Zaloguj się, aby obserwować  
L33T

Teorie spiskowe

248 postów w tym temacie

Dnia 22.04.2009 o 19:31, hans_olo napisał:

>/.../ > Hackerzy/crackerzy (whatever) atakowali Pentagon ;] nie raz. Ostatnio ściągnęli od nich
ponad terabajt stuffu o F35. Pewnie mają teraz pełno fajnych tapetek na pulpit :D.

I pewnie wykasowali dane z kamer z ataku? ;-D
Tego dnia było komplet filmów - i o ataku na wieże World Center i o tym samolocie, który nie trafił w Biały Dom a na koncu o tym ataku na Pentagon.
Jak na mój gust - to samolot w Pentagon uderzył. Jestem umiarkowanym zwolennikiem teorii spiskowych i nie szukam ich wszędzie ;-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.04.2009 o 14:11, Olamagato napisał:

> Sęk w tym, że nie widzę miejsca w którym miałyby się wbić owe skrzydła
Zdjęcia poniżej.
Dwa prawe zdjęcia zostały opublikowane mimo, iż pierwotnie były objęte tajemnicą i zdradzają
pewne nowe szczegóły budowy modernizowanych skrzydeł Pentagonu. Pokazują one też jak
odporne są materiały z których wykonano zewnętrzną ścianę i kolumny Pentagonu (np. szyby
tuż za strefą uderzenia nawet nie pękły).

To trzecie wygląda ciekawie. Wskazuje, że skrzydło w tamtym punkcie nie weszło do budynku. Czy to oznacza, że skrzydło zostało złożone(złamane) i wciągnięte za kadłubem, czy, że powinno leżeć oderwane przed tamtą ścianą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.04.2009 o 20:07, zadymek napisał:

Czy to oznacza, że skrzydło zostało złożone(złamane) i wciągnięte za kadłubem, czy, że powinno leżeć oderwane przed tamtą ścianą?

Tak naprawdę skrzydło było niczym innym jak jedną wielką bombą benzynową. Tuż po uderzeniu zwyczajnie wybuchło. Wszystkie elementy skrzydła za wyjątkiem wirnika silnika są całkowicie palne w temperaturze płonięcia paliwa - ze skrzydła nie zostało kompletnie nic poza jakimić drobnymi elementami (np. końcówkami skrzydła), które mogły zostać odrzucone w wybuchu daleko poza zasięg ognia. Z drugiej strony nie było żadnej siły, która mogłaby coś odrzucić ponieważ uderzające skrzydło nie odbija się jak ciało sprężyste, lecz przykleja jak ciało plastyczne. Po skrzydle nie zostało nic bo i nic nie powinno zostać. Skrzydło w takiej katastrofie zachowuje się jak woreczek foliowy wypełniony wodą rzucony o ścianę. Tyle, że w wypadku samolotu wszystko się zapala.
Szukanie szczątków skrzydeł po takiej katastrofie, to działanie równie pozbawione powodzenia jak szukanie szczątków bomby termitowej czy atomowej po detonacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.04.2009 o 20:29, Olamagato napisał:

Szukanie szczątków skrzydeł po takiej katastrofie, to działanie równie pozbawione powodzenia
jak szukanie szczątków bomby termitowej czy atomowej po detonacji.


Są jednak dwa szczegóły które spać wielu nie dają. Jest to oficjalne zdjęcie znalezionego silnika który miał się wbić w Pentagon. Problem jest w tym, że silnik nie jest od tego modelu samolotu. Druga sprawa to filmik z kamery przemysłowej, która sfilmowała samo zderzenie.Chyba wszyscy je widzieli, problem w tym że obiekt jest praktycznie niemożliwy do zidentyfikowania z racji swojej prędkości. Samolot takich rozmiarów, lecący kilka metrów nad ziemią takiej prędkości rozwinąć po prostu nie może, proste prawa aerodynamiki mu na to nie pozwalają, zwłaszcza że nie ma on silników rakietowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.04.2009 o 14:43, PsyhoSpider napisał:

Są jednak dwa szczegóły które spać wielu nie dają. Jest to oficjalne zdjęcie znalezionego
silnika który miał się wbić w Pentagon. Problem jest w tym, że silnik nie jest od tego
modelu samolotu.

Oczywiście - tyle, że identyfikacji dokonał dziennikarz, który większego pojęcia o tym jakie silniki do 757 można zamontować nie miał. Po drugie silnik uległ spaleniu jedyne co się nie spaliło, to wirnik główny, który jest ze stali. Zidentyfikowanie silnika na podstawie samego rozhartowanego wirnika, to sztuka jakiej mogą dokonać chyba tylko inżynierowie z General Elecric lub Pratt & Whitney (producentów silników). Silników nie produkuje nawet Boeing. Robią je te wyspecjalizowane firmy, dla których konstrukcja konkretnego modelu (całego silnika oraz wirnika) to ściśle strzeżona tajemnica handlowa.
A tu wpada jakiś ignorant i stwierdza, że "silnik jest nie od tego samolotu"...

Zwykła bzdura powielana później przez setki dziennikarzy, którym nawet nie chciało się sprawdzić wiarygodności informacji.

Dnia 23.04.2009 o 14:43, PsyhoSpider napisał:

Druga sprawa to filmik z kamery przemysłowej, która sfilmowała samo zderzenie.

Nazwanie tego urządzenia "kamerą" to duże nieporozumienie. Robiła ona mniej więcej 1 klatkę na sekundę, czyli tyle co najgorszy aparat fotograficzny we współczesnej "komórce" (naprawdę najgorszy - taki 0,25 Mpx).
Z najprostszych wyliczeń wynika, że samolot lecący 300 km/h w ciągu sekundy przelatuje prawie 85 m, a lecący 500 km/h niemal 140 m. Tor lotu nad ziemią znajdował się w odległości ok. 300m od obiektywu, a efektywny kąt od krawędzie klatki do pentagonu, czyli obszar gdzie mógł być widziany tor lotu obiektu obejmował do 30° (a raczej znacznie mniej, co można oszacować po zdjęciu). Z najprostszego obliczenia trygonometrycznego wynika , że najdłuższy widziany tor lotu jaki mogła objąć ta kamera to raptem 150m (przeciwna do kąta widzenia przyprostokątna = przeciwprostokątna * sin kąta widzenia; czyli 300m * 1/2 = 150m; albo mniej).

Łatwo policzyć, że przy najniższej możliwej prędkości lotu bliskiej prędkości przeciągnięcia, czyli 300 km/h (a samolot mógł lecieć znacznie szybciej - np. 500 km/h bo przecież przyziemiał) samolot przelatywał od 85 do 140m w ciągu sekundy. Oznacza to, że samolot mógł znaleźć się najwyżej na jednej klatce ponieważ aby znaleźć się na dwóch jeszcze przed uderzeniem to widoczny tor lotu musiałby obejmować od 170m do 280 m. A jak już z bardzo dużym zapasem oszacowałem tylu metrów zwyczajnie nie było. Na dodatek wszyscy mieli wybitnego pecha ponieważ jedyna złapana klatka z samolotem była w takim położeniu, że słupek bramki wjazdowej zasłaniał niemal cały akurat tam znajdujący się samolot.
Przez to jedyne co jest na niej widoczne to górny statecznik samolotu i kawałek ogona.

Żeby lepiej to sobie uzmysłowić warto oglądnąć tę analizę:
http://www.youtube.com/watch?v=YVDdjLQkUV8&NR=1

Dnia 23.04.2009 o 14:43, PsyhoSpider napisał:

Chyba wszyscy je widzieli, problem w tym że obiekt jest praktycznie niemożliwy
do zidentyfikowania z racji swojej prędkości.

Nie. Wyłącznie z racji badziewnej rozdzielczości kamer oraz praktycznie poklatowego działania kamer przemysłowych. Gdyby na parkingu była zamontowana normalna kamera telewizyjna, to widać byłoby znacznie więcej. Na pewno nikt nie miałby wątpliwości, że na Pentagon leciał samolot - po pierwsze mielibyśmy 30 półobrazów, czyli realnie 15 pełnych klatek na sekundę w rozdzielczości ok. 700x525 (NTSC). Byłaby to matryca ok. 200x300 punktów. Wystarczająca do wyostrzenia i identyfikacji.

Dnia 23.04.2009 o 14:43, PsyhoSpider napisał:

Samolot takich rozmiarów, lecący kilka metrów nad ziemią takiej prędkości rozwinąć po
prostu nie może, proste prawa aerodynamiki mu na to nie pozwalają

Jedyne co mogę powiedzieć, to tylko to, że nie znasz praw aerodynamiki.
Bez problemu można osiągnąć na ziemi prędkość 1288 km/h, co jest równe prędkości 1 macha czyli prędkości naddźwiękowej. Boeing 757 jest w stanie nawet tak wielką prędkość osiągnąć w ostrym nurkowaniu (ma skośne skrzydła - silniki mogłyby się jednak urwać). A to że można osiągnąć 1 macha na ziemi udowodnił pewien anglik osiągający tę prędkość w swoim samochodzie odrzutowym.

Co więcej z powodu efektu przypowierzchniowego dość łatwo utrzymać szybko lecący samolot tej wielkości bez uderzenia o ziemię bo samolot jest samodzielnie odpychany od bliskiej ziemi, a samoloty pasażerskie tej wielkości mają neutralną stateczność, czyli po puszczeniu sterów samoczynnie wyrównują do lotu poziomego. Stąd pilot nie musiał mieć praktycznie żadnych umiejętności poza umiejętnością utrzymania samolotu w pionie, co jest dość prostym zadaniem nawet dla kompletnego beztalencia.

Dnia 23.04.2009 o 14:43, PsyhoSpider napisał:

zwłaszcza że nie ma on silników rakietowych.

Nie mam pojęcia co miałyby silniki rakietowe do tego. Efekt ich działania jest identyczny do silników odrzutowych, a samolot w tym miejscu nawet nie musiałby mieć ich włączonych ponieważ schodząc w dół samoczynnie przyspiesza i trzeba ten efekt hamować za pomocą klap i hamulców aerodynamicznych w przypadku próby lądowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.04.2009 o 22:51, Olamagato napisał:

Oczywiście - tyle, że identyfikacji dokonał dziennikarz, który większego pojęcia o tym
jakie silniki do 757 można zamontować nie miał.


Przedstawiciel Boeinga też stwierdizł, że to nie ich silnik. Uparty w manipulacjach jesteś.
edzia- w sensie, że to nie z Beoinga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.04.2009 o 23:17, Budo napisał:

Przedstawiciel Boeinga też stwierdizł, że to nie ich silnik.

Boeing nie robi silników, tylko je kupuje gotowe.
A ich przedstawiciel może sobie chlapać co mu się podoba.
Po drugie możesz podać nazwisko tego przedstawiciela?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.04.2009 o 23:57, Olamagato napisał:

Boeing nie robi silników, tylko je kupuje gotowe.


Oczywiście, że tak, przeczytaj edycję- uściśliłem żebyś się specjalnie nie czepiał, ale widzę, że nie pomogło.

Dnia 23.04.2009 o 23:57, Olamagato napisał:

A ich przedstawiciel może sobie chlapać co mu się podoba.


Hehe, no tak- czyli uważasz, że oni nie wiedzą o pakują do własnych samolotów?

Dnia 23.04.2009 o 23:57, Olamagato napisał:

Po drugie możesz podać nazwisko tego przedstawiciela?


I tak nie czytasz materiałów wrzucanych przeze mnie co już udowodniłeś, więc szkoda mi marnować czasu. Jak chcesz to sobie znajdziesz, ten koleś gadał swoją kwestię w tym godzinnym filmie z teoriami spiskowymi, który się pojawił jako pierwszy po ataku. Nie pamiętam tytułu, Outlander go wrzucał niedawno bodajże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.04.2009 o 22:51, Olamagato napisał:

A tu wpada jakiś ignorant i stwierdza, że "silnik jest nie od tego samolotu"...

W artykule napisanym |przez Karola Schwartz''a
Przewodniczący i Dyrektor naczelny z | Patmos Nanotechnologies LLC i I-nets Security Systems
twierdzi, że ta część to JT8D silnik turboodrzutowca |A3 ScottWarrior, należącego do sił powietrznych USA.
Zdjęcie FEMA przedstawia | obudowę łożyska przedniego wału.
Silniki odrzutowe mają centralny wał, który musi być wyważony, | podobnie jak odkryte osłony na przodzie i po bokach.
zdjęcie pokazuje przednią osłonę i | piastę wirnika, w której brakuje łopatek.
Łopatki te łatwo spadają |przy kolizji takiej, jak ta w Pentagonie.
Siły powietrzne USA |mają już tylko kilka sztuk A3,
i składowane są one w bazie Hughes Aircraft |w Van Nuys, Kalifornii,
która jest obecnie lepiej znana |jako Raytheon.


Trochę ułatwię Ci zadanie, bo mnie to też nie przekonuje jednak dla zasady zamieszczam ten fragment.

Napisałeś także że samolot wyparował, jak zidentyfikowano więc ponad 100 ciał? One nie wyparowały?
Oba silniki były zrobione ze stali i tytanu.Niemożliwe aby po wypadku części tytanowe wyparowały a jednak ich nie znaleziono. Czemu nie ujawniono do dziś nagrań z Hotelu Sheraton? Obaliły by szybko wszystkie wątpliwości, jednak je skonfiskowano i do dziś nie pokazano.

Dnia 23.04.2009 o 22:51, Olamagato napisał:

Nazwanie tego urządzenia "kamerą" to duże nieporozumienie. Robiła ona mniej więcej 1
klatkę na sekundę, czyli tyle co najgorszy aparat fotograficzny we współczesnej "komórce"
(naprawdę najgorszy - taki 0,25 Mpx).


Ha, tylko że całe zdarzenie nagrało co najmniej kilka bardzo dobrych kamer a rząd ujawnił tylko to jedno bardzo złej jakości. O czymś to świadczy?

Dnia 23.04.2009 o 22:51, Olamagato napisał:

Łatwo policzyć, że przy najniższej możliwej prędkości lotu bliskiej prędkości przeciągnięcia,
czyli 300 km/h (a samolot mógł lecieć znacznie szybciej - np. 500 km/h bo przecież przyziemiał)
samolot przelatywał od 85 do 140m w ciągu sekundy. Oznacza to, że samolot mógł znaleźć
się najwyżej na jednej klatce ponieważ aby znaleźć się na dwóch jeszcze przed uderzeniem
to widoczny tor lotu musiałby obejmować od 170m do 280 m. A jak już z bardzo dużym zapasem
oszacowałem tylu metrów zwyczajnie nie było. Na dodatek wszyscy mieli wybitnego pecha
ponieważ jedyna złapana klatka z samolotem była w takim położeniu, że słupek bramki wjazdowej
zasłaniał niemal cały akurat tam znajdujący się samolot.


Chcesz mi wmówić że pilot po kilkunastu godzinach nauki na awionetce, potrafi przelecieć kilkaset metrów, utrzymując taki samolot kilka metrów nad ziemią? Muszą mieć tam naprawdę fantastyczne szkoły latania.A może uczył się w jakiejś elitarnej szkole?

Dnia 23.04.2009 o 22:51, Olamagato napisał:



Co więcej z powodu efektu przypowierzchniowego dość łatwo utrzymać szybko lecący samolot
tej wielkości bez uderzenia o ziemię bo samolot jest samodzielnie odpychany od bliskiej
ziemi, a samoloty pasażerskie tej wielkości mają neutralną stateczność, czyli po puszczeniu
sterów samoczynnie wyrównują do lotu poziomego. Stąd pilot nie musiał mieć praktycznie
żadnych umiejętności poza umiejętnością utrzymania samolotu w pionie, co jest dość prostym
zadaniem nawet dla kompletnego beztalencia.


Ha ha, to dlaczego zawodowi piloci praktycznie zawsze przy tak niskim locie uderzają skrzydłem o ziemię a gość który praktycznie nie umiał nim latać przeleciał tak duży odcinek, pokonał autostradę, ściął kilka latarni ominął pagórek i wbił się w taki niski budynek. Musiał być niezwykle pojętnym uczniem.Co więcej, przy zderzeniu z latarniami i tą prędkością lotu przynajmniej silniki powinny odpaść, nie wspominając o skrzydłach.


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.04.2009 o 10:05, PsyhoSpider napisał:

W artykule napisanym |przez Karola Schwartz''a
Przewodniczący i Dyrektor naczelny z | Patmos Nanotechnologies LLC i I-nets Security Systems
twierdzi, że ta część to JT8D silnik turboodrzutowca |A3 ScottWarrior, należącego do sił powietrznych USA.

Powiem to tak. W komisji badania wypadków lotniczych (każdej) biorą udział najlepsi specjaliści jakich można znaleźć w (każdym) kraju. Są to często ludzie nie powiązani ze sobą zawodowo. Nawet jeżeli okaże się, że potrzeba opinii specjalisty w jakiejś dziedzinie, to znajduje się znowu najlepszych ludzi, którzy potrafią zrobić ekspertyzę.
W tym przypadku jakiś dziennikarz napisał, że jakiś dyrektor wydał jakąś opinię. Po pierwsze nie wiemy czy na pewno wydał, po drugie nie wiemy czy miał możliwość z bliska zbadać to o czym rzekomo powiedział, a po trzecie nie wiemy czy się nie pomylił i potem ewentualnie nie zmienił zdania.
Tuż po ataku na WTC wielu ludzi wypowiadało różne oceny i osądy na gorąco (co słychać nawet na filmach). Mnóstwo z nich okazało się zwyczajnie błędne. Na wielu filmach słychać jak ludzie obserwujący uderzenie samolotu krzyczeli, że uderzyła rakieta. Tyle, że ze swojego miejsca nie widzieli skrzydeł, a jedyny obraz jaki w głowie zarejestrowali trwał ułamki sekund. Podobnie ma się również ze specjalistami - po to są komisje, żeby pochopne oceny weryfikować - nawet jeżeli coś wydaje się nieprawdopodobne lub niemal pewne.

Dnia 24.04.2009 o 10:05, PsyhoSpider napisał:

Napisałeś także że samolot wyparował, jak zidentyfikowano więc ponad 100 ciał? One nie wyparowały?

Ludzkie ciało składa się w 97% z wody, a w 3% z innych części takich jak kości otaczające znowu mokry szpik kostny. Nie jest tak łatwo go zgazować w kilkusekundowej eksplozji, a nawet w półgodzinnym pożarze. Jeżeli jakaś kość przetrwa tylko nadpalona, to jest duża szansa na to, że szpik kostny będzie co prawda ugotowany, ale chemiczne łańcuchy DNA (czyli kwasy i zasady) pozostaną nieuszkodzone. To wystarczy do identyfikacji ciała.

Dnia 24.04.2009 o 10:05, PsyhoSpider napisał:

Oba silniki były zrobione ze stali i tytanu. Niemożliwe aby po wypadku części tytanowe wyparowały a jednak ich nie znaleziono.

Jedyne co na pewno możliwe to to co znaleziono. Żadnego innego przypadku wykluczyć nie można. Badacze nie mają w słowniku słowa "niemożliwe". Chyba, że zostanie to udowodnione metodami naukowymi. Części tytanowe, to w całym samolocie dosłownie rodzynki. Umieszcza się je tam, gdzie stal byłaby zbyt ciężka lub za mało wytrzymała. Samoloty rejsowe mają tytanu jak na lekarstwo. Zadaniem producentów takich samolotów jest o ile to możliwe wyeliminowanie konieczności stosowania tytanu bo jest on bardzo drogi. Z tego co wiem jedyne tytanowe części w samolotach rejsowych mogą istnieć wyłącznie w silnikach - ale... głównie w maszynach wojskowych. Silniki turbowentylatorowe w jakie wyposażało się Boeingi 757 nie pracują w ekstremalnych warunkach technologicznych. Do 757 montowało się dwa różne modele różnych producentów Rolls-Royce RB211-535 (oraz później Pratt & Whitney PW-2037/40). Być może producentowi silnika zamontowanego w tym pechowym samolocie udało się tytan wyeliminować w całości. Tego się nie dowiemy jeżeli nie ma się oświadczenia inżynierów Rolls-Royce o tym czy znalezione w Pentagonie wirniki nie są częściami ich silników, albo ile mają w sobie części tytanowych. A ja nie słyszałem żadnym tego rodzaju oświadczeniu czy choćby plotce o istnieniu takich wątpliwości.

Dnia 24.04.2009 o 10:05, PsyhoSpider napisał:

Czemu nie ujawniono do dziś nagrań z Hotelu Sheraton?
Obaliły by szybko wszystkie wątpliwości, jednak je skonfiskowano i do dziś nie pokazano.

Tego nie wiem. Wiem tylko, że Pentagon jest jednym z najbardziej utajnionych budynków na Ziemi, więc jeżeli jakaś informacja mogłaby pomóc państwom wrogim USA, to na pewno została utajniona. Na pewno ujawniono tylko tam mało jak było to możliwe. Gdyby rząd USA posiadał nagranie w wysokiej rozdzielczości z uderzenia w Pentagon, to ktoś musiałby być kretynem, żeby ujawniać takie nagranie bo ujawniłoby ono nowe zabezpieczenia budynku (i ich ewentualne braki).
Jest pewna granica, do której można się posunąć w ujawnianiu informacji dotyczącej głównego sztabu USA i NATO.

Dnia 24.04.2009 o 10:05, PsyhoSpider napisał:

Chcesz mi wmówić że pilot po kilkunastu godzinach nauki na awionetce, potrafi przelecieć
kilkaset metrów, utrzymując taki samolot kilka metrów nad ziemią?

Chcę Ci wmówić, że sterowanie samolotem tej wielkości jest banalnie łatwe. Oczywiście tak długo jak samolot jest sprawny. A przecież sam możesz uruchomić sobie MS Flight Simulator, na których mogli trenować terroryści, żeby przekonać się, że dokładnie takie samo uderzenie w Pentagon jest możliwe po kilkunastu minutach wprawiania się w sterowaniu. Jedyne co pilot musiał zrobić i co go mogło interesować, to utrzymanie nosa maszyny na kierunku uderzeniowym w obrany cel. Dokładnie to samo robili piloci kamikaze 50 lat wcześniej mając znacznie mniej stabilne maszyny i mniej niż godzinę szkolenia w sterowaniu.
Trafienie w tak duży cel jak Pentagon to byłaby pestka również dla Ciebie.

Dnia 24.04.2009 o 10:05, PsyhoSpider napisał:

Muszą mieć tam naprawdę fantastyczne szkoły latania.A może uczył się w jakiejś elitarnej szkole?

Taaa. Elitarnej.... Kamikaze też szkolili się w elitarnych szkołach? A przecież trafiali w ruchome lotniskowce mając często po 15-20 lat i zero pojęcia o pilotażu.

Dnia 24.04.2009 o 10:05, PsyhoSpider napisał:

Ha ha, to dlaczego zawodowi piloci praktycznie zawsze przy tak niskim locie uderzają skrzydłem o ziemię

A co wiesz o zawodowych pilotach?
Czym innym jest lot koszący, który ma trwać kilka minut i jeszcze później należy się wnieść, a czym innym kilkusekundowe zbliżenie do ziemi wycelowane w jeden punkt. A poza tym piloci zawodowi jeżeliby próbowali tak niskiego lotu, to tylko na symulatorze. I ich celem nie jest rozbicie maszyny bo to byłoby zadanie banalne. Nie słyszałem jednak, aby jakiś zawodowy pilot przyznałby się do tego, że nie potrafiłby wykonać manewrów, które doprowadziły do ataku na Pentagon. A przecież jakiś bezkompromisowy przeciwnik rządu Busha wśród pilotów na pewno by się znalazł.

Dnia 24.04.2009 o 10:05, PsyhoSpider napisał:

a gość który praktycznie nie umiał nim latać przeleciał tak duży
odcinek, pokonał autostradę, ściął kilka latarni ominął pagórek

Nie ominął żadnego pagórka bo cały czas zniżał lot. Musiał zniżać.

Dnia 24.04.2009 o 10:05, PsyhoSpider napisał:

Co więcej, przy zderzeniu z latarniami i tą prędkością lotu przynajmniej silniki powinny odpaść, nie wspominając o skrzydłach.

Latarnia w porównaniu do samolotu i jego masy, to jak zapałka w porównaniu z ręką. Gdyby samoloty były aż tak słabe żeby mieć problem z głupią latarnią, to powinny się odbić od ścian WTC. Co więcej prawy silnik rozwalił agregat, który waży 20 ton. Samolot w tym czasie ważył ok. 160 ton. A same silniki ze skrzydłami to większość z tej masy. Być może silnik po uderzeniu w agregat w końcu by odpadł gdyby nie to, że i tak wszystko eksplodowało parę metrów dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.04.2009 o 14:28, Olamagato napisał:

Powiem to tak. W komisji badania wypadków lotniczych (każdej) biorą udział najlepsi specjaliści
jakich można znaleźć w (każdym) kraju. Są to często ludzie nie powiązani ze sobą zawodowo.
Nawet jeżeli okaże się, że potrzeba opinii specjalisty w jakiejś dziedzinie, to znajduje
się znowu najlepszych ludzi, którzy potrafią zrobić ekspertyzę.


Jednak musisz przyznać, że takie komisje są zawsze kontrolowane i to ściśle przez organy państwowe. Co tak naprawdę od razu kwestionuje to co one powiedzą, przynajmniej dla wielbicieli teorii spiskowych.

Dnia 24.04.2009 o 14:28, Olamagato napisał:

Tego nie wiem. Wiem tylko, że Pentagon jest jednym z najbardziej utajnionych budynków
na Ziemi, więc jeżeli jakaś informacja mogłaby pomóc państwom wrogim USA, to na pewno
została utajniona. Na pewno ujawniono tylko tam mało jak było to możliwe. Gdyby rząd
USA posiadał nagranie w wysokiej rozdzielczości z uderzenia w Pentagon, to ktoś musiałby
być kretynem, żeby ujawniać takie nagranie bo ujawniłoby ono nowe zabezpieczenia budynku
(i ich ewentualne braki).


He he, chcesz zabezpieczenia itd utajniać?
Proszę bardzo

http://www.youtube.com/watch?v=HhJRV1uqrTg&feature=related

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.04.2009 o 14:56, PsyhoSpider napisał:

He he, chcesz zabezpieczenia itd utajniać?
Proszę bardzo
http://www.youtube.com/watch?v=HhJRV1uqrTg&feature=related

Nie zrozumiałeś mnie chyba. Takie zdjęcia są bezwartościowe i każdy może je sobie zrobić choćby z szoferki ciężarówki przejeżdżającej przecież znacznie bliżej.
Czym innym jest obrazek Pentagonu, a poklatkowy dokument wysokiej rozdzielczości z uderzenia takiego obiektu jak samolot. Choćby dlatego, że ujawni on wiele informacji o budynku i jego odporności. Osoby, które chciały coś wiedzieć bliżej o Pentagonie przed 9/11 i tak dużo się z tych ataków dowiedziały. Na przykład to, że nie wystarczą nawet 4 wypełnione po brzegi paliwem samoloty aby poważniej zniszczyć Pentagon jako strukturę. Aby coś takiego dokonać trzeba by użyć prawdopodobnie taktycznego pocisku atomowego. Z punktu widzenia efektywności wyburzania, uderzenie w parter zewnętrznego budynku było najlepszym możliwym przypadkiem, a poczyniło ono relatywnie mało szkód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.04.2009 o 03:34, Olamagato napisał:

Czym innym jest obrazek Pentagonu, a poklatkowy dokument wysokiej rozdzielczości z uderzenia
takiego obiektu jak samolot. Choćby dlatego, że ujawni on wiele informacji o budynku
i jego odporności.


A dokładne zdjęcia zrobione zaraz po uderzeniu tego nie pokarzą, czyli efekt działania jest słabo widoczny?

>Osoby, które chciały coś wiedzieć bliżej o Pentagonie przed 9/11 i

Dnia 25.04.2009 o 03:34, Olamagato napisał:

tak dużo się z tych ataków dowiedziały.


No właśnie, więc taki film nie byłby aż taką skarbnicą wiedzy, tym bardziej że tam pracuje wiele potencjalnych informatorów.W stadzie tysiąca ludzi, zawsze znajdzie się kilka osób które za poważną kasę zrobią pomiary czy zdobędą odpowiednie dokumenty budowlane.

Wczoraj znalazłem jeszcze jeden ciekawy aspekt. Może to dziwny(kolejny) zbieg okoliczności, jednak przejeżdżający radiowóz przez bramę, zaraz przed uderzeniem nie był zwykłym radiowozem. Dokładnie był to radiowóz Pentagon Force Protection Agency-Ordinance and Explosive. Hmm, nie powiem troszkę mnie to zaciekawiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.04.2009 o 10:31, PsyhoSpider napisał:

A dokładne zdjęcia zrobione zaraz po uderzeniu tego nie pokarzą, czyli efekt działania
jest słabo widoczny?

Moim zdaniem nie pokażą. Zdjęcia kolejnych klatek na których samolot wbija się w strukturę niosą o rząd wielkości więcej informacji niż widok gruzowiska.

Dnia 25.04.2009 o 10:31, PsyhoSpider napisał:

No właśnie, więc taki film nie byłby aż taką skarbnicą wiedzy

Byłby. Pamiętaj, że samolot wbił się w najnowsze zmodernizowane skrzydło w którym użyto najnowszych dostępnych technologii. Podobna wiedza mogłaby być zdobyta konwencjonalnymi technikami być może po kilku latach lub nawet po dekadzie. A kluczową sprawą jest w tym wypadku właśnie czas.
To jest dokładnie ten sam powód dla którego przez całe lata nawet nie pokazuje się nowych konstrukcji lotniczych (sam wygląd zdradzałby pewne technologie).
A tak na marginesie to najprawdopodobniej udało się już w Turcji zrobić zdjęcia nowego amerykańskiego samolotu. Oficjalnie nagrano UFO... ale analitycy wywiadów różnych krajów zapewne zaklasyfikowali zdjęcia zupełnie inaczej.
Dlatego za niedługi czas zapewne zostanie ujawniona kolejna amerykańska konstrukcja lotnicza.

Dnia 25.04.2009 o 10:31, PsyhoSpider napisał:

które za poważną kasę zrobią pomiary czy zdobędą odpowiednie dokumenty budowlane.

Zdobycie planów modernizacji Pentagonu nie jest raczej możliwe za pieniądze (to nie Polska). A nawet jeżeli to musiałaby to być naprawdę góra kasy.

Dnia 25.04.2009 o 10:31, PsyhoSpider napisał:

Dokładnie był to radiowóz Pentagon Force Protection Agency-Ordinance and Explosive. Hmm, nie powiem troszkę mnie to zaciekawiło.

W sumie to oczywiste. Niewykluczone też, że mnóstwo gapiów wokół Pentagonu, to byli tajni agenci FBI (poza tymi z napisami na koszulkach).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.04.2009 o 12:11, Olamagato napisał:

W sumie to oczywiste. Niewykluczone też, że mnóstwo gapiów wokół Pentagonu, to byli tajni
agenci FBI (poza tymi z napisami na koszulkach).


Tyle tylko że on przejechał bramę chyba trzy minuty przed uderzeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.04.2009 o 12:25, PsyhoSpider napisał:

Tyle tylko że on przejechał bramę chyba trzy minuty przed uderzeniem.

I to ma być dowód na co...?

Inna sytuacja. Widzisz mnóstwo oddziałów policji i pięć minut później wybuchają zamieszki.
Powiesz - to musiało być wyreżyserowane, ukartowane. Nie ma haka.
Ale nie pomyślisz tak jeżeli miejscem był stadion i właśnie jedna z drużyn przegrała...

Podobnie z Pentagonem i PFPAE. Oni powinni tam być. Normalnie i rutynowo.
Tak też tworzą się teorie spiskowe - przykłada się do czegoś większe znaczenie niż powinno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 24.04.2009 o 14:28, Olamagato napisał:

> Napisałeś także że samolot wyparował, jak zidentyfikowano więc ponad 100 ciał? One
nie wyparowały?
Ludzkie ciało składa się w 97% z wody, a w 3% z innych części takich jak kości otaczające
znowu mokry szpik kostny. Nie jest tak łatwo go zgazować w kilkusekundowej eksplozji,
a nawet w półgodzinnym pożarze. Jeżeli jakaś kość przetrwa tylko nadpalona, to jest duża
szansa na to, że szpik kostny będzie co prawda ugotowany, ale chemiczne łańcuchy DNA
(czyli kwasy i zasady) pozostaną nieuszkodzone. To wystarczy do identyfikacji ciała.


Tu przesadziłeś... Ciało dorosłego człowieka składa się w 3/4 z wody 75% a nie ponad 90%

Dnia 24.04.2009 o 14:28, Olamagato napisał:

> Czemu nie ujawniono do dziś nagrań z Hotelu Sheraton?
> Obaliły by szybko wszystkie wątpliwości, jednak je skonfiskowano i do dziś nie pokazano.
Tego nie wiem. Wiem tylko, że Pentagon jest jednym z najbardziej utajnionych budynków
na Ziemi, więc jeżeli jakaś informacja mogłaby pomóc państwom wrogim USA, to na pewno
została utajniona. Na pewno ujawniono tylko tam mało jak było to możliwe. Gdyby rząd
USA posiadał nagranie w wysokiej rozdzielczości z uderzenia w Pentagon, to ktoś musiałby
być kretynem, żeby ujawniać takie nagranie bo ujawniłoby ono nowe zabezpieczenia budynku
(i ich ewentualne braki).
Jest pewna granica, do której można się posunąć w ujawnianiu informacji dotyczącej głównego
sztabu USA i NATO.


Mogli przecież zamazać szczegóły Pentagonu byle by pokazali samolot

Dnia 24.04.2009 o 14:28, Olamagato napisał:

> Chcesz mi wmówić że pilot po kilkunastu godzinach nauki na awionetce, potrafi przelecieć

> kilkaset metrów, utrzymując taki samolot kilka metrów nad ziemią?
Chcę Ci wmówić, że sterowanie samolotem tej wielkości jest banalnie łatwe. Oczywiście
tak długo jak samolot jest sprawny. A przecież sam możesz uruchomić sobie MS Flight Simulator,
na których mogli trenować terroryści, żeby przekonać się, że dokładnie takie samo uderzenie
w Pentagon jest możliwe po kilkunastu minutach wprawiania się w sterowaniu. Jedyne co
pilot musiał zrobić i co go mogło interesować, to utrzymanie nosa maszyny na kierunku
uderzeniowym w obrany cel. Dokładnie to samo robili piloci kamikaze 50 lat wcześniej
mając znacznie mniej stabilne maszyny i mniej niż godzinę szkolenia w sterowaniu.
Trafienie w tak duży cel jak Pentagon to byłaby pestka również dla Ciebie.

> Muszą mieć tam naprawdę fantastyczne szkoły latania.A może uczył się w jakiejś elitarnej
szkole?
Taaa. Elitarnej.... Kamikaze też szkolili się w elitarnych szkołach? A przecież trafiali
w ruchome lotniskowce mając często po 15-20 lat i zero pojęcia o pilotażu.


Raz: dlaczego to niby sądzisz że samoloty z II wojny są tak niestabilne
Dwa: samoloty z II wojny to nie napakowane elektroniką odrzutowce ze setkami wskaźników, były wolniejsze i prostsze w pilotażu niż taki Boeing 757 a i lotniskowce szybkie nie są

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.04.2009 o 23:20, Outlander-pro napisał:

Heh Olo, niezły z Ciebie niedowiarek szczerze mówiąc :) Budo podaje całkiem mocne dowody.
Zresztą jak chcesz wiedzieć nawet więcej, obejrzyj ten dokument. Trwa godzinkę, ale sporo
informacji jest http://www.youtube.com/watch?v=JUpLVnzMsog


Cóż zawsze pozostaje sie nam cieszyć iż nasz rząd jest zbyt głupi żeby probować czegoś podobnego. A i Amerykańcom trochę ten cały plan nie wyszedł bo właściwie więcej jak narazie stracili niż zyskali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.04.2009 o 23:25, Xsaw napisał:

>/.../ > Cóż zawsze pozostaje sie nam cieszyć iż nasz rząd jest zbyt głupi żeby probować czegoś
podobnego. /.../

Został nam ino Pałac Kultury i Nauki Imienia J. Stalina. Ale do spektakularnego trafienia samolotem pewnie nie dojdzxie - mamy za małe samoloty ;-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.04.2009 o 17:50, ev1l_on3 napisał:

Tu przesadziłeś... Ciało dorosłego człowieka składa się w 3/4 z wody 75% a nie ponad 90%

No fakt. I to grubo. Miało być 67% - gdyby palec się na numerycznej nie omsknął. :)

Dnia 25.04.2009 o 17:50, ev1l_on3 napisał:

Mogli przecież zamazać szczegóły Pentagonu byle by pokazali samolot

Mogliby. Moim zdaniem to co chcieli ukryć to zapewne to, że nie mieli żadnych lepszych zdjęć.

Dnia 25.04.2009 o 17:50, ev1l_on3 napisał:

Raz: dlaczego to niby sądzisz że samoloty z II wojny są tak niestabilne

Nie mówię o "samolotach", ale o tym w co pakowano późniejszych kamikaze (pierwsi rozwalali się na myśliwcach "Zero"). Poza tym jest ogromna różnica w prowadzeniu samolotu małego i dużego. Znacznie łatwiej pilotuje się bombowiec niż mały myśliwiec. Im większy samoloty tym z reguły łatwiejszy w pilotażu, a jednocześnie wolniej reaguje na stery.
Tak więc nie chodzi to, że stare samoloty były niestabilne, ale o to, że małe są znacznie mniej stabilne w locie od dużych.

Dnia 25.04.2009 o 17:50, ev1l_on3 napisał:

były wolniejsze i prostsze w pilotażu niż taki Boeing 757

Niestety tak nie jest. Jest dokładnie odwrotnie niż to co napisałeś jeżeli chodzi o prostotę pilotażu. Na 757 jest w stanie wylądować nawet nie przeszkolony człowiek - byleby miał przez radio jakiegoś doświadczonego pilota.
Natomiast na samolotach tłokowych bez umiejętności nie można było wiele zrobić poza rozbiciem się o cel (co i tak często się nie udawało). Wycelowanie dużym samolotem w cel i jego trafienie jest zadaniem bardzo łatwym. Po początkowym nakierowaniu nie trzeba nawet korygować lotu.
Zauważyli to w czasie II w.ś. Niemcy, którzy zbudowali specjalny bombowiec wypełniony trotylem (i połączony z małym myśliwcem) do atakowania dużych okrętów lub struktur. Cały zestaw kierowało się na punkt celu, a następnie odłączało myśliwiec, który wracał na lotnisko. Bombowiec pozbawiony już pilota trafiał z dużą celnością w wyznaczone miejsce. Samolot ten w minimalnym stopniu polepszał swoją stabilność przez bardzo prymitywnego autopilota opartego o żyroskop, jednak trafiał w cel korzystając głównie z wysokiej stabilności lotu dużej maszyny (pierwsze maszyny nie miały podłączonego żyro, a również trafiały). Cały projekt nazywał się Mistel.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mistel
Bardzo podobnie jest z trafieniem w cel za pomocą samolotu rejsowego - tyle, że wyważony samolot wyrównuje samodzielnie do lotu poziomego po puszczeniu sterów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować