czy mi się zdaje, czy panów wzięło na zrzędzenie pod hasłem "jak byłem młody, to było lepiej"?


A co do tej, to powiem otwarcie, że tak. I zgadzam sie z Muminem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.06.2006 o 15:52, Mumin napisał:

Ale bardziej kreatywnie na pewno :P

I tu się nie zgodzę. Teraz jest co najmniej tak samo (o ile nie bardziej) kreatywnie jak kiedyś. Tylko że należy dzieci zachęcać do kreatywnej zabawy i kupować mu odpowiednie zabawki, gry itd. Nikt tego za rodziców nie zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 23.06.2006 o 16:01, minimysz napisał:

I tu się nie zgodzę. Teraz jest co najmniej tak samo (o ile nie bardziej) kreatywnie jak kiedyś.
Tylko że należy dzieci zachęcać do kreatywnej zabawy i kupować mu odpowiednie zabawki, gry
itd. Nikt tego za rodziców nie zrobi.


Owszem, ale on nie mówi, jak powinno być (za to Ty to robisz), on stwierdza jak jest. A jest mniej kreatywnie, bo większośc dzieciaków tylko przed kompami przesiaduje i tłucze w gothic na kodach. Wiem z autopsji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.06.2006 o 16:01, minimysz napisał:

I tu się nie zgodzę. Teraz jest co najmniej tak samo (o ile nie bardziej) kreatywnie jak kiedyś.
Tylko że należy dzieci zachęcać do kreatywnej zabawy i kupować mu odpowiednie zabawki, gry
itd. Nikt tego za rodziców nie zrobi.

Otóż właśnie problem polega na tym, że (jak wyłuszczył Budo (BTW: ale się przeplatamy :D) ) rodzicom (a przynajmniej dużej części) nie bardzo się chce zachęcać dzieci do zabawy, bo łatwiej jest zostawić szkraba przed telewizorem, żeby kreskówki oglądał (swoją drogą to boję się co wyrośnie z dzieci wychowanych na pokemonach). A skoro rodzice nie zastymulują dziecku rozwoju wyobraźni jeśli chodzi o zabawy, to samo na pewno tego nie zrobi i będzie wybierało najprostsze i najmniej wymagające formy rozrywki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Właśnie: "duża część", ale nie "większość" raczej. Poza tym kreskówki i gry komputerowe nie ograniczają wyobraźni (już bardziej rodzice to robią: "nie hałasuj", "nie plącz się pod nogami", "nie rozrzucaj klocków", "tylko marnujesz papier") - wręcz przeciwnie: bywają one źródłem wielu ciekawych pomysłów (widzieliście kiedyś postać z gry zbudowaną z Lego?). I też wiem z autopsji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/.../

Wg mnie większość właśnie. Ale nie demonizujmy, imho jest gorzej, ale nie az tak tragicznie, pamiętajmy że dzieciak sam z siebie potrafi sobie znaleźć coś rozsądnego do roboty, i nawet jemu znudzi sie w końcu komp i kreskówki :P
Ale rola rodziców tu jest kluczowa, jak ja sie rozwalałem z klockami, to smęcili, smęcili, ale w gruncie rzeczy pozwalali mi zawalić cały pokój i cieszyli sie widząc zapał z jakim buduję robota czy coś tam ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.06.2006 o 16:27, Budo napisał:

Ale rola rodziców tu jest kluczowa

No i właśnie o to mi chodzi. Narzekacie, że dziś dzieci nie potrafią się bawić, ale przecież w większości wypadków to nie ich wina. Jeżeli dziecko od maleńkości wysłuchuje "nie ruszaj tego, bo się pobrudzisz", "nie biegaj, bo się spocisz", "nie hałasuj" itd. itp. to jak ono później ma umieć się bawić? Zwłaszcza, że rodzice "żeby mieć spokój" sadzają takiego malucha przed telewizorem na dwie-trzy godziny kreskówek, a gdy podrośnie kupują mu komputer i trochę gier (bez patrzenia na to czy sa odpowiednie dla dziecka).

Wracając do tematu głównego: czy bawiliście się w coś takiego (nie znam nazwy), że na ziemi rysowało się nożem koło, dzieliło na tyle części ilu grajacych i każdy po kolei stojąc na swoim terenie rzucał nożem w któryś z pozostałych kawałków, a jeśli nóż się wbił to można było kawałek cudzego terytorium do swojego przyłączyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


> Wracając do tematu głównego: czy bawiliście się w coś takiego (nie znam nazwy), że na ziemi

Dnia 24.06.2006 o 11:12, minimysz napisał:

rysowało się nożem koło, dzieliło na tyle części ilu grajacych i każdy po kolei stojąc na swoim
terenie rzucał nożem w któryś z pozostałych kawałków, a jeśli nóż się wbił to można było kawałek
cudzego terytorium do swojego przyłączyć?


A czy ten nóż trzymało się opierając ostrzem na palcu, nosie, brodzie....? Bo ja własnie w takie coś grałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z czasów dzieciństwa to najbardziej mi brakuje gry w nogę - na szkolnym betonowym boisku, hehe. Można sobie wyobrazić kontuzje, które dość często nas dopadały. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.06.2006 o 11:31, Nulinka napisał:

A czy ten nóż trzymało się opierając ostrzem na palcu, nosie, brodzie....? Bo ja własnie w
takie coś grałam.

Hmm... Z czymś takim się jeszcze nie zetknęłam. Z tego co pamiętam jedyna zasada była taka, że rzucając trzeba było stać na własnym terenie nie wchodząc na cudzy ani nie wychodząc w "kosmos" (teren poza kołem).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować