gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Dnia 25.01.2008 o 01:31, DDK napisał:

Ale Walentynki już były, tylko współczesny świat sprawił, że wygląda tak, a nie inaczej.

Ale mi chodzi tylko i wyłącznie o to, że tego nie dnia można nazwać żadnym świętem, bo nigdy nim nie był. Jest to zwykły dzień, który przez umowę stał się w jakiś niewytłumaczalny sposób istotny dla egzaltowanych fanów serduszek, kwiatuszków itp.

Dnia 25.01.2008 o 01:31, DDK napisał:

Zepsucie społeczeństwa związane z masowością dotyka również świąt (tak tych małych, jak i tych naprawdę
ważnych) i jedyne, co można z tym zrobić, to nie dać się temu.

To już osobny temat, który też zdarzało mi się komentować, nawet na fali Zimowych Świat Marketowych na gs''ie. W tym wypadku uważam, że święte religijne powinny być dniami wolnymi od pracy dla osób danego wyznania i tyle. Aha, i nie lubię tradycji w pojęciu przyzwyczajenia do świętowania czegokolwiek.

Dnia 25.01.2008 o 01:31, DDK napisał:

Dobrą decyzją jest nie wybierać żadnego zła, czyli nie pędzić za stadem. A z pewnością świętowanie na pokaz > jest takim pędem.

I z tego powodu, ja tego ''święta'' nie obchodzę, a nawet otwarcie się sprzeciwiam i krytykuję.

Dnia 25.01.2008 o 01:31, DDK napisał:

Na pewno w pewnym stopniu wpływa na to wiara- bez niej niewiele rzeczy by istniało.

Wiara w co? W niezwykłość tego dnia? W to czego się o nim nasłuchali? Jeśli tak to dowodzi to tylko tego co napisałem na początku - walentynki są sztuczne i stanowią coś w stylu samo spełniającego się proroctwa, a nie rzeczywistego święta. Zresztą w tych kilku zdaniach tego akapitu wymieniłeś dwa argumenty popierające moją tezę: samospełniające się proroctwo i instynkt stadny.

Dnia 25.01.2008 o 01:31, DDK napisał:

A głupota ludzka tylko ją napędza...

Stąd moja niechęć do kolejnego ''święta'', które głupocie i próżności hołduje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 24.01.2008 o 18:56, Graffis napisał:

Nie, bo to czy ktoś miłość stawia ponad wszystko nie jest cecha miłości, ale tego kogoś. Czyli:
to jak wiele się dla czegoś zrobi jest kwestią woli i przekonania danej osoby, nie uczucia,
i może stanowić pewien środek weryfikacyjny dla tego co właściwie się czuje.

Rozumiem, jednak oznaczałoby to, że jeśli ktoś nie wyznał uczucia ,bo się bał ( nie stawiał miłości ponad wszystko ) . Nie możemy negować jego uczucia, a Ty powiedziałaś, że widocznie niewystarczająco kocha.

Dnia 24.01.2008 o 18:56, Graffis napisał:

Miłość to nie głupota, pełne i bezgraniczne zaufanie tak. I gdzie zapisano, że miłość zaufania
wymaga? To jest jedynie twoje założenie i twoje oczekiwanie wobec miłości jaka być powinna
- swoją drogą dość odważne stwierdzenie, że miłość powinna się się opierać na czymś.

Heh... powiedz mi, że byłbyś z kimś komu NIE UFASZ, no proszę CZEKAM... Przecież nawet na zdrowy rozsądeK, od osoby, którą kochamy wymagamy zaufania. W dzisiejszych czasach dużo częściej spotkamy miłość ,która się musi na czymś opierać. Miłość ot tak jest teraz rzadkością.

Dnia 24.01.2008 o 18:56, Graffis napisał:

To znaczy, że nie jest to miłość i tyle. Jeśli ktoś nie umie zwyciężyć swojego strachu dla
miłości to ulegnie też gniewowi, egocentryzmowi, pysze, zazdrości etc.

Przytoczę Ci Twoje słowa '''' Nie, bo to czy ktoś miłość stawia ponad wszystko nie jest cecha miłości, ale tego kogoś. Czyli: to jak wiele się dla czegoś zrobi jest kwestią woli i przekonania danej osoby, nie uczucia, i może stanowić pewien środek weryfikacyjny dla tego co właściwie się czuje.'''' Skoro ktoś nie postawił miłości na pierwszym miejscu i obawiał się wyrazić swoje uczucia, nie możemy weryfikować uczucia. Dlaczego sam sobie zaprzeczyłeś? Rozumiem, że jak ktoś raz ukradnie lizaka ze sklepu, to potem będzie kradł samochody, włamywał się do mieszkań i zabijał ludzi?

Dnia 24.01.2008 o 18:56, Graffis napisał:

Chciałem coś zrobić, ale nie mogłem przezwyciężyć lenistwa. Chciałem być dla kogoś, nie przezwyciężyłem
egocentryzmu. Chciałem zachować spokój, ale nie przezwyciężyłem gniewu. I tak dalej...

W tych przypadkach masz rację - mowa jest o grzechu. Wciąż jednak nie potrafię przyjąć do wiadomości, że obawa przed odrzuceniem może być grzechem. Przecież tylko MY na tym cierpimy. Bo gdyby druga osoba również by coś czuła, to ona mogła zrobić ten pierwszy krok...

Dnia 24.01.2008 o 18:56, Graffis napisał:

Czyli lepiej kochać siebie i unikać momentów, gdy można coś stracić, albo od życia oberwać
niż zaryzykować i jakoś przebić się przez ewentualną stratę? Chore. Bo nie ukrywajmy, ale rezygnowanie
z próby bycia z kimś ze względu na swój własny strach przed swoim własnym cierpieniem to po
prostu dowód słabości i niedojrzałości.

Nazywaj to jak chcesz, ale tak było jest i będzie.

Dnia 24.01.2008 o 18:56, Graffis napisał:

Nie, do tego ludzie się rzadko przyznają, nawet wobec samych siebie - często bowiem oznacza
to zmarnowanie sporego kawałka życia, a z tym ciężko jest się pogodzić.

Być może, ale w końcu kiedyś trzeba się z tym pogodzić.

Dnia 24.01.2008 o 18:56, Graffis napisał:

Nie czytałeś tego co napisałem, prawda? Czy ja pisałem o tym, ze ktoś się komuś tam podoba,
czy o miłości? Bo z tego co pamiętam to o miłości.

W takim razie po co Ci odpowiadałem? Eh... czytałem. Pisałeś o miłości, ale zauroczenie/zakochanie są jej początkami. Przykładowo znasz wiele dziewczyn, z którymi dobrze Ci się rozmawia, znacie się, i bardzo Ci się podobają. Albo sobie jedną wybierzesz i jej to wyznasz, albo nie wybierzesz żadnej. I co, ta cała reszta została przez Ciebie skrzywdzona?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.01.2008 o 13:11, boduczek napisał:

Rozumiem, jednak oznaczałoby to, że jeśli ktoś nie wyznał uczucia ,bo się bał ( nie stawiał
miłości ponad wszystko ) .

Co by oznaczało? Zdani się chyba ucięło :)

Dnia 25.01.2008 o 13:11, boduczek napisał:

Nie możemy negować jego uczucia, a Ty powiedziałaś, że widocznie niewystarczająco kocha.

Jeśli ktoś nie ma odwagi zaryzykować swojego komfortu dla miłości, to nie tylko jej nie zna ale i nie jest jej godzien.

Dnia 25.01.2008 o 13:11, boduczek napisał:

Heh... powiedz mi, że byłbyś z kimś komu NIE UFASZ, no proszę CZEKAM...

Nie tylko byłbym, ale nawet jestem ;) I jakoś nie mam problemu z byciem szczęśliwym et al.

Dnia 25.01.2008 o 13:11, boduczek napisał:

Skoro ktoś nie postawił miłości na pierwszym miejscu i obawiał się wyrazić swoje uczucia, nie możemy
weryfikować uczucia. Dlaczego sam sobie zaprzeczyłeś?

Erm... niby gdzie? Napisałem, że to jak wiele ktoś jest w stanie zrobić dla miłości sprawnie weryfikuje, czy rzeczywiście jest to miłość. Potem napisałem, że jeśli nie jest w stanie zwyciężyć strachu i przywiązania do swojego komfortu (bo to w końcu tutaj chodzi) to niestety nie jest to miłość. Gdzie zaprzeczenie sobie?

Dnia 25.01.2008 o 13:11, boduczek napisał:

Rozumiem, że jak ktoś raz ukradnie lizaka ze sklepu, to potem będzie kradł samochody, włamywał
się do mieszkań i zabijał ludzi?

Nie, ale jest tego o wiele bliżej.

Dnia 25.01.2008 o 13:11, boduczek napisał:

Przecież tylko MY na tym cierpimy. Bo gdyby druga osoba również by coś czuła, to ona mogła zrobić ten
pierwszy krok...

No chyba, że się boi i cierpi też przez swój strach. No ale w końc7u twoi zdaniem ten strach to cos bardzo pożytecznego i pozytywnego.

Dnia 25.01.2008 o 13:11, boduczek napisał:

Przykładowo znasz wiele dziewczyn, z którymi dobrze Ci się rozmawia, znacie
się, i bardzo Ci się podobają. Albo sobie jedną wybierzesz i jej to wyznasz, albo nie wybierzesz
żadnej. I co, ta cała reszta została przez Ciebie skrzywdzona?

Aha... no tak. W końcu wcale nie rozmawiamy o tym jak strach przed wyrażeniem swoich uczuć wpływa na możliwy kształt związku i życia -_-'' Rozważana tu sytuacja dotyczy tego, że czuje sie coś do konkretnej osoby i nic sie z tym nie robi ze względu na swój strach. Dlaczego rozszerzasz pole rozmowy na zupełnie odrębny obszar tego z kim się dobrze rozmawia? o.O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 25.01.2008 o 12:36, Graffis napisał:

Ale mi chodzi tylko i wyłącznie o to, że tego nie dnia można nazwać żadnym świętem, bo nigdy
nim nie był. Jest to zwykły dzień, który przez umowę stał się w jakiś niewytłumaczalny sposób
istotny dla egzaltowanych fanów serduszek, kwiatuszków itp.


Heh, no cóż, czy ten dzień jest zwykły, czy serduszkowo-kwiatuszkowy, czy jeszcze inny, to już zależy od podejścia do niego. To, czy jest istotny również. Jedni będą krytykować ten dzień, drudzy hucznie go świętować (wręcz na pokaz), a trzeci potraktują go jako dzień nieco inny od reszty dni w roku i tak go spędzą. Fanatyzmu tu nie widzę ;)

Dnia 25.01.2008 o 12:36, Graffis napisał:

I z tego powodu, ja tego ''święta'' nie obchodzę, a nawet otwarcie się sprzeciwiam i krytykuję.
> Na pewno w pewnym stopniu wpływa na to wiara- bez niej niewiele rzeczy by istniało.
Wiara w co? W niezwykłość tego dnia? W to czego się o nim nasłuchali? Jeśli tak to dowodzi
to tylko tego co napisałem na początku - walentynki są sztuczne i stanowią coś w stylu samo
spełniającego się proroctwa, a nie rzeczywistego święta. Zresztą w tych kilku zdaniach tego
akapitu wymieniłeś dwa argumenty popierające moją tezę: samospełniające się proroctwo i instynkt
stadny.


No cóż, ja nigdy nie negowałem faktu, że człowiek będzie zawsze podążał za resztą stada, chociaż często może to być niezbyt miła rzecz. Nie mówię, że Walentynki nie są sztuczne. To też zależy, jak kto je obchodzi. Jeśli robi to, jak zdecydowana większość ludzi (czyli masowo, bez opamiętania, etc.), to każde święto może stać się sztuczne, tylko na pokaz. Ja ciągle sądzę, że to, jakie święto (czy dzień okolicznościowy) jest zależy od sposobu jego obchodzenia. Nie można uogólniać.

Dnia 25.01.2008 o 12:36, Graffis napisał:

Stąd moja niechęć do kolejnego ''święta'', które głupocie i próżności hołduje.


W sumie to ciężko znaleźć rzecz, która nie ma najmniejszego związku z głupotą, czy próżnością, powiązania zawsze jakieś się znajdzie ;) Zwłaszcza, jeśli jest to związane z masowością dzisiejszej kultury ^^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.01.2008 o 14:47, DDK napisał:

Fanatyzmu tu nie widzę ;)

Fan, nawet egzaltowany to jeszcze nie fanatyk ;)

Dnia 25.01.2008 o 14:47, DDK napisał:

Ja ciągle sądzę, że to, jakie święto (czy dzień okolicznościowy) jest zależy od sposobu jego obchodzenia. Nie
można uogólniać.

A mimo to to robisz tworząc taką zasadę dla świat. Poza tym twierdzenie, że to jakie świeto jest zależy jedynie od jego obchodów również jest niewłaściwe - geneza święta, jego przedmiot i treść odgrywają ogromną rolę. To co ty tu sugerujesz to podejście mówiące, że nie jest ważne co się świętuje i dlaczego, ważne by było jak najzabawniej.

Dnia 25.01.2008 o 14:47, DDK napisał:

W sumie to ciężko znaleźć rzecz, która nie ma najmniejszego związku z głupotą, czy próżnością,
powiązania zawsze jakieś się znajdzie ;)

To prawda, ale w takim razie skoro i tak nas próżność i głupota przytłaczają jaki jest sens jeszcze dodawać kolejne jej ogniska?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 25.01.2008 o 14:13, Graffis napisał:

Co by oznaczało? Zdani się chyba ucięło :)

Zależy jakie zdanie ;) Ja bym odpowiedział, co oznaczałoby, że nie był wstanie wygrać ze swoją słabością, nawet dla czegoś takiego jak miłość.

Dnia 25.01.2008 o 14:13, Graffis napisał:

Nie tylko byłbym, ale nawet jestem ;) I jakoś nie mam problemu z byciem szczęśliwym et al.

Żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie mówiłem o 100% zaufaniu, ale ogólnie o zaufaniu. Chcesz zatem powiedzieć, a raczej podtrzymać to, że NIE UFASZ osobie ,z którą jesteś?

Dnia 25.01.2008 o 14:13, Graffis napisał:

Erm... niby gdzie? Napisałem, że to jak wiele ktoś jest w stanie zrobić dla miłości sprawnie
weryfikuje, czy rzeczywiście jest to miłość. Potem napisałem, że jeśli nie jest w stanie zwyciężyć
strachu i przywiązania do swojego komfortu (bo to w końcu tutaj chodzi) to niestety nie jest
to miłość. Gdzie zaprzeczenie sobie?

Mówiłeś o tym, że można nie stawiać miłości na pierwszym miejscu i nadal kochać. Bo zweryfikowałeś to uczucie. U kogoś może być następująca hierarchia : strach, miłość ...

Dnia 25.01.2008 o 14:13, Graffis napisał:

Nie, ale jest tego o wiele bliżej.

W jakim sensie?

Dnia 25.01.2008 o 14:13, Graffis napisał:

No chyba, że się boi i cierpi też przez swój strach. No ale w końc7u twoi zdaniem ten strach
to cos bardzo pożytecznego i pozytywnego.

Oczywiście, że starach ma swoje pozytywne cechy. Niejednokrotnie bojaźń człowieka ratowała mu życie. W każdym razie nie uważam aby w tym przypadku było to najlepsze wyjście.

Dnia 25.01.2008 o 14:13, Graffis napisał:

Aha... no tak. W końcu wcale nie rozmawiamy o tym jak strach przed wyrażeniem swoich uczuć
wpływa na możliwy kształt związku i życia -_-'' Rozważana tu sytuacja dotyczy tego, że czuje
sie coś do konkretnej osoby i nic sie z tym nie robi ze względu na swój strach. Dlaczego rozszerzasz
pole rozmowy na zupełnie odrębny obszar tego z kim się dobrze rozmawia? o.O

Oczywiście, że wpływa. Bo tak może być raz, drugi itd. W końcu albo się przełamiemy albo zostaniemy sami. Robi się, tylko uważasz, że nie powinno tak być. Ok, rozumiem. Pomińmy więc ''''pole'''' tego z kim się nam dobrze rozmawia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 25.01.2008 o 15:25, Graffis napisał:

A mimo to to robisz tworząc taką zasadę dla świat. Poza tym twierdzenie, że to jakie świeto
jest zależy jedynie od jego obchodów również jest niewłaściwe - geneza święta, jego przedmiot
i treść odgrywają ogromną rolę. To co ty tu sugerujesz to podejście mówiące, że nie jest ważne
co się świętuje i dlaczego, ważne by było jak najzabawniej.


Ja żadnych zasad nie tworzę, byłoby to dość ciężkie przy takim obszernym, pełnym wyjątków i sprzeczności temacie. Nie sugeruję, że sami tworzymy sobą te święta. Chodziło mi raczej o fakt, że to, jak święto wygląda jest zależne od tego, jak je obchodzimy i co świętujemy. JAK, a nie nieważne, co to jest. No i nie powiedziałem, że chodzi tu o zabawę ;) Najprostszym przykładem są święta Narodzenia Pańskiego. Myślisz, że jeśli dla kogoś to święto jest jedynie okazją do dostania paru prezentów, zgarnięcia trochę kasy i najedzenia się jak świnia, to samo święto ma ten sens, jaki powinno mieć (przynajmniej wg tego, co ludzie mieli na myśli, gdy święto to było wpisywane do kalendarza jako jedno z ważniejszych świąt liturgicznych)? Dla mnie nie...

Dnia 25.01.2008 o 15:25, Graffis napisał:

To prawda, ale w takim razie skoro i tak nas próżność i głupota przytłaczają jaki jest sens
jeszcze dodawać kolejne jej ogniska?


Moim zdaniem przy głupocie i próżności występującej teraz, taki dzień jak Walentynki nie może być jego ogniskiem. Zresztą, nie mówmy o dodawaniu, bo 14 lutego już od sporego czasu znany jest jako ''święto zakochanych''. Po prostu jeśli ktoś umie obchodzić takie malutkie święta skromnie, spokojnie i bez specjalnych szaleństw, to o głupocie mowy być nie może. Ale to znowu zależy od człowieka niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.01.2008 o 15:25, Graffis napisał:

To prawda, ale w takim razie skoro i tak nas próżność i głupota przytłaczają jaki jest sens
jeszcze dodawać kolejne jej ogniska?


Widzę,że po prostu bardzo nie lubisz tego święta i innych tym podobnych,na każdy argument odpierasz swoim kontrargumentem,podziwiam-celnie.
Być może masz jakieś złe wspomnienia z Walentynek,a może to po prostu czysta pogarda,mało mnie to szczerze obchodzi.
Ale w każdym razie widzę,że racji swoich nie zmienisz i dalsze drążenie tego tematu nie ma dużego sensu.
Dla niektórych te święta są bardzo ważne,przez innych są ignorowane.

Fin. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.01.2008 o 15:57, boduczek napisał:

Zależy jakie zdanie ;)

Eh... nie rozumiem co żeś napisał, ot co:
Rozumiem, jednak oznaczałoby to, że jeśli ktoś nie wyznał uczucia ,bo się bał ( nie stawiał miłości ponad wszystko ) .
Dokończ jeśli pamiętasz co chciałeś napisać. Wprowadziłeś operator ''jeśli'', ale nie napisałeś co się stanie gdy ten warunek (ktoś nie wyzna uczucia, bo się boi) zostanie spełniony.

Dnia 25.01.2008 o 15:57, boduczek napisał:

Chcesz zatem powiedzieć, a raczej podtrzymać to, że NIE UFASZ osobie ,z którą jesteś?

Zaufanie albo jest albo go nie ma. Oczywiście odnosi się to do konkretnych sytuacji, w których może ono być 'sprawdzane'. Powiedzmy, że mojej dziewczynie zaufałbym w większej liczbie sytuacji niż innym. Czy to jest już to zaufanie, o którym ty piszesz pojęcia nie mam. Nie wydaje mi się jednak, żeby do wspólnego życia zaufanie było niezbędne, a przynajmniej nie ono jest podstawą. To już zresztą omawialiśmy.

Dnia 25.01.2008 o 15:57, boduczek napisał:

Mówiłeś o tym, że można nie stawiać miłości na pierwszym miejscu i nadal kochać.

Omg... gdzie ja coś takiego napisałem? o.O

Dnia 25.01.2008 o 15:57, boduczek napisał:

W jakim sensie?

W takim, że już udowodnił, że kradzieży jest w stanie dokonać. Jeśli zrobi się coś już raz to łatwiej jest o kolejny.

Dnia 25.01.2008 o 15:57, boduczek napisał:

Niejednokrotnie bojaźń człowieka ratowała mu życie.

Bojaźń to coś zupełnie innego niż strach.
>W każdym razie nie uważam aby w tym przypadku było to najlepsze wyjście.
Jeśli chodzi ci o to, że ktoś unika miłości przez swój strach to jest to najgorsze rozwiązanie.

Dnia 25.01.2008 o 15:57, boduczek napisał:

Oczywiście, że wpływa. Bo tak może być raz, drugi itd. W końcu albo się przełamiemy albo zostaniemy
sami. Robi się, tylko uważasz, że nie powinno tak być. Ok, rozumiem. Pomińmy więc ''''pole''''
tego z kim się nam dobrze rozmawia.

A co do tego fragmentu to proszę przepisz go z jasny odniesieniem na co w kolejnych zdaniach odpowiadasz. czyta sie twoje posty tragicznie ciężko przez, że zamiast go podzielić i odpowiadać na kolejne zdania ty wrzucasz wszystko w jedną wypowiedź. Zresztą o to też już kiedyś prosiłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Widzę,że po prostu bardzo nie lubisz tego święta i innych tym podobnych,na każdy argument odpierasz

Dnia 25.01.2008 o 17:35, Ardival napisał:

swoim kontrargumentem,podziwiam-celnie.

:D Bo Graffis jak ma jakieś zdanie na określony temat to potrafi go celnie zargumentować ;) ja już go znam :D
A co do samych Walentynek (bo z tego co czytałam to o tym dyskutowaliście) to osobiście ich nie obchodzę i nie mam zamiaru zwracać na ten dzień szczególnej uwagi. Oczywiście, miłe będzie jak ktoś przyśle zabawną kartkę czy coś, ale dla mnie to dzień jak każdy inny. Jak ktoś kogoś kocha to może to okazywać niekoniecznie poprzez prezenty czy super randkę w ten konkretny dzień, ale może to pokazać swoim postępowaniem na co dzień. Same prezenty nie są złe, ale to święto staje się pomału czystym zarobkiem dla sprzedawców. Akurat na ten dzień ceny rosną, zysk jest większy. A dlaczego masz obdarować swoją królewnę akurat w ten dzień? Jak chcesz jej zrobić niespodziankę to dlaczego nie np. jutro? ;) (mówię tu hipotetycznie, nie konkretnie do Twojej osoby). Okazywać miłość należy na co dzień, a nie od święta (oczywiście wiem, że większość par okazuje sobie uczucie zawsze, to normalne, ale ten dzień jest dla mnie nieco dziwny - nie widzę za bardzo jego celu).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Dnia 25.01.2008 o 19:53, mała16 napisał:

A dlaczego masz obdarować swoją królewnę akurat w ten dzień? Jak chcesz jej zrobić
niespodziankę to dlaczego nie np. jutro? ;) (mówię tu hipotetycznie, nie konkretnie do Twojej
osoby).


No wiesz,ja dla przykładu dziewczyny jeszcze nie mam,więc dla mnie ten dzień będzie szczególny spośród wszystkich zarówno zwykłych jak i innych Walentynek,ponieważ być może wtedy mi się uda, a skoro zbliżają się właśnie Walentynki,to czemu by nie spróbować?
Właśnie po to jest to święto,wtedy mogą ludzie,którzy są sami wyrazić swoje uczucie innej osobie,bo oczywistym jest,że miłość należy okazywać cały czas....jak już się ją znajdzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Patrząc z Twojego punktu widzenia mogę się z Tobą zgodzić - rzeczywiście jest to dzień, gdy "gwiazdy sprzyjają" (;)) i jest szansa kogoś sobie znaleźć ukochanego a wtedy należy już mu okazywać miłość zawsze ;) Jeśli dla Ciebie ten dzień jest jakiś szczególny - Twoje prawo, Twoja opinia. Nie twierdzę, że nie można spróbować aczkolwiek nastawianie się szczególnie na ten dzień też nie do końca jest dobre. Wszak miłość można spotkać wszędzie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.01.2008 o 20:28, mała16 napisał:

Patrząc z Twojego punktu widzenia mogę się z Tobą zgodzić - rzeczywiście jest to dzień, gdy
"gwiazdy sprzyjają" (;)) i jest szansa kogoś sobie znaleźć ukochanego a wtedy należy już mu
okazywać miłość zawsze ;) Jeśli dla Ciebie ten dzień jest jakiś szczególny - Twoje prawo, Twoja
opinia. Nie twierdzę, że nie można spróbować aczkolwiek nastawianie się szczególnie na ten
dzień też nie do końca jest dobre. Wszak miłość można spotkać wszędzie ;)


Prawda,ale sądzę,że łatwiej będzie mi to wyrazić w ten dzień niż po prostu podejść do niej i powiedzieć,że mi się podoba.
Bo ja to trochę mimo wszystko nieśmiały jestem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.01.2008 o 20:23, Ardival napisał:

No wiesz,ja dla przykładu dziewczyny jeszcze nie mam,więc dla mnie ten dzień będzie szczególny
spośród wszystkich zarówno zwykłych jak i innych Walentynek,ponieważ być może wtedy mi się
uda, a skoro zbliżają się właśnie Walentynki,to czemu by nie spróbować?
Właśnie po to jest to święto,wtedy mogą ludzie,którzy są sami wyrazić swoje uczucie innej osobie,bo
oczywistym jest,że miłość należy okazywać cały czas....jak już się ją znajdzie :)


Miłość trafia nas praktycznie wszędzie ;] ni tylko w walentynki. Chociaż w ten dzień rzeczywiście można próbować bo sama nazwa tego święta łagodzi wszystkie obyczaje :D Nie mówią ,że może Ci się nie udać wręcz przeciwnie. Dziewczyny z reguły są bardzo romantyczne i na pewno docenią twoje starania w tym dniu. No ale nie możesz pokładać całej swojej nadziei i wiary w ten jeden dzień. Jak jutro nie wyjdzie to spróbuj po jutrze a jak i tym razem nic to próbuj dalej. Cierpliwość jest chyba największą ze wszystkich cnót człowieka ale ciężko jest się jej poddać.
No i podzielam zdanie małej16 ;) Kurcze rzadko się zgadzam z kobietami ,ale w tym wypadku zrobię wyjątek :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.01.2008 o 20:34, Ardival napisał:

Prawda,ale sądzę,że łatwiej będzie mi to wyrazić w ten dzień niż po prostu podejść do niej
i powiedzieć,że mi się podoba.

No dobra, powiesz jej ze Ci sie podoba i co dalej? Wyobraz to sobie, zastanow sie co chcesz wyrazic i w ogole.

Dnia 25.01.2008 o 20:34, Ardival napisał:

Bo ja to trochę mimo wszystko nieśmiały jestem :)

To akurat najmniejszy problem. A jak powie nie? To co wtedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 25.01.2008 o 20:42, patrYX93 napisał:

No dobra, powiesz jej ze Ci sie podoba i co dalej? Wyobraz to sobie, zastanow sie co chcesz
wyrazic i w ogole.

No wiesz,będę spontaniczny

Dnia 25.01.2008 o 20:42, patrYX93 napisał:

To akurat najmniejszy problem. A jak powie nie? To co wtedy?

Brałem pod uwagę tą opcję,mam nadzieję,że jednak nie spełni się ten scenariusz.
A wydaje mi się,że nadzieja jest uzasadniona.... ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.01.2008 o 20:49, Ardival napisał:


> No dobra, powiesz jej ze Ci sie podoba i co dalej? Wyobraz to sobie, zastanow sie co chcesz

> wyrazic i w ogole.
No wiesz,będę spontaniczny

> To akurat najmniejszy problem. A jak powie nie? To co wtedy?
Brałem pod uwagę tą opcję,mam nadzieję,że jednak nie spełni się ten scenariusz.
A wydaje mi się,że nadzieja jest uzasadniona.... ;-)


Jeśli powie nie to czym sie tu przejmować...i tak ci przejdzie....jak ja nie lubię tych stanów po odrzuceniu...Wszystkim tak wtedy strasznie smutno...i oo.....Boże po co se życie utrudniać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.01.2008 o 20:49, Ardival napisał:

No wiesz,będę spontaniczny

E tam, takie bajki mozesz opowiadac kumplom. Do kobiety trzeba z inicjatywą.

Dnia 25.01.2008 o 20:49, Ardival napisał:

Brałem pod uwagę tą opcję,mam nadzieję,że jednak nie spełni się ten scenariusz.
A wydaje mi się,że nadzieja jest uzasadniona.... ;-)

A co jesli? Jak bedziesz taki pewien to obawiam sie ze jak powie Ci nie to ciekaw jestem co zrobisz. Nigdy nie mozna byc zbyt pewnym, a nadziei mozesz nie miec :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.01.2008 o 16:13, DDK napisał:

Myślisz, że jeśli dla kogoś to święto jest jedynie okazją do dostania paru prezentów, zgarnięcia trochę kasy i
najedzenia się jak świnia, to samo święto ma ten sens, jaki powinno mieć (przynajmniej wg tego, co ludzie mieli > na myśli, gdy święto to było wpisywane do kalendarza jako jedno z ważniejszych świąt liturgicznych)? Dla mnie > nie...

Ah, trafna uwaga. Zauważ jednak, że to jest święto, a nawet uroczystość, która została ustanowiona dla pewnego określonego celu i posiada nadal swój konkretny sens. Oczywiście ludzie dziś to ignorują i nazywając rzeczy po imieniu bezczeszczą. Jeśli chodzi o walentynki to były one wspomnieniem męczennika patrona pozdrowień - więc ludzie się pozdrawiali. Z czasem stał się to dzień zakochanych. Nie mam nic przeciwko, proszę bardzo. Ale nazywanie tego świętem? Uroczystością? To jest zdecydowana przesada. Ten dzień pada ofiarą z dwóch źródeł - po pierwsze komercjalizacji podobnej do tej jaka dotyka większości obchodów, po drugie zaś ze strony ludzkiej głupoty, która przesadnie i egzaltowanie uzurpuje dla tego dnia niepotrzebny status.

Dnia 25.01.2008 o 16:13, DDK napisał:

Po prostu jeśli ktoś umie obchodzić takie malutkie święta skromnie, spokojnie i bez specjalnych szaleństw, to o > głupocie mowy być nie może.

Zgoda. Dodałbym jeszcze, że gdyby ktoś potrafił uczynić każdy dzień tym dniem bez względu na datę. Wtedy mogłoby się okazać, że nie ma potrzeby wymyślać dnia zakochanych czy innych potworków.

@ Ardival

Dnia 25.01.2008 o 16:13, DDK napisał:

Widzę,że po prostu bardzo nie lubisz tego święta i innych tym podobnych,na każdy argument odpierasz swoim > kontrargumentem,podziwiam-celnie.

Czyli merytorycznie mam rację, ale ty będziesz uważał po swojemu?

Dnia 25.01.2008 o 16:13, DDK napisał:

Być może masz jakieś złe wspomnienia z Walentynek,a może to po prostu czysta pogarda,mało mnie to
szczerze obchodzi.

Tak, zaatakowało mnie wielkie pluszowe serce i zgraja troskliwych misiów zaczęła się do mnie tulić. Jak to było zorganizowane, wyskoczyli dziką zgrają zza rogu i cap! już mnie mieli. Nic nie mogłem zrobić, od tamtego czasu trauma nie pozwala mi uczestniczyć w niesamowitej radości tego wspaniałego święta.
... -_-''
Skoro jestem w stanie przedstawić logiczne i składne argumenty na to, dlaczego z tym jak się do walentynek pochodzi jest coś nie tak, to dlaczego twierdzisz, że chodzi tu o jakieś złe wspomnienia tego dnia? I w ogóle jak można mieć złe wspomnienia związane z walentynkami? o.O

Dnia 25.01.2008 o 16:13, DDK napisał:

Dla niektórych te święta są bardzo ważne,przez innych są ignorowane.

To nie jest święto. Dlaczego? Bo sama nazwa ''święto'' zakłada jakieś sacrum. A nie wiem co jest świętego w naciąganiu ludzi na kupowanie niepotrzebnych bajerków lub rozhisteryzowaniu nadmiernie z tego powodu egzaltowanych ludzi.

Dnia 25.01.2008 o 16:13, DDK napisał:

Właśnie po to jest to święto,wtedy mogą ludzie,którzy są sami wyrazić swoje uczucie innej osobie,bo
oczywistym jest,że miłość należy okazywać cały czas....jak już się ją znajdzie :)

Czyli ten dzień służy jako źródło odwagi? To może rzeczywiście jakaś wyższa instancja napełnia ludzi przeświadczeniem, że mogą więcej i bardziej... no bo przecież to, że jest to zwykła autosugestia jest zupełnie niemożliwe.

Dnia 25.01.2008 o 16:13, DDK napisał:

No wiesz,będę spontaniczny

Krótko mówiąc nie masz pojęcia co zrobić i nie wiesz za diabła jak się za to zabrać?

Dnia 25.01.2008 o 16:13, DDK napisał:

Brałem pod uwagę tą opcję,mam nadzieję,że jednak nie spełni się ten scenariusz.
A wydaje mi się,że nadzieja jest uzasadniona.... ;-)

Famous last words ;)

@ mlynar911

Dnia 25.01.2008 o 16:13, DDK napisał:

Chociaż w ten dzień rzeczywiście można próbować bo sama nazwa tego święta łagodzi wszystkie obyczaje :D

Od całej tej słodyczy aż mi się milutko zrobiło... -_-;
Ale do rzeczy. Chodzi o nazwę ''walentynki''? Oprócz ciekawiej zmiany fonetycznej o charakterze budowlanym (''walę tynki'') to co ta nazwa znaczy? Do czego się odnosi? I jakieś to wszystkie obyczaje łagodzi?

@ mała16

Dnia 25.01.2008 o 16:13, DDK napisał:

:D Bo Graffis jak ma jakieś zdanie na określony temat to potrafi go celnie zargumentować ;) ja już go znam :D

A to dziękuję za komplement ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.01.2008 o 21:31, Graffis napisał:

@ mlynar911
> Chociaż w ten dzień rzeczywiście można próbować bo sama nazwa tego święta łagodzi wszystkie
obyczaje :D
Od całej tej słodyczy aż mi się milutko zrobiło... -_-;
Ale do rzeczy. Chodzi o nazwę ''walentynki''? Oprócz ciekawiej zmiany fonetycznej o charakterze
budowlanym (''walę tynki'') to co ta nazwa znaczy? Do czego się odnosi? I jakieś to wszystkie
obyczaje łagodzi?


A jak myślisz jakie obyczaje?? Po prostu tak jest i choćbyś nie wiem jakie miał zdanie to ten dzień jest magiczny. I jest większy % powodzenia ,że w ten dzień zostaniesz zauważony. Ja w walę tynki ;> pogodziłem się z koleżanką ,a uwierz mi pokłóciliśmy się o bardzo ważną sprawę. W walentynki możesz poczuć się pokochany nawet jak dostaniesz jakiś głupi prezent od klasy. Chyba ,że to na ciebie nie działa ,albo naprawdę dostaniesz jakąś badziewną rzecz. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się