Blackbird

Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka

52607 postów w tym temacie

Dnia 11.11.2007 o 22:06, Todryk napisał:

> /.../ więc ponawiam: kto niby deklarował,
że zapłaci te pieniądze? Gdyby to było 65 milionów to może by i dali, a tak? Autentycznie nie
słyszałem, żeby jakiś Polak z któregokolwiek rządu przyznał, że coś takiego im się należy.

Pan Prezydent Kwaśniewski coś już dawno tam obiecywał, ale ciiicho, nikt z nas nie wie dokładnie co. Jakieś stosowne rekompensaty, tylko za co? Tego też nikt nie wie. I ile? Też nikt nie wie. Zainteresowani , którzy mają dostać, wiedzą, a inni zainteresowani nie, a płacić będą.

Dnia 11.11.2007 o 22:06, Todryk napisał:

A uważać na nich i prostować kłamstwa należy, ale to chyba oczywiste.

Nie masz lepszych zajęć? Prostować możesz, tylko... tylko kłamać nie powinni, nie byłoby co prostować. Jak ja nakłamię na Ciebie, to co, też będziesz prostował?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.11.2007 o 13:09, KrzysztofMarek napisał:

> /.../ > Rusell, Rusell i jeszcze raz Rusell :D:D /.../
Skoro tak, to dołożę Ci też Rusellem: "jeśli eksperci w jakiejś sprawie nie mogą dojść do porozumienia,
laik dobrze zrobi, jeśli zaczeka z wyrażeniem własnej opinii"
Uważasz się w tej dziedzinie za eksperta?


Mógłbyś podać źródło tego cytatu? Bo czytam różne jego cytaty i strasznie mi sie ten "koleś podoba". Można nim "sypać" przez całą dobę;)

No i odpowiadając na Twoje pytanie: nie uważam się za eksperta, nie uważam się za laika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.11.2007 o 18:41, Todryk napisał:

> /.../> Zachwyt nad niemiecką armią, /.../

To, że mieli w 1939 roku olbrzymia przewagę a armia polska broniła się tak samo długo, jak francuska, która była liczebnie porównywalna z niemiecką, zarówni pod względem siły żywej jak i czołgów, samolotów i dział, to raczej powód do zachwytu nad polską armią. Ja w każdym razie na tym polu kompleksów nie mam. Mieliśmy za słaby przemysł, bo myśl techniczną porównywalną, o ile nie lepszą. Polskie bombowce były najnowocześniejsze na świecie, tylko mało ich było. Ech, za dużo by pisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.11.2007 o 22:16, KrzysztofMarek napisał:

Pan Prezydent Kwaśniewski coś już dawno tam obiecywał, ale ciiicho, nikt z nas nie wie dokładnie
co. Jakieś stosowne rekompensaty, tylko za co? Tego też nikt nie wie. I ile? Też nikt nie wie.


Nie wiedziałem, że prezydent w naszym kraju jest władny lekką rączką wydać 65 miliardów i to tak żeby nikt nie zauważył. A gadać to sobie może, jak widzisz po 10 latach jego prezydentury tej kwoty na oczy nie zobaczyli.

Dnia 11.11.2007 o 22:16, KrzysztofMarek napisał:

Nie masz lepszych zajęć? Prostować możesz, tylko... tylko kłamać nie powinni, nie byłoby co
prostować. Jak ja nakłamię na Ciebie, to co, też będziesz prostował?


A co innego, w dniu dzisiejszym, możesz im zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.11.2007 o 22:19, zpawelz napisał:

> > /.../ > Mógłbyś podać źródło tego cytatu? Bo czytam różne jego cytaty i strasznie mi sie ten "koleś
podoba". Można nim "sypać" przez całą dobę;)

W tej chwili nie pamiętam, jak odnajdę, to podam. Spotkałem to bodaj w dwóch książkach, jednej na pewno już nie mam, a drugą powinienem gdzieć mieć. Może to "Intelektualiści" Johnsona, ale wcale nie jestem pewny.
Wiąże sie z tym jeden mały epizod ze studiów - miałem przedmiot, który nazywał się "Główne zasady filozofii marksistowskiej". Pani asystentce, z wielkimi aspiracjami do kariery naukowej, która prowadziła zajęcia powiedziałem właśnie ten cytat i dodałem, że ja wolałbym poczekać, aż eksperci dojdą do porozumienia w dziedzinie filozofii i swiatopoglądu. Zgrzytnęła zębami, ale odpowiedziała, że Rusellto taki dziwny człowiek, który raz w ONZcie jest za rozbrojeniem a innym razem straszy bomba atomową. Na to ja, odparłem, że inny filozof, Rousseau, uważał, że dzień mu się nie uda, jeśli rano nie trafi kamieniem w drzewo. Wybierał więc grube drzewo i podchodził blisko, żeby nie spudłować. No i skończyło sie tym, że zamiast zaliczenia odesłała mnie do pana docenta na egzamin. Pan docent juz pretensji nie miał...

Dnia 11.11.2007 o 22:19, zpawelz napisał:


No i odpowiadając na Twoje pytanie: nie uważam się za eksperta, nie uważam się za laika.

Aha, to zostaje "amator zaawansowany"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.11.2007 o 21:59, Olamagato napisał:

Nacja do której Polacy mają największy uraz, to... Polacy.

Wyśmiewanie Polski, swych korzeni, kultury czasem też, prawda?

Dnia 11.11.2007 o 21:59, Olamagato napisał:

Inne narody często to wiedzą, więc nie muszą nic robić, żeby zaszkodzić naszym rodakom. Wiedzą, że > wystarczy ich zostawić w spokoju - a sami sobie zaszkodzą. :(

Nasuwają mi się tutaj słowa pewnego człowieka, może się domyślasz kogo?
Aż się boję tutaj napisać by nie szukano mojego dziadka w Wehrmachcie albo pod volkslistą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Chyba nie chcesz sprowadzić kwestiii religii do samego Dekalogu?


Cały system na nim się opiera. Nie muszę więc niczego do niczego sprowadzać. Widzisz, nasza dyskusja jest trochę bezsensowna. Wiesz dlaczego? Bo ja o swojej religii wiem dość dużo, a Ty nie wiesz o niej prawie nic. Ja o wojujących ateistach wiem trochę i analizując ich działalność biorę pod uwagę czyny i wypowiedzi, nie podniecając się niezdrowo i nie traktując za pewnik głoszonych przez nich sofizmatów.
Ty jesteś w nich zapatrzony jak w obrazek.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

No to po co wam jeszcze te zapiski skoro nosicie w sobie moralność, którą dał wam Bóg? Jakaś marna ta moralność skoro się nie sprawdza. Rozumiem, że to nie sprawdzanie się tejże moralności wiąże się z wolną wolą?


Moralność jest jedna, zawarta w Biblii i oparty o nią jest chrześcijański system wartości (w innych religiach, które są wiodące jest zresztą dość podobnie) i nie można mówić o jej sprawdzalności, bo ona jest niezależna. Jeśli ktoś nie postępuje moralnie, czyli według tej wykładni, to jest po prostu amoralny. Zasady są niezmienne. A człowiek ma wolną wolę i albo te zasady stosuje, albo nie.
Wiem, że masz problem ze zrozumieniem tego, bo chyba wszyscy Twoi guru są relatywistami, dla których nie ma zasad poza tym co uroi się jednostce.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

"Ateistą jestem z powodów moralnych. Uważam, że twórcę rozpoznajemy poprzez jego dzieło. W moim odczuciu świat jest skonstruowany tak fatalnie, że wolę wierzyć, iż nikt go nie stworzył!" Stanisław Lem


Ciekawy pogląd. Dość absurdalny, ale ciekawy ;P
To może jeszcze coś z Lema:

"Ci, którzy teraz opluwają Kwaśniewskiego, przekonają się kiedyś, że nie mieli racji. Oczywiście, on nie był aniołem, ale znał języki, godnie nas reprezentował, pełnił swój urząd tak, jak należało."

"Jak wiadomo, Pan Bóg jest wszechmocny i wszystko wie, a świat stworzył doskonały i nawet guzik od gaci nie może nikomu spaść bez woli Bożej.(...) Nie można prosić o nic: ani o zdrowie, ani o pomyślność, ani o niepodległość ojczyzny. Gdyby bowiem Bóg naprawił coś cudem, oznaczałoby to, że rzeczywistość jest niedoskonała. Stan doskonały jest wtedy, gdy niczego nie trzeba naprawiać."

"Jedyną dobrą rzeczą, jaką można powiedzieć o Polsce, jest to, że mamy bardzo przystojne dziewczęta. Zła zaś to ta, że wolimy pójść w niedzielę do kościółka, a po mszy zapomnieć o wszystkim. Tak jest bezpieczniej. Polacy są, jak to powiedział Norwid, wspaniałym narodem i bezwartościowym społeczeństwem."

"Na szczęście Kaczyńscy przeminą, choć zdążą popsuć gospodarkę. Czeka nas zastój. Ale tylko przez cztery lata. Potem naród jak koń, któremu ktoś przystawił kaktus pod ogon, zacznie wierzgać i wszelki ślad po bliźniakach zaginie. Oni po prostu znikną w tym bezmiarze obietnic bez pokrycia."

"Nie można uwierzyć w Pana Boga tylko od wiedzy, że to nam dobrze zrobi."

Ciekawe, że Lem wcale nie wykluczał istnienia Boga czy istnienia religii (tutaj raczej wykazywał cechy agnostyka, a nie ateisty). Mam wrażenie, że on po prostu był dość poważnie dotknięty ludzką (nie swoją, tylko innych ludzi) głupotą i przez to tracił wiarę (to ilustrują jego wypowiedzi).
Powiedział, że "tylko w chwilach niemocy umysłowej jest w stanie wierzyć w Dobro i Zło inne niż będące w człowieku" (czyli np. w Boga czy Szatana).
Nie wgłębiał się wyraźnie w religię i te jej cechy, które tłumaczą niedoskonałość człowieka. Bo człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga - ale ma wolną wolę i może postępować tak, jak sam uważa za stosowne. Nonsensem było by stwarzać (tak na marginesie, mamy w języku polskim świetne - nieznane chyba w większości języków - oddzielenie od "tworzenia" przez ludzi i "stwarzania" przez Boga) istotę na swoje podobieństwo ograniczając ją w kwestiach podejmowania decyzji. Bóg sam podejmuje decyzje. Gdyby stworzył człowieka bez tej możliwości, to automatycznie nie można byłoby mówić o "stworzeniu na Jego podobieństwo".
Jak dla mnie w tej kwestii wcale nie wykazywał takiej pewności, jakby się wydawało po jednym, podanym przez Ciebie cytacie. Ostatnie zdanie, które powyżej podałem dość dobrze charakteryzuje podejście do religii i wiary.
""Nie można uwierzyć w Pana Boga tylko od wiedzy, że to nam dobrze zrobi."
Był z pewnością człowiekiem mądrym, ale ani w kwestii religii, ani w kwestii polityki autorytetem nie był i się chyba za taki autorytet nie uważał.
A że był człowiekiem pokornym niech świadczy fakt, że pisał jednak "Pan Bóg", a nie jak współcześni czerwoni postępowcy "bóg".
Słówko jeszcze o moralności - jeśli uważa się, że Kwaśniewski wprawdzie nie był aniołem, ale bardzo dobrze reprezentował Polskę jest relatywizmem dość daleko posuniętym. Sterczenie na miękkich nogach na grobach pomordowanych Polaków, albo bełkotanie zagranicą na bani ani nie jest moralne, ani dobrze interesów Polski nie reprezentuje.

A teraz Twój ulubieniec Russell:
"Czy agnostycy są ateistami ?
Nie. Ateista, tak jak chrześcijanin, uważa że m o ż n a stwierdzić czy Bóg istnieje czy też nie. Chrześcijanin uważa że można stwierdzić że jest Bóg; ateista, że można stwierdzić że nie ma"

Facet nie rozumie o co chodzi w WIERZE i utożsamia to z wiedzą. Nie dziwię się, w końcu w wieku 18 lat, w okresie buntu, odszedł od religii. Skąd zatem ma wiedzieć, że wiara i wiedza to dwie różne kwestie :)

"Czy nie boi się pan sądu bożego za zaprzeczanie jego istnieniu ?
Z pewnością nie. Ja również zaprzeczam istnieniu Zeusa, Jowisza, Odyna i Brahmy, ale to nie wywołuje u mnie niepokoju. Zauważam że bardzo duża część rasy ludzkiej nie wierzy w Boga i nie ponosi w konsekwencji żadnej widocznej kary. A gdyby był Bóg, to uważam to za bardzo mało prawdopodobne żeby On miał taką niespokojną pychę by czuć się obrażonym przez tych którzy wątpią w Jego istnienie."

Nie wierzy, ale gdyby na wszelki wypadek Bóg jednak był, to już sobie wyjaśnił co by traktował tak, a co inaczej. Ależ oświecenie... jak po ruskim spirytusie.

"Jak agnostyk wyjaśnia piękno i harmonię przyrody ?
Nie rozumiem gdzie można znaleźć "piękno" i "harmonię"."

Pan Russell nie rozumie (i co ciekawe w dalszym wywodzie opiera się na tym co JA mówiłem o zwierzętach, a nie o tym co TY o nich mówiłeś :D). Rzecz w tym, że nawet to polowanie na siebie nawzajem jest harmonijne. Pisałem o wpuszczaniu lisa do kurnika. Ale w normalnych okolicznościach - bez wszystkiego tego co stworzył człowiek - nie byłoby kurników. W naturalnym środowisku zwierzęta i rośliny żyją harmonijnie. To raczej człowiek niszczy tę harmonię swoimi głupimi działaniami. A potem musi zastępować przyrodę. Zresztą - świat został dany ludziom. Świat pełen harmonii. To ludzie sprawiają swoimi działaniami, że owa harmonia jest zakłócana. Trzeba to zrozumieć, żeby podważać z tej strony istnienie Boga. Ale Russellowi wystarczyło stwierdzenie, że harmonii nie ma :) A ślepota Russella jeśli chodzi o piękno przyrody jest wręcz rażąca.

"Jak agnostyk wyjaśnia cudy i inne objawienia boskiej wszechmocy ?
Agnostycy nie uważają że istnieją jakiekolwiek dowody "cudów" w sensie zdarzeń sprzecznych z prawami przyrody."

Ciekawe jak wytłumaczyłby figury płaczące krwią, albo zmianę hostii (w rękach słabo wierzącego kapłana) na oczach tłumów w krwawiące serce.
Pewnie okolicznościami przyrody.

[Tu jeszcze ciekawostki:
W wieku osiemnastu lat zaszokował babcię stwierdzeniem, że nie wierzy w Boga.
Pewnego razu wybrał się na wycieczkę rowerową, w trakcie której uświadomił sobie, że już nie kocha swojej żony. Czym prędzej wrócił do domu i jej to oświadczył.
Był pacyfistą i zdecydowanie przeciwstawiał się wszelkim działaniom wojennym w związku z czym, w okresie I wojny światowej, został umieszczony na sześć miesięcy w więzieniu"]
I jeszcze cytaciki:

Rutaj mamy:
"Mój pogląd odnośnie religii jest taki jak Lukrecjusza. Uważam ją za chorobę zrodzoną ze strachu i za źródło niewypowiedzianego nieszczęścia rodzaju ludzkiego. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że ona wniosła pewien wkład do cywilizacji. Ona pomogła we wczesnych czasach ustalić kalendarz i spowodowała, że kapłani egipscy tak starannie rejestrowali zaćmienia, że byli w stanie je przewidywać. Te dwie zasługi jestem gotów uznać, ale nie wiem nic o żadnych innych"

Ale za to:
"Nowe dogmaty są znacznie gorsze niż stare."

A tu znowu:
"Religia zapobiega temu żeby nasze dzieci miały racjonalne kształcenie; religia nie dopuszcza do usunięcia podstawowych przyczyn wojny, religia nie pozwala nam na nauczanie etyki naukowego współdziałania zastępując to starymi dzikimi doktrynami grzechu i kary. Możliwe, że ludzkość stoi na progu złotego wieku, ale jeśli tak jest, niezbędne będzie naprzód uśmiercić smoka, który strzeże drzwi, a tym smokiem jest religia."

Albo:
"U nas reputację luminarzy moralności mają ludzie, którzy wyrzekają się zwykłych przyjemności i odbijają to sobie za pomocą utrudniana życia swoim bliźnim."

ale:

"W cierpieniu jest tysiąckrotnie więcej doświadczenia niż w przyjemności."

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Masz tu kolejnego (jak zapewne zaraz go zaszufladkujesz) marksistę, komunistę i co tam Ci jeszcze


Wybacz, ale dla mnie Russell był biednym zagubionym i przeczącym sobie człowieczkiem.
Jedne jego hasełka są fajne, inne absurdalne.
Jeśli tak wygląda oświecenie postępowe, to jestem zmuszony stwierdzić, że wygląda kiepskawo ;P Nawet przy jego niechęci dla komunizmu ;)

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Wyjaśnij mi więc czemu? Czemu nie wierzysz w krasnoludki a w Boga wierzysz?


Temu, że mam podstawy wierzyć, że istnieje Bóg.
A żeby wierzyć, że istnieją krasnoludki, podstaw nie mam.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Bo umieranie jest udowodnione jedną z metod naukowych, którą jest obserwacja.

Ludzie umierają nieustannie i zawsze (nie było wyjątków) - taka obserwacja pozwala mi w 100% (no niech będzie 99,999999%- nigdy nie wiadomo...) przypuszczać, że umrę. Nie potrzebuję do tego wiary. Boga nigdzie nie zaobserwowałem, wszystko można wytłumaczyć bez Boga

Stop! WSZYSTKO? A to ciekawe, bo naukowcy mają cholernie wiele wątpliwości jak na WSZYSTKO.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

- no i ba, tu się pojawia jeszcze jedna kwestia. Mając przed sobą zjawisko, którego nie potrafimy wyjaśnić można oczywiście założyć "To Bóg jest stworzył!"- tyle, że co to wyjaśnia? Nic. I na tym etapie jest (i zawsze była) wiara w Boga.


Cytat (Fred Hoyle - astronom):
"Jakim cudem samo przypadkowe połączenie się substancji chemicznych w tzw. "pierwotnej zawiesinie organicznej" miałoby wyprodukować 2 tysiące enzymów niezbędnych do życia? To absurd. Szanse na to są mniej więcej takie jak szansa wyrzucenia 50 tysięcy razy pod rząd szóstki zwykłą kostką do gry lub jak prawdopodobieństwo, że idąca przez złomowisko trąba powietrzna ułoży z rozrzuconych części funkcjonującego Beoinga 747".

Cytat (Trinh Xuan Thuan - astrofizyk) odnoszący się do tego co wyżej:
"Szanse są takie jak to, że łucznik trafi strzałą kwadrat o boku 2 cm z odległości 15 miliardów lat świetlnych".

Cytat (bracia Bogdanowowie - astrofizycy) też odnoszący się do tego samego:
"To szansa jak1:10 do potęgi 1000, co wyklucza by materia mogła się przypadkowo zorganizować w skomplikowane i wyrafinowane formy".

A teraz dam coś od siebie.
Znasz teorię strun? Ciekawa teoria. Wprawdzie nie została (jak to teoria) uzasadniona doświadczalnie (wtedy byłaby już nie teorią, a opisem rzeczywistości), ale jest niezwykła z pewnego powodu. Otóż gdyby okazała się słuszna wyjaśniłaby wszystko co istnieje... mniej więcej.
A teraz mam zagadkę - wiesz jak określano niegdyś, w zamierzchłych czasach Boga? W tych odległych czasach zacofania. Podpowiem, że chodzi o związek ze strunami :)

To nie jest dowód, żebyś mnie źle nie zrozumiał. To tylko taka refleksja.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Są co najmniej dwa przykłady kiedy ludzie wierzacy próbowali wprowadzać religię jak i jej zasady moralne, które skończyły się rzezią i trwałym uwiądem mózgów. Bawisz się słowami, przy okazji nijak nie odnosząc się do cytatu...


Nie, ja podaję przykłady. Słowami bawisz się Ty. Proszę o podanie przykładów, a nie o odwracanie kota ogonem.
ko śmieszna.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Kolejny problem: ludzie wierzacy nie doceniają życia. Wyczekują tylko tego "życia po życiu".


Bzdura. Kto Ci to wmówił?
Dla ludzi wierzących najwyższą wartością jest życie - ze wskazaniem na życie wieczne (które można osiągnąć dzięki życiu doczesnemu). Dzięki życiu możliwe są miłość, wiara czy nadzieja.
Kolejny raz wykazujesz się rażącą niewiedzą jeśli chodzi o religię.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

A czego tu chcieć więcej? Jeżeli chwilę się zastanowić nad tym jak mało prawdopodobne było to, że urodziliśmy się właśnie MY a nie ktoś inny, że na naszym miejscu mogły by się znaleźć miliony jeżeli nie miliardy innych ludzi- to czy to nie jest myślenie napawające optymizmem i chęcią do życia? Ktoś kto chce jeszcze więcej poprostu nie docenia albo nie rozumie tego co już ma.


Kolejny sofizmat. Ludzie wierzący doceniają i cieszą się życiem na ziemi i tym, że w perspektywie mogą dostąpić jedności z Bogiem, czyli życia wiecznego.
Ateista nie jest raczej w stanie tego zrozumieć - odsyłam do Lema, na którego się powoływałeś: "Nie można uwierzyć w Pana Boga tylko od wiedzy, że to nam dobrze zrobi."
Wiara jest czymś więcej. A wiara i rozum, wbrew temu co twierdzisz, nie tylko się nie wykluczają, ale się uzupełniają.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Jak to co ma do tego XXI wiek? Ludzie wierzyli kiedyś w smoki, krasnoludki, elfy, nawet politeizm już odpadł, trzyma się jeszcze tylko monoteizm. Nie widzisz regresji? Wraz z latami spada liczba Bogów/nadprzyrodzonych mocy/fantastycznych kreatur itd. Jeszcze trochę i wszystko skończy się na cyfrze 0.


Tak... jakież to głębokie. Ile istnieje judaizm? Od II tysiąclecia p. Ch. (postępowcy do tego stopnia zwalczali religię i wszelkie jej przejawy, że ukuli hasło "przed naszą erą"... ich era to raczej nie miała nic wspólnego z Chrystusem i tak długim okresem czasu). Na bazie judaizmu powstało chrześcijaństwo. Ile istnieje? 2 tysiące lat z górką. Islam przechodzi obecnie okres rozkwitu (z cholernie dużym udziałem postępowych czerwonych ateistów). Istnieje kryzys wiary, ale nie judaizmu czy islamu. Przez postępowych bezmózgowców islam dokonuje inwazji w Europie.
"Walczący" ateista to zwyczajny tchórz, który bez problemu przybije genitalia na krzyżu robiąc z tego wielką sztukę, albo będzie robił parodię z Matki Boskiej. Koranu czy Tory nie tknie, bo w pierwszym przypadku dostanie siekierą w pusty łeb, a w drugim zostanie zrównany z ziemią przez Żydów i nie będzie miał życia w sferze publicznej, a w wyniku procesów (a Żydów stać na najlepszych prawników - sami nieodpłatnie się tego podejmą :)) nie wypłaci się do końca życia.
Dlatego ateiści walczą głównie z chrześcijaństwem, a zwłaszcza z Kościołem Katolickim, który jest im szczególnie kością w gardle.
Niestety, są na tyle bezrozumni w swoim zadufaniu, że nie widzą, że nadejdzie inna religia. Nie tak tolerancyjna i przyjemna. Ale kto mieczem wojuje.
Jeszcze ateiści zatęsknią za chrześcijaństwem. Ale będzie tylko "fletus et stridor dentium".

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Ludzie sami będą odstępowali od wiary w coś co w żaden sposób nie trzyma się "kupy".


Mam nadzieję. Dlatego wrócą do chrześcijaństwa, w tym do katolicyzmu.
Bo ateizm wyłącznie KUPY się trzyma.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Nie trzeba nikogo prześladować. Pisząc "mamy tego początki" masz na myśli jakieś konkretne przypadki?


"Kto oczy niechaj widzi" - parafrazując słowa Chrystusa ["Kto ma uszy niechaj słucha".
Jak jest się ślepym i wychodzi się z założenia, że zjadło się wszystkie rozumy, to ślepym się pozostanie. Ateiści są zazwyczaj ślepi (bo zazwyczaj są lewicujący). To im przeszkadza w zdrowym oglądzie rzeczywistości. Im przyświeca postęp i idea... oświecenie. Problem mają z jednym - z dostawami prądu.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Masz rację: zapomniałem dopisać, że najprawdopodobniej ta dyskusja nie wniesie żadnych zmian.


Zawsze jest dla Ciebie nadzieja :D

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Tak jak pisałem, niemożliwość udowodnienia tego, że Bóg nie istnieje jest dla wielu równoznaczne z tym, że jego istnienie jest równie prawdopodobne co jego nie istnienie....


A jakie są Twoje obliczenia w tej materii?

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Wiem, wiem... czerwoni... Różowe słonie też widzisz?


Powtórzę - ślepota.
Trzeba znać historię...
...ale lepiej skupiać się na telewizji i teraźniejszości. Dzięki temu można bredzić bez jakiegokolwiek poszanowania dla faktów, prawda?

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Jasne, że mogę to odwrócić i znowu pisać o krucjatach i chrystianizacji. Czy Ty kupiłeś wybielacz i wlałeś go sobie do głowy? Halo? Jes tam kto? Ile razy mam powtarzać, że nie twierdzę iż nie ma złych ludzi????


Nie, nie wlałem sobie wybielacza do głowy. Cały czas pokazuję Ci, że myślisz pod górkę i wierzysz w sofizmaty. Na przykład: jeśli religia (co sam napisałeś) stoi na straży ludzkości, tj. pod wieloma względami sprawia, że ludzie się ograniczają w złych czynach, to nie widzę sensu, żeby z tą religią walczyć, albo uznawać ją za przeżytek w XXI wieku. Ty tak uważasz. A jest to zdanie po prostu bezzasadne i alogiczne. A to tylko jeden przykład.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Nie mówię o zwalczaniu religii tylko o zwalczaniu bezmyślności, z której wynikają takie bzdury jak ta, że bez religii wszyscy by się zatłukli....


Ale z tego co pamiętam, to Ty przytoczyłeś tekst o "strażniku" jakim jest religia.
To nie bardzo teraz rozumiem - podajesz cytat na poparcie swojej teorii, który za chwilę obalasz?
Elektrownia znowu nawaliła...

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

I jeszcze pewnie wierzysz w to, że przy takiej zależności religii a prawem państwowym nie będzie wpływu Kościoła na politykę:D:D.


A w czym Ci to przeszkadza, jeśli nie szkodzi to społeczeństwu?
A jeśli szkodzi, to podaj tego przykłady. I nie ze średniowiecza, które uważasz za przeżytek. Obecnie.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

No to już Ci napisałem, że moralność opiera się nie tylko na religii....


A na czym? Bo państwa, które znamy (poza RF i ZSRS) były katolickie lub protestanckie (chrześcijańskie). Moralność była CHRZEŚCIJAŃSKA. W Francji i Niemczech laicyzacja coraz bardziej postępuje. Jaki jest efekt? Coraz większy wpływ zdobywa islam.
I wojujący ateiści będą sobie pluć w brodę z interesu, który zrobili. A jeśli będą metodą rewolucjonistów zwalczyć religię siłą, to dostaną ostro po pyskach i się zabawa skończy. Bo z muzułmanami nie ma przebacz. Niszcząc i osłabiając jedną religię wzmacniasz inną... ZAWSZE. Ateiści wojujący są po prostu krótkowzrocznymi idiotami. Ale co się dziwić - oni nie mają skrupułów, przecież po śmierci są tylko robaki, więc można sprowadzać życie na ziemi do absurdów, sloganów i bzdetów. Oni myślą, że ich to nie będzie dotyczyć. A co zgotują dzieciom...a co tam dzieci. "Chwilo jesteś piękna więc trwaj". A potem niech się dzieje co chce.
Jest taki mądry tekst (niestety nie pamiętam czyj). Sprowadza sie do tego, że Szatan za wszelką cenę stara się przekonać ludzi, że nie istnieje. A potem ma już otwartą drogę.

A na dobranoc poczytaj sobie np. "Mistrza i Małgorzatę" skoro Łysiaka omijasz szerokim łukiem :)

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Ale ja Ci nikogo nie chce zabierać. A masz weź sobie nawet dwóch strażników, dorzucę 3 gratis! Ja ludzią chcę dać wiarę we własny umysł a wtedy oni sami odejdą od tego strażnika bo już zwyczajnie nie będzie im potrzeby... Wiem, że to niemożliwe (tak samo jak świat bez religii) ale rozmawiamy przecież o świecie bez wad... Zapomniałem jakim słowem się taki świat zastępuje.... Idylla?


Nie, ja mówię o rzeczywistości. Ty cały czas mówisz o UTOPII.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

No w Polsce, na podwórku (jak Tusk :D :D), ojciec nie wierzący, matka wierząca, brat nie wierzący. Dalej psychologu powiedz co mi dolega?:D


Zakładam, że okres buntu :) Ale to da się wyleczyć :D Oczywiście pacjent musi chcieć...

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Nie no poprostu śmiech na sali. Skoro piszę, że małpy się między sobą nie wycinają w pień to podając przykłady pozostałych zwierząt mam oczywiście na myśli również to, że się między sobą (w obrębie stada, gatunku) nie wycinają... Osmielę się nawet napisać, że takie przykładowe małpy mają własny system społeczny. Do tego mają np. instynkt macierzyński. A wszystko to bez religii!


Aha, chcesz być małpą. Nie ma sprawy :) Polecam już się pakować i jechać np. do Afryki.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

I w tym miejscu pojawia się kolejny problem: wierzacy mają siebie (ludzi) za kogoś tak cudownego i tak ukochanego przez ich wyimaginowanego stwórcę, że inne stworzenia mają sobie za nic. "A to małpa głupia jest"...


Jeśli chcesz naukowo dowodzić, że małpa jest mądrzejsza i inteligentniejsza od człowieka, to wybacz. Podyskutuj z jakimś innym ateistą. Ja poniżej pewnego pułapu nie schodzę.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Halo? Jako syn leśnika kojarzysz rozróżniasz chyba sarnę od wilka? Wilk nie sarna- Kali rozumieć?


Świnia potrafi zeżreć własne młode. Pies potrafi bez większych problemów zagryźć innego psa. Jelenie wydłubują sobie oczy na rykowisku. Lwy morskie kaleczą się do mięsa etc.
Kali rozumieć. Ateista jednak nic nie rozumieć, bo ateista myśleć jak małpa... Cholera, Kali obrazić małpa.

Dnia 11.11.2007 o 12:55, zpawelz napisał:

Jak chcę posłuchać błaznów to uruchamiam samograja i TVN24.


Na tym właściwie możemy zakończyć dyskusję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.11.2007 o 22:26, Todryk napisał:

> /.../> Nie wiedziałem, że prezydent w naszym kraju jest władny lekką rączką wydać 65 miliardów i to
tak żeby nikt nie zauważył. /.../

Bo to też się tak nie odbywa, że prezydent "każe" wypłacić. Prezydent działa jako reprezentant sił politycznych, które są w stanie przeforsować, albo i nie, ustawę. A jak ustawa przejdzie, to trzeba będzie płacić. Pan prezydent Kaczyński też prowadził rozmowy z wysłannikami organizacji żydowskich i też na temat tego samego odszkodowania. Ale jaka była trść tych rozmów - nie wiem. Nie odrzucił jednoznacznie roszczeń, bo by się tym pochwalił... Wejdź na stronę autorską Michalkiewicza, jak masz cierpliwość, to cały artykuł znajdziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A dowcipy żydowskie o żydach jakie są rewelacyjne. Podam przykład, że Żydzi byli kiedyś narodem, który miał niebagatelne poczucie humoru. Teraz niewiele z tego pozostało.

Rzecz dzieje się w Rosji przedrewolucyjnej.
W pociągu jedzie dwóch Żydów, stary Mosze i młody Icek. W pewnym momencie do przedziału wpadają bandyci. Wszyscy się zrywają. Jeden z bandytów woła:
"Ręce do góry!"
Wszyscy podnoszą ręce. Po chwili stary Żyd zwraca sie do jednego z bandziorów:
"Szlachetny panie, ja pana bardzo, ale to bardzo przepraszam, ale czy ja, stary, zniedołężniały Żyd, mógłbym opuścić ręce?"
Bandyta mierzy dziadka wzrokiem, po czym mówi:
"Dobra starcze, ale bez numerów."
Żyd opuszcza ręce, sięga do kieszeni, wyjmuje portfel, a z portfela 500 rubli i mówi do swojego kompana. wręczając mu pieniądze:
"Icek, oto ja ci ofiarowuję te 500 rubli które ja ci był winien."

Albo:

Srulek opowiada w towarzystwie historię, którą ostatnio przeżył. Historia to mrożąca krew w żyłach:
"I wtedy ten bandyta mówi do mnie: "Pieniądze albo śmierć!!!""
Srulek zawiesza głos. Wszyscy są przerażeni. W końcu kto pyta nieśmiało:
"I co pan zrobił?"
Na co Srulek odpowiada:
"Co ja zrobił. On się mnie pyta co ja zrobił. No co ja mógł zrobić. Śmierdziałem!"

To są dowcipy, które można znaleźć w niewydawanych już chyba zbiorkach dowcipów żydowskich zebranych przez pewnego polskiego Żyda (nie wiem, czy nie rabina).
W tej chwili opowiedzenie takiego dowcipu jest równoznaczne z antysemityzmem.
Goya ujął to znakomicie:
"Kiedy umysł śpi, budzą się demony".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.11.2007 o 23:51, Yarr napisał:

A dowcipy żydowskie o żydach jakie są rewelacyjne. Podam przykład, że Żydzi byli kiedyś narodem,
który miał niebagatelne poczucie humoru. Teraz niewiele z tego pozostało.


To by oznaczało, że my teraz mamy poczucie humoru - chyba. Wszak pełno kawałów, gdzie Polak ośmieszany, np:

Sławny diabeł dorwał Polaka Rosjanina i Niemca. Stwierdza, że czas umierać, do piekła iśc bo się świętym za życia nie było, ale będzie ostatnia szansa. Dostaną dwie małe, metalowe kulki, z którymi mają zrobić coś... co diabły zainponuje.
Bierze Niemiec kulki, kładzie jedną tak aby się nie ruszała i z niemiecką precyzją kładzie drugą na tej pierwszej... I tak stoją... Diabeł pod wrażeniem puszcza Niemca.
Rosjanin nie myśląc wiele, jedną ręką kulkę podrzuca wysoko, kiedy ta zaczyna spadać, drugą rzuca tak, że obie się zderzają w powietrzu w dość efektownym stylu.
Diabeł pod wrażeniem - Rosjanin wolny. Spogląda tedy szatan na Polaka, a Polak... jedną kulkę zespuł, a drugą zgubił....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.11.2007 o 22:06, Todryk napisał:

Natomiast gdy różne organizacje żydowskie wykorzystują historię do własnych, cynicznych celów to obrywa się całemu narodowi. Przynajmniej takie mam odczucie słuchając i czytając różne rzeczy w tej materii. "Tak, tacy są właśnie Żydzi oto przykład" - zdają się myśleć. I to pada na podatny grunt resztek antysemityzmu sprzed wojny. Takie mam przynajmniej wrażenie.


Mogę mówić za siebie i za osoby, które znam. Osobiście zawsze mówię o środowiskach żydowskich, a nie o narodzie. Prawdą jest jednak, że wielu Żydów spoza tychże środowisk takiemu poglądowi przyklaskuje.
Krzywdzące jest jednak twierdzenie, że każdy Żyd jest zły, cwany etc. To jest już antysemityzm.

Teraz troszkę się rozpiszę, bo ta kwestia, którą poruszasz niesie ze sobą pewne kwestie warte domówienia.

A jeśli chodzi o rozwój antysemityzmu w XIX czy XX wieku i teraz. Wiesz o co może chodzić, dlaczego ludzie w ten sposób postrzegają Żydów? Ponieważ przez wieki nie mieli swojego państwa (jak już je zdobyli to są bezlitośni i nie mają skrupułów, co raczej zgodnie starają się przemilczać, kwitując każdą wypowiedź: ANTYSEMITYZM)) i wyrobił się w części z nich duch, że tak powiem oświeceniowy. Odeszli od swojej religii, stali się ateistami i zaczęli głosić internacjonalistyczne hasła (mówię tu o grupie, nie o wszystkich rzecz jasna). Nie bez znaczenia jest fakt, że wszelkie lewicowe prądy były zasilane bardzo chętnie przez Żydów i osoby o żydowskim pochodzeniu (podaję niżej link do rozważań pana Krajewskiego, on pisze, że Żydzi nie byli inspiratorami i że taki pogląd jest antysemicki, ale o tym niżej). To jest z pewnością coś, z czego Żydzi nie mogą być dumni. Ale ukuli takie hasło jak antysemityzm (w dzisiejszym znaczeniu), żeby m.in. tej prawdzie zapobiegać. Jak się okazuje są i tacy, którzy mają jednak odwagę cywilną, by o tym mówić.

A teraz odnośnie artykułu do którego się odnoszę i który warto przeczytać.
Otóż z tym inspirowaniem żydowskim pewnych lewicowych ruchów jest niestety tak, że o ile oświeceniowa Francja wykształciła pewne bzdurne, acz pięknie brzmiące tezy (zwane socjalizmem utopijnym przez Marksa), o tyle Karol Marks - jakby nie patrzeć Żyd - stworzył marksizm, do którego lgnęły tłumy. O ile z Einsteina Żydzi i cały świat mogą być dumni, o tyle Marks jest przekleństwem ludzkości i Żydostwa (ciekawe, że "eksperci" BBC uznali go za filozofa tysiąclecia... jacy to eksperci? chętnie bym ich poznał). O tym należy pamiętać (i o tym pisze pan Krajewski, choć wydaje mi się, że czasami dość ostrożnie... zbyt ostrożnie).
Warto wymienić kilka osób, które zaangażowały się w marksizm i które nie były li tylko jakimiś nieistotnymi członkami partii. Byli samą wierchuszką władzy tak partyjnej, jak potem państwowej (Rosji sowieckiej):
Luksemburg, Liebknecht, Swierdłow (człowiek nr 1 w pierwszym etapie Rewolucji obok Lenina i Trockiego/syn Swierdłowa był śledczym NKWD),Trocki, Jagoda (kuzyn Swierdłowa), Kamieniew, Zinowiew, Bernstein, Kaganowicz, etc.
Gdyby to byli ludzie z trzeciego rzędu, to można mówić o współuczestnictwie. Ale większość działaczy bolszewickich mających wpływ na władzę była Żydami i osobami żydowskiego pochodzenia. Tylko Lenin z głównych aktorów bolszewickiej rewolucji nie był Żydem. Reszta tj. Trocki, Swierdłow, Zinowiew, Kamieniew była. Oczywiście był też Stalin, ale on, jak zresztą pisze Trocki w autobiografii, mało się liczył (na początku).
Pan Krajewski pisze o tym, że w końcu to była tzw. "czerwona asymilacja" (tłumaczy też, że komunizm był antysemicki), ale ciekawe jest to, że zbrodniarze stalinowscy pochodzenia żydowskiego (czy też Żydzi) jako miejsce swojego odpoczynku po latach jakże ciężkiej pracy znaleźli w Izraelu. Jeśli naród żydowski chciałby się odciąć od komunizmu, to powinien tych ludzi w ogóle nie wpuszczać na teren swojego kraju (hipokryzja, prawda? bo zbrodniarzy niemieckich ścigali po całym świecie). Dlatego uważam, że oczywiście za zbrodnie komunizmu i w ogóle powstanie socjalizmu winni są Francuzi, Anglicy, Rosjanie czy Polacy. Ba, nawet Niemcy (bo antysemityzm niemiecki był narodowo-SOCJALISTYCZNY - możesz sprawdzić na tym przykładzie, że Żydzi bez problemu mogą być antysemitami; nie wspominam już nawet o NRD).
Mówiąc krótko - o komunizmie należy mówić wprost i bez ściemniania i tłumaczenia, że ktoś tam chciał dobrze. Utopia nie rodzi w praktyce nic dobrego, ale zawsze są tacy, którzy próbują (co dość jednoznacznie scharakteryzował Karl Popper mówiąc m. in.:
"Intelektualiści są zarozumiali i sprzedajni."
"Nasza wiedza jest i będzie zawsze ograniczona. Nasza ignorancja jest i pozostanie nieograniczona i nieskończona."
"Próba zrealizowania nieba na ziemi kończy się zawsze wyprodukowaniem piekła.")

Reasumując - stwierdzenie, że "Żydzi są odpowiedzialni za komunizm" nie jest uzasadnione. Natomiast stwierdzenie: "Żydzi w dużej mierze przyczynili się do powstania i rozwoju komunizmu" już jest. I nie ma nic wspólnego z antysemityzmem.
Na tej zasadzie stwierdzenie: "No tak, typowo żydowskie - wyłudzić kasę za Holokaust" jest krzywdzące i nieusprawiedliwione. Ale stwierdzenie: "Wiele środowisk żydowskich i Żydów popiera roszczenia. To jest znamienne." nie ma nic wspólnego z antysemityzmem. Jest stwierdzeniem faktu.
Jak pisze pan Krajewski - zgodnie z Talmudem Żydzi tworzą swoiste braterstwo odpowiadając za siebie nawzajem. Z tego bierze się trwałość ich kultury i dokonania ich przedstawicieli. Ale nie może być tylko zbierania laurów, a mówienia o rzeczach złych, do których Żydzi przyłożyli rękę, określania mianem antysemityzmu.
Pan Krajewski robi zresztą bardzo wyraźną aluzję, którą można określić krótko: "Może i Żydzi nie byli fair, ale niech Polacy zobaczą, że sami fair nie są".
Pan Krajewski nie uwzględnia jednej rzeczy - komunizm był Polakom obcy i został nam narzucony siłą. Należy najpierw zastanowić się jak taki bękart chorego umysłu się w ogóle zrodził i jak powstawał i okrzepł, a potem wskazywać na skutki jego rozprzestrzenienia.

A to link do artykułu:
http://fzp.jewish.org.pl/historia35.html

Napisałem to raczej edukacyjnie (zresztą większość z tych rzeczy doskonale wiesz zapewne) - dla Forumowiczów młodszych :) Oni mogą nie rozumieć pewnych stwierdzeń czy sytuacji. A może ich to skłoni do poszukiwań i zainteresowania się tym tematem.

I jeszcze ostatnie słówko:
zastanawiasz się dlaczego dochodzi do takich podsumowań jak podałeś? Napisałem wyżej o jednym z problemów związanych z Żydami.
Problem przenosi się na naród w momencie, w którym przedstawiciele tego narodu zagłuszają zdania krytyczne wobec swojego środowiska, a głoszą, że każde poruszanie pewnych niewygodnych im kwestii jest antysemityzmem.
Ludzie są leniwi i nie chce im się szukać tego co napisał np. Finkelstein. Widzą jedną warstwę malarską - wierzchnią. A wygląda ona mniej więcej tak: Michalkiewicz pisze o roszczeniach, środowiska żydowskie zgodnie oznajmiają, że jest antysemitą i koniec dyskusji. Gdyby np. GW opublikowała fragmenty książki prof. Finkelsteina i odniosła się do zarzutów Michalkiewicza byłoby to z pożytkiem i dla Polaków i dla Żydów. Ale widać środowiskom żydowskim powiązanym z biznesem i mediami zależy nad podsycaniu antysemityzmu. Jest im na rękę, że ludzie powiedzą: "No tak, to takie żydowskie". Bo to uwiarygadnia ich "walkę". Mogą śmiało wmawiać np. Polakom, że są chronicznymi, nieuleczalnymi antysemitami. Ta metoda jest prosta - atakować (stosując jawny antypolonizm), wszelkie próby dyskusji kwitować antysemityzmem strony atakowanej (jak już sprawa wyjdzie na jaw, oczywiście), co prowadzi do faktycznego antysemityzmu i koło zaczyna się zamykać.

Dnia 11.11.2007 o 22:06, Todryk napisał:

A co do tych pieniędzy, to kto właściwie deklarował, że im cokolwiek zapłaci? Jeszcze nie słyszałem takiej wypowiedzi. Geremek może? To bym się nie zdziwił ;)


Zapłacili Niemcy i to słono. Płacą od wojny. Szwajcarzy też płacili, ale się zbuntowali, co opisywał Michalkiewicz zresztą na podstawie Finkelsteina o ile pamiętam. Jak im ŚKŻ zagroził sankcjami, to jednak zapłacili. Polska (chyba w osobie... Kaczyńskiego Lecha) coś im obiecała. Musiałbym zerknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.11.2007 o 19:06, Mogrim napisał:

męczennikami...


W pewnym sensie można uznać, że męczennik jest fanatykiem. Wiem, że to słowo (fanatyk) jest dość poważnie spaczone (o czym pisałem już - mówienie np. o terrorystach jako o fanatykach ma na celu dyskredytowanie religii bowiem równolegle w ten sam sposób ateiści określają ludzi praktykujących swoja religię nadając określeniu "fanatyk" sens ewidentnie pejoratywny - co w tej debilnej postępowej nowomowie jest zbliżone do stosowania obecnie określenia "antysemityzm"), ale łaciński źródłosłów mówi o "należącym do świątyni". Można zatem rzec, że męczennik jest fanatykiem religijnym, który jest w stanie umrzeć lub znosić tortury w imię wyznawanej religii, jej zasad. To niespotykana na co dzień żarliwość. Człowiek zwykły na coś takiego najczęściej nie jest w stanie się zdobyć (popatrzmy zresztą na czasy współczesne - ludzie wstydzą się swojej religii, bo jakiś "prymitywny postępowiec" śmieje się z nich, że wierzą w bajeczki).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.11.2007 o 19:12, Vaxinar napisał:

Większość pisze dokładnie tak:
"Hitlera szanuję jako twórcę narodowego socjalizmu, ale nienawidzę za to co zrobił Polsce".


Jaka większość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Tradycyjnie już Jarosław stosuje taktykę "wiem, ale nie powiem", która bardzo skutecznie mąci

Dnia 12.11.2007 o 06:51, gaax napisał:

ludziom w głowach.


Bo to są rzeczy ściśle tajne. A potem się okazuje, jak wczoraj powiedział Pan Kamiński, zastrzeżenia Prezydenta wobec Sikorskiego nie mają charakteru kryminalnego, a są merytoryczne, czy coś takiego. W każdym razie wychodzi na to, że u nas za tajemnicę państwową z klauzulą "ściśle tajne" traktuje się cenzurkę dla kandydata wydaną przez Prezydenta lub ciągle urzędującego Premiera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Problem z tymi terrorystami polega na tym, że są gotowi zginąć, zabierając za sobą całą grupę innych ludzi (to nic, że są to często ich [pozornie] współwyznawcy, a czasem rodacy), ponieważ wierzą, że oddają życie w świętej wojnie. Ową pozorność udowadniają właśnie swoim postępowaniem. Niestety ta gotowość do śmierci w imię "walki z bluźniercami/szatanem" ma swoje źródło w religii. Gdyby nie wierzyli w nagrodę, to do zdetonowania siebie nie podchodziliby tak ochoczo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To może zastanówmy się dlaczego możliwe było wymordowanie ponad 50 milionów ludzi w samej tylko Rosji bez religii [Lenin, Stalin, Tuchaczewski, Dzierżyński, Jagoda, Jeżow, Beria, etc]? A to przecież byli współobywatele. Dlaczego Pol Pot mordował swoich ziomków Kambodżan? Dlaczego Robespierre czy Saint Just ["Statek rewolucji może dotrzeć do pomyślnego portu jedynie żeglując po morzu zabarwionym rzekami krwi"] mordowali swoich współbraci Francuzów? Dlaczego Kim Ir Sen zabijał własnych rodaków z Korei Południowej? Dlaczego Ernesto Che Guevara - lekarz, zamiast leczyć strzelał do ludzi? Czy oni wypaczali religię? Nie, bo oni nie wyznawali religii - zwalczali ją w imię postępu. To oni twierdzili, że "religia to opium dla mas". To oni wychodzi z założenia, że religia to przeżytek. To oni twierdzili, że największe zło bierze się z religii.
I to oni w końcu zgotowali ludzkości piekło nieznane nigdy wcześniej, w imię pięknych frazesów m. in. o uwolnieniu jej od tego opium.
Wybacz zatem, ale nie zgodzę się, że winą zasad religijnych jest to, że ludzie działają niezgodnie z nimi. To jeden z tych jaśnie oświeconych sofizmatów - pozornie niezwykle logiczny. Pozornie. A tak naprawdę piece of... you know.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

http://tiny.pl/j9ss

To na razie "doniesienie" gazetowe... Ale za chwilkę się przekonamy z ilu punktów programu zrezygnowała PO :)
Zresztą, jakie to ma znaczenie. Większość ludzi i tak głosowała na PO tylko dlatego, żeby zrobić na złość PiS. Za stosunkowo niedługi czas chyba im się przejaśni ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się