Zaloguj się, aby obserwować  
exilem

"Gildia Łowców Smoków"-Forumowa gra RPG

1010 postów w tym temacie

Zanim Argul zdążył przywdziać swoją zbroję, walka się skończyła. Tylko paru orków zostało przy życiu, a i oni uciekali w popłochu. Jeden z zielonoskórych przebiegał koło mężczyzny, a ten zdzielił go po głowie swoją buławą. Byćmoże ten cios nie uśmiercił barbarzyńcy, ale zasadniczo miał tylko spowodować ból. Wojownik dostrzegł jego wybawców i szedł już w ich stronę, by im podziękować, kiedy dostrzegł wampira. Argul aż zamarł. Czy to możliwe, żeby był to Fazib? W każdym razie mężczyzna nie mógł pozwolić, żeby więcej tego świństwa chodziło po ziemi. Zacisnął mocniej palce na swojej macy i przysłaniając się tasrczą, ruszył na wampira. Mimo, że był słaby, wykszesał jakieś resztki sił na atak. Podróżni chyba nie rozpoznali w Argulu więźnia, dlatego patrzyli conajmniej ze zdziwieniem, jak postać w zbroji płytowej naciera na Volumiaca. Wampir był jednak na tyle szybki, że zdązył uskoczyć przed (powolnym) atakiem wojownika. Palanros chybił, zachwiał się i upadł. Był teraz zdany na łaskę drużyny...

[Proszę, nie zabijajcie mnie tylko ;)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Co z nim robimy szefie??-zapytał Matizk- Rozerwiemy na strzępy, rozstrzelamy czy damy wampirowi na pożarcie??
-Darujemy mu- powiedział Gabriel
-Ale jak to?? Przecież on... - mówił Vormulac
-Bez dyskusji on zostanie z nami i będziemy go eskortować aż do najbliższego miasta. Potem zobaczymy.
Drużyna zasiadła do ogniska żeby dowiedzieć się więej rzeczy o więźniu

[oj chyba raczej z tą zbroją płytową przesadziłeś. Przecież miałeś podany ekwipunek początkowy]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Na prośbę jednego z graczy zamieszczam krótką charakterystykę mojej postaci ;P

Imię: Argul

Nazwisko: Palanros (sam sobie je nadał)

Wiek: 24

Uzbrojenie: zbroja płytowa, pawęż, hełm, maca

Wygląd: Czarne włosy (z grzywą opadającą na oczy), zielone oczy, blada cera, beznamietny wyraz twarzy, lecz w gruncie rzeczy przystojny.

Historia: Urodziłem się w Darenlonie w...niezbyt bogatej dzielnicy. Miałem sześć sióstr i dwóch braci- typowa wieśniacza rodzina. Bracia i jedna siostra zginęli, pozostałe zostały nałożnicami u arystokracji, lub pospolitymi ladacznicami. Lecz przed tym jak dorośliśmy musieliśmy z czegoś zyć, gdyż rodzice nie byli w stanie pracować (alkochol robi swoje). Na początku kradliśmy (w ten sposób zginęli Glur i Drug, moi bracia, gdy zostali przylapani). Ja jednak nie chciałem tego robić i pracowałem jako kelner w karczmie. Gdy trochę podrosłem pewien mężczyzna imieniem Fazib zapytał mnie czy nie chciałbym zarobić paru groszy. Bez chwili wachania zgodziłem się. Okazało się, ze mam tylko pilnować drzwi, a proponował mi ogromną sumę. trochę mnie to zaniepokoiło, ale za tyle pieniedzy ile on mi dawał zrobiłbym nawet więcej. Po paru minutach stania przed drzwiami jakiejś willi Fazib wybiegł i wcisnął mi w rękę zapłatę. Kontem oka zauważyłem wykrwawiajacą się ofiaę mojego zleceniodawcy. Fazib okazał się być wampirem. Przerażony uciekłem do domu. Wręczyłem jednej z moich sióstr (miała na imię Maja) pieniądze które dostałem, a chwilę potem wpadła do nas straż i skazała mnie na...9 lat...za niewinność...15 letniego chłopaka...Po tych dziewięciu latach wkoncu wyszedłem. Odszukałem Maję, która mimo, ze powodziło jej się źle nie wzięła ani jednej monety z mojej nagrody. W końcu dałem jej część mojego zysku, a za resztę kiupiłem ekwipunek i wyruszyłem na poszukiwanie Faziba...

Charakter: spokojny, zwykle opanowany, szlachetny, ma zero poszanowania dla prawa, nienawidzi wampirów, mściwy.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ po pierwze: nie podałeś rasy i klasy. Po drugie nie możesz od razu wyskakiwać z takim ekwipunkiem! Chyba na pierwszej stronie był napisany ekwipunek początkowy]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ o tutaj masz podane:
{Będzie również prowadzony stan ekwipunku tzn. będzieci mogli trzymać eliksiry, miecze tarcze itp.Póki co można zabrać tylko pięć rzeczy.
A teraz przedstawie podstawowe uzbrojenie od którego każdy zaczyna.
łucznik- zwykły łuk krótkiego zasięgu.
rycerz- krótki ciężki miecz, tarcza drewniana bądź ciężki miecz oburęczny (do wyboru)
Skrytobójca- dwa sztylety.
Mag-Laska Magi, drewniana
Mnich-amulet energi
Przywoływacz- specjalny miecz dzięki któremu może przywoływać bestkie.Wpierw moze przywoływać jedynie niedźwiedzia i wilka.
Ja u siebie prowadze karty postaci wiec nie musicie się martwic że oczmś zapomnicie.Podczas podróży będziecie mogli zdobywać rózne przedmioty.
Każdy z członków posiada:elksir uzdrawiający- ,pobudzający.I na dobry początek, 100 talarów.)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Matizek----->Wyluzuj, dopiero zaczął grać. Zamiast besztać byś od razu dał linka a nie pisać cały czas o tym ekwipunku...]
[Donki------>Co do zbroi musisz się jej pozbyć, napisz, że nie nadaje się do użytku bo orki na nią nasikały. :) Broń chyba też musisz zmienić na miecz:
Rycerz- krótki ciężki miecz, tarcza drewniana bądź ciężki miecz oburęczny (do wyboru)
Chociaż MG może pozwolić walczyć macą, w sumie broń obuchowa dobra na trupiaki a ich trochę mieliśmy po drodze.]

[Koniec OT, teraz każdy ma swój numer gg, więc takie rzeczy opisujemy tam. Ewentualnie można wstawiać OT ale tylko gdy będzie coś wnoszącego do fabuły.]

[PS. Jutro jest Dzień Wampira w świecie w kórym gramy, moje święto. Przygotowaliście dla mnie jakieś prezenty?:D]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mara łyknęła trochę rumu na pokrzepienie...!
- Ty Argul, Vormulacl chcecie wina? - spytała - Twój stan się choć trochę polepszy(do Argula)!
- Czemu chodzisz okuty w żelazo? Jak ci się polepszy to może podczas jakiegoś postoju się zmierzymy, jak rycerz na rycerza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Black Dog, jeszcze się nie przedstawiłem :), a poza tym jestem z wami narazie w charakterze więźnia :P]

No pięknie ten wampir był z nimi... pomyślał Argul leżąc na ziemi i spoglądając na swoich wybawców, którzy w tej chwili zastanawiali się co zrobić z mężczyzną. Wojownik czuł ból w okolicach lewego boku. Spojrzał w tamto miejsce i zauważył spore wgniecienie w swojej zbroi. Z recztą nie tylko tam. Cała zbroja wyglądała jakby miała z 300 lat i uwierała Argula. Rycerz zaczął powoli zdejmować części swojego pancerza. Drużyna była zbyt zajęta zastanawianiem się, co teraz zrobią z Argulem, żeby cokolwiek zauważyć. Gdy Palanros pozbył się zbędnego balastu, dotarło do niego jaki jest zmęczony. Oczy mu się same zamykały, ale miał coś jeszcze do zrobienia.
- Dzięki wam, za uratowanie mnie z rąk tych zielonoskórych szumowin. Nawet nie wiecie ile uczyniliście dla mnie rozpędzając tych orków...Nazywam się Argul Palanros. Pochodzę, z Darenlonu.- tu zwrócil sie do Volumiaca-Wybacz mi, ze cie zaatakowałem, ale myślałem, że chcesz zabić moich wybawców- skłamał wojownik.- A tak przy okazji, to nie znasz może kogoś imieniem Fazib? Większość z was chyba zna się nawzajem- i posłał zawistne spojrzenie wampirowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gabriel spojrzał na wykończonego Argula wzrokiem współczucia.
-Spocznij.Jesteś zbyt wykończony by tracić niepotrzebnie siły.-rzekł do Palanarosa, podając mu bukłak świerzej wody.
-Ja jestem Gabriel Agrelin, z.... jestem,jesteśmy Łowcami Smoków.Może ty nam zdradzisz dlaczego przetrzymywali cię orkowie?-Zapytał z nieukrywaną ciekawością , lecz nim usłyszał odpowiedź , niedaleko od miejsca gdzie rozgorzał walka , rycerz ułsyszał jak ptaki przestraszone czymś uciekają z drzew, robiąc przy tym niezwykle dużo chałasu.Wszyscy stali w gotowości do kolejnej potyczki.. Jednak nikt się nie pojawił.
Gabriel spojrzał w górę.Niebo było czyste,przejrzyste.Wiał lekki wiatr, zaś rude włosy rycerza powiewały w jego nieprzerwanym rytmie.Agrelin podrabał się po brodzie, mniał już spory zarost.Schował miecz za plecy , po czym podszedł do swego rumaka , zapominając wogóle o Argulu.Wziął z plecaka mapę i przyjrzał się jej dokładnie.Po czym przemówił
-Jesteśmy o dwa dni drogi do krasnoludzkiego tunelu.Jeśli chcesz możesz się wybrać tam z nami-Zwrócił się do Palanrosa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Vormulac podszedł do Mary i zwrócił się do niej:
- Pokaż no ten bukłak.
Obok nich leżały zwłoki orka. Wampir pijąć wino kopał głowę ofiary. Gdy skończył pić wino oddał bukłak i wyjął sztylet. Następnie odciął głowę i rzucił nią z całej siły w pobliskie drzewo. Mara obserwowała z niesmakiem co robi wampir. W momencie gdy głowa uderzyła w drzewo wampir zaczął się śmiać. Kawałki mózgu rozbryzły się w promieniu kilku metrów. Wampir zwrócił się do Mary i powiedział z uśmiechem:
- Widzisz? Tak należy kończyć z tymi zwyrodnialcami.
Następnie wampir podszedł do reszty drużyny i słuchał co mówi do nich więzień. "Argul Palanros...Hmmm". Wampir zaczął rozmyśłać gdy nagle Argul zwrócił się do niego z zapytaniem. Gdy wampir usłyszał pytanie oczy naszły krwią.
- Mam gdzieś twe przeprosiny, i na przyszłość nie zwracaj się do mnie takim tonem ty nic nie warty człowieczku!
Vormulac zacisnął ręce na rękojeściach sztyletów, po czym patrząć prosto w oczy Argulowi wyjął dwa sztylety i odpowiedział.
- Nie mam zamiaru odpowiadać na żadne z twych pytań!!!Chciałeś walczyć? Proszę, stań do walki!!!
- Przestańcie!!! - krzyknął Gabriel - Obydwoje schowajcie broń!!!
- Zaatakował mnie, nie puszczę mu tego płazem!!! - odpowiedział Vormulac
- Jeżeli tak stawiasz sprawę to proszę, będę walczyć!!!- odpowiedział Vormulacowi Argul
- Ostatni raz mówię przestańcie!!! - po czym Gabriel zwrócił się do Elfów by przygotowali się do oddania strzału w stronę mających ze sobą walczyć osób.
- No to jak walczysz? - powiedział wampir i ruszył w stronę Argula
Argul nic nie mówiąc równierz ruszył powoli w stronę wampira. Gdy byli kilka metrów od siebie Gabriel nakazał Elfom by strzelili w stonę Vormulaca i Argula. Strzały spadły tuż przed ich stopami. Obydwoje spojrzeli w stronę Gabriela i Elfów.
- Następne strzały was trafią. Wybierajcie!
- Dobra odpuszczę tym razem, ale nie liczcie, że będę mu w czymkolwieg pomagał.
Wampir schował broń i odszedł od Argula. Po czym usiadł pod drzewem i obserwował resztę drużyny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

O, Argul- powiedział Matizk.- Widzę że z twoim pawężem niezbyt dobrze. Nie mamy tu zbyt dużo materiałów, ale drewnianą tarczę będę mół zrobić-po czym wystrugał mu tarczę.- No, nie jest taka zła. A tą swoją zepsutą zbroję weź ze sobą, może sto talarów [ początkowe] za to weźmiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.10.2006 o 10:28, exilem napisał:

[Załóżmy że nie było tego postu.Chyba rozumiecie dlaczego? ]



[ja nie rozumiem. Chciałem jakoś wprowadzić do niego ekwipunek początkowy. Bo z nieba se wyczaruje drewnianą tarczę skorą miał pawęż?? Albo złoto se z drzewa strąci??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.10.2006 o 10:57, Matizk12 napisał:

[ja nie rozumiem. Chciałem jakoś wprowadzić do niego ekwipunek początkowy. Bo z nieba se wyczaruje
drewnianą tarczę skorą miał pawęż?? Albo złoto se z drzewa strąci??


[Nie sam sobie je wprowadzi :P. A poza tym, to widzę, że masz spore doswiadczenie w struganiu tarcz, skoro stworzyłeś ją z nicości :P]

Jak ja nienawidzę wampirów... pomyślał Argul po utaqrczce z jednym z członków drużyny. Mimo, że był bardzo osłabiony, chciał podjąć walkę z tym krwiopijcą. Swoją drogą ten był o wiele inny, niż Fazib. Nie spokojny i wyrachowany. ten był agresywny i choć wyglądał na zabójcę chyba stawiał na brutalną siłę. Mężczyzna stał przez pewien czas w miejscu (z dala od Volumiaca) i rozmyślał nad swoim położeniem. Znajdował się w tej chwili wśród ludzi których wogóle nie znał, a jednak został przyjęty dość ciepło (nie licząc oczywiście kłutni z wampirem). Jego ekwipunek był w opłakanym stanie: zbroja do niczego sie nie nadaje, pawęż z wielkim pęknięciem.
- Co oni z nim robili?...- zapytał sam siebie Argul spoglądając na tarczę. Na dodatek nie miał pienędzy...a właściwie to powinien mieć! Pobiegł szybko w stronę namiotu, w którym jego oprawcy przetrzymywali ekwipunek wojownika. Zaczął szybko przeszukiwać pomieszczenie w poszukiwaniu znajomej sakliewki. I zanlazł ją. Jednak nie była ona tak pełna jak wyruszał w podróż.
- Cholerne orki, pewnie wydały wszystko na wino- i splunął. W sakiewce zamiast pięciuset zlotych monet, bylo tylko sto. Pozostawała tylko sprawa tarczy. nie był przyzwyczajony do walki bez niej. ogólnie to wolał duże opancerzenie, ale co mógł narazie zrobić. Na szczęście zauważył drewnianą tarczę opartą o "ścianę" namiotu.
- Nie to co mój pawęż, ąle nie mogę nażekać- to powiedzawszy ruszył spowrotem do jego teraźniejszych towarzyszy. Dopiero teraz dotarlo do niego, że nie miał nic w ustach od ponad 24 godzin.
- Przyjaciele, nie macie może jakiejś strawy? Bo w niewoli u tych zielonoskórych z jedzeniem bywało różnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wampir wstał.
- Wiesz, możemy ci obiąć nogę, wtedy znajdzie się strawa dla ciebie i dla innych....
Wypowiadając te słowa wampir śmiał się, po czym zwrócił się do Gabriela:
- Może byście skończyli niańczenie Argula? W sumie to powinniśmy rozpłatać mu brzuch, może schował jakieś kosztownośći? A jak nie to przynajmiej będzie posiłek...
Drużyna nic nie odpowiedziała. Wampir przyjął to jako odmowę, po czym wrócił do oględzin swych sztyletów. Na jednym z nich była zaschnięta krew orka. "To musi być krew tego bydlaka, któremu uciąłem łeb" Wampir splunął na sztylet po czym wytarł krew o trawę. Następnie zaczął ostrzyć swe sztylety, miał przeczucie, "Coś wisi w powietrzu, możliwe, że ktoś widział lub słyszał bitwę i będzie chciał zaatakować drużynę. W sumie to drużyna mnie nie interesuje. Dla mnie to mogą zdechnąć, nawet na tej polanie... Tylko JA się liczę."
Argul, w momenie rozmyślań wampira, pozbył się swego pancerza. Zbroja byłą zbyt popękana by jakikolwiek kowal mógł ją naprawić, to samo było z jego pawężą. Oczywiście mógł jej używać, jednak po dwóch ciosach nic by z niej nie pozostało. Dlatego pozbył się niej i gdyby doszło do następnej potyczki, Argul walczyłby samym mieczem. Wampir uśmiechnął się i pomyślał "Miałem użyć mikstury na Wdowiakmu, ale teraz to mam dylemat... Argul czy Wdowiakm? Hmmm..." Rozmyślania wampira przerwała Mara:
- Co o nim sądzisz?
- Hmm...Co? A tak, może się przydać...Chyba...
Mara podała wino Vormulacowi i odpowiedziała:
- Też mi się tak zdaje, mimo wyglądu [:D] może się przydać.
- Tak... - odpowiedział wampir - "Może się przydać... do mych własnych celów..."
Matizek zaproponował:
- Może rozbijemy obóz tutaj? Orkowie obozowali tu od dłuższego czasu, jeden dzień różnicy chyba nam nie zaszkodzi?
- Dokładnie, powinniśmy odpocząć po bitwie. - dopowiedział Wdowiakm
Gabriel postanowił:
- Dobra, zostaniemy tu na noc. Ale o świcie ruszamy, musimy jak najszybciej dotrzeć do...
- Cisza! -krzykął wampir
Wszyscy spojrzeli na Vormulaca, a ten:
- Może jeszcze mu powiesz dla kogo pracujemy? Nic o nim nie wiemy... Zabijmy go...
- Nie! Ale masz rację, nie powinniśmy mówić za dużo...Chyba, że nasz nowy towarzysz udowodni swą przydatność...Dobra, dosyć tego! Rozbijamy obóz. Na staży jako pierwszy...
- Ja będę pilnował od zachodniej strony - odpowiedział wampir po czym poszedł na skraj obozu.
- Tak...Dobra, Matizek ty jako pierwszy pełnisz wartę, idź na południe od obozu...
Od południa i zachodu obóz był pilnowany. Na północ i wschód rozciągała się przepaść [:), możecie se odpocząć mięczaki] Po szybkim posiłku drużyna położyła się do snu, wszyscy oprócz Vormulaca i Matizka...

[Matizek---->Argul jest/był więźniem, nie musi mieć ekwipunku taki jak pisze w poście traktującym o wypposarzeniu. To, że powinien się do niego dostosować to już inna sprawa. :) Wszytko chyba zostało już wyjaśnione (uzbrojenie). Co do strugania/wystrugania tarczy to przesadziłeś... Wiesz chyba co mam na myśłi. :)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Niech to wilkołaki pogryzą-powiedział cicho do siebie Matizk-zawszę pierwszą wartę muszę pełnić ja!!! I myślą że będe marzł tutaj?? to się mylą.- po czym pobiegłł do obozu i wziął bytelkę wina od śpiącej Mary.Potem wziął łuk i z nudów zaczął strzelać w najbliższe drzewo."Niech mnie w końcu zmienią" pomyślał

[ale jakiś ekwipunek przecież musi mieć nie?? A czemu niby tarczy nie można wystrugać??:) Przecież jest drewniana:) a zresztą chyba podczas gry zauważyliście że moja postać jest trochę typem rzemieślnika nie??]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mara przebudziła się i od razy spostrzegła Matizka pijącego jej wino! Pozostali jeszcze spali, Vormulac siedział na pniu, a elf był za bardzo zaaferowany by ją spostrzec! Podkradła się po cichu do Matizka, zwaliła z nóg i przyłożyła mu ostrze do krtani!
- To wino kosztowało... - warknęła wściekła Jade - Oddaj je i przy okazji dwanaście talarów!
Przerażony elf skulił się ze strachu i powiedział:
- Masz tu piętnaście talarów i resztę wina! - to mówiąc oddał przedmioty Marze która wymierzyła mu policzek
- Ostatni raz ci daruje! - ostrzegła - Cholera, została 1/4 butelki - dodała w myślach
Drużyuna właśnie wstała...(oprócz wampira)!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Czy już jest rano?...- mruknął jeszcze bardzo zmęczony Argul. Powieki samie się kleiły, jednak trzeba przyznać, że dawno tak długo i dobrze nie spał. Wstał rozciągnął się i zaczął rozglądać się po swoich wybawcach. Dopiero teraz mógł się im bliżej przyjrzeć. Drużynę stanowiło dwóch elfów, dwóch ludi-kobieta i mężczyzna i wampir. Nie stanowili zgranego zespołu. Z resztą mało kto jest zdolny zgrać się z wampirem. Poza krwiopijcą problemy zdawała sie też stwarzać ta kobieta, którą śmiało możnaby było pomylić z mężczyzną. Jak na gust wojownika była zbyt "dobrze zbudowana" i trochę zanatto wulgarna i opryskliwa. Argul znał wiele podobnych kobiet. Wlaściwie dziewki w Darenleonie dzielą się na trzy typy:o pryskliwe i wulgarne- takie jak ta, ladacznice- które zrobią dokładnie wszystko by zarobić, oraz spokojne szare obywatelki i dobre żony. Mężczyzna wprost ubustwiał te ostatnie. Nie przepadał z życiem w ciągłym stresie. Chciał wieść spokojny żywot u boku swojej wybranki. Jednaik coś kazało mu podążać za Fazibem i...zabić go.
- Wybawcy- przemówił Argul- zrobiliście dla mnie wiele, uratowaliście mnie z łap tych przeklętych zielonoskórych i przyjeliscie prawie jak swojego. Jednakże mam do was jedną prośbę, choć zdaję sobie sprawę, że możecie odmówić.- Volumiac prychnął wyrażając swoje niezadowolenie- Nie tak dawno temu spotkałem istotę imieniem Fazib. Ten podły szczur...oszukał mnie i przez niego musiałem strasznie cierpieć. Czy pomoglibyście mi w związku z tym zabić tę szumowinę? Oczywiście po tym jak pomogę wam się uporać z waszym problemem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Matizk zdenewował się bardzo: " Jak ona mogła ze mną tak postąpić?! Skoro jest taka mądra, to niech se sama mieczykiem jedzenie poluje"powiedział a potem zauważył że zapomniała te 15 talarów schować do sakiewki i położyła obok miejsca w którym spała: "nie będe aż tak chamski żeby się mścić nie będe się zniżał do jej poziomu, ale swoją kasę zabiorę"-pomyślał po czym wlazłna drzewo i zdrzemną się godzinkę, ponieważ elfy nie potrzebują zbyt dużo snu...

[ej no bez kradzieży mi tu proszę!:) równie dobrze mogę powiedzieć że zabrałem ci całe złoto a potem je wrzuciłem do ogniska:)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gabriel siedział na ziemi z brodą położoną na kolanach. Słuchał w zamyśleniu słów Argula.Gdy ten przestał mówił Agrelin powstał i rzekł.
-Chętnie byśmy pomogli , lecz nasze ścieżki zmierzają póki co w zupełnie innych kierunkach.
Zmierzamy teraz do Krasnoludzkiego Tunelu i tam się zapewne rozstaniemy.Ale póki co jesteś naszym kompanem i służymy ci pomocą.
Gabriel zerwał z ziemi trawę i włożył sobie jeden źdźbło pomiędzy zęby.Odwrócił się od reszty spojrzał przed siebie wzrokiem skupienia.Podniósł z ziemi swoją broń , po czym rzekł do towarzyszy:
-Zbierajcie się, pora ruszać.-Agrelin już ruszał w stronę swej klaczy, kiedy przypomniał sobie o małym szczególe.
-Palanrosie, nie masz wierzchowca jak widzę , orkowie też nie jeżdżą na koniach, więc będziesz jechał na jednym rumak z... z Marą.
Nie odwracając się do drużyny, Gabriel wsiadł na swą Gloraen.Niespokojną pogłaskał lekko po grzbiecie , po czym ruszył w stronę Tunelu, nie czekając na innych jak to zwykle robił.
„Nareszcie odwiedzę Falhaeri*, szkoda tylko , że nie wiem nic o pozostałych dwóch miastach gór wysokich.Ciekawe co siętam zmieniło.. No cóż nie można się tak guzdrać ...Straciłem już rachubę ,czasu który to możemy mieć już dzień?”, pomyślał.

*Falhaeri jedno z trzech miast znajdujących się w Karsnoludzkim tunelu, po zachodniej stronie Gór Wysokich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
Zaloguj się, aby obserwować