Zaloguj się, aby obserwować  
A-cis

Literatura SF

1529 postów w tym temacie

Ostatnio skończyłem "VALIS" Philipa K. Dicka- polecam zresztą jeżeli ktoś szuka ciekawej powieści sf. Ciekawe, że jednym z głównych bohaterów i narratorem jest w "VALIS" sam Dick;). Muszę jeszcze doczytać dwa pozostałe tomy, "Boża Inwazja" i "Transmigracja Timothyego Archera".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.05.2007 o 22:28, Lucek napisał:

Dla mnie ta książka wydała się raczej nieprzyjemna. Szybka w czytaniu , owszem. Ale nieprzyjemna.
Nieprzyjemny klimat.

Najbardziej śmieszy i trochę drażni niedzisiejsze podejście do nauki.Bohater jest zmęczony , proszę bardzo , łyka odpowiednią pigułkę , jest zdołowany , nie ma sprawy , na to również jest pigułka wszystko naprawiająca. Kilkadziesiąt lat temu , nurt traktujący postęp nauki jako lekarstwo na wszystkie bolączki świata , był bardzo popularny.Teraz na takie sprawy patrzy się zupełnie inaczej. Problemy nie są takie proste i łatwe do rozwiązania.Wiele sie zmieniło i bardzo duża część lieratury SF nie wytrzymuje próby czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś z was posiada wszystkie komiksy z serii transformers, bo moim zdaniem jest to jeden z ważniejszych tytułów w klasyce science fiction z formą komiksową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Wiele sie zmieniło

Dnia 20.05.2007 o 17:34, KrzychW napisał:

i bardzo duża część lieratury SF nie wytrzymuje próby czasu.

Niemniej jednak w swojej epoce bardzo często bywała rewolucyjna:)
Tutaj pojawia się jeszcze kwestia interpretacji gatunku sf. Co to jest sf? Na przestrzeni czasu sf ewoluowało. Na początku skupiało swoją uwagę przede wszystkim na wynalazku oraz jego możliwościach (tak jak ty to doskonale określasz:"nurt traktujący postęp nauki jako lekarstwo na wszystkie bolączki świata , był bardzo popularny"). Vide "20 000 mil podmorskiej żeglugi" J.Verne''a. Ale ewolucja sf jest bardzo sprawna;) to też już takie lektury jak "Wehikuł czasu" H.G.Wells''a traktują o czymś z goła innym. Sam wehikuł czasu staje się jedynie pretekstem do ukazania drogi człowieka i jego dalszego rozwoju, maszyna usuwa się w cień. Idźmy jeszcze dalej: "Solaris" S.Lema- to już 100% opowieść o człowieku, sam wynalazek (znaczy się Solaris;)) ma tak naprawdę obnażyć człowieka, jego naturę, psychikę, lęki itd. Powieść sf na przestrzeni czasu ewoluowała więc z opowieści o wynalazku w opowieść o człowieku i to on jest jej głównym bohaterem. Taka jest definicja sf, przynajmniej dla mnie. Dlatego też nie lubię wszelkiej maści space oper, błędnie nazywanych czasami powieściami sf, które są niczym więcej jak tylko przerzuceniem Ziemskich realiów, najczęściej dotyczących wojny, gdzieś głęboko w kosmos. To takie westerny tyle, że w innej galaktyce.
Powieść sf powinna zadawać pytania o człowieka, jego przyszłość etc. Dlatego przy takiej definicji (odrzuceniu tego co sf nie jest i przyjęciu tego co sf jest) chyba wszystkie powieści sf wytrzymują próbę czasu. Tylko pytania mogą z czasem stać się dla nas mniej ważne;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.05.2007 o 18:00, zpawelz napisał:

>Wiele sie zmieniło
> i bardzo duża część lieratury SF nie wytrzymuje próby czasu.
Niemniej jednak w swojej epoce bardzo często bywała rewolucyjna:)

Z tej pułapki bardzo sprawnie wybrnął Stanisław Lem.Podajesz tego autora jako przykład i całkowicie się z tym zgadzam.Tylko na początku swojej twórczości pisarz bawił się w opisy techniczne , które starzały się najszybciej.Jego późniejsze powieści z konkretnymi rozwiązaniami technologicznymi nie mają nic wspólnego.Leci się w kosmos i nie ważne w jaki sposób. Teleportacja? Proszę bardzo.Inteligentne roboty? Nie ma sprawy.To wszystko , to tylko elementy dodatkowe. Z kolei opis człowieka i zjawisk socjologicznych , o ile był trafny kilkadziesią lat temu , często trafny jest również teraz .Przypomnę , że Lem już w latach osiemdziesiatych opisywał konflikty z którymi mamy obecnie do czynienia.Nie wojny pomiędzy mocarstwami , ale ataki terrorystyczne przeprowadzone nie wiadomo przez kogo i dlatego tak groźne dla , wydawołoby się , niepokonanych mocarstw.Pisał o atakach na centra łączności , informacji itp. Obecnie stoimy w przededniu takich właśnie problemów.Mistrz o tym wszystkim wiedział 30 lat temu , a doradcy Busha do ostatniej chwili nic nie rozumieli i ciągle traktują czołg i podobne środki , jako lek na wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.05.2007 o 17:34, KrzychW napisał:

Najbardziej śmieszy i trochę drażni niedzisiejsze podejście do nauki.Bohater jest zmęczony
, proszę bardzo , łyka odpowiednią pigułkę , jest zdołowany , nie ma sprawy , na to również
jest pigułka wszystko naprawiająca. Kilkadziesiąt lat temu , nurt traktujący postęp nauki jako
lekarstwo na wszystkie bolączki świata , był bardzo popularny.Teraz na takie sprawy patrzy
się zupełnie inaczej. Problemy nie są takie proste i łatwe do rozwiązania.Wiele sie zmieniło
i bardzo duża część lieratury SF nie wytrzymuje próby czasu.


We "Władcach marionetek" akurat ten problem nie występuje.

Dnia 20.05.2007 o 17:34, KrzychW napisał:

Z tej pułapki bardzo sprawnie wybrnął Stanisław Lem.Podajesz tego autora jako przykład i
całkowicie się z tym zgadzam.Tylko na początku swojej twórczości pisarz bawił się w opisy
techniczne , które starzały się najszybciej.


Taki opis komputera i jego operatora w "Obłoku Magellana" to chyba sztandarowy w jaką pułapkę może wpaść pisarz porywający się na opisywaniu "cudów techniki".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.05.2007 o 18:00, zpawelz napisał:

Powieść sf na przestrzeni czasu ewoluowała więc z opowieści o wynalazku w opowieść o człowieku i to on jest jej głównym bohaterem.
Taka jest definicja sf, przynajmniej dla mnie. /.../ Powieść sf powinna zadawać pytania o człowieka, jego przyszłość etc.

Nie bardzo mogę zgodzić z taką próbą zawężenia definicji gatunku. IMHO odpowiedź na pytanie jakie powieści należy zaliczać do tego gatunku jest zawarta w tłumaczeniu określenia science fiction. Jest to po prostu fantastyka naukowa. Czyli przewidywanie (fantastyka) jaka będzie cała przyszłość w oparciu o posiadaną aktualnie wiedzę naukową.
A w tej przyszłości może się okazać, że nie ma miejsca dla człowieka. Może będą panować inne rasy? Może będą panować wyłącznie roboty? Może nie będzie żadnej inteligencji? Przyszłość może być (teoretycznie) przecież i taka. Dlatego ograniczanie się wyłącznie do człowieka i jego przyszłości, nazywam zawężaniem definicji.
A poza tym wojny człowieka z innymi rasami (lub z innymi planetami zamieszkałymi również przez ludzi) też mogą należeć do przyszłości rasy ludzkiej, więc stwierdzenie, że space opery nie są powieściami SF jest również nietrafne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.05.2007 o 18:35, A-cis napisał:

Czyli przewidywanie (fantastyka)
jaka będzie cała przyszłość w oparciu o posiadaną aktualnie wiedzę naukową.

Sama fatastyka na pewno nie jest żadnym przewidywaniem. Natomiast to o czym piszesz jest futurologią.

Dnia 20.05.2007 o 18:35, A-cis napisał:

A w tej przyszłości może się okazać, że nie ma miejsca dla człowieka. Może będą panować inne
rasy? Może będą panować wyłącznie roboty? Może nie będzie żadnej inteligencji? Przyszłość może
być (teoretycznie) przecież i taka. Dlatego ograniczanie się wyłącznie do człowieka i jego
przyszłości, nazywam zawężaniem definicji.

Wszystkie te pytania podpadają właśnie bardziej pod futurologię, niż pod sf. Powiem, krótko: "Summa technologiae" S. Lema.;)

Dnia 20.05.2007 o 18:35, A-cis napisał:

A poza tym wojny człowieka z innymi rasami (lub z innymi planetami zamieszkałymi również przez
ludzi) też mogą należeć do przyszłości rasy ludzkiej, więc stwierdzenie, że space opery nie
są powieściami SF jest również nietrafne.

Może za bardzo przesadziłem z tą "przyszłością człowieka" w swoim poprzednim poście. Bo tym zajmuje się futurologia, oczywiście zajmuje się ona nie tylko przyszłością człowieka ale również Ziemi, świata itd. Pozostanę jednak raczej przy powieści sf jako opowieści o człowieku, jego opisie, obnażaniu jego natury;). O, teraz mi się przypomniało o co mi chodzi: powieść sf to między innymi stawianie czlowieka w nowej, bywa że niezrozumiałej, dla niego sytuacji, oraz badanie jego reakcji. :) I w tym przypadku jeszcze raz odwołam się do "Solaris" S.Lema. Planeta, która "wyławia" z człowieka jego najgębsze wspomnienia i formułuje je w zupełnie rzeczywiste postacie. Bohaterowie książki nie rozumieją sytuacji, w której się znaleźli. Nie wiedzą jaka może być motywacja Solaris ani czemu wyłania ono te a nie inne wspomnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.05.2007 o 19:16, zpawelz napisał:

Może za bardzo przesadziłem z tą "przyszłością człowieka" w swoim poprzednim poście. Bo tym
zajmuje się futurologia, oczywiście zajmuje się ona nie tylko przyszłością człowieka ale również
Ziemi, świata itd. Pozostanę jednak raczej przy powieści sf jako opowieści o człowieku, jego
opisie, obnażaniu jego natury;).


Futurologia i Fantastyka naukowa mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. Oczywiście nie zawsze , bo SF wcale nie musi rozgrywać się w przyszłości. Ponadto futurologia nazywana jest , nie wiedzieć czemu, nauką. Chociaż moim zdaniem ma z nauką dokładnie tyle samo co SF, albo wróżenie z fusów ;)

Dnia 20.05.2007 o 19:16, zpawelz napisał:

O, teraz mi się przypomniało o co mi chodzi: powieść sf to
między innymi stawianie czlowieka w nowej, bywa że niezrozumiałej, dla niego sytuacji, oraz
badanie jego reakcji. :)


To akurat nic odkrywczego:) Wielu pisarzy i krytyków jest dawało niejednokrotnie wyraz opinii ze SF to przede wszystkim nie jest(!) literatura o przyszłości a o problemach współczesnych, ludzi z ludźmi , ludzi z techniką, czy ludzi z niewiadomą.
Ale moim zdaniem to jest zawężanie i odcinanie się od całej reszty fantastyki która jest głównie literaturą rozrywkową. Dla mnie fantastyka wcale nie musi posiadać "głębi", zmuszać do wysiłku żeby odkryć co do cholery autor miał na myśli? :). Dobrze jeśli autor ma jakieś ambicje, porusza ważkie problemy, ale bez przesady.

Dnia 20.05.2007 o 19:16, zpawelz napisał:

I w tym przypadku jeszcze raz odwołam się do "Solaris" S.Lema. Planeta, która "wyławia" z człowieka jego
najgębsze wspomnienia i formułuje je w zupełnie rzeczywiste postacie. Bohaterowie książki nie rozumieją
sytuacji, w której się znaleźli. Nie wiedzą jaka może być motywacja Solaris ani czemu wyłania ono te a nie inne
wspomnienia.


"Solaris" , hmm, uważam że to świetna książka. Ale też jest się do czego przyczepić :P Zdawałoby się poważni, dorośli ludzie, a wszyscy mają jakieś problemy z osobowością i powinni raczej leczyć się niż zajmować badaniem oceanu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.05.2007 o 20:00, Lucek napisał:

> Może za bardzo przesadziłem z tą "przyszłością człowieka" w swoim poprzednim poście. Bo
tym
> zajmuje się futurologia, oczywiście zajmuje się ona nie tylko przyszłością człowieka ale
również
> Ziemi, świata itd. Pozostanę jednak raczej przy powieści sf jako opowieści o człowieku,
jego
> opisie, obnażaniu jego natury;).

Futurologia i Fantastyka naukowa mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. Oczywiście nie zawsze
, bo SF wcale nie musi rozgrywać się w przyszłości. Ponadto futurologia nazywana jest , nie
wiedzieć czemu, nauką. Chociaż moim zdaniem ma z nauką dokładnie tyle samo co SF, albo wróżenie
z fusów ;)

Wróżenie z fusów ale na podstawie przesłanek, czy po części faktów naukowych i z dosyć sporą dozą prawdopodobieństwa. Pogoda po Faktach (czy jak kto woli po Wiadomościach;)) jest też przecież w pewnym stopniu futurologią. Tylko na krótszy zasięg a i tak nie zawsze się sprawdza...

Dnia 20.05.2007 o 20:00, Lucek napisał:


> O, teraz mi się przypomniało o co mi chodzi: powieść sf to
> między innymi stawianie czlowieka w nowej, bywa że niezrozumiałej, dla niego sytuacji,
oraz
> badanie jego reakcji. :)

To akurat nic odkrywczego:) Wielu pisarzy i krytyków jest dawało niejednokrotnie wyraz opinii
ze SF to przede wszystkim nie jest(!) literatura o przyszłości a o problemach współczesnych,
ludzi z ludźmi , ludzi z techniką, czy ludzi z niewiadomą.
Ale moim zdaniem to jest zawężanie i odcinanie się od całej reszty fantastyki która jest głównie
literaturą rozrywkową. Dla mnie fantastyka wcale nie musi posiadać "głębi", zmuszać do wysiłku
żeby odkryć co do cholery autor miał na myśli? :). Dobrze jeśli autor ma jakieś ambicje, porusza
ważkie problemy, ale bez przesady.

Zgadzam się, że to nic odkrywczego ale wypadło mi z głowy a chciałem to napisać, więc jak już sobie przypomniałem to dałem temu wyraz;).
Wcale nie uważam, żeby sf było jakieś bardzo wymagające i zmuszające do wysiłku. Jasne, trzeba trochę ksiązek poczytać żeby przyzwyczaić się do języka naukowego, (bądź pseudo-naukowego) złapać klimat ale wrażenie "odkyrwania człowieka" wynagradza wszelkie trudy i pozostaje w umyśle na bardzo długo:). Fantastyka z kolei to bardzo ogólne pojęcie. Siedzi w nim i sf i fantasy. I fantasy jest właśnie dla mnie tym gatunkiem "mniej ambitniejszym" (chociaż pewnie zdażają się wyjątki), co nie znaczy złym. Po iluśtam przeczytanych książkach sf ma się ochotę przejść na coś innego. Stanąć za rycerzem co to smoka zaraz zachlasta czy coś innego;).

Dnia 20.05.2007 o 20:00, Lucek napisał:



> I w tym przypadku jeszcze raz odwołam się do "Solaris" S.Lema. Planeta, która "wyławia"
z człowieka jego
> najgębsze wspomnienia i formułuje je w zupełnie rzeczywiste postacie. Bohaterowie książki
nie rozumieją
> sytuacji, w której się znaleźli. Nie wiedzą jaka może być motywacja Solaris ani czemu
wyłania ono te a nie inne
> wspomnienia.

"Solaris" , hmm, uważam że to świetna książka. Ale też jest się do czego przyczepić :P Zdawałoby
się poważni, dorośli ludzie, a wszyscy mają jakieś problemy z osobowością i powinni raczej
leczyć się niż zajmować badaniem oceanu.

Autor stawia bohaterów w sytuacji, w której właśnie nie wiadomo jak zachowali by się ludzie. I "Solaris" bada to zachowanie. To jest właśnie stawianie ludzi w niecodziennych sytuacjach, o czym wspomniałem wcześniej. Z tego co pamiętam z książki to czytelnik nie dowiaduje się co "ukazuje się" pozostałym bohaterom, znamy tylko "zjawę" głównego bohatera. Niemniej jednak to co widzą pozostali członkowie załogi stacji też musi być niesamowite, niespodziewane- można to wywnioskować właśnie po ich dziwnych zachowaniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu skończyłem Fundację, a właściwie tomy 5-10. Ogólnie nawet mi się podobało, chociaż 2 oststnie tomy jakoś mniej. Czegoś m tam brakowało, a może czegoś było za dużo ;)
Ale ogólnie pozycja godna polecenia. Z czasem pewnie przeczytam resztę Asimova, bo tych panów na B jakoś nie czuje potrzeby czytać :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sądzę, że i SF i fantasy to literatura dotycząca ludzkich problemów, które podane są w specyficznej oprawie. Te wszystkie "ozdobniki" sprawiają, że nie mamy do czynienia ze zwykłą fikcją. Są potrzebne do stworzenia specyficznych okoliczności, w których autor może postawić pewne pytania, czy hipotezy i nie będą one zupełnie abstakcyjne, oderwane od życia (np. cyborg a człowieczeństwo, podróże w czasie i ich konsekwencje, wpływ bogów na oblicze świata). Zdarza się jednak i to dość często, że przewodnia myśl tonie w dekoracjach i nie pozostaje nam po lekturze żaden materiał do przemyśleń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.05.2007 o 19:16, zpawelz napisał:

> Może będą panować wyłącznie roboty? Może nie będzie żadnej inteligencji?
Wszystkie te pytania podpadają właśnie bardziej pod futurologię, niż pod sf.

To nie były pytania a raczej dywagacje. A jeśli pytania to raczej retoryczne.
A jeśli w takim razie jest to dla Ciebie futurologia, to do jakiego gatunku literackiego zaliczysz "Bajki robotów" i "Cyberiadę" Lema? Tam ludzi nie ma. Więc to nie jest literatura SF? To co? Fantasy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ludzi nie ma ale "występujące" roboty są jak ludzie, mają ludzkie cechy i przypominają ludzi. Książki te są napisane bardziej w konwencji baśniowej, bajkowej. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie aby nazwać je utworami sf, tyle że o prostszej strukturze. Mają one za zadanie ukazać człowieka "w krzywym zwierciadle". Później podobny zabieg Lem stosuje w "Dziennikach gwiazdowych".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.05.2007 o 23:29, zpawelz napisał:

Ludzi nie ma ale "występujące" roboty są jak ludzie, mają ludzkie cechy i przypominają ludzi.

Tak samo jakiś pisarz może potraktować istoty z obcej cywilizacji. Zresztą w naturze ludzkiej leży antropomorfizowanie wszystkich dziwnych postaci i zjawisk. Nawet we wspomnianym przez Ciebie "Solaris", ludzie próbują się doszukiwać ludzkich reakcji w oceanie.
Dlatego nie można wykluczać powieści opisujących obce istoty z kategorii literatury SF.
IMHO literatura SF koncentrująca się wyłącznie na człowieku i jego losie byłaby bardzo zubożona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.05.2007 o 02:42, A-cis napisał:

> Ludzi nie ma ale "występujące" roboty są jak ludzie, mają ludzkie cechy i przypominają
ludzi.
Tak samo jakiś pisarz może potraktować istoty z obcej cywilizacji. Zresztą w naturze ludzkiej
leży antropomorfizowanie wszystkich dziwnych postaci i zjawisk. Nawet we wspomnianym przez
Ciebie "Solaris", ludzie próbują się doszukiwać ludzkich reakcji w oceanie.


Ludzie, bohaterowie książki, owszem. Ale czy to samo robi pisarz? A w "Bajkach robotów" czy "Cyberiadzie" roboty są z założenia metaforą ludzkości. Podobnie jak całe "Opowieści o pilocie Pirxie" są o ludziach i człowieczeństwie, nawet te koncentrujące się na robotach. Aniel spadający w przepaść to przecież nie robot a człowiek, gotory zaryzykować wszystko dla realizacji swojego marzenia. Człowiek, którego społeczeństwo nie zrozumie, będzie się dziwić jak mógł postąpić tak nielogicznie.

Dnia 21.05.2007 o 02:42, A-cis napisał:

Dlatego nie można wykluczać powieści opisujących obce istoty z kategorii literatury SF.
IMHO literatura SF koncentrująca się wyłącznie na człowieku i jego losie byłaby bardzo zubożona.


Zgadzam się. SF, czyli fantastyka naukowa, to ta gałąź fantastyki, która opisuje rzeczywistość w sposób naukowy, niezależnie od tego czy skupia się na człowieku czy w ogóle go tam nie ma. Autor zastanawia się nad konsekwencjami wszystkich zmian i je uwzględnia. Jeśli będzie tam magia, to będzie ona porządnie wyjaśniona. Nie są SF "Gwiezdne Wojny", "Star Trek" czy "Diuna" bo te książki opisują po prostu jakąś wizję - bardzo ciekawą, owszem - ale bez zastanawiania się czy to ma prawo tak działać. To jest po prostu fantastyka, ma opowiedzieć dobrą historię i tyle. Podobnie cykl "Honor Harrington" Webera nie jest SF, chociaż rozgrywa się w kosmosie i pełno w nim technikaliów. Ale jeśli się im przyjrzeć, to sporo tam niekonsekwencji. Dzieje się tak dlatego, że Weber przeniósł na żywca realia ziemskich bitew morskich w kosmos i nie zastanowił się jak wiele musiałby pozmieniać. Dlatego statki u niego nadal walczą w dwóch wymiarach, a nie w trzech.
Można napisać Space Operę czy fantasy, które jednocześnie będą SF. SF to bowiem nie gatunek rozłączny od innych, ale pewne podejście do rzeczywistości. Dlatego dukajowy "Ruch generała" będzie jednocześnie i fantasy i SF, a "Diuna" to kosmiczna opowieść, która SF nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.05.2007 o 11:14, pkapis napisał:

"Diuna" to kosmiczna opowieść, która SF nie jest.

Tu prawdopodobnie kilka osób by zaprotestowało. Zresztą, jak sobie przypominam, już kilka razy w tym wątku była dyskusja na ten temat :-D
Ja jednak się z tym kłócił nie będę, bo sam mam pewne trudności z zaklasyfikowaniem tego utworu. Tyle, że w klasyfikacjach stosuje się pewne uproszczenia i nagięcia, które większość akceptuje. W przeciwnym wypadku namnożyłoby się nam podgatunków i nurtów tyle, że nikt by tego nie spamiętał. A i tak ich się już zresztą zrobiło zbyt wiele (rzeczywistość alternatywna, space opera, political fiction, cyberpunk i parę innych) :-)
I przy tych wszystkich uproszczeniach "Diuna" jest jednak zaliczana do SF.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.05.2007 o 02:42, A-cis napisał:

> Ludzi nie ma ale "występujące" roboty są jak ludzie, mają ludzkie cechy i przypominają
ludzi.
Tak samo jakiś pisarz może potraktować istoty z obcej cywilizacji. Zresztą w naturze ludzkiej
leży antropomorfizowanie wszystkich dziwnych postaci i zjawisk. Nawet we wspomnianym przez
Ciebie "Solaris", ludzie próbują się doszukiwać ludzkich reakcji w oceanie.
Dlatego nie można wykluczać powieści opisujących obce istoty z kategorii literatury SF.

Sam sobie w zasadzie odpowiadasz na swoje pytania (czy jak wolisz dywagacje;)). Nie wykluczałem książek o których piszesz z kanonu sf. Masz rację, że antropomorfizacja leży w naturze ludzkiej. Dlatego roboty, obcy i krzesła zawsze będą opisywane w taki sposób jak to widzi człowiek. Zawsze będzie można odnaleźć analogie zachowań w obcych. A antropomorfizowanie ma właśnie za zadanie pokazać tak naprawdę człowieka przez pryzmat np. obcego.

Dnia 21.05.2007 o 02:42, A-cis napisał:

IMHO literatura SF koncentrująca się wyłącznie na człowieku i jego losie byłaby bardzo zubożona.

Człowiek jest na tyle bogatą, ciekawą istotą i nadal jednak "tajemniczą", że temat jego "ekslporacji" jest w zasadzie nadal niewyczerpany. Czasami nie da się w prostej lini przewidzieć jak się zachowa człowiek. Można natomiast próbować i tak jest właśnie w sf. Sami siebie nadal nie znamy a najlepsze książki sf potrafią nam to pokazać a czasami nawet dostarczyć ludzkości odpowiedzi na pytania o człowieka. Dlatego nie ma tu dla mnie żadnego zubożenia czy też ograniczania się tylko do człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.05.2007 o 11:59, A-cis napisał:

> "Diuna" to kosmiczna opowieść, która SF nie jest.
Tu prawdopodobnie kilka osób by zaprotestowało. Zresztą, jak sobie przypominam, już kilka razy
w tym wątku była dyskusja na ten temat :-D


Niewątpliwie. Nie tylko tutaj, zresztą. :-)

Dnia 21.05.2007 o 11:59, A-cis napisał:

Ja jednak się z tym kłócił nie będę, bo sam mam pewne trudności z zaklasyfikowaniem tego utworu.
Tyle, że w klasyfikacjach stosuje się pewne uproszczenia i nagięcia, które większość akceptuje.


Tak, ale większość ludzi to durnie (że tak sobie zacytuję Scotta Adamsa). Patrzą na opakowanie i szufladkują po paru sekundach. Również "Gwiezdne wojny" klasyfikuje się jako sf, ale po pierwsze robi się tak, bo to opowieści dziejące się w kosmosie. A kosmos to taki klasyczny wyznacznik sf, podobnie jak dla fantasy jest to miecz, magia i naga panienka u stóp bohatera.
Po drugie ludzie często używają wyrażenia science-fiction albo sf jako synonimu fantastyki jako takiej. Tymczasem sf to jedynie część fantastyki.

Dnia 21.05.2007 o 11:59, A-cis napisał:

I przy tych wszystkich uproszczeniach "Diuna" jest jednak zaliczana do SF.


Diuna jest trudna do sklasyfikowania, to fakt. Ale naukowego to w niej jest mniej więcej tyle, co wody na arrakijskiej pustyni :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.05.2007 o 12:54, pkapis napisał:

Diuna jest trudna do sklasyfikowania, to fakt. Ale naukowego to w niej jest mniej więcej tyle,
co wody na arrakijskiej pustyni :-)


Jako miłośnik "Diuny" muszę wtrącić swoje trzy grosze. Dlatego że "Diuna" jako jedyna znana mi powieść porusza pewien problem w sposób bardziej niż zdawkowy, czy hasłowy. Mianowicie terraformowanie. Myślę że każdy miłośnik fantastyki , a także eksploracji kosmosu zna ten termin. Owszem Arrakis jest już zdatna do zamieszkania , więc nie jest to typowe uzdatnianie "gołej skały" dla życia. Tym niemniej fremeni prowadzą prace nad środowiskiem planety na olbrzymią skalę. Wiemy jak to robią i co chcą osiągnąć. I to byłby właśnie wątek naukowy. Tym bardziej warty uwagi że klimat Ziemi , jakby to powiedzieć przeżywa ostatnio wielkie wstrząsy;) Z filmów dok. o krajach gdzie pustynia stanowi sporą częśc powierzchni wiem, że podobne działania jak fremeni prowadzą prawdziwi ludzie, chodzi mi o sadzenie roślin na skraju pustyni by zahamować jej ekspansję. A sprawa nie jest łatwa ani prosta, czego najlepszym przykładem jest katastrofa jaka dotknęła morze Aralskie, które wysycha ponieważ próbowano nawodnić tereny pod uprawy rolnicze.
Owszem w powieści "Diuna" wątek ekologiczno planetarny nie jest najważniejszy ale stanowi bardzo ważną część całości o czym zapominać nie należy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować