Zaloguj się, aby obserwować  
A-cis

Literatura SF

1529 postów w tym temacie

Dnia 30.10.2006 o 21:09, Lucek napisał:

Co do trzech wymiarów, ja o nich zawsze pamiętam , ale mam wrażenie że Weber czasami zapominał.


Często było to "czasami"...

Dnia 30.10.2006 o 21:09, Lucek napisał:

Mam też wrazenie że to Ty myślisz kategoriami okrętów morskich, albo samolotów, w przypadku
których obrót oznacza równocześnie zmianę kierunku ruchu.W kosmosię takich zależności nie
ma, w końcu to próżnia, nie ma oporu wody , czy powietrza które wymuszają poniekąd sposób
poruszania sie .


A bezwładność? Sorry, fizyka nawet przy braku oporu ma swoje zasady. Nie zatrzymasz okrętu w miejscu i nie przekręcisz go nie powodując zmiany toru lotu. Prawa dynamiki się kłaniają.

Dnia 30.10.2006 o 21:09, Lucek napisał:

Ponadto okręty w świecie Honor mają napędy grawitacyjne, i rózne inne wynalazki
pozwalające na bardzo gwałtowne manewry.


To wiem, ale u Webera okręty kiedy są w większej liczbie trzymają zazwyczaj jakąś formację. Przy takich walkach jak opisane cała ta formacja powinna im iść w... rozsypkę.
BTW: Weber próbuje nieudolnie przełożyć na skalę kosmiczną walki morskie z Horatio Hornblowera...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.10.2006 o 12:40, Fumiko napisał:

A bezwładność? Sorry, fizyka nawet przy braku oporu ma swoje zasady. Nie zatrzymasz okrętu
w miejscu i nie przekręcisz go nie powodując zmiany toru lotu. Prawa dynamiki się kłaniają.


Nie? Możesz to sprecyzować?
Chodzi mi o to zdanie: nie przekręcisz go nie powodując zmiany toru lotu.

Pomijam tu fakt , że rozmawiamy o książce SF, w której ludzie nauczyli się do pewnego stopnia manipulować grawitacją. Zmienne pola grawitacyjne wewnątrz okrętów pozwalają skompensować siły które normalnie
powinny rozsmarować całą załogę po ścianach i zmienić ją w krwawą miazgę.

Dnia 31.10.2006 o 12:40, Fumiko napisał:

To wiem, ale u Webera okręty kiedy są w większej liczbie trzymają zazwyczaj jakąś formację.
Przy takich walkach jak opisane cała ta formacja powinna im iść w... rozsypkę.


Niekoniecznie. Większość treningów jakie odbywają okręty to właśnie walka i manewry w formacjach.

Dnia 31.10.2006 o 12:40, Fumiko napisał:

BTW: Weber próbuje nieudolnie przełożyć na skalę kosmiczną walki morskie z Horatio Hornblowera...


Ten zarzut można z powodzeniem przedstawić dowolnemu pisarzowi opisującemu bitwy kosmiczne, bądź reżyserowi filmowemu przedstawiającemu je na ekranie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.10.2006 o 13:54, Lucek napisał:

Nie? Możesz to sprecyzować?
Chodzi mi o to zdanie: nie przekręcisz go nie powodując zmiany toru lotu.


Rany boskie, i weź to przetłumacz laikowi. Chodzi mi o to, że ten statek jest w ruchu, prawda? Ma piekielnie dużą masę niekoniecznie równomiernie rozłożoną. W chwili kiedy coś takiego robi obrót choćby i wokół własnej osi to wszystkie te nierównomierności "wyjdą w praniu" i siłą rzeczy tor lotu się zmieni. Piszę najprościej jak daję radę, przy założeniu braku oporu itp. Sama bezwładność.

Czy jest tu jakiś zawodowy fizyk co umie to laikowi lepiej wyjaśnić?

Dnia 31.10.2006 o 13:54, Lucek napisał:

Pomijam tu fakt , że rozmawiamy o książce SF, w której ludzie nauczyli się do pewnego stopnia
manipulować grawitacją. Zmienne pola grawitacyjne wewnątrz okrętów pozwalają skompensować siły
które normalnie
powinny rozsmarować całą załogę po ścianach i zmienić ją w krwawą miazgę.


O tym to ja nawet nie wspominam. Jakbym zaczęła to musiałabym Ci równanie różniczkowe pisać żeby wyjaśnić o co mi chodzi...

Dnia 31.10.2006 o 13:54, Lucek napisał:

> To wiem, ale u Webera okręty kiedy są w większej liczbie trzymają zazwyczaj jakąś formację.

> Przy takich walkach jak opisane cała ta formacja powinna im iść w... rozsypkę.

Niekoniecznie. Większość treningów jakie odbywają okręty to właśnie walka i manewry w formacjach.


> BTW: Weber próbuje nieudolnie przełożyć na skalę kosmiczną walki morskie z Horatio Hornblowera...


Ten zarzut można z powodzeniem przedstawić dowolnemu pisarzowi opisującemu bitwy kosmiczne,
bądź reżyserowi filmowemu przedstawiającemu je na ekranie.


Ale Weber sam przyznaje, że wzorował się na Hornblowerze i ówczesnej taktyce morskiej... On sobie nie wymyślił założeń taktycznych, on je wziął i do nich dopisał (dość nieudolnie zresztą) wersję "kosmiczną".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.10.2006 o 14:06, Fumiko napisał:

Rany boskie, i weź to przetłumacz laikowi. Chodzi mi o to, że ten statek jest w ruchu, prawda?
Ma piekielnie dużą masę niekoniecznie równomiernie rozłożoną. W chwili kiedy coś takiego robi
obrót choćby i wokół własnej osi to wszystkie te nierównomierności "wyjdą w praniu" i siłą
rzeczy tor lotu się zmieni. Piszę najprościej jak daję radę, przy założeniu braku oporu itp.
Sama bezwładność.


Spróbuj , odeślij do źródeł z których czerpiesz wiedzę, może laik zrozumie;), ale nie używaj sformułowań typu: "wyjdą w praniu " skoro proszę cię o konkrety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.10.2006 o 14:22, Lucek napisał:

Spróbuj , odeślij do źródeł z których czerpiesz wiedzę, może laik zrozumie;), ale nie używaj
sformułowań typu: "wyjdą w praniu " skoro proszę cię o konkrety.


Sorry. Nie chciałam urazić.
Źródło: M. Resnick i D. Halliday "Fizyka".

Skoro już jestem przy temacie wpadek w Honor Harrington to jeszcze chciałam powiedziec o jednej którą wyłapałam:
1) Honor miała modyfikację genetyczną której skutkiem ubocznym była niemożność przeprowadzenia u niej regeneracji.
2) Na Graysonie w warunkach prymitywnych można było na wielką skalę zmodyfikować geny ludziom tak aby byli bardziej odporni na toksyczne metale których było na planecie mnóstwo.

Pytanie: dlaczego w superwyposażonym laboratorium nie można pani Honor wymienić tego wadliwego genu który blokuje regenerację??? Jeśli dało się to zrobić w warunkach prymitywnych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Recenzja "Ludzkich dzieci" P.D. James. takie soobie, potencjał nawet był, ale się rozmył. Gdyby nie film, to Mag pewnie by tego nie wydał. A tak na marginesie - to z filmem nie ma w zasadzie nic wspólnego. Pewnie skrobnę o tym kilka słów na Katedrze przy okazji.
http://katedra.nast.pl/artykul/1841/James-PD-Ludzkie-dzieci/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.11.2006 o 18:07, Shadowmage napisał:

Recenzja "Ludzkich dzieci" P.D. James./.../ Pewnie skrobnę o tym kilka słów na Katedrze przy okazji.

Nie czytałem książki ale oglądałem film i zastanowiła mnie jedna sprawa. Napisałeś, że życie Theo Faron''a "się zmienia, gdy kontaktują się z nim buntownicy i proszą o pomoc w kontakcie z Zarządcą. Początkowo sceptyczny, z czasem zaczyna podzielać ich poglądy – szczególnie, że w międzyczasie pojawia się nadzieja dla całej ludzkości – jedna z buntowniczek zachodzi w ciążę..."
Otóż na filmie buntownicy kontaktują się z nim z powodu ciąży jednej z buntowniczek. Z Twojej recenzji wynika, że była odwrotna kolejność. Pomyliłeś się, czy tak rzeczywiście było, a jeśli tak to dlaczego buntownicy potrzebowali kontaktu z Zarządcą?
BTW. Mnie też nasuwały się silne skojarzenia z "Siwobrodym" Aldissa :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.11.2006 o 20:07, A-cis napisał:

Otóż na filmie buntownicy kontaktują się z nim z powodu ciąży jednej z buntowniczek.
Z Twojej recenzji wynika, że była odwrotna kolejność. Pomyliłeś się, czy tak rzeczywiście było,
a jeśli tak to dlaczego buntownicy potrzebowali kontaktu z Zarządcą?
BTW. Mnie też nasuwały się silne skojarzenia z "Siwobrodym" Aldissa :-)


Dobrze zrozumiałeś. W książce buntownicy kontaktują się z Theo, bo jest kuzynem Zarządcy (co w filmie zostało to sprowadzone do jakiegoś ministra) i chcą, by anonimowo przedstawił ich postulaty - zanim w ogóle rozpoczęli jakiekolwiek działania. O dziecku mowa jest dopiero w drugiej części książki (a to tylko dlatego, żeTheo zauroczony Julian wspomina jej, że zawsze może go prosić o pomoc, co też ta wykorzystuje po kilku miesiącach, kiedy okazało się, że będzie miała dziecko).
A w książce analogie do "Siwobrodego" są znacznie silniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.11.2006 o 02:21, A-cis napisał:

A czytałeś recenzję "Ludzkich dzieci" autorstwa Trashki?
http://www.gram.pl/forum_post.asp?tid=14410&u=6


Czytałem. Cóż, częściowo się nie zgadzam - moim zdaniem to po prostu nadinterpretacja :) taką recenzję też mógłbym napisać, ale nie czułbym się uczciwie wobec osób, którym prezentuję książkę - bo można by na podstawie treści zawartych w niej dojść samemu do tych wniosków - ale to już moim zdaniem są prywatne przemyślenia, a nie zamierzenie autorki.
W każdym razie się nie zgadzam, choć ogólnie to recenzja ardzo fajna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Między planetami – Robert A. Heinlein (SF)
Powieść napisana ponad pół wieku temu. Chyba nie należy jej zaliczać do czołowych utworów tego autora.
Akcja rozgrywa się głównie na skolonizowanej planecie Wenus (znamienne, że akcja, napisanej mniej więcej w tym samym czasie, powieści Stanisława Lema "Astronauci" również rozgrywa się na Wenus*).
Na Wenus wybucha bunt skierowany głównie przeciwko Ziemi dominującej w Federacji, zrzeszającej zasiedlone planety naszego układu Słonecznego. Wielka polityka międzyplanetarna rozgrywa się na tle losów młodzieńca (Donald Harvey), którego rodzice pochodzą z Wenus i Ziemi, mieszkają aktualnie na Marsie, a on sam urodził się w przestrzeni na statku kosmicznym co powoduje niejasności co do jego obywatelstwa.
W związku ze zbliżającą się wojną, rodzice polecają Donowi przerwać naukę na Ziemi i przylecieć natychmiast do nich na Marsa. Po drodze ma zabrać przesyłkę od swego "wujka".

------------------
*Chodzi mi o to, że wówczas nie wiedziano zbyt dużo o Wenus i uznawano ją za możliwą do zasiedlenia przez ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To taka lista zaległości :)

http://katedra.nast.pl/artykul/1844/8222Ludzkie-dzieci8221-8211-ksiazka-a-film/ - artykuł porównawczy filmu i książki "Ludzkie dzieci". Choć na dobrą sprawę nie ma co porównywać :P
http://katedra.nast.pl/artykul/1858/Wywiad-z-Jakubem-Ćwiekiem/ - Wywiad z Jakubem Ćwiekiem - autorem "Kłamcy" i "Kłamcy 2".
http://katedra.nast.pl/artykul/1846/Ćwiek-Jakub-Klamca-2-Bog-Marnotrawny/ - a to recenzja "Kłamcy 2" Jakub Ćwieka - zbioru opowiadań o Lokim na służbie aniołów. Przyjmne i lekkie, przede wszystkim rozrywkowe.
http://katedra.nast.pl/artykul/1860/Morgan-Richard-Zbudzone-Furie/ - recenzja "Zbudzonych furii" Richarda Morgana - takie trochę cyberpunkowe sf, podobało mi się znacznie bardziej niż "Modyfikowany węgiel". mimo że nadal uważam, że to nie moje klimaty są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem Mutanta – Robina Cooka.
Autor, znany mistrz thrillera medycznego, w dedykacji nawiązuje do powieści "Frankenstein" Mary W. Shelley. I jest to bardzo uzasadniona dedykacja. Nowo narodzone dziecko, poczęty w probówce chłopiec, okazuje się geniuszem o niespotykanie wysokim ilorazie inteligencji.
Oczywiście powieść jest pisana już w sposób bardzo współczesny, czyli jest to bardziej sensacja niż fantastyka, niemniej jednak, tak jak "Frankenstein" został zaliczony do fantastyki, tak i "Mutanta" - jako powieść, w której wykorzystuje się współczesną, najnowszą wiedzę naukową - należy zaliczyć do SF.
A kto wie czy za kilka lat takie eksperymenty nie staną się czymś zwykłym :-)
Osobiście lubię wszystkie powieści i opowiadania o mutantach i staram się je czytać jeśli tylko wpadną mi w łapy. Ta była nieco odmienna, ale mimo to podobała mi się i nie sądzę aby ktokolwiek czuł się rozczarowany po przeczytaniu.
Kilka wad w niej dostrzegłem, jednak trudno by było o nich mówić bez spoilerowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.12.2006 o 18:17, farodj napisał:

Perfekcyjna niedoskonałość
Zna ktoś tą ksiązkę? Wie kiedy wychozą jej następne cześci? A może juz są?


Nie ma i jeszcze trochę nie będzie. Jacek czeka aż mu naukowcy fizykę dostatecznie rozwiną ;-)

Poważniej, naprawdę czeka aż pewne hipotezy zostaną zweryfikowane. Nie chce żeby ich ewentualne obalenie zdezaktualizowało mu książkę. W 2007 powinien wyjść jednak "Lód", więc i tak będzie co czytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

O hoho.... Normalnie powiało pustką.

Dodam coś od siebie. Dawno tu nie wpadałem, ale dawno też nie przeczytałem nic bardzo dobrego z sf - taki słabszy okres.
Aż tu ostatnio złapałem w antykwariacie Poczwarki Wyndhama. Książka jest dość lekka i przyjemna w odbiorze. Czyta się ją szybko i bez problemów - wręcz zasysa :)
Wizja świata bo katastrofie nuklearnej, a może wojnie - nie jest to opisane. Wszystko dzieje się kilka wieków po tragedii. Świat dąży do likwidowania wszelkich odchyłów od prawdziwego obrazu człowieka, konsekwencją tego są Rubieże zamieszkiwane przez wszelkiego rodaju mutanty. Mutantem okazuje się także główny bohater. No i tu już nic więcej nie powiem :)
Resztę poczytajcie sami, a zapewniam, że warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Juhu!!! Ktoś tu zajrzał :-D

Dnia 06.03.2007 o 20:23, Comatus napisał:

O hoho.... Normalnie powiało pustką.

Ja się zabrałem za sagę o Fundacji. A ponieważ postanowiłem coś napisać dopiero po skończeniu całości, więc miałem wiekszą przerwę. Ale zacząłem już ostatnią pozycję (Fundacja i Ziemia) więc niebawem zacznę pisać i o innych powieściach.

Dnia 06.03.2007 o 20:23, Comatus napisał:

Aż tu ostatnio złapałem w antykwariacie Poczwarki Wyndhama. /.../
Resztę poczytajcie sami, a zapewniam, że warto.

Czytałem. Owszem, owszem. Choć i tak dla mnie nr 1 u Wyndhama jest "Dzień tryfidów" :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.03.2007 o 20:23, Comatus napisał:

Resztę poczytajcie sami, a zapewniam, że warto.


Też czytałem:) Dość dawno ale trochę pamiętam. Pewna rzecz pod koniec była jednak dla mnie trochę irytująca, mam na myśli nachalne powtarzanie pewnej osobie że musi mieć dużo dzieci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.03.2007 o 20:53, A-cis napisał:

Juhu!!! Ktoś tu zajrzał :-D


Cieszę się, ze komuś sprawiło to radość :)

Dnia 06.03.2007 o 20:53, A-cis napisał:

Ja się zabrałem za sagę o Fundacji.


Szczęściarz, ja stanąłem po pierwszej części. Mam 3 i 4 ale nie mam 2. No i zastuj, chociaż można czytać 3 bez znajomości 2 czy jakoś tak. Tak kiedyś gdzieś wyczytałem :)

Dnia 06.03.2007 o 20:53, A-cis napisał:

Czytałem. Owszem, owszem. Choć i tak dla mnie nr 1 u Wyndhama jest "Dzień tryfidów" :-)


Mi jednak chyba "Poczwarki" bardziej przypadły do gustu. Chociaż i tu i tu klimat katastroficzny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 06.03.2007 o 21:35, Lucek napisał:

Też czytałem:) Dość dawno ale trochę pamiętam. Pewna rzecz pod koniec była jednak dla mnie
trochę irytująca, mam na myśli nachalne powtarzanie pewnej osobie że musi mieć dużo dzieci:)


Jak to jest trochę o nie pytam ile to jest dużo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować