Zaloguj się, aby obserwować  
Adidas66

Bandziory - gra forumowa w średniowieczu.

147 postów w tym temacie

Następnego ranka pierwszy zbudził się Laguna i zaczął budzić towarzyszy, którzy spali dość długo po wczorajszej wieczerzy, mocno zakrapianej piwem, co tłumaczyło stan budzonych. Jednak nie zważając na wszystko trzeba było coś obrabować by ze spokojem żyć przez następne parę tygodni, padło na pobliską karczmę, bandyci zasiedli do wspólnego śniadania, to była ich złota zasada, nigdy nie rabować na pusty żołądek. To była okazja by omówić szczegóły planu.
- Ja i Łukasz wejdziemy drzwiami, a wy przyczaicie się pod okami – objaśniał Adidas
- Kiedy usłyszycie wrzask i tumult wejdziecie do środka, a ty Adam – tu zwrócił wzrok na pana Wiśniewskiego – będziesz pilnował czy nikt nie nadjeżdża traktem, jeśli coś by się działo to szybko nas o tym powiadom. Jakieś pytania? – jako, że nie było żadnych pytań śniadanie zostało dokończone w pośpiechu i „rycerze” zaczęli siodłać swoje konie. Mimo iż sami nazywali siebie rycerzami nie nosili zbroi, ubierali się w zwykłe kubraki. Kiedy wszyscy byli już uzbrojeni i gotowi do drogi, bez chwili zwłoki ruszyli, siódemka uzbrojonych jeźdźców z groźnymi minami prezentowała się okazale. Po kilku godzinach drogi dotarli do miejsca planowanego napadu, niestety szybko spostrzegli, że w karczmie zatrzymał się dość duży orszak, przed karczmą krzątali się pachołkowie a stajni stało przynajmniej dwadzieścia koni.
- I co teraz? – spytał Rafał Potężny Adidasa.
- Idę się rozejrzeć, poczekajcie. – po tych słowach Wielkołęcki ruszył w stronę karczmy, a reszta kompanii ukryła się w lesie. Jeździec szybko zauważył karetę stojącą przed karczmą, znajdował się na niej herb Zabłockich, sam Romuald nie podróżował karetą co oznaczało, że podróżuje nią ktoś z jego rodziny, bądź też jakiś ważny gość, Adidas w wyobraźni zobaczył góry złota, które Zabłocki będzie musiał zapłacić za uwolnienie jeńca. Zadowolony udał się do reszty towarzyszy, ukrytych w lesie.


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Zabłocki, gnida! Spalę wieprza, rozrzucę prochy, świniom do chlewa wsypię! - zawołałem. - Drogą okrężną, od tyłu, zabijem wszystkich, i Zabłockiego też! - gromadą ruszyliśmy po cichu przez las. Nikłe promienie słońca przenikały przez korony drzew, jak tytani. W drzwi kopniakiem walnąlem, a te otwarły się. Zbójcy wlali się do środka.
- Wiśniewski, Rafał z Torunia, na górę. Ja, Adidas i Potężny do sali, a reszta po piwnicach! - szepnąłem. Ja i moi towarzysze ruszyli ku drzwiom.

[Krótki, ale mam zamiar wprowadzić trochę do fabuły. Resztę pozostawiam wyobraźni graczy].

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Narazie nikt nie powiedział, ze nie można się już zgłaszać, a wiec chciałbym się zgłosić. :D
Imię: Siekacz
Nazwisko: Zgubny
Herb: Orzeł przebity mieczem - "Lepiej przegrać, niż się poddać"
Broń: Miecz dwuręczny z wygrawerowanymi hasłami ("Honor moim życiem", "Patrz w przyszłość, ale nie zapominaj o przeszłości" i innymi), Gladius (miecz, jakiego używali gladiatorzy :D), trochę podniszczona zbroja (srebrna z czerwonymi elementami).
Opis: Sredniej wysokości mężczyzna, o w miarę długich, ciemnych włosach i piwnych oczach. Średniej postury. Ród Zgubnych nigdy nie był bogaty, więc większość ekwipunku przechodziłą z ojca na syna, przez co Siekacz nosi prawie same pamiatki rodzinne, do tego w dość lichym stanie, z podorabianymi kilkoma elementami (zbroja, którą naprawiano doczepiajac często skóry zwierząt, przez co wygląda dość dziwacznie i nie daje już takiej obrony jak kiedyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A więc razem z Faustem i Wrukowskim ruszyłem d piwnic. Szliśmy tak około 10 minut i nagle natrafiliśmy na rozwidlenie. Jedna ścieżka prowadziła prosto, a druga w lewo. Z pierwszego rozwidlenia dobiegł mnie znajomy głos... Głos, którego miałem nadzieję, że już nigdy nie usłyszę. Powiedziałem mym towarzyszom, aby poszli w lewo, a ja w tym czasie pójdę do przodu.
- Ale przecież z ktoś tam jest. - powiedział Faust. - Może być dobrze uzbrojony i do tego z kimś jeszcze być. - Możesz sobie nie poradzić.
- Nie słyszałem innych odgłosów. - i nie słuchając odpowiedzi Micheala pobiegłem przed siebie. Gdy doszedłem do drewnianych drzwi, stanąłem na chwile, aby posłuchać.
- A więc panie miły powiesz mi wreszcie gdzie w piwnicach tej jakże pięknej gospodzie, są schowane jakże piękne rubiny Czarnieckich? - tak to był na pewno ten głos, głos który zmienił moje życie.
- Odejdź stąd Zabłocki! Hańbisz nazwisko swego brata! - odpowiedział mu głos, jak się domyślałem, właściciela rubinów.
- Och jak ostro. Uważaj Czarniecki, bo twoje córki powsadzam do domów publicznych, a tobie sprawię największe tortury!
- Jak śmiałbyś...
- Oj nie wiesz do czego jestem zdolny!
- Dobrze, dobrze, już ci powiem, świnio!
- Och, widzę , że przyszedłeś po rozum do głowy. A wiec mów!
- W pokoju ze znakiem lwa jest szafa,a za szafą tajne przejście. Tam znajdziesz rubiny!
- Dziękuję. Moi strażnicy przyjdą i uwolnią ciebie, gdy już będzie po wszystkim. - nagle drzwi otworzyły się z impetem i moim oczom ukazał się on - Edward Zabłocki.
- To ty psie! Ty zatrułeś Adelayde!
- Ach, Laguna długo cię nie widziałem. Jak się czuje twoja ukochana?
- Nie pieprz głupot! Dlaczego to zrobiłeś!?
- Co? Ach, to... Dziewczyna nie chciała mi się od... - tych słów już nie zdążył wypowiedzieć, bowiem przebiłem mu brzuch moim mieczem. Zostawiłem ciało leżące na posadzce i szybko wróciłem na górę spotkać się z moimi towarzyszami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W sali słychacć było pojmujący, męski bas. Mężczyzna śpiewał najzwyklejszą pieśń, lecz ta nabrała niesamowitego uroku. Zdjąłem łuk, i znalazłem strzałę. Smutno było mi kończyć żywot śpiewaka, chciałem zamknąć oczy, ale ręka mi drżała. Wtedy człowiek spojrzał mi w oczy, i napiąłem łuk, trafiając go strzałą. Moi towarzysze rzucili się na biedaków. Po kilku chwilach rzezi, podłogę uscielały trupy. Adidas zaczął przeszukiwać ich kieszenie. Co jakiś czas znajdywał sakiewkę złota.

[Znów krótki, lecz przede wszystkim wnosi do fabuły].

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja i Rafał byliśmy na górze szukając czegokolwiek.
- Rafale.- zakrzyknąłem- sprawdź strone wschodnią tej Karczmy ja sprawdzę drugą.
Podczas przeszukiwań znalazłem nie podobny do innych pokuj ze znakiem lwa. Otworzyłem szafe i znalazłem przejście. Po chwili chodu przez mroczny korytarz ujrzałem ogromną ilość klejnotów, rubinów i złota. Ze szczęściem zacząłem tańczyć i śpiewać skoczne pieśni. Po wyjścu z korytaża zobaczyłem mężczyzne dobrze znudowanego.
- Ej, że- krzyknąłem.
Wyciągnęłem swój miecz i uderzylem go w głowe. Jego mózg rozbryzgał się na ścianie. Nauczyłem go, że z Wiśnieskimi się nie zadziera. Jednak za drzwiami słyszałem rozmowe.
- Ten dureń Bedol sobie nie poradzi.
- Prawda. Chyba pójde mu pomóc.
O co im chodzi nie wiedziałem, ale co im zrobić już wiedziałem. Wbiłem swój nóż w drzwi i przedziurawiłem jednego ze zbrojnych. Drugi poszedł jeszcze łatwiej. Bez nogi i ręki nie pożył za długo. Zeszedłem na dół by pochwalić się zdobyczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Tak, rozważylismy z Adidasem kwestię realizmu, oraz ortografii i interpunkcji... Nie ma czegoś takiego : rozwaliłem 3 zbrojnych widelcem... Gandalf, podaj mi swój GG albo napisz na mój : 4722670 ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Nie chcę za bardzo spamować, ale czuję się taki niezauważony i powtórze moje pytanie: czy moge jeszcze dołączyć do gry? Opis postaci podalem kilka psotów wcześniej]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.04.2007 o 20:16, Kradziej napisał:

[Nie chcę za bardzo spamować, ale czuję się taki niezauważony i powtórze moje pytanie: czy
moge jeszcze dołączyć do gry? Opis postaci podalem kilka psotów wcześniej]


[Można dołączać do gry w dowolnym momencie, dopoki nie rozkrecimy się za bardzo. Jesteś jednym z gości gospody, przyłączasz się do nas.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Siedziałem sobie spokojnie w karczmie, popijałem piwo… błeh, smakuje tylko troszkę lepiej niż szczyny, ale na nic lepszego mnie nie stać, cholera… Jakie było moje zdziwienie, gdy nagle do budynku wpadła zgraja jakichś zawadiaków i urządziła mi tu masakrę! Na początku chciałem bronić innych gości, ale w końcu stwierdziłem, ze jednak lepiej będzie poczekać na rozwój wydarzeń. Usiadłem sobie w najbardziej oddalonym od centrum stoliku i wróciłem do picia.
Jeśli wpadną tu straże jakiegoś pobliskiego miasta, to powiem, że jestem niewinny, ale jeśli najpierw zbiry wszystkich wyrżną, to może się do nich przyłączę… Taaak, mój miecz już od dawna nie był wyjmowany z pochwy, przyda mu się trochę „rozrywki” podczas rabunków… Mój pomysł był zdecydowanie Dobrym pomysłem.
Kiedy zacząłem się dziwić, że jeszcze mnie nie zauważono poczułem stal na mojej szyi. Oho, to już czas powiedzieć, ze chcę się przyłączyć do bandy, bo inaczej mnie zabiją.
- Spokojnie, przyjacielu… nie chcę z wami walczyć, ba! Chcę się do was przyłączyć! – powiedziałem. Po prostu poczułem zdziwienie jegomościa, który właśnie groził mi mieczem.
- Hej! Towarzysze, co z nim zrobimy?! – wrzasnął do jednego ze swoich.
- Ejże, człowieku! Jeśli chcesz się do nas dołączyć, wykaż chociaż trochę inicjatywy i nam pomóż, a później zadecydujemy co z tobą zrobić! – krzyknął do mnie kolejny zbir.
Nie mając wielkiego wyboru, wstałem podszedłem do drzwi, krzyknąłem „Zobaczę, czy nikt nie uciekł żeby zawiadomić kogoś!” i wyszedłem na zewnątrz…

[Dzięki za przyjęcie mnie do gry :D]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gdy wyszedłem z piwnicy zauważyłem, że moi towarzysze broni wesoło bawili się nad pełnym workiem kosztowności. Zapytałem się co się dzieje jeden ze zbójników odpowiedział mi:
- Hej, Laguna znaleźliśmy pełno kosztowności w tej gospodzie! Będziemy żyć jak królowie!
- A kto to jest człowiek, który koło was siedzi?
- Pozwól, że sie przedstawię - wyrzekł nieznajomy. - Nazywam się Siekacz, a nazwisko moje to Zgubny.
- Oby tylko zguby na nas nie przyniósł. - odpowiedziałem nieufnie.
- Uważaj na swe słowa srebrnowłosy przyjacielu! Zważ, że ciebie też nie znamy, strasznie tajemniczy jesteś. Jeszcze te twoje włosy, oczy pełne cierpienia, ciesz się, że... - nagle przerwałem Adidasowi.
- Do kroćset!
- Co, co się stało?
- Zapomniałem o Czarnieckim!
- O kim? - zapytał sie mnie Łukasz.
- Właścicielu tej gospody! Te rubiny nad którymi siedzicie należą do niego! - i w nagłym pędzie pobiegłem z powrotem do piwnic. Gdy do biegłem do spasionego szlachcica, on najzwyczajniej spał!
- Obudź się dobry człowieku!
- Co? Co się dzieje?! Ty? Tyś jest ten srebrnowłosy bohater, który uratował mię i moją gospodę?
- Ciebie może i tak, ale twoich rubinów już nie. Moi towarzysze je zabrali.
- Ach... Ale co tam rubiny! Uwolnij mnie!
- A coś za to dostanę?
- Wszyscy tacy są... Ale czekaj ty nie szukasz sławy, pieniędzy... Widać to w twoich oczach... Zemsty też nie szukasz, bowiem już się zemściłeś...
- Przestań sie gapić w moje oczy i daj coś w zamian za ratunek.
- Mam coś specjalnego dla ciebie... Tak, tylko dla ciebie...
- Przestań gadać i powiedz wreszcie!
- W pokoju ze znakiem gryfa, jest szafa. Za szafą tajne przejście, a w tajnym przejściu skarb...
- Nie mogłeś wymyślić czegoś innego? - po tych słowach uwolniłem go i poszedłem razem z nim do pokoju z wizerunkiem gryfa.
Gdy doszliśmy do holu, został w nim tylko Łukasz.
- Gdzie się wszyscy podziali? - zapytałem.
- "Rozgościli się" pokojach. Ty też powinieneś iść już spa... Ale zaraz kim jest ten gruby jegomość.
- Czarniecki - odpowiedziałem po czym poszedłem, aby odnaleźć drzwi ze znakiem gryfa. Po niedługim czasie odnalazłem swój cel. Jednak to nie był zwykły znak... To był herb... Herb na którym widniał platynowy smoka na krwistoczerwonym tle...
- Wejdź do środka, a wszystko ci opowiem - powiedział. Jednak w środku ktoś nas oczekiwał... Jednym celnym strzałem przedziurawił Czarnieckiemu głowę. Rzuciłem się na napastnika i po paru sekundach leżał już martwy.
Wtedy zdążyłem się mu dokładnie przyjrzeć. Na jego rozharatanej piersi widniał herb Zabłockich. Widocznie musiał to być jednak ze strażników. Później podszedłem do ciała Czarnieckiego. Co to był za sekret, który chciał mi powiedzieć... Po krótkiej chwili podszedłem do szafy, przeszedłem przez tajne wejście i znalazłem miecz, miecz rodu Gryffin. Był wykonany z platyny. Ozdabiały go krwistoczerwone klejnoty. Gdy zeszedłem na dół wszyscy już spali, więc ja tez pogrążyłem się we śnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jdnak nie wszyscy poszli spać ja postanowiłem się rozejrzeć czy aby napewno nie ma w okolicy więcej strażników. Jednak pierw zaóważyłem że doszło do naszej bandy kilku zabijaków Zaniepokoiło mnie to że nagle jeden pojawił się w piwnicy. Powiedziałem do kładącego się spać jako ostatni Laguny:
- To że obłowiliśmy się dzisiaj bez większych problemów to nie oznacza że możemy spocząć na laurach. Nadal pozostaje problem strażników bo jestem pewien że napewno któryś z nich przeżył, a jesli zdąrzy szybko donieść reszcie co się tu stało to trzeba będzie szybko ucikać o ile nie dojdą posiłki z pobliskiego grodu. Ruszam w droge sprawdzić czy wszystko w porządku dojade do was póżniej.
Po tych słówach chwyciłem sprzęt, troche złota na droge. Przed wyjściem moją uwagę przykół miecz Laguny ale nie miałem czasu nad tym się zastanawiać i wyruszyłem w pościg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hmmm niezła z nich zgraja wybili całą karczme a teraz jak gdyby nigdy nic śpią sobie
Długo się nad tym zastanaiwałem ale teraz miałem szanse ,szanse która mogła się juz nie powtórzyć.
Zaczeło świtać z trudem wszedłem do karczmy i zaczołem na nich czekać
Przymknełem na chwile oczy by nie patrzeć na plamy krwi na podłodze .
Gdy je otworzyłem zobaczyłem przed sobą całą ich zgraje patrzyli się na mnie znacząco
-Ja.... -powiedziałem z trudem
Kim jesteś -spytał mnie złowrogo jeden z nich, miał włosy jak ze srebra
-Ja .... chciałbym do was dołonczyć .
-Zadziwiająco przybywa nam ludzi-powiedział drugi z nich miał zielone oczy
-A z jakich to powodów chesz dołonczyc do nas ,do bandy rabusiów-powiedział srebrnowłosy

-Wiem że nie jesteście zwykła bandą która się rozpadnie po kilku napadach nie jesteście hałastrą pijaków
i idjotów po za tym walczycie z człowiekiem który zasługuje na śmierć.
-Zabłocki ta świnia i menda tak ?- zapytał trzeci
-Tak
Zaczeli mi się coraz bardziej przygląndać ale jeden z nich wciąż patrzył na mnie złowrogo,
popatrzyli na siebie i jeszcze raz spojrzeli na mnie .
Czekałem na ich odpowiedz -nie wiedziałem co mnie czeka.


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Adidas i Łukasz wymienili spojrzenia, dziwiło ich to, jak szybko rozwija się ich banda, byli zaniepokojeni, ale w głębi duszy cieszyli się z tego. Adidas przeniósł wzrok na nieznajomego, ten był wyraźnie przestraszony i nie miał odwagi spojrzeć na podłogę pełną krwi.
- Jak ci na imię? – spytał herszt po kilku chwilach milczenia
- Zarim, Zarim z Białegostoku.
- Dobrze, chodź i usiądź z nami, od dziś jesteś jednym z nas. – na twarzy nowego członka bandy odmalowała się ogromna radość, ale i ulga, nie był do końca pewien co go czeka podczas spotkania z bandytami, którzy byli w stanie wyrżnąć z zimną krwią zatłoczoną karczmę, usnął szybko, dla niego ten dzień był pełen wrażeń, reszta poszła w jego ślady. Jedynie Michael siedział na koniu i kłusem przemierzał trakt prowadzący do Bartoszowic, wypatrywał jeźdźców jadących w stronę przeciwną. Zatrzymał się na chwilę w mijanej wiosce, by zasięgnąć informacji, jak się okazało wieść o napadzie go wyprzedziła i już zapewne w Bartoszowicach wszyscy doskonale widzieli o napadzie, oraz o tym kto go dokonał, było pewne, że Zabłocki wyśle za nimi pościg, teraz Michael musiał się śpieszyć by dotrzeć do towarzyszy przed pogonią. Jechał niczym szaleniec, jego koń niemalże dotykał brzuchem ziemi, pysk zwierzęcia pokryła piana, na szczęście po kilku godzinach kłusu, o świcie, jeździec dotarł do karczmy, w której urzędowali cali i zdrowi kamraci.
- Zaraz będzie tu pościg. – krzyknął od progu.
- Skąd to wiesz? – spytał go Rafał potężny.
- Plotki już dotarły do miasta, jestem pewien, że Zabłocki już kogoś tu wysłał.
- Jakie plotki? – spytał Łukasz, jakby zupełnie nie wiedział co stało się tutaj ostatniego wieczora.
- O wszystkim, kto napadł, kiedy, ilu zabito, okazało się, że pasażer karety uciekł i wszystko opowiadał po drodze. – odpowiedział Michael, wszyscy skierowali wzrok na Adidasa, który milczał zamyślony.
- Nad czym tu myśleć, trzeba uciekać do lasu. – powiedział Łukasz
- Nie, dlaczego? Skoro wiemy, że przybędą tutaj strażnicy, zapewne będą sądzili, że dawno jesteśmy już w lesie, będą jechać traktem, nie ma nic prostszego niż zorganizować zasadzkę i posłać kilku ludzi Zabłockiego w zaświaty. – powiedział Adidas, a reszta odpowiedziała mu tylko drapieżnymi uśmiechami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wspaniale, wspaniale… do jakich frajerów ja się dołączyłem! Pewnie nawet nie zauważyli, ze w nocy nie spałem, tylko przeszukiwałem wszystkie pokoje w poszukiwaniu niedobitków… A kiedy stwierdziłem, ze nikt nie został przy życiu, zobaczyłem przez okno jakiegoś mężczyznę uciekającego w stronę miasta! Szlag by to! Nie miałem czasu wsiąść na konia, więc po prostu wyskoczyłem przez okno na stok siana i ruszyłem za uciekinierem. Cholera!
Biegłem za nim dość długo. Ja się do niego zbliżałem, ale miasto też. Kiedy zobaczyłem mury miasta i stwierdziłem, ze nie mogę już nic zrobić ruszyłem w drogę powrotną do karczmy – cały czas biegiem. Skończeni idioci! Jak mogli tak spokojnie pójść spać?... Oby byli już obudzeni, bo szykuje się większa masakra niż wczoraj…
Dobiegłem do drzwi gospody, z impetem je otworzyłem i prawie uderzyłem jakiegoś wysokiego bruneta, którego jeszcze nie widziałem… Czyżbym nie był jedynym, który właśnie się przyłączył do bandy? Może…
- Wy skończeni idioci! Poszliście spać, a tu jakiś człowiek nam uciekł powiadomił straże pobliskiego miasta! Powinni już być w drodze! – wrzasnąłem. – Bierzcie wszystko, co możecie i uciekajmy, cholera!
Choć nawet ucieczka mogła przyjść mi z trudem – nie spałem w nocy, a teraz jeszcze ten pościg…
- Zaczekaj! Już wiemy, że Zabłocki wysłał za nami pościg, nie martw się… - odpowiedział szef. Nie jestem pewien, ale chyba nazywał się Adidas…
- Zabłocki?! Cholera, teraz MAMY problem – przybyłem z drugiej strony… Czyli nadejdą TEŻ z dwóch stron…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Z dwoma oddziałami nie damy sobie rady, ale mam pewien plan trochę szalony ale może się udać. -powiedziałem i zacząłem rozglądać się po sali gdzie leżało sporo trupów strażników.
-Jaki plan?- zapytała reszta
- Wy nowi poszukajcie nieuszkodzonych, nie zabrudzonych krwią mundurów. - po kilku minutach przynieśli ich wystarczającą liczbę dla naszej całej bandy. Kilka trzeba było przepłukać w beczce z wodą ale teraz wyglądają jakby nie się im nie stało.
- Słuchajcie! Oddział idący od strony miasta z Zabłockim na czele na pewno rozpozna że to nie są strażnicy których wysłał, ale ci idący z drugiej strony mogą nas nie znać. Tego uciekiniera zostawili prawdopodobnie w koszarach więc będzie jeszcze mniejsze ryzyko rozpoznania. Przebierzmy się w te mundury i udawajmy że Zabłocki na wysłał w drugą stronę z misją ochraniania skarbu który właśnie zrabowaliśmy. Wtedy wystarczy powiedzieć tamtym że przed tawerną odbywa się walka i już pogonią w tamtą stronę. Jeśli się uda mamy szanse na ucieczkę. Co o tym sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Zaiste, bardzo dobry plan, ale mam jedną poprawkę. Powinniśmy wysłać jednego, albo dwóch z nas w tą samą stronę, w którą pójdziemy, ale lasem, żeby na wszelki wypadek mogli zaatakować strażników z ukrycia. No wiecie, gdyby tamci spostrzegli, że ich okłamujemy.
- Tak, to dobry plan – powiedział jeden z moich towarzyszy, bodajże Adam.
- A więc – do roboty, panowie! – powiedział nasz szef, Adidas, a wszyscy zabrali się do roboty.
- Zaraz, ale kto w takim razie pójdzie lasem? – krzyknął ktoś.
- Ja mogę, umiem pozostać niezauważonym, ale potrzebuję kogoś do pomocy! Kto jest chętny? – powiedziałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować