HumanGhost

Filmy i seriale - co warto obejrzeć a czego nie [M]

36655 postów w tym temacie

Dnia 21.09.2010 o 01:21, Ichibanboshi-kun napisał:

Ja po prostu czekałem żeby obejrzeć ten film wiele lat(dopóki nie skończyłem 18 lat)i
się nie zawiodłem.

To że czekałeś żeby jakiś tam film jestem w stanie zrozumieć ale czemu ustaliłeś sobie jakiś sztuczny limit 18 lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2010 o 15:35, Traitor napisał:

A może poleci mi ktoś jakiś ciekawy film s-f/akcji, który powstał na bazie książki (nie
chodzi tu o komiks)?

http://pl.wikipedia.org/wiki/Fahrenheit_451_%28film%29

Co ciekawe część motywów z filmu jak i książki "zapożyczyło" sobie Equilibrium [ tak, te Equilibrium ].

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2010 o 16:12, Tyler_D napisał:


Ciekawie się zapowiada po przeczytaniu opisu (aż się sobie dziwię, że nie spotkałem się wcześniej z tym tytułem). Szkoda tylko, że premiera nowej wersji została przesunięta na 2012 rok (w każdym razie tak twierdzi filmweb), bo mógłbym porównać dwie ekranizacje. Jednakże dobre i to, pozostaje mi tylko znaleźć w jakiejś księgarni książkę, bo z filmem to raczej nie będzie problemu. Mam nadzieję, że gdzieś w moim mieście to dostanę. Dzięki za poradę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2010 o 16:09, Tyler_D napisał:

To że czekałeś żeby jakiś tam film jestem w stanie zrozumieć ale czemu ustaliłeś sobie
jakiś sztuczny limit 18 lat?

Hi hi hi, Ty zawsze tak do czegoś co Twoim zdaniem odbiega od normy negatywnie nastawiony zaraz jesteś ;]
Nie, to nie ja ustaliłem takowy limit, a wyobraź sobie mój tato ;) Raz mnie jak miałem z 14 lat przyłapał na nagrywaniu tego z HBO i raban zrobił, to dałem sobie spokój.
Napisałem o kwestii czekania, żeby dany film zrozumieć, bo teraz widze, że dobrze, że kazano mi czekać. Oczywiście nie chodzi tu o kwestie przemocy w tym filmie, ale o zrozumienie go. Dobrze jest znać zarys historyczny, który na własną rękę trzeba poznać, to tyle. Oczywiście jeśli ktoś ma wystarczającą wiedzę i zacząl się takimi sprawami interesować wwczesniej bleh bleh etc etc to mi to tito.

btw nie sztuczny, a ograniczenie wiekowe walnięte na pudełku z filmem.


@Traitor
Żaden problem.
Ooo, maturka? :D a jaki temat masz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2010 o 15:35, Traitor napisał:

A może poleci mi ktoś jakiś ciekawy film s-f/akcji, który powstał na bazie książki (nie chodzi tu o komiks)?

Ja Ci jeszcze dorzucę "Diunę" (2 ekranizacje) - ten sam tytuł filmu powieści, "Wojnę światów" - również ten sam tytuł, "Kontakt" - j.w., "Zielona pożywka" wg. powieści "Przestrzeni, przestrzeni, "Coś" wg. powieści "Kim jesteś" i... mógłbym tak długo, ale chyba na razie wystarczy.
A jak będzie mało, to się przypomnij :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2010 o 15:35, Traitor napisał:

A może poleci mi ktoś jakiś ciekawy film s-f/akcji, który powstał na bazie książki (nie
chodzi tu o komiks)?

Dune, Dune 2000, filmowa trylogia Children of Dune, świetny materiał na porównanie, zwłaszcza że są dwie ekranizacje (stara kinowa i nowa telewizyjna - IMO TV lepsza, bardziej teatralna) jednej książki i do kolejnej przymierza się kolejny reżyser. Stuff dość ciężkostrawny, raczej dla wyjadaczy sci fi.
Solaris też ma dwie ekranizacje.
Bardzo dużo adaptacji Dicka: kultowe Blade Runner i Total Recall, ale też Minority report, Impostor, Paycheck, A scanner darkly, doskonały choć mało znany Screamers.
2001:space odyssey i kontynuacja 2010.
A clockwork orange - trudna pozycja.
Co ciekawe nawet King się tu znajdzie ze swoim Dreamcatcher.
The puppet masters i Starship Troopers.
20,000 Leagues Under the Sea, From the Earth to the Moon i Journey to the Center of the Earth na podstawie Verne''a.
Dwie ekranizacje the time machine i the sleeper Wellsa.
The omega man i I am legend będące ekranizacjami jednej książki.
No i dalej Frankenstein, The Island of Doctor Moreau, Andromeda Strain (również dwie ekranizacje), Invasion of the Body Snatchers, Children of men

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2010 o 16:56, Ichibanboshi-kun napisał:

@Traitor
Żaden problem.
Ooo, maturka? :D a jaki temat masz?

Porównaj wybrane opisy literackie z ich odpowiednikami scenograficznymi w przedstawieniu teatralnym (phi!) lub realizacjach filmowych.

@A-cis
Na razie wystarczy, muszę to wszystko najpierw przeczytać i obejrzeć... a mam jeszcze kilka swoich "typów", wiec kilka tygodni mi to zajmie.

Dzięki wszystkim za pomoc.

@hans_olo
No teraz to mi na pewno wystarczy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Tylko czym? Dokładnie taką samą hipotezę wykorzystuje powieść Arthura C. Clarka "The Light of Other Days", której nikt nie zarzuca przegięcia.


Chyba głównie tym, że w obecnej chwili rzekomo dysponujemy wiedzą i sprzętem dającym TAKIE możliwości. Gdzieś tam w USA, naukowcy prowadzili w ukryciu przed całym światem badania o rewolucyjnych dla nauki i całej ludzkości skutkach. Odkryli i stworzyli rzeczy wręcz niewiarygodne, tylko po to, żeby rząd USA mógł te być może największe w historii odkrycia, przekształcić w system do zwalczania skutków terroryzmu... Ale jak pisałem wcześniej - każdy ma inny poziom tolerancji.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Dlaczego współczesny? W filmie wykorzystano rzekome możliwości techniczne jakich oficjalnie nie ma.
Całkiem dobry wybieg na uzasadnienie toczenia się akcji w czasach nam współczesnych.


Współczesny dlatego, bo o ile pamiętam, akcja filmu dzieje się w czasach współczesnych. A co się tyczy oceny tych możliwości technicznych, to była też o tym mowa akapit wyżej.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Co jest raczej mało prawdopodobne, tym bardziej, że są już eksperymenty pokazujące, że albo obecny model materii
jest całkowicie wadliwy, albo albo cząstki materialne mogą przebywać część swojej drogie w ujemnym (sic!) czasie.


O ile wiem, to m.in. Stephen Hawking twierdzi, że stworzenie dla człowieka (a także w ogóle) możliwości cofania się w czasie jest niemożliwe, co chyba jednak nie stoi w sprzeczności z istnieniem specyficznych rodzajów cząstek "nie podlegających" światłu i czasowi. To, że einsteinowski opis wszechświata jest sprzeczny z opisem kwantowym wiadomo przecież nie od dziś, a mimo to wysyłamy sondy na inne ciała niebieskie i budujemy akceleratory cząsteczkowe. Przy opisie tuneli czasoprzestrzennych opis einsteinowski w pewnym momencie staje się bezużyteczny, a użyteczna staje się mechanika kwantowa. Rozwiązanie problemu być może znajduje się w Teorii Wszystkiego.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Nie wiadomo prawie nic o tym jakich energii potrzeba, czy nie da się tego obejść i jaką energią dysponują w filmie ludzie.
Dlaczego więc stawiasz tezę, że były to "śmiesznie małe ilości", skoro nic o nich nie wiadomo.


"Zapomnijmy jednak na chwilę o potencjalnych przeszkodach i przypuśćmy, że pewnego dnia uda się stworzyć egzotyczną materię, wykorzystując jakąś zaawansowaną kwantowomechaniczną inżynierię materii lub pustej przestrzeni. Nawet w takim przypadku wymagania energetyczne, jakie należałoby spełnić, aby w opisany sposób bawić się czasoprzestrzenią, byłyby niewyobrażalnie wielkie."

"Wiemy wystarczająco dużo o naturze czasoprzestrzeni, aby opisać, w jaki sposób można by, przynajmniej teoretycznie, wykorzystać zakrzywioną przestrzeń do podróży międzygwiezdnych. Wiemy, że bez tych niezwykłych możliwości prawdopodobnie nigdy nie będziemy podróżować po Galaktyce. Z drugiej strony, nie mamy pojęcia, czy fizyczne warunki, konieczne do osiągnięcia tych celów, są możliwe praktycznie lub nawet czy są w zasadzie możliwe. Gdyby jednak były, każda cywilizacja próbująca wprowadzić je w czyn musiałaby zaprząc do tego energie znacznie większe niż cokolwiek, co można sobie obecnie wyobrazić."

"Z tunelami czasoprzestrzennymi wiąże się kilka poważnych problemów. Po pierwsze, aby wytworzyć potężne zniekształcenia przestrzeni i czasu konieczne do odbycia podróży przez tunel czasoprzestrzenny, potrzebne byłyby olbrzymie ilości dodatniej i ujemnej materii, wielkości ogromnej gwiazdy lub czarnej dziury. Matthew Visser, fizyk z Uniwersytetu Waszyngtońskiego, szacuje, że ilość ujemnej energii potrzebnej do otwarcia jednometrowego tunelu czasoprzestrzennego jest porównywalna z masą Jowisza, tyle tylko, że musiałaby ona być ujemna. Twierdzi, że "do wykonania tego zadania potrzebna jest mniej więcej minus jedna masa Jowisza. Nawet posługiwanie się dodatnią masą-energią Jowisza jest dosyć przerażające i daleko przewyższa nasze możliwości w dającej się przewidzieć przyszłości".

"Omówmy te problemy trochę bardziej szczegółowo. Jednym z nich jest zgromadzenie energii wystarczającej do rozerwania tkanki przestrzeni i czasu. Najprostszym sposobem, by to osiągnąć, jest zgniecenie jakiegoś obiektu do rozmiaru mniejszego od jego horyzontu zdarzeń. W przypadku Słońca oznacza to, że należałoby je zgnieść do średnicy około 3,2 kilometra, po czym zapadłoby się ono, tworząc czarną dziurę. (Grawitacja Słońca jest zbyt słaba, by w sposób naturalny osiągnęło ono średnicę 3,2 kilometra, więc nasze Słońce nigdy nie stanie się czarną dziurą. W zasadzie oznacza to, że wszystko, nawet my sami, może stać się czarną dziurą, jeżeli tylko zostanie odpowiednio mocno ściśnięte. W tym celu trzeba by zmieścić wszystkie cząsteczki naszego ciała w obszarze mniejszym od atomu - taki wyczyn całkowicie przekracza możliwości współczesnej nauki)."

"Michio Kaku porównuje wykonanie tunelu czasoprzestrzennego i potem podróż przez jego wnętrze do przyciągania pianina stojącego na dywanie. (...) Brzmi to zachęcająco, ale po wyliczeniu okazuje się jednak, że aby (...) sfałdować przestrzeń pomiędzy nami i najbliższą Słońcu gwiazdą potrzeba niewyobrażalnej ilości energii, której ludzkość nie zdołałaby zgromadzić w ciągu najbliższego stulecia."

O ile pamiętam, to w filmie wysłanie człowieka w czasie powodowało chwilowy spadek zasilania w mieście... czy nawet niech będzie w części, czy w całym kraju. Ciągle są to śmiesznie małe ilości w porównaniu z obecnymi obliczeniami.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Miałem na myśli, to że film nie powinien skupiać się na tym, jak, ale nad sam faktem przedstawionym w filmie i jego konsekwencjami.


Również uważam podobnie, wychodząc z założenia o umiarze i dobrych proporcjach. Co się tyczy faktów przedstawionych i ich konsekwencji, to w pierwszym akapicie tego posta jest mniej więcej moje skrócone zdanie odnośnie tego filmu.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Tak samo jak "Comedy" ma oznaczać "Komedię"? ;)


Chyba nie zajarzyłem.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Ehe, dowiadując się najpierw, że ten prosty lud ma kości z naturalnego włókna węglowego i, że "bardzo trudno ich zabić"... o czym na wstępie informuje sam główny boss wojskowy bazy.


O czym to według Ciebie ma świadczyć? Jak dla mnie w domyśle są tu spięcia jakie z pewnością miały miejsce w trakcie początkowej eksploracji planety przez kolonistów. O ile pamiętam, to cały ten program bratania się z dziczą, poza naukowo-poznawczym charakterem, miał na celu znalezienie możliwości pokojowego "przesunięcia" kosmitonów, aby umożliwić wydobycie.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Gdyby mogli, to nie byłoby fabuły filmu. Wynika więc z tego, że nie mogli.


Ciekawa metoda wnioskowania :D Ja wolę w domyśle brać pod uwagę takie przyczyny jak naciski rozmaitych frakcji politycznych i naukowych, krzyczących o "dokładne zbadanie i humanitarne podejście" po pierwszym kontakcie z kosmitonami.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

A ilościowo nie mogli się nawet równać z liczbą jednego plemienia.


Tak jakby ilość miała tu jakieś większe znaczenie przy takiej przepaści technologicznej. Jak widać wystarczyła ledwie jedna akcja żeby zrównać z ziemią całe "miasto" kosmitonów. Poza tym, po ustabilizowaniu relacji, na planecie chyba raczej nie była potrzebna armia inwazyjna.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Które nie zawsze kończyły się dobrze dla podbijającego...


Nikt chyba nie twierdzi, że jest inaczej. Co nie zmienia faktu, że stan obecny jest sumą wszystkich wydarzeń.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

I na tym by się skończyło. Nie było mowy o nagrodzie, była mowa o interesie.


To Twoje przypuszczenia. Moje przewidują szeroko komentowane zasługi za wkład i przyczynienie się do świetnego zwycięstwa nad kosmitonami dzięki rozpracowaniu ich od środka.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Za które wg dzisiejszych praw wojskowości dostaje się trybunał za zbrodnie wojenne.
Takich rozkazów się obecnie nie wykonuje bo jest pewna granica podległości oraz współodpowiedzialności.


Nie wiedziałem, że dzisiejsze prawa wojskowości przewidują trybunał za zbrodnie wobec kosmitonów :D Jeżeli dobrze pamiętam, to głównodowodzący miał tam pełnię zezwolenia na użycie wszelkiej niezbędnej siły w razie oporu i postępowania wedle uznania dla osiągnięcia założonych celów. Nie wydaje mi się żeby można było tam mówić o jakiejkolwiek zbrodni. Kosmitony nie chciały po dobroci, więc użyto pokazu siły jaki był zapewne brany pod uwagę od samego początku ekspedycji. Nie przypominam sobie żeby w zamiarze było ich prześladowanie i tępienie. Za to wiem, że bezczelna dezercja i zdrada oraz zwrócenie się przeciwko swojej rasie, tym bardziej zorganizowanie ataku, zasługuje na najwyższy wymiar kary.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Bo widzisz. Historię piszą zwycięzcy. Wg Twojego podejścia np. Kukliński byłby szpiegiem i zdrajcą, a wg zwycięzców bohaterem.


Według mojego podejścia Kukliński jest zasłużonym działającym dla dobra Polski przeciwko ZSRR. Został szpiegiem, który przekazywał informacje wrogów Polski. Zdrajcą byłby gdyby okazał się podwójnym agentem współpracującym z ZSRR. Nie wiem według jakiej logiki doszedłeś to takiego wniosku.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Bo ocenia się całość, a nie wycinek tej całości. Nie mnie oceniać dlaczego tak jest, ale ludzie w większości uważają, że bardziej obiektywne jest oceniać czyjeś działania w konkretnym kontekście.


Nie wiem jaką całość masz tu na myśli. I nie wiem czy zauważyłeś, ale moja ocena tej postaci cały czas zachodzi w konkretnym kontekście wszystkich wydarzeń przedstawionych w filmie, bo siłą rzeczy nie może być inaczej.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Ale ponieważ Ziemianie przegrali, to raczej byłoby to mało prawdopodobne.


Ziemianie przegrali bitwę, a nie wojnę. Pokonano przecież jakieś małe siły zabezpieczające ekspedycję, a nie armię. Nie widzę powodu, dla którego porażka Ziemian miałaby nie doprowadzić do mianowania go zdrajcą Ziemi, a wręcz może być to najlepszym tego powodem.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Na liście odkrywców nie występują w ogóle. Co do dowódców, to tak pierwszy faktycznie miał sporo szczęścia,
drugi natomiast modelowo wręcz przerąbał stając się potrawką znacznie prymitywniejszych oddziałów Siedzącego Byka.


Od początku miałem na myśli nazwiska Pizarro i Cortes (nie Caster - myślałem że się przejęzyczyłeś). Odkąd pamiętam, oba są chyba zawsze wymieniane przy omawianiu wielkich odkryć geograficznych. Także skala ich podbojów w stosunku do nakładów na zawsze zostanie zapamiętana.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Z niewolnikami nie handluje się. To podstawowa zasada handlu. :)


Chyba wyobraziłeś sobie w mojej wypowiedzi dodatkowy spójnik "z". W innym wypadku nie bardzo rozumiem co chciałeś przekazać tymi słowy.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Co było bezpośrednią przyczyną upadku Hiszpanii, z którego podniosła się dopiero w połowie 20. wieku.


Można i tak. Można też zauważyć takie rzeczy jak Złoty Wiek Hiszpanii i wpływ na dzisiejszy obraz świata.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Bilans okazał się ewidentnie ujemny zarówno dla ludności amerykańskiej jak i Hiszpanii.


Hmmm... aż mnie zaciekawiło jak mógłby wyglądać teraz poziom rozwoju ludów amerykańskich i stan naszej wiedzy oraz kultury, gdyby do kolonizacji nigdy nie doszło ^_^ I podobnie, jak wyglądałby dzisiaj hiszpański dorobek wszelkiej maści gdyby odjąć od niego wkład z jej Złotego Wieku.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Najwidoczniej tak skoro o tak nieistotną sprawę stoczono wieloletnią wojnę domową, a problem rozwiązano ostatecznie dopiero 400 lat później od jego zaistnienia.


Mówiłem o ocenie z dzisiejszego punktu widzenia. Jakoś nie przypominam sobie żebym widział nawoływania do bojkotu USA albo zrywanie stosunków dyplomatycznych z tego powodu, że ich potęga wyrosła na "złej sprawie", w pewien sposób analogicznej do tej z filmu.

Dnia 21.09.2010 o 01:43, Olamagato napisał:

Późniejsza potęga USA wiązała się w większości z innymi przyczynami niż same podboje terenów rdzennej ludności...


Tak jak chyba w przypadku wielu, wielu innych... A czy to w jakikolwiek sposób "wygładza" początki?

20100921212317

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ichibanboshi-kun, oglądałem dziś film "Ukryte ostrze", prod. z 2004 r., japońska oczywiście. Akcja rozgrywa się gdzieś w XVII wieku, w środowisku samurajów, czyli na upartego można by go określić mianem filmu samurajskiego, ale jednak był on dosyć nietypowy. Właściwie lepiej by go nazwać filmem obyczajowym (choć 1 pojedynek był).
Dla mnie był interesujący, bo dał mi nieco więcej wiedzy nt. obyczajów z tamtych czasów i nie żałuję, że go obejrzałem.
Ciekaw jestem czy Ty go widziałeś i co o nim sądzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/.../

Dnia 21.09.2010 o 12:31, A-cis napisał:

Sporo dobrych filmów w pierwszej części, pod koniec kilka dość słabych. Mogli je sobie
darować. Ale ogólnie, wrażenie pozytywne.
A "Rio Bravo" od jakiegoś czasu już mam :-)


Mnie szczególnie wkurza brak polskiego lektora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2010 o 22:29, A-cis napisał:

Ciekaw jestem czy Ty go widziałeś i co o nim sądzisz.

Nie widzialem, ale reżysera znam. Gość doświadczony w tym co robi, więc chętnie obejrze. brak walk mnie nie dziwi, bo to okres kiedy samurajowie już przestawali być potrzebni(wojen po prostu już nie było XD)no i broń palna się pojawiała(ale to w malutkim stopniu). Okres świetności samurajów zaczyna odchodzić, a ich ostrza skracać(to taka ciekawostka).
Chętnie go obejrzę i jak już to zrobię, z miejsca do Ciebie napiszę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2010 o 19:16, Traitor napisał:

Porównaj wybrane opisy literackie z ich odpowiednikami scenograficznymi w przedstawieniu
teatralnym (phi!) lub realizacjach filmowych.

Weź sobie Pottery ;) - szczerze mówię. Książki są przecież bardzo fajne, a i filmy pewnie znasz.
Fajny temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2010 o 22:42, kerkas napisał:

Mnie szczególnie wkurza brak polskiego lektora.

To ty taki kinomaniak jesteś i z lektorem oglądasz?! o.O
Wstyyyyyd...!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2010 o 23:30, Ichibanboshi-kun napisał:

Weź sobie Pottery ;) - szczerze mówię. Książki są przecież bardzo fajne, a i filmy pewnie
znasz.

Właśnie Harry jest jednym z moich "typów" - jak to wcześniej nazwałem. Czytałem 5 pierwszych części, filmy też oglądałem, więc z opisem jednej nie będzie problemu.

Wybiorę sobie jeszcze kilka w/w tytułów, wezmę z jedną lekturę i wystarczy. Coś z tego skleję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2010 o 23:37, szypek26 napisał:

> Mnie szczególnie wkurza brak polskiego lektora.
To ty taki kinomaniak jesteś i z lektorem oglądasz?! o.O
Wstyyyyyd...!


Dzięki polskiemu lektorowi filmem może się cieszyć cała rodzina a nie tylko ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2010 o 15:35, Traitor napisał:

A może poleci mi ktoś jakiś ciekawy film s-f/akcji, który powstał na bazie książki (nie
chodzi tu o komiks)?


Autostopem przez galaktykę
Andromeda znaczy śmierć 1970
Brazil 1986
Blade Runner 1982
Człowiek Omega 1971
Człowiek-terminal 1973
Dr Strangelove
Diuna 1984
2001: Odyseja kosmiczna 1968
Fahrenheit 451 1966
I uderzył grom
Inwazja porywaczy ciał 1956
Johnny Mnemonic 1995
K-PAX
Langoliery 1995
Martwa strefa 1983
Mechaniczna pomarańcza 1971
Niewidzialny człowiek 1933
New Rose Hotel
Ojczyzna 1994
Ostatni człowiek na ziemi 1963
Ostatni brzeg 1959
Planeta małp 1968
Robinson Cruzoe na Marsie 1964
Solaris 1972
THX 1138 1970
1984 rok produkcji 1984
The Thing from Another World 1951
The Incredible Shrinking Man 1957
Vaterland 1994
Władcy Marionetek 1994
Wioska przeklętych 1960
Wehikuł czasu 1960
Zakazana planeta 1956
Zielona pożywka 1973
Zaginiony świat 1960
Ziemia zapomniana przez czas
Zaginiony horyzont 1937

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.09.2010 o 11:39, Perry_Cox napisał:


Gdy ktoś chce ze mną film oglądać, to musi pogodzić się z napisami. Nie ma przebacz.
Ew. dubbing, ale tylko dla bajek i niektórych filmów (jak HP).

Same here, primo że tak się ogląda lepiej, a secundo - dźwięk :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

O ile pamiętam, to w filmie wysłanie człowieka w czasie powodowało chwilowy spadek
zasilania w mieście... czy nawet niech będzie w części, czy w całym kraju. Ciągle są to
śmiesznie małe ilości w porównaniu z obecnymi obliczeniami.

Zwróć uwagę, że jeszcze niedawno uzyskanie przez człowieka siły rzędu łącznej siły stada koni było niewyobrażalne. Tak samo jak przebycie 200 km w ciągu godziny. I co...?
Dzisiaj można sobie kupić maszynę, która taką siłę oferuje wydając jakieś 1500 zł. (sic!). O czym mówię? O zwykłym samochodzie osobowym i jego silniku.

Założenie, że w jakiejś przyszłości pojedynczy płacący podatki obywatel *nigdy* nie będzie dysponował energią rzędu masy planety jest w związku z tym dość ryzykowne.

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

> Tak samo jak "Comedy" ma oznaczać "Komedię"? ;)
Chyba nie zajarzyłem.

Chodzi mi o to, że określenia dotyczące filmów czy książek są dość trudno przekładalne na nasz język ponieważ określenia te wywodzą się z zupełnie innych przesłanek niż określenia filmu w naszym języku. I jako przykład podałem filmy określane tam jako Comedy, które nasi zawsze bezwarunkowo szufladkują jako komedie. (Co jest oczywiście bzdurą.) Dlatego kategorii jakie są w IMDB raczej nie brałbym pod uwagę. No, ale to była tylko dygresja.

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

Ciekawa metoda wnioskowania :D Ja wolę w domyśle brać pod uwagę takie przyczyny jak naciski
rozmaitych frakcji politycznych i naukowych, krzyczących o "dokładne zbadanie i humanitarne
podejście" po pierwszym kontakcie z kosmitonami.

Szczególnie, że planetę eksplorowała prywatna korporacja, którą ochraniała prywatna firma ochroniarska (najemnicy). Planety nie eksplorował rząd, ani żadna agencja rządowa z Ziemi. Ergo jedni i drudzy (firma i ochroniarze) musieliby podlegać prawom cywilnym (oczywiście zakładając, że na Ziemi wciąż była demokracja).

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

Tak jakby ilość miała tu jakieś większe znaczenie przy takiej przepaści technologicznej.

Ilość nie jest bez znaczenia. Tym bardziej, że z fabuły filmu wynikło, że jednak miała bardzo duże znaczenie.

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

Jak widać wystarczyła ledwie jedna akcja żeby zrównać z ziemią całe "miasto" kosmitonów.

Tyle, że z późniejszej fabuły wynika, że takich "plemion" jak to spacyfikowane musiało być sporo więcej.

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

To Twoje przypuszczenia. Moje przewidują szeroko komentowane zasługi za wkład i przyczynienie
się do świetnego zwycięstwa nad kosmitonami dzięki rozpracowaniu ich od środka.

Wielkiego poważania nigdy nie miał żaden szpieg pomagający cywilizacji dominującej technicznie najechać i zmiażdżyć słabszego przeciwnika. Co innego osoba, dzięki której silniejszy najeźdźca zostaje odparty (np. Joanna D''Arc, którą w końcu określono jako "świętą").

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

Nie wiedziałem, że dzisiejsze prawa wojskowości przewidują trybunał za zbrodnie wobec kosmitonów :D

Moim zdaniem gdyby ludzie odkryli inną inteligentną cywilizację, to zostałyby im przyznane prawa takie same jak prawa człowieka niemal z automatu.

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

Jeżeli dobrze pamiętam, to głównodowodzący miał tam pełnię zezwolenia na
użycie wszelkiej niezbędnej siły w razie oporu i postępowania wedle uznania dla osiągnięcia
założonych celów. Nie wydaje mi się żeby można było tam mówić o jakiejkolwiek zbrodni.

Głównodowodzący Adolf Hitler też miał takie same "zezwolenia" jakieś 50 lat temu. Co się stało dalej, to wiemy. Powstało ONZ oraz pojęcie zbrodni wojennej i ludobójstwa. Z czego ostatnia nie ulega nigdy przedawnieniu.
Dzisiaj tylko państwa rozbójnicze dają przedstawicielom swoich sił zbrojnym prerogatywy bez żadnych ograniczeń. Z filmu wynika, że na Ziemi panuje prywatny rynek oraz demokracja, a to wyklucza taki przypadek.

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

Za to wiem, że bezczelna dezercja i zdrada oraz zwrócenie się przeciwko swojej
rasie, tym bardziej zorganizowanie ataku, zasługuje na najwyższy wymiar kary.

Po pierwsze główny bohater nie był już w armii bo był ex-marine. Po drugie na Pandorze ochroną nie zajmowała się armia, ale *prywatna* firma ochroniarska. Coś analogicznego do Black Water w Iraku. Jest to podane na samym początku filmu.

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

Według mojego podejścia Kukliński jest zasłużonym działającym dla dobra Polski przeciwko
ZSRR. Został szpiegiem, który przekazywał informacje wrogów Polski.

Czyli był zdrajcą PRL, a ponieważ PRL upadła, to dzisiaj jest bohaterem. Gdyby nie upadła, to już zawsze byłby "zdrajcą". Dokładnie ten sam przypadek został pokazany w Avatarze. Moze i był zdrajcą korporacji, która go zatrudniła, ale jednocześnie stał się bohaterem cywilizacji Na''vi. Ponieważ Ci ostatni zwyciężyli, on został na tej planecie, a nawet "przybrał" miejscowe ciało (lub jego odpowiednik) to raczej został bohaterem niż zdrajcą.

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

Nie wiem według jakiej logiki doszedłeś to takiego wniosku.

Na szczęście jest tylko jedna logika. :)

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

moja ocena tej postaci cały czas zachodzi w konkretnym kontekście wszystkich wydarzeń przedstawionych w filmie, bo siłą rzeczy nie może być inaczej.

OK, utożsamiłeś się z ludzkimi najeźdźcami i oceniłeś Sully''ego jako zdrajcę. W dokładnie takiej samej sytuacji z Kuklińskim nie utożsamiłeś się z PRL i nie oceniłeś Kuklińskiego jako zdrajcę. Lekka niekonsekwencja bo gdybyś się i w tym przypadku utożsamiał ze "zdradzonymi", którzy przegrali, to logicznie powinieneś trzymać stronę PRL.

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

Ziemianie przegrali bitwę, a nie wojnę.

Jak dla mnie epilog filmu mówi iż planetę opuścili wszyscy ludzie za wyjątkiem kilku. To nie jest przegrana jedna bitwa, ale cała wojna.

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

Pokonano przecież jakieś małe siły zabezpieczające ekspedycję, a nie armię.

Tak samo jak Amerykanie pokonali małe siły brytyjskie zabezpieczające kolonie w Ameryce północnej, albo Rosjanie zostali zmuszeni do wycofania wszystkich żołnierzy z Afganistanu. :) Dwie identyczne sytuacje z punktu widzenia militarnego. W obu wypadkach oznaczało to przegranie wojny. Lokalnej, ale jednak wojny.

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

Nie widzę powodu, dla którego porażka Ziemian miałaby nie doprowadzić
do mianowania go zdrajcą Ziemi, a wręcz może być to najlepszym tego powodem.

Ależ oczywiście na Ziemi mógłby być oceniany jako zdrajca. Tyle, czy miałoby to dla niego jakiekolwiek znaczenie?

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

Chyba wyobraziłeś sobie w mojej wypowiedzi dodatkowy spójnik "z".

Rzeczywiście. Błędnie przeczytałem Twoje zdanie.

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

Hmmm... aż mnie zaciekawiło jak mógłby wyglądać teraz poziom rozwoju ludów amerykańskich
i stan naszej wiedzy oraz kultury, gdyby do kolonizacji nigdy nie doszło

Można zrobić z tego książkę lub nawet film. Chociaż gatunkiem powinno być jakieś Fantasy lub SF. Taki gatunek jest obecny w literaturze i filmie. Świetnym przykładem jest "Fatherland" mówiący o nieistniejących czasach gdy hipotetycznie Niemcy wygrały II Wojnę Światową.

Dnia 21.09.2010 o 21:23, Validus napisał:

Tak jak chyba w przypadku wielu, wielu innych... A czy to w jakikolwiek sposób "wygładza"
początki?

Przypomnę, że chodziło o to, iż przyjęliśmy kulturę Amerykanów (i ewentualne naśladownictwo) z innych przyczyn niż wykorzenienie przez nich Indian amerykańskich. A sporej liczbie ludzi to przeszkadza i za nic nie wezmą wzoru z tego kraju wiedząc jak ten kraj w przeszłości rozegrał sprawę ze rdzenną ludnością i sąsiadami. Tak więc na Twoje pytanie "Czy komukolwiek to przeszkadza?" odpowiedź brzmi "tak". I jest to szczególnie dobry przykład bo doskonale wiesz jak wiele ludzi czy całych krajów pała niechęcią do tego kraju również z powodu jego postępowania z rdzenną ludnością i nie liczenia się ze słabszymi nawet na innych kontynentach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się