Zaloguj się, aby obserwować  
GandalftheBlack

Bractwo Srebra - Forumowa Gra Fantasy

224 postów w tym temacie

[Chciałem poprosić Kradzieja o wspólne "mistrzowanie" w tej grze. Sam jestem słaby... Odpowiedz mi na GG: 1049084 ]

Znajdowali się coraz bliżej Klechii - pradawnej kraini Wampirów. Istoty te, wbrew powrzechnym przekonaniom, były to istoty dumne, piękne i waleczne, jednakże okrtune i demoniczne, wyglądem przypominające bardziej dumne Elfy niżeli demony. Ich piękny wygląd ma za zadanie uwodzić inne istoty. Nie posiadają kłów - krew wyssyjają za pomocą pocałunku. Swe ofiary zamieniają w niewolników, którzy myślą samodzielnie jednak muszą słuchać się swego pana.
- Jesteśmy. - powiedział nagle Avradil.
- To jest ta pradwana kraina Wampirów? Las? - zapytał się jeden z Nazanaczonych.
- Tak. Za tym pagórkiem znajduje się Umharil - jedno z mniejszych miast Wampirów. Tyko co my mamy tutaj robić.
- Ja ci odpowiem - uciekać! Te istoty są nawet potężniejsze od Silvanów!
- Witajcie w Klechii! - to nie był głos Mentora.

Rozdział Piąty - w Okowach Krwi

- Witajcie! - powtórzył. - Stocie przed wejściem do Krainy Pradawnych czego chciecie? - ten głos... był taki słodki... uwodzicielski...
- Odejdź stąd wampirzyco! - wykrzyknął Nauczyciel. - Twoje słowa to trucizna!
- Och, nie trzeba się tak denerwować. chodźcie z nami. Czekaliśmy na was. - nagle zza krzaków wyleciały strzały. Trafiły wszystkich...
- One są zatrute!
- Nie. One przyniosą wam tylko piękny sen.

[Zdaję się teraz na waszą wyobraźnię.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Eranius obudził się w pomieszczeniu, które przypominało komnatę królewską . Leżał na złotym łożu poozdabianym Czerwonymi kwiatami róż. Nic nie pamiętał co się działo wcześniej, w pomieszczeniu był tylko on. Sam. Ściany jak i podłoga były koloru złotego. Sufit był ozdobiony mozaiką przedstawiającą piękne Elfki. Siedziały sobie beztrosko na polanie w jakiejś malowniczej dolinie. Elf przez chwilę myślał, że jest w jakimś pałacu. Próbował sobie przypomnieć co się z nim stało. Pamiętał jedynie wspólne polowania z jakimiś przyjaciółmi. Przypomniał sobie orka, elfa i wielkiego starego maga, ale nie wiedział kim oni są....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kraig obudził się w ciemnej komnacie. Podobnie jak w komnacie, w której znalazł się Eranius wszędzie były wymalowane elfki.
- Cholerne czyściochy... - zrzędził ork - Nienawidzę tych plugawych śmieci. Uważają, że są lepsi od innych ras, mądrzejsi.
Kraig rozejrzał się po podłodze. Nie było na niej nic nadzwyczajnego. Postanowił wstać, ale jego noga była jak z ołowiu. Nie mógł jej podnieść.
- Psia mać. - zaklął Kraig i splunął na ziemię - To te zasrane strzały. Szlag by to...
Nagle rozległ się odgłos skrzypiących drzwi. W drzwiach stała wampirzyca lumeil.
- Mamy co do was wielkie plany... - powiedziała i obociła się powabnie na pięcie - Niedługo nadejdzie wasz czas.
- Gdzie mój topór cholerna diablico??!! - ryknąl Kraig - ODDAWAJ MÓJ TOPÓR DZIWKO!!
Ork z całych sił próbował ruszyć nogę, która z każdą chwilą ustępowała bardziej. Był tak przejęty nogą, że nie zauważył wyjścia wampirzycy.
- No to juz po nas... - powiedział Kraig - Może komuś się udało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[KUR KUR KUR KUR, znowu mi skasowalo posta, jak go nie skopiowałem (jak kopiuje, to zawsze jest ok)]. KUR.

Pierwszym, co poczuł Teb, był silny ból głowy, jak gdyby ktoś chciał się upewnić, że nie wstanie przed czasem. Podniósł się. Jego oczom ukazała się mała, obskurna cela, brudne ściany i podłoga pokryta plamami zaschniętej krwi. W tej chwili skrzypnęły ciężkie, żelazne drzwi i stanął w nim wysoki, blady mężczyzna we fraku.
-No, no, no... Szybko doszedłeś do siebie.
-C-co się stało z resztą?!
-Są tu. Mamy was wszystkich, mamy was w garści. Możesz uciekać, kryć się, ale i tak cię znajdziemy. Dostajesz fory, ale nie myśl, że dzięki temu pożyjesz dużo dłużej... Oto twoja szansa. Nie zmarnuj jej, heh, heh... -w tej chwili wampir rozpłynął się w powietrzu, zostawiając otwarte drzwi. Nie tracąc czasu Teb wybiegł na korytarz. Jego oczom ukazał się typowy więzienny korytarz, ale... "Zaraz, czy to wszystko to... PUŁAPKI?! Pełno pułapek, na ścianach, jeszcze więcej na podłodze, są nawet na suficie!" W jego głowie odezwał się głos ów mężczyzny: "Tak, duża część to pułapki, ale niektóre są fałszywe. Może uda ci się odgadnąć, które, a może zginiesz dokonując złej decyzji. Wybór należy do ciebie".
-Cholera, rozbrojenie tego wszystkiego zajmie mi z tydzień!
[C.D.N.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Avradil powoli otworzył oczy. Miał skute, przytwierdzone do czegoś ręce. Znajdował się na pięknym łożu z pościelą ze złotych nici. Komnata, w której się znajdował, była ozdobiona misternie wykonanymi malowidłami.
- Witaj o Srebrny. - był to głos Wampirzycy.
- Kim wy do cholery jesteście! To są jeszcze tylko dzieci! - doskonale wiedział jaki jest ich plan.
- To ty, o Mentorze, przyprowadziałeś je tutaj. Wiedziałeś, że zmierzacie do pułapki! Więc dlaczego nie zawróciłeś?
- Nie wiedziałem, że wiecie kim jesteśmy. Że nasza krew jest inna...
- Może i jesteś wspaniałym wojownikiem ale głupim. Mnie nie oszukasz przyjacielu. Pytam się jeszcze raz. Dlaczego? - na twarzy Avradila pojawił się grymas. Nie wiedział co odpowiedzieć. - A więc milcz. Niedługo nadejdzie twa gopdzina. Srebro zamieni się w Krew! - po tych słowach wyszła z komnaty, zostawiając za sobą Avradila.
- Co ja najlepszego zrobiłem... - z oczu poleciały mu łzy. - Przeze mnie te dzieci... - zasnął - miał mało krwi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zaniepokojony Elf podszedł do drzwi. Ku jego zdumieniu były one otwarte. Wyszedł i zobaczył przed sobą długi korytarz. Z lewej strony korytarza były wielkie okna. Z drugiej zaś posągi. Eranius podejrzewał, że to posągi królów. Gdy podszedł do okna zobaczył piękny krajobraz. W oddali zobaczył wiele bardzo wysokich gór, których wierzchołki były pokryte śniegiem. Poszedł wzdłuż korytarza. Na jego końcu były wielkie drzwi. Śmiało je otworzył i wkroczył do sali królewskiej. Na jej środku stała piękna elfka o złocistych włosach i bladej cerze. Była ubrana w białe szaty.
- W końcu jesteś - powiedziała ów kobieta
- Gdzie ja jestem, kim...
- Och, kochanie ten wypadek...
- Kochanie? My się znamy? Jaki wypadek? - Eranius był wyraźnie przestraszony
- To ja. Mia. Jesteś moim mężem. Królem tego miasta.
- Ja?
- O tak. Kilka tygodni temu naszą krainę zaatakował Czerwony Smok wraz z armią Elveronu. Wielu mieszkańców miasta zginęło, a ty w ich obronie odniosłeś wiele ran. Musiałeś stracić pamięć po tym jak pewien mag i kilkunastu wojowników zdradziło i zaatakowało ciebie.
- Nic nie pamiętam... - Eraniusowi się już wszystko pomieszało
- Jesteś królem tego zamku. Jesteś królem tego miasta. Masz niewyobrażalną władzę.
- Można się dowiedzieć gdzie ten zamek leży?
- Oczywiście. Władzą obejmujesz całą krainę Gravon. To te górzyste tereny. Nasze królestwo jest położone na szczycie najwyższej góry.
- Ten mag. Ci wojownicy. Elveron. Mamy z nimi wojnę?
- Tak. Musimy zniszczyć maga. On jest ich największą siłą!
- A co z wojownikami?
- Są pod wodzą maga. Znani jako Wojownicy Srebra. Musimy ich zniszczyć. Obecnie znajdują się gdzieś w okolicach Klechii. Klechię zamieszkują od tysiącleci wampiry. Są naszymi sojusznikami. Jest to gdzieś około 5 dni drogi stąd.
- Więc na co czekać? Szykuj wojsko. Ruszam!
- O nie nie nie. Nie tak szybko. Poddałam cię silnymi siłami magicznymi. Musisz jeszcze trochę poczekać i odzyskać moc. Jeżeli opuścisz krainę... zginiesz. Tak więc mój kochany. Idź się prześpij. Jutro zaczniemy trening.
- Trening?
- Nauczę cię prastarych zaklęć. Dzięki nim będziesz jeszcze potężniejszy. No chyba czas iść odpocząć.
Mia ścisnęła ręce Eraniusa. Pocałowała go w usta po czym wyszła z sali. Eranius czuł się bardzo zmęczony. Poszedł tam skąd przyszedł. Do swojej sypialni... Jedyne co go zdziwiło to to, że wszyscy strażnicy i poddani chodzący po korytarzach witali go tak jakby naprawdę był królem.
- A może to prawda? - pomyślał.
Gdy znalazł się już w sypialni, położył się na łożu i zasnął...

[Żeby nie było. Nikt z Was nie wie co się ze mną stało. Ja też na razie nie wiem :) Wiem tylko tyle, że jestem daleko od Was]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kraig czuł się jakby umierał od środka. Tak jakby jego dusza zostawała przez kogoś pożerana.
- Co, co się ze mną dzieje?! - zapytał sam siebię Kraig - Cholera... Ja, ja, ja... kur** tracę głos...
- Nie, to tylko złudzenie. - powiedział ironicznie jakiś powabny głos - Ale możesz go stracic jeśli mi nie powiesz dokad szliście razem ze swoim "mentorem".
- Ale jaka będę miał gwarancje, że mnie potem nie zarżniecie?? Jaką gwarancję, ze nie ubudze sie jutro na tamtym świecie? Co? Co ty mi na to opowiesz suko??
- Oj oj, nie tak ostro orku. Ciesz się, że jeszcze żyjesz dzikusie.
- Nie... Jeżeli tylko jednemu orkowi z moich towarzyszy spadnie włos z głowy to was zaj**** wampirze dziwki. Nawet nie śmielcie ruszyc innych!
-Ale sie boję, co ty jeden możesz nam zrobic?? My żyjemy wiecznie... Mamy czas. Ty zaś go nie masz...
- To sie bój zdziro...
- No, dobrze dam ci topór i cię uwolnię z magicznych więzów i mnie zabij... - rzekła wampirzyca i uwolniła orka podajac mu topór.
- GIŃ!!!!!!!!! - zawył ork i rzucił się na wampirzycę, która jednym lekkim ruchem w bok uniknęła jego ciosu i rzuciła zaklęcie wycelowane w Kraiga.
- Cholera... - wyjąkał Kraig po czym stracił przytomnośc.

[Sorka, że w niektórych postach nie ma "c"( chodzi o ci z kreską ) ale na jednym z komputerów nie da sie robic ci(z kreską) :P]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ogień… nie, woda… a może jednak ogień? Pewnie ktoś mógłby to wiedzieć, ale Hergog nie mógł. Nie wiedział, czy jest mu zbyt zimno, czy za gorąco. A może to było tylko takie uczucie, a tak naprawdę wszystko było w porządku?
Ork stał w jakimś dziwnym korytarzu, który wyglądał, jakby był częścią jakiegoś starego lochu – wilgotne ściany, pełno pleśni, krople wody spadające z sufitu… Hergog spojrzał przed siebie. Chciał zobaczyć tam jednego ze swoich przyjaciół lub mentora, ale nie… przed nim tylko ciągnął się ten okropny korytarz.
Szaman zrobił pierwszy, niepewny krok przed siebie. Zabolały go mięśnie całego ciała. Z ogromnym trudem zrobił kolejny krok. Potem jeszcze jeden i jeszcze. Szedł dość długo, nie zauważając niczego ciekawego. Odnosił wrażenie, jakby korytarz miał się nigdy nie kończyć. „Żadnych drzwi po bokach, żadnych dziur czy krat… co to do cholery ma być?” myślał. „Żeby chociaż były tu jakieś drzwi… albo dziura w ścianie… albo jakaś oznaka życia…”.
Nagle, jak na życzenie, korytarz powiększył się do rozmiarów dużej Sali, a na jego końcu dostrzec można było wielki wrota.
Bez chwili zastanowienia Ork podszedł do nich i pchnął je ręką. Zawiasy zaskrzypiały, a brama się otworzyła.
Hergoga oślepiło jasne światło, do którego przez następne kilka minut musiał się przyzwyczaić. Wtedy zobaczył salę jeszcze większą niż poprzednia. Miała ona kształt ogromnej kopuły, a do jej ścian poprzyczepiane były jakieś półki, na których leżeli… ludzie. Setki, nie, tysiące ludzi! Szaman podbiegł do pierwszego z nich. Leżący nie oddychał, był martwy. Tak samo było z kilkunastoma kolejnymi. Wszyscy martwi, ale zachowani w idealnym stanie… wyglądali jak żywi. Hergog usiadł przy ścianie i zaczął się zastanawiać, co robić, ale nie mógł pozbierać myśli…
- Dzień dobry – usłyszał za swoimi plecami głos. Głos ten był wesoły, jakby jego właściciel nie wiedział, co znajduje się dookoła niego…

[no, czyli teraz będę pomagał Gandalfowi w "miszczowaniu" :D]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Witaj. - powiedział jakiś kobiecy głos.
- To znowu ty... - Avradil nie miał siły by mówić.
- Ciesz się. Dzisiaj nadchodzi twój. Dzisiaj Srebro zamieni się w Krew!
- Nie stanę się jednym z was... Nie... Zrobię wszystko tylko nie... Błagam...
- Powinieneś się cieszyć mój miły. Staniesz się jeszcze potężniejszy. Usiądziesz na tronie. poprowadisz nas do zwycięstwa. - wyciągnęła z kieszeni mały, czerwony klucz. Odpięła łańcuch, którym Avradil był przypięty. W tym momencie weszli Drakkhanie. Były to istoty zniewolone przez Wampiry. Jednak nie byli to zwykli słudzy. Była to mutacja. Byli przeciwieństwem Uzdrowicieli rezydujących w Twierdzach Srebra. Oni, samym dotykiem, potrafili zabić. ich wygląd był tak straszny, że dało się go opisać. A ten, kto znalazłSilvan bał się, że podzieli ich los. Savina - Wampirzyca - musiała to wyczuć. - Nie, nie bój się. Nie staniesz się jednym z tych plugactw. Staniesz się jeszcze potężniejszy. - potwory chwyciły Srebrnowłosego, jednak on nie miał siły się przeciwstawić. Szli jakimś brudnym kory... Nie to nie był brud... To była krew... Avradil nie miał siły by iść... Stworzenia ciągnęły go za sobą... Nagle... Jego oczom ukazały się drzwi... Straszne one były... Na dzrwiach był wielki napis "Memento Mori Mortale" (dobra... teraz trochę zmyśliłem) - "Śmiertelniku, pamiętaj, że umrzesz", a niżej w języku Elfickim:
"Urhus Shivatus Elver" czyli "Wszyscy o tobie zapomną". Natomiast niżej "Mronus Otus Timtintis Uhaol Vampish" co znaczyło "Twa krew stanie się przysmakiem Wampirów"... Savina otworzyła drzwi. Odsłoniły one równie zakrwawioną komnatę, pośrodku której znajdował się kamienny stół z wyrytym pentagramem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Idzie ci coraz lepiej mój miły- powiedziała uradowana Mia. - Teraz jesteś potężniejszy nawet ode mnie. Już niedługo będziesz mógł zniszczyć Bractwo Srebra i odzyskać to co twoje.
Kilka chwil temu Eranius powalił na ziemię Polkana, wielkiego pajęczego stwora zamieszkującego tutejsze jaskinie.
- A teraz chodźmy sprawdzić jak poradzisz sobie z Krakusem.
- Krakus? Co to takiego?
- Jest potężniejszy od Polkana, ale nie powinieneś mieć z nim problemów. Chodźmy.
Przeszli bodajże 2000 mori (metrów) kiedy znaleźli się przy wielkim jeziorze.
- Wskakuj mój wojowniku - Mia zrzuciła z siebie złoto-czerwone szaty i wskoczyła do wody. Eranius zrobił to samo. - Pamiętasz jeszcze ten czar? Ten, którego używaliśmy do wspólnego nurkowania?
- Ależ oczywiście. Hydrus! - Elfą w miejscu gdzie mają piersi wyrosły skrzela.
- No to teraz możemy zejść na dno.
Po słowach elfki obydwoje się zanurzyli. Gdy dopłynęli na dno ich oczom ukazał się wielki otwór w ziemi. Wpłynęli do środka. W głębinach panowała ciemność. - Silis!- po tych słowach elfki przed Eraniusem pojawiło się światło, które oświetlało im drogę.
- Teraz słuchaj. Polkan to wielka ośmiornica, która panuje w tutejszych wodach. Może być ich więcej w co wątpię. Zazwyczaj Polkany prowadzą samotny tryb życia, ale są wyjątki. Najlepiej użyj jak najsilniejszego czaru i celuj w jego oczy. Gdy straci wzrok stanie się mniej groźny, ale nadal będzie trzeba uważać. Ośmiornica będzie miotać się jak oszalała na oślep.
Elf spokojnie wysłuchał żony i popłynął za nią. Gdy na nią patrzył przypominała mu się Sradma. Dla Elfów jest to ważna uroczystość. Coś takiego jak zaślubiny dla ludzi, tyle że Elfy mogą je brać co kilka stuleci. Były to piękne chwile dla niego i jej. Całe królestwo świętowało to wydarzenie przez kilka tygodni. Minęło już sporo czasu od kiedy Eranius stracił pamięć. Teraz ze swoją małżonką żyją szczęśliwie. Były to dla niego najszczęśliwsze chwile w życiu.
- Zaraz będziemy na miejscu - wspomniała Mia
Chwilę potem przed oczami Elfów pojawił się ogromny stwór. Tak ogromny, że Eranius miał wątpliwości co do swojej siły lecz zachowywał spokój.
- No to teraz pokaż co potrafisz. Liczę na ciebie- wykrzyknęła za Eraniusem dopingującym głosem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pablo obudził się na ziemi w pięknym pokoju z łóżkiem. Na ścianach były malowidła przedstawiające jakieś królestwo,podłoga wyłożona dywanem w kwiatki, a sufit miał kolorowe barwy.Nagle do pomieszczenia weszła piękna elfka(wampirzyca).
-Witaj,w mojej komnacie młodzieńcze.-Powiedziała pięknym głosem.
-Kim jesteś.
-Jestem Tania-Mówiła elfka zbliżając się do Pabla.
-Nie zbliżaj się do mnie.
-Spokojnie skarbie,wstań z ziemi i usiądź na łóżku.
Pablo,sam nie wiedział dlaczego posłuchał pięknej wampirzycy i usiadł na łóżku.Tanya usiadła koło niego i położyła swoją ręka blisko krocza Pabla.
-Czego chcesz i gdzie są moi towarzysze.-Zapytał zdenerwowany Pablo.
-Oh skarbie,odpręż się, twoim przyjaciołom nic się nie stanie,a ja chcę tylko ciebie.
Nagle Tania powoli przybliżała usta do ust Pabla aż wreszcie doszło do namiętnego pocałunku. Pablo wogule nie stawiał oporu ponieważ nie potrafił odmówić tak pięknej dziewczynie.Gdy Tania skończyła całować Pabla, wyszła z pokoju, a Pablo zapadł w głęboki sen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.04.2007 o 13:22, WIelbiciel DSII napisał:

Pablo obudził się na ziemi w pięknym pokoju z łóżkiem. Na ścianach były malowidła przedstawiające
jakieś królestwo,podłoga wyłożona dywanem w kwiatki, a sufit miał kolorowe barwy.Nagle do pomieszczenia
weszła piękna elfka(wampirzyca).
-Witaj,w mojej komnacie młodzieńcze.-Powiedziała pięknym głosem.
-Kim jesteś.
-Jestem Tania-Mówiła elfka zbliżając się do Pabla.
-Nie zbliżaj się do mnie.
-Spokojnie skarbie,wstań z ziemi i usiądź na łóżku.
Pablo,sam nie wiedział dlaczego posłuchał pięknej wampirzycy i usiadł na łóżku.Tanya usiadła
koło niego i położyła swoją ręka blisko krocza Pabla.
-Czego chcesz i gdzie są moi towarzysze.-Zapytał zdenerwowany Pablo.
-Oh skarbie,odpręż się, twoim przyjaciołom nic się nie stanie,a ja chcę tylko ciebie.
Nagle Tania powoli przybliżała usta do ust Pabla aż wreszcie doszło do namiętnego pocałunku.
Pablo wogule nie stawiał oporu ponieważ nie potrafił odmówić tak pięknej dziewczynie.Gdy Tania
skończyła całować Pabla, wyszła z pokoju, a Pablo zapadł w głęboki sen.



[Pablo nie mam nic do Ciebie jednak, proszę, pisz w Wordzie. Tam poprawia błędy (zresztą nowsze wersje przeglądarek też).]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Teb kończył rozbrajać trzecią... albo czwartą pułapkę z kolei. Nagle poczuł się bardzo słabo, dostał zawrotów głowy.
-C-Co się dzieje...?
-Nic specjalnego. Adrenalina sprawia, że nie czujesz głodu. Nie miałeś nic w ustach od dwu dni. Robi się coraz ciekawiej, nie? -odrzekł głos w jego głowie.
-Szlag... -zawroty głowy minęły, ale Tebryraun nadal czuł się słabo. -Muszę coś wymyślić. Pułapki. Hm, nie wszystkie są prawdziwe, gdyby udało mi się rozpoznać fałszywe... Nie, nie mogę tyle się nad tym głowić,za ten czas dawno umrę z głodu. Eh... Zabiję tego kolesia, co to nas tu przyprowadził... O ile sam przeżyję, heh. -wstał, cofnął się kilka metrów i wziął rozbieg. Długi skok, omal nie zawadził o kilka pułapek na ścianie. Spojrzał na miejsce lądowania- "Zaraz, tam jest kolejna!". Odbił się od ściany, lądując o dwa cale od przełącznika. Wykorzystując rozpęd skoczył dalej. "Kurczę, nie mam jak ominąć tej płyty, muszę na niej lądować". Fałszywa pułapka. Następny skok. Odbicie od ściany, żeby ominąć kilka zapadni, "Niech to, o coś zaczepiłem..." Kilka strzał śmignęło tuż zza jego pleców. Zostało jeszcze kilkanaście metrów mordęgi. "Pieprzyć, biegnę!" Jedna pułapka, druga. Skok nad przepaścią. Odbicie od ściany, kolejne strzały. "Kurczę, skąd ta chmura?! Lepiej wstrzymam oddech i zamknę oczy." Poleciał prosto na kolejny przełącznik. kilka ostrzy wysunęlo się tuż za nim, jedno rozcięło mu plecy. "Lekkie skaleczenie..." Już tylko kilka metrów. Zatrzymał się, po czym upadł na kolana.
-Udało ci się, ale to jeszcze nie koniec łowów! Ahahahha! -resztką sił dźwignął się i otworzył wrota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować