HumanGhost

Filmy i seriale - co warto obejrzeć a czego nie [M]

36655 postów w tym temacie

Dnia 05.10.2008 o 12:07, Budo napisał:


aaaa, starsi fani, pomóżcie mi xD
potrzebuję tytułu filmu, to film z mojego dzieciństwa (późne 80-te, wczesne 90-te), klasyk,
niegdyś niemal tak popularny jak Przygody Wesołego Diabła i w sumie kino podobne- dziecięco-familijne.
Filmidło opowiada o przygodach takiego robota podobnego z wyglądu do Wall-e z niedawnej
produkcji. Miał takie same oczy i też trójkątne gąsienice, tylko że był duży... weźcie
pomóżcie, proszę :D


Cóż starszy nie jestem ale pomogę bo choć Erunn0 wymienił Krótkie Spięcie to był jeszcze jego sequel z 2 w tytule.Swą droga genialny film(1 znaczy się 2 nie widziałem)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 12:25, Budo napisał:

Haha, bingo, dzięki wielkie :)
Rany, ależ to był wypasiony film :>


ha, tez oglądałem jako dziecko :) chociaż film nakręcono jeszcze przed moim urodzeniem... kurczę, jak na tamte czasy był wypasiony.
Jak już rozmawiamy o filmach z dzieciństwa... Jak byłem mały, to oglądałem taką bajkę, film dla dzieci, która była dla mnie po prostu wszystkim. Mogłem ją oglądać raz za razem wcale się nie nudząc.
nie mogę sobie przypomnieć tytułu, a chętnie pokazałbym ją mojemu młodszemu bratu. Film traktował o przygodach lampki, dywanika odkurzacza i tostera chcących trafić do swojego pana (^^).
taki rysunkowy... Wie ktoś może jaki tytuł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 12:38, PolishWerewolf napisał:

Dzielny Mały Toster :] Tytuł potwornie trudny do zapamiętania ;)


O, dzięki :D
A film był naprawdę cudny :D Jaka fabuła... Ech.
Zobaczę, że go nie ma w wypożyczalni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,

Kiedyś była tutaj (albo w innym temacie, ale chyba jednak tutaj ;-)) rozmowa na temat dubbingu w filmach animowanych.
Nie jestem pewien co do wszystkich tytułów, ale dopiero dzisiaj nareszcie miałem okazję po raz pierwszy obejrzeć w całości samego "Króla Lwa" właśnie w wersji in English i moim skromnym zdaniem oryginał bije polski dubbing na głowę.
Przede wszystkim co można dostrzec, to rozbieżności w tłumaczeniu. Polski przekład IMO w kilku miejscach mógłby być znacznie lepszy. Wiadomo, że nie można wszystkiego tłumaczyć słowo w słowo, ale niemniej pewne zwroty / teksty po angielsku brzmią zdecydowanie lepiej niż ich polskie odpowiedniki.
Natomiast co do samych głosów, to polski dubbing po prostu spełnia swoją rolę ... i tyle. Nie razi, jest jak najbardziej strawny. Ale oglądając film po angielsku IMO można jeszcze bardziej poczuć tą niejako magię filmu i jeszcze bardziej zżyć się z bohaterami. Tutaj szczególne uznanie dla Pana Ironsa ... Scar w jego wykonaniu, to po prostu Mistrzostwo Świata !
A tak poza tym, to mogłem się wreszcie dowiedzieć, że np. głosu Zazu użyczył nie kto inny jak sam Rowan Atkinson (słynny Jaś Fasola) i według mnie również zrobił to kapitalnie.
Innym przykładem jest tutaj nieco nowszy tytułu: Madagaskar. W tym przypadku jednak już sami aktorzy mówią za Siebie: Ben Stiller, Chris Rock itd. Po prostu nie jestem już w stanie oglądać tego filmu po polsku. ;-) Jedynie pingwiny "po polsku" jako tako dają radę.

Tak jak pisałem wcześniej, nie wiem jak to jest z innymi filmami, ale w kontekście tych dwóch, reprezentujących niejako dwa odrębne (prawie pod każdym względem) nurty tudzież podejścia do filmów animowanych, w.w. tytułów moim zdaniem oryginał pozostaje wzorcem niedoścignionym. I tak po prawdzie szkoda nieco, że każdy film animowany musi być u nas koniecznie dubbingowany (z różnym jak widać skutkiem), bez możliwości zapoznania się już w kinie z jego wersją oryginalną językową (dopiero zakup filmu na DVD oferuje taką możliwość).

PS. Specjalnie postanowiłem powrócić do tego tematu akurat teraz, ponieważ "Lion King" dla mnie jest filmem naprawdę wielkim (w sposób szczególny), a po obejrzeniu go "w oryginale" chyba nawet jeszcze bardziej (which is really hard to believe ;-)).

PS2. Teraz czekam na Madagaskar 2 i z tego co widziałem (a raczej słyszałem) w oryginalnych zwiastunach, polski przekład / dubbing może znowu mieć problemy z dorównaniem oryginałowi (np. tekst z 69-oma miesiącami :-D). A jestem zły tym bardziej, że podobno premiera USA już w tym miesiącu, a u nas dopiero w styczniu 2009 ... jeśli to prawda, to porażka na całej linii. :-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 16:59, Dann napisał:

Tak jak pisałem wcześniej, nie wiem jak to jest z innymi filmami, ale w kontekście tych dwóch, reprezentujących niejako dwa odrębne (prawie pod każdym względem) nurty tudzież podejścia do filmów animowanych, w.w. tytułów moim zdaniem oryginał pozostaje wzorcem niedoścignionym. I tak po prawdzie szkoda nieco, że każdy film animowany musi być u nas koniecznie dubbingowany (z różnym jak widać skutkiem), bez możliwości zapoznania się już w kinie z jego wersją oryginalną językową (dopiero zakup filmu na DVD oferuje taką możliwość).


Problem w tym, że polska mentalność od razu zakłada, że to co animowane, to dla dzieci, a to przecież niekoniecznie jest prawdą (w wypadku ambitniejszych animacji). I tak jeśli w oryginalnej wersji językowej nie ma problemu dubbingu i jest on zupełnie dobrze przyswajalnych przez każdą grupę wiekową, w Polsce jedynie świetnie spolonizowane filmy mają szansę na jako-taki szacunek. Nie obejrzałem zarówno Króla lwa jak i Madagaskaru (-a?) w wersji angielskiej, ale rodzimy język w tym drugim filmie był całkiem, całkiem. ;- ) Króla lwa natomiast już po prostu niemal nie pamiętam.
Tak czy inaczej my mamy w miarę dobrą sytuację, czego nie można powiedzieć o krajach promujących swój język: kiedy obejrzałem Matriksa Rewolucje po niemiecku, uroniłem jedynie łezkę nad losem biednych Niemców. ;- )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kto zna jakieś dobre filmy o I wojnie światowej ?

Od razu mówię , że ,,Na zachodzie bez zmian oglądałem " :)

Jak by ten ktoś miał czas , może je krótko opisać ?

Z góry dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 20:51, Ryan Kam napisał:

Kto zna jakieś dobre filmy o I wojnie światowej ?

Od razu mówię , że ,,Na zachodzie bez zmian oglądałem " :)

Jak by ten ktoś miał czas , może je krótko opisać ?

Z góry dzięki


Flyboys - film opowiada o losach pilotów amerykańskich podczas pierwszej wojny światowej, coś dla miłośników lotnictwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 19:22, DJ Szlafrok napisał:

Problem w tym, że polska mentalność od razu zakłada, że to co animowane, to dla dzieci,
a to przecież niekoniecznie jest prawdą (w wypadku ambitniejszych animacji).


Prawdopodobnie dlatego na pewne rodzaje animacji, np. tą japońską, u nas wykształcił się taki, a nie inny pogląd. Chory kraj i tyle... jedynym plusem jest to, że czasami można się z tego nieźle pośmiać. ;-P Otóż znajomy jeszcze z czasów liceum opowiadał mi, jak to wybrał na kina na South Park (wersję kinową), a tam ze dwie wycieczki dzieciarni tak w granicach 10-tego roku życia. ;-D
No co, w końcu film animowany, a nauczyciele zapewne głupsi od dzieci, którymi się opiekowali. ;-P

Dnia 05.10.2008 o 19:22, DJ Szlafrok napisał:

I tak jeśli
w oryginalnej wersji językowej nie ma problemu dubbingu i jest on zupełnie dobrze przyswajalnych
przez każdą grupę wiekową, w Polsce jedynie świetnie spolonizowane filmy mają szansę
na jako-taki szacunek.


W sumie polski dubbing na ogół nie jest zły. Po prostu czasami aż śmieszy, kiedy człowiek dopiero oglądając ten sam film po angielsku dowiaduje się rzeczy, których wcześniej nie byłby w stanie wywnioskować. ;-)
Bo ktoś postanowił dostosować film do naszych realiów (nasze realia, o zgrozo... ). :-/
Co do samych głosów, to tak po prawdzie kiedy masz 10-11 lat i w sumie brak jako takiego porównania czy poczucia gustu, wtedy każdy Skaza czy Alex (oczywiście w granicach rozsądku) będzie w porządku. Film animowany, podoba się dzieciom, jest ok i tyle. :-/
Jak dla mnie, powinni byli nauczyć Ironsa, Brodericka, Jonesa, Atkinsona, Stillera, Rocka i całą resztę języka polskiego i wtedy byłoby może ok (taki żarcik ;-P). Albo to nasi aktorzy i tłumacze powinni się bardziej postarać.

Dnia 05.10.2008 o 19:22, DJ Szlafrok napisał:

Nie obejrzałem zarówno Króla lwa jak i Madagaskaru (-a?) w wersji
angielskiej, ale rodzimy język w tym drugim filmie był całkiem, całkiem. ;- ) Króla lwa
natomiast już po prostu niemal nie pamiętam.


Całkiem całkiem ? No, w sumie dopóki nie obejrzy się tego po angielsku, faktycznie można wyciągnąć takie wnioski. Bo j.w. napisałem, generalnie nasze dubbingi nie są złe.
Można jednak zauważyć, że np. tłumacze czasami nie mają pojęcia, co zrobić z jakimś zwrotem pasującym stricte do angielskiego oryginału i zaczynają kombinować nad czymś zastępczym (niestety przeważnie wychodzi im to dość średnio). Poza tym odnoszę wrażenie (ale może to tylko wrażenie), że aktorzy "z wersji oryginalnej" jakoś bardziej starają się wcielić w rolę postaci, której głosu użyczają niż robią to nasi, polscy. Nie wiem, może to tylko wrażenie, a może to po prostu sam język tak na mnie działa. ;-)

Dnia 05.10.2008 o 19:22, DJ Szlafrok napisał:

Tak czy inaczej my mamy w miarę dobrą sytuację, czego nie można powiedzieć o krajach
promujących swój język: kiedy obejrzałem Matriksa Rewolucje po niemiecku, uroniłem jedynie
łezkę nad losem biednych Niemców. ;- )


Heh ... czasami aż żałuję, że kompletnie nie znam tego języka. ;-P Co ciekawe, wielu Niemców uważa ich przekłady i dubbingi za najlepsze z najlepszych, podobnie jak Francuzi zresztą. ;-) Jak widać, czasami zachwyt nad swoim może zamienić się w ślepą wiarę, żeby nie powiedzieć fanatyzm. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 20:51, Ryan Kam napisał:

Kto zna jakieś dobre filmy o I wojnie światowej ?

Od razu mówię , że ,,Na zachodzie bez zmian oglądałem " :)

Jak by ten ktoś miał czas , może je krótko opisać ?

Z góry dzięki


Galipolii z Melem Gibsonem naprawdę dobry film , Ścieżki chwały Stanleya Kubricka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 21:36, Dann napisał:

Prawdopodobnie dlatego na pewne rodzaje animacji, np. tą japońską, u nas wykształcił się taki, a nie inny pogląd. Chory kraj i tyle...


Nie chory, ale ograniczony. Co Rosjanin to pijak, co animacja to dla dzieci.

Dnia 05.10.2008 o 21:36, Dann napisał:

jedynym plusem jest to, że czasami można się z tego nieźle pośmiać. ;-P Otóż znajomy jeszcze z czasów liceum opowiadał mi, jak to wybrał na kina na South Park (wersję kinową), a tam ze dwie wycieczki dzieciarni tak w granicach 10-tego roku życia. ;-D No co, w końcu film animowany, a nauczyciele zapewne głupsi od dzieci, którymi się opiekowali. ;-P


O kurczaczek, mocne. ;- ) Chociaż - tak na marginesie - obecnie bardzo często spotykam małe dzieci ze słownictwem a''la szewc. ;- )

Dnia 05.10.2008 o 21:36, Dann napisał:

W sumie polski dubbing na ogół nie jest zły. Po prostu czasami aż śmieszy, kiedy człowiek dopiero oglądając ten sam film po angielsku dowiaduje się rzeczy, których wcześniej nie byłby w stanie wywnioskować. ;-)


Póki nie ma świadomości, że czegoś tu brakuje, jest okej. Ale chyba nie o to w tym chodzi...

Dnia 05.10.2008 o 21:36, Dann napisał:

Film animowany, podoba się dzieciom, jest ok i tyle. :-/


= grupa docelowa. :-|

Dnia 05.10.2008 o 21:36, Dann napisał:

Całkiem całkiem ? No, w sumie dopóki nie obejrzy się tego po angielsku, faktycznie można wyciągnąć takie wnioski. Bo j.w. napisałem, generalnie nasze dubbingi nie są złe. Można jednak zauważyć, że np. tłumacze czasami nie mają pojęcia, co zrobić z jakimś zwrotem pasującym stricte do angielskiego oryginału i zaczynają kombinować nad czymś zastępczym (niestety przeważnie wychodzi im to dość średnio). Poza tym odnoszę wrażenie (ale może to tylko wrażenie), że aktorzy "z wersji oryginalnej" jakoś bardziej starają się wcielić w rolę postaci, której głosu użyczają niż robią to nasi, polscy. Nie wiem, może to tylko wrażenie, a może to po prostu sam język tak na mnie działa. ;-)


Bardzo możliwe, że to właśnie magnetyczne działanie języka angielskiego, mam podobnie. ;- ) W sumie niewiele możemy napisać o stopniu zaangażowania polskich aktorów jako ogółu.
Zresztą, co tu dużo gdybać - przypadła mi do gustu wersja angielska = jest to wersja lepsza.

Dnia 05.10.2008 o 21:36, Dann napisał:

Heh ... czasami aż żałuję, że kompletnie nie znam tego języka. ;-P Co ciekawe, wielu Niemców uważa ich przekłady i dubbingi za najlepsze z najlepszych, podobnie jak Francuzi zresztą. ;-) Jak widać, czasami zachwyt nad swoim może zamienić się w ślepą wiarę, żeby nie powiedzieć fanatyzm. ;-)


A jak to się ma do Polaków? Narzekamy, narzekamy, ale przynajmniej mamy podstawy. ;- )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziś byłem w kinie na Jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi

Jest to brytyjska komedia z Simonem Peggiem.
W założeniach jest to "diabeł ubiera się u Prady" z paroma wyjątkami:

- zamiast świata mody świat filmu

- bohaterem jest anglik który "pobija" USA.

Poziom humoru jest bardzo zróżnicowany od rynsztokowego po bardzo wysublimowany , skalę humoru określił bym jako półuśmiech , natomiast co do aktorów to Pegg "kradnie" cały film dla siebie.
W sumie lekki i pogodny film dla wielbicieli Pegga reszta może sobie film spokojnie darować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.10.2008 o 21:59, DJ Szlafrok napisał:

Nie chory, ale ograniczony. Co Rosjanin to pijak, co animacja to dla dzieci.


Tak, stereotypy FTW. ;-)
I będąc szczerym, kiedy tak patrzę na postawy co niektórych ludzi z otoczenia, to odnoszę przerażające wrażenie, że taki stan nieprędko ulegnie zmianie. :-/

Dnia 05.10.2008 o 21:59, DJ Szlafrok napisał:

O kurczaczek, mocne. ;- ) Chociaż - tak na marginesie - obecnie bardzo często spotykam
małe dzieci ze słownictwem a''la szewc. ;- )


"Shut your f***in face unclef***er ..." :-D
Tak sobie myślę, że czasami przydałoby się takie urządzenie zaprezentowane na Cartmanie bodajmy: jak ktoś wypowie brzydkie słowo, porazi go prąd. :-D Gorzej jak się zepsuje niczym w filmie ;-P (Barbara Streisand rządzi ;-)).

Dnia 05.10.2008 o 21:59, DJ Szlafrok napisał:

Póki nie ma świadomości, że czegoś tu brakuje, jest okej. Ale chyba nie o to w tym chodzi...


Ale pewien niesmak co do jakości tłumaczenia i tak pozostaje.
Czasami nawet pewne dialogi są mało zrozumiałe, dopóki człowiek nie usłyszy tego samego in english i wtedy pomyśli: "a, to o to chodziło" ;-) (tutaj mam na myśli akurat głównie "Króla Lwa", choć nie tylko).
Czy naprawdę nie ma u nas w Polsce dobrych tłumaczy ?

Dnia 05.10.2008 o 21:59, DJ Szlafrok napisał:

= grupa docelowa. :-|


Szkoda tylko, że czasami pewne filmy dużo tracą na tym, że błędnie się je klasyfikuje, ograniczając tym samym liczbę potencjalnych odbiorców.

Dnia 05.10.2008 o 21:59, DJ Szlafrok napisał:

Bardzo możliwe, że to właśnie magnetyczne działanie języka angielskiego, mam podobnie.
;- )


Tak ... momentami ludzie patrzą na mnie jak na jakiegoś dziwaka, kiedy co i rusz wtrącam jakieś angielskie zwroty i wyrazy. ;-) Ale co ja mogę poradzić ... uzależniłem się od tego. ;-P

Dnia 05.10.2008 o 21:59, DJ Szlafrok napisał:

W sumie niewiele możemy napisać o stopniu zaangażowania polskich aktorów jako ogółu.


Nawet nie śmiałbym tutaj nic uogólniać. Czasami pewni aktorzy idealnie pasują do pewnych ról (lub w przypadku filmów animowanych do pewnych bohaterów), jak np. pan Tyniec, który akurat w tym jednym przypadku jest IMO nawet lepszym Timonem niż jego angielski odpowiednik (inna sprawa, że nasi tłumacze swoją cudowną inwencją spalili kilka dość fajnych tekstów tego bohatera, ale jaka w tym wina aktora ?).

Dnia 05.10.2008 o 21:59, DJ Szlafrok napisał:

A jak to się ma do Polaków? Narzekamy, narzekamy, ale przynajmniej mamy podstawy. ;-
)


Cudze chwalicie, swego nie znacie ... no właśnie niestety znamy. ;-P
Tu naprawdę nie ma miejsca na podejście w stylu: polskie = gorsze. Zawsze jest tak, że pewne aspekty danego zagadnienia są lepsze, a inne są gorsze. Jednak patrząc "chłodnym okiem", to wcale nie ma aż tylu powodów do zachwytu.
Chociaż nie zaprzeczam, że i my czasami też przeginamy, tylko w tą drugą stronę. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.10.2008 o 17:38, Gregwil napisał:

Ktoś wie co z dwoma ostatnimi epizodami gwiezdnych wojen na dwójce?


Z tego co wiem będą pokazane w grudniu. A do tego czasu możemy się delektować gwiazdami tańczącymi na lodzie w ramach misji telewizji publicznej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Z tego co wiem będą pokazane w grudniu. A do tego czasu możemy się delektować gwiazdami
> tańczącymi na lodzie w ramach misji telewizji publicznej.

Weź nawet mi o tym nie przypominaj, bo dostaję heebiedabajeebies! ;-)
Porażka na całego. A co do tych ... gwiazd, to z chęcią w kilku precyzyjnie dobranych słowach wyraziłbym tutaj swoją opinię o wszystkich "gwiazdach" tego świata, ale lepiej not in front of the potential kids. :-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.10.2008 o 21:40, Forgotten napisał:

Gazet nie czytasz:> ?
Luknij jak znajdziesz chwilkę:D


Heh ... końcówka artykułu nawet dość mocna. ;-)
Co do tego DVD, to faktycznie ma rację. Tylko że ja dla odmiany preferuję w tym przypadku, zamiast do wypożyczalni, wycieczkę bezpośrednio do sklepu po całą starszą trylogię. A co, i tak sooner or later bym to zrobił.


PS. Teraz przynajmniej wiadomo, skąd taka oglądalność tych "programów misyjnych" w TVP. ;-) Ja osobiście, kiedy widzę wszystkie te "gwiazdorskie" facjaty, to mam ochotę krzyknąć: "THIS IS SPARTA ...". ;-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.10.2008 o 22:45, Dann napisał:

PS. Teraz przynajmniej wiadomo, skąd taka oglądalność tych "programów misyjnych" w TVP. ;-) Ja osobiście, kiedy widzę wszystkie te "gwiazdorskie" facjaty, to mam ochotę krzyknąć: "THIS IS SPARTA ...". ;-P


Mi osobiście mimo wszystko szkoda byłoby telewizora... ;- )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.10.2008 o 23:03, DJ Szlafrok napisał:

Mi osobiście mimo wszystko szkoda byłoby telewizora... ;- )


A kto mówi o telewizorze ? Myślałem o bardziej bezpośrednim kontakcie. ;-)

Ale kończąc ten temat ze swojej strony dodam tylko, że chyba nigdy im tego nie zapomnę ... cholera jasna, żeby przerwać sagę Gwiezdnych Wojen (i to jeszcze na V Ep.) dla czegoś takiego ... .
Ja rozumiem, że np. TVN swojego czasu przestał emitować serial SG-1 po dwóch sezonach, bo kolejnych już nie wykupywali (poza tym jeśli idzie o sam TVN, to miło wspominam fakt, że jako jedyna TV so far już dawno temu wyemitowali drugą część Obcego w całości - w wersji nieokrojonej, ze scenką z karabinami wartowniczymi i w ogóle ;-)) ale tutaj takie coś ? Naprawdę zawiodłem się na nich i tyle.
Mają abonament, a mimo to dalej lecą na kasę. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się