Zaloguj się, aby obserwować  
Jozeph

Literatura Fantasy

2681 postów w tym temacie

A mam pytanie, zna ktoś uwaga,

książkę z elfami, orkami, krasnoludami i smokami, nie z serii Dragonlance i FR itp. ani też jak Wiedźmin. Władcę, Hobbita i Eragona czytałem ;]

Tak jakoś naszła mnie ochota na taką książkę, wi pomyślałem że mogłaby być jedną z tych na święta ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może kontynuacja Władcy Pierścieni? Autor to bodajże Nik Pierumow, rosyjski pisarz, który ma na koncie również kilka powieście sci-fi. W zasadzie głównymi bohaterami są i krasnoludy i hobbit. Pierwszy tom - "Ostrze Elfów". Akcja zaczyna się jakieś 300 lat po wydarzeniach opisanych przez Tolkiena i mówiąc krótko, w Śródziemiu źle się dzieje, a będzie jeszcze gorzej. Jeśli czujesz niedosyt po WP, a nie chcesz brać się za inne książki Tolkiena, uważam że warto spróbować czegoś takiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.11.2008 o 20:51, drblase napisał:

To ja się zapytam czy ktoś może polecić jakieś książki w sam raz na nadchodzące długie
wieczory- takie że można się walnąć do wyrka i poczytać z przyjemnością ;] (Eragon, Dragonlance,


Które DragonLance? To jest bardzo nierówna seria. Weiss i Hickman skaczą z poziomem od "ok" do "odcinania kuponów, Knaak jest bardzo dobry, a resztę można pominąć.

Dnia 30.11.2008 o 20:51, drblase napisał:

WP, Ziemiomorze, Grzędowicz, Piekara, HP etc przerobione więc odpadają =p)


Orson Scott Card "Gra Endera". Właściwie na jeden wieczór, ale książka wyśmienita. Potem są trzy książki opisujące co się działo dalej z głównym bohaterem (chociaż GE to zamknięta historia i można na tym poprzestać). Nie są już tak dobre, "Mówca umarłych" jest jeszcze całkiem niezły, potem poziom spada. I jest cała seria "Cieni", które mają opowiadać to samo, tylko z innej perspektywy. To raczej pomiń. Czytać się da, ale fabularnie Card strasznie zaczął motać.

Glen Cook, cykl Czarnej Kompanii (pierwsza książka to właśnie "Czarna kompania"). Bardzo fajna historia oddziału najemników, którzy walczą dla tego, kto im płaci, a nie w jakiejś słusznej sprawie. Minusy tej serii są dwa - zmieniający się w trakcie tłumacze, przez co część słów bywa różnie tłumaczonych (ale to raczej drobiazgi), oraz zmieniający się kronikarze (bo każda książka to teoretycznie fragment kronik pisany przez kronikarza Kompanii), a wraz z nimi styl. Pierwsze trzy tomy to kroniki Konowała, historia w nich opowiedziana stanowi pewną całość. Bardzo dobre, zwłaszcza dzięki poczuciu humoru Konowała. Potem jest "Srebrny grot", który tak naprawdę nie jest częścią kronik, lecz opowiada co się stało z kilkoma osobami, które odłączają od Kompanii po zakończeniu historii z trzech pierwszych tomów. I jest to książka koszmarna. To co Cook wyprawia z bohaterami jest straszne.
Kolejne części to kroniki Murgena, wielkiego nudziarza, którego styl jest mało czytelny, a potem nie wymienię kogo, żeby nie spoilować. O ile nie postanowisz skończyć na "Białej róży" (trzeci tom), to przez te części trzeba się przemęczyć, bo o ile sama historia nie jest zła, to styl Murgena okropny, a jego następcy trochę lepszy, ale też nie wyśmienity. Za to w ostatnim tomie znowu kroniki pisze Konował i jeśli ktoś decyduje się jednak przebrnąć przez Murgena, to ta książka wynagradza jego nudziarstwo. Konował wraca bowiem w świetnej formie, znowu pełen cynicznego humoru, którym szczodrze obdarza cały świat.

Robert A Heinlein "Żołnierze kosmosu". Książka, na podstawie której nakręcono film o takim samym tytule (oryginalnie "Starship troopers"), w którym jednak część rzeczy wycięto. Czyta się miło i szybko, ale na jeden wieczór powinno wystarczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.12.2008 o 12:15, pkapis napisał:

Robert A Heinlein "Żołnierze kosmosu". Książka, na podstawie której nakręcono film o
takim samym tytule (oryginalnie "Starship troopers"), w którym jednak część rzeczy wycięto.
Czyta się miło i szybko, ale na jeden wieczór powinno wystarczyć.


W filmie wycięto WSZYSTKO poza tytułem i robalami... Zasadniczo Heinlein powinien wstać z grobu i przegonić scenarzystów z jakimś sękatym kijem...

Ale przyznaję, że książka dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.12.2008 o 12:36, Fumiko napisał:

W filmie wycięto WSZYSTKO poza tytułem i robalami... Zasadniczo Heinlein powinien wstać
z grobu i przegonić scenarzystów z jakimś sękatym kijem...


Nie całkiem. Film opiera się tylko o fragment książki (nie ma początku, w którym Rico opisuje jedną z misji gdy już jest doświadczonym żołnierzem, ani niczego po polowaniu na ważniejsze robale), a z tego co jest część rzeczy mocno pozmieniano (np. wątki kobiece, które w książce były marginalne) albo wycięto (pancerze wspomagane), ale jednocześnie czytając książkę wielokrotnie miałem wrażenie "O, to było w filmie". Jest rekrutujący sierżant - kaleka, scena zapisywania się do wojska jest bardzo podobna, jest polowanie na królową, zniszczenie Buenos Aires, kara batów w obozie. Jest bardzo podobny klimat space operowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.12.2008 o 20:32, Farmer Widmo napisał:

Definitywnie seria Dragonlance. Wciągająca i starczająca na długi czas. Do tego, świetnie
napisna, czasami z humorem. Polecam :)



Tia, czytanie ze zrozumieniem się kłania. Napisałem że nie seria Dragonlance

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A no to mój błąd ,sorry. W takim razie - Pratchett. Może mniej hardcore''owe fantasy. Ale też masz smoki i inne. A do tego rozbrajające, angielskie poczucie humoru :) Najbardziej mi się podobał Cykl o Śmierci. Sprawdź:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ehh jak miło stracić neta na prawie 2 dni =p. Dzięki za odpowiedzi btw. Zaintrygowało mnie 2 autorów i myślę, że właśnie ich wypróbuję. Poleconego przez Liska93 M. Chadbourne''a i Orsona Scotta, o którym pisał Pkapis. A z Dragonlance czytałem "Kroniki" i 3 pierwsze tomy "Bohaterów".

W tej chwili kończę czytać "Brisingr" i muszę powiedzieć, że czyta się przyjemnie, zwłaszcza wlokąc się po zajęciach autobusem do domu ;]. Jedyne co mnie nadmiernie irytowało to rozdziały koncentrujące się na Saphirze i tym jak hmm postrzega otoczenie- momentami mi to przypominało perspektywę dziecka, ale może to tylko moje odczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.12.2008 o 20:32, Farmer Widmo napisał:

Definitywnie seria Dragonlance. Wciągająca i starczająca na długi czas. Do tego, świetnie
napisna, czasami z humorem. Polecam :)


Przeczytałem dwa tomy Bohaterów. Z trudem. Od trzeciej odbiłem się jak od ściany. Nie dla mnie te dzieła.

Kto nie zetknął się z Davidem Gemmelem, polecam. Niby pisze heroic fantasy, ale za to jak. Tego się nie czyta, to się pochłania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.12.2008 o 17:41, walgierz napisał:

Przeczytałem dwa tomy Bohaterów. Z trudem. Od trzeciej odbiłem się jak od ściany. Nie
dla mnie te dzieła.


DL jest bardzo nierównie, nawet (a może zwłaszcza) w wykonaniu duetu Weiss i Hickman, który był niezwykle płodny. Całkiem fajny jest zbiór opowiadań o młodym pokoleniu (tytułu nie pomnę) i "Legenda o Humie" Knaaka, potem Kroniki Weiss i Hickman, potem ewentualnie Bohaterowie (chociaż poziom już niższy).

Dnia 02.12.2008 o 17:41, walgierz napisał:

Kto nie zetknął się z Davidem Gemmelem, polecam. Niby pisze heroic fantasy, ale za to
jak. Tego się nie czyta, to się pochłania :)


O, popieram. Zapomniałem o nim, a Gemmel pisze bardzo dobrze. Ma ciekawe pomysły i lekki, łatwy do przyswojenia styl. Nie ma też skłonności do przesady, jak np. Salvatore. Jego postacie są bardziej wiarygodne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

O tak, tak! Zgadza się! Jak dziecko. Smoki przecież to najbardziej rozumne istoty w Alagaesi, a tu Saphira przedstawiona jest jako dziecko. Poza tym jest arogancka, nieuprzejma i taka hmmm....nieprzyjemna. Zawsze była opisywana na odwrót, bardziej dojrzała niż Eragon. No cóż, może dojrzewa XD

A poza tym denerwowała mnie jeszcze jedna rzecz, a mianowicie


SPOJLER


Roran! Opisywany jest tutaj jako super bohater. Sorry, ale w jaki sposób zwykły człowiek ze wsi pokonuje masę innych wrogów z doświadczenie? Co z tego że walczy z miłośći? Co ma miłość do umiejętności? Okey, ma siłę, chociaż można by się przyczepić, że inni też taką mieć powinni, choćby Baldor, syn Horsta kowala, więcej ćwiczył. I co, sam pokonuje 200 wrogów? Teraz przychodzi mi na myśl tylko jedno określenie tego zasłyszane w szkole "Heloł, o co kaman kitty?"


KONIEC SPOJLERA


A poza tym Brisingir, podobnie jak części poprzednie, baaaaaaaaaardzo mi się podobał. No cóż, nic nie jest doskonałe ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.12.2008 o 22:08, Xlol1 napisał:

O tak, tak! Zgadza się! Jak dziecko. Smoki przecież to najbardziej rozumne istoty w Alagaesi,
a tu Saphira przedstawiona jest jako dziecko. Poza tym jest arogancka, nieuprzejma i
taka hmmm....nieprzyjemna. Zawsze była opisywana na odwrót, bardziej dojrzała niż Eragon.
No cóż, może dojrzewa XD

A poza tym denerwowała mnie jeszcze jedna rzecz, a mianowicie


SPOJLER


Roran! Opisywany jest tutaj jako super bohater.[...]


KONIEC SPOJLERA


A poza tym Brisingir, podobnie jak części poprzednie, baaaaaaaaaardzo mi się podobał.
No cóż, nic nie jest doskonałe ;]


Tak jak pisałem właśnie takie miałem odczucie kiedy czytałem rozdziały o Saphirze =p. Poza tym to właśnie tutaj autor poszedł na łatwiznę i to bardzo, w końcu miał dość wyobraźni żeby stworzyć (ew. poskładać od innych, ale to też mimo wszystko najprostsze nie jest (?) ;]) cały ten świat do kupy, a tutaj jednak się nie wysilił.

Co do Rorana też się zgodzę. Gdyby to miłość, walka o ziemię/dom miała decydować o sile to na dobrą sprawę każdy z Vardenów powinien gromić wrogie armie w pojedynkę. Dobiłem do 500 strony więc jeszcze dzień, dwa i poznam zakończenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cóz mi sie Brisingr nawet podobał. Paolini dojrzał, jego styl stał się ciekawszy i właśnie dojrzalszy.
Mimo to nie była to książka doskonała. Owszem, ciekawa, lecz jeszcze nie to. Niektóre wątki mógł śmiało wyrzucić... No, ale jest ok.
Średnia książka, choć oczywiście bardzo wciąga i przyjemnie się ją czyta. Książka sukcesu, mógłbym rzec, oczywiście medialno-pieniężnego :)
Wielki plus dla mnie to ( nareszcie!) w 100% dopracowany wątek Rorana. Jest bardziej wyrazisty od Eragona i taki...Ludzki, bliższy sercu.
Po raz pierwszy Roran mnie nie znudził. W t2 czytałem rozdziały o nim z lekka niechęcią. Tutaj, w t3 czerpałem z tego przyjemność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z tym że wątek Rorana był ciekawszy zgodzić się mogę. Ale z tym, że bardziej ludzki? Nie do końca. No może w niektórych momentach. Opisywany jest jak jakiś nie człowiek. Przepraszam, ale skąd on ma doświadczenie i umiejętności bojowe? Przecież wychowywał się na farmie i raczej nie powinien być tak "doskonałym" wojownikiem. Z Razacami też nie szło mu tak źle. Powinni pokonać go za jednym ciosem. A tu co?
Mimo iż wątek Rorana był ciekawszy, był zdecydowanie przesadzony i nieco zepsuł książkę.


Aha. Nie wiem dlaczego tak bardzo mnie wzruszył
SPOJLER


ryk rozpaczy Glaedra po śmierci Oromisa. To że będzie sam.......to nadało książce smak ;P


KONIEC SPOJLERA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja wlasnie skonczylem trylogie Czarnego Maga, piora Trudi Canavan. Poczatek sredni, ale jak sie przebrnie przez pierwsze rozdzialy to ksiazka okazuje sie swietna. Brakuje mi ksiazek, gdzie glowne postacie to magowie :-) Procz tego polecam takze cykl Jacka Piekary o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie, swietnie napisane, swietnie sie czyta :) Ktos tam wyzej pytal o cos w klimacie LOTRa - polecam jego nieoficjalna kontynuacje: trylogie Pierscien Mroku, piora Nika Pierumowa. Akcja dzieje sie w Srodziemiu, 300 lat po wydarzeniach opisywanych przez Tolkiena. Niektore fragmenty sa jakosciowo nawet lepsze niz LOTR, jako przyklad mozna podac wyprawe do Morii.

Pozdro!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się nad kupnem książki dla kumpla na klasowe Mikołajki (I gim). A mianowicie nad dwoma tytułami:
"Malowany Człowiek" i "Kłamstwa Locke''a Lemory". I tu pojawiają się pytania:

1. Czy nie zawierają one przekleństw ? (byłoby to niestosowne moim zdaniem).
2. Czy łatwo i przyjemnie się je czyta?
3. Która jest ciekawsza?

Jeśli macie jakieś inne pomysły - to śmiało mówić.

Proszę o szybką odpowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.12.2008 o 20:47, Farmer Widmo napisał:

Zastanawiam się nad kupnem książki dla kumpla na klasowe Mikołajki (I gim). A mianowicie
nad dwoma tytułami:
"Malowany Człowiek" i "Kłamstwa Locke''a Lemory". I tu pojawiają się pytania:

1. Czy nie zawierają one przekleństw ? (byłoby to niestosowne moim zdaniem).
2. Czy łatwo i przyjemnie się je czyta?
3. Która jest ciekawsza?

Jeśli macie jakieś inne pomysły - to śmiało mówić.

Proszę o szybką odpowiedź.

Czytałem tylko Locka Lamorę. Książka świetna, ciekawa, nie nudzi, ale przeklinają. Tym akurat nie powinieneś się przejmować - nawet dzieci w podstawówce klną gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W każdym razie wg. Mnie lepiej się go czytało w trzeciej części, niż wątek Eragona.
Ciekawszy, bardziej uczuciowy, emocjonalny i ludzki niż Eragon. Co prawda nie jest super ( masz rację przy wadach), ale i tak jest ,,wery good".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Malazańska Księga Poległych, Ogrody Księżyca - wreszcie zaliczyłem.
Jestem rozczarowany, czym się wszyscy tak zachwycają? Owszem jest kilka ciekawie zrobionych motywów i rzeczy w tej książce, ale nie porwała mnie. Bardzo rozstrzelona, zanim dojdzie się do momentu w którym trochę się wyjaśnia to człowiek zaczyna żałować pieniędzy które na nią wydał. A nawet gdy już myślisz że wiesz o co chodzi to okazuje się że guzik z tego, źle zinterpretowałeś. Fabuła też jakaś wyjątkowa nie jest. Ogólnie jeżeli to ma jeszcze tyle tomów to daruję sobie. Może to nie mój typ fantasy? Tak samo Czarna Kompania okazała się dla mnie mało warta. Gdy sięgam po Tolkiena to czuję przyjemność z poznawania każdej historii. Czuć tą głębię. Gra o Tron w porównaniu z Ogrodami Księżyca była dużo lepszą przygodą. No ale winą może być to że praktycznie poznałem fantasy dzięki Tolkienowi, Davidowi Gemmelowi, nawet Harry Potter który do fantasy się niekoniecznie zalicza wciągnął mnie od pierwszego tomu, mimo że się opierałem, że to dla dzieciaków.
Cóż będę szukał dalej, na razie Erikson zostaje pod kreską dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować