Zaloguj się, aby obserwować  
GandalftheBlack

Bractwo Srebra - Forumowa Gra Fantasy

224 postów w tym temacie

Kraig czuł się jakby ktoś mu przed chwilą uderzył czymś w głowę. NIe amiętał co się takiego stało. Udało mu się spamiętać tylko Wilkołaka i to, że upada na głowę pod jego nogami. Jego głowa krwawiła przez bandaż a żebra bolały niesamowicie. Kraig poczuł się pusty w środku. Jego niedawno zdobyty przyjaciel zginął. "To przez to, że go nie powstrzymałem... nie nie mogę się zadręczać. To i tak by się stało! Ech, nic nie ma już sensu."zadręczało Kraiga sumienie. Już widać było przez drzewa poranny blask słońca i słychać pianie kogutów oraz wycie krów. "Mój przyjaciel zginął. Przecież ja nigdy wcześniej nie miałem przyjaciół... większość czasu zajmowało mi szukanie zemsty za śmierć mojej matki oraz walka i szkolenie. Nie wiem dlaczego Avredil od razu nie pomógł nam, ale dlaczego on teraz płacze jak BABA? To nie przystoi dla byle wojownika a co dopiero dla takiego jak Avredil. Eranis razem z Tanisem nieśli nosze z Joorgiem, reszta okrywała swoje rany lub rany przyjaciół. "Tylko ja idę sam." pomyślał Kraig "Teraz zostałem sam, jak palec. Nie mam z kim porozmawiać. Zresztą kto chciałby rozmawiać z orkiem żądnym tylko mordu i krwi? Nie, to nienormalne." po tych złych myślach Kraig wyciągnął swoją czaszkę boga śmierci. Zaczął się modlić, aby ciało Joorga znalazło wieczny spokój duszy.


[P.S. Tak orkowie i magia. Gandalf spiduje czary. Ja robię magię orków--powiem wam tylko tyle, że będą dwie szkoły: Szamanów i Furii.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Wybaczcie, że dopiero teraz się ocknąłem, ale miałem sporo nagłych zajęć i nie mogłem pisać. Dobra, nie będę kłamał- na śmierć zapomniałem. Mam dopisać, co robiłem w czasie walki?]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[OMG... Geodale - nie musisz, nie ma takiej potrzeby :)
reszta - błagam was, myślcie trochę, a dokłądniej ten gość co prosił nas o opisanie gry...]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[eh, ale OT... no cóż, ale proszę MG żeby w końcu coś zrobił, bo sami nie wiemy, co to ma być, a nie możemy caly czas opisywać powrotu do siedziby Bractwa :/]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.04.2007 o 18:31, Kradziej napisał:

[eh, ale OT... no cóż, ale proszę MG żeby w końcu coś zrobił, bo sami nie wiemy, co to ma być,
a nie możemy caly czas opisywać powrotu do siedziby Bractwa :/]

[ No dokładnnie, Gandalf go on ;)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tebryraun stał i patrzył na grupę. Widział totalny chaos. Wszyscy działali chaotycznie i bez żadnego planu. Dwóch zginęło, może trzech. Gdyby działali razem, nic by się nie stało. Myślał o wilkołaku. Czemu nie dano choć jednemu z nich srebrnej broni? Nie musiał o tym wiedzieć. Wystarczyło ją mieć, użyć jej... To mają być wybrańcy! Jasne, on też się nie popisał, ale jednak wybrańcy okazali się łamagami, niezdolnymi do zabicia jednego stwora. Gdyby jeden zaatakował frontalnie, a ktoś... Nie, to nie było już ważne. Ważny był fakt, że nie potrafili sobie poradzić. Naznaczeni przez bogów, ci, którzy mieli przerwać wielką wojnę! Nie potrafili zabić w grupie nawet wilkołaka...
Bał się. bał się losu, jaki ich wszystkich czeka, nie mógł uwierzyć, że oni mają stawić czoła jeszcze tylu przeciwnościom losu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Rozdział Drugi - Uzdrowiciel

- Szybko! Zanieście ciało Jorga do Uzdrowicieli! - wykrzyknął Avradil. Dówch Naznaczonych pobiegło do Wschodniego Skrzydła, a za nimi Silvanl. Z impetem wszedli do małego, dziwnego pomieszczenia wypełnionego neznośnymi oparami. Na środku sali stał mały, srebrny stolik.
- Co się stało Avradil? - Zapytał się jeden z Uzdrowicieli. Zmutowanych Elfówi, Elfów które potrafiły wskrzeszać zmarłych.
- Jeden z uczniów został śmiertelnie zraniony przez Wilkołaka.
- Szybko na stół z nim! Nie ma czasu do stracenia! - uczniowie położyli Jorga na małym stoliku.
- Wyjdźcie. To nie będzie przyjemny widok. - powiedział mentor. Naznaczeni wyszli.
- Numar ishret wutag! Numar ishter wutag! - Uzdrowiciel położył swoje nienaturalnie wydłużone recę na ciele zmarłego. Ten zaczął się dziwnie rzucać, z jego ust leciała piana.
- Boriagla nemira huvet! Drugoni xervi hurtag! - zmarły zaczął się jeszcze bardziej rzucać. Wyglądało to jakby miał się zaraz rospaść na kawałki. Starszny był to widok Avradil odwrócił wzrok.
- Aaaaaaaaaaaaaa! - pomieszczenie przeszył straszliwy krzyk.
- Możesz patrzeć Srebrnowłosy - już po wszystkim. - Avradil odwrócił wzrok. Na stole siedział Jorg.
- Gdzie ja jestem? A! Moja głowa!
- Witaj wśród żywych.
- Mentorze! Ja, ja żyję?
- Tak, ale musisz odpoczywać. Jeśli jeszcze gdzieś pójdziesz zginiesz bez powrotnie.

Rozdział Trzeci - Podróżnik z Numarahtu

Minął kolejny miesiąc. Kolejny miesiąc ciężkiej nauki. Jorg wyzdrowiał, i razem z innymi przystąpił do nauki.
-Witajcie mam dla was kolejne zadanie. - do sypialni Naznaczonych wszedł Avradil. - Musimy odeskortować Człowieka Marthisa. Ważnego sojuszika Bractwa. Najpierw wyruszymy do Numarathu, a stamtąd do Nividiel. - nikt nie zadawał pytań - wiedzieli, że i tak nie odpowie. Numarath - z tego co słyszeli - to jedna z mniejszych Fortec Srebra, a Nividiel to jedno z większych ludzkich miast. - Musimy uważać na Istoty Magii. Będą chciały go zabić. - Avradil skierował się do wyjścia.
- Mentorze! Mentorze! - był to Kraig.
- Tak? - zapytał.
- Dlaczego? Dlaczego? Tamtej nocy, kiedy walczyliśmy z Wilkołakiem, płakałeś jak kobieta? - w oczach ich mentora znowu pojawiły się zły. Jakby na wspomnienie tamtej pamiętnej nocy.
- Zabiłem własnego brata. - po tych słowach ruszył do wyjścia. Kraig nie mógł uwierzyc w to co przed chwilą usłyszał. Nauczyciel otworzył drzwi. Stał w nich Marthis. - Wyruszamy! - krzyknął do swych uczniów.

[ Teraz podam wam zaklęcia, które sami sobie przydzielicie (do wyboru, do koloru). Wybieracie jedną szkołę magii. W takim stylu nick + Żywioły

Zaklęcia Elfickie:

Defensywne:
Umish: Leczenie Zadrapań
Numar: Światło

Żywiołów:
Numapar: Lekki Podmuch Wiatru
Zarif: Strumyk Wody

Zaklęcia Nimlachów:

Śmierci:
Grachum: Mała Eksplozja
Brishak: Słaby Ból

Nekromancji:
Krashvat: Słaba Trucizna
Jartarak: Osłabienie

Magia Orków:

Szamańska
Grashuk: Tworzy totem oślepiający wrogów na 1sekundę.
Bugalar: Ziemia pod nogami wroga rozstąpią się. Ze szczeliny wylatują opary przez, które przeciwnik zaczyna się krztusić.

Furii
Waarglug: Ork dostaje furii - jego obrażenia przez 5 min. zadają 0.75% razy większe obrażenia.
Durugla: Wybrany sojusznik staję się 2 dwa razy szybszy. Efekt działa przez 3 min.

Ludzka Inżynieria:

Robotyka (pomocnicy):

Szpieg: Obsługa małego szpiega – myszy. Dostaje się do najmniejszych zakamarków. Spisuje wszystkie dane w małym kryształku – „sercu” myszy. Jednak działa tylko przez 5 min.
Automatycznie w ekwipunku.
Mechanika (bronie):

Lekkie broń palna: Umiejętność posługiwania się lekkimi pistoletami. Automatycznie w ekwipunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Kraig-Magia Orków-Furia.Czar Waarglug-wybieram ten.
P.S. nie o 0.75% większe bo to mniej od 1%. Lepiej by było 75%.]

Kraig pobiegł szybko do swej komnaty. Chwycił miecz i założył czaszkę boga mordu na szyję, wybiegł z pomieszczenia. Po drodzwe spotkał innych nowicjuszy ale nie tracił czasu na rozmowę z nimi-był bardziej przejęty tym, aby zdążyc odwiedzic Joorga. Joorg leżał na łóżku, był przykryty lnianym kocem. Gdy tak leżał wyglądał jak małe dziecko podczas snu. Kraig postanowił go nie budzi i szybko wybiegł z pokoju, ażeby zdążyc jeszcze do grupy. Wszyscy stali w szeregu. Nie było tam dwóch osób: Kraiga i Joorga.
- Dlaczego przychodzisz tak późno Kraig?-zapytał Avradil.- Wiesz przecież, że niepunktualnośc to największa wada człowieka.
- Przepraszam mentorze, ale musialem odwiedzic Joorga.- powiedział Kraig pełnym wyrzutów głosem.
- Masz szczęście, że cie tu przed chwilą nie było.-szepnął mu ktoś z tyłu. Kraig poznał, że to Hergog.- Avradil mało nie dostał furii z powodu śmierci wilkołaka i poważnego zranienia Joorga.
- To on wam nie mówił, że to był jego brat a nie wilkołak?-odszepnął pytająco Kraig.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Pazur – trochę namieszałeś, bo Joorg już wrócił do zdrowia XD.
Nie za bardzo zrozumiałem – mogę sobie wybrać jeden czar (np. Grashuk), czy jedną grupę czarów (magia Szamańska)? Aha – zależnie od opcji, wybieram to, co napisałem w nawiasach (łapiecie, bo chyba trochę niezrozumiale to napisałem? XD). I czemu oślepienie działa tylko na JEDNĄ sekundę? To trochę mało :(…]

„Mam nadzieję, że tym razem nic złego nas nie spotka…” myślał sobie Hergog. Był gotowy na wszystko, ale jednak bał się. „Istoty magii? Co to może być?”.
Nowicjusze stali w dwóch szeregach, a obok Hergoga było miejsce Kraiga.
- Słuchajcie! – zaczął Avradil. – Żeby dobrze walczyć musicie współpracować! Zasady są takie: każdy ochrania swojego partnera, proste? Dobrze, ale pamiętajcie, że naszym celem jest ochrona konkretnej osoby, a nie tylko walka! Gotowi? Ruszamy!
Wyruszyli. Szli wolno, spokojnym krokiem. Na razie nie szykowało się nic złego, wszyscy byli z zewnątrz spokojni, ale tak naprawdę bardzo się denerwowali…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Eranius, Numapar]

- Co wy na Boga robicie! - krzyczał wyraźnie poruszony czymś Avradil. - Czy wy nie macie rozumu? Macie ratować świat przed zagładą, a zamiast tego zgrywacie bohaterów! Dwóch z was zapłaciło już za swoją głupotę. Gdybyście lepiej współpracowali to wilkołak padłby w ciągu pięciu minut, ale nie! Wy wolicie stać się bohaterami! Przez ostatni miesiąc ciężko ćwiczyliście walkę wręcz, strzelanie z łuków. Chcę widzieć tego efekty. Już niedługo czeka Was...
- Dlaczego przychodzisz tak późno Kraig? - zapytał Avradil.- Wiesz przecież, że niepunktualnośc to największa wada człowieka.
- Przepraszam mentorze, ale musialem odwiedzic Joorga.- powiedział Kraig niepewnym głosem.
- Wstąp do szeregu i słuchaj!
Kraig zrobił to co mu kazano.
- Jak już mówiłem - kontynuował mentor - ciężko ćwiczyliście przez ostatni miesiąc i mam nadzieję, że trening jak i ostatnia walka czegoś was nauczyła. Jesteście wybrańcami. Na następnej lekcji wymagam od was jeszcze więcej niż to było ostatnio. Wymagam pełnej kooperacji. Joorg na razie nie weźmie w tej udziału. Chyba, że znacznie mu się polepszy.
Eranius stał w szeregu z innymi Naznaczonymi. Żołądek ściskał mu złośliwy skurcz kiedy pomyślał o wilkołaku i o Joorgu. Miał nadzieję, że tym razem będzie lepiej.
- Że co?! - wykrzyknął Kraig.
- Czy mam Cię zaprowadzić na pręgierz za przerywanie mi młoda istoto? - grzecznie zwrócił uwagę mentor.
- Przepraszam mistrzu.
Eranius zastanawiał się co spowodowało ten nagły wybuch u Kraiga. Postanowił zaryzykować.
- Kraig. Coś się stało? - szepnął Eranius.
- Eeeee... Nie. To znaczy tak. - odpowiedział z wyraźną nutką zaniepokojenia w głosie.
- Mianowicie?
- Właśnie dowiedziałem się, że ten wilkołak to był brat mentora.
- Co? Skąd ta pewność?
- Hergog przed zbiórką zapytał się Avradila dlaczego po ostatniej walce tak płakał. Wtedy odpowiedział, że ten wilkołak to był jego brat, po czym znów się rozkleił.
- Przykra sprawa. I pomyśleć, że zabicie go było konieczne przez nas...
Ta informacja wyraźnie zaniepokoiła kilka osób. Wybrańcy zaczęli szeptać między sobą.
- Nie mamy czasu. W drogę! - rzucił Avradil po czym wszyscy poszli za nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[oj troszkę się pomieszało :P sprostuję nieco powrót Joorga]

- Zaczekajcie!
Grupa stanęła. Wszyscy spojrzeli do tyłu. Ścieszką biegł Joorg.
- O świetnie, że dołączyłeś. - ucieszył się Avradil - Za mną!
Nie dało się ukryć, że grupa cieszyła się z powrotu Joorga. Niegdyś martwy teraz został ciepło przywitany przez członków grupy. Szli tak razem jakiś czas w blasku zachodzącego słońca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Tebryraun/Zaklęcia Nimlachów/Magia Śmierci]

Grupa szła przez długi czas. Tebryraun nieco się zaniepokoił, gdy po zmroku kontynuowali marsz, zważywszy na ostatnie wydarzenia. Szedł na końcu grupy, więc w razie zasadzki miałby małe szanse, co wcale go nie uspokajało. Wiedział o zasadzkach dużo, o wiele za dużo, by być spokojnym, ale z drugiej strony wiedział, jak się zachować. Szturchnął pierwszego z brzegu ''kadeta'':
-Ej, sądzisz, że jak długo jeszcze będziemy szli?
-Nie mam pojęcia... -odpowiedział mu elf.
-Mentor nic nie wspominał o celu wędrówki?
-Dalsze szkolenie, wiem tylko tyle, co i ty.
-Hmmm... Ale w lesie się rozkleił...
-Mhm.
Szli dalej, przez noc, ścieżką wzdłuż rzeki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować