Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Polska wersja językowa Starcrafta II pozostawia wiele do życzenia

126 postów w tym temacie

Dnia 09.02.2010 o 08:48, Phobos_s napisał:

A tu niestety pojechałeś. Wydaje się, że niewiele wiesz na temat pracy i obowiązków tłumacza.

Wiem wystarczająco dużo aby rozumieć, że w pracy tłumacza obowiązuje jedna zasada: "Nie ma żadnych zasad".
Tłumaczenia są różne - od wiernych po dobre. Jedynym kryterium tłumaczenia gier, które tak naprawdę obowiązuje jest zadowolenie większości odbiorców tłumaczenia. A to najłatwiej mierzy się ilością odbiorców w podobnej grupie. Jeżeli więc SC2 zdobędzie w Polsce podobny udział w rynku, co na rynkach angielskojęzycznych lub innych, to trzeba będzie uznać, że tłumaczenie jest dobre - niezależnie od miauczenia i wylanych żalów przez fanów czystości jedynego i słusznego j. angielskiego.
Z poprzednich premier wielu różnych gier wynika taki wniosek, że zawsze istnieje niewielka grupa malkontentów, którym niczym nie można dogodzić. Najlepsze tłumaczenie dla nich to jego całkowity brak. Mnóstwo niezłych polonizacji było opluwanych, za to jakimś cudem niektóre koszmarne polonizacje jakoś nie trafiały przed oczy tych purystów językowych.

Tłumaczenie SC2 jest o tyle łatwe, że z założenia nie ma tam bardzo dużo "normalnego" tekstu. Za to jest mnóstwo nazw własnych, których przetłumaczenie to koszmar. I jakie by nie było to tłumaczenie, to zawsze ta sama grupa ludzi będzie marudzić.

Dnia 09.02.2010 o 08:48, Phobos_s napisał:

Z definicji tłumaczenie musi być wierne.

To co jest w grach, to nie tłumaczenie, lecz polonizacja - jest to właśnie adaptacja produktu do naszego języka i naszego obszaru narodowego. Poza tym nie ma czegoś takiego jak absolutna wierność ponieważ słowa i frazy różnych języków mają różne zakresy znaczeniowe, a nawet różne znaczenia. Liczba słów mających tylko jedno znaczenie w każdym kontekście, to margines każdego języka. Zwykle ogranicza się tylko do rzeczowników.

Dnia 09.02.2010 o 08:48, Phobos_s napisał:

Jeśli mówisz, że tłumaczenie nie musi być "doskonałe"
to znaczy, że nie mówimy już o tłumaczeniu a o adaptacji.

Dokładnie. Nie robi się tłumaczeń gier ponieważ gdyby to było możliwe, to odpalałoby się dla każdej gry jakiegoś agenta przetwarzającego w locie napisy oryginalne na polskie. Tłumaczenie byłoby wierne, ale byłaby to bzdura. Takie wierne tłumaczenia słownikowe mają pirackie kopie oferowane nam "ze wschodu". I to rzeczywiście można nazwać "tłumaczeniem". Ale na pewno nie polonizacją.

Dnia 09.02.2010 o 08:48, Phobos_s napisał:

Teoria przekładu to ogromny obszar badawczy i pole wielu dyskusji.

OK, to niech badacze nadal dyskutują. A polonizacje gier robią praktycy. Jedni robią to dobrze, a inni źle. Tyle, że SC2 jest bardzo kiepskim kryterium na ocenę jakości polonizacji. Natomiast kryterium jakości tłumaczenia to już w ogóle porażka bo jak przetłumaczyć neologizmy? To se ne da pane Havranek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wielki Templariusz... dobre...

Gdyby ci tłumacze zajmowali się Warcraft 3 mielibyśmy ''''Wielkie Elfy'''', nie ''''Wysokie Elfy'''' :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 10:41, hallas napisał:

* Marine - zostaje w oryginale ! - Skąd ten wykrzyknik? Piechota morska może i wiernym
jest tłumaczeniem, ale czy nie wywoływało by to jakiegoś wewnętrznego sprzeciwu?


Każdy wie, co to Marine. Zgadzam się.

Dnia 09.02.2010 o 10:41, hallas napisał:

* Wielki Templariusz - High Templar - wbrew innym opiniom uważam to za dobre dobranie
słów - coś jak Wielki Mistrz, ale jedna uwaga jest taka - nie wiem czy to odzwierciedla
jego funkcję w grze.


Wielki Templariusz, mały templariusz. Ja bym wywalił w ogóle ten epitet na początku. To nie ma być dosłowne tłumaczenie, tylko mające zachować klimat gry, tak ? Niech zostanie samo Templariusz albo Templariusz Khala (Khala, to taka jakby religia Protossów, ścieżka życia). Ale bez tego "Wielkiego", proszę :-)

Dnia 09.02.2010 o 10:41, hallas napisał:

* Zelot - Zealot --- a nie zealota?


Fanatyk... ale to jakoś nie pasuje mi do Zealota jako do jednostki. Ja bym go nazwał ... nie wiem. :-( To wymaga dłuższej medytacji. ;-) Może po prostu Wojownik lub coś równie prostego. W końcu to piechurzy.
Albo pozostawić bez zmian.

Dnia 09.02.2010 o 10:41, hallas napisał:

* Karakan - Roach --- Prawdopodobnie to jest literówka i miało być Karaczan


Karaluch... nie wiem jeszcze co to za jednostka, także ciężko mi powiedzieć. A może Żuk ? ;-)

Dnia 09.02.2010 o 10:41, hallas napisał:

* Zergling - zostaje w oryginale ! - Ja bym to przetłumaczył "Zerglątko"...


Ja bym pozostawił bez zmian... ta nazwa dość dobrze się przyjęła, a zerglingi ciężko nazwać z wyglądu lub z czegokolwiek w ogóle... chyba że pieski. :-) Podobnie jak inne jednostki Zergów z ing, isk itp. na końcu nazwy.
Oby tylko nie przetłumaczyli Hydraliska na Jozin z Bazin, to będzie dobrze. ;-P

Dnia 09.02.2010 o 10:41, hallas napisał:

* Rekieterzy Raynora - Raynors Riders - tu ktoś wykazał za dużo inwencji, ja ze słowem
rekietier spotkałem się tylko w odniesieniu do ruskiej mafii.


Rekieterzy Raynora ? To brzmi jak Czołg Landa (tłumaczenie nazwy "Land Raider") ... czyli lekka porażka.
Jeźdźcy Raynora też nie, bo to bardziej pod fantasy podchodzi. Ale np. ... zaraz, a to jest nazwa jednostki ? Czy może jakiejś formacji lub frakcji ? Może np. Partyzanci albo Strzelcy. :-) Kompani, Maruderzy lub Szturmowcy. Trzeba by nad tym pomyśleć lub całkowicie zmienić nazwę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 09:50, Vergil7 napisał:

Blizzard tak skonstruował kampanię w SC2, że nie trzeba znać fabuły z SC1 żeby się połapać,
dlatego nie rozumiem czemu mieliby spolonizować pierwszą część.

Tu nie chodzi o znajomość fabuły z SC1. Chodzi o to aby utworzyć standard polonizowania tego świata gry. Podejrzewam bowiem, że na SC2 się nie skończy. Mając zawsze niespolonizowaną oryginalną grę nigdy nie uda się przekonać, że polonizacja dwójki jest spójna z jedynką. Tym bardziej, że sumaryczna liczba tekstu w obu grach jest naprawdę śmieszna.

Dnia 09.02.2010 o 09:50, Vergil7 napisał:

Tłumaczenia stały na bardzo wysokim poziomie, a to drugie było moim zdaniem nawet lepsze i bardziej klimatyczne od oryginału.

Mylisz się. To były adaptacje. Tłumaczenia w tych grach wywołałyby u Ciebie odruch wymiotny. ;)
I polonizacje te były właśnie tak dobre, że nie były wierne. Szczególnie Planescape: Torment.
Spójrz na to obiektywnie. Porównaj tekst angielski z polskim odpowiednikiem. "Wierne" tłumaczenie byłoby w najlepszym razie byle jaką polonizacją.

W przypadku SC2 tłumacze muszą na nowo wytworzyć świat Starcrafta, który byłby zrozumiały dla Polaka. Jeżeli trzeba na dodatek dopasować skróty klawiaturowe, to jest to coś bliskiego Mission Impossible.

Dnia 09.02.2010 o 09:50, Vergil7 napisał:

Gdyby polska wersja SC2 stała na równie wysokim poziomie, to z pewnością i
wielu "starych wyjadaczy" by nią nie pogardziło.

Z mojej obserwacji wynika coś zupełnie odwrotnego. Jeżeli ktoś zna dobrze język oryginału, to nawet nie zawraca sobie głowy wersją adaptowaną. No chyba, że w grę wchodzą pieniądze. Ale w takim wypadku takie osoby też nie powinny lamentować bo jak już napisałem polonizacje nie są dla takich osób.

Dnia 09.02.2010 o 09:50, Vergil7 napisał:

I po trzecie, czemu uważasz, że SC2 będzie słabe? Jedynka okazała się być jedną z
najlepiej sprzedających się gier w historii i fani grają w nią do dziś na całym świecie.

OK. Jedynka na tamte czasy była czymś innowacyjnym. Co prawda zrzynała masę rozwiązań z innych gier, ale ponieważ te rozwiązania nie miały więcej niż kilka miesięcy, to gra jawiła się jako koncepcyjna nówka.
SC2 nie będzie miała takiego komfortu. Praktycznie jest uwiązana do rozwiązań znanych z jedynki bo jest to renta jaką trzeba zapłacić za bardzo licznych obecnych graczy. Może się więc okazać, że nie podpasuje nowym graczom, a z powodu niewielkich zmian i "zmęczenia materiału" nie podpasuje również tym dotychczasowym (vide polonizacja i inne adaptacje w różnych krajach).

Dnia 09.02.2010 o 09:50, Vergil7 napisał:

Do te pory, przez te kilkanaście lat, Blizzard wydawał same klasyki i nigdy nie pozwolił sobie na wydanie niedopracowanej gry.

Święta prawda. Ale co do technicznej doskonałości nie mam żadnych obaw czy zastrzeżeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 11:14, Dann napisał:

Wielki Templariusz, mały templariusz. Ja bym wywalił w ogóle ten epitet na początku.

Zastanawiałem się też nad Wielki Mistrz Templariuszy, ale to z kolei ja popuszczam wodze wyobraźni.

Dnia 09.02.2010 o 11:14, Dann napisał:

Fanatyk...

Fanatyk? To chyba nie ten wydźwięk - ale fani SC powinni wiedzieć czy to pasuje do ich religii czy nie. Ostatnio takie słowo tłumaczyłem w Middle-Earth Quest i pasowało mi tam Poplecznik (bo zealota też mi się nie podobał)

Dnia 09.02.2010 o 11:14, Dann napisał:

Wojownik lub coś równie prostego.

Brainstorm trwa.

Dnia 09.02.2010 o 11:14, Dann napisał:

> * Karakan - Roach --- Prawdopodobnie to jest literówka i miało być Karaczan
Karaluch...

Prawie to samo.

Dnia 09.02.2010 o 11:14, Dann napisał:

> * Zergling - zostaje w oryginale ! - Ja bym to przetłumaczył "Zerglątko"...
Ja bym pozostawił bez zmian...

Tu też mi chodziło o ten wykrzyknik. Przecież nik normalny nie nawał by tak swoich milusich piesków rozdzierających ba strzępy marines... A psychole to pewnie mówią "O! Wyluły mi się zerglątka, czas na rush!"

Dnia 09.02.2010 o 11:14, Dann napisał:

Oby tylko nie przetłumaczyli Hydraliska na Jozin z Bazin, to będzie dobrze. ;-P

Tych nazw bym nie ruszał. Są bez odpowiednika polskiego bo to nowe słowa.

Dnia 09.02.2010 o 11:14, Dann napisał:

Rekieterzy Raynora ? To brzmi jak Czołg Landa (tłumaczenie nazwy "Land Raider") ... czyli
lekka porażka.

I Ścigacz Landa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 10:50, Phobos_s napisał:

Miałem kiedyś podobne doświadczenie. Tyle, że to nie było z SC tylko jakąś grą ''diablo-podobną''
:)
Tłumaczenie na polski było robione chyba przez Rosjan ;)
Najlepszym momentem było gdy chciało się podnieść jakieś graty a ekwipunek był pełen.
Nasz super-hero-bohater mówił (tak tłumaczenie z "polskimi" aktorami), uwaga:
- Nosisz za dużo ciąży!

Padłem :)


:-D

W przypadku SC2 takich akcji raczej nie będzie, ale mimo wszystko przyzwyczajenie robi swoje. Poza tym ja mam jakąś dziwną słabość do angielskiego. Nie znam tego języka tak dobrze jak polskiego, ale i tak zawsze coś mnie do niego ciągnie. ;-) Jest jakby bardziej swobodny i melodyjny. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 11:06, Olamagato napisał:

Wiem wystarczająco dużo aby rozumieć, że w pracy tłumacza obowiązuje jedna zasada: "Nie
ma żadnych zasad".


To co napisałeś udowadnia właśnie, jak mało wiesz na ten temat. Jest bardzo wiele zasad których dobry tłumacz powinien się trzymać.
Chociażby wierność oryginałowi, wywarcie takiego samego wrażenia na ''czytelnikach'' docelowych jakie mieli ''czytelnicy'' oryginalni, czy zasady poprawności językowej.
Niestety to co zostało zaproponowane powoduje ból zębów.

Dnia 09.02.2010 o 11:06, Olamagato napisał:

Tłumaczenie SC2 jest o tyle łatwe, że z założenia nie ma tam bardzo dużo "normalnego"
tekstu. Za to jest mnóstwo nazw własnych, których przetłumaczenie to koszmar. I jakie
by nie było to tłumaczenie, to zawsze ta sama grupa ludzi będzie marudzić.


A co rozumiesz przez "normalny" tekst? Opisy przyrody? Dialogi nie są normalnym tekstem?

Dnia 09.02.2010 o 11:06, Olamagato napisał:

To co jest w grach, to nie tłumaczenie, lecz polonizacja - jest to właśnie adaptacja
produktu do naszego języka i naszego obszaru narodowego. Poza tym nie ma czegoś takiego
jak absolutna wierność ponieważ słowa i frazy różnych języków mają różne zakresy znaczeniowe,
a nawet różne znaczenia. Liczba słów mających tylko jedno znaczenie w każdym kontekście,
to margines każdego języka. Zwykle ogranicza się tylko do rzeczowników.


Mylisz się. Gramy w gry TŁUMACZONE a nie w adaptacje. Jeśli gra byłaby adaptowana to z tekstu nie poznałbyś, że to ta sama gra.
Jednoznaczność bądź wieloznaczność słów w językach nie ma tutaj żadnego znaczenia bo dobry tłumacz jest ich świadom i wie jak z nich korzystać.

Dnia 09.02.2010 o 11:06, Olamagato napisał:

Dokładnie. Nie robi się tłumaczeń gier ponieważ gdyby to było możliwe, to odpalałoby
się dla każdej gry jakiegoś agenta przetwarzającego w locie napisy oryginalne na polskie.
Tłumaczenie byłoby wierne, ale byłaby to bzdura. Takie wierne tłumaczenia słownikowe
mają pirackie kopie oferowane nam "ze wschodu". I to rzeczywiście można nazwać "tłumaczeniem".
Ale na pewno nie polonizacją.


Bez komentarza :)
Dobre tłumaczenie jest i wierne i sensowne. Czego nie można powiedzieć o przedstawionych przykładach.

Dnia 09.02.2010 o 11:06, Olamagato napisał:

OK, to niech badacze nadal dyskutują. A polonizacje gier robią praktycy. Jedni robią
to dobrze, a inni źle. Tyle, że SC2 jest bardzo kiepskim kryterium na ocenę jakości polonizacji.
Natomiast kryterium jakości tłumaczenia to już w ogóle porażka bo jak przetłumaczyć neologizmy?
To se ne da pane Havranek.


Polonizacje powinni robić praktycy ale nie partacze. W tym wypadku tłumaczenie jest bardzo kiepskie.
I czemu SC2 jest złym kryterium? Jeśli gra jest tłumaczona to Ty, ja i ktokolwiek inny ma prawo oczekiwać tłumaczenia dobrego a nie zrobionego bez odpowiedniego podejścia do tematu.
I jak powiedziałem dobry tłumacz z neologizmami tez sobie poradzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 11:06, Olamagato napisał:

> A tu niestety pojechałeś. Wydaje się, że niewiele wiesz na temat pracy i obowiązków
tłumacza.
Wiem wystarczająco dużo aby rozumieć, że w pracy tłumacza obowiązuje jedna zasada: "Nie
ma żadnych zasad".

Brak zasad obowiązuje jedynie tłumaczy robiących coś dla cioci oraz absolwentów Filologii Angielskiej Wyższej Szkoły imienia wpisów do WKU.

Dnia 09.02.2010 o 11:06, Olamagato napisał:

Tłumaczenia są różne - od wiernych po dobre. Jedynym kryterium tłumaczenia gier, które
tak naprawdę obowiązuje jest zadowolenie większości odbiorców tłumaczenia. A to najłatwiej
mierzy się ilością odbiorców w podobnej grupie. Jeżeli więc SC2 zdobędzie w Polsce podobny
udział w rynku, co na rynkach angielskojęzycznych lub innych, to trzeba będzie uznać,
że tłumaczenie jest dobre - niezależnie od miauczenia i wylanych żalów przez fanów czystości
jedynego i słusznego j. angielskiego.

Udział SC2 w polskim rynku pokaże jedynie, jak dobra była akcja marketingowa poprzedzająca jego wydanie, oraz jaka jest jakość samej gry. Polonizacja jest dodatkiem, który nie wpłynie znacząco na sprzedaż tuż po premierze (dla szerokiej grupy odbiorców, z których wielu nie będzie miało nawet styczności z naszymi dywagacjami - po prostu pójdą do sklepu i kupią SC2). Ewentualny wpływ polonizacji na sprzedaż może nastąpić w momencie "okrzępnięcia" tytułu na rynku.

Dnia 09.02.2010 o 11:06, Olamagato napisał:

Z poprzednich premier wielu różnych gier wynika taki wniosek, że zawsze istnieje niewielka
grupa malkontentów, którym niczym nie można dogodzić. Najlepsze tłumaczenie dla nich
to jego całkowity brak.

Owszem, są i tacy fanatycy.

>Mnóstwo niezłych polonizacji było opluwanych, za to jakimś cudem

Dnia 09.02.2010 o 11:06, Olamagato napisał:

niektóre koszmarne polonizacje jakoś nie trafiały przed oczy tych purystów językowych.

Tłumaczenie SC2 jest o tyle łatwe, że z założenia nie ma tam bardzo dużo "normalnego"
tekstu. Za to jest mnóstwo nazw własnych, których przetłumaczenie to koszmar. I jakie
by nie było to tłumaczenie, to zawsze ta sama grupa ludzi będzie marudzić.

Marudy się zawsze znajdą, ale to nie oznacza, że powinno się im dawać "pożywkę" na srebrnej tacy.

Dnia 09.02.2010 o 11:06, Olamagato napisał:

OK, to niech badacze nadal dyskutują. A polonizacje gier robią praktycy.

Te teorie przekładu są badane również ze względu na ich zastosowanie praktyczne. Praktyk !=Partacz. Tak samo jak Tłumacz!=tłumok

>Jedni robią to dobrze, a inni źle.
I właśnie o to w sumie chodzi w tej dyskusji. Oni zrobili to źle
>Tyle, że SC2 jest bardzo kiepskim kryterium na ocenę jakości polonizacji.

Dnia 09.02.2010 o 11:06, Olamagato napisał:

Natomiast kryterium jakości tłumaczenia to już w ogóle porażka bo jak przetłumaczyć neologizmy?
To se ne da pane Havranek.

Da se, da. Jak je przetłumaczyć? Najkrótszą poradą jest chyba taka ---> Neologizmy tłumaczymy dobrze.

A jeszcze na koniec pragnę pozdrowić cały klub "Lepsza jakakolwiek polonizacja od żadnej" w imieniu gier Far Cry oraz Westerner. Och studnia, to znaczy "Oh well"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Napis "MODERATOR" przy nicku zobowiązuje.
OK. Bardziej mi chodziło o fanboyów (i to raczej nieokreślonych), a nie graczy jako takich.
Ale skoro wziąłeś to do siebie i uważasz, że angielskie "shut up" widoczne w wielu miejscach na wielu angielskojęzycznych forach jest znacznie mniej obraźliwe to przepraszam.

Dnia 09.02.2010 o 09:53, Ringno5 napisał:

To ciekawe. A niby dlaczego nie ma dla nich ratunku? Czy granie w SC to jakaś choroba?

Nie ma ratunku w sensie przekonania ich do polonizacji. Bo jeżeli ktoś uważa adaptacje językowe za samo zło, to jak przekonać kogoś takiego do polonizacji, na którą nałożone są sprzeczne wymagania? Taka polonizacja, to zawsze będzie kompromis - czasem bardzo trudny. A co jeżeli wszelkie możliwe poprawne tłumaczenia jakiegoś wyrazu nie zawierają niezbędnej litery? Wtedy trzeba użyć błędnego tłumaczenia, które tylko częściowo musi oddawać sens oryginału.

Dnia 09.02.2010 o 09:53, Ringno5 napisał:

Genialnym przykładem jak NIE należy tłumaczyć jest Jerzy Łoziński,
którego tłumaczenie ostatniego tomu cyklu Korpus do dziś wywołuje ból zębów.

Dziwię się polskiemu rynkowi jakim cudem po tłumaczeniu przez tego gościa "Władcy Pierścienia" pracuje on wciąż jako tłumacz...

Dnia 09.02.2010 o 09:53, Ringno5 napisał:

Mhm. Ciekawe. Granie w SC do dziś - be. Dołączanie SC do SC2 - cacy. Intrygujące...
Jedyna część, z którą się mógłbym zgodzić, to to, że dołączenie SC1 do dwójki mogłoby
być ciekawym pomysłem.

Nie napisałem, że granie w SC jest "be". Napisałem tylko aby osoby takie nie krytykowały *bez sensu* polonizacji, która i tak nie będzie przeznaczona dla nich.

Dnia 09.02.2010 o 09:53, Ringno5 napisał:

No pewnie. Przecież koniec lat 90-tych to nadal czasy głębokiego stalinizmu w Polsce...

Sprawdź jaki procent Polaków znał wtedy zachodnie języki obce w stopniu wystarczającym do swobodnego porozumiewania. Dzisiaj są to procenty - bynajmniej nie ogromne, a wtedy promile. Wielu tak naprawdę uczyło się na Starcrafcie j.angielskiego.

Dnia 09.02.2010 o 09:53, Ringno5 napisał:

Dziwne założenie. Biorąc pod uwagę, że większość graczy to osoby w okolicach 15-25 lat
(wtedy), czyli uśredniając - 20 lat

Mylisz się. W gry nie grały tylko dzieciaki. Dzisiaj wielu z dawnych graczy w SC ma powyżej 40 i więcej lat i dzieciaki w wieku 5-15 lat. I to dla tych dzieciaków potrzebna będzie polonizacja - oczywiście dla tych, które nie mają angielskiego w szkole - a jest wciąż takich mnóstwo. Na przykład choć jestem już w kategorii wiekowej "bardzo stary", to mam synka który w wieku 5-lat gra w SC i co chwilę zamęcza mnie o tłumaczenie co jest tam napisane.

Dnia 09.02.2010 o 09:53, Ringno5 napisał:

Bo chyba waść nie do końca przemyślałeś powyższe...

Chyba nie do końca znasz fakty.

Dnia 09.02.2010 o 09:53, Ringno5 napisał:

Oczywiście. Odrzućmy głosy tych, którzy wiedzą cokolwiek o tej grze i którzy mogliby
wręcz coś wnieść do polonizacji.

Co wnieść? Lament i załamywanie rąk? Albo publiczne obrażanie się na polonizację? Bo sensownych argumentów jak na razie znalazłem bardzo niewiele.

Dnia 09.02.2010 o 09:53, Ringno5 napisał:

Mając do wyboru pełną wersję polską lub wersję oryginalną, ZAWSZE wybiorę oryginalną.

I właśnie o tym napisałem. Daj więc sobie spokój i kup sobie wersję oryginalną. A jeżeli chcesz pomóc, to raczej wskażesz co i jak można ulepszyć, prawda? Natomiast to co widzę, to mnóstwo narzekań bez żadnych propozycji. A łatwo jest napisać: "jest do kitu".

Dnia 09.02.2010 o 09:53, Ringno5 napisał:

Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by wydawać łączone, polsko-angielskie wersje.

Pieniądze. Mnóstwo kolorowych pieniędzy. :)
Masz na to jakiś argument? I wiedz, że ten problem nie robią nasi. Tylko Ci oryginalni. :)

Dnia 09.02.2010 o 09:53, Ringno5 napisał:

Można? Można. Więc czemu nagle mamy z tego rezygnować?

Zapytaj się właścicieli tytułu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 11:33, Phobos_s napisał:

Chociażby wierność oryginałowi, wywarcie takiego samego wrażenia na ''czytelnikach''
docelowych jakie mieli ''czytelnicy'' oryginalni, czy zasady poprawności językowej.
Niestety to co zostało zaproponowane powoduje ból zębów.


IMO wszystko zależy od złożoności tłumaczonych tekstów, ale w pewnych przypadkach wierności oryginałowi i zachowania klimatu nie da się osiągnąć poprzez "zwykłe tłumaczenie"... trzeba w tym celu zacząć niejako adoptować pewne zwroty do danego języka. I nie mam tu na myśli pojedynczych wyrazów czy nazw tylko całe dialogi, opisy czy teksty piosenek (szczególnie to ostatnie jest tego najlepszym przykładem).

Dnia 09.02.2010 o 11:33, Phobos_s napisał:

Mylisz się. Gramy w gry TŁUMACZONE a nie w adaptacje. Jeśli gra byłaby adaptowana to
z tekstu nie poznałbyś, że to ta sama gra.


Ale akurat niestety nie zawsze się da. Nie wiem jak w SC2, ale często nie da się przetłumaczyć danego tekstu zachowując jego oryginalny wydźwięk lub tym bardziej treść. Czasami jest tak, że dany zwrot jest o czymś zupełnie innym niż w oryginale, a mimo to zdaje egzamin. Bo ważniejsze jest jednak to, że pasuje do danego języka i oddaje klimat danej sceny (szczególnie to drugie). Ale to już jest właśnie czymś w rodzaju adaptacji... może nie w dosłownym znaczeniu tego słowa, ale coś w tym jest. :-)

Dnia 09.02.2010 o 11:33, Phobos_s napisał:

I czemu SC2 jest złym kryterium? Jeśli gra jest tłumaczona to Ty, ja i ktokolwiek inny
ma prawo oczekiwać tłumaczenia dobrego a nie zrobionego bez odpowiedniego podejścia do
tematu.


W Starcrafcie 1 nie ma jakichś złożonych dialogów, rymów, wierszy, tekstów, wykwintnych opisów itp. Za to jest dużo nazw własnych, które, jak wielu potwierdzi, lepiej pozostawić bez zmiany.
I jeśli w SC2 będzie podobnie, to tutaj akurat zgadzam się niejako z Panem Olamagato. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 12:23, Olamagato napisał:

Dziwię się polskiemu rynkowi jakim cudem po tłumaczeniu przez tego gościa "Władcy Pierścienia"
pracuje on wciąż jako tłumacz...

To nie było złe tłumaczenie. Po prostu odbiegało mocno od tego co dotąd przetłumaczono z twórczości Tolkiena, nie zgadzało się z polskim kanonem jego twórczości. Inna sprawa, że Silmarilion też jest źle przetłumaczony - Maria Skibniewska nie ukończyła go bo zmarła, książka jest wydana bez korekty, bez ponownego przeczytania w poszukiwaniu błędów... Co więcej ostatnio, jak tłumaczyłem Middle-Earth Quest (amatorsko), miałem możliwość konsultacji z oryginałem Władcy Pierścieni i nawet natrafiłem na błąd w postaci pominięcia zdania. Tłumaczenie to sprawa nieprosta. Łoziński natomiast tłumaczy też inne rzeczy i nie spotkały się one z takim przyjęciem jak Władca Pierścieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 12:24, Dann napisał:

IMO wszystko zależy od złożoności tłumaczonych tekstów, ale w pewnych przypadkach wierności
oryginałowi i zachowania klimatu nie da się osiągnąć poprzez "zwykłe tłumaczenie"...
trzeba w tym celu zacząć niejako adoptować pewne zwroty do danego języka. I nie mam tu
na myśli pojedynczych wyrazów czy nazw tylko całe dialogi, opisy czy teksty piosenek
(szczególnie to ostatnie jest tego najlepszym przykładem).

>

Dnia 09.02.2010 o 12:24, Dann napisał:

Ale akurat niestety nie zawsze się da. Nie wiem jak w SC2, ale często nie da się przetłumaczyć
danego tekstu zachowując jego oryginalny wydźwięk lub tym bardziej treść. Czasami jest
tak, że dany zwrot jest o czymś zupełnie innym niż w oryginale, a mimo to zdaje egzamin.
Bo ważniejsze jest jednak to, że pasuje do danego języka i oddaje klimat danej sceny
(szczególnie to drugie). Ale to już jest właśnie czymś w rodzaju adaptacji... może nie
w dosłownym znaczeniu tego słowa, ale coś w tym jest. :-)

>

Dnia 09.02.2010 o 12:24, Dann napisał:

W Starcrafcie 1 nie ma jakichś złożonych dialogów, rymów, wierszy, tekstów, wykwintnych
opisów itp. Za to jest dużo nazw własnych, które, jak wielu potwierdzi, lepiej pozostawić
bez zmiany.
I jeśli w SC2 będzie podobnie, to tutaj akurat zgadzam się niejako z Panem Olamagato.
:-)


Masz dużo racji w tym co piszesz :) Jednak biorąc pod uwagę, że rozmawiamy o tłumaczeniu gry a nie wiersza nie popadajmy w skrajności :)
Świetnym przykładem zupełnej zmiany oryginału jest np. film pt. ''Eternal Sunchine of the Spotless Mind'' który został ''przetłumaczony'' jako ''Zakochany bez pamięci''. Jeśli ktoś ten film widział, wie, że tłumaczenie jest wręcz genialne.
Jenak w przypadku SC czy jakiejkolwiek innej gry nie mamy do czynienia z aż taką poetyką, żeby robić jakieś wygibasy adaptacyjne.
Tekst prosty który raczej będzie przeważał w SC nie powinien stwarzać problemu przy ''normalnym tłumaczeniu''.

Nazwy własne oczywiście najlepiej zostawiać nietknięte. I nikt tutaj raczej nie ma za złe, ze Zergling pozostał Zerglingiem a Banshee została Banshee. Chodzi o ewidentne błędy i ''nieporęczność'' tłumaczenia innych rzeczy.
Tak jak było wcześnie wspomniene: czemu Zealot to Zelot, czemu Crucio Siege Tank to tylko Czołg, czemu Roach to Karakan?

Przypominam. Nikt kto zabiera tutaj głos nie jest przeciw tłumaczeniu. Jedynie przeciw ZŁEMU tłumaczeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 12:58, Phobos_s napisał:

Jednak biorąc pod uwagę, że rozmawiamy o tłumaczeniu
gry a nie wiersza nie popadajmy w skrajności :)


Prawda, prawda. :-)
Ale czasem odwołanie się do skrajności jest jedynym sposobem na przekazanie danego punktu widzenia. A nawet wtedy wielu i tak go nie zaakceptuje. Jak to powiedział bodajmy Zoltan Chivay do Jaskra: "Nie rozpoznałbyś strategii nawet gdyby wyskoczyła zza krzaków i kopnęła Cię w dupę". :-)

Dnia 09.02.2010 o 12:58, Phobos_s napisał:

Świetnym przykładem zupełnej zmiany oryginału jest np. film pt. ''Eternal Sunchine of
the Spotless Mind'' który został ''przetłumaczony'' jako ''Zakochany bez pamięci''. Jeśli
ktoś ten film widział, wie, że tłumaczenie jest wręcz genialne.


Filmu niestety nie kojarzę, ale faktycznie oryginalne tłumaczenie oryginalnego tytułu (dosłownie :-)).

Dnia 09.02.2010 o 12:58, Phobos_s napisał:

Jenak w przypadku SC czy jakiejkolwiek innej gry nie mamy do czynienia z aż taką poetyką,
żeby robić jakieś wygibasy adaptacyjne.
Tekst prosty który raczej będzie przeważał w SC nie powinien stwarzać problemu przy ''normalnym
tłumaczeniu''.


I właśnie dlatego SC2 może faktycznie nie jest zbyt dobrym kryterium oceny takiej pracy... brak niejako pola do popisu. :-)

Dnia 09.02.2010 o 12:58, Phobos_s napisał:

Nazwy własne oczywiście najlepiej zostawiać nietknięte. I nikt tutaj raczej nie ma za
złe, ze Zergling pozostał Zerglingiem a Banshee została Banshee. Chodzi o ewidentne błędy
i ''nieporęczność'' tłumaczenia innych rzeczy.


Jak np. Overlord - Kierownik. :-D
Ja, będąc szefem oddziału polonizacyjnego SC2, już bym wam strzelił polonizację... zamiast grać, byście się brechtali godzinami. :-P

Dnia 09.02.2010 o 12:58, Phobos_s napisał:

Tak jak było wcześnie wspomniene: czemu Zealot to Zelot, czemu Crucio Siege Tank to tylko
Czołg, czemu Roach to Karakan?


1. A co to w ogóle za słowo "Zelot" ? Coś jak Odlot albo Nalot ?
2. Czy słowo "Crucio" to nazwa własna czy ma jakieś konkretne tłumaczenie ?
3. Czy chciałbyś, aby jakaś jednostka w grze nazywała się karaluch ? Może po angielsku nie brzmi to tak groteskowo. ;-) To dodajmy jeszcze Glizdę ludzką, Muchę końską i Biedronkę pasiastą.

Dnia 09.02.2010 o 12:58, Phobos_s napisał:

Przypominam. Nikt kto zabiera tutaj głos nie jest przeciw tłumaczeniu. Jedynie przeciw
ZŁEMU tłumaczeniu.


Ja uważam, że na świecie powinno się wprowadzić jeden wspólny język. Najlepiej koreański. :-P
Wtedy nie byłoby problemów z tłumaczeniami, a nazwa każdej jednostki w SC2 składałaby się z kilku kresek i szlaczków.
A jak ktoś się nie zgadza, to go do kopalni albo do prac nad wzbogacaniem uranu ... bez kombinezonu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 13:42, Dann napisał:

1. A co to w ogóle za słowo "Zelot" ? Coś jak Odlot albo Nalot ?
2. Czy słowo "Crucio" to nazwa własna czy ma jakieś konkretne tłumaczenie ?
3. Czy chciałbyś, aby jakaś jednostka w grze nazywała się karaluch ? Może po angielsku
nie brzmi to tak groteskowo. ;-) To dodajmy jeszcze Glizdę ludzką, Muchę końską i Biedronkę
pasiastą.


Ad 1.) Nie wiem. Dlatego wskazuję to jako błąd w tłumaczeniu.
Ad 2.) To raczej nazwa własna, więc jeśli już to powinien być Czołg Crucio. Ale sam "czołg" to trochę za mało. To tak jakby z naszego Rudego 102 robili ''Tank 102'' :)
Ad 3.) Karaluch raczej nie. Ale już Karaczan albo KarakOn (dawniej tak mówiono na karalucha) jest odrobinę lepsze :) Ale karakan?

Dnia 09.02.2010 o 13:42, Dann napisał:

Ja uważam, że na świecie powinno się wprowadzić jeden wspólny język. Najlepiej koreański.
:-P
Wtedy nie byłoby problemów z tłumaczeniami, a nazwa każdej jednostki w SC2 składałaby
się z kilku kresek i szlaczków.
A jak ktoś się nie zgadza, to go do kopalni albo do prac nad wzbogacaniem uranu ... bez
kombinezonu.


Już była taka próba :) W 1887 pan Ludwig Zamenhof stworzył Esperanto :) Miał być wspólny dla wszystkich :)
No może bez tych kopalni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 13:42, Dann napisał:

1. A co to w ogóle za słowo "Zelot" ? Coś jak Odlot albo Nalot ?


Czemu nie zelota?

Dnia 09.02.2010 o 13:42, Dann napisał:

2. Czy słowo "Crucio" to nazwa własna czy ma jakieś konkretne tłumaczenie ?


Nazwa własna, która wzięła się z z łacińskiego "torturuję".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 12:58, Phobos_s napisał:

Nazwy własne oczywiście najlepiej zostawiać nietknięte.


Może i lepiej, ale wówczas mamy grę pół polska pół angielską. Z tego powodu jak tłumaczyć to już raczej wszystko.

Dnia 09.02.2010 o 12:58, Phobos_s napisał:

I nikt tutaj raczej nie ma za
złe, ze Zergling pozostał Zerglingiem


Zergling nie przetłumaczysz. Jest to słowo wymyślone przez twórców i odpowiednika nie znajdziesz

Dnia 09.02.2010 o 12:58, Phobos_s napisał:

a Banshee została Banshee.


Zawsze mogła być kostucha, ale wówczas jako polakowi, nazwa kojarzyła by się raczej z jakimś nieumarłym, a nie statkiem powietrznym. Z kolei gdyby w oryginale był Eagle lub Hawk, spokojnie mogli by to przetłumaczyć na Orzeł/Jastrząb. Kojarzyłoby się od razu z ptakiem, czymś latającym. Nic dziwnego więc, że banshee zostaje banshee

Dnia 09.02.2010 o 12:58, Phobos_s napisał:

Tak jak było wcześnie wspomniene: czemu Zealot to Zelot,


A wolałbyś Fanatyk?. Wersja po polsku ma brzmieć i wyglądać po polsku. Jak czytasz angielską nazwę to też czytasz jako [''zelət] czyli bardzo blisko Zelota, tylko na papierze to dziwnie wygląda.

Dnia 09.02.2010 o 12:58, Phobos_s napisał:

czemu Crucio Siege Tank to tylko
Czołg,


No tutaj mogli zrobić Czołg Crucio, tylko wówczas nazwa była by pół na pół.

Dnia 09.02.2010 o 12:58, Phobos_s napisał:

czemu Roach to Karakan?


Wolałbyś grać karaluchem? A tak mamy coś co znaczy to samo, a brzmi moim zdaniem lepiej i lepiej pasuje do gry niż sam karaluch.

[edit] pisałem o zerglingu, ale mamy jeszcze baneling, którego da się przetłumaczyć. Może dostaniemy zmorlinga/zmoralinga albo zgublinga/zgubalinga :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 14:08, Daimon_Frey napisał:

A wolałbyś Fanatyk?. Wersja po polsku ma brzmieć i wyglądać po polsku. Jak czytasz angielską
nazwę to też czytasz jako [''zelət] czyli bardzo blisko Zelota, tylko na papierze
to dziwnie wygląda.


Lepsze byłoby zelota, bo przynajmniej jest poprawnie i bardzo podobnie jak w oryginale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 13:58, Phobos_s napisał:

Ad 3.) Karaluch raczej nie. Ale już Karaczan albo KarakOn (dawniej tak mówiono na karalucha)
jest odrobinę lepsze :) Ale karakan?


Karakan akurat jest poprawnym słowem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę, że powinni zostawić nazwy jednostek (wszystkie!) w oryginale, podobnie jak rozkazy (no wiecie, nie ruch, tylko move) i skróty klawiszowe, oraz (najważniejsze) głosy postaci. Polonizacja kinowa była by w sam raz. Ja nie będę grał w SC2 z jakimiś Boberkami, czy Dorocińskimi w roli Raynora. Dajcie spokój. Jak tak ma być, to kupie sobie np. na zavvi.com . A mogli by dać graczowi wybór - po polsku, czy po angielsku. I ktoś by się za to obraził?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować