Zaloguj się, aby obserwować  
menelsmaster

Zapomniane Krainy - forumowa gra RPG [M]

4049 postów w tym temacie

[ Hej team ! Gdzie się podzialiście ? Ja tu układam nową rozróbę, a wy co ? Qrczę jak mam dobre pomysły i czas to nikogo nie ma, ale i tak o was zadbam w najbliższym czasie :P Nie będziecie się nudzić, oj nie :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Dobra, zabijcie go po swojemu :P Daje wam całkowice wolną rękę. Byle to nie było w 1 zdaniu (i nie 2,3...). Może być i czołg :P Będą solidne nagrody, chociaż raczej nie spodziewajcie się nowej broni (chyba, że ci co nie dostali poprzednio) tylko ładnego postu z fajną fabułą z uwzględnieniem kto się popisał. Acha, tekst będzie lekko schizowy... ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Phil widział kątem oka jak towarzysze pracują przy baliście. On sam nie miał pomysłu na smoka, wiedział że smok nie da się nabrac dwa razy na tę samą sztuczkę. Usłyszał krzyk Ajatullaha:
- Macie tutaj super truciznę. Ale pamiętajcie, że możecie strzelić tylko raz. - Niziołek umieścił truciznę na grocie bełtu.
- Zeby tylko trafić - usłyszał elf. Podszedł więc do balisty
- Pozwolicie, że ja wyceluję? - spojrzał po towarzyszach. Ci najpierw popatrzyli na niego trochę dziwnie, ale w koncu z lekkim ociąganiem pokiwali głowami. Phil stanął za balistą i utkwił wzrok w smoku. Ten wydawał się teraz jeszcze większy. Niestety stał bokiem do balisty, a bełt musiał utkwić w okolicach płuc, aby trucizna rozeszła się jak najszybciej. Oczywiście najlepiej byłoby trafić w serce. Elf mogł umieścic grot w płucach potwora, jednak wolał poczekać chwilę, a nuż coś się stanie. I stało się. Serafin podbiegł do smoka i zaczął go atakować szybkimi, kąśliwymi ciosami. Smok zwrocił na to uwagę i zaczął groźnie syczeć. Serafin zaczął biec. Zmuszony psyhiką smok, ktory najsilniejsze ataki zadawał gdy był zwrocony paszczą do przeciwnika obrocił się i stanął przodem do balisty. Phil krzyknął - Biegnij tutaj Serafinie! - demen zrobił jak usłyszał i zaczął zbliżać się w stronę balisty. W międzyczasie łucznik naciągnął z Farinem trochę liny aby strzała leciała szybciej i z większym impetem. W zasadzie Farin jako, że był krasnoludem sam z lekkim wysiłkiem naciągnął spory kawałek liny.
- Dzieki sam nie dałbym rady - powiedział elf
- Spoko, tylko teraz wyceluj dobrze bo jak nie... - krasnolud zamachał swoim toporem, co zmotywowało Phila do większego skupienia.
- Shan, Mitrosie, wsadźcie w ten bełt trochę magii. Zniszczmy tego smoka! - magowie zaczęli inkantować zaklęcia a bełt rozjarzył sie błekitno-pomarańczowym światłem. - Farinie, Ajatullachu, Lordzie Gregorze przygotujcie się do dobicia gada, wasze miecze i topory się przydadzą. Eileen! Mogłabyś go oślepić?
- Jasne, ale tylko na ułamek sekundy, bo smocze oczy są strasznie odporne. Kiedy mam to zrobić?
- Teraz! - krzyknął Phil przymykając jedno oko. Zaobaczył niesamowicie świetlistą łunę, ktora ciągnęła się od elfki do smoka. Wystrzelił natychmiast. Bełt pomknął bardzo szybko, co stało się głownie za sprawą magii Shana i Mitrosa. Oślepiony smok zamarł na ułamek sekundy. Ten właśnie ułamek pozbawił życia już wiele nie tylko potworow, ale i ludzi. Pocisk leciał w doskonałym kierunku. Wbił się tuż obok serca smoka. "Ech.. balista to nie łuk" pomyślał elf patrząc jak smok rzuca się po podłodze i przeciągle ryczy. W jego oczach pojawił się ogień i zaczął biec w kierunku stojących towarzyszy. Był już tuż, tuż gdy nagle zwolnił. Zwalniał coraz bardziej aż w koncu zatrzymał się. Zaryczał. Nie był to jednak ryk wściekłosci. To był ryk bolu. Drużyna widziała jak w zwolnionym tempie jak smok opada na ziemię całym swym ciężąrem. Jaskinia się zatrzęsła. Smok po upadku zaczął warczeć. Phil wskoczył na blistę i zaczął go ostrzeliwać. Magowie posyłali w jego kierunku niesprecyzowane kule energii. Wojownicy natomiast z okrzykiem na ustach ruszyli w zaatakować swoimi orężami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Ja wykańczam smoka i jedziemy dalej, bo widzę, że coś kulejemy. Na tygodniu nie będę miał za bardzo czasu, więc nie spodziewajcie się rewelacji. Klasówki we wtorek, czwartek, piątek + bonusy :P no i jeszcze FM... szykuje się dużo exp. Właśnie wam tez porozdaje zaległe doświadczenie. ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Niedługo zajęło zbrojnej zgrai dobić ciężko rannego, a właściwie już umierającego smoka.
Tym razem potwór leżał już na ziemi nie tylko bez ruchu, ale i bez życia. Sprawa ze smokiem wyglądała więc na wreszcie zakończoną. Co innego, że z głębi ruin wciąż dochodziło tajemnicze dudnienie, dość niepokojące. Raczej jednak nie można było już się spodziewać kolejnego zagrożenia… z drugiej strony w Podmroku nigdy nic nie wiadomo. Drowki wcale nie musiały im mówić prawdy i faktycznie mogła się tu jeszcze gdzieś szwendać matka czarnego smoka. W ogóle kontrakt na smoka mógł być całkowitą fikcją i dla drowek miał być wygodnym i tanim sposobem na pozbycie się całej drużyny. Wszyscy przez dłuższy czas zastanawiali się czym jest lub czym może być tajemnicze dudnienie. Po paru minutach ciszę przerwał Farin:
- To chyba… tak. To najwyraźniej kopią duergarowie, gromy lub nawet krasnoludy. Chociaż nie sądzę, żeby ryzykowali zejście aż tak głęboko. Sądzę, że to nie będzie dla nas stanowić przeszkody…
- W takim razie zwijajmy się z tego upiornego miejsca zanim spotkamy znowu jakieś duże COŚ. - Phil zmęczony walką potężnie ziewnął.
- Zaraz, zaraz. Smoki mają przeważnie obszerne skarbce. Nie, co ja mówię. Smoki mają gigantyczne skarbce. Nie zaszkodzi chyba pomyszkować tu trochę, co Serafinie ? - demen zobaczył błysk w oku elfki.
- Właśnie, właśnie. - dołożył i swoje Farin… jak to krasnolud - złotem nie pogardzi.
- Drowki raczej nie doliczą się tych kilku świecidełek… Chyba, że kiedy je spotkamy zobaczą krasnoluda ze złotym łańcuchem na szyi i elfkę z koroną na główce i kilkunastoma pierścieniami na palcach. - zarechotał Gregor. - Nam paladynom kosztowności nie są potrzebne.
- Nam ? Masz tajemniczego przyjaciela. - Eileen miała chwilę swojego tryumfu.
- Mówię o całym ogóle paladynów Eileen.
- Ale głodny chodzić nie lubisz ?
- No to chodźmy do tego skarbca… - zakończył paladyn.
Wszyscy dobrze wiedzieli, że i tak i tak by poszli do skarbca. Takiej okazji przy ich wiejących pustkami sakiewkach nie można było przepuścić. Przeszli przez dziedziniec, na którym teraz leżał martwy smok i stanęli przed wielkimi wrotami. Przez chwilę podziwiali pięknie zdobione wrota, po czym mieli zamiar je otworzyć:
- A głowa ? - jakby nagle z letargu obudził się Mitros.
- Dziękuje, nie boli. - dodał rozmarzony ponownym spotkaniem z szóstką drowek Shan.
- Nie o to mi chodzi ! Głowa smoka !
- Taak, cholernie brzydka. Ale co na to poradzimy i tak smok już nie żyje. - Serafin wolał zająć się rozmową z Nathyrrą niż "filozoficznymi" rozmyślaniami Mitrosa.
- Czy wam wszystkim rozum odjęło ? Drowki chciały dostać głowę smoka. Zapomnieliście ?
- Aaa, faktycznie. Jak trochę pobuszujemy w skarbcu to wrócimy i po głowę. Zresztą niech same ją sobie odetną, my już wykonaliśmy najbrudniejszą robotę. - podsumował Phil głaszcząc podmrokową panterę, która chyba nawet go polubiła, co i rusz zastanawiając się co znajdą we wnętrzu skarbca.
- No to wchodzimy panie i panowie ? - Ajatullah aka Żywy taran rozpędził się i grzmotnął we wrota, które o dziwo nawet nie drgnęły. Ork nieco zawiedziony odsunął się za rząd magów, uznając wyższość zaklęć otwierających.
- Ałć ? - zaśmiała się cicho drowka.
Shan rozpoczął inkantację czaru jednak ze względu na kompletną dekoncentrację (ciekawe czym :)czar nie wyszedł, wrota jedynie skrzypnęły.
- Może ja ? - Eileen przy użyciu Kołatki otworzyła kilkunasto metrowe wrota. - Nieźle…
Ponieważ we wnętrzu panowała ciemność, Mitros wyczarował magiczne światło. Jeszcze zanim zdążyli zobaczyć ogrom i przepych skarbca padło ciekawe zdanie:
- Zawsze się zastanawiałem jak smoki to wszystko zbierają do skarbca… i skąd tyle tego biorą…

Góry złota… ten skarbiec spokojnie wystarczyłby im wszystkim do końca życia… życia w luksusie. Nawet długowiecznym elfom by to wystarczyło do końca dni na tym ziemskim padole. Co innego, że wyniesienie tego wszystkiego byłoby sporym problemem. W dodatku przejść przez Podmrok z takim majątkiem. Farin rozpędził się i wskoczył w złoto:
- Haha, jakie to fajne !
- Nie spiesz się przyjacielu, mamy czas. Tylko uważaj, żeby nie nadziać się na jakiś złoty sztylet.

Kilka minut później…
- Ała ! - wrzeszczał krasnolud.
- Uspokój się Farin ! Serafin mówił żebyś uważał. - Eileen bandażowała krasnoludowi dłoń.
- Nie zauważyłem tego miecza…
Serafin napełnił sakiewkę złotymi monetami, gdy była już pełna zaczął rozglądać się za lepszym sprzętem. W końcu znalazł poszukiwany ekwipunek. Zaszedł do zaułka skarbca, w którym leżało kilkanaście pancerzy:
- Naprawdę nie mam pojęcia… po co smoki to wszystko zbierają…
W końcu wpośród pancerzy demen trafił na wyjątkowo lekką zbroję. Wyglądała na dosyć ciężką, najpewniej płytówkę lub pół-płytówkę, jednak gdy ją podniósł okazała się niesamowicie lekka. Ważyła może ze dwa - trzy kilo, co przy jej wyglądzie i grubości metalu było co najmniej podejrzane.
- Najlepiej sprawdza się je tak… - Lord Gregor stojący jeszcze przed chwilą za Serafinem podszedł do zbroi i z całej siły przygrzmocił jej swoim mithrilowym mieczem.
- O łaaaa ! - podsumował podnosząc miecz paladyn.
- Ja byłem pierwszy ! Ja ją biorę ! - Serafin zaczął zakładać zbroję, na której widniała jedynie niewielka rysa. Paladyn wciąż stał z rozdziawioną gębą:
- Kowale Podmroku wymiatają…- sięgając po jakąś sakiewkę. Ku swojemu zaskoczeniu w środku znalazł amulet zapewniający właścicielowi pełne widzenie w ciemności.
- Już się nie zgubisz przyjacielu. - Serafin ze śmiechem zwrócił się do Lorda Gregora.

Nieco dalej Farin już z zawiniętą ręką odnalazł bardzo ciekawie wyglądający pierścień.
- Mitrosie, co to za pierścień ? - mag zaczął uważnie oglądać świecidełko.
- Masz szczęście. To pierścień ochrony przed żywiołami. Częściowo niweluje obrażenia zadawane od kwasu, ognia, zimna i elektryczności. Masz, znalazłeś, więc należy do ciebie.
Farin niezwłocznie nałożył pierścień na palec.

Duet drużynowych złodziejaszków w kilka chwil znalazł odpowiedni dla siebie sprzęt.
Fur wyciągnął z jakiegoś szkieletu perfekcyjnie wykonany krótki miecz, dość lekki i idealnie wyważony - broń przeznaczona wprost dla niziołka. Z lekkim trudem z pomocą drugiego towarzysza odczytał, ze jest to Spijacz Dusz… ''Fajna nazwa''. Diablę trochę marudziło, ale w końcu Rhivaune znalazł i coś dla siebie: nowy sejmitar - chociaż z wyglądu była to raczej krótka katana. Swój stary sztylet już jakiś czas temu zastąpił tym ząbkowanym, otrzymanym od Serafina - broń na pewno należała kiedyś do jakiegoś niezłego zabójcy, świetny podrzynacz gardeł.

Phil jakimś cudem odnalazł kołczan z najróżniejszymi odmianami strzał i właśnie chwalił się tym drugiemu łucznikowi, a właściwie łuczniczce - Eileen. Ta jednak wolała chwilowo pogadać z Shanem, gdyż Mitros znalazł wśród górek złota tubę z pergaminami, oczywiście były na nich zapisane bardzo ciekawe zaklęcia. Magowie od razu poczuli się lepiej, myśląc już o przetestowaniu nowych czarów. A ponieważ czekali teraz na przybycie drowek, po które poszedł Serafin. Eileen oczywiście nie potrafiła się powstrzymać od uwagi, że sam nie powinien do nich iść. Nadal nie wiadomo jak postąpią i samotna przechadzka może go sporo kosztować. W końcu Nathyrra wraz z panterą poszły z demenem.
- Trójka to też mało, ale skoro są tacy pewni siebie… A może to coś innego… - oddalili się już za pole widzenia…

[Zaraz bedą kolejne nagrody i oczywiście exp. ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ A teraz exp. Czary przydadzą się w najbliższym czasie, wierzcie mi.

Shan - 10000 exp.
Phil von Roden - 7000 exp.
Lord Gregor - 7000 exp.
Alexei Kaumanavardze - 1000 exp.
Eileen - 6000 (chociaż z drugiej strony coś się należy za nieprzeginanie) exp.
Farin - 3000 exp.
Fur - 5000 exp.
Rhivaune - 1000 exp.

1. Łowca Gier/Mitros Magicblood/Człowiek/Mag/Mistrz Gry
2. DevilFish/Serafin Sunstorm/Demen/Łowca (Mistrz Miecza)/Mistrz Gry
3. Ninja Seba/Shanhaevel/Elf/Mag/11 lvl
4. Phil von Roden/Phil von Roden/Elf/Łowca (Łucznik)/11 lvl
5. Pie999/Belex Eowin/Elf/Łowca (Łucznik)/5 lvl
6. GeoT/ Lord Gregor/Człowiek/Paladyn/7 lvl (awans)
7. Alexei Kaumanavardze/Ajatullah abu abba al-Ilkirzistani/Ork/Barbarzyńca/10 lvl
8. Sharen von Calm/Sharen von Calm/Krasnolud/Wojownik/5 lvl
9. Cecylia/Eileen/Elf/Mag/7 lvl (awans)
10. Patryk R/Celithrar/Drow/Mag/7 lvl
11. Tipu7/Farin Gothbry/Krasnolud/Wojownik/5 lvl
12. Furrbacca/Fur/Niziołek/Wojownik/Złodziej/6 lvl (awans)
13. Grizzly/Rhivaune/Diablę/Złodziej/5 lvl ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[A myślałam, że z tym przeginaniem to było do mnie... A tak po drodze znów wkładasz mu w usta słowa jakich nigdy w życiu bym nie wypowiedziała... Ale ja się jeszcze odegram ;P]

Eileen dopiero teraz poczuła zmęczenie. - Czary niosą za sobą konsekwencje - słyszała głos jej dawnych nauczycieli w uszach. Nawet nie spojrzała na nowy zwoje, ani na skarby. Niewiedzieć czemu blask złota wydał jej się jakiś przytłumiony, Przysiadła obok pierwszej lepszej skrzyni i zamknęła oczy. Zmęczenie dawało o sobie znać. Otarła pot z czoła skrawkiem płaszcza i wsparła się tuż obok złocistego zamka. Przez na wpół przymrużone oczy widziała jak towarzysze myszkowali po skarbcu. Strasznie bolała ją głowa. Zamknęła oczy, chcąc odsapnąć od blasku skarbów. Przed oczami miała ciemność - miękką i spokojną. Nie była śpiąca, lecz czuła się potwornie zmęczona. W wyobrażni widziała w tej ciemności las i srebrną tarczę księżyca górującą nad drzewami. A w oddali miasto nad brzegiem morskim. Fale wykute w srebrnym blasku tańczyły nucąc starą melodię. Gdzieś spod powieki spadła łza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Phil przez jakiś czas spoglądał na strzały. I nie mogł wyjść ze zdziwienia. Te strzały uważane były za stracone. Prawdopodobnie były to jedyne egzemplarze na świecie. Choć po ostatnich zdarezniach Phil stwierdził, że jeśli wędruje się z takimi kompanami na nic nie można się zarzekać. Strzały te obdarzone były pradawną magią. Teraz taki efekt uzyskać można było tylko poprzez zaczarowanie strzał. A te były orginalne. Phil włożył je w kołczan i postanowił zostawić je na czarną godzinę. Odetchnął głęboko. Teraz dopiero widział ogrom skarbca. Smok ten napewno nie należał do pierwszego pokolenia swego rodu. Phil przszukał jeszcze raz wzrokiem po złocie. Nie znalazłszy nic godnego uwagi napakował do swoich przepastnych kieszeni dość dużą ilość złotych monet, ktore mogły przydać się w poźniejszym czasie. Usiadł na podłożu. Dopiero teraz poczył zmęczenie. W wirze walki nie miał czasu się nim przejmować. Położył się i przeciągnął się tak mocno, że wydawałoby sie jakby zaraz miał rozedrzeć się na dwie częsci. Musiał posiedzieć parę chwil aby zregenerować siły. W miedzyczasie postanowił dokładniej obejrzeć nowe nabytki. Pierwsza strzała była ognista. Elf nie zastanawiał się nad niądługo długo gdyż jej działanie było oczywiste. Następna była strzałą lodowa. Phil pomyślał o ognistych demonach lub czemuś podobnemu, ale po chwili uświadomił sobie, że rownie dobrze może zamrozić nią kawałek rzeki lub jeziora. Albo nawet wodę we wiaderku. Następna strzała połyskiwała jasno, a grot był wykonany z dziwnego materiału. Tu elf zastanawiał się dłużej. W koncu doszedł jednak do wniosku, że była to strzała przeznaczona dla zjaw piekielnych jak np. Dzikiego Gonu. I ostatnia strzała. Elf rozpoznał od razu. Doskonale wyprofilowana, szybka z grotem o rozdwojonych koncowkach. Grot miał imitować sosnę. Strzała idealna do prowadzenia ostrzału w lesie. No właśnie. W lesie. Phil tęsknił za nim bardzo. Brakowało mu już swobodnego biegania między wysokimi sosnami, świerkami, olbrzymimi dębami. Skakania z gałęzi na gałąź. Zwierząt leśnych. Szumu rzeki i huku wodospadu w miejscu, ktore znał tylko on i parę nieświadomych napotkanego przez nie piękna saren. Brakowało mu nawet pojedynczych rzezimiszkow, ktorzy rabowali trakty, a ktorych stał się koszmarem. Uśmiechnął się na to wspomnienie. Schował strzały do kołczanu i wstał, mowiąc:
- Dobrze panowie!... i pani. -spojrzał na Eileen z uśmiechem - czas rozbić jakiś oboz i troche odpocząc nie? - Wszyscy zgodzili się bez wachania i zabrali się do pracy. Eileen rownież chciała coś zrobić, ale stanowczy sprzeciw towarzyszy odwiodł ją od tego zamiaru. Po kilku minutach pracy elfowi coś zaczęło nie pasować. Po momencie uświadomił sobie co.
- Czy ktoś wie do jasnej anielki, gdzie jest Farin? - nikt nie potrafił odpowiedzieć
- Może się utopił w tym złocie - zażartował Shan. - Znajdzie się to dorosły krasnolud... - tu zaczął udawać zmieszanie - No dobra...to dorosły krasnolud więc poszukamy go poźniej. DOkończmy to co zaczęliśmy. Po pewnym czasie oboz był postawiony. Kilka namiotow i palące się ognisko na środku. Ceremonii zapalenia dokonała Eileen za co zabrała niemałe oklaski. Mitros natomiast zajął się pieczeniem smoka.
-... jest wspaniałe. Wszystko jednak zależy od przyrządzenia. Nie za... - udzielał wykładu Furowi.
- Szybciej, szybciej bo jesteśmy głodni Mitrosie - krzyknął Rhivaune.
- To ja się rozejrzę za Farinem - powiedział łucznik i zaczął wstawać. Nie zdążył jeednak nawet zrobić kroku gdyż Eileen nieco zaniepokojona wskazała coś palcem. Elf odwrocił się w tamtą stronę. Złoto zaczęło się poruszać tak jakby płynął pod nim jakiś wąż. Phil zmaterializował kij gdyż na czas postoju odłożył łuk na bok. Wbił wzrok w ruszające się miejsce gdy nagle.... Spod złota pojawiła się głowa Farina. Krasnolud miał lekko zaczerwieniony nos.
- Hyp... nie uwierzycie. Te smoki to napHyprawdę mądre stworzenia. Patrzcie co znalazłem! - podnisł ręce w gorę w triumfalnym geście. Dzierżył w nich kilka porządnie zakurzonych, ale szczelnie zamkniętych butelek czerwonego wina. - Wyśmienite. - z jego twarzy nie znikał uśmiech, po chwili jednak jego mina zmieniła się - Ej Phil, a na kogo ty z tym badylem? - elf roześmiał się zdematerializował oręż i pomogł krosnoludowi wydostać się ze złota.
- Nieważne. Widzę, że nie nudziło ci się tutaj. A my się zastanawialiśmy gdzie jesteś... - pokręcił głową z uśmiechem - No a teraz siadaj i polej każdemu, po takiej walce należy się to nam jak nikomu innemu.
Po chwili w obozie rozległ sie głoś Mitrosa:
- GOOTOWEEEE - i pojawił się niosąc olbrzymią tacę z pieczenią...


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Krasnolud niezmiernie się cieszył z tego, że mógł szperać w skarbcu gdzie było dużo ciekawych i drogich rzeczy, uwielbiał pływać w tym złocie.
Farin był bardzo zadowolony ze swej zdobyczy, bardziej cieszył się z pierścienia, ale z butelek wina też się cieszył. Gdy już z zadowoleniem nalał wszystkim trunku zaczął oglądać swoją zdobycz. Pierścień połyskiwał różnymi kolorami, wydawało się jakby elektryczność, lód kwas i ogień wymieszały się swymi kolorami, gdy krasnolud założył go poczuł aurę ochronną wokół siebie, teraz wiedział, że Mitros miał rację.
Farin wypił trochę wina niż zwykle, lecz znał umiary i nie chciał być nieprzytomny gdyby coś ich zaatakowało jednak ciesząc się ze zwycięstwa zapomniał o tym. Po chwili wszedł Mitros z pieczenią. Krasnoludowi bardzo smakowało, choć wiedział, z czego zrobiona jest pieczeń. Gdy już zjadł swoją porcję. Poczuł, że jednak alkohol zrobił swoje. Wojownik zatoczył się, powiedział do swych towarzyszy:
-Hyp Gdyby coś się stało obudźcie mnie. Hyp.- Poczym usiadł pod jakąś kolumną wydawałoby się, że śpiewa cicho pieśń, lecz zaraz zapadł w głęboki sen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Heh... - zaśmiała się cicho Eileen patrząc lekko podejrzliwie na pieczeń - Czy coś co pluło kwasem może być zjadliwe? - spojrzała po kompanach.

-Jeśli będziemy umierać to za to z pełnym żołądkiem! - powiedziało diablę zabierając się za pieczeń. Eileen wyjęła z torby sztylet i nadziała na niego kawałek pieczonego mięsa.

-Hmm... Chyba masz rację... - powiedziała próbują kawałek. W ostatniej chwili udało jej się uchronić swój kubek od aksamitnego strumienia wina. - Nie, ja dziękuję. Głowa boli mnie wystarczająco mocno. - powiedziaął wyjmujac z torby bukłak z wodą. Rozpoczęła się wesoła biesiada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Heh... - odezwła się w pewnym momencie dotąd milcząca Eileen. - Coś nasz drogi Serafin długo nie wraca. Nie chcę nic sugerować, ale nie chciałabym jeśli moje przypuszczenia staną się prawdą mówić "A nie mówiłam?". Nie wiem czemu nie mam za dobrych przeczuć. - powiedziała patrząc na przyjaciół lekko już zamroczonych "starodawnym" winem. Eileen ze swoim przekonaniem, iż źródlana woda lepsza jest niż inne trunki czekała chwilę aż jej przypuszczenia dotrą do kompanówł.

-Hmm... Może w wcześniejszych prośbach drowek było nieco prawdy? - wybuchnął śmiechem któryś z wojowników. Spotkawszy się z niezbyt entuzjastycznym zrozumieniem jej przypuszczeń powiedziała - Hmm... No nic. W takim razie ja idę sobie odpocząć, a wy się namyślcie. - powiedziała odnajdując na stosie monet jakąś poduszkę, na której przed chwilą spoczywał mithrilowy diadem, odłożyła go na bok, a sama ulokowała głowę na lekko zakurzonej poduszeczce. Po chwili pogrążyła się w lekkim śnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Uuuułaa… Cholera, jak ja nienawidzę Podmroku… - Serafin kurczowo trzymał się za głowę.
- Mówiłam ci, żebyś tyle nie pił. - Nathyrra pomagała właśnie demenowi utrzymać równowagę, pół-elf przy okazji trzymał się ścian.
- Zobacz, bez trzymanki! Przecież ja mam wspaniały zmysł równowagi, daaaaj spokójjj. - co najdziwniejsze podłoga zaczęła się błyskawicznie zbliżać. Łuup ! Ginafae wraz z Kate podniosły demena:
- Kolejny głupi samiec… Która mu przypomniała, że dawno się nie delektował podmrokową nalewką ?
- Ja! - nie bez dumy odpowiedziała Vierna. Sześć innych uśmiechów odwzajemniło jej szeroki uśmiech.
- Daleko jeszcze do waszego obozu ? - przywódczyni drowek nieco się niecierpliwiła. Demen nie miał zbytniego nastroju do długich podróży… ale może miał do czegoś innego ?
- Jeszcze jakieś sto metrów i wyjdziemy na dziedziniec, powinni tam wszyscy być…
Demen na widok reszty towarzyszy zdołał jakoś błyskawicznie otrzeźwieć i nawet iść prosto… a przynajmniej sprawiał takie wrażenie. W końcu się nad nim zlitowały, chociaż zapewnił im niemało rozrywki zataczając się z lekka. Fiolka z miksturą otrzymana od jednej z drowek może i pachniała dość nieapetycznie i podobnie paskudnie wyglądała, lecz zadziałała prawidłowa.
- Dzięki. - Serafin uścisnął dłoń wybawicielce i zwrócił się do ucztujących w najlepsze towarzyszy:
- Sądzę, że jesteście zmęczeni… na pewno jesteście zmęczeni. - poprawił się po chwili. - Odpoczniemy do jutra, drużyna drowek przenocuje z nami. Zaraz… właściwie to nie wiem nawet czy mamy dzień czy noc. Nieważne. Macie wolne do jutra, później wyruszymy przez trakt północny do wyjścia na powierzchnie w okolicy grobowca. Jakieś pytania ? - demen nie czekając zbytnio na nie położył się przy jakiejś skałce i przykrył się kocem wyciągniętym z plecaka. Nie wyglądał na zbytnio sennego i wpatrywał się bezczynnie na jakiś wyimaginowany obraz. Być może wspominał powierzchnię, a może starych przyjaciół, dawne czasy. Z letargu wyrwała go pantera - demen pogłaskał SiNafay, która ostatecznie położyła się u jego nóg. Przejście radosnego mruczenia w znacznie cichsze, uświadomiło demena, że zwierzę zasnęło. Po chwili jednak, gdy jej właścicielka przyszła z pieczenią obudziła się i znacznie ożywiła. Schrupała solidną porcję i powróciła na swoje miejsce. Serafin zjadł trochę pieczeni, ale wino już sobie darował. Po małej wpadce godzinę temu miał dość. Nakrył się lepiej kocem, gdyż ta część Podmroku nie należała do najcieplejszych. Kate po sytym posiłku poprawionym winem przytuliła się do Serafina i zasnęła. Przechodzący akurat Shan podrzucił im jeszcze dodatkowy koc i poszedł z pozostałymi magami omawiać nowe zaklęcia. Serafin nie spał jeszcze długo czekając na ewentualne pytania towarzyszy…

[Jutro wymarsz, ale coś konkretniejszego będzie dopiero w środę. Za dużo mam roboty... ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Prawdopodobnie nad ranem, a przynajmniej tak im się wszystkim wydawało, zbudziły ich odgłosy walki. Szczęk metalu o metal… okrzyki, wrzaski i… śmiech ? Nie zastanawiając się dłużej i nie wiedzac co się dokładnie dzieje, chwycili za swój oręż gotowi do walki z każdym przeciwnikiem. Ku ich niemałemu zaskoczeniu Serafin walczył z całą szóstką drowek, niezgorzej dając sobie radę. Parował lub unikał każdego ciosu, nawet jeśli nie widział nadchodzącego ostrza. Co najdziwniejsze Shan stał oparty o swój miecz i nie reagował, nie pomagał Serafinowi:
- Co się dzieje, dlaczego nic nie robisz. - Gregor miał zamiar ruszyć na drowki.
- Sparing… - odburknął ziewając jeszcze mag.
- Coo ? - Farin zmarkotniał, gdyż wiedział, że już nie ma co spodziewać się rozróby.
- Serafin postanowił sobie poćwiczyć przed dalszą podróżą. Przy okazji przypomni sobie stare i pozna nowe sztuczki. - Serafin widząc drużynę w gotowości, otarł pot z czoła i schował broń:
- Niezłe są, prawda Shan ? - Łowca rozmasowywał nadgarstki.
- Nie masz pojęcia jak… eee, już nic. - uciął Shan.
- To już wiem dlaczego jesteś taki niewyspany. A w nocy to nie były odgłosy górników…
Shan zakręcił się i wmieszał gdzieś w towarzyszy.
- Dobra, teraz czeka nas niezbyt długa droga do grobowca, tym razem pod górkę. Nasza trasa uległa nieco zmianie, ale nie będziemy musieli nadkładać drogi. Ginafae wskazała nam pewien skrót, zaznaczyłem go na twojej mapie Phil. Czas się pożegnać. Nasze drowie przyjaciółki zostają, żeby się zaopiekować skrabcem, aha i jeszcze smoczą głową. Gdzie ona jest, chyba jej nie zjedliście ?
- Smoczy móźdżek, mniam ! - jednak po chwili zastanowienia nad własnymi słowami Gregor ledwo co utrzymał swój posiłek.
- Została przy reszcie smoka, w całości. - powiedział Mitros.
- Czyli wszystko jasne, fajnie się współpracowało.
Pożegnanie nastąpiło w atmosferze przyjaźni, Serafin otrzymał jeszcze jakieś zawiniątko od przywódczyni drowek, a najdłużej zaś żegnał się Shan, przy czym jako jedyny zapisał sobie adresy, gdzie najczęściej zatrzymuje się grupa drowek. Schował pospiesznie notes i dogonił drużynę. Czekały ich jakieś dwie mile dość trudnej, pod względem topograficznym, drogi. Ale co to było dla nich…

[ Niestety nie będę miał czasu aż do jutra, piszcie co chcecie. Powodzenia. ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Phil schował starą mapę do jednej ze swoich przepastnych kieszeni kieszeni i zakładając nowy łuk rzekł do towarzyszy.
- W najbliższym czasie nie będziemy mieli okazji się zgubic. Ale teren będzie dośc ciężki jeśli chodzi o marsz. W najlbliższym odcinku drogi, raczej żadne potwory nie będą nas niepokoić, więc jeżeli Serafin tak nie zarządzi chyba nie będziemy się śpieszyć. Za jakiś czas jeśli dobrze pojdzie wyjdziemy z tych ciemnych, podmrokowych pieczar i ujrzymy, jakże upragnioną przez nas powierzchnię. - tu uśmiechnął się lekko. Towarzysze przyjęli wiadomość raczej z zadowoleniem i powoli zaczęli się zbierać. Po jakimś czasie nastąpił wymarsz. Drużyna zgłębiła się w korytarz. Nie był on ozdabiany żadnymi kolumnami i temu podobnymi dekoracjami. Był po prostu starym, mało uczęsczanym tunelem. Był po prostu wydrążony. Długi czas wędrowali po rownej drodze, ale w pewnym momencie korytarz zaczął się podnosic. Teren stawał się coraz trudniejszy, skały wystawały z podłogi a z sufitu zwisały dłygie stalaktyty, ktore prawie dotykały ziemi. Jeżeli popatrzyć by na to z drugiej strony to efekt był niesamowity. Jednak towarzysze nie mieli czasu ani ochoty podziwiać tych wybujałych efektow kilkutysiącletniej pracy natury. W korytarzy panowała niezmierzona cisza, a przyjaciele szli, szli, szli....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Rozumiem, że to w końcu ja jestem MG i ja wymyślam przygody, ale żeby praktycznie nic nie napisać ?? Zaraz coś wymyślę, choć jak sądzę przed piątkiem i tak nic sie nie ruszy. Acha, jeszcze jedno: GDZIE JEST DO JASNEJ CHOLERY DRUGI MG ?? W KOŃCU PO COŚ JESTEŚ DRUGIM MG ŁOWCO !! MG tylko z nazwy... ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować