Zaloguj się, aby obserwować  
kamalin

Czy nauczyciele powinni pracować do 60-ego roku życia?

114 postów w tym temacie

Dnia 28.03.2006 o 17:10, PolishWerewolf napisał:

A u Ciebie za palenie wywalili?
Sprawiedliwości i tak nie widzę...


Wyrzucili. Jak były drzwi otwarte to na kartce z klasami do wyboru był spisany krótki regulamin - resztę ma nauczyciel przeczytać w dniu rozpoczęcia roku szkolnego i był tam zawarty paragraf, który mówił, ze za palenie grozi nagana od dyrektora, a nawet wydalenie ze szkoły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bezhołowie w szkole najbardziej szkodzi uczniom, nie nauczycielom. Może część uczniów nie potrzebuje szkoły. Ale reszta potrzebuje jakiejś edukacji. Nie możemy być narodem tumanów. Ale tego nie zmieni produkcja maturzystów na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Do 60-ego niech sobie pracują. Ale potem niech idą wreszcie na emeryture a nie trzymają się tej szkoły jak tonącego statku :/.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.03.2006 o 18:01, Keroth napisał:

Do 60-ego niech sobie pracują. Ale potem niech idą wreszcie na emeryture a nie trzymają się
tej szkoły jak tonącego statku :/.


Dla niektórych ten "tonący statek" (to jest teraz też trafne określenie dla szkoły) to jedyne zajęcie. Wiele osób w podeszłym wieku nie wie co ze sobą zrobić. Więc pracują ile tylko mogą.

Zgadzam się że młodzi nauczyciele mogą mieć lepszy kontakt z uczniami. Ale to nie zależy jedynie od wieku. Charakter też jest podstawą. Mimo że nauczyciel może być młody, to może mieć paskudny charakter. Za to nauczyciel 65 letni może mieć świetne podejście do sprawy. I na dodatek posiada doświadczenie i reputację. Czego chcieć więcej od takiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.03.2006 o 18:48, PolishWerewolf napisał:

Zgadzam się że młodzi nauczyciele mogą mieć lepszy kontakt z uczniami. Ale to nie zależy jedynie
od wieku. Charakter też jest podstawą. Mimo że nauczyciel może być młody, to może mieć paskudny
charakter. Za to nauczyciel 65 letni może mieć świetne podejście do sprawy. I na dodatek posiada
doświadczenie i reputację. Czego chcieć więcej od takiego?


Niczego poza tym żeby miał to co mówisz. Jeszcze takiego przypadku nie spotkałem. Natomiast ze znalezieniem przeciwieńśtwa twojego opisu nie miałbym problemów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rok temu niektórym zagrożonym kolegom pod koniec roku Pani Profesor od fizyki już nie chciało się nic więc przepuściła ich za to że szczotką zaplecze wyczyścili :) Świetnie uczyła i szkoda, no ale już miała dość :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.03.2006 o 18:58, Keroth napisał:

Niczego poza tym żeby miał to co mówisz. Jeszcze takiego przypadku nie spotkałem. Natomiast
ze znalezieniem przeciwieńśtwa twojego opisu nie miałbym problemów :)


Nigdzie nie znajdziesz człowieka idelanego. Każdy ma swoje wady i zalety, to jest nieuniknione. Wielu ludzi starszych ma o wiele więcej do powiedzenia niż ludzien młodzi. Pamiętam jeszcze moją nauczycielkę od biologii z gimnazjum. Kobieta miała ponad 65 lat, ale ciągle była pełna energii. Wręcz nia tryskała. Nie mówiąc już o tym jak dobry konakt miała z nami. Na lekcję przynosiła przeróżne eksponaty. Począwszy od ser świń, na móżdżkach ptaków kończąc. Mimo tych dosyć drastycznych sposobów nauki, każdy ją lubił. A teraz co w LO? Mam nauczycielkę, lat 27, biologia. Nic tylko zasnąc idzie na lekcji... Zero poczucia humoru, nic zaangażowania. Robi to tak, jakby to była dla niej kara nauka w szkole...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Szkoła powinna być nieobowiązkowa. Obowiązek powinien obejmować jedynie pierwsze 4-6 klas. Człowiek nauczy się pisać, czytać i liczyć i tyle. Jak ktoś ma chęci, to edukuje się dalej. Jeśli nie ma to idzie na naukę zawodu. Trzymanie głąbów na siłę jest niezwykle szkodliwe. Zaniża się drastycznie poziom.
Zresztą, to chyba nie tamat na taką dyskusję - raczej w moim wątku można o tym pogadać, bo to już dotyczy systemu edukacji, a nie nauczycieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

U nas w szkole jest taka (wdowa) od polaka i taki (wdowiec) od infy, oboje po 50, najlepsze to, że mają się ku sobie! Ponoć ta od polaka w ciąży (sic!). Wyobraźcie sobie to teraz.... (może lepiej nie ;D)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nauczyciele mają minimalną pensję, choć ich zawód wymaga wykształcenia i bywa szalenie niebezpieczny (szczególnie w gimnazjum, gdzie żywot nauczyciela mo ż przerwać "cios miecza lub uderzenie kamienia"). Nie odbierajmy im tych lat pracy, podczas których zarabiają na emeryturę. Zakładam oczywiście, że nie zrobią tego co pewien nauczyciel informatyki w mojej byłej szkole - wybiegł ze szkoły krzycząc, że odchodzi. Później przez pewien czas był wakat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

U mnie w szkółce jest dwójka wapniaków, lub jak kto woli drewniaków. Obydwie uczą historii i jedna z nich (bo są to facetki) uczy mnie. Zacznę od tej, która mnie uczy. Nazywa się Marianna, jeździ 5 letnim czerwonym Seicento (jeździ nim jak pirat drogowy, na światłach startuje jak dragster, natomiast po prostej wlecze się jak ślimak), nosi okulary cylindryczne -7. Ma poważne problemy z pamięcią, zapomina o klasówkach i tego typu podobnych sprawach, ma kłopoty z koordynacją ruchową. Objawia się to tym, że nie potrafi celnąć w odpowiednią rubrykę dziennika przy wpisywaniu ocen. Nie raz zdarzyło się, że wpisała banie z odpowiedzi osobie której nie pytała. Mnie samemu zdarzyło się to dwa razy, najgorsze jest, gdy człowiek musi iść do niej i jej to wytłumaczyć, ponieważ często jest tak, że po jakiś 30 sekundach traci wątek i trzeba zaczynać całe tłumaczenie od początku. Przy pytaniu nie wolno się zastanawiać, bo zaraz komentarz: Nie umiesz! Jedynka siadaj! Następny numer! i tak 8 razy, po czym stwierdza, że idzie się napić kawy. Po powrocie zaczyna pytać te same osoby, bo zapomniała już, że przed chwilą je pytała, czasem jak człowiek ma szczęście może dostać 3 banie z odpowiedzi na jednej lekcji. A co najgorsze nie ma z nią żadnej dyskusji. Jednak najmilej wspominam dzień przed świętami jak oddawała nam klasówki. Otóż przy podpisywaniu prac każe nam pisać numer w dzienniku i zakreślać w kółko, bo jak mówi nie chce jej się szukać nazwisk (my wiemy, że nie znam alfabetu, ale to szczegół) i zawsze klasówki ma ustawione numerami rosnąco, żeby łatwiej jej było wpisywać oceny. Więc tego pięknego dnia przyniosła nie nasz dziennik, tylko innej klasy (nie wiedząc o tym) i jak to zwykle ma zwyczaj pierw wpisała nasze oceny z klasówek do nie naszego dziennika, a dopiero potem zaczęła sprawdzać listę obecności. Oczywiście kapnęła się, że coś nie gra dopiero przy 7 numerku, my specjalnie nic nie mówiliśmy wcześniej, już czując niezłą aferę. Gdy dotarło do niej co zrobiła ciśnienie tak jej skoczyło, zaczęła odmawiać jakieś modlitwy, kręcić głową na wszystkie strony, wydawać z siebie jakieś jęki, złapała dziennik i wyleciała z sali (dosłownie wyleciała), nie było jej całej godziny, cała klasa dosłownie lała ze śmiechu. Potem okazało się, że dostała nagane od dyrektora za roztrzepanie.
Druga pani, która mnie nie uczy to tak zwane "medium", wygląda jakby miała kontakt z zaświatami. Zawsze ma karpia i filtruje powietrze łowiąc plankton, po holach nie chodzi, tylko sunie, po schodach nie z chodzi, tylko się zsuwa. Wygląda to naprawdę komicznie, ale przynajmniej nie ma problemów z koordynacją ruchową i pamięcią. Ja osobiście uważam, że tacy nauczyciele powinni już przejść na emeryture, bo wyrządzają więcej szkody niż pożytku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować