Zaloguj się, aby obserwować  
exilem

"Gildia Łowców Smoków"-Forumowa gra RPG

1010 postów w tym temacie

[Od exilema się dowiedziałem, że muszę napisać kartę postaci, więc piszę i sorry za spam :)]
Imię: Varras
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Elf
Profesja: Mag
Wiek: 27 lat
Historia: Varras był spokojnym dzieckiem, mieszkającym w mieście elfów, gdy nagle jego miasto zaatakowali wrogowie. Krasnoludy były w mieście, więc razem z elfami broniły miasta. Nagle jeden z nich zabił przez przypadek jego bliskiego brata. Varras poprzysiągł sobie, że go znajdzie. Teraz mając 27 lat wyrusza go ZABIĆ!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wampir stał jak wryty. „Nie no, jak taki kurdupel mógł mi tylko tyle dać za moją ciężką harówę? Ja wypruwam sobie flaki dla tej jego błyskotki, a on mi daje tylko 50 talarów? O nie, pogadamy sobie inaczej” Vormulac skierował dłoń na sztylet i powoli wyjmował go z pochwy. Krasnolud właśnie zbliżył się do drzwi i chwilę później opuścił karczmę.
– Idę się przewietrzyć bo coś źle się czuję – zagadał wampir do drużyny – po czym odwrócił się i ruszył w stronę drzwi
– Nagle na prawym ramieniu poczuł dłoń, zobaczył że to elf:
– No co jest?
– Już ja wiem co ty knujesz, chcesz go zabić i obrabować ze wszystkiego co ze sobą nosi? Prawda?
– No wiesz co? Ja? Nigdy!
Zjawiła się Mara i powiedziała:
– Tak, jak zawsze... A po kilku godzinach już by całe miasto o nas wiedziało...
– Tja, i cała straż miejska by nas szukała – dodał Matizk
– Dobra, chcę się z nim tylko pożegnać i życzyć mu dobrej drogi, to wszystko!
– Ze sztyletem w sercu, prawda? - odparł Wdowiakm
Wampir schował sztylet i rzekł:
– Niech wam będzie ale i tak mogliśmy go przycisnąć. Widzieliście jaką miał wypchaną sakwę?
– E tam, ważne, że pomogliśmy mu i dostaliśmy za to nagrodę, tylko to się liczy. - odparł elf
– Masz rację, cholernie się z tego cieszę! Mógłby codziennie pomagać każdemu kto by tylko mnie poprosił! - rzekł wampir
Po czym podszedł do stołu, chwycił kufel i przechylił. Jakież było zdziwienie wampira gdy zorientował się, że kufel jest pusty. „Co jest do cholery? - pomyślał – Kto śmiał wychlać mi piwo?” Następnie spojrzał pod nogi i zobaczył leżącego krasnoluda z wielkim czerwonym nosem.
– Widzieliście? Ta gadzina wyżłopała mi piwo?
– Daj spokój. Chodźmy do drugiej sali tam spokojnie coś zjemy.
Wszyscy zamówili różne specjały, Vormulacowi najbardziej smakowało surowe mięso, które popijał winem. Po posiłku, wampir zagadał:
– Co robimy? Po Gabrielu ani śladu...
– Myślę, że powinniśmy kierować się dalej w kierunku wyjścia. - rzekł Wdowiakm
– A może byśmy odpoczęli w zajeździe? W sumie i tak jesteśmy w drodze od kilkunastu godzin? - zaproponowała Mara
– Wszyscy uznali to za dobry pomysł i każdy wykupił sobie pokój.

*****

Gabriel kierował się na wschód, cały czas rozmyślał o tym co powiedział mu Fitzik. „Robi się nieciekawie. No, wampirowi na pewno to się spodoba, żebym tylko ich spotkał bo samemu to nie mam szans...” Po chwili Gabriel usłyszał jak ktoś woła w jego stronę.
– Ej zatrzymaj się na chwilę!
Agrelin wyjął miecz. „Oby to nie była zasadzka...” Po chwili postać się się zbliżyła i przywódca rozpoznał, że jest to Zargal.
– No, myślałem, że już cię nie dogonię! - krzyknął Zargul
– Cieszę się, że udało ci się mnie znaleźć. Jak wpadłeś na to w jakim kierunku zmierzam?
– Rozmawiałem z Fitzikiem, on mi powiedział, że zmierzasz na wschód.
– Dobra, w takim razie ruszajmy w drogę. Reszta ponoć jest kilka godzin drogi przed nami.
– To ruszajmy. Widzę, że zmartwiony jesteś. Coś się stało?
– Mówię ci, wszystko się pochrzaniło, lepiej jakbyśmy jak najszybciej dołączyli do reszty...
– A co się takiego stało?
– Ech, wytłumaczę ci jak będziemy wszyscy razem. Ale jedno powiem ci teraz. Będziemy częściej musieli rozmawiać za pomocą naszej broni...
– Ha, to mi się podoba. Ruszajmy więc.

*****

Po ośmiu godzinach wampir, wstał z łoża i postanowił obudzić resztę. Cały czas miał przed oczyma obraz jak ucztuje pijąc krew młodej elki. „Ech, nie prędko się zdarzy taka uczta...” Wyszedł z pokoju i zapukał w drzwi do pokoju Matizka.
– Wstawaj leniu – ruszamy w drogę.
Nie otrzymał żadnej odpowiedzi.
– Ja ci dam... - powiedział po cichu do siebie, po czym wyważył drzwi. Te padły na podłogę robiąc potworny hałas.
Matizek spał w dobre i ostatnią myślą było ruszenie w podróż. Jednak wampir metody budzenia stosowane przez wampira spowodowały, że Matizek był po kilku chwilach gotowy do drogi.
– Obudź resztę, ja będę na was czekał na dole – powiedział wampir
– Dobra, już dobra... - odparł elf
Vormulac zszedł na dół, przywitał go karczmarz:
– Właśnie szedłem na górę bo usłyszałem jakieś hałasy. Coś się tam stało?
– A nie, nic, tylko broń spadła na podłogę więc pewnie to cię zaniepokoiło... Lepiej daj karafkę wina krasnoludzie bo mi zaschło w gardle i przygotuj szybko coś do jedzenia.
– Oczywiście, zaraz podam. Acha, jedna porcja „krwista”?
– I to mi się podoba, dobrze myślisz. Możesz się pokusić i przygotować nawet bardzo krwistą porcję.
Kilkanaście minut później wszyscy jedli. Wampir skończył pierwszy i ponaglewał towarzyszy.

*****

Gabriel wraz z Zargulem po kilku godzinnej podróży postanowili coś zjeść w karczmie.
– Zatrzymamy się tu na chwilę, zjemy i ruszamy dalej. Może coś wiedzą o pozostałych. – powiedział Gabriel
– Wspaniale, przyda się mały odpoczynek.
Gdy weszli nie mogli uwierzyć. Cała drużyna siedziała i jadła. Wampir powiedział do siebie:
– A to ci niespodzianka!
– Co się stało? - zapytał Wdowiakm
Vormulac nie odpowiedział tylko skinął głową w kierunku drzwi wejściowych.
Drużyna była w komplecie.
Karczmarz podał dwie kolejne porcje i podał je nowo przybyłym osobom. Wdowiakm nie krył wzruszenia ze spotkania (:D) i wypytywał się o wszystkie szczegóły. Gabriel jednak odpowiedział:
– Mamy problem! Cholernie duży problem!
Wszyscy patrzyli na przywódcę, ten wyjął kamień, który był zawinięty w czarny materiał. Położył go na stole i zaczął opowiadać dokładnie to co powiedział mu Fitzik. Gdy skończył opowiadać nastąpiła cisza. Odezwał się wampir:
– Ja lubię walczyć z trupami. To jeden z najlepszych treningów.
– Tak, lecz tym razem nie licz na pierwsze lepsze zombie, sądzę, że w grę wchodzą potężne nieumarłe istoty.
– Dobra, w takim razie skończcie jeść i uzgodnimy co dalej.
W oczekiwaniu na decyzję, wampir wyjął sztylety i sprawdzał czy są ostre...


[Sądzę, że tak po 10 talarów odpisz każdemu za jedzenie i pokoje. A spóźnialscy to odpowiednio mniej.]
[ Witam też "nowych" graczy. ]
[barteg ---> A nie lorzystasz z tej postaci co kiedyś stworzyłeś? http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=10855&pid=38 Bo druidów to tu u nas nie ma...chyba, że specjalne pozwolenie masz. :)]
[Varras ---> Dobrze, że jesteś magiem bo był bardzo duży popyt na taką postać.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tajemnicza, zakapturzona postać podeszła w karczmie do drużyny. Powiedziała do Vormulaca:
- Witam drużynę.
- O co chodzi?- zapytał Vormulac.
- Chciałbym wam pomóc.
- W jaki sposób?
- Pomagając wam w misjach. Przy okazji znajdę tego, który zabił mego brata...
- Czuj się przyjęty, ale najpierw powiedz, jak masz na imię?
- Varras.
Po czym elf- bo był to elf- zrzucił kaptur. Miał błękitną zbroję z rysunkiem smoka, wyglądał na młodego. Usiadł obok Mary i krzyknął:
- Piwo dla wszystkich!
Nie wiedział, że ktoś ich obserwował...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Gabriel po dłuższej chwili milczenia i po zjedzeniu strawy, przemówił do drużyny.
-Słuchajcie , nieumarli to nie plugawe orki, czy inne pospolite stwory.Tych istot nie da się zwykłym orężem unicestwić.Potrzebujemy srebra, lecz nie zwykłego.Takie , które nam się może przydać, występuje na szczęście w Gryfich Górach.
-Zatem bardzo po drodze-odparł Wdowiakm.
-Może i po drodze , lecz obecnie w spotkaniu z Nieumarłymi raczej szans nie mamy. Posługują się one nie dość, że potężną magią , to i na dodatek przeklętą bornią.Musimy uważać w starciach z nimi, a najlepiej byśmy się od nich trzmali jak najdalej.Martwi mnie tylko co zrobi Fitzik.Mówił on , że kryształ uaktywnił swą moc , dlatego też nieumarli przyszli tutaj.Tak , są w tym mieście , dlatego też powinniśmy sie śpieszyć. Zapewne zmierzają do jego mieszkania, lecz pomóc mu nie możemy.To by oznaczało klęskę na całej linii.
Drużyny milczała znowu.Nikt nie wiedział za bardzo co powinien powiedzieć, zresztą Gabriel również , nie wiedział co robić.
-Jeżeli kryształ znów uaktywni swą moc, wtedy nieumarli, zaczną szukać nas. Jednak i tak powinniśmy wstąpić do Haselfimu.Mam tam dobrego znajomego, może się okazać bardzo pomocny.
-Zatem ruszajmy.Po co zwlekać.!-wrzasnęłą Mara.

Drużyna jednak nie ruszyła się z miejsca. Wszyscy mieli miny, jak gdyby myśleli nad czymś intensywnie , lecz nie mogli znaleźć rozwiązania.Rozmyślania te jednak przerwał pewien nieznajomy w ciemnym kapturze. Przemówił równie dziwnym głosem do towarzyszy.
-Przypadkiem usłyszałem waszą rozmowę i ..
-Dlatego będziesz musiał zginąć-uprzedził go Vormulac
Nienzajomy uśmiechnął się tylko i nie rozproszony słowami wampira mówił dalej.
-Usłyszałem waszą rozmowę i przypdakiem również znam Fitzika, co więcej własnie się do niego wybierałem.
Nikt nic nie odpowiedział.Wszyscy słuchali nieznajomego uważnie.
-Opowiadał mi o tym..... kamieniu , lecz nie mogłem mu uwierzyć, dlatego też zmierzałem do niego..Jednak jak winika z waszej rozmowy, Fitzik już nie żyje.
-Czego chesz!?- odparł Matizk
-Bez nerwów, pomyślałem , że mogę się wam przydać , Smokobójcy, a raczej moja magia może się wam przydać.
-Czułem , że coś tu śmierdzi-odparł Vormulac
-Zaraz skąd wiesz że jesteśmy łowcami?-spytał Gabriel
-No cóż , wiedzieć to moje zadanie.A zatem co myślicie?Przyjmiecie mnie do swojej kompanii?

Drużyna zostawiła nieznajomego by się naradzić.
-Czy możemy mu zaufać? Może być pomocny w przpydaku ataku nieumarłych-rzekł Wdowiakm
-Prawda.Lecz co do zaufania nie mamy pojęci kim on jest.Może ktoś go nasłał?- powiedział Gabriel
-Powinniśmy raczej go zabić.Za dużo już wie , może się komuś wygadać.-odprał Vormulac
-Magia .... powinniśmy z nim uważać- zauważyła Mara.
-Poza tym , mówił , że zna Fitzika, a skoro on mu ufał to my chyba też moglibyśmy- rzekł Matizk
Gabriel skupił się na swych myślach.Miał dużo wątpliwości, lecz wiedział , że z magami nie powini zadzierać.
-Weźmiemy go ze sobą , lecz miejcie nań oko.Nie znamy jego możliwości i nie wiemy do czego jest zdolny.Może się okazać naprawdę przydatny.
Łowcy podeszli do maga, zaś Agrelin przemówił.
-Zatem witaj w drużynie, jednak byś zdradził jeszcze swe imie.
-Jestem Varras z Valivis- mag ściągnął kaptru z głowy i podał rękę Gabrielowi.
-Skoro wiesz już co też za kamień nosimy , zatem wiesz również , że musimy szybko opuścic to miejsce.
-Zdaję sobie z tego sprawe.
-Lecz tu będzie nam potrzebna twoja pomoc Zargalu.Znasz to miasto na wylot jak sądzę, więc prowadź nas skrótami byśmy jak najszybciej zniknęli z tego miasta.
-oczywiście, w końcu mieszka się tu jakiś czas-Odparł krasnolud
-Zatem ruszajmy-rzekł Vormulac
[Teraz Alq musisz się popisać , toż to krasnoludzkie miasto, które powinno Ci być znane :} ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Varras stał ciągle w miejscu, bo Alq jeszcze nie był gotowy do prowadzenia. Usiadł i zaczął rozmyślać...
Hmm, zdaję się, że mi niestety nie ufają... Ale jestem magiem, a z magami nie ma żartów...
Nagle usłyszał wrzask. Reszta też go usłyszała. Krzyk był słaby ale mimo to wszyscy za nim pobiegli. Lawirowali uliczkami, ulicami aż wybiegli z miasta. Varras powiedział:
- Hehe, miałeś nas Alq poprowadzić, zdaje się.
- No i nie poprowadzisz...- dokończył Wdowiakm.
Nagle krzyk powtorzył się. Bez tchu pobiegli tam i zobaczyli coś...
Był to troll. Wysoki na 2 metry.
Bez namysłu Varras spróbował przywołac prosty czar, jakikolwiek. Na próżno.
- Chyba jest tam jakiś mag!
Po czym wziął laskę i rzucił się na trolla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Varras stał ciągle w miejscu, bo Alq jeszcze nie był gotowy do prowadzenia. Usiadł i zaczął rozmyślać...
Hmm, zdaję się, że mi niestety nie ufają... Ale jestem magiem, a z magami nie ma żartów...
Nagle usłyszał wrzask. Reszta też go usłyszała. Krzyk był słaby ale mimo to wszyscy za nim pobiegli. Lawirowali uliczkami, ulicami aż wybiegli z miasta. Varras powiedział:
- Hehe, miałeś nas Alq poprowadzić, zdaje się.
- No i nie poprowadzisz...- dokończył Wdowiakm.
Nagle krzyk powtorzył się. Bez tchu pobiegli tam i zobaczyli coś...
Był to troll. Wysoki na 2 metry.
Bez namysłu Varras spróbował przywołac prosty czar, jakikolwiek. Na próżno.
- Chyba jest tam jakiś mag!
Po czym wziął laskę i rzucił się na trolla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[eee... zatkało mnie... trol w środku miasta?? Z tego co wiem to nawet z tawerny nie wyszliśmy a nas trol zaatakował... i to dwumetrowy... bez postrzeżenie wdarł się do miasta:)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[eee... zatkało mnie... czytanie ze zrozumieniem się kłania :) "Nagle usłyszał wrzask. Reszta też go usłyszała. Krzyk był słaby ale mimo to wszyscy za nim pobiegli. Lawirowali uliczkami, ulicami aż wybiegli z miasta." LOL]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.12.2006 o 16:50, Varras napisał:

[eee... zatkało mnie... czytanie ze zrozumieniem się kłania :) "Nagle usłyszał wrzask. Reszta
też go usłyszała. Krzyk był słaby ale mimo to wszyscy za nim pobiegli. Lawirowali uliczkami,
ulicami aż wybiegli z miasta." LOL]



[To trole mieszkają pod ziemią?? Jesteśmy w tunelu krasnoludzkim. Jak już to bym stawiał że one mieszkają w lesie]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Varras razem z Matizkem zaatakowali trolla, Varras laską, a Matizek strzała. Troll jaskiniowy odrzucił go na 3 metry.
- To nie był dobry pomysł...- powiedział Varras.
- No...
Nagle ujrzeli maga. Varras krzyknął:
- Spróbuj zabić tego maga!!!!
- Ok, spróbuję...
Po czym wypuścił strzałe w kierunku maga. Trafił go w czoło.
Varras poczuł, że wraca mu moc, ale słabo, więc przyzwał najsłabszy czar, magiczną strzałę.
- Może go to nie zabije, ale osłabi, jak bede rzucał!!
- Jak go nie zabije, to go wzmocni- zachichotał Matizk.
Kątem oka elf ujrzał resztę, która atakowała trolla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

********************************REGULAMIN**********************************************
PISAĆ SENSOWNE I LOGICZNE POSTY
1.Tylko MG ma prawo wprowadzić :wrogów (tych potęzniejszych np. Trolle wilkołaki itp.) ,głównych Npc’ów., zmieniać miejsce pobytu drużyny.Zasada ta ma być przestrzegana szczególnie podczas wyprawy.Przez Każdego!!!!!(Chyba że dam stosowne pozwolenie)
2.Punkt pierwszy nie obowiązuje kiedy osoba,np. Sama poszła na polowanie , bądź została zaatakowana w swojej historii(tak jak to wcześniej robiliśmy), lecz nie można przesadzać , bo nawet świetny wojownik nie pokona 15 orków naraz. (MG może ingerować w takie historyjki)
3.Każdy offtop prosze pisać w kwadratowych nawiasach [..].Jednak staramy się go unikać.Tzn, pisać go tylko w nagłych wypadkach.
4.Spam, będzie karany :}
5.Nie wolno robić ze swoich bohaterów supermenów.Każdy odnosi rany!!
6.Niektóre potwory nie da się zabić zwykłym machaniem miecza.Trzeba umiejętnie do nich podchodzić.Atakować z głową.
7.Zdanie które wypowiada dana postać musi sie zaczynać od myślnika.Nie komentujemy myśli.Nikt w nich czytać nie umie.
8.Każda akcja ma swoją reakcję.Nie wszystko musi pójść zgodnie z planem.Np. Kiedy biegniemy po starym spróchniałym ,drewnianym moście , który już się rozpada, nikt nie powiedział że się pod nami nie zawali.
9.Jako , iż zmienił się system rozgrywki(czyli piszemy kiedy kto ma czas) pisać duzo, estetycznie.
10.Każdy może tworzyć otaczjący nas świat.Możecie opisywać jak coś wygląda itp.
11.Jeżeli chcecie się czegoś dowiedzieć o tej grze, pytania na moje gg(670017)
12.Jeżeli ktoś chce dołączyć do gry niech swoje zgłoszenie śle na moje gg.
Aby grało się jeszcze lepiej, powniniscie się wczuć w swoich bohaterów.Pamiętajcie.podczas rozgrywki tworzycie swój odrębny charakter.Nie każdy postąpi tak samo.Nie kazdy kto działa w tej samej sprawie jest dobry.
I teraz najważniejsze
Łamanie regulaminu będzie karane w postaci ostrzeżeń.Za trzy ostrzeżenia osoba , która je dostała zostaje wydalona z gry. Ktoś kto posiada jedno lub dwa ostrzeżenia i okaże się , że przyniosą zamierzany skutek, a MG zaobserwuje poprawe w zachowaniu gracza, będzie możliwe , iż ostrzeżenie zostanie zlikwidowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Ustaliliśmy z exilemem, że posty dotyczące trolla są nieważne, chyba wiadomo dlaczego :P]

Po dobrze przespanej nocy (pierwszej od kiedy Zargal wrócił w rodzinne strony) obudził się on w pełni sił i gotow do trudnej wędrówki, którą mieli przed sobą. Niepokoiła go tylko jedna rzecz - śmierć Fitzika, który przyrzekł, że będzie opiekował się jego rodziną. Żył nadzieją, iż Fitzik przewidział co się stanie i zdążył, w miarę możliwości, pomóc rodzinie Zargala. Chciał chociaż sprawdzić czy jego przypuszczenia są słuszne , ale wiedział, że Łowcy Smoków nie poradzą sobie w krętych uliczkach miasta. Szybko zdusił w sobie wszelkie wątpliwości, myśląc o sławie i pieniądzach, które może otrzymać za pomoc.
Gdy wszyscy byli gotowi do drogi, Zargal sprawdził czy ma wszystko potrzebne mu do dalekiej podróży, lecz pomyślał sobie, że na pewno zawitają po drodze do jakiegoś miasta, gdzie będzie mógł uzupełnić zapasy ( szczególnie alkoholu).
- Gabrielu, najbliżej będzie nam do północnej bramy - Powiedział Zargal.
- Dobrze. Prowadź, w końcu to twoje rodzinne strony.
- Zanim wyruszymy chciałbym poprosić was abyście szli dokładnie za mną, nie oddalali się. Tak, mówię także do ciebie umarlaku ( jesteś umarlakiem prawda? Wyglądasz gorzej niż wuj Margoth po 4 litrach ognistej whisky). - Rzekł Zargal do Vormulaca, który nie odpowiedział. Zmierzył tylko krasnoluda pogardliwy wzrokiem.
- Chciałem też prosić, żebyście nie zwracali na siebie uwagi mieszkańców ( zasłoń tę szkaradną gębę, truposzu). Czas ruszać.
Z gospody wyruszyła grupka uzbrojonych po zęby wojowników ( podających się za handlarzy cebulą ) zmierzając krętymi uliczkami krasnoludzkiego miasta wprost do bramy. Dla Zargala każdy krok był wspomnieniem przeszłości, kiedy jako młody krasnolud, odkrywał tajemnice tego miasta. Mimo, iż północna brama leżała najbliżej gospody, przeprawienie się do niej i tak zajęło podróżnikom trochę czasu, gdyż dla własnego bezpieczeństwa omijali oni główne ulicę, oraz kluczyli pomiędzy domami, aby zgubić ewentualny pościg. W końcu zmęczeni ale pewni, że nikt ich nie śledził, Łowcy Smoków stanęli przy północnej bramie miasta, z której drogi prowadziły do wszystkich części świata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po opuszczeniu miasta Gabriel przemówił:
- Dobra, teraz jak najszybciej musimy wydostać się z tego tunelu. Nie mamy czasu do stracenia, więc nie ociągać mi się.
- Jedyną osobą która może nas opóźniać jest ten krasnolud, który nawet nie ma brody tak długiej jak inni. - powiedział wampir
- Co? Ja ci dam, nikt nie będzie wyśmiewał się z mojej brody! - krzyknął Zargal i skierował ręce na sztylety.
- A co mi zrobisz? Krasnolud walczący sztyletami? W mieście każdy był uzbrojony w topór, jedynie kapłani tego waszego krasnoludzkiego boga mieli buławy. Zaraz...a może ty nie jesteś krasnoludem? Może to jakiś gruby goblin? Gabrielu proponuję rozpłatać mu brzuch i zobaczyć po flakach kim jest naprawdę!
- Miałem topór, ale jak się upiłem to ktoś mi go ukradł a nie było czasu bym mógł się zaopatrzyć w nowy!
- Przestańcie obydwoje! - wtrąciła Mara – musimy ruszać a wy się kłócicie, w każdej chwili mogą nas zaatakować potwory
- Właśnie, spokój i ruszajmy. Jak najszybciej opuśćmy tereny wokół miasta. - powiedział Gabriel, po czym dodał – Zargalu ta droga prowadzi do wyjścia z tunelu, prawda?
- Tak. Około osiem godzin powinna trwać podróż, przeważnie tyle potrzeba na dotarcie na tereny odkryte.
- To ruszajmy i więcej mi się nie kłócić, zrozumiano?
- Tak. – odpowiedział krasnolud
- Niech będzie – powiedział wampir
Po chwili drużyna ustaliła, że najlepiej jak Gabriel z Zargalem ruszą przodem. Vormulac wraz z Wdowiakiem mieli zabezpieczać tyły. Droga nie sprawiała trudności drużynie, jedynie Elfy coś marudziły ale ostre spojrzenie przywódcy sprawiało, że swoje niezadowolenie zatrzymywali dla siebie. Mara po 3 godzinach wyrzuciła pusty bukłak po winie. Zauważył to Wdowiakm, któremu bukłak padł prosto pod nogi:
- Widzę, że sporo ostatni pijesz.
- Jak podróż się dłuży to warto zregenerować siły winem, jednak to co kupiłam jest wyjątkowo paskudne. Krasnoludy nie potrafią robić dobrego wina.
- Oni nic nie potrafią robić, jedynie to piwo im jako tako wychodzi – stwierdził Vormulac słysząc rozmowę Wdowiakma z Marą.
- Odpuść już mu – powiedział Elf – a co do wina to bym się napił takiego jakie robią moi ziomkowie... na milę bym teraz wyczuł taki rarytas...
Gabriel wraz z krasnoludem idąc na przodzie rozmawiali o wydarzeniach z ostatnich godzin.
- Szkoda, że nastały takie czasy – mówił Zargal – pokazałbym wam nasze miasto, jest wspaniałą budowlą...
- Niestety jest jak jest. Trochę czytałem o miastach, które są wybudowane w Tunelu Holdena. W tym w które teraz opuściliśmy znajdują się ponoć artefakty Holdena, prawda?
- Tak! - krzyknął krasnolud – Cieszę się, że ktoś, kto nie należy do mojej rasy zna choć trochę historii mojego ludu. W centralnym punkcie miasta znajduje się Świątynia Holdena. Swoją drogą w każdym mieście znajduje się taka świątynia. Tam też w grobowcu znajduje się grób, gdzie złożone zostało ciało naszego poprzedniego króla. Natomiast po prawej stronie na piedestale leży potężny berdysz – topór o zakrzywionym ostrzu i rękojeści o długości 1.5 metra. Każdy władca krasnoludów walczy tyko za pomocą takiej broni i zawsze gdy ginie poprzedni król dla jego następcy wykuwana jest nowa broń. Ostrze pokryte jest mithrilem – nie ma pancerza, który by się oparł takiej broni. Posiadanie takiej broni największy zaszczyt. Niestety jak do tej pory, do Świątyni Holdena mogą wchodzić tylko krasnoludy by oddać cześć naszemu bogu. Jedynie król ma prawo zezwolić na wejście do niej osoby nie należącej do naszej rasy. Jak do tej pory tylko trzy osoby posiadły taki zaszczyt, ale to stare dzieje...
Nagle krasnolud zauważył, że droga stała się wyboista i kierowała drużynę pod małym kątem pod górę. Widząc to krasnolud powiedział:
- Dochodzimy do punktu kontrolnego. Na szczycie wzniesienia znajduje się ostatni posterunek w którym przebywa trzech strażników. Dwóch przebywa zawsze przy strażnicy a ostatni na jest w wieży. Od tego miejsca pozostaje pół godziny drogi do wyjścia z tunelu. Nie ma się co martwić, jako że jestem z wami to nie powinno być kłopotów z opuszczeniem naszych terenów. Zawsze gdy ktoś opuszcza ziemie musi posiadać specjalny list, podpisany przez króla bądź jego doradców, lub w ostateczności przez najwyższych kapłanów.
Po czym dodał:
- To taki mały sposób zabezpieczenia się przed złodziejami. - powiedział z uśmiechem na twarzy krasnolud i kontynuował – pewnie się zastanawiacie dlaczego tylko trzech jest strażników, prawda? To żadna tajemnica. Gdy zaatakują większe ilości nieprzyjaciela strażnik z góry wysyła sygnały świetlne do miasta, tam są odbierane i zostają mobilizowane siły obronne oraz wysyłane zostaje wsparcie do posterunku. Ostatni, to jest coś koło 200 dni temu 7 orków się przedostało do tunelu, musiały przed czymś uciekać bo ork w utaj to rzadkość. Gdy obserwator ich namierzył wysłał sygnał do miasta i wraz z pozostałą dwójką bronił posterunku. Orkowie nawet nie zdążyli wywarzyć potężnych drzwi do budynku, bo już byli martwi, hehe. Natomiast to jak trafia sygnał do miasta to już pozostanie dla was tajemnicą.
Drużyna po kilku minutach doszła na wzniesienie i ich oczom ukazał się strażnica w kształcie walca, wysoka na kilkadziesiąt metrów, zakończona na górze miejscem na obserwacje terenu. Solidna budowla z kamienia była doskonale usytuowana w terenie. Dostęp do niej był ograniczony ze względu na położenie jej przy ścianie tunelu. Będąc na szczycie widziało się całą drogę prowadzącą do niej. Nikt kto chciałby przejść do miasta lub z miasta nie mógł przejść niezauważony. W pobliżu budowli jednak nie było nikogo.
- Coś mi tu nie gra. Nie ma strażników. - powiedział Zargal
- Może są w środku i jedzą krasnoludzkie żarcie – zaśmiał się wampir
- Nie żartuj sobie! Sam król wydaje rozkazy dotyczące obrony naszych terenów! Strażnikami nie zostaje byle kto jak to jest w przypadku innych ras! Żaden krasnolud nie schodzi z posterunku bo tym samym złamałby rozkaz króla! Coś się musiało tu wydarzyć.
Gabriel po słowach krasnoluda nakazał wszystkim by wyjęli broń i byli czujni.
- Zargalu – mówił przywódca - sprawdzimy to razem. Ty idź pierwszy, bo o mnie nic strażnicy nie wiedzą a jak zobaczą ciebie to przecież nie zaatakują, prawda?
- Oczywiście! Idź za mną.
- W porządku, a wy – zwrócił się Agrelin do reszty towarzyszy – zostańcie tutaj i miejcie oczy szeroko otwarte.
Dwie postacie powoli zbliżały się do drzwi wejściowych do strażnicy. „Niemożliwe by opuścili posterunek, musiało się coś strasznego wydarzyć” pomyślał Zargal. Powoli dotknął drzwi, te były otwarte. Spojrzał na Gabriela, po czym otworzył je do końca i wraz z towarzyszem wszedł do środka. Reszta drużyny obserwowała okoliczny teren, jednak nic nie wskazywało na to by ktoś się znajdował w pobliżu. Vormulac po chwili schował sztylety, komentując całą sytuacje:
- Na pewno trzech naszych małych strażników urządziło sobie popijawe i uchlali się tym krasnoludzkim browarem. Leżą gdzieś w środku i śpią – mówił śmiejąc się wampir
- Wydaje mi się, że coś jest nie tak, widziałeś z jaką powagą mówił o obowiązku obrony ziem przez strażników?
- Tak, tak – odpowiedział wampir, nagle drużynę dobiegł głośny krzyk – o, chyba Zargalowi wylało się piwo bo zawył jakby zobaczył śmierć.
- Po chwili z budynku wyszedł Gabriel. Na twarzy było widać zmartwienie.
- Cholera! W środku są dwa trupy!
- Co? - krzyknęli wszyscy w tym samym czasie
- Niech to jasny szlag trafi! Są na wpół zeżarci!
- Nie wierzę – powiedział wampir – chcę to zobaczyć.
- Nie wchodź tam. Zargal prosił...
- Niech będzie jak chcesz.
- Kto mógł to zrobić? - mówił pytająco Matizek – przecież chyba tylko jakieś trupy byłyby do tego zdolne...
- Sam sobie odpowiedziałeś na pytanie, Matizek. Choć może są i inne istoty zdolne do tego. To musi mieć związek z tym kamieniem. Dziwne jest też to, że w pobliżu ciał nie było żadnej broni... Poczekajmy tu na Zargala, odprawi modły za zmarłych i nada sygnał do miasta, po czym ruszymy dalej...
- No dobra, ale mówiłeś, że są dwa ciała, prawda? A Zargal mówił, że zawsze jest troje strażników. Gdzie ten trzeci? - zapytała Mara
- Nie wiem. To też jest cholerną zagadką.
Po kilkunastu minutach w drzwiach pojawił się krasnolud i opuścił strażnicę. Był przygnębiony. „Gdzie jest trzeci? Co się z nim stało?” - myślał, gdy zbliżył się do reszty powiedział:
- Ruszajmy.
Drużyna ruszyła. Po 10 minutach Gabriel zauważył most.
- Tutaj idźmy pojedynczo by nikt nie spadł w przepaść – powiedział Agrelin
Oczy krasnoluda zwróciły się jednak na prawo. Coś błyszczało w oddali.
- A to co? - powiedział i ruszył w stronę dziwnego światła
Gdy drużyna doszła do urwiska zauważyła leżący na ziemi topór i hełm jaki noszą krasnoludy. Zargal podniósł topór po czym powiedział:
- Trzeci z wojowników musiał zostać zepchnięty w przepaść. Niech Holden ma go w swojej opiece. Ta broń pomści śmierć tych co zostali zabici w tym miejscu – powiedział krasnolud i przypiął topór do pasa.
Drużyna wróciła na most i powoli przeszła na drugą stronę. Wampir idąc spojrzał w dół, jednak nic nie zobaczył, wszystko co było widać to czerń dobiegająca z kanionu. „Wysoko tutaj, może zepchnę Wdowiakma, ciekawe czy umie latać?” myślał Vormulac z uśmiechem na twarzy. Kawałek dalej, za mostem droga wróciła do pierwotnych rozmiarów i ukazała pobliskie tereny. Nagle wszyscy poczuli zimne powietrze przeszywające tunel. „Trupy!” pomyślał wampir. Po lewej stronie Gabriel zauważył coś na kształt małego cmentarza, gdzie na środku była budowla, coś na kształt krypty. Agrelin zwrócił się do towarzysza:
- A cóż to za cmentarz?
- To? Nazywamy to miejsce Zapomnianym Grobowcem. Nie wiemy kto został tam pochowany. W środku znajduje się grobowiec na którym wyryte są dziwne symbole. Żaden z naszych kapłanów nie potrafił powiedzieć w jakim języku są owe znaki. Jedyne co powiedzieli to to by nikt nie podnosił płyty, gdyż czuć od niego magią.
- Tak... i to w dodatku czarną magią. Nigdy nie czułem takiej aury złej energii. Coś co jest złożone albo co gorsza jak jest to jakaś osoba, musiała mieć do czynienia z nekromancją. Lepiej ruszajmy dalej, ciarki mnie przechodzą na sam widok tej krypty. - powiedział Varras
- Tak, nasi kapłani też mówili, że emanuje potężna zła energia z tego miejsca. Poza tym nawet orki czy inne istoty co zapuszczają się na nasze tereny nie zbliżają się do tego miejsca. Też muszą czuć, że coś potwornego tam się kryje.
Kilkanaście minut drogi dalej, Varras się zatrzymał i krzyknął do reszty:
- Stójcie!
Wszyscy stanęli i spojrzeli na maga. Mara wykorzystała krótką przerwę by napić się wina, Vormulac też nie odmówił.
- Co się stało – zagadał Matizek
- Wyczuwam magiczną energię przed nami. Jest to jakiś potężny czar. Nie znam za bardzo tak potężnych czarów, jednak docelowo energia skoncentrowana jest w dwóch punktach. Podejrzewam, że jest to coś na kształt czaru kontroli. Jednak mogę się mylić.
- Wyciągnąć broń – nakazał Gabriel
Wszyscy ruszyli powoli dalej. Nagle drużyna usłyszała świst powietrza. Vormulac idący z tyłu upadł na ziemię wokół było trochę krwi. Solidny skórzany pancerz ochronił bark wampira jednak na lewym przedramieniu nie było osłony i tam pojawiła się rana. Drużyna szybko rozglądała się za czymś co mogło wampira zaatakować. Wampir podniósł się z ziemi i krzyknął:
- Ukatrupię!!!
- Za wami! - krzyknął Wdowiakm w stronę Mary i Varrasa, ci odruchowo się odwrócili i wysunęli ręce prezentując broń, gdyż wiedzieli jedynie, że coś zaatakowało wampira z powietrza.
Wdowiakm z Matizkiem już widzieli co atakuje drużyną, wystrzelili strzały w kierunku celu, lecz ich strzały nie dosięgły celu.
- Harpia – wrzasnął Vormulac – ukatrupię jak goblina!
Po chwili Harpia odleciała w stronę wyjścia z tunelu. Nim drużyna podjęła jakieś działania ta wróciła wraz z drugą. Gabriel nakazał rozproszyć po dwie osoby na każdą małą grupkę. Varras był przy przywódcy wraz z krasnoludem.
- Nie mogę czarować, zła aura jest zbyt potężna i nie mogę się skoncentrować! Muszę walczyć wręcz! - powiedział zdenerwowany mag
Harpie się rozproszyły, jedna zaatakowała Matizka który był wraz z Marą, jednak gdy zobaczyła łuk zmieniła cel i nacierała na Marę. Ta wykonała cięcie, jednak zbyt wcześnie i była odkryta na atak. Potwór ranił Marę w bark, odrzucając ją na kilka metrów. Matizek jednak miał trochę czasu by skupić się na ataku i posłał trzy strzały pod rząd w momencie gdy harpia uderzała Marę. Dwie strzały trafiły pod skrzydło potwora i ta chcąc unieść się do góry spadła na ziemię. Widząc to drużyna Gabriela ruszyła na potwora jednak Zargal szybko zorientował się i zauważył dwa ghule, które znajdowały się zaledwie kilka metrów od jego drużyny. Trupy zaszły niespodziewającą się drużynę od tyłu. Krasnolud krzyknął w stronę kompanów, ci odwracając się w ostatniej chwili sparowali atak. Gabriel następnie wyszedł z atakiem i odciął ghulowi rękę. Varras walczył utrzymując swojego przeciwnika na dystans jaki wyznaczała długość jego laski. Harpia tymczasem próbowała wznieść się do lotu jednak strzały Matizka trafiły w miejsce gdzie skrzydła łączyły się z ciałem i potwór nie mógł już wznieść się do lotu. Vormulac z elfem walczyli z drugą harpią, elf widział jak Matizek pozbawił możliwości lotu drugą harpie i też postanowił wystrzelić strzały w to miejsce. Harpia widząc, że Vormulac walczy sztyletami, które nie są zbyt długie postanowiła ponownie zaatakować wampira w krwawiące ramię. Wampir przeczuwał taki obrót sytuacji i postanowił przygotować się tym razem lepiej do obrony. Elf namierzył potwora i czekał na dogodny moment. Harpia będąc kilka metrów przed wampirem pokazała swe szpony i zaatakowała. Vormulac jednak ku jej zdziwieniu zamachnął się i posłał sztylet w stronę potwora. Dla harpii było już za późno by zatrzymać lot i zmienić jego tor. Sztylet ugodził potwora kilka metrów pod szyją. Harpia zaczęła się motać w powietrzu, powoli obniżając swój lot. Wdowiakm posłał serię strzał na korpus potwora, ten spadł na ziemie i w amoku próbował się ratować. Wampir podszedł do harpii i drugi sztylet zatopił w sercu ofiary. Jako, że nie mógł dokładnie stwierdzić położenia serca zadał kilkanaście ciosów. Harpia nie żyła już po pierwszym z nich jednak Vormulac czerpał przyjemność dziurawiąc bestię. Gabriel natarł na pozbawionego ręki ghula, ten machał drugą ręką i próbował dosięgnąć atakującego swymi pazurami, daremnie. Gabriel odskoczył przy przeciwniku na bok i wziął potężny zamach, ghul nie zdążył się nawet odwrócić w stronę Agrelina. Głowa potwora potoczyła się kilka metrów od ciała, reszta padła bezwładnie na ziemie. Varras trzymał swego przeciwnika na dystans i czekał aż ktoś mu pomoże, Zargal wyjął topór i zaszedł od tyłu ghula. Krasnolud miał ułatwione zadanie gdyż ghul chciał tylko dostać w swe szpony maga, nic innego go nie interesowało. Zargal wykonał cięcie, odcinając nogę ghulowi ten po chwili przewrócił się i zaczął tarzać po ziemi próbując wstać. Nie dostał swej szansy gdyż krasnolud podszedł od strony głowy i potężnym zamachem wpił topór w czerep nieumarlaka dzieląc go na dwie części. Mara gdy podniosła się z ziemi i ochłonęła po ataku poczuła ból w lewym barku. Matizek ponownie wysłał trzy strzały w miejsce gdzie poprzednio trafił bestię, ta po serii jaką otrzymała upadła i i nie mogła się podnieść. Wkurzona Mara podniosła miecz i dała znak elfowi, że reszta należy do niej. Gdy mara się zbliżyła do harpii odcięła jej skrzydło, co spowodowało, że napastnik wydał przeraźliwy krzyk unosząc tym samym łeb do góry. To pozwoliło by Mara cięciem pozbawiła głowy harpii. Po zakończonej walce Gabriel powiedział:
- Opatrzcie rany i ruszamy dalej.
- Wyjście jest za tym zakrętem, widać nawet słabe światło.
Matizek począł opatrywać ramię Mary, natomiast Vormulac wylał na rękę trochę wody i powiedział:
- To wystarczy, kilka godzin i się zregeneruje – po czym dodał – chyba, że macie jakiegoś elfa na zbyciu? - po czym się zaśmiał
Varras podszedł do Gabriela i zagadał:
- Gabrielu, te ghule były kontrolowane! Aura czarnej magii zniknęła z ich resztek.
- Jak to? Masz na myśli, że to harpie mogły kontrolować ghule?
- Nie, to raczej niemożliwe, nadal wyczuwam skupisko magii. - po czym wskazał na stronę skąd przybyli.
- Grobowiec?
- Tak. Zła energia wzrasta...
Nagle Zargal krzyknął:
- Popatrz na sakwę!
Agrelin spojrzał i zobaczył, że przez materiał przedostają się promienie bijące od kryształu, który dostał od Fitzika. Nagle od strony skąd przybyli pojawiło się kilka szkieletów, każdy dzierżył w prawej ręce długi miecz, a w lewej małą tarczę wykonaną z metalu. Matizek właśnie skończył opatrywać bark Mary i obydwoje chwycili za broń jak reszta. Szkielety jednak stały w bezruchu.
- Mówisz, że wyjście jest tam, za zakrętem? - zapytał wampir krasnoluda
- Tak. - odparł Zargal
- To może lepiej ruszajmy bo takie zachowanie szkieletów wskazuje tylko na jedno.. - zagadał Varras.
- Na co? - zapytał Wdowiakm
- Na to, że zaraz pojawi się ten co je kontroluje, ten co kontrolował również te ghule – odpowiedział mag
- Dobra, broń w pogotowiu i powoli się wycofujemy – powiedział przywódca
Po chwili Gabriel upadł na ziemię. W głowie miał obraz postaci w płaszczu, całe ciało było zasłonięte, tylko ręce były odsłonięte. Kości, które w niektórych miejscach pokryte były ścięgnami i gnijącym mięsem. Dwa czerwone punkty pojawiły się w miejscu gdzie powinna być głowa, jednak oprócz tych punktów nic innego nie było widoczne. W głowie Gabriela pojawił się głos nakazujący oddanie kryształu. Wizja po chwili minęła i Gabriel wstał, jednak nie obeszło się bez pomocy kompanów. Po chwili ta sama postać ukazała się wśród szkieletów oczekujących na swego pana. Gabriel powiedział do drużyny:
- Lisz...


[ Jeżeli ktoś zobaczy dwa moje posty (prawie takie same) to niech nie pisze "Dlaczego?" i takie tam inne teksty. Tekst pisałem w OO i zjadło mi myślniki oznaczające dialog - co ciekawe jeden się zachował w ostatnim zdaniu - a bez tego to kijowo się czyta, dlatego dałem nowy poprawiony post z myślnikami a tamten pójdzie do kasacji. E-mail do moderatora już wysłałem. Acha i na koniec, lepiej żebyście mieli ostrą broń bo ciekawie/lub nieciekawie się zrobiło. :) ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Varras stał razem z drużyną i patrzył. Patrzył na lisza, który stał razem z innymi szkieletami. Varras pomyślał:
Coś tu jest nie tak, lisz ma zwykle większą armię... Spróbuję przywołać magię...
Udało mu się przywołać kulę ognia. Powiedział do Gabriela:
- To dziwne, zdjął magię... Może chce z nami uczciwie walczyć...
- Kto go tam wie! Trzeba go zabić!
Varras rzucał kulę ognia, zaś Vormulac wyjął sztylety.
- Szkoda, że lisze nie maja krwi!- wrzasnął Vormulac.
- I tak się czymś pożywisz.- Mara wskazała na dwa gobliny, uzbrojone w buławy.
- Jak dobrze...- Vormulac zaatakował gobliny, zaś Varras rzucił kulę prosto w lisza. Lisz zrobił unik i zasyczał:
- Vaaaaaaarrasie... To nie jest takie proste...
- Zabiję cię, chociażby za wysoką cenę!!!
Po czym znów rzucił kulę, lecz w tym samym czasie lisz wypuścił mroczną kulę, której Varras nie mógł rozpoznać.
I lisz, i mag upadli. Ostatni widok, jaki widział elf, to była mroczna twarz. Maga mroku.
I zemdlał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wdowiakm na widok lisza wyciągnął swój miecz i krzyknął do drużyny
- Będziemy tak stali czy ruszymy mu dokopać?!
- Poczekaj Wdowiakm trzeba obmyślić i się zastanowić co zrobić, może on nie ma złych zamiarów. Odparł Gabriel
- Obmyślić, zastanowić się?! Krzyknął rozzłoszczony elf po czym powoli ruszył z wyciągniętym mieczem w stronę lisza w tym momencie Vormulac powiedział
- Wdowiakm ma racje musimy go zabić nie mamy czasu na narady trzeba czym prędzej się go pozbyć zanim on pozbędzie się nas!
Po tych słowach wampir wraz z Wdowiakiem ruszyli w stronę lisza, który stał nieruchomo obserwując co się dzieje, reszta drużyny patrzyła co robi Wdowiakm i Vormulac tylko Varras coś próbował zdziałać magią.
Wdowiakm wraz z Vormulacem powoli zbliżali się do lisza, w pewnym momencie Vormulac rzekł do Wdowiakma
- Jesteś pewny tego co robimy? Może ten lisz nie ma złych zamiarów?
- Tak jestem pewny musimy go zabić inaczej on zabije nas i naszych przyjaciół! Odparł Wdowiakm
Elf i Wampir szli równo drużyna nic nie robiła tylko czekała na reakcje lisza, który cały czas stał bez ruchu, nikt nie wiedział co zrobi. Gdy Vormulac i Wdowiakm byli już na tyle blisko, że mogli sięgnąć lisza mieczem lecz ani elf ani wampir tego nie uczynili, lisz nawet nie drgnął na ich bliską obecność nagle Mara krzyknęła do Vormulaca
- Wampirze uważajcie bo coś za spokojnie!
Lecz ani Wdowiakm ani Vormulac nie zareagowali stali zapatrzeni na lisza a ten nic nie robił nagle dało się słyszeć głośny śmiech dobywający się zza pleców lisza, drużyna zamarła w bezruchu nikt nie wiedział co to może być wszyscy byli przestraszeni w tym momencie gdy dało się słyszeć tajemniczy śmiech i wampir ocucili się i postanowili, że się wycofają do drużyny i naradzą co robić dalej czy warto walczyć czy się wycofać, gdy wrócili do reszty przyjaciół Wdowiakm powiedział
- Nie podoba mi się to mam dziwne przeczucie, że w oddali coś jest groźniejszego niż ten lisz musimy się zastanowić co robić.
- Zgadzam się lecz nie możemy teraz uciec! Odparł Varras
- Zgadza się Varras ma rację lecz co to tak się śmieje?! Krzyknęła Mara
- Nie wiem ale co kolwiek to jest to drwi z nas! Odparł Agrelin
- To co robimy atakujemy pierwsi czy czekamy?? Spytał Matizek
- Poczekamy jeszcze chwilę może coś się wydarzy jeszcze i nie będziemy nie mile zaskoczeni. Odparł Vormulac.
Drużyna stała w milczeniu ani lisz nic nie robił w oddali było słychać jedynie dziwny smiech, który coraz bardziej się zbliżał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Jeżeli DONKI do jutra nic nie napisze to go poprostu uśmiercę.Widzę , że jesteś aktywny gdzie indziej, ale mógłbys chociaż z łaski swojej się do mnie odezwać i odpowiedzieć czy ciągle masz zamiar grać, a nie zwyczajowo mnie olewać.To była pierwsza sprawa , a teraz to poprzednich dwóch postów.Wdowiakm, jak Lisz może nie mieć złych zamiarów ?:D
A Varras Lisz jest zbyt potężny by ulec magii, maga pierwszego poziomu. Dobra to tyle i proszę odpowiadajcie na gg, jakby co. ]
Lisz, ten którego boją się wszyscy , którego nigdy w życiu nie chcieli by spotkać i z którym właśnie stoją oko w oko łowcy smoków.Potrafi zawładnąć umysłami , narzucić swoją wolę.Zwany czasem mędrcem śmierci, zwiastunem zagłady.
Gabriel ledwo mógł złapać oddech.Zła eneriga , która emanowała od lisza , odbierała mu wolę życia.W głowie coś mu pulsowało mocno.Ból był nie do zniesienia.Agrelin otworzył oczy, które piekły go niczym skóra dotknięta przez rozżażone do czerwoności stalowe pręty.
Rycerz myślał tylko o tym by się to już wszystko skończyło.Wolał już zginąć niż cierpieć takie męki. Powoli jednak ból ustawał, więc Gabriel mógł się rozejrzeć i zobaczyć co się dzieje z jego towarzyszami.
Lisz podszedł bliżej, sapiąc głośno przemówił czystym dźwięcznym głosem.
- W imieniu pana śmierci, władcy dusz i królestwa nieumarłych nakazuję wam oddać mi smoczy kamień.-Nieumarły podniósł rękę w górę i pokazał na sakwę Gabriela , z której emanowało jasne czerwone światło.
Nikt nic nie odpowiedział.Wszyscy zostali sparaliżowani przez strach. Po dłuższej chwili Gabriel odzyskał władzęnad swoim ciałem, lecz nadal obawiał się zrobić jaką kolwiek akcję,cz też podjąć się próby ucieczki. O liszu Agrelin wiedział tytlko tyle, że jest on potężnym nieśmiertelnym magiem.Nikt jeszcze nie zabił Licza
-Oddajcie kamień dobrowolnie to moż zginiecie szybką śmiercią , bez żadnego bólu, bez cierpienia-Odezwał się ponownie.
Serce Gabriela waliło jak oszalałe.Nie miał zielonego pojęcia co zrobić.Tak czy inaczej zginą, a kamień przepadnie.
-A więc wybraliście- Lisz rozkazał jednym ruchem ręki swym podwładnym zaatakować Łowców, jednak sam nie walczył.
Pierwszy kościotrup podszedł o Gabriela, który zrobił szybki unik w lewo , po czym przeciął wroga na pół.Było słychać jedynie łoskot uderzających o kamień kości. Do reszty drużyny również podeszły, i oni także pozbyli się ich bardzo szybko. Wszystko było by w porządku gdyby nie to , że kościotrupy za pomocą magii mogły zożyć się spowrotem do ich pierwotnego stanu.
-No to mamy ... mały problem- powiedział Vormulac.

Przeciwnicy podchodzili, zostawali zniszczeni by znów złożyć się we wcześniejszą postać.Co wiecej, za każdym razem gdy, doprowadzały się do porządku, stawały się coraz silniejsze zwiniejsze, zaś dla smokobócjów walka stawała się coraz trudniejsza.
Wrogowie zmuszali drużynę do wycofywania się powoli do tyłu w głąb ciemności.
Gabriel wlaczył ciągle z tym samym kościotrupem , który nie pozwalał nawet na to by Agrelin mógł wykonać jakikolwiek ruch.Mógł się tylko bronić. U innych , jak zauważył sytuacja wyglądała podobnie. Walak przeciągał się w nieskończoność, zaś Gabriel poniósł już kilka ciętych ran. Kolejny cios od kościotrupa był jednak zbyt poważny.Uderzył on pchnięciem prosto w ramię rycerza, który nie wytrzmał i wrzasnął z przeszywającego go bólu.
„To chyba koniec”, pomyślał, lecz po chwili usłyszał szum wody, spadającej wody.W duszy pojawiła się iskierka nadziei, że może jednak nie wszystko jest skończone.
-Zargalu!!-krzyknął-Jest tu wodospad?!
-Tak. Podziemny, lecz wody później wpływają do Saren!
-Chyba wiecie co macie robić ?!!-krzyknał
Lisz zniecierpliwiony walką, właczył się do niej.Użył czaru odpychającego, który wyrzucił wszystkich na piętnaście metrów do tyłu.Gabriel usłyszał tylko dźwięk pękanych kości, po czym poczuł okropny ból, lecz odgłos wodospadu był coraz bliżej. „Jest to nasza jedyna szansa” –Wstawajcie!-krzyknał, zaś Licz znów użył tego samego czaru, jednak z większą siłą.Tym razem polecieli na odległość trzydziestu metrów, zaś Agreli połamał sobie kolejne dwa żebra.Pod nim zaś znajdowała się duża kałuża krwi. Gabriel pobladł niesamowicie, lecz wiedział , że jeszcze jeden taki ruch Lisza to sam doprowadzi ich do wyjścia.Nie pomylił się.Licz znów użył tego samego zklęcia,zaś drużyna uderzyła o ściane z wielką siłą, co w skutkach doprowadziło do tego , iż wszyscy zemdleli, zaś po tem wpadli prosto w przepaść, gdzie płynęła woda. Lisz stanął blisko otchłani i rzekł:
-Wymnkneliście sie mi, ale nie śmierci- następnie odszedl w ciemności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
Zaloguj się, aby obserwować