gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Ah...kobiety...kobiety...z wyglądu anioły ale potrafią poczynić w umyśle faceta takie spustoszenie jak najgorszy demon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2008 o 22:55, Konował napisał:

Ah...kobiety...kobiety...z wyglądu anioły ale potrafią poczynić w umyśle faceta takie
spustoszenie jak najgorszy demon.

Podpisuje się pod tymi słowami obiema dłońmi :) - i dodam tyle że to zazwyczaj są konkretne dziewczyny. Dlatego trzeba szukać tej odpowiedniej, bo może z zachowań są podobne, ale podejście musi być za każdym razem inne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2008 o 22:28, dawidos170 napisał:

Miałem identycznie to samo - wiązałem plany z dziewczyną a chodziliśmy do jednej klasy.
Dostałem kosza ale jakoś się pozbierałem jednak mimo,że jeszcze dwa lata widywałem ją
praktycznie codziennie. A teraz jesteśmy na najlepszej drodze,żeby się zejść :)


No widzisz,u mnie też tak jest,że jeszcze 2 lata będę musiał ją widywać.
Mam nadzieję,że pewnego pięknego dnia ona jednak zmieni zdanie,może coś magicznego się wydarzy,nie zaszkodzi spróbować,ale z pewnością minie sporo czasu zanim rany się zagoją....albo do bólu się przyzwyczaję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2008 o 23:00, patrYX93 napisał:

Podpisuje się pod tymi słowami obiema dłońmi :) - i dodam tyle że to zazwyczaj są konkretne
dziewczyny. Dlatego trzeba szukać tej odpowiedniej, bo może z zachowań są podobne, ale
podejście musi być za każdym razem inne :)


Podejście też musi być odpowiednie i spasowane do charakteru kobiety ;) jak podoba jej się coś a zależy nam, wiadomo - nam też się spodoba (czasem niby, czasem naprawdę i to dość mocno)... Zasadniczo najwięcej od niej zależy ;) nie zmusimy kobiety do czegokolwiek ;)

Pozdrawiam i witam po przerwie dość długiej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2008 o 22:29, patrYX93 napisał:

To źle, należało być przygotowanym na odrzucenie również... żeby nie cierpieć.

Widzisz...ja wiedziałem,że tak może być,ale nie wiedziałem,że aż tak bardzo mnie to zaboli,poza tym myślałem,że ona jednak też coś...

Dnia 15.02.2008 o 22:29, patrYX93 napisał:

Daj spokój, nie pierwsza nie ostatnia.

Tak się łatwo mówi i wiele osób mi to mówi,ale ja po prostu byłem tak zaangażowany,tak mi na niej zależało,nie mogę dopuścić do siebie tego faktu,że tak się stało

Dnia 15.02.2008 o 22:29, patrYX93 napisał:

Niedawno też startowałem do pewnej dziewczyny, ciesze się w sumie że w naszej swobodnej
rozmowie powiedziała raczej nie, w kwestii bliższej znajomości - tzn chciała spróbować
ale ja stwierdziłem że jak się lepiej nie poznamy to nie ma sensu jakikolwiek związek.
No i na szczęście przeczucie miałem dobre, bo poznałem prawdziwe oblicze tej dziewczyny
i nie było wcale już różowo :)

No widzisz,rozumiem,że nie będzie mi łatwo i będę musiał się jakoś przyzwyczaić,ale nie wiem czy się pozbieram do kupy..przynajmniej przez dłuższy okres,sam jej widok...będzie sprawiał,że będę cierpiał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2008 o 23:05, Ardival napisał:

Mam nadzieję,że pewnego pięknego dnia ona jednak zmieni zdanie,może coś magicznego się
wydarzy,nie zaszkodzi spróbować,ale z pewnością minie sporo czasu zanim rany się zagoją....albo
do bólu się przyzwyczaję


Im szybciej przyzwyczaisz się do bólu tym mniej i rzadziej będzie bolało. Tylko uważaj,żebyś nie stał się obojętny bo wtedy nic Cię nie będzie bolało ale też nic nie będzie ruszało. A to nie jest fajna sprawa - uwierz mi z autopsji. A rany z czasem się zagoją. Dni,tygodnie,miesiące - tego nie wiem ale zagoją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.02.2008 o 22:30, feniksipopiół napisał:

Uuuu znam ten ból, że tak powiem dokładnie tydzień temu to się stało, taka sama sytuacja
jak twoja, co było powodem również mojej załamki i oczywiście tekst jak uslyszalem od
niej jak przyszedłem do niej z kwiatami zeby gdzies zaprosić (bo jestem beznadziejnym
romantykime, myslałem że Ją zaszkocze i dzieki temu łatwiej bedzie mi ja urobić ;) "ja
myslalam ze jesteśmy tylko przyjaciólmi" to rozbraja człowieka najbardziej....tez codziennie
ją widze w szkole, bo również chodzi do mojej klasy i najbardziej rani jak kokietuje
innych facetów....ehh....ale nie można nikogo przecież zmusić do miłości....ale już sie
z tym pogodziłem,

Widzisz....mnie nie powiedziała tak,tylko stwierdziła,że znamy się dość krótko i,że ją to bardzo zaskoczyło i trochę przeraziło,że tak szybko...i że nie chce się jeszcze tak angażować,ale wyczuwałem też chyba inny powód,muszę jeszcze raz z nią porozmawiać i poprosić,żeby powiedziała czy to był jedyny powód i jakie byłoby jej nastawienie do mnie,gdybyśmy się znali dłużej i czy nie moglibyśmy o tym zapomnieć i zacząć od nowa...chyba,że powie,że faktycznie po prostu jej się nie podobam i rozwieje moje nadzieje...chociaż z drugiej strony może miała racje,nie znamy się długo i nie mieliśmy okazji się bliżej poznać,porozmawiać w 4 oczy itd.

Dnia 15.02.2008 o 22:30, feniksipopiół napisał:

chociaz traktuje mnie troche inaczej przedtem byliśmy przyjaciólmi
z lekką nutka miłości, erotyzmu (ale nie w takim sensie jaki pewnie sobie wszyscy niedojrzali
faceci pomyslą) a teraz nie chce ze mną gadać, traktuje mnie troche jak powietrze, no
nie wiem czemu ja sie z tym pogodzilem i myslałem ze nadal bedziemy przyjaciólmi, nie
wiem kobieca logika i sposób myślenia jest skomplikowana :) "Najbardziej odczujesz brak
jakiejś osoby, kiedy będziesz siedział obok niej i będziesz wiedział, że ona nigdy nie
będzie twoja." i teraz juz wiem ze to poprostu życiowa, cholerna prawda....

Nie wiem jaki będzie jej stosunek do mnie po powrocie do szkoły,nie wiem jak ja się będę zachowywał też...w każdym razie powiedziała,że mnie naprawdę lubi,ale nie,żeby jakoś więcej...a później,prosiła,żebym skreślił ją,bo inaczej się nie odkocham....ale ja nie chcę,nie mogę....nie wiem co mam o tym myśleć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, poznajcie się lepiej, bądźcie narazie przyjaciółmi, to nie zaszkodzi wam a może pomóc. Zróbcie sobie czasem wypad na zakupy, kawę, spacer. Dużo rozmawiajcie. Daj jej trochę czasu i pokaż, że Ci bardzo zależy, walcz cały czas i staraj się o nią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2008 o 23:09, dawidos170 napisał:

Im szybciej przyzwyczaisz się do bólu tym mniej i rzadziej będzie bolało. Tylko uważaj,żebyś
nie stał się obojętny bo wtedy nic Cię nie będzie bolało ale też nic nie będzie ruszało.
A to nie jest fajna sprawa - uwierz mi z autopsji. A rany z czasem się zagoją. Dni,tygodnie,miesiące
- tego nie wiem ale zagoją.


Wiesz jest takie powiedzenie dla złamanych serc "Czas nie leczy ran tylko przyzwyczaja do bólu",ja nie chcę tak żyć....a przecież miało być tak pięknie...w marzeniach....ja i ona....a życie pozbawiło mnie tej najpiękniejszej rzeczy,miłości,radości,sensu życia.

Zamykam się w sobie próbując zrozumieć dlaczego,mam tylko jedną rzecz,która trzyma mnie przy życiu i nie pozwala opaść na kolana-nadzieja,nadzieja na lepsze jutro,na powracającą radość z życia..na to,na co czekałem tak długo..przerwanie samotności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przyjacielu łącze się z tobą w bólu bo mam to samo. Co dzień muszę widzieć tę której dostać nie mogę.
Nie jest to fajne, oj nie jest.Ból, cierpienie, obłęd, to siedzi w mym umyśle gdy widzę jej zniewalający uśmiech(zwykle takie z pięknym uśmiechem władają mym sercem). Ale liczę na to że po szkole(to mój ostatni rok w budzie) znajdę sobie jakąś nawet lepsza dziewczynę... trzeba żyć nadzieją, ona nie może umrzeć bo umrzemy razem z nią. Twoja rana jest jeszcze świeża, musisz bardzo cierpieć, szkoda że tak bardzo sie zaangażowałeś ale nie winię cię. Wręcz przeciwnie rozumiem to. Musze jednak cię przestrzec, bądź nadal otwarty na świat, na innych ludzi nie zamykaj się w sobie chowając ból bo w przeciwnym wypadku tylko on ci pozostanie. Ból i ciągle otwierająca się rana z przeszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2008 o 23:19, Ardival napisał:

Wiesz jest takie powiedzenie dla złamanych serc "Czas nie leczy ran tylko przyzwyczaja
do bólu",ja nie chcę tak żyć....a przecież miało być tak pięknie...w marzeniach....ja
i ona....a życie pozbawiło mnie tej najpiękniejszej rzeczy,miłości,radości,sensu życia.


Za marzenia nie karają... Sam takie mam często jak jest dziewczyna,która mnie zauroczy a potem nagle mordą w ścianę wyrżnę, że się tak kolokwialnie wyrażę.

Dnia 15.02.2008 o 23:19, Ardival napisał:


Zamykam się w sobie próbując zrozumieć dlaczego,mam tylko jedną rzecz,która trzyma mnie
przy życiu i nie pozwala opaść na kolana-nadzieja,nadzieja na lepsze jutro,na powracającą
radość z życia..na to,na co czekałem tak długo..przerwanie samotności.


Naiwność boli. A nadzieja jest matką głupich. Tylko,że potrafi faktycznie utrzymać przy życiu wierząc,że jeszcze będzie dobrze. I trzymaj się tej myśli. Albo rozejrzyj za jakąś inną dziewczyną. Może znajdziesz nową koleżankę byle nie myśleć o tamtej dziewczynie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2008 o 23:29, Konował napisał:

Przyjacielu łącze się z tobą w bólu bo mam to samo. Co dzień muszę widzieć tę której
dostać nie mogę.
Nie jest to fajne, oj nie jest.Ból, cierpienie, obłęd, to siedzi w mym umyśle gdy widzę
jej zniewalający uśmiech(zwykle takie z pięknym uśmiechem władają mym sercem). Ale liczę
na to że po szkole(to mój ostatni rok w budzie) znajdę sobie jakąś nawet lepsza dziewczynę...
trzeba żyć nadzieją, ona nie może umrzeć bo umrzemy razem z nią. Twoja rana jest jeszcze
świeża, musisz bardzo cierpieć, szkoda że tak bardzo sie zaangażowałeś ale nie winię
cię. Wręcz przeciwnie rozumiem to. Musze jednak cię przestrzec, bądź nadal otwarty na
świat, na innych ludzi nie zamykaj się w sobie chowając ból bo w przeciwnym wypadku tylko
on ci pozostanie. Ból i ciągle otwierająca się rana z przeszłości.

No właśnie...jakoś nie mogę przeboleć,że to nie ona będzie tą jedyną(prawdopodobnie,ale przecież wiadomo dziewczyny są dziwne i różne rzeczy się zdarzają).Nie chce w tym momencie nawet na inne patrzeć i w ogóle...rana jest świeża,obawiam się,że jutro może być jeszcze większa,kiedy otrzymam odpowiedzi na moje pytania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2008 o 23:30, dawidos170 napisał:

Za marzenia nie karają... Sam takie mam często jak jest dziewczyna,która mnie zauroczy
a potem nagle mordą w ścianę wyrżnę, że się tak kolokwialnie wyrażę.

No właśnie,szkoda tylko,że pękają jak mydlana bańka,która przesłaniała oczy...i wtedy nic już nie jest tak pięknie jakby się wydawało

Dnia 15.02.2008 o 23:30, dawidos170 napisał:

Naiwność boli. A nadzieja jest matką głupich. Tylko,że potrafi faktycznie utrzymać przy
życiu wierząc,że jeszcze będzie dobrze. I trzymaj się tej myśli. Albo rozejrzyj za jakąś
inną dziewczyną. Może znajdziesz nową koleżankę byle nie myśleć o tamtej dziewczynie.

Wiesz,ja ogólnie jestem dosyć nieśmiały,znalezienie odpowiedniej dziewczyny nie przychodzi mi łatwo,chociaż nie jestem jakoś szczególnie wymagający,a ta była i jest wręcz idealna i mało mnie obchodzi,że niektórzy koledzy pukają się w głowę,że mnie zauroczyła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2008 o 23:38, Ardival napisał:

niektórzy koledzy pukają się w głowę,że mnie zauroczyła...


Najważniejsze żeby się tobie podobała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ehh, jedyne, co mogę powiedzieć, to proste "Witaj w klubie". Z tą jedną różnicą, że wszelkie wątpliwości rozwiane zostały niecały tydzień przed walentynkami, w chwili, gdy co najwyżej knułem podstępne plany dotyczące tego dnia. Muszę przyznać jedno- nigdy mi nadziei nie robiła, a wyjaśnieniem, jakie usłyszałem było to, że po prostu do mnie nic nie czuje (no, może lubi, ale nic więcej). Winić za to jej nie można.
Tylko co z tego, że ona nadziei nie robiła, skoro serce jakoś tak samo ją produkuje? ^^ Przez dwa miesiące żyłem praktycznie dla niej i mało było rzeczy, których bym nie zrobił. Oddałem jej całą moją "twórczość" inspirowaną nią samą i robioną dla niej (sporo się tych wierszyków i rysunków nazbierało, nie powiem). Teraz mam ferie i muszę przyznać, że gorszych nie miałem. Oj, ból jest okropny, naprawdę. A ja jeszcze jeden tydzień będę siedział w domu (bo na nic zupełnie nie mam ochoty- brak we mnie życia).
No nic, jedyne, co mogę dodać, to to, że jednak ona potrafi mnie pocieszyć. Nie odzywam się tak bardzo do niej na tym "wspaniałym" gadu-gadu, jak ostatnio, a to dlatego, bo nie chcę jej zadręczać, w końcu żadnej koleżanki tak nie męczę ;), a ona potrafi zagadać tylko po to, żeby życzyć mi miłej nocy i powiedzieć, żebym sie tak nie smucił ^^
Ehh, ale życie leci, tego nie powstrzymam i jakoś przetrwać trzeba ^^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2008 o 23:42, Rumcajs52 napisał:

> niektórzy koledzy pukają się w głowę,że mnie zauroczyła...

Najważniejsze żeby się tobie podobała :)

No właśnie mi się podoba,ale trudno mi do niej dojść,jutro ostatecznie moje szanse zostaną albo przekreślone albo nadzieja się wzmocni i znowu wniesie trochę radości do mojego smutnego,szarego życia.
Szczerze nie sądziłem nigdy,że ktoś tak namiesza mi w głowie,że kiedyś tak bardzo się zakocham....i że ktoś tak okrutnie złamie moje serce..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To może ja ze swojej autopsji :) (teraz się uśmiecham bo z perspektywy czasu jest to śmieszne po prostu i wiele mnie nauczyło) Związki wewnątrz klasowe/pracy są najtrudniejsze. Pierwsza sprawa to właśnie to odrzucenie a potem widok tej osoby. Inna, gorsza, to zerwanie z taką osobą a potem codzienne patrzenie w jej oczy... niestety, takie związki wewnątrz klasy/pracy są bardzo częste ze względu na to, że takie osoby najbliżej poznajemy. Potęguje to też sytuacja, gdy nie chodzimy na imprezy. Wtedy nie poznajemy nowych ludzi i mamy mało znajomych. Logiczne wówczas jest to, że szukamy drugiej połówki w naszym otoczeniu :) szkoda, że jak się nie uda to tak boli. Osobiście w ostatniej klasie chodziłem z dziewczyną i 2 miesiące przed końcem roku zerwała ze mną. Ja się w ten związek strasznie zaangażowałem i kochałem ją nawet po zerwaniu, choć była czasami dla mnie okrutna. Dopiero czas i przemyślenie sytuacji milion razy pokazało mi jakie miałem zaślepione miłością oczy... wykorzystywała mnie bo zrobiłbym dla niej wszystko. Cóż... koledze Ardivalowi radzę poszukać poza klasą a co do bólu - przejdzie. Oczywiście łatwo się mówi, ale prędzej czy później sam zobaczysz :) aha i wierz mi, że to nie powód do utraty sensu życia. Pomyśl co masz a czego inni nie mają. Ja mam kochającą rodzinę (trochę mnie wkurza, ale to nie jest ważne), mam komputer czyli nie jest źle z finansami, moi rodzice żyją etc. a teraz pomyśl o innych. Zobaczysz, że oni mają gorzej. Wtedy mogą mówić o stracie sensu życia. Ja wiem, że masz depresję, ja też miałem, to normalne. Powtórzę jeszcze raz - to przejdzie :)

Jeżeli chodzi teraz o mnie. Zapomnijcie co pisałem na górze :P Mam koleżankę z klasy. Podoba mi się (ale nie jest to ważne teraz), może nawet chciałbym z nią być (ale to nie oznacza, że się jej zapytam. Po prostu z różnych względów nie mogę), ale jest moją bardzo dobrą koleżanką. Oboje mamy bardzo podobne zdanie co do słów "przyjaźń" i "miłość". Chodzi mi bardziej o to pierwsze. Znamy się od września i mi bardzo zależy na tej przyjaźni. Wiem, że jeszcze nie mogę jej nazwać przyjaciółką. Muszę ją poznać lepiej (choć moim zdaniem znam ją już bardzo dobrze, lepiej niż niektóre osoby, z którymi znam się parę lat) i wiedzieć, że mogę na nią liczyć. Problem w tym, że chciałbym jej okazać jak bardzo mi na niej zależy pod względem naszej przyszłej przyjaźni, ale nie słowami :) Czasami, gdy ona mi coś opowiada, ja się strasznie tym przejmuję i trochę mnie to boli, że nie mogę jej nazwać przyjaciółką, a zrobiłbym dla niej bardzo dużo. Ponadto bardzo dużo o niej myślę. Podkreślam, że to nie miłość :P Co byście poradzili? Jakoś pokazywać jej moje uczucia czy może poczekać i puścić wszystko swoim torem? Ja chciałbym jak najszybciej być jej przyjacielem, ale czy to właściwe podejście? Dla mnie przyjaciel to bardzo mocne słowo i jak kogoś tak nazywam to dana osoba wie, że może liczyć na mnie w każdej sytuacji... no sam nie wiem... skomentujcie to jakoś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2008 o 23:46, DDK napisał:

Ehh, jedyne, co mogę powiedzieć, to proste "Witaj w klubie". Z tą jedną różnicą, że wszelkie
wątpliwości rozwiane zostały niecały tydzień przed walentynkami, w chwili, gdy co najwyżej
knułem podstępne plany dotyczące tego dnia. Muszę przyznać jedno- nigdy mi nadziei nie
robiła, a wyjaśnieniem, jakie usłyszałem było to, że po prostu do mnie nic nie czuje
(no, może lubi, ale nic więcej).

Miłość,która nie jest odwzajemniona boli najbardziej,sądzę,że gdyby okazało się,że odmówiła,bo ma chłopaka,przyjąłbym to z mniejszym smutkiem,ponieważ zawsze kiedyś musi być ten moment,w którym się rozstaną,no nie? :D
A w tej sytuacji,chyba moje szanse zostały przekreślone,ale będę dalej próbował,lepiej ją poznam,może kiedyś coś zaiskrzy
>Winić za to jej nie można.

Dnia 15.02.2008 o 23:46, DDK napisał:

Tylko co z tego, że ona nadziei nie robiła, skoro serce jakoś tak samo ją produkuje?
^^ Przez dwa miesiące żyłem praktycznie dla niej i mało było rzeczy, których bym nie
zrobił.

No właśnie,nie można zmusić kogoś,żeby Cię kochał :(,ja też dla niej zrobiłbym wszystko o co by poprosiła,bylem gotów na wiele wyrzeczeń byleby tylko była szczęśliwa

Dnia 15.02.2008 o 23:46, DDK napisał:

Oj, ból jest okropny, naprawdę. A ja jeszcze jeden tydzień będę
siedział w domu (bo na nic zupełnie nie mam ochoty- brak we mnie życia).

Mam tak samo,cały czas chodzę markotny,smutny,bez ikry,nie chce mi się nic robić i tylko siedzę cały dzień na komputerze :(

Dnia 15.02.2008 o 23:46, DDK napisał:

No nic, jedyne, co mogę dodać, to to, że jednak ona potrafi mnie pocieszyć. Nie odzywam
się tak bardzo do niej na tym "wspaniałym" gadu-gadu, jak ostatnio, a to dlatego, bo
nie chcę jej zadręczać, w końcu żadnej koleżanki tak nie męczę ;), a ona potrafi zagadać
tylko po to, żeby życzyć mi miłej nocy i powiedzieć, żebym sie tak nie smucił ^^
Ehh, ale życie leci, tego nie powstrzymam i jakoś przetrwać trzeba ^^

No cóż ona też próbował mnie pocieszyć,nie chciał,żeby było mi smutno,jej też było smutno przez to,ale ja po prostu nie mogłem zostać pocieszony,a ona wtedy zdała sobie sprawę,mówiąc "przepraszam ja nie wiedziałam,że aż tak Ci zależało",i nadal mi zależy i zależeć nie przestanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Dla mnie przyjaciel to bardzo mocne

Dnia 15.02.2008 o 23:48, turbol napisał:

słowo i jak kogoś tak nazywam to dana osoba wie, że może liczyć na mnie w każdej sytuacji...
no sam nie wiem... skomentujcie to jakoś :)

Wiesz..podobno nie istnieje takie coś jak prawdziwa przyjaźń z dziewczyną,
Tylko czy Ty tylko chcesz zostać jej przyjacielem czy liczysz na coś więcej w przyszłości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2008 o 23:59, Ardival napisał:

Wiesz..podobno nie istnieje takie coś jak prawdziwa przyjaźń z dziewczyną,


Istnieje :) Bo sam miałem taką przyjaźń. Ale jest jedne warunek - nie pociągacie się nawzajem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się