Zaloguj się, aby obserwować  
mishel007

Gothic 4 - gra forumowa

330 postów w tym temacie

Jeśli pozwolicie to wrócę do gry. Jako zwykły gracz.

Imię: Arezoth
Gildia: Paladyn
Ekwipunek: lekki pancerz paladyna, miecz, 20 mikstur życia i many, 200 szt. złota
Umiejętności: Magia, walka dwiema brońmi
Wygląd: blond włosy, brązowe oczy, twarz w bliznach, ok. 50 lat.
Charakter: Neutralny
[ nie wiem o co chodzi w opisie, dlatego proszę, żeby ktoś mi powiedział. I jakby co to chciałbym być przywódcą paladynów na kontynencie. ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pernargon przechadzając się po targowisku pomyślał o Deusie, który zgubił broń podczas ucieczki i swojego upadku. Nikt pod gradem orkowych strzał nie pomyślał aby zabrać jego broń, którą wtedy upuścił. Kupił mu dobrze wykonany miecz jednoręczny z pochwą za małą cenę u pewnego handlarza.
-Podaruję mu go jak wyzdrowieje. - pomyślał Pernargon i odzszedł w głąb targowiska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Arezoth postanowił wyruszyć, ponieważ parę dni siedział w karczmie. Podszedł do barmana i zapłacił za nocleg. Wziął swojego konia i pojechał do miasta. Po drodze jednak zatrzymało go dwóch
bandytów.
- Dawaj kasę to nic ci nie zrobimy - odrzekł jeden z nich, chyba ich przywódca.
- Jeśli śmiecie napadać na wojownika Innosa, biada wam! - odrzekł paladyn.
- No to pokaż co potrafisz!
Arezoth wyciągnął swój miecz. dwóch bandziorów go otoczyło.
Jednego kopnął, ale drugi złapał go za ręce i wrzucił do wody. Paladyn rzucił mieczem w tego, którego wcześniej kopnął. Ten zwalił się z impetem na ziemię i zabił się o swój nóż. Wyskoczył z wody i kopnął drugiego, tego, który go złapał. Tamten upadł na trzeciego bandytę. Obaj zginęli. Szef z daleka zaczął strzelać z łuku.
- Ze mną nie pójdzie Ci tak łatwo!
Arezoth skutecznie zablokował strzałę mieczem. Druga przeleciała cal od jego ramienia. Trzecia lekko go drasnęła
w lewą rękę, ale to nic poważnego. Uderzył bandytę z taką siłą, że ten odleciał jakieś pięć metrów dalej i strzała wbiła mu się w głowę. Paladyn wsiadł na konia i pojechał dalej.
W dolinie przed miastem spotkał paladynów.
- Panie! Wróciłeś! Jesteśmy gotowi Ci służyć. Król Rhobar awansował Cię na przywódcę wszystkich paladynów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[mishel007 Heh, ja też chciałbym zaczynać jako doświadczony wojownik i przywódca paladynów! Dobrze, że nie zostałeś Rhobarem... obgadałeś to z MG? Zawsze podaje swoje gg w podpisie przy postach. Widzisz, ja też byłem paladynem w pełnej zbroi i kazano mi zmienić ekwipunek. Po prostu sądzę, że twoja postać stoi na zbyt wysokim stanowisku. Pozdrawiam]

W domu medyka cuchnęło wywarami, które sporządzał. Deus czuł te zapachy mimo iż był nieprzytomny. Czuł się bardzo źle, był blady. Znowu śnił mu się sen. Był na wielkiej polanie otoczonej lasem. Biegł, przed czymś uciekał. Mimo zmęczenia nie przestawał biegu. Nagle, z lasu przed nim wyszła liczebna grupa orków. Zakręcił szybko i skierował się między drzewa. Wydawało mu się, że las coś do niego mówi. Obrócił się za siebie, chcąc sprawdzić czy jest wciąż ścigany wtem potknął się i upadł. Wstając usłyszał syk, więc ponownie rzucił się do ucieczki. Zobaczył most i za nim miasto. Poczuł, że druga strona rzeki to jego ratunek, wybawienie. Począł biec z jeszcze większą szybkością, strach dodawał mu sił. Wskoczył na most i już miał postawić pierwszy krok na drugim brzegu, kiedy drewniana konstrukcja zawaliła się zabierając go w nurt rzeki. Ostatni raz spojrzał na mury miasta, na drugi brzeg i coś sobie uświadomił.
-Wiem gdzie to jest! – krzyknął obudzony Deus.
Medyk spojrzał na niego niechętnie i wymamrotał:
- Pewnie coś ci się przyśniło, a ty zaraz musisz mi tutaj wrzeszczeć. Lepiej się połóż. Tak, to będzie dla ciebie najlepsze. Najlepsze.
Deus pod natłokiem wrażeń położył się, mimo iż źle się czuł, nie mógł przestać myśleć o tym co zobaczył we śnie i nie mógł się doczekać, kiedy opowie to innym członkom drużyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pernargon postanowił kupić sobie lepszą zbroje a mianowicie ciężką zbroje łowcy orków. Poszedł więc do handlarza który sprzedał mu ją za 150zł. Gdy już ją założył poszedł pogadać z Agsusem który był w domu.
-Hej nieżle wyglądasz-przywitał sie Pernargon
-A dzięki-odpowiedział
-Wiesz może coś więcej o naszych snach?-zapytał
-Nie jeszcze nie byliśmy u przyjaciela Darona-powiedział Agsus
-A jak sie czuje Deus?
-Bardzo dobrze wychodzi dziś koło 17 a co?
-A pytam sie bo może byśmy sie przeszli do tego przyjaciela dziś wieczorem?-zapytał Pernargon
-Dobrze to pójdziemy tam dziś wieczorem-odpowiedział Agsus
Pernargon wyszedł ze wszystkimi po Deusa. Po kilku minutach byli już przy szpitalu Deus czekał na nich koło wejścia.
-Witajcie-powiedział deus uradowany
-Witaj jak sie czujesz?-zapytał Geralt
-Dobrze nawet bardzo dobrze gdyby nie te sny-powiedział Deus
-Deus podejdź tutaj mam dla ciebie coś-powiedział Penrargon
-Tak o co chodzi?
-Prosze-powiedział Pernargon wręczają Deusowi miecz
-Dziękuje bardzo dziękuje!-podziękował Deus Pernargonowi.
Drużyna poszła coś przekąsić a potem wyruszyła na spotkanie z Przyjacielem Darona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Przykro mi stwierdzić ale uważam, że ta gra niestety powoli umiera. Prosiłbym MG i innych o zachęcanie nowych graczy do gry ponieważ niedługo będziemy grać we trzech: Ascont, Ziomal i ja.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tawern w Trelis nie było wiele, to też drużyna mogła pozwolić soebie na odrobinę luksusu i zajrzała do najbardziej polecanych, miała ona nazwę "Pod zniecionym Morra". Było tam wielu orków i trzeba było uważnie chodzić, żeby nie urazić któregoś z nich. W końca dobrnęli do oddalonego stolika, a Geralt poszedł coś zamówić i przynieść coś do popicia. Kappir zamawiał co chwlę nową kolejkę tak że po kilkunastu, może ponad dwudziestu, padł na ziemie pijany.
- Cholera, mieliśmy iść do tego maga, a nie upijać się w Tawernie...- powiedział rozgniewany Pernargon i spróbował ocucić Kappira.
- Nie pomyślałem że nasz kompan ma taki spust.
- Haha, z pewnością wielu rzeczy o nim nie wiemy.- zaśmiał się Agsus.
Dalsza część uczty przebiegła w dobrej atmosferze, oczywiście nie wiedział o tym pijany łowca orków. Drużyna złożyła się żeby karczmarzowi zapłacić i wyszła z tawerny. Agsus zaprowadził wciąż śmiejącą się i żartującą kompanię do drzwi domu maga. Już po zapukaniu odezwał się głos starszego mężczyzny.
- Kogo na Adanosa niesie o tej porze.
- Mam na imię Agsus, przybywamy tutaj z resztą mojej drużyny z polecenia Darona.- druid rozmawiał ponieważ najmniej wypił.
- Daron, hę? Wejdźcie.- powiedział mag i otworzył drzwi.
Przed Agsusem stanął wysoki mężczyzna ubrany w niebieskie szaty o łysiejącej głowie.
- O, to jezzd mag wody!- stwierdził Nixon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-I co z tego nie widziałeś maga wody-powiedział mag
-Nie tylko sie zdziwiłem i przepraszam-powiedział Nixon
-Możecie wejść prosze-zaprosił drużyne mag
Agsus przedstawił każdego z członków drużyny a mag powiedział że nazwa sie Vatras i pochodzi z Korhinis
-Słyszałem o waszych dziwnych snach-powiedział Vatras siadając przy kominku
-Tak nie możemy spać bo śnią nam sie dziwne rzeczy-powiedzial Pernargon
-Hym...a to sie dzieje tylko wtedy gdy śpicie tak?-zapytał Vatras
-Tak tylko wtedy-powiedzial Nixon
-Dobrze poczytam o tym jutro będe coś więcej wiedział-powiedział Mag
-Ok my już pójdziemy-powiedział Agsus
-Nie czekajcie zostaniecie u mnie jakby sie coś stało poważniejszego-powiedział Mag po czym zaprowadził ich na strych aby położyli sie spać.


[Tak jak mówił Daviochlebak prosze was bo 3 osoby nie mogą grać. Jeśli ktoś by chciał sie zgłosić niech pisze do mnie albo do Ascounta na gg (numery na gs''ach)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Geralt:- Ciekawe co się dzieję z Kappirem- powiedział ciekawy Geralt.
Asgus:-śpi w knajpie , zapłaciłem za niego
Geralt: Rozumiem.. A jak po niego wrócimy...
Asgus: Powiedziałem karczmarzowi , gdy Kappir wytrzeźwieje zaprowadzi go podróżnik z knajpy pod wieżę maga i będziemy w komplecie.
Geralt: Eh... mogliśmy go wziąść , przynajmniej nie było by żadnych komplikacji.
Asgus: Nie narzekaj !
Geralt: Dobrze już dobrze :|

Drużyna szedła , gdy zauważyła orka gadającego z magiem.
Ork: Dawaj ten eliksir !!
Mag: Nie mam go naprawdę !!
Ork: Dawaj bo wsadzimy cię do lochów

Geralt zabi orka z swojej kuszy i drużyna rozmawiała z Magiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Z racji tego że post dambialko odbiega od wcześniejszych, pozwole go sobie poprawić.]

Drużyn aposzła za radą Vatrasa i zanocowała w jego domu. Mag Wody jednak miał pracowitą noc, gdyż wciąż badał sny drużyny. Od czasu do czasu przechadzał się po ich sypialni, i przystawiał im do głowy dziwne urządzenia, a zaraz potem biegł do swojego gabinetu i zapisywał notatki. Stwierdził między innymi że sny są najbardziej intensywne w głowie Deusa i Agsusa, co czyniło z nich większe zainteresowanie maga i przy nich pędzał więcej czasu na badaniach. O świcie cała drużyna poszła spotkać się z Vatrasem w jego salonie. A ten przedstawił im jego wersję tego co się dzieje w ich głowach podczas snu.
- Sądzę że waszymi głowami podczas snu operuje jakiś nekromanta.
Wczyscy popatrzyli po sobie z dziwną miną. W tym momencie na dół zszedł Kappir, wciąż śpiący i ledwo stojący na nogach.
- Coś mnie ominęło?- zapytał.
Vatras opowiedział im o przebiegu badań, oraz to że zdoła im pomóc, co spowodowało pojawieniem się radości wśród drużyny.
- Zdołam przez jakiś czas kontrolować czary tego nekromanty, aby nie zdołał wedrzeć się już do waszych mózgów.
Agsus jednak bardzo się niepokoił mimo radości wśród innych. "Nekromanta musi być potężny jeżeli zdołał wedrzeć się do naszych umysłów, czyż magowie i paladyni nie muszą potrafić obronić swej głowy przed wrogą magią?" rozmyślał nad tym wszystkim podobnie jak Vatras.
- Mam dla was kolejne zadanie związane z uwolnieniem waszych umysłów.- niespodziewanie dodał mag wody.- Musicie znaleźć i zabić nekromantę, który to powoduje. Jeden z was będzie wiedział gdzie on się znajduję i tam też się musicie udać.- mówiąc to spojrzał kątem oka na Deusa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chciała bym się dołączyć
Imię: Anaya
Gildia: Buntownicy - wojownik
Wygląd: Jest to średniego wzrostu kobieta o brązowych włosach i niebieskich oczach. ma ona piękną twarz i zgrabne ciało.
Opis: Anaya dołączyłą do ruchu oporu na zachodzie Myrtany, mimo że każdemu wydawała się być małą damą potrafiła o siebie zadbać. Pragnie wyswobodzić ziemie swych przodków. Innych traktuje z szacunkiem i chętnie pomaga.
Umiejętności: Morderstwo, skradanie się.
Charakter: Dobry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.01.2008 o 16:28, Daviochlebak napisał:

[mishel007 Heh, ja też chciałbym zaczynać jako doświadczony wojownik i przywódca paladynów!
Dobrze, że nie zostałeś Rhobarem... obgadałeś to z MG? Zawsze podaje swoje gg w podpisie przy
postach. Widzisz, ja też byłem paladynem w pełnej zbroi i kazano mi zmienić ekwipunek. Po prostu
sądzę, że twoja postać stoi na zbyt wysokim stanowisku. Pozdrawiam]

W domu medyka cuchnęło wywarami, które sporządzał. Deus czuł te zapachy mimo iż był nieprzytomny.
Czuł się bardzo źle, był blady. Znowu śnił mu się sen. Był na wielkiej polanie otoczonej lasem.
Biegł, przed czymś uciekał. Mimo zmęczenia nie przestawał biegu. Nagle, z lasu przed nim wyszła
liczebna grupa orków. Zakręcił szybko i skierował się między drzewa. Wydawało mu się, że las
coś do niego mówi. Obrócił się za siebie, chcąc sprawdzić czy jest wciąż ścigany wtem potknął
się i upadł. Wstając usłyszał syk, więc ponownie rzucił się do ucieczki. Zobaczył most i za
nim miasto. Poczuł, że druga strona rzeki to jego ratunek, wybawienie. Począł biec z jeszcze
większą szybkością, strach dodawał mu sił. Wskoczył na most i już miał postawić pierwszy krok
na drugim brzegu, kiedy drewniana konstrukcja zawaliła się zabierając go w nurt rzeki. Ostatni
raz spojrzał na mury miasta, na drugi brzeg i coś sobie uświadomił.
-Wiem gdzie to jest! – krzyknął obudzony Deus.
Medyk spojrzał na niego niechętnie i wymamrotał:
- Pewnie coś ci się przyśniło, a ty zaraz musisz mi tutaj wrzeszczeć. Lepiej się połóż. Tak,
to będzie dla ciebie najlepsze. Najlepsze.
Deus pod natłokiem wrażeń położył się, mimo iż źle się czuł, nie mógł przestać myśleć o tym
co zobaczył we śnie i nie mógł się doczekać, kiedy opowie to innym członkom drużyny.

Masz racje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Imię: Arezoth
Gildia: buntownik
Ekwipunek: lekki pancerz, miecz, tarcza, łuk
Umiejętności: Otwieranie zamków, morderstwo
Wygląd: blond włosy, brązowe oczy
Charakter: raczej zły
Opis: Niby stoi po stronieludzi, ale czasem sprawia wrażenie, że jest po stronie orków. Po za tym szpieguje ich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Drużyna całe dzień rozmyślała nad słowami Vatrasa, szczególnie nad wypowiedzią o nekromancie i o tym że jeden z nich zna drogę, którą muszą podążyć. O świcie następnego dnia ruszyli w drogę, wszyscy uznali że lepiej będzie o tym porozmawiac bez czujnych uszu orków. Trelis było bardzo zatłoczone. Wielki tłum ludzi i orków przelewał się przez ulicę, więc nie było rzeczą dziwną że ktoś od czasu do czasu się zgubił. W końcu drużyna przebiła się do bramy i mogli chwilę odetchnąć od gwaru za murami. Wyszli bramą prowadzącą na północ, w las, gdyż tamtędy mogli swobodnie przemieszczać się i, według badań Agsusa, omijać orkowe patrole. PO upłwie niecałej godziny zauważyli coś poruszającego się w lesie. Pernargon, Kappir i Nixon podeszli bliżej, żeby się przyjrzeć. Było to dwóch Najemników, którzy prowadzili młodą dziewczynę. Próbowała się im wyrwać, ale na darmo.
- Heh szef da nam za nią 100 złotych monet.- powiedział jeden z nich.
- Nie przesadzaj, co najwyżej 20.- poprawił go drugi.
- Jest piękna, gdyby nie rozkazy to posiadłbym ją tutaj i teraz.
- Zostawcie mnie!- powiedziała słodkim głosem dziwczyna.
- Ha krzycz sobie ile możesz.
W tej właśnie chwili zza krzaków wybiegł jakiś mężczyzna i ryknął na najemników.
- Stan pokaż mu swój miecz z bliska. Ja potrzymam dziewkę.
I zaczęła się walka. Ciosy padały z obydwu stron, i co chwila ktoś upadał, żeby później wstać.
- Pomóżmy mu!- krzyknął do innych Agsus i pobiegł w dół na polanę, gdzie odbywała się cała scena. Zamienił się w wilka za pomocą swojego kamienia i skoczył najemnikowi do gardła, tym samym ratując życie nieznanemu obrońcy. Drugi z najemników odwrócił się szybko, ale padł od bełta z kuszy Pernargona.
- Nic ci nie jest?- zapytał Agsus leżącej dziewczynie.
Ona spojrzałą na niego ze strachem, a ten przypomniał sobie że wciąż jest zamieniony w wilka więc szybko wrócił do normalnej postaci. Spojrzał ze zdumieniem na uratowaną. Wydawała mu się piękna ponad wszystko inne co widział do tej pory, i nawet otaczający ich las nie odtrącał jego uwagi.
- Nic.- odpowiedziała cicho dziewczyna i zarumieniła się.
Kappir podbiegł do leżącego na ziemi nieznajomego i podniósł go na nogi, uważnie mu się przypatrując.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Drużyna przygarnęła dziewczyne i najemnika który opowiedział im co sie z nią stało.
-Zabrali ją jak spałem-powiedział nieznajomy
-Dobrze odpocznij już-powiedział Agsus
Po kilku godzinach drużyna wyruszyła dalej. Szli tak kilka godzin aż zatrzymali sie na noc.
Ciekawi mnie gdzie jest ten cholerny nekromanta!-powiedział dość wkurzony Pernargon
-Nie wiem-odpowiedział Agsus
Nagle z lasu wyszli orkowie którzy zaatakowali drużyne.
-Na nich!-krzyknął dowódca oddziału napastników
Walka wrzała Pernargon strzelał do orków ile bełtów miał. Agsus zabił paru i ruszył wraz z Pernargonem na herszta. Herszt był większym niż zwykli orkowie. Pernargon nie zauważył ciosu herszta który trafił go prosto w pierś odrzucając go na kilka metrów. Agsus widząc to zaczął tak zaciekle atakować że ork padł martwy. Po kilku minutach orkowie zostali rozbici. Żaden nie przeżył. Po walce drużyna podeszła szybko do leżącego na ziemi Pernargona który był nieprzytomny. Jego prawe ramie bardzo mocno krwawiło Zabrali i położyli koło ogniska.
-Zaopiekuj sie nim ja pobiegne po zioła!-krzyknął Agsus do dziewczyny i pobiegł nazbierać ziół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Agsus wybiegł w las najszybciej jak się dało, wiedział że każda chwila jest dla Pernargona ważna. Tym czasem Geralt i Kappir postanowili porozmawiać z uratowaną przez nich parą.
- Mogę cię spytać o twe imię?- zapytali najpierw kobietę.
- Mam na imię Anaya.- nieśmiało odpowiedziała.
- Ja zwę sie Kappir.- powiedział wojownik i przysiadł się do niej niby oglądając Pernargona.
- A ty jak się nazywasz?- spytał Geralt mężczyznę.
- Zwą mnie Arezoth, ale czemu pytasz?
- Wydaje mi się że powiniśmy się chociaż w małym stopniu poznać.- niechętnie odpowiedział Geralt, już widać było że nie przepada za nowym.
Kappir rozmawiał z Anayą o stanie zdrowia Pernargona, który nieprzytomny leżał na ziemi. Nixon stojąc na warcie zauważył zbliżającego się Agsusa.
- Mam!- oznajmił szybko druid i poprosił o podanie mu buteleczki. Wycisnął sok z rośliny, zamieszał po czym sprawdził gęstośc mikstury, a kiedy upewnił sie że wszystko jest w porządku podał ją rannemu.
Rana zaczęła się szybko goić i po chwili zniknęła.
- Ha! Udało się, będzie żył!- wykrzyczał uradowany Deus.
Pernargon stopniowo zaczął się budzić i w końcu otworzył oczy.
- I jak?- spytał Nixon.
- Zostawiliście mi jeszcze jakiegoś orka?- spytał ze śmiechem na twarzy wojownik.
- Hmmm. Obawiam się że będziesz musiał samemu poszukać.
- Podziękuj Agsusowi, gdzyby nie on to byś leżał sztywny jak ci orkowie.
- Wiedziałem że to twoja sprawka, wielkie dzięki.- powiedział Pernargon podnosząc się na nogi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Grupa buntowników maszerowała po oświetlonym przez słońce polu. Dzień byłby bardzo gorący, ale powiewał chłodny, orzeźwiający wiatr. Wszyscy pogrążeni byli w pogawędce, tylko Agsus i Deus się nie odzywali. Zastanawiali się gdzie mogą znaleźć nekromantę i dlaczego zsyłał im ten koszmar co noc. Nikt z drużyny nie wspomniał nowym o snach, które ich męczą, nie mieli nawet takiego zamiaru ich w to wtajemniczać.
- Gdzie my w ogóle idziemy? – zapytała zaciekawiona Anaya.
Nikt nie odzywał się przez chwilę, kilku spojrzało po sobie znacząco nie wiedząc jak skłamać.
-No, teraz idziemy do… Nemory, mamy tam znaleźć pewnego… kupca. – wyratował ich z opresji Deus.
Agsus idący na przedzie słysząc to odetchnął z ulgą. Nie chciał aby nowi dowidzieli się o ich faktycznym celu. Nie miał do nich jeszcze takiego zaufania, jak zresztą większość drużyny. Sądził, że grupie uda się dochować tajemnicy do samego spotkania z nekromantą. Wtem Deus idący się z tyłu, upadł na kolana trzymając się za głowę. Pierwszym, który zobaczył zgubę chłopaka był Pernargon.
-Hej! Deusowi coś się stało!
Wszyscy obrócili się, a Agsus podbiegł do niego. Wiedział, że nie będzie w stanie mu pomóc, bo skończyły się im mikstury od Darona.
- Nie teraz! Tylko nie teraz! – szeptał po cichu druid.
Deus w tym czasie widział pewne miejsce, wydawało mu się że je zna. Ta wizja była podobna do snu, który przyśnił mu się w domu medyka w Trelis. Zamiast miasta za mostem widział znajomą wieżę. Wtedy usłyszał głosy członków drużyny. Po chwili mógł już widzieć.
-Nic mi nie jest, zakręciło mi się w głowie. – wszyscy wiedzieli co się tak naprawdę stało. Wszyscy, oprócz nowych. Deus chciał powiedzieć o miejscu, które widział, ale nie miał ku temu okazji. Zaplanował więc oznajmić mu to wieczorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Drużyna podróżowała dzień i noc, strasznie męczyło ich ciągłe wspinanie się pod górkę. Deus któregoś wieczora postanowił podzielić się swoimi wizjami z Agsusem.
- Agsus mogę cię na chwile prosić?- zapytał.
- Pewnie. Masz jakąś sprawę?
- Słuchaj znam miejsca z tych snów.
- Dobrze powiedziane, miejsca.
- Wysłuchaj mnie do końca. Jeżeli Vatras miał rację to ktoś z nas będzie musiał prowadzić resztę.
- I twoim zdaniem jesteś to ty?- zapytał zaciekawiony Agsus.
- Nie wiem, możliwe.
- Hmm... Interesujące, doprawdy.- mruknął druid zagłębiając się w myślach.
Agsus uwierzył słowom Deusa, tak więc od tej chwili pozwalał jemu wybierać drogę. Reszta zgodziła się z nim,a le niechętnie. Anaya wciąż rozmyślała nad swoim położeniem. Niewiele było jej wiadomo o wyprawie jej wybawców. Wojowniczka, gdy tylko przystawali blisko wody szła nad strumyk żeby wyczesać włosy i trochę pomyśleć. Wtedy męska część drużyny bacznie ją obserwowała, z wyjątkiem Agsusa i Deusa, którzy byli zajęci dokładnym wyborem szlaków. Druid wciąż wysyłał na zwiady sokoła, który informował go o położeniach patroli, dzięki czemu mogli ich omijać. Pewnego nawet razu uratowało im to z pewnością życie, za co Anaya była Agsusowi okropnie wdzięczna. Geralt i Kappir chodzili na polowania, a Pernargon często zajmowął się Anayą. Rozmawiali o swojej przeszłości, przez co stali się sobie bliżsi, a dziewczyna bardzo polbiła łowce orków. Wciąż jednak zwracała uwagę na Agsusa, który uratował ją i Arezotha przed najemnikami. Widziała w nim paladyna, chociaż wcale nim nie był.
Po wielu dniach wędrówki Deus aż podskoczył uradowany wieściami , które przyniósł im sokół. Nie wiadomo był jednak dlaczego. Scieżka prowadziła do góry, a wszyscy nie cierpliwili się co znajduje się po drugiej stronie. Jako pierwszy wspiął się Agsus i dumnie stanął na szczycie wskazując wielką, szarą wieże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Drużyna doszła do wieży maga i zatrzymała się około 200 metrów od wyjścia. Gdy nadeszła noc wszyscy poszli spać ale także odczuwali straszne sny. Te sny były najgorsze i wszyscy krzyczeli przez sen. Gdy wstali postanowili najpierw zjeść śniadanie a potem zaatakować maga. Podczas śniadania Anaya zapytała sie Pernargona
-Słyszałem jak krzyczeliście przez sen-powiedziała
-A to nic takie tylko sny-skłamał Pernargon
-Aha bo wiesz myślałam że to coś poważnego-powiedziała wojowniczka
Pernargon wstał aby powiedzieć Agsusowi o ataku. Po rozmowie Agsus i Pernargon poszli zebrać wszystkich.
-Słuchajcie zaatakujemy go głównym wejściem możliwe że będą tam demony więc uważajcie-powiedział Agsus
Drużyna ruszyła i zaatakowała wieże. Tak jak sie spodziewali było tam około 5 demonów. Walka trwała bardzo długo co dala czas magowi aby sie przygotować. W czasie walki naszczęście nikt nie został ranny i wszyscy po zabiciu demonów ruszyli na szczyt wieży aby pokonać maga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować