Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Dnia 25.05.2006 o 18:02, DevilFish napisał:

Powodzenia ! Dołączam jutro ! Long Fangs z sierżantem Cortezem Devilfishem na czele :P



Od razu sierżantem ;p To ja chcę być gienerałem ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, mówi do Was Lampek z zaświatów :)

Cieszę się, że udało się mi zagrać, choć szczerze sądziłem, że jestem skazany na niepowodzenie :)

Wszystkie literówki i błędy, które wystąpią, są niezamierzone(jak zwykle ;D) ponieważ przemawiam do Was z Laptopa( a jakie to nędzne urządzenie - kazdy wie. No cóż... pech, pech no i jeszcze raz pech).

Pozdrawiam!

P.S Moja edycja aktualna, co się odwlecze to nie uciecze! :)
fabuła będzie inna, mam nadzieję że nikt sobie nie rezerwował po Sturnn''ie miszczowania? :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.05.2006 o 20:50, Lampek napisał:

Witajcie, mówi do Was Lampek z zaświatów :)

Cieszę się, że udało się mi zagrać, choć szczerze sądziłem, że jestem skazany na niepowodzenie
:)

Wszystkie literówki i błędy, które wystąpią, są niezamierzone(jak zwykle ;D) ponieważ przemawiam
do Was z Laptopa( a jakie to nędzne urządzenie - kazdy wie. No cóż... pech, pech no i jeszcze
raz pech).

Pozdrawiam!

P.S Moja edycja aktualna, co się odwlecze to nie uciecze! :)
fabuła będzie inna, mam nadzieję że nikt sobie nie rezerwował po Sturnn''ie miszczowania? :p




Chyba nie , Sturnn mówił od razu ,że to tylko zamiana. A btw dlaczego zmieniłeś fabułę? Byłem przekonany ,że jesteś już u kresu przygotowań?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.05.2006 o 20:50, Lampek napisał:

P.S Moja edycja aktualna, co się odwlecze to nie uciecze! :)
fabuła będzie inna, mam nadzieję że nikt sobie nie rezerwował po Sturnn''ie miszczowania? :p


Za to mi się wydaje, że rezerwował Devilfish. Wspominał coś o prowadzeniu pierwszej edycji po maturach. No, a jak wiadomo matury teraz się kończą więc...
No nie wiem z nim byś musiał porozmawiać. Pewnie będzie potrzebował trochę więcej czasu na przygotowanie i poprowadzi po Tobie, ale nigy nic nie wiadomo.
W każdym bądź razie o prowadzeniu po maturac mówił na pewno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Oj chłopaky, chłopaky. Przeczytajcie posta w którym pisze,ze Lampkowi padł net. Jak byk tak stoi,że zamieniliśmy sie tylko miejscami. Pozatym po Lampku jest DEViANCE, który startuje 18 czerwca;) Po mnie Lampek prowadzi;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mówię to zanim się edycja zacznie, że dzisiaj już raczej nie napiszę. Musiałem się chyba czymś struć, gdyż mam zawroty głowy i tak zwane zwracanie pokarmów. Nie będe tu wchodził w pikantne szczegóły, gdyż ktoś może przypadkiem coś jeść. :) Ogólnie nie czuję się najlepiej. Mam nadzieję, że mój stary znajomy szpital się o mnie nie upomni kiedy to z podobnymi objawami trafiłem tam z niedoborem potasu. Cóż ja już idę i życzę Wam miłej gry. Gry w edycji oczywiście odmówić nie mogę. Trochę się chyba rozpisałem... Idę się jakoś wykurować do jutra. Polecę szlagierem: Idę spać! Nara! :) (czyt. dzisiaj mnie już nie będzie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No to ostatnia chwila na mały spamik...ekhem...znaczy post dyskusyjny;P
Życzę wszystkim udanej edycji, długiego życia i bla bla bla i wogóle ;)
Nowym życzę udanego debiutu a starym wyjadaczom ciekawej gry.
Dobra kończę i zmykam z tego topiku do końca edycji:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.05.2006 o 21:39, skyler napisał:

No to ostatnia chwila na mały spamik...ekhem...znaczy post dyskusyjny;P
Życzę wszystkim udanej edycji, długiego życia i bla bla bla i wogóle ;)
Nowym życzę udanego debiutu a starym wyjadaczom ciekawej gry.
Dobra kończę i zmykam z tego topiku do końca edycji:)




Nawzajem :D

No dobra panowie - wszystkim życzę powodzenia i udanej edycji a MG jak najlepszego debiutu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Fabułę zmieniłem, bo chyba nie udałoby się złapać klimatu SKazanych na Shawshank. Smutne ale co poradzić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

EDYCJA 67 by GEN.STURNN

Oto świat Czterdziestego Pierwszego Tysiąclecia. Od ponad stu wieków Imperatora zasiada na Złotym Tronie Ziemi.
Dzięki swej boskiej woli włada ludzkością. Dzięki sile swoich niezwyciężonych zastępów włada milionami planet. Jest gnijącym ciałem,utrzymywanym przy życiu dzięki mocy artefaktów pochodzących z Mrocznych Wieków Technologii. Jest Władcą Śmierci. Każdego dnia tysiące obywateli Imperium oddaje swe dusze w ofierze, by On mógł żyć wiecznie.
Zatrzymany między życiem a śmiercią, Imperator stoi wiecznie na straży ludzkości. Liczne floty okrętów kosmicznych przemierzają zamieszkane przez demoniczne istoty otchłanie Pustki, jedynej bramy między odległymi gwiazdami. Ich drogę oświetla Astronomican, psychiczne manifestacja woli Imperatora. Potężne armie na niezliczonej liczbie światów wznoszą broń w jego imieniu.
Jego najwierniejszymi żołnierzami są Adeptus Astrates, Kosmicznie Marines, bioinżynieryjnie modyfikowani nadludzie. Wspierają ich liczne legiony Gwardii Imperialnej, niezliczone regimenty i garnizony na planetach, wiecznie czujni śledczy Inkwizytorzy oraz Tech-Kapłani z Adeptus Mechanicus. Lecz jest ich wciąż zbyt mało, by zlikwidować stale obecne zagrożenie ze strony obcych ras, heretyków, mutantów...

***
Wielki Marszałek Rodan, powoli zmierzał w kierunku prywatnych komnat władcy kopca Verhun. Rodan miał bardzo niepokojące wieści. Sam nie wiedział co o tym myśleć. Nigdy nie przypuszczał, że kiedykolwiek będzie świadkiem ,,powtórki z historii”. Mimo, ze Wojna Gilidi została zażegnana wiele lat temu, a kopiec, z którym tak zaciekle walczyli został pokonany, nie wierzył w to co widział na wszystkich raportach.
Kopiec Aurelia znów sie zbroił. To spędzało Rodanowi sen z powiek. Mimo,że miasto, było dwukrotnie mniejsze niż samo Verhun, wystawiło do boju,armie idącą w miliony żołnierzy. Pierwsze dywizje pancerne juz wracały z ciężkimi stratami, informując o tysiącach czołgów, które zmierzały w kierunku Verhun. Rodan zdawał sobie sprawę,że nie dadzą rady odeprzeć tego ataku w bezpośrednim starciu. Mimo, ze sam kopiec zamieszkiwało blisko czterdzieści milionów ludzi, armią jaką miasto mogło wystawić,było pięćset tysięcy żołnierzy. W większości byli to rekruci, którzy nie widzieli wroga na oczy. Jedyną nadzieja dla kopca było nakłonienie Wielkiego Lorda do uruchomienia tarcz ochronnej wewnątrz miasta.
-Wielki Lord juz Pana oczekuje Marszałku. - Wysoki służący sprawiał wrażenie osoby, która była juz zmęczona życiem.
Rodan odpowiedział tylko skinieniem głowy i wszedł do środka. Sala sprawiała wrażenie mniejszej niż była w rzeczywistości. Ściany wyłożone najlepszym drewnem, podłoga marmurem. Na środku gabinetu, stało biurko a przy nim siedział stary człowiek, który najlepsze lata życia miał za sobą. Mówiąc coś do siebie przeszukiwał auto-archiwa.
Marszałek klęknął, jak nakazywał zwyczaj, by oddać cześć Wielkiemu Lordowi. Bał sie przekazać złe wieści człowiekowi, który tyle zrobił dla utrzymania pokoju między Verhun i Aurelią.
-A Marszałek Rodan. Co sprowadza tak znamienitego oficera do mnie?
-Lordzie, mamy wojnę. - Rodan bez ogródek postanowił przekazać wieści swemu władcy.
-Słucham? - Lord Markus wyglądał bardziej blado niż przed kilkoma chwilami. - Jeśli to jest żart. - Po chwili pojął,że Rodan mówi poważnie. - Mam nadzieje, że nie z... - Urwał w połowie zdania.
-Tak Panie Mój. Kopiec Aurelia rozpoczął wojnę, choć tym razem nie jest to zwykły konflikt o surowce. Ich armia liczy miliony żołnierzy. Nawet w tej chwili ich zagony pancerne prą w naszym kierunku nienapotykając silniejszego naporu.
-A nasze czołgi?
-Wszystkie dywizje, które ocalały, zostały odwołane do stolic. Liczy się każdy pojazd.
-Czego żąda Wysoka Rada?
-Ogłoszenia stanu oblężenia i natychmiastowego uruchomienia Tarczy.
-A ludzie, którzy nie zdąża przedostać sie na obręb murów zaporowych? - Dalszą dyskusje zagłuszyły wybuchy pocisków artyleryjskich.
-Wróg dotarł już na przedmieścia. Decyduj Panie. - Na skroni Marszałka zaczęły pojawiać sie krople potu.
Lord Markus nadal się wahał. Poświęcić kilka tysięcy istnień by uratować miliony? Szybkim krokiem ruszył w stronę panelu kontrolującego Tarczę. Wpisując kod aktywacyjny szybko powiedział. - Żołnierze na mury. Uruchomić wszystkie baterie Dział Obronnych.
-Wedle życzenia Panie.
Gdy Marszałek wyszedł z komnaty, Lord Markus został sam. Czy wszystko stracone? Czy lata starań poszły na marne? Jaki jest powód tego zdradzieckiego ataku?
Powoli usiadł przy swoim biurku. Nagle nowa nadzieja wstąpiła w starego człowieka. Może sie uda, pomyślał . Uruchomiwszy łącze między galaktyczne,rozpoczął nadawanie transmisji.

---------------------------------------------------

Pułkownik Nolan, jak co dzień miał obchód po Murze Oporowym. Zawsze szukał oznak nadciągających wojsk Kopca Aurelia. Nic, znów nic. Tylko ciągły obstrzał wrogiej artylerii przypominał o tym,ze w ogóle toczy się wojna. Bezpieczni za Murem i Tarczą, żołnierze nie przejmowali się zbytnio zaistniałą sytuacją. Nawet obecność Oficerów Politycznych nie zmieniała stanu rzeczy.
-Jeżeli Aurelia uderzy, to nie utrzymamy się nawet tygodnia. - Nolan obejrzał się za siebie. Mówił do niego młody Komisarz imieniem Lee.
-Skąd taki pesymizm Komisarzu? Czyżby nie wierzył Pan w odwagę naszych żołnierzy? - Nolan nie ukrywał ironii w głosie.
-Jedyną rzeczą w jaka wierze jest Imperator. A tych ,,żołnierzy” to trzeba porządnie w dupę kopnąć by się podnieśli i zaczęli cokolwiek robić.
-To przynajmniej Pan ma jakieś zajęcie. - Coś na horyzoncie przykuło uwagę Nolana. - Lee, niech Pan tu pozwoli.
Komisarz zbliżył się do pułkownika, kierując wzrok na miejsce, które ten wskazywał. Na całej linii horyzontu majaczyły sylwetki ciężko opancerzonych szturmowców Kopca Aurelia. Setki, jeśli nie tysiące identycznych postaci, odzianych w krwisto czerwone pancerze, zmierzały w kierunku Muru. Obłe hełmy, które nosili, przypominały te na głowach żołnierzy Pierwszego z Verhun. Z jednym wyjątkiem,twarz Aurelian zakrywały maski w kształcie ludzkich czaszek.
-Upiorny widok. - Powiedział Lee. Nolan pierwszy raz widział przestraszonego Oficera Politycznego.
Pułkownik szybko nawiązał łączność z innymi dowódcami. Trzeba było szybko postawić w stan gotowości wszystkie pozycje obronne.
-Komisarzu, proszę przygotować ludzi.
Lee tylko kiwnął głową i pobiegł w kierunku koszar.

---------------------------------------------


Morgan Sturnn stał na mostku ,,Dumy Fenrisa” i patrzył się w otchłań pustki,a raczej na olbrzymi statek hekskatedrę, który był centrum dowodzenia Imperialnej Krucjaty.
Powoli przechadzając się po mostku, sprawdzał wszystkie odczyty jaki i informacje radiowe, które docierały do statku. Nadal nie mógł wyjść z podziwu oglądając pradawny statek-matkę. ,,Furia Imperatora” była jednostką,która liczyła sobie dziesięć tysięcy lat i wciąż służyła Imperium. Choć statek pozostał ten sam,wiele się zmieniło. Miejsce Ojca Wszechrzeczy zajął Wielki Mistrz Wojny Macaroth. Teraz on dowodził Legionami Gwardii Imperialnej i innych formacji wojskowych.
Tylko nie nami, pomyślał Sturnn. W tym samym momencie otworzyła się śluza i na mostek wszedł nowy oficer. Zasalutował szybko i podał zapisany na tabliczce rozkaz od samego Wielkiego Wilka. Logan Grimmar właśnie wrócił z narady wojennej zwołanej przez Mistrza Wojny. Wszystko było jasne, Wielki Wilk ma nowe rozkazy. Sturnn cieszył się na tą myśl. Znów ruszają do boju, tam gdzie ich miejsce.
Morgan szybko wyszedł z pokładu dowódczego i udał sie do swoich komnat. Logan Grimmar życzył sobie porozmawiać z nim w cztery oczy. Każdy kto choć trochę znał Wielkiego Wilka, wiedział, że ten nie lubił czekać.
Wchodząc do kajuty, na Sturnn''a już czekał olbrzymi ekran, na którym widniała pogodna twarz Dowódcy.
-Jak zwykle się nie spieszysz, prawda Morganie?
-Niedawno dostałem rozkaz.
-Znów ruszamy do bitwy przyjacielu.
Sturnn nic nie odpowiedział. Nie musiał. Padł rozkaz.
-Kiedy?
-Natychmiast. Macaroth oddał pod moją komendę dwa Regimenty Błękitnokrwistych z Volpone.
-Przygotuje żołnierzy. - Sturnn rozłączył się i nie ukrywał radości. Wreszcie wracają do bitwy.
Morgan podszedł do centrali kontrolnej. Wpisał kod aktywacyjny. Po chwili urządzenie zaczęło przekazywać obraz z celi jednego z Braci-Sierżantów.
-Tak Panie? - Odezwał się Koening Lampegg.
-Zbierz wszystkich, za dwa kliki w moich komnatach.
-Wedle życzenia.
------------------------------------------------
Dokładnie dwa kliki później, w komnatach Wilczego Wodza, zebrali się wszyscy Bracia-Dowódcy.
Stali wyprostowani, dumni i zniecierpliwieni. Całe miesiące bezczynności pozostawiły na nich swoje piętno. Zwykłe, choć wyczerpujące, treningi nie były tym samym co wojna. Prawdziwa wojna. Teraz znów mięli szanse sie wykazać. Każdy z tych nich, wiele razy zasłużył na swoje miejsce w Kompani Sturnna, mimo to nadal chcieli się wykazac. Arxel Monument, Darkus, Darnokmussen, Cortez Devifish, Jackob Van Ander, Calghar Donrard, Furr Baccal, Gustaf, Thorfin, Kukren Kulawa Noga, Koening Lampegg, Lars, Iwan Groźny, Thonrus Allmighty, Upergreen Dryii. Walgierzsson.Morgan patrzył na szesnastu dowódców, będących elitą całego Zakonu.
-Zapewne domyślacie się dlaczego Was wezwałem. Wielki Wilk,wydał rozkaz. Ruszamy w bój.
Odpowiedziała mu fala okrzyków i ogólnej radości. Morgan uśmiechnął się pod nosem. Wiedział jak zniecierpliwieni są jego żołnierze. Nie dziwił im się, gdyż sam odczuwał pustkę, która powstawała podczas długich miesięcy spokoju.
-Przejdźmy do kwestii taktycznych. - Wszyscy podeszli do owalnego stołu projektującego, który ukazywał teren ich przyszłych działań.
Przez następne kilkanaście godzin omawiali wszelkie kwestie taktyczne. Rozważano sposób desantu i ilość żołnierzy, którzy wezmą udział w walkach.
Po naradzie wszyscy wrócili do swoich komnat, przygotować podległych im żołnierzy do kolejnej kampanii wojennej. Mimo późnej pory, statek tętnił życiem. Setki członków floty Segmentum Pacyfikus biegało w tą i z powrotem informując Sturnna o nowych rozkazach i koordynatach skoku.
Sprawdzano stan uzbrojenia, tarcz i pancerza. Do dyspozycji Morgana pozostał tylko niezbędny personel. Wszyscy Kosmiczni Marines czekali w swoich celach na sok.
Statek zaczynał wibrować inaczej. Po chwili otworzył się tunel w Warp''ie. Cała flota Zakonu zaczęła powoli wlatywać w jego trzewia. Po kolei, okręty znikały w tunelu, odłączając się od Armady Imperialnej Krucjaty.
----------------------------------------
Morgan Sturnn siedział sam w swojej komnacie. Dopracowując plan ataku nie zauważył, jak do sali wszedł Bibliotekarz. Biła od niego aura mocy i niezłomnej wiary w Imperatora. Odziany był w Power Armour, nie różniąc się niczym od innych Dowodców.
-Musisz ich pilnować przyjacielu. Wśród nas są zdrajcy. Wczoraj jedne z naszych patroli odnalazł ,w maszynowni numer 4, Kaplice Khorn''a. To może oznaczać tylko jedno. Wiesz co musisz zrobić.
-Wiem Morganie. Nie martw się. Zdrajcy Imperatora zasmakują Jego gniewu.
--------------------------------------------
Okrętowa mesa była tym, co wszystkie Kosmiczne Wilki wielbiły w równym stopniu. Mocne, ciemne piwo, było nieodłączną częścią każdej uczty. Teraz, gdy Pierwsza Kompania ruszała do boju, należało to uczcić.
-Ciekawe co tym razem. - Thorfin postawił kolejny kufel piwa przed sobą.
-Jak zwykle przyniosłeś tylko sobie. Wiesz co, Thorfinie? Nie mogę uwierzyć, że pochodzimy z tej samej planety. - Sądząc po tonie, jakim to powiedział, Upergreen Dryii był w całkiem niezłym humorze.
-A ty znów narzekasz. Ciesz się chwilą. - Cortez DevilFish kończył juz kolejny kufel piwa.
-Łatwo Ci mówić. Na jeden mój kufel piwa wy wypijacie dwa. Czy to nie jest niesprawiedliwe?
-Po prostu pij szybciej przyjacielu. - Tak podsumował całą dyskusję Lars.
Upergreen juz otwierał usta by się odciąć,ale szybko je zamknął,słysząc mało przyjemny dźwięk dobiegający od Walgierzssona.
-Znowu? - Zrezygnowany Calghar naciągnął na nos chustę, która przed chwila wisiała na jego ramieniu.
-Cóż. Czasami czuje potrzebę wyrzucenia z siebie tego co we mnie buzuje. - Na twarzy Walgierzssona zagościł szczery uśmiech.
-Ale na Russa! Nie co pięć minut! - Kurken nie krył swoje irytacji.
Całą dyskusję przerwał ryk syreny alarmowej. ,,Duma Fenrisa” właśnie wyszedł ze skoku. Przybyli na miejsce. Wielka krzywizna planety Galt Prime, wypełniała cały widok przed nimi. Juz na pierwszy rzut oka widać było ,że jest to świat przemysłowy, choć nie zniszczony tak jak inne. Wielkie Miasta-Kopce, były widziane już z orbity
+Oto nasz cel.+ W interkomach wszystkich Marines zabrzmiał głos Sturnna. + Szykujcie się.+
-Widać staruszek nie ukrywa swego podniecenia. - Koening nadal miał cięty dowcip. - Traktuje nas jak jakiś nowicjuszy. -Nie martw się. Dobrze zna naszą wartość. Ponoć sam ma poprowadzić Kompanie do boju,ale najpierw my mamy zabezpieczyć przyczółek. - Arxel po raz pierwszy zabrał głos w dyskusji. -Jakoś mało mnie to obchodzi. - Lars pociągnął solidny łyk piwa i beknął. - Co? Lepiej tą stroną nie? - Dalsze słowa Larsa zagłuszył tubalny śmiech reszty oficerów oficerów.

Lista Graczy:
1. Arxel – Arxel Monumend
2. Dar 15 - Darkus
3. Darrnok - Darnokmussen
4.DEViANCE – Cortez Devilfish
5.DevilFish - Jackob Van Anders
6.Don Carleone – Calghar Donrard
7.Furrbacca – Furr Baccal
8.Glizda101 - Gustaf
9.Homie - Thorfin
10. Kukowsky – Kurken Kulawa Noga
11.Lampek – Koening Lampegg
12.Ninja Seba - Lars
13.Shudo – Iwan Groźny
14.Thorny Sterr – Thornus Allmighty
15.Upiordliwy – Upergreen Dryii
16.walgierz – Walgierzsson

GŁOSOWANIA:
Lincz podajemy dogodziny 22.30 (głosy wysyłamy na maila do MG)
Mordy i sprawdzenia do godziny 22.45 (głosy wysyłamy na maila do MG)
Post fabularny około godziny 23.30
Moje namiary:
gg – 9843115
e-mail – obiwan9020@o2.pl

Tradycyjnie - MAFIJNE FAQ

1. „Ilu jest graczy jaki jest podział ról”
- Graczy jest 16, mafiosów 2, katanich sztuk 1.
2.”Kto i kiedy wkracza do akcji?”
- Mafia zabija po raz pierwszy 27.05.2006. Pierwszy lincz odbywa się dnia następnego tj 28.05.2006. Katani właśnie wtedy po raz pierwszy może kogoś sprawdzić.
3. „W jakich godzinach głosujemy i kiedy spodziewać się wyników?”
- Wszystko podane wyżej :)
4. „Co się dzieje w przypadku gdy w głosowaniu będzie remis?”
- W takim przypadku zdaję się na maszynę losującą.
5. „Czy brak głosowania będzie karany?”
- Tak. Niegłosujący automatycznie głosuje na siebie :]
6. „Jak głosujemy?”
- Odpowiedź wyżej.
7. „Jak skontaktować się z Mistrzem Gry?”
- mailem lub przez gg (podane wyżej). Uprasza się o ograniczenie offtopu do minimum;)
8. „Czy mogę pogadać z innymi graczami o Mafii inaczej niż przez forum?”
- Nie, takie rozmowy powszechnie uważane są za kodziarstwo (cheeting :P), a kodziarze smażą się w piekle… i są usuwani z listy graczy. Na temat gry piszemy na forum tylko i wyłącznie.
9. „Czy po śmierci mogę komentować grę ‘z zaświatów’?”
- Nie. Każdy kto nie bierze już czynnego udziału w grze zobowiązany jest do zaniechania pisania w FM. Każdy kto się nie zastosuje najprawdopodobniej spotka się z wielkim gniewem z nieba ;)
10. „Nie gram w tej edycji, ale chciałbym zapytać o coś na forum.
- Nie rób tego! Przeczytaj ptk 9. FAQ!

Drodzy Panowie.
Edycje numer 67 uroczyście uważam za otwartą.


P.S Co do fabuły. Szykujecie się do desantu na planetę Galt Prime.
Wybór podkomendnych jakimi dowodzicie zostawiam Wam. Do wyboru są oczywiście Krwawe Szpony,Szarzy Łowcy i Długie Kły. Sam nie podejmowałem decyzji by nikt nie był pokrzywdzony;)
A i jeszcze jedno;) Jeżeli post fabularny zanudziła Was, bądź uważacie go za bardzo amatorski, cóż, mówcie mi o tym, postaram się, by następne były lepsze:p

Niech Imperator nad Wami czuwa!
Wasz MG:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Walgierzsson podszedł do sześciu Kosmicznych Wilków, którzy mu podlegali. Nie chciało mu się zapamiętywać ich imion, więc nazwał ich po swojemu: Hiu, Liu, Miu, Fiu, Tiu i Diu. Prosto i skuecznie. Byli Krwawymi Szponami, dopiero mieli udowodnić swoją wartość. Pałali żądzą walki, żądzą zdobycia sławy.
Walgierzsson doskonale ich rozumiał. Mimo, że młody już nie był, te uczucia wciąż mu towarzyszyły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Darkus wszedł do pomieszczenia, gdzie czekała na niego jego 10 osobowa grupa.
- Czołem dowóco!
- Ave!
W sali rozległa się cisza.
- Jak dobrze wiecie musimy zmierzyć się z wielkim zagrożeniem. Narazie szykujemy się do wojny...
Dziś sprawy czysto organizacyjne, a o planach jutro najwcześniej porozmawiamy. Przedewszystkim nie uznaje dezerterów. Osobiście zabiję każdego, kto zdradzi imperatora... Walczymy w słusznej sprawie, a zdrajców będe karać najwyższą ceną...
Żołnierze rozejrzeli się po sobie.
- Narazie chyba tyle... Czy są jakieś pytania? Widze, że nie ma.
Tak naprawde żaden z żołnierzy nie zdążył podnieść ręki...
- Życzę sobie i Wam powodzenia w tej misji. I jeszcze raz powtarzam tchórzy, zdrajców nie będe tolerować.
- Tak jest sir!
- Ave żołnierze!
- Czołem dowódco!
Darkus wyszedł z pomieszczenia i spokojnym krokiem udał się do reszty dowódców. Po drodze zastanawiał się nad swoimi Szarymi Łowcami. Był dumny, że ma takich żołnierzy... Skutecznych i opanowanych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Thornus Allmighty udał się sprawdzić jak się mają jego ludzie. Wszedł do sali, w której Łowcy szykowali się do boju sprawdzając swoje meltaguny i pistolety plasmowe.
- Będzie gorąco, ale w to nam graj, zgadza się? - spytał z uśmiechem na ogorzałej twarzy.
- Tak, sir! - odparli gromkim chórem marines.
- Za kilka godzin desantujemy, sprawdźcie ekwipunek i broń. - Thornus spoważniał. - Reszta kompanii zbiera się do akcji.
- Jaki cel, sir? - spytał jeden z Wilków.
- Wróg Imperatora, jak zawsze. - odparł Thornus. - Jak już sprawdzicie sprzęt, to zjedzcie coś i się prześpijcie. Kiedy wejdziemy do akcji możecie nie mieć już okazji.
Thornus wyszedł z sali i udał się do mesy. Musiał przepłukać gardło. W końcu miał ogorzałą twarz nie od coca-coli :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

******************************8
Wiec tak,pierwsza pomyłka;
DevilFish - CortezDevilFish
DEViANCE - Jacob Van Anders

Za pomyłke przepraszam;)

teraz tak:

Krwawe Szpony - Najmłodsi Space Marines. Rządni sławy i krwi wrogów. Doskonałe oddziały szturmowe. Bractwo bez którego Kompania nie rusza do boju.

Szarzy Łowcy - Trzon każdej Kompani. Opanowanie, dokładnie i zabójczo skuteczni weterani.

Długie Kły - Krótko mówiąc, panowie od rozpierduchy;))

*************************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tuż za ścianą Thorfinn wlewał w siebie już 4 kufel piwa. Był zmęczony ciągłym próżnowaniem...Chciał walczyć, zabijać... Już nie pamiętał kiedy po raz ostatni wraz ze swoimi Długimi Kłami przelał krew Wrogów Imperatora. A szkoda, gdyż były to chwile wspaniałe, wzniosłe, tak rózne od tego, czego doświacza od ostatnich kilku tygodni...
-Piwko sie konczy-pomysłał Thorfinn-ktoś chce jeszcze jedno??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gustaf wmaszerował do komnaty, gdzie urzędowali jego ludzie. Ośmiu znakomicie wyszkolonych chłopców. Chłopców... zwykł ich tak nazywać mimo, że z wyglądu przypominali raczej wielkie bydlaki. Lubił ich. Był z nich dumny. Miał nadzieję, że niedługo zyska kolejny powód do dumy i będzie mógł się pochwalić przed kolgami kolejnym osiągnięciem swoich Długich Kłów.
- Chłopcy - zwrócił się do nich - Jutro desant. Co ja wam będę dużo gadał, przygoujcie się jak zwykle, skopcie im tyłki jak zwykle i wygrajcie jak zwykle. Wiecie, co macie robić.
Wychodząc, uśmiechnął się do nich. Nie mógł tego nie zrobić, Traktował ich ich, jak właśnych synów i tak o nich myślał. Nie potrafił wyobrazić sobie, co by było gdyby jeden z nich zginął. Wiedział tylko, że jego zemsta byłaby straszliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rubaszna wymiana zdań pomiędzy oficerami w kantynie obchodziła Arxela tak sobie. Potężny wojownik, nazywany z tego powodu Monumentem, choć określenie to odnosiło się też do jego niezachwianej postawy na polu walki, popijał spokojnie mocne piwo, przysłuchując się kolegom z zakonu kosmicznych wilków. Był raczejtypem mruka i samotnika. Lata spędzone na polach bitew w służbie Space Marines nauczyły go, że jeśli na świecie jest człowiek, któremu możesz ufać bezgranicznie w każdej sytuacji, to tym człowiekiem jesteś ty sam. Miał jednak inne liczne walory, które doceniali jego przełożeni, oraz które pozwalały mu przeżyć kolejne starcia z wrogiem.

-A niech mnie, nie mogę się już doczekać, aż pociski z mojego boltera znów posmakują powietrza wokół moich wrogów. - rzucił wesoło jeden ze Space Marine.
-Taa, za to my już teraz nie możemy ścierpieć powietrza wokół ciebie.
-Haha, bardzo śmieszne. Zobaczymy kto będzie się śmiał ostatni, gdy mój odział znów zdobędzie wszystkie możliwe odznaczenia za chwalebną walkę.
-Ja wiem kto NIE będzie się śmiał. Na pewno będziesz to ty. Gdybym miał sobie przypomnieć ostatni raz, kiedy zdobyłeś jakieś odznaczenie, mózg by mi wypłynął tą samą drogą co tobie przed chwilą twój obiad.
Arxel z uśmiechem odwrócił się od baru i z wolna ruszył w kierunku drzwi.
-Chłopaki, spokojnie. - pozostali odwrócili się w jego stronę - przecież i tak wiecie, że jeśli chodzi o odznaczenia to... - żołnierz zawiesił dramatycznie głos - Morgan Strunn i tak przydzieli je wszystkie sobie.
Salwa śmiechu znów przetoczyła się przez kantynę.
-A ty Arxel, nie pochwalisz się, co masz zamiar osiągnąć na najbliższej wojence?
Marines zamyślił się, przez chwilę, a potem wesoły ognik błysnął w jego oczach
-Hej, chłopaki, przecież i tak wiecie.
Po tych słowach wyszedł powoli z pomieszczenia. Gdy już wyszedł, do uszu skonsternowanych towarzyszy dobiegł jego wesoły głos.
-I tak wiecie, że nic wam nie powiem.

Szedł energicznie korytarzem, płynnie, rytmicznie, wojskowym krokiem. Informacje uzyskane na dzisiejszej odprawie wprawiły go w doskonały nastrój. Znów będą walczyć! Cudownie. Powoli zaczynał czuć, że zapomina jak się walczy. Co było oczywiście niemożliwe - był wszak perfekcyjnie wyhodowaną maszyną do zabijania. I potrzebował walki. Teraz szedł przekazać wieści swoim chłopcom - Krwawym Szponom. Lubił swój oddział. Krnąbrni, niepokorni, ale oddani swemu dowódcy i tak jak on pragnący walczyć. I zabijać. Czasami musiał się nieźle napocić, żeby doprowadzić ich do porzadku, ale wiedział jedno - na polu walki z pewnością go nie zawiodą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Thornus minął się z Arxelem, wymienił uśmiechy "w locie" i wszedł do kantyny.
- Proszę piwko... albo od razu pięć. - powiedział z udawaną niepewnością.
Thornus był starym wygą. W niejednej kampanii brał udział... i nie były to dwie kampanie :)) W dodatku mógł wypić naprawdę dużo piwa czym doprowadzal do rozpaczy kolejnych barmanów.
- Co myślicie o nowej wojnie, panowie? - spytał zebranych sierżantów. - Damy im popalić... zwłaszcza Wy, Kły :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Darnokmussen podszedł do kilkuosobowej grupy żołnierzy oczekującej na niego przed wyjściem od jego pokoju.
- Eee, tak wcześnie a Wy już na nogach chłopaki? - Spytał się ich, wywołując u nich lekkie zdezorientowanie i zakłopotanie.
- Jesteśmy zawsze czujni i gotowi - odpowiedział mu równy i zdecydowany krzyk ze strony wszystkich żołnierzy.
- Cholera, nie tak głośno panowie... - mruknął Darnokmussen chwytając się za lewe ucho. - Dobra, kogo mi tu dali... noo, widze, że banda młodocianych rozwydrzańców, którzy chcą koniecznie iść na wojnę i jednocześnie pokazują przed dowódcą, iż starają się postępować według jakiś żelaznych zasad dyscypliny... jasna cholera, jak ja nie lubie takich typków jak Wy...
Zołnierze nie zareagowali na tą wypowiedź. Cała grupka, licząca 12 osób, stała niewzruszenie na baczność, każdy z nich wpatrując się w jakiś nieokreślony punkt przed sobą. Jednak dowódca doskonale wiedział, że tak naprawdę byli nadal mocno zmieszani.
- Jak się tak na was patrzę, to nie nadajecie się ani trochę na żołnierzy. - kontynuował Darnokmussen, stopniowo wyraźnie zwiększając ton swojej wypowiedzi. - Banda gnojków, która w życiu nie była na prawdziwej wojnie, tylko podniecała się jakimiś ćwiczeniami z bronią w ręku i myślą, że niby jacyś z nich żołnierze. Zdyscyplinowani do bólu, choć tak naprawdę gówno wiedzą o dyscyplinie w realiach wojennych.
- Prawda szmaciarzu?! - krzyknął Darnokmssen do ucha żołnierzowi stojącemu najbliżej drzwi.
- Tak jest, panie... - chciał dokończyć zdecydowanym krzykiem marines, ale dowódca chwycił go za gardło i przerwał.
- A Wy znowu swoje, niedorajdy. Jak będę chciał bandy pustogłowych zombiaków wydzierających odpowiedź na każde moje pytanie to sobie kupie parę robocików w jakimś sklepie z zabawkami. - powiedział, po czym puścił żołnierza, który złapał się za szyję, z trudem łapiąc oddech.
- Z reguły wiem, że takie porządnickie matoły jak Wy na polu walki stają się bandą frajerów lejących w gacie ze strachu. Dlatego dobrze wam radzę, odreagujcie sobie jakoś porządnie, wyzwolcie tą cała agresję i strach, który staracie się skryć za kretyńskimi okrzykami do dowódcy i staniem na baczność po to, żeby na polu walki zachować się jak prawdziwy profesjonalista do jasnej cholery! Czy Wy się w ogóle znacie nawzajem? Zdajecie sobie idioci sprawę, że będziecie musieli na sobie wzajemnie polegać i wspierać na polu walki, ryzykując bądź nawet oddając życie za swoich współkompanów? Chcę tutaj widzieć ekipę marines nie tyle doskonale wyszkolonych i przygotowanych, co przede wszystkim doskonale siebie znających i na sobie polegających, marines, którzy będą doskonale zachować się w realiach pola walki, a nie stać w miejscu jakby im wbili kołek w dupe i przytakiwać każdej bzdurze, jaką powie ich dowódca! Rozejść się bando frajerów i przygotowywać do desantu na Galt Prime! Chcę tu następnym razem widzieć żołnierzy, zrozumiano?
Grupa chciała odpowiedzieć gromkim chórem "tak jest!", ale Darnokmussen szybko zamknął za sobą drzwi. Zresztą i tak w tym momencie raczej nie chciał uzyskiwać odpowiedzi w takim tonie i takiej formie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się