HumanGhost

Filmy i seriale - co warto obejrzeć a czego nie [M]

36655 postów w tym temacie

Dnia 03.01.2009 o 22:10, rogoz94 napisał:

Death Race. Spodoba Ci się.

Obejrzałem Labirynt Fauna i stwierdzam, ze jest beznadziejnie beznadziejny.


Death Race obejrzałem i nie narzekam, ale na dłuższą metę nudny. Labirynt Fauna myślałem (może obejrzę). Coś jeszcze może macie w zanadrzu? (Vendetta, Ostatni Mohikanin oglądałem też jak coś).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.01.2009 o 22:13, michciu1 napisał:

Ja polecę filmy nie pierwszej świeżości, ale mnie zaintrygowały: Helikopter w ogniu i
Green Street Hooligans- oba zarówno dla osób, które lubią sieczkę oraz dla takich, co
lubia się głębiej zastanowic nad przesłaniem


Oba oglądałem i stwierdzam, że z tym przesłaniem to kwestia podejścia oglądającego... Jak wszystko oczywiście, ale masz rację jakieś przesłanie jest. Helikopter w ogniu jest naprawdę dobrym filmem. Również polecam. Ja od siebie jeszcze dodam, że oglądałem ostatnio "Shoot them all" (nie pamiętam jak było zapisane, ale normalnie tak to się pisze) i mogę powiedzieć, że jest to film na odprężenie i tylko na to, bo tam się tylko strzela i robi dość dziwne/niesamowite rzeczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co macie do Labiryntu??? IMO klimacik zarypisty, według mnie świetny film! A tak poza tym: wczoraj oglądałem Stardust, film-baśń, ale nie wiedzieć dlaczego mówi się, że jest dla dzieci. Ogólnie film zarypisty(dobra obsada: De Niro, M.Phipher, czy jakoś tam). Klimacik, świat wyśmienity, opowieść całkiem niezła, no i ten humor;)
Polecam, kurcze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ktoś lubi parodie, to gorąco polecam "Poznaj moich Spartan". Naprawdę ubaw po pachy.^^OK, może na końcu trochę przesadzili z pomieszaniem wszystkiego, ale film IMO śmieszy niesamowicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio bardzo spodobały mi się filmy 28 Dni Później (28 Days Later), i 28 Tygodni Później (28 Weeks Later). Filmy te nie należą do nowych ^^, "Dni" wyszły w 2002, a "Tygodnie" w 2007. Jednak dla tych którym spodobał się znany film Jestem Legendą (I am Legend), na pewno te dwa filmy się spodobają, trzymają w napięciu do ostatniej chwili, krwawe sceny, które można nazwać strasznymi, zostały świetnie przedstawione, akcja wybucha nagle i nie spodziewanie. Polecam najpierw oglądnąć 28 Dni Później, chodź 28 Tygodni Później nie jest taką typową kontynuuacją filmową ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.01.2009 o 22:13, dannik napisał:


> Death Race. Spodoba Ci się.
>
> Obejrzałem Labirynt Fauna i stwierdzam, ze jest beznadziejnie beznadziejny.

Death Race obejrzałem i nie narzekam, ale na dłuższą metę nudny. Labirynt Fauna myślałem
(może obejrzę). Coś jeszcze może macie w zanadrzu? (Vendetta, Ostatni Mohikanin oglądałem
też jak coś).

Sunshine - W stronę słonca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam, czy ktoś mi poleci kilka ciekawych filmów? Dzisiaj wszedłem do kina i generalnie szok, nawet kasjerka mi powiedziała żebym skoczył do wypożyczalni dvd bo wszystko praktycznie widziałem. Generalnie nie wiem od czego zacząć, czego szukać, interesuje mnie chyba każdy gatunek ale chodzi mi o filmy naprawdę warte uwagi. Aha horrory odpadają, bo tych obejrzałem chyba najwięcej i jedyny efekt jaki wywołują u mnie to śmiech. Nie ważne są dla mnie efekty specjalne, widzialem troche starszych filmów i nie uważam je za jakieś gorsze, ba obecnie większość nowości nie jest wartych uwagi.Nie wiem za bardzo jak to ująć niby ostatnio upodobałem sobie różne mieszanki dramatu typu Ghost dog:droga samuraja czy las vegas parano.
Byłbym wdzięczny za listę czegokolwiek :) btw od razu mówię że filmy typu just dance czy step up albo też komedie dla dzieci mnie nie interesują, mam ochotę raczej na jakąś "cięższą" produkcję z niespotykaną fabułą czy coś. W sumie nawet bardzo lubię filmy wojenne, ale lubię akcję - więc chyba dokumenty odpadają. A wątpię czy zostanę czymś zaskoczony bo widziałem ich trochę :] Pozdrawiam, z góry dzięki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie.
Zgodnie z tym co oznajmiłem w poprzednim poście, napiszę co nieco od siebie na temat "Madagaskaru 2".
Każdy już pewnie spostrzegł, że średnio sobie cenię filmy z kategorii "komedii animowanych", jako że nie eksponują one tego, co ja osobiście w animacjach cenię najbardziej. Zamiast pięknych i głębokich przesłań, przekazywanych poprzez pełne uczuć sceny z udziałem obdarzonych charakterem i wzbudzających najgłębsze emocje oraz uosabiających najpiękniejsze wartości bohaterów, których losy chwytają za serce, tam mamy zwyczajnie salwy śmiechu i całą resztę gdzieś w tle.
Aczkolwiek myślę, że skłamałbym, gdybym przypisał to zdanie do filmu "Madagaskar 2".
Film, podobnie jak część pierwsza, rzeczywiście obrasta całą tą humorystyczną otoczką. I to nie tylko za pośrednictwem pingwinów, ale również innych bohaterów tudzież większości scen.
Jednak zgodnie z tym co staram się robić zawsze, próbowałem dostrzec w tym tytule coś więcej. I chociaż na seansie nie płakałem, to jednak pewne uniwersalne wartości oraz prawdy bez problemów można tu dostrzec, jak np. przyjaźń, oddanie, potrzeba akceptacji i zrozumienia, rodzina, zaufanie, poświęcenie, wiara we własne umiejętności oraz w to, co cenimy najbardziej. Wszystko to jednak podane jest w dość lekkiej, humorystycznej formie, czasami tylko podkreślane odrobiną nastrojowej, symfonicznej muzyki i chwilą zatrzymania w tym pełnym gagów i akcji scenariuszu.
Jeśli więc ktoś oczekuje od filmu wielu scen pełnych wzruszeń i refleksji tudzież wielkich wartości lub ponadczasowych przesłań, to niestety obawiam się, że może trafić pod zły adres.
Generalnie z punktu widzenia założeń fabularnych część druga Madagaskaru kontynuuje założenia Jedynki, czyli przedstawia losy bohaterów z bardzo komicznym podejściem i pod ten styl podchodzi również sam scenariusz ... śmieszny i nieskomplikowany, a jednak dość ciekawy i zarazem angażujący. Można powiedzieć, że porusza on najbardziej osobiste i poniekąd przewidywalne problemy i sfery życia głównych bohaterów.
Apropo bohaterów, tu muszę szczerze przyznać, że ci główni przynajmniej stają się widzowi chyba nieco bliżsi ... być może to przez to, że to już druga część i poniekąd skądś ich już znamy, ale również przez to, że ich historie i losy w tej części zostały nam nieco bardziej nakreślone (tu mam na myśli głównie Alexa, ale nie tylko). No cóż, w każdym razie dzięki temu film oglądało mi się jakoś przyjemniej, z większym wczuciem i zaangażowaniem. Oczywiście daleko tu do mowy o jakimś głębszym zżywaniu się z postaciami, wszak konwencja całości nadal sprawia takie, a nie inne wrażenie. Aczkolwiek losy bohaterów w części drugiej ja osobiście śledziłem ze znacznie większym przekonaniem, niż miało to miejsce w przypadku Jedynki. Także myślę, że coś w tym jest.
Tym bardziej, że gdzieś tam w tym wszystkim głęboko u podłoża leżą jednak owe przytoczone powyżej wartości i przesłania.
Ale jak na komedię przystało, nie na to film stara się zwrócić największą uwagę. Jeśli chodzi o to co najbardziej rzuca się w oczy (i w uszy), czyli humor i gagi, to według mnie jest naprawdę genialnie. Całość zawiera wiele odniesień do naszej rzeczywistości, oczywiście lekko przeinaczonych i wyśmianych (patrz spoilery). To co widzieliście na trailerach, jest w tym wypadku niczym, w porównaniu do całości ... naprawdę. Sam na ogół nie śmieję się z byle czego, a tutaj kilka razy zostałem naprawdę przyjemnie (i śmiesznie) zaskoczony. I nie mam tu wcale na myśli pingwinów, a choćby pewną ... ale to już w spoilerach poniżej. Nawet sceny z założenia nieco poważniejsze, z mozołem budowały podniosły nastrój tylko po to, by w jednej chwili spowodować nagły wybuch śmiechu na sali kinowej. Baa ... samo logo Dreamworks (gość z wędką siedzący na księżycu) zostało tu odpowiednio, że tak powiem, dostosowane. ;-)
Także jeśli ktoś oczekuje dużej i mocnej dawki humoru oraz śmiesznych aluzji i zawiązań akcji, lepiej trafić chyba nie da rady. A że miało to być głównym przesłaniem filmu, myślę, że spełnia je on aż nadto.
W kwestiach samej formy, to jest dokładnie tak jak w części pierwszej. Muzyka na ogół nie zachwyca i tym bardziej nie porusza. Gra sobie gdzieś tam w tle, czasami starając się wybić nieco do przodu (z różnym skutkiem). Także najważniejsze jest chyba to, że nie drażni ani też nie przeszkadza. Natomiast w kwestii animacji nie będę się wypowiadał, jako że wielu narzeka tu na słabą animację, kanciaste postaci itd. Według mnie tak miało być w założeniu i jak każdy wie, część druga pod tym względem nie różni się od Jedynki ani odrobinę. Jednak IMO nie powinno to nikomu przeszkadzać. Ja dość szybko oswoiłem się z taką kreską już w części pierwszej. A ideałem i tak pozostaje dla mnie klasyczna animacja poklatkowa ołówkiem na papierze, ze statycznymi, ręcznie robionymi tłami itd. Czyli coś, czego zapewne chyba i tak już nie doświadczę, także zgodnie z pewnym powiedzeniem ... biorę od życia, to co mi daje i nie przestaję tracić nadziei.
Czyli reasumując, Madagaskar 2, to IMO coś dobrego dla każdego, aczkolwiek z większym nastawieniem na dobrą zabawę i rozrywkę niż piękne i wzruszające momenty tudzież wielkie wartości i przesłania. Niemniej filmy animowane zawsze będą miały w sobie coś i z jednego i z drugiego ... niezależnie od tego jakby ich nie tworzyć. Pytanie pozostaje tylko takie, czego od nich oczekujemy bardziej. I jeśli odpowiemy sobie na nie bez przysłowiowych klapek na oczach, to dostrzeżemy fakt, że Madagaskar 2 jest filmem naprawdę godnym uwagi, niezależnie od naszej odpowiedzi.
Także szczerze polecam każdemu, a jeśli w jakimkolwiek stopniu podobała Wam się część pierwsza, wtedy powiedziałbym nawet, że powinniście się z Dwójką zapoznać ASAP (z punktu widzenia podstawowych założeń filmu jest ona IMO lepsza od Jedynki).

Ok, a teraz fabuła ...
Jako że istnieje opcja spoilerowania, pozwolę sobie (już poza samą opinią) nieco streścić fabułę i opisać wybrane sceny. Kto nie chce wchodzić w posiadanie tej wiedzy (bo np. jutro albo pojutrze planuje wycieczkę do kina), niech w tym momencie zakończy czytanie niniejszego posta. Ale może ktoś np. i tak do kina nie pójdzie, a chciałby tak pokrótce wiedzieć co traci, wtedy zapraszam.

SPOILER

Spoiler

Na początku mamy pewną retrospekcję. Otóż widzimy scenę w gdzieś Afryce, w której pewien dorosły lew uczy swojego syna, malutkiego jeszcze lewka o imieniu Alakay, polowania. Ten jednak wszystko to obraca w żart i zamiast atakować "mini-manekina", tańczy wokół niego i bawi się z nim. Widzimy również, że obaj mają na przedniej prawej łapie takie same znamię (z wyglądu przypominające kontynent Afryki). Anyway, ojciec Alakaya okazuje się być przywódcą stada i królem zwierząt w okolicy. Kiedy jego rywal wyzywa go na pojedynek i obaj walczą, malutki Alakay zostaje zwabiony przez ludzi , porwany i zamknięty w drewnianym pudle. Jego ojciec bez trudu wygrywa walkę i zachowuje tytuł króla, ale traci syna. Co prawda próbuje go jeszcze ratować, ale bezskutecznie. W każdym razie pudło z małym Alakayem w środku, niefortunnie wpada do rzeki i prąd niesie je aż do oceanu, a potem prosto do Nowego Jorku (maluch żywi się po drodze rybami , jeśli pytacie jakim cudem przeżył). Tam trafia do Zoo, gdzie tańcząc przed ludźmi, tak jak kiedyś przed manekinem, zyskuje sobie ich sympatię i uznanie. W trakcie jednego z takich tańców mały Alakay przemienia się w dorosłego lwa, którego wszyscy już znamy jako Alexa.
Taki jest początek filmu. Potem mamy drobne przypomnienie wydarzeń z Jedynki i startujemy ... dosłownie, albowiem bohaterowie samolotem opuszczają Madagaskar i wracają do NY. Albo tak im się wydaje, jako że gdzieś nad sawanną w Afryce kończy się paliwo i następuje lądowanie awaryjne (to jeszcze wszyscy znamy). Po wylądowaniu pingwiny zajmują się naprawą samolotu (a w zasadzie tego, co zeń zostało), a czwórka bohaterów, po tragicznym dla Alexa w skutkach spotkaniu z pewną babcią (:-D), odkrywa, że są w Afryce. Potem reszta dzieje się dość szybko, a każdy z bohaterów ma jakby swoje własne problemy, do pewnego momentu opisywane jakby zupełnie oddzielnie. Otóż Alex spotyka swoich rodziców (rozpoznają oni jego znamię na łapie), lecz jak się okazuje, Afryka do nie New York. Nie przechodzi On testu na przyjęcie do stada , bo słysząc o pojedynku z innym lwem zaczyna tańczyć, kiedy powinien walczyć. A jako że nigdy wcześniej z nikim nie walczył, przegrywa sromotnie (pominę tu fakt, że kierując się "radą" największego rywala Zuby (ojca Alexa), wybiera on na przeciwnika, zupełnie nieświadomie, największego lwa w całym stadzie ... Ouch). Jego ojciec nie chcąc wywalić ze stada własnego syna, zrzeka się tytułu króla i opuszcza stado. Oczywiście jego rywal wykorzystuje to i wiadomo ...
Ok, myślę, że powinienem nieco przyspieszyć ... Marti ma problemy, bo okazuje się, że wszystkie zebry w okolicy są takie same jak On, zachowują się tak samo, mówią tak samo i znają takie same sztuczki. Obraża się na Alexa, kiedy ten nie potrafi go odróżnić (zresztą nie dziwne, skoro wyglądają tak samo) od innej zebry.
Gloria poznaje Moto Moto, czyli ogromnego hipopotama, który zarazem nie grzeszy elokwencją i poczuciem stylu.
A Melman zostaje lokalnym znachorem pośród innych żyraf i zajmuje się leczeniem ... do czasu kiedy ktoś informuje go, że chyba zapadł na ciężką chorobę i zostało mu raptem 48 godzin życia (tu pewien tekst:)
"Melman - a co zrobię, kiedy trzeba będzie operować ?
Inna żyrafa - zawsze możesz poprosić lwy, ale one robią to bez znieczulenia."
Tak więc po krótkiej i dosłownie powalającej rozmowie z księciem Julianem (który nota bene dalej robi swoje, czyli powala tekstami i zachowaniem) Melman postanawia powiedzieć Glorii, co do niej czuje (jako że jest w niej zakochany) ... wychodzi mu to tak średnio, ale Gloria chyba załapuje o co chodzi.
Co dalej. Pingwiny, chcąc naprawić samolot, kradną ludziom kilka wozów wycieczkowych ... tutaj wtrącę pewien motyw, kiedy to kradnąc jeden z samochodów, spotykają w nim pewną babcię. Wyrzucając ją z samochodu stwierdzają, że wciąż jeszcze żyje i zawracają, aby ją dobić. :-D Co prawda nie udaje im się, ale scena sama w sobie jest przekomiczna:
- czy ona jeszcze żyje ?
- niestety tak szefie [po czym gaz do dechy i na podnoszącą się z ziemi babcię :-)]
Ale wracając do tematu, kradną owe samochody i z pomocą małp wykorzystują ich części do naprawy samolotu, a raczej do przekształcenia go w jakby sterowiec ze skrzydłami i śmigłem w tylnej części (wygląda to naprawdę dziwnie). Z samą naprawą jest o tyle trudniej, że małpy zakładają związki zawodowe i domagają się urlopu macierzyńskiego (nawet samce :-P) pod groźbą ujawnienia pewnych zdjęć szefa pingwinów flirtującego z pewna laleczką (chodzi o tą małą drewnianą lalkę z samolotu). :-) ... no ale jakoś dochodzi do konsensusu.
Cała akcja rozwiązuje się w taki sposób, że ludzie którzy utracili samochody z rąk pingwinów, na czele z pewną okrutną babcią (:-D) budują tamę, która sprawia, że wodopój w rezerwacie, gdzie mieszka stado lwów Alexa, wysycha. Alex, chcąc odzyskać szacunek ojca, postanawia pomóc i razem z Martim (obaj w końcu jakoś się ze sobą dogadują, jak na prawdziwych przyjaciół przystało) udają się poza rezerwat, żeby odblokować tamę. Tyle że nie udaje im się. Alex zostaje złapany, a Marti biegnie do pingwinów po pomoc.
Nieco później Alex wraz z ojcem, który mimo żywionej do niego urazy decyduje się go ratować przed ludźmi (choć ostatecznie to bardziej Alex ratuje jego, odstawiając swój najlepszy taniec i rozluźniając nieco sytuację), uciekają ludziom (i babci przede wszystkim :-P) "sterowcem" zbudowanym i kierowanym przez pingwiny (a napędzanym przez małpy :-)) i przy jego użyciu niszczą tamę, przywracając normalny bieg wody w rezerwacie (cała ta scenka jest po prostu przezabawna, brak słów, po prostu zobaczcie to sami). Pojawia się jeszcze babcia, która sprowokowana, daje kolejny wycisk, ale tym razem rywalowi ojca Alexa, który w tej sytuacji dostaje od Babci należne mu lanie i traci władzę na rzecz Zuby, który na powrót zostaje Królem i przywódcą stada.
Gdzieś między tymi wydarzeniami istotny jest jeszcze motyw z księciem Julianem, który wymyśla plan, aby ktoś poświęcił się, skacząc do wulkanu, a wtedy Bogowie ognia ześlą mu deszcz, którym on podzieli się z pozostałymi. :-) Oczywiście zgłasza się Melman, przekonany, że i tak nie zostało mu zbyt wiele czasu. Kiedy jednak staje nad przepaścią wulkanu, dopadają go wątpliwości i przed wpadnięciem do lawy ratuje go ... Gloria, która zainspirowana jego poprzednią przemową, postanawia porzucić wielkiego, tępego Moto Moto i pozostać z Melmanem do końca jego dni (jest nawet jakby symboliczny ich ślub :-)) ... i to znacznie więcej niż tylko dwóch, jako że rzekoma choroba Melmana okazuje się być z palca wyssana i wszystko z nim w porządku.
Także in the end rezerwat zostaje ocalony, a czwórka głównych bohaterów, raz jeszcze razem, postanawia pozostać w Afryce nieco dłużej.
Piszę tak, jako że pingwiny, małpy oraz chyba król Julian (aczkolwiek co do tego ostatniego nie jestem pewien ... bad memory you know) z furą złota i klejnotów (nie pytajcie jak je zdobyli, obejrzyjcie film) odlatują samolotopodobnym czymś w siną dal, prawdopodobnie do Las Vegas :-).
Z tego co mi wiadomo, ma być jeszcze część trzecia filmu, w której to bohaterowie powrócą do Zoo w NY. Także można spokojnie założyć, że na zawsze w Afryce nie pozostaną. Ale pożyjemy, zobaczymy.



KONIEC SPOILERA

Tyle, jeśli idzie o streszczenie ... ale pamiętajcie, to nie sama fabuła jest tu najważniejsza. Film i tak warto obejrzeć, jako że przytoczenie tu wszystkich śmiesznych motywów oraz tych kilku chwil refleksji i zadumy zabrałoby mi zbyt wiele miejsca, a i tak nie przekazałoby tego, co oddaje sam seans.
Natomiast fani "komedii animowanych" (jeśli są tu jacyś) - do kin marsz. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.12.2008 o 01:54, Vaxinar napisał:

/.../


Może starszy nie jestem, ale oglądałem. Recenzję przeczytałem i muszę rzec że nie podzielam oceny autora. Film cenię, ale bez miłości. Najbardziej utkwiła mi w pamięci rola Lee J. Cobba, gdyby nie końcowa scena (komiczna wręcz), powiedziałbym że zagrał wspaniale.
Jeśli chcesz, sam spróbuj się w roli detektywa. Mimo, że nie będziesz miał dostępu do materiałów (vide plany pokoju staruszka), możesz się nieźle zabawić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2009 o 12:33, Arkads napisał:

Moglibyście polecić jakiś film w stylu "Godziny szczytu"? Przepełnione akcją a do tego
świetnym humorem :)

Ja mogę polecić Zabójczą Broń :D Genialny film-każdą cześć widziałem już tyle razy i za każdym razem mnie śmieszy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2009 o 11:22, mlynar911 napisał:

Czy ktoś mógłby mi polecić jakiś horror z zombiakami?
Coś typu Resident Evil czy Dawn of the dead ;p

Jedyny film z zombie, o którym słyszałem, że jest dobry to "Noc żywych trupów" Romero. I ew. inne jego filmy.

Mógłby mi ktoś powiedzieć w jakim filmie było coś takiego, że obraz cały stawał się np. czerwony (wydaje mi się, że to czerwony, ale może jakiś inny kolor) i towarzyszyła temu muzyka smyczkowa? Przypomniało mi się to wczoraj, podczas oglądania "Przylądka strachu" - tam można było to zobaczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2009 o 11:22, mlynar911 napisał:

Czy ktoś mógłby mi polecić jakiś horror z zombiakami?
Coś typu Resident Evil czy Dawn of the dead ;p


28 Days Later / 28 Weeks Later. Land of the Dead - też Romero. Z klasyki masz jeszcze Day of the Dead. Najprościej wpaść na imdb i ''przekopać'' kategorie, znajdziesz tematycznie jeszcze więcej XD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie,szukam takiego filmu o okręcie podwodnym,wiem że nazywa się U-coś tam....Może mi ktoś podać jego pełny tytuł...Tzn. nie jestm pewien czy zaczyna się od U ale raczej tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2009 o 12:38, plada napisał:

> Moglibyście polecić jakiś film w stylu "Godziny szczytu"? Przepełnione akcją a do
tego
> świetnym humorem :)
Ja mogę polecić Zabójczą Broń :D Genialny film-każdą cześć widziałem już tyle razy i
za każdym razem mnie śmieszy :)


Polecam Noc Żywych Trupów.Niby pastisz filmów Romero a jednak ma klasę i pewien przekaz.No i jest to jeden z pierwszych przejawów procesów myślowych u zombie.Ostatnio dosc często leci na TCM więc możesz poczychać a nóż znowu puszczą.

Damn,mój post jest oczywiście odpowiedzą do mlynar911 a nie plady.Przepraszam za zamieszanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2009 o 14:17, Xsaw napisał:

Polecam Noc Żywych Trupów.Niby pastisz filmów Romero a jednak ma klasę i pewien przekaz.No
i jest to jeden z pierwszych przejawów procesów myślowych u zombie.Ostatnio dosc często
leci na TCM więc możesz poczychać a nóż znowu puszczą.

Ej, "Noc Żywych Trupów" to nie pastisz filmów Romero! Przecież to jego pierwszy film o zombie, później był remake, ale nigdy się nie spotkałem z pastiszem, o takim tytule...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2009 o 14:15, rafekx 12 napisał:

Mam pytanie,szukam takiego filmu o okręcie podwodnym,wiem że nazywa się U-coś tam....Może mi ktoś podać jego pełny tytuł...

Prawdopodobnie chodzi Ci o film "U-571".
Chyba że myślałeś o filmie "Okręt" (Das Boot). Też o okręcie podwodnym :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się