gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Dnia 07.01.2011 o 18:06, boduczek napisał:

Polecam
książkę pt. "Seksualny klucz do kobiecych emocji"- J.D. Fuentes''a. W idealny
sposób uświadamia, jak niezwykłą moc posiadają słowa. Testuje ją od dłuższego czasu i
teraz naprawdę nie mam problemu z tym, by sprawić, aby konkretna dziewczyna zaczęła fantazjować
właśnie o mnie. Wystarczy tylko w odpowiedni sposób układać swoje wypowiedzi - a wówczas
sama będzie poruszała kwestię właśnie WAS.

Jako, że jestem chory i obecnie nie narzekam na zbytni nawał zajęć, postanowiłem rzucić wyzwanie twojej propozycji. No i tak czytam, czytam... i książka wydała mi się w gruncie rzeczy ohydnie pragmatyczna, odzierająca kobietę z pewnej godności czy majestatyczności. Dla mnie zawsze była ona obiektem fascynacji, uosabiała pozytywne emocje. Byłem i wciąż jestem gatunkiem faceta zapatrzonego w kobietę jako w piękny i tajemniczy obraz. Głęboki w swoim przekazie, ale właśnie ta enigmatyczność, zmysłowość i ulotność, sprawiały, że czułem coraz większą potrzebę jej zgłębiania, odkrywania, podróżowania po meandrach jej osobowości, dotarcia do jej wnętrza. Nie znam cię osobiście, ale trochę twoich postów już przeczytałem i starałem się odgadnąć kto kryje się pod tą internetową kreacją, którą stworzyłeś - bo każdy człowiek, tworzy maski, blokuje dojście do swej duszy, ażeby nie zostać zranionym i tylko nieliczne i wyjątkowe osoby, mogą się dostać do tego wnętrza. Ja jako że, nie pretenduję do miana wyjątkowej osoby dla ciebie, to muszę polegać na moich płytkich obserwacjach, które mój umysł skorpiona usilnie stara się zinterpretować. Nie wiem kiedy wpadłeś na tą książkę i czy to ona dopasowała się do twojej osobowości, czy wprost przeciwnie, ty dopasowałeś się do niej, ale dostrzegam pewne analogie. Nie będę się tu bawił w rozbijanie twoich wypowiedzi na cząstki, a potem atomy by w efekcie dojść do maleńkich kwarków tworzących cały jej wydźwięk, bo bardziej interesują mnie motywy, dla których przeczytałeś tę książkę - i co więcej- zacząłeś się stosować do jej zaleceń. Czy nie uważasz, że sztuka manipulacji emocjami przedstawiona w tej książce, jest etycznie niedopuszczalna ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.01.2011 o 21:49, HunterO7 napisał:


W Psychologii (bo zgaduję, że z tego gatunku jest ta książka) nie ma raczej miejsca na traktowanie czegokolwiek z majstatem i niestety brutalnie pokazuje nam ona, że jak się chce i umie to kontrolowac można wszystko. Czy to etyczne, sam mam wątpliwości ale kłucić się tu nie zamierzam, ja stanąłem na nauce mowy ciała i raczej aż tak głęboko w kierowanie psychiką wchodzić nie zamierzam... co w sumie może wyjaśniać dlaczego nadal jestem singlem :P...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Parę lat temu kolega stwierdził, że doskonale opanowałem treści zawarte w tego typu książkach. Nie do końca rozumiałem o co mu chodzi, sięgnąłem więc po jedną z książek traktujących o kobiecej psychice. No cóż, mogę stwierdzić, że część facetów takie zachowanie ma w pełni naturalne, nie muszą o tym czytać. W większości zgadzałem się z treścią tychże książek, bo, tak jak Geeko mówi, psychika jest taka, a nie inna, nawet jeśli nam to się nie podoba.

Może niektórzy twierdzą inaczej, ale poznanie "systemu działania" kobiet jest bardzo ważne przy jakimkolwiek podrywie. Znacząco ułatwia sprawę, nie skazuje facetów na poleganie na szczęściu. Ale przede wszystkim potrzebny jest częsty kontakt z kobietami, najlepiej obcymi. Pamiętam jak z kolegami zagadywaliśmy do każdej kobiety, która wydawała nam się urocza. Efekty były z początku mizerne, ale nie zrażaliśmy się. Po dosyć krótkim czasie bezproblemowo potrafiliśmy wyciągnąć numer telefonu od danej dziewczyny, chociaż zdarzały się te, które mimo wszystko podawały zły, no cóż, bywa :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.01.2011 o 21:49, HunterO7 napisał:

Jako, że jestem chory i obecnie nie narzekam na zbytni nawał zajęć, postanowiłem rzucić
wyzwanie twojej propozycji. No i tak czytam, czytam... i książka wydała mi się w gruncie
rzeczy ohydnie pragmatyczna, odzierająca kobietę z pewnej godności czy majestatyczności.


Przyjmując pewną tezę, mówiącą o początkach dzieła stworzenia, w które osobiście niekiedy powątpiewam, Bóg z żebra Adama stworzył Ewę. Pierwszą kobietę, która niewątpliwie nie tylko była nieskalana, ale także reprezentowała wszystkie cechy tak namiętnie poszukiwane w dzisiejszych czasach i kobietach przez mężczyzn posiadających tak zwaną głębię i duszę. Napomnę także, iż IDEAŁ w pierwowzorze boskiego planu był NAGI. Zatem zarzucanie mi odzierania czegokolwiek z kobiety jest co najmniej nie na miejscu :) Tym bardziej, że starasz się tutaj odwołać do majestatyczności i wdzięku bezapelacyjnie najidealniejszego tworu.

Dnia 08.01.2011 o 21:49, HunterO7 napisał:

Dla mnie zawsze była ona obiektem fascynacji, uosabiała pozytywne emocje. Byłem i wciąż
jestem gatunkiem faceta zapatrzonego w kobietę jako w piękny i tajemniczy obraz. Głęboki
w swoim przekazie, ale właśnie ta enigmatyczność, zmysłowość i ulotność, sprawiały, że
czułem coraz większą potrzebę jej zgłębiania, odkrywania, podróżowania po meandrach jej
osobowości, dotarcia do jej wnętrza.


Zrozum, iż kult adoracji i ubóstwiania kobiet nie jest zjawiskiem przejściowym. Fascynacja, odczuwanie specyficznego mrowienia na ich widok, utożsamianie kobiet z idealnym tworem jest nieśmiertelną pieśnią, nuconą przez czas, ale także i ludzi. Zmysłowość, wdzięk, a także każda cecha wykraczająca poza granicę słownictwa przeciętnego człowieka - są stereotypami i wyobrażeniami, które wciąż ożywiamy w naszej świadomości. Tworzymy filmy, książki, prawdziwe scenariusze we własnym życiu, które mają za zadanie wpoić nam właśnie taki pogląd - że kobiety z natury są idealne, piękne, że trzeba je kochać, rzucać się za nie w ogień. Nie chce tego w żaden sposób negować, bo sam niektóre stawiam na równi z aniołami. Mnie bardziej chodzi o fakt, jak bardzo różni się współczesna kobieta właśnie od tego wyobrażenia.


>Nie znam cię osobiście, ale trochę twoich postów już przeczytałem i starałem się odgadnąć kto kryje się pod tą >internetową kreacją, którą stworzyłeś - bo każdy człowiek, tworzy maski, blokuje dojście do swej duszy, >ażeby nie zostać zranionym i tylko nieliczne i wyjątkowe osoby, mogą się dostać do tego wnętrza.

Hmm... dosyć ciekawa kwestia. W jaki sposób można kogoś ''zranić'' (cokolwiek przez to rozumiesz) poprzez internet? Kreacje i maskarady, to raczej w prawdziwym życiu, nie tutaj. Z mojej strony daje Ci 100% gwarancji na to, że to co piszę tutaj jest tym, co myślę w realu :) Jeśli zaś chodzi o moją dostępność - cóż, prędzej rozgryzę, aniżeli dam się rozgryźć. Taka moja wada, choć może to i zaleta?

Dnia 08.01.2011 o 21:49, HunterO7 napisał:

Nie wiem kiedy wpadłeś na tą książkę i czy to ona dopasowała się do twojej osobowości,
czy wprost przeciwnie, ty dopasowałeś się do niej, ale dostrzegam pewne analogie.


Kiedy? Hmm... to było jeszcze przed wakacjami tego roku. A w jaki sposób, to nawet nie wiem. W sumie bardzo mało istotna kwestia. Jeśli chodzi o dopasowanie... zamknij oczy, wyobraź sobie mozaikę, która składa się z kilku części. Te części muszą się odnaleźć, a następnie połączyć, aby dać jakiś obraz, spójną całość. Myślę, że jakoś przypadliśmy sobie do gustu, bo ona nauczyła mnie czegoś, a ja mogłem to skorygować :)

>Czy nie uważasz, że sztuka manipulacji emocjami przedstawiona w tej książce, jest etycznie niedopuszczalna ?

Eeee... teraz to mnie zagiąłeś. Nie powiesz mi, że zabawy językiem, ćwiczenie sposobu mówienia (w sposób kulturalny, bardzo obrazowy, acz jednoznaczny) jest czymś gorszym od chamstwa i prostactwa w dzisiejszych czasach? ;o Kobiety lubią być czarowane i zdecydowanie bardziej jestem za tą metodą niż za żałosnymi tekstami w stylu : "na kolana i do miecza, su*o". Zastanów się co piszesz.


Calia

Dnia 08.01.2011 o 21:49, HunterO7 napisał:

I Ty, naiwny, uwierzyłeś?... :D

Yhm... :)

Dnia 08.01.2011 o 21:49, HunterO7 napisał:

Muahahahahaaaa! [wiem, jestem wiedźma ^^ ]

Nie bardzo wiem, co powinienem był napisać :P

Dnia 08.01.2011 o 21:49, HunterO7 napisał:

Czarna jeśli łaska. Szaleję raczej umiarkowanie. Wrażenie wywieram przez kontrast :P
Siano we włosach owszem, miewam, jak akurat jestem w stajni to się czasem coś zaplącze.
Ale z dwojga złego lepiej w moje włosy niż w koński ogon. [Jest przesąd że jak koń ma
siano w ogonie to się zleci.

Dobrze. Brunetki, blondynki, ja wszystkie Was... ups :D Yhyh, nawet stajnia mi się już źle kojarzy ;x A przesądu nie znałem. Może dlatego, bo nigdy tak bardzo nie interesowałem się końmi ;)

>Kawaii nie jestem i być nie zamierzam. Jesteś na prostej drodze do obrażenia mnie, bo ja gardzę wszystkim co >słodkie [oprócz kotków. kotki kocham].
<bije się w pierś>. Miało być, że kotki są kawaii :) Ale na usprawiedliwienie powiem, że samą ostrością czy goryczą człowiek długo nie pociągnie. Słodkim też trzeba być, czasem :P

Dnia 08.01.2011 o 21:49, HunterO7 napisał:

:P Co do mięsa zaś, to ja je poproszę w formie schabowego na talerzu, w kwestii ubrań
pozostanę przy tkaninach i skórze. :P

Wybacz, ale to nie restauracja. Nie mam talerzy przy sobie, a tym bardziej schabowego. A o ubieraniu to Ty już lepiej nic nie mów... :P

Dnia 08.01.2011 o 21:49, HunterO7 napisał:

Oj, mi się na głowie dużo zmieści, nie martw się. :) To o co chodziło? ;>

Nie wiem czemu, ale wyobrażam sobie Ciebie z jakimś dużym przedmiotem na głowie... ;) O co chodziło? Hmm... chyba już zapomniałem, hyhy :))

Dnia 08.01.2011 o 21:49, HunterO7 napisał:

Cóż, w takim wypadku konfrontacja to chyba nie taki zły pomysł...

Najwyżej zrobi się trochę kisielu do wanny i tam je wpuszczę :>

Dnia 08.01.2011 o 21:49, HunterO7 napisał:

Masz prawo. Święte i niezbywalne. Kwestia zachowania umiaru i nie robienia nikomu fałszywych
nadziei. Ale Ty to wiesz. :)

Oczywiście :) Tylko będę musiał teraz wszystko tak ugryźć, żeby wilk był syty i dwie owce całe... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co pwłaśnie przeczytałem kawałek tej książki(była w internecie za darmo) choć nie wiem czy faktycznie jest darmowa bo nie mogłem znaleźć.W każdym razie z tej książki wynika bezwzględnie ,że zakochałem się w tej lasce z internetu ze względu na wypowiedziane przez nią słowa bo tylko to mogło na mnie zadziałać skoro jej nie znam.
Wygląda na to iż mężczyźni tez reagująna komunikację werbalną choć to chyba jednak głównie domena kobiet w każdym razie coś w tym jest ide czytać dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 08.01.2011 o 23:55, boduczek napisał:

>Czy nie uważasz, że sztuka manipulacji emocjami przedstawiona w tej książce, jest
etycznie niedopuszczalna ?

Eeee... teraz to mnie zagiąłeś. Nie powiesz mi, że zabawy językiem, ćwiczenie sposobu
mówienia (w sposób kulturalny, bardzo obrazowy, acz jednoznaczny) jest czymś gorszym
od chamstwa i prostactwa w dzisiejszych czasach? ;o Kobiety lubią być czarowane i zdecydowanie
bardziej jestem za tą metodą niż za żałosnymi tekstami w stylu : "na kolana i do miecza,
su*o
". Zastanów się co piszesz.

Owszem, lubimy być czarowane, ale z tego co widziałam w tej książce, to ona raczej uczy manipulacji niż bajeru... Cóż, moim zdaniem wszystko jest dla ludzi. Tylko mało kto ma dość rozsądku, żeby dobrze z tego ''wszystkiego'' korzystać... Niestety.

Dnia 08.01.2011 o 23:55, boduczek napisał:

> Muahahahahaaaa! [wiem, jestem wiedźma ^^ ]
Nie bardzo wiem, co powinienem był napisać :P

Dokładnie to, co napisałeś, nie widzisz jaką mi sprawiłeś uciechę? :D

Dnia 08.01.2011 o 23:55, boduczek napisał:

Dobrze. Brunetki, blondynki, ja wszystkie Was... ups :D Yhyh, nawet stajnia mi się już
źle kojarzy ;x A przesądu nie znałem. Może dlatego, bo nigdy tak bardzo nie interesowałem
się końmi ;)

Stajnia? Rozwiń jakoś tę myśl, bo mi nic nie przychodzi do głowy. :P

Dnia 08.01.2011 o 23:55, boduczek napisał:

<bije się w pierś>. Miało być, że kotki są kawaii :) Ale na usprawiedliwienie powiem,
że samą ostrością czy goryczą człowiek długo nie pociągnie. Słodkim też trzeba być, czasem
:P

Słodka jestem jak coś potrzebuję. O jaka ja jestem wtedy słodka :P A tak bardziej serio to ja z natury mam słodką buzię i słodki głos i mnie od tej własnej słodyczy odrzuca. Stąd taki styl.

Dnia 08.01.2011 o 23:55, boduczek napisał:

Wybacz, ale to nie restauracja. Nie mam talerzy przy sobie, a tym bardziej schabowego.
A o ubieraniu to Ty już lepiej nic nie mów... :P

Spoko, nie musisz mieć schabowego tak długo jak mnie nie nakłaniasz od przyodziania się w mięso. ;)
Czemu mam nic nie mówić o ubieraniu? Ubieranie to niewinna czynność. Żebym mówiła o rozbieraniu - to rozumiem. Ale ubieranie? :D

Dnia 08.01.2011 o 23:55, boduczek napisał:

Nie wiem czemu, ale wyobrażam sobie Ciebie z jakimś dużym przedmiotem na głowie... ;)

:P Coś konkretnego cz taka ogólna wizja? :D

Dnia 08.01.2011 o 23:55, boduczek napisał:

O co chodziło? Hmm... chyba już zapomniałem, hyhy :))

Już Ci wierzę. ;] O co chodziło? ;>

Dnia 08.01.2011 o 23:55, boduczek napisał:

> Cóż, w takim wypadku konfrontacja to chyba nie taki zły pomysł...
Najwyżej zrobi się trochę kisielu do wanny i tam je wpuszczę :>

Hympf. ;]

Dnia 08.01.2011 o 23:55, boduczek napisał:

> Masz prawo. Święte i niezbywalne. Kwestia zachowania umiaru i nie robienia nikomu
fałszywych
> nadziei. Ale Ty to wiesz. :)
Oczywiście :) Tylko będę musiał teraz wszystko tak ugryźć, żeby wilk był syty i dwie
owce całe... ;)

Powodzenia... I czekam na relację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Faceci reagują jedynie na słowa mówiące o czymś wprost. Twoja fascynacja opiera się na tym co mówi, ale tylko dlatego, że doskonale ją rozumiesz i dogadujecie się. Dostrzegasz w niej łączącą Was więź. Czy to prawdziwa więź nie wiesz, bo przez internet tego nie sposób odgadnąć. Te doskonałe zrozumienie się, ta odmienność od dotychczasowych dziewczyn wprowadziła Cię w ten stan fascynacji. To nie miłość, to nie zauroczenie. Tylko jest taki szczególik. Dziewczyn, które mogą Cię zafascynować jest masa. Zazwyczaj facet im więcej kobiet spotyka i im więcej ma z nimi wspólnego uodparnia się na fascynację "byle czym". Wynika z tego jasno, że nie jesteś typem kobieciarza, czyż nie? ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.01.2011 o 00:40, Calia napisał:

Owszem, lubimy być czarowane, ale z tego co widziałam w tej książce, to ona raczej uczy
manipulacji niż bajeru... Cóż, moim zdaniem wszystko jest dla ludzi. Tylko mało kto ma
dość rozsądku, żeby dobrze z tego ''wszystkiego'' korzystać... Niestety.


A czy bajerowanie to nie manipulacja? ;> Zastanów się jak jedno z drugim ma wiele wspólnego.

Dnia 09.01.2011 o 00:40, Calia napisał:

Stajnia? Rozwiń jakoś tę myśl, bo mi nic nie przychodzi do głowy. :P


Mało kobieca jesteś! :D Czy to nie budzi w Tobie całej palety emocji? :D Stajnia to oaza spokoju dla koni, ich dom, dom kojarzy się z ciepłem, rodziną. Tak, w tej stajni konie mogą tworzyć jedną wielką rodzinę. Rodzina to nierozerwalna więź, to miłość. Miłość to związek. Wynika z tego, że powinnaś związać się z koniem. Albo stajnią. A może stajennym? :D

Dnia 09.01.2011 o 00:40, Calia napisał:

Słodka jestem jak coś potrzebuję. O jaka ja jestem wtedy słodka :P A tak bardziej serio
to ja z natury mam słodką buzię i słodki głos i mnie od tej własnej słodyczy odrzuca.
Stąd taki styl.


Byle facet na tą słodkość poleci. :P Swoją drogą zauważam, że dziewczyny co prawda logicznie odrzucają słodkość faceta wymuszoną dlatego, że czegoś od nich chce, ale jednocześnie uwielbiają to. Dziwne to, kiedy kobieta odmawia Ci z podnieceniem. Ehm, dziwne kreatury ;P

Dnia 09.01.2011 o 00:40, Calia napisał:

Czemu mam nic nie mówić o ubieraniu? Ubieranie to niewinna czynność. Żebym mówiła o rozbieraniu
- to rozumiem. Ale ubieranie? :D


Tkaniny - lekkie, zwiewne - bielizna. :D
Skóry? Ehm, muszę tłumaczyć? :P

Dnia 09.01.2011 o 00:40, Calia napisał:

:P Coś konkretnego cz taka ogólna wizja? :D


Konwersacja akurat nie ze mną, ale co tam. Mi się skojarzył, eee... worek :s

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.01.2011 o 00:47, Jaki_Gahn napisał:

Faceci reagują jedynie na słowa mówiące o czymś wprost. Twoja fascynacja opiera się na
tym co mówi, ale tylko dlatego, że doskonale ją rozumiesz i dogadujecie się. Dostrzegasz
w niej łączącą Was więź. Czy to prawdziwa więź nie wiesz, bo przez internet tego nie
sposób odgadnąć. Te doskonałe zrozumienie się, ta odmienność od dotychczasowych dziewczyn
wprowadziła Cię w ten stan fascynacji. To nie miłość, to nie zauroczenie. Tylko jest
taki szczególik. Dziewczyn, które mogą Cię zafascynować jest masa. Zazwyczaj facet im
więcej kobiet spotyka i im więcej ma z nimi wspólnego uodparnia się na fascynację "byle
czym". Wynika z tego jasno, że nie jesteś typem kobieciarza, czyż nie? ;]

No nie jestem tu się zgadza zawsze miałem problemy z kobietami tylko nie mów na nia byle co bo ja nadal jestem ją ''zafascynowany'' a więc twoje epitety na jej temat mnie obrażają.Pozatym dostrzegłem coś jeszcze jak analizuje jej zycie po opisie na koncie rzecz jasna to również czuję pewną więź z nią no i podoba mi się to jest strasznie zawiłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No nareszcie! Brakowało mi tego, żebyś przyznał, że masz problemy z kobietami. Nie, nie chodzi mi teraz o szyderstwo, staram się być miły. To dopełnia Twój wizerunek i łatwiej będzie Ci pomóc.

Sam dawno, dawno temu, byłem pewną kobietą zafascynowany tylko dlatego, że sporo rozmawialiśmy. I może nawet przypominała Twoją ''miłość''. Nie będę się o niej rozpisywał. Chodzi o to, że w takiej fascynacji człowiek nie dostrzega licznych wad ''ukochanej'' osoby. Z czasem te wady dają o sobie znać w brutalny sposób, dlatego i my zaczynamy je sobie coraz bardziej uświadamiać. W końcu następuje koniec miłości. Trudno mi Tobie pomóc, ograniczasz się tylko do internetu, więc może się to ciągnąć bardzo długo. Gdybyś miał z nią kontakt w rzeczywistości, szybko byś się zniechęcił i miał nauczkę. Nie pozostaje Ci nic innego jak pogodzenie się, że mimo, że jest takim ideałem, mieszka za daleko, i rozglądanie się za kobietą w twoim pobliżu. ;]
Jak wyobrażasz sobie Was związek, skoro mieszka na drugim końcu Polski? Trochę kiepska perspektywa, czyż nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.01.2011 o 21:49, HunterO7 napisał:

Jako, że jestem chory i obecnie nie narzekam na zbytni nawał zajęć, postanowiłem rzucić
[...]
jest etycznie niedopuszczalna ?


Cóż przeczytałem twojego posta i z ciekawości książkę odkopałem w sieci i już jestem po lekturze całości.
Hmmm... powiem tak. Również jestem gościem uważającym kobiety za, swego rodzaju, chodzące tajemnice, które proszą się o odkrycie, delikatnie i powolnie bo mogą być inaczej zranione. Jakieś lepsze istoty, stojące na piedestale. Tyle, że oprócz tego zdaje się, że ja jeszcze zdaję sobie sprawę, że w ten "wyższy" sposób i stawianie ich na piedestale traktuję osoby, na których mi zależy w perspektywie kontaktów znacznie szerszych niż tylko seksualne, a o takich traktuje ta książka. Gorzej jeśli kontakty seksualne doprowadzą do jakiejś innej więzi (tjaaa faceci też są do tego zdolni) no to tu mamy problem.
Generalnie jestem wyznawcą idei, że wszystkie działania jakie w życiu podejmujemy są wynikiem całkiem pierwotnych instynktów i mechanizmów w naszych organizmach. Rzeczy zakodowanych w genach, w naturze, tylko czasem ubranych przez cywilizację w ładne słowa i nazwane "wyższymi". Ta książka się w to wpisuje.
I żeby nie było - baby mi mówią, że jestem romantykiem i sentymentalistą strasznym, więc to nie jest tak, że książka odpowiada mojemu usposobieniu na co dzień, czyli: cel i do boju.

@Calia
Nie nazwał bym tego czego uczy ta książka w 100% manipulacją. W większej części jest to zrozumienie po prostu tego jak różnie pracują nasze mózgi. Oczywiście, że zrozumienie zrozumieniem, a cel w jakim się to zrozumienie wykorzysta to inna sprawa. Czy ktoś go uważa za mniej lub bardziej szczytny to jego sprawa.
Z resztą... sporo rzeczy tam opisanych nie jest, czy raczej nie powinno być dla nikogo nowością. To, że słowa mówione powoli mają większą moc wie chyba każdy, a na pewno każdy aktor. To, że gestykulacja wzmacnia słowa wie na pewno każdy polityk po przeszkoleniu jak być dobrym demagogiem. Podobnie częścią takiego szkolenia jest odwzorowanie mowy ciała drugiej osoby.
Rozumiem, że przez manipulację rozumiesz modyfikację stylu wypowiadania się, którą ta książka proponuje, tak aby wpisywał się on w emocje kobiet, a raczej je wywoływał, a która to modyfikacja nie jest naturalnym stylem mówienia facetów.
Pytanie tylko co z ludźmi, którzy sami do tego albo choć części tego co w książce doszli - też manipulują?

Cóż między facetami a kobietami cały czas jest była i będzie jedna wielka gra podchodów, uszczypnięć i niewymownych sugestii. Chyba czasem w tej grze można nieco nagiąć to co się mówi? Szczególnie, że kobiety praktycznie nigdy nie mówią tego co chcą, nigdy nie powiedzą wprost, więc ja nie widzę nic złego w tym by powiedzieć im to co chcą usłyszeć ;) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Przyjmując pewną tezę, mówiącą o początkach dzieła stworzenia, w które osobiście niekiedy powątpiewam, Bóg >z żebra Adama stworzył Ewę. Pierwszą kobietę, która niewątpliwie nie tylko była nieskalana, ale także >reprezentowała wszystkie cechy tak namiętnie poszukiwane w dzisiejszych czasach i kobietach przez mężczyzn >posiadających tak zwaną głębię i duszę. Napomnę także, iż IDEAŁ w pierwowzorze boskiego planu był NAGI. >Zatem zarzucanie mi odzierania czegokolwiek z kobiety jest co najmniej nie na miejscu :) Tym bardziej, że >starasz się tutaj odwołać do majestatyczności i wdzięku bezapelacyjnie najidealniejszego tworu.
To, że ideał był fizycznie nagi, to nie oznacza że nie posiadał godności i wdzięku, z których to cech ta książka kobietę odziera. No jak chcesz, to możemy się czepiać słówek, ale ja bym skupił się bardziej na merytorycznej dyskusji ;)
>Zrozum, iż kult adoracji i ubóstwiania kobiet nie jest zjawiskiem przejściowym. Fascynacja, odczuwanie >specyficznego mrowienia na ich widok, utożsamianie kobiet z idealnym tworem jest nieśmiertelną pieśnią, >nuconą przez czas, ale także i ludzi. Zmysłowość, wdzięk, a także każda cecha wykraczająca poza granicę >słownictwa przeciętnego człowieka - są stereotypami i wyobrażeniami, które wciąż ożywiamy w naszej >świadomości. Tworzymy filmy, książki, prawdziwe scenariusze we własnym życiu, które mają za zadanie wpoić >nam właśnie taki pogląd - że kobiety z natury są idealne, piękne, że trzeba je kochać, rzucać się za nie w ogień. >Nie chce tego w żaden sposób negować, bo sam niektóre stawiam na równi z aniołami. Mnie bardziej chodzi o >fakt, jak bardzo różni się współczesna kobieta właśnie od tego wyobrażenia.
Teraz sam wprowadzasz stereotyp - współczesnej kobiety. Znam naprawdę różne kobiety, niektóre bliższe temu ideałowi inne trochę bardziej od niego oddalone, by skończyć na tych które opisując trudno użyć w jednym zdaniu słów "ideał" i "kobieta". Niemniej jednak, nie uważam aby dawało mi to moralne prawo do manipulowania nimi - to było by działanie na zasadzie bicia i poniżania bezdomnych. Gdy widzę jak się prowadzą takie dziewczyny, to mi osobiście robi się ich smutno, żałuję, że same zrzucają siebie z piedestału na którym się urodziły. Bo czyż nie bardziej upokarzające jest bycie kobietą lekkich obyczajów od każdego innego męskiego zajęcia ?
>Eeee... teraz to mnie zagiąłeś. Nie powiesz mi, że zabawy językiem, ćwiczenie sposobu mówienia (w sposób >kulturalny, bardzo obrazowy, acz jednoznaczny) jest czymś gorszym od chamstwa i prostactwa w dzisiejszych >czasach?
Jednoznaczny ? Nie bardzo. Z tego co wyczytałem, tworzenie erotycznych metafor musi być okraszone pokerową twarzą, ażeby kobieta nie domyśliła się że specjalnie używamy słów typu "eksplodować", "zagłębić się", "wejść", "wypełnić puste miejsce" czy innych mogących tworzyć erotyczne skojarzenia. Gdzie tu chamstwo ? Powiedział bym nawet, że jest go więcej skoro książka uczy jak od kupy leżącej na chodniku dojść do tego, że kobieta chce przeżyć z nami wspaniałą noc, nie zważając na to że kocha swojego chłopaka... Zwłaszcza mając w pamięci to, że nigdzie nie jest powiedziane, że emocje które chcemy wywołać mają płynąć z naszego serca. Mówiąc obrazowo, jeśli chcemy sobie poruchać, to możemy zmanipulować niewinną kobietę, ażeby wyzwolić w niej emocje które ją do tego zaprowadzą. Tylko że, z naszej strony nic takiego nie idzie, co oznacza, że po upojnej nocy my odchodzimy zostawiając kobietę, której serce bije w naszym tempie. Czy to nie okrutne ?

Dnia 08.01.2011 o 23:55, boduczek napisał:

;o Kobiety lubią być czarowane i zdecydowanie bardziej jestem za tą metodą niż za żałosnymi tekstami >w >stylu : "na kolana i do miecza, su*o". Zastanów się co piszesz.

Co z tego, skoro nasze teksty będą miały dokładnie ten sam cel ? Skoro, chcę żeby dziewczyna zrobiła mi loda, to czy bardziej będę obciążony moralnie manipulując jej emocjami z sukcesem, czy mówiąc jej "obciągnij mi", gdzie w przypadku inteligentnej i ceniącej się kobiety co najwyżej dostanę w twarz ? Powiem szczerze, ja bałbym się zastosować te metody na(a może lepszym słowem będzie - przeciwko) mojej dziewczynie, bo nie wyobrażam sobie, ażeby istotą którą tak kocham mógł manipulować. Wszystko co ona "dostaje" ode mnie płynie z mojego serca i jest prawdziwe, a nie jest ukazane jako prawdziwe. Niestety autor tej książki zrugał by mnie bezsprzecznie. Bo ja powinienem być "samcem alfa", nie dopuszczać jej na mój piedestał a już na pewno nie wynosić na wyższy, kreować się na osobę posiadającą cele, które są ważniejsze od niej i zawsze takie będą oraz dążyć do nich z największą determinacją. Powinienem ją profilaktycznie upokarzać i pokazywać jej swoją niższość wobec mnie itd. Ja należę do gatunku tych "miłych facetów" i choćby prawdą było, że kobiety wolą takich dupków jw. to niestety żyjąc w zgodzie z własnym sumieniem, nie potrafił bym się taki stać. A już na pewno nie wobec kobiety którą kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>To, że ideał był fizycznie nagi, to nie oznacza że nie posiadał godności i wdzięku, z których to cech ta książka >kobietę odziera. No jak chcesz, to możemy się czepiać słówek, ale ja bym skupił się bardziej na merytorycznej >dyskusji ;)

Hmm, to dosyć przykre, aczkolwiek już w drugim poście dajesz mi do zrozumienia, iż nie czytasz uważnie tego, co piszę Twój adwersarz. Nigdzie (kładę mocny nacisk na ten wyraz) nie napisałem, że nagość oznaczała brak jakiejkolwiek cechy. Ba, śmiem nawet wystawić tezę, że w zamyśle Boga owa nagość była po prostu odwołaniem do naturalnej postaci tworu, jakim jest kobieta. Z natury była bezbronna, idealna, delikatna choć trochę łatwowierna. Racz zauważyć w jakim aspekcie zostało nam przedstawione pierwsze wyobrażenie o kobiecie. Nie byliśmy w stanie wówczas niczego z niej zdzierać. To właśnie ulegając pokusie kobiety skalały się grzechem i samoistnie włożyły na siebie ''ubrania''. Mówiąc nieco bardziej łopatologicznie - w akcie stworzenia mieliśmy kontakt z Twoim wyobrażeniem kobiety. Dziś jednakże te same istoty często z własnej woli odejmują sobie uroku i wdzięku. I powtórzę raz jeszcze - nigdzie nie starałem się implikować jakiś inwektyw wobec pierwowzoru. Zatem nie narzekaj na merytoryczny aspekt dyskusji, lecz na własny subiektywizm.

>Teraz sam wprowadzasz stereotyp - współczesnej kobiety. Znam naprawdę różne kobiety, niektóre bliższe >temu ideałowi inne trochę bardziej od niego oddalone, by skończyć na tych które opisując trudno użyć w >jednym zdaniu słów "ideał" i "kobieta". Niemniej jednak, nie uważam aby dawało mi to moralne prawo do >manipulowania nimi - to było by działanie na zasadzie bicia i poniżania bezdomnych.

Chciałbym żyć w tym samym śnie, co Ty. Naprawdę. Zaczynam się nawet zastanawiać skąd w Tobie takie wypaczone podejście do rzeczywistości. Manipulacja, to wyłącznie Twoje określenie rozmów mających na celu inicjację czegoś głębszego, bardziej prawdziwego. Z racji tego, że egzystujemy na tym świecie zadam Ci jedno pytanie, całkiem proste pytanie. Jaka norma czy prawo warunkuje to, iż kobieta może uwodzić, manipulować, nęcić, a facet już nie? No przepraszam bardzo, ale palnąłeś teraz cholerną bzdurę. Uwodzenie jest kwestią indywidualnego podejścia. I bynajmniej nie ma tutaj żadnego ograniczenia w stylu : ''one mogą, a nam nie wypada''. A zabawa słowami nie jest w żaden sposób niezgodna z moralnymi czy etycznymi normami ówczesnego świata.

>Gdy widzę jak się prowadzą takie dziewczyny, to mi osobiście robi się ich smutno, żałuję, że same zrzucają >siebie z piedestału na którym się urodziły. Bo czyż nie bardziej upokarzające jest bycie kobietą lekkich >obyczajów od każdego innego męskiego zajęcia ?

Odnoszę wrażenie, że treść książki nieco przerosła Twoje możliwości. Widzisz, spojrzałeś na nią z perspektywy prostaka i chama, który czuje popęd do wszystkiego co się rusza. A gdyby tak... dostrzec w tej książce wyłącznie kilka rad, jak sprawić, by kobieta, na której Ci zależy, spojrzała na Ciebie bardziej przychylnym okiem? Ograniczyłeś swój punkt widzenia do stereotypowego stwierdzenia, że kobiety służą w życiu wyłącznie do zaspokajania naszych erotycznych fantazji, a my mamy to bezwzględnie wykorzystywać. Nie, na pewno nie jest to identyczne z moim spojrzeniem na to wszystko. Ja widzę w tej książce wyłącznie kilka porad dotyczących pobudzenia wyobraźni naszego domniemanego celu.

>Jednoznaczny ? Nie bardzo. Z tego co wyczytałem, tworzenie erotycznych metafor musi być okraszone >pokerową twarzą, ażeby kobieta nie domyśliła się że specjalnie używamy słów typu "eksplodować", "zagłębić >się", "wejść", "wypełnić puste miejsce" czy innych mogących tworzyć erotyczne skojarzenia.

I znów sam siebie ograniczasz. To, że autor ujął to w następujący sposób, zupełnie nie odbiera Ci prawa do własnej interpretacji. A jeśli jesteś w stanie w co drugim zdaniu powtarzać właśnie takie stwierdzenia - to serdecznie Ci gratuluję, bo ja niestety nie jestem w stanie. Powiem więcej - nigdy nie używam takich określeń. Podchodzę do sprawy w zupełnie inny sposób i to jeszcze wychodzi na to, że druga strona okazuje się być bardziej napaloną. Zaiste przytłaczający jest tak, że wszyscy ludzie chcą żyć na wierzchołku góry, zapominając o tym, że radość kryje się w samym sposobie wspinania się na nią. :(

>Gdzie tu chamstwo ? Powiedział bym nawet, że jest go więcej skoro książka uczy jak od kupy leżącej na >chodniku dojść do tego, że kobieta chce przeżyć z nami wspaniałą noc, nie zważając na to że kocha swojego >chłopaka...

Jeśli kocha, to uwierz mi, że wybijanie jej tego z głowy trwa jakiś czas. Zresztą tutaj dochodzimy do meritum. Kobiet wiernych i niewiernych. O ile w przypadku tych drugich efekt jest zawsze taki sam, to jeśli chodzi o pierwsze - co najwyżej trochę namieszasz im w głowie. A to jak skończy się cała sprawa zależeć będzie wyłącznie od danej kobiety oraz od Twoich umiejętności.

>Mówiąc obrazowo, jeśli chcemy sobie poruchać, to możemy zmanipulować niewinną kobietę, ażeby wyzwolić w >niej emocje które ją do tego zaprowadzą. Tylko że, z naszej strony nic takiego nie idzie, co oznacza, że po >upojnej nocy my odchodzimy zostawiając kobietę, której serce bije w naszym tempie. Czy to nie okrutne ?

A czy okrutne nie jest dawać facetowi szansę, kleić się do niego, by ostatecznie obściskiwać się z innym? Bądźmy szczerzy - teraz panuje moda na jednorazowy wybryk, spontaniczność. Długo chciałem z tym walczyć, ale ostatecznie sobie odpuściłem. Podchodzę do wszystkiego z dystansem, ale i zdrowym rozsądkiem. Będąc z Tobą szczerym - przez ostatnie dwa dni miałem propozycje od dwóch panien, żeby zrewanżować się za coś w naturze czy tam wspólnie zgrzeszyć. Na ironię - planuje przez najbliższe 2 tyg spać w swoim łóżeczku :)) Więc tak, jak mówię - naprawdę wszystko zależy od człowieka. Ja mimo wszystko mam jeszcze ten hamulec, a skoro generalnie jest sobie wolnym strzelcem, to czemu czasem nie mogę wystrzelić jakiejś amunicji... ; )

>Co z tego, skoro nasze teksty będą miały dokładnie ten sam cel ? Skoro, chcę żeby dziewczyna zrobiła mi loda, >to czy bardziej będę obciążony moralnie manipulując jej emocjami z sukcesem, czy mówiąc jej "obciągnij mi", >gdzie w przypadku inteligentnej i ceniącej się kobiety co najwyżej dostanę w twarz ? Powiem szczerze, ja >bałbym się zastosować te metody na(a może lepszym słowem będzie - przeciwko) mojej dziewczynie, bo nie >wyobrażam sobie, ażeby istotą którą tak kocham mógł manipulować. Wszystko co ona "dostaje" ode mnie >płynie z mojego serca i jest prawdziwe, a nie jest ukazane jako prawdziwe

A gdzie w książę pisało, żeby stosować takie metody przeciwko osobom, które kochamy? Oo To jest kierowane bardziej do ludzi wolnych, bądź takich, którzy cenią sobie nocne wybryki z pierwszą lepszą spotkaną kobietą. Jednak żaden z nas nie zmieni faktu, iż niektórzy nawet mając tą swoją wymarzoną miłość - szukają dalej.

>Powinienem ją profilaktycznie upokarzać i pokazywać jej swoją niższość wobec mnie itd. Ja należę do gatunku >tych "miłych facetów" i choćby prawdą było, że kobiety wolą takich dupków jw. to niestety żyjąc w zgodzie z >własnym sumieniem, nie potrafił bym się taki stać. A już na pewno nie wobec kobiety którą kocham...

Daleko idąca nadinterpretacja. Naprawdę uważasz, że ja jestem w stanie chociaż koleżance powiedzieć, że jest ''popieprz*na''? Nie. Nawet po głupim żarcie czasem mam wyrzuty sumienia i przepraszam. Taką mam naturę i dla kobiet jestem aż za miły, naprawdę. Ale w żaden sposób nie oznacza to, że czasem nie mogę być kimś innym... :) I proszę skończ wplatać w to wszystko prawdziwą miłość, bo takie słowo z tego co pamiętam ani razu nie pada w tamtej książce.


Calia

>Owszem, lubimy być czarowane, ale z tego co widziałam w tej książce, to ona raczej uczy manipulacji niż >bajeru... Cóż, moim zdaniem wszystko jest dla ludzi. Tylko mało kto ma dość rozsądku, żeby dobrze z tego >''wszystkiego'' korzystać... Niestety.
Polecam to, co napisałem na ten temat wyżej. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :) Jeśli będziemy ograniczać swoje spojrzenie na coś, to później wszystko zatrzyma się właśnie w takim mało przyjemnym momencie.

>Stajnia? Rozwiń jakoś tę myśl, bo mi nic nie przychodzi do głowy. :P
Stajnia, sianko, miękkie podłoże, odprężenie... tylko, że zapach niezbyt przyjemny :P Kurcze... chyba naprawdę już ze mną nie najlepiej ;x

>Słodka jestem jak coś potrzebuję. O jaka ja jestem wtedy słodka :P A tak bardziej serio to ja z natury mam >słodką buzię i słodki głos i mnie od tej własnej słodyczy odrzuca. Stąd taki styl.
Hmm... słodko :D A tak na poważnie - to jak najbardziej się zgadzam. Potraficie być czasem przesłodkie ;) Choć jestem zdania, że jeśli ktoś jest taki z natury, to za żadne skarby nie powinien się zmieniać. Tym bardziej, jeśli potrafi prezentować takie cechy nie na pokaz.

>Spoko, nie musisz mieć schabowego tak długo jak mnie nie nakłaniasz od przyodziania się w mięso. ;)
Widziałem taką fajną spódniczkę... z mięska. Może przymierzysz? :)

>Czemu mam nic nie mówić o ubieraniu? Ubieranie to niewinna czynność. Żebym mówiła o rozbieraniu - to >rozumiem. Ale ubieranie? :D

Dobrze, ale ubieranie jest odwrotnością rozbierania. To drugie kończy się nagością, a te pierwsze tą nagością się rozpoczyna :D

>:P Coś konkretnego cz taka ogólna wizja? :D
Hmm... to raczej nie istotne z czym. Bardziej martwiłbym się tym czy Twoja głowa temu podoła :>

>Już Ci wierzę. ;] O co chodziło? ;>
O coś dużego na głowie ;x

>Powodzenia... I czekam na relację.
A podziękuje Ci, wiesz? :P Choć niby nie wypada, ale trudno. Byłem dzisiaj w kościele, to może jakoś się nade mną zlitują tam na górze ^^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

***
Zanim odpowiem, pozwolę sobię na małą dygresję. Czy tylko mi się dzisiaj cos &*&(*(* przy odpowiadaniu na posty i w cytowanych fragmentach, mam jedno słowo w jedej linijce ?
***
>Hmm, to dosyć przykre, aczkolwiek już w drugim poście dajesz mi do zrozumienia, iż nie czytasz uważnie tego, >co piszę Twój adwersarz. Nigdzie (kładę mocny nacisk na ten wyraz) nie napisałem, że nagość oznaczała brak >jakiejkolwiek cechy.
Ale napisałeś, że zarzucanie Ci odzierania jej z czegokolwiek jest nie na miejscu, bo w zamyśle była naga ;) Była naga, ale posiadała godność, z której można ją obedrzeć. Czy to nie jest proste ?

Dnia 09.01.2011 o 13:24, boduczek napisał:

Ba, śmiem nawet wystawić tezę, że w zamyśle Boga owa nagość była po prostu odwołaniem do naturalnej >postaci tworu, jakim jest kobieta. Z natury była bezbronna, idealna, delikatna choć trochę łatwowierna. Racz >zauważyć w jakim aspekcie zostało nam przedstawione pierwsze wyobrażenie o kobiecie. Nie byliśmy w stanie >wówczas niczego z niej zdzierać. To właśnie ulegając pokusie kobiety skalały się ?grzechem i samoistnie >włożyły na siebie ''ubrania''. Mówiąc nieco bardziej łopatologicznie - w akcie stworzenia mieliśmy kontakt z >Twoim wyobrażeniem kobiety.

Dziwi mnie, że może tylko w moim odczuciu, ale nie zauważasz w tym, ciągle będę się upierał przy słowie - odarciu kobiety z godności, winy mężczyzny. Piszesz, że była delikatna, bezbronna i łatwowierna, a potem, że sama włożyła na siebie ubrania. Jeśli ja piszę o ubraniu zwanym "godność", to czy one go na siebie włożyły ? Pytam, bo piszesz, że dopiero wtedy byliśmy w stanie je tej godności pozbawić.

Dnia 09.01.2011 o 13:24, boduczek napisał:

Dziś jednakże te same istoty często z własnej woli odejmują sobie uroku i wdzięku. I powtórzę raz jeszcze - >nigdzie nie starałem się implikować jakiś inwektyw wobec pierwowzoru. Zatem nie narzekaj na merytoryczny >aspekt dyskusji, lecz na własny subiektywizm.

Zarówno moja jak i twoja opinia jest subiektywna i powinieneś o tym wiedzieć ;)
>Chciałbym żyć w tym samym śnie, co Ty. Naprawdę. Zaczynam się nawet zastanawiać skąd w Tobie takie >wypaczone podejście do rzeczywistości. Manipulacja, to wyłącznie Twoje określenie rozmów mających na celu >inicjację czegoś głębszego, bardziej prawdziwego.
Gdzie, pytam się dokładnie, w tej książce jest mowa o budowaniu czegoś, głębszego czy bardziej prawdziwego ? Tam jest opisane, tylko jak wywołać u kobiety takie emocje, a to jest pewna różnica. Jeśli ja wręczając kobiecie kwiatek jestem w stanie ją tak zmanipulować, ażeby był to symbol zaufania, głębszego zaufania i najgłębszego zaufania na świecie, to gdzie tu jest ta prawdziwość ? Oznaką prawdziwego zaufania jest np. mówienie jej o swoich wstydliwych problemach, a nie dawanie kwiatka w odpowiedni sposób...
>Z racji tego, że egzystujemy na tym świecie zadam Ci jedno >pytanie, całkiem proste pytanie. Jaka norma czy >prawo warunkuje to, iż kobieta może uwodzić, manipulować, >nęcić, a facet już nie? No przepraszam bardzo, >ale palnąłeś teraz cholerną bzdurę.
Gdzie napisałem, że mają takie moralne prawo ? Oczywiście mają prawo do nęcenia i podniecania swojego faceta, ale który by się na to obrażał ? ;) Jednak, jeśli robią to z nowo poznanym mężczyzną, tylko po to żeby coś ugrać, na przykład wywołać zazdrość u swojego obecnego faceta, to imho nie jest to moralnie usprawiedliwione.

Dnia 09.01.2011 o 13:24, boduczek napisał:

Uwodzenie jest kwestią >indywidualnego podejścia. I bynajmniej nie ma tutaj żadnego ograniczenia w stylu : >''one mogą, a nam nie >wypada''. A zabawa słowami nie jest w żaden sposób niezgodna z moralnymi czy >etycznymi normami >ówczesnego świata.

Zaczynam odnosić wrażenie, że zostałeś w życiu skrzywdzony przez taką uwodzicielkę, mam rację ?
>Odnoszę wrażenie, że treść książki nieco przerosła Twoje możliwości. Widzisz, spojrzałeś na nią z perspektywy >prostaka i chama, który czuje popęd do wszystkiego co się rusza. A gdyby tak... dostrzec w tej książce >wyłącznie kilka rad, jak sprawić, by kobieta, na której Ci zależy, spojrzała na Ciebie bardziej przychylnym >okiem? Ograniczyłeś swój punkt widzenia do stereotypowego stwierdzenia, że kobiety służą w życiu wyłącznie >do zaspokajania naszych erotycznych fantazji, a my mamy to bezwzględnie wykorzystywać. Nie, na pewno nie >jest to identyczne z moim spojrzeniem na to wszystko. Ja widzę w tej książce wyłącznie kilka porad dotyczących >pobudzenia wyobraźni naszego domniemanego celu.
Ale czy nie jest to winą tej książki i sposobu jej napisania ? Ty dopisując swoją filozofię, zmieniłeś trochę jej wydźwięk. Nie jesteś jednak w stanie zaprzeczyć, że książka sama w sobie tej filozofii nie posiada. Choćby przykłady dawane w tej książce, np. o tym jak pójść z dziewczyną do łóżka tak aby nie miała wyrzutów sumienia wobec swojego chłopka, nie świadczą raczej o szlachetnych pobudkach autora...
Jednakże chwali Ci się takie używanie wiedzy zawartej w tej książce ;)
>I znów sam siebie ograniczasz. To, że autor ujął to w następujący sposób, zupełnie nie odbiera Ci prawa do >własnej interpretacji.
Ale mnie do niej nie zachęca, wprost przeciwnie... Tą książkę niekoniecznie musi czytać taki niereformowalny romantyk jak ja, a szkoda żeby dziewczyna padła ofiarą jakiegoś prostaka wzbogaconego o wiedzę zawartą w tej książce.

Dnia 09.01.2011 o 13:24, boduczek napisał:

A jeśli jesteś w stanie w co drugim zdaniu powtarzać właśnie takie stwierdzenia - to >serdecznie Ci gratuluję, >bo ja niestety nie jestem w stanie. Powiem więcej - nigdy nie używam takich określeń.

Może i jestem, ale się tym brzydzę, jak już pewnie zdążyłeś się domyśleć xD
>Podchodzę do sprawy w zupełnie inny sposób i to jeszcze wychodzi na to, że druga strona okazuje się być >bardziej napaloną.
No jak się umiejętnie zadziała słowem, to się nie dziwie że druga strona jest napalona ;)

Dnia 09.01.2011 o 13:24, boduczek napisał:

Zaiste przytłaczający jest tak, że wszyscy ludzie chcą żyć na wierzchołku góry, zapominając >o tym, że radość >kryje się w samym sposobie wspinania się na nią. :(

Nie podejmę się polemiki.
>Jeśli kocha, to uwierz mi, że wybijanie jej tego z głowy trwa jakiś czas. Zresztą tutaj dochodzimy do meritum. >Kobiet wiernych i niewiernych. O ile w przypadku tych drugich efekt jest zawsze taki sam, to jeśli chodzi o >pierwsze - co najwyżej trochę namieszasz im w głowie. A to jak skończy się cała sprawa zależeć będzie >wyłącznie od danej kobiety oraz od Twoich umiejętności.
Zakładając, że wcielę się teraz w umiejętnego prostaka i chama: Mam na oku pewną wierną kobietę, która jest w szczęśliwym związku ze swoim chłopakiem. Akurat wolny jestem, ona mi się podoba, chociaż nie wiążę z nią swojej przyszłości. I będąc odpowiednio wprawnym jestem wstanie ten związek zniszczyć lub zachwiać, NIEZALEŻNIE od woli kobiety. Wystarczą mi odpowiednie umiejętności. Ja bym nie chciał, żeby moja dziewczyna trafiła własnie na takiego prostaka...
>A czy okrutne nie jest dawać facetowi szansę, kleić się do niego, by ostatecznie obściskiwać się z innym?
Oczywiście, że okrutne i złe. Ale to, że trafi się jakaś, za przeproszeniem, dziwka, to nie znaczy, że ja mam się taki stać wobec wszystkich kobiet.
>Bądźmy szczerzy - teraz panuje moda na jednorazowy wybryk, spontaniczność. Długo chciałem z tym walczyć, >ale ostatecznie sobie odpuściłem. Podchodzę do wszystkiego z dystansem, ale i zdrowym rozsądkiem. Będąc z >Tobą szczerym - przez ostatnie dwa dni miałem propozycje od dwóch panien, żeby zrewanżować się za coś w >naturze czy tam wspólnie zgrzeszyć.
Ale to tylko pochodna twojego zachowania ;)

Dnia 09.01.2011 o 13:24, boduczek napisał:

Na ironię - planuje przez najbliższe 2 tyg spać w swoim łóżeczku :)) Więc >tak, jak mówię - naprawdę wszystko > zależy od człowieka. Ja mimo wszystko mam jeszcze ten hamulec, a skoro >generalnie jest sobie wolnym
strzelcem, to czemu czasem nie mogę wystrzelić jakiejś amunicji... ; )

Martwi mnie to słowo "jeszcze", amancie xD Eh... no teraz mi możesz zarzucać subiektywizm i się nawet nie obrażę, ale ONE LOVE ;) Nie marnuję amunicji na byle co.

Dnia 09.01.2011 o 13:24, boduczek napisał:

A gdzie w książę pisało, żeby stosować takie metody przeciwko osobom, które kochamy? Oo To jest kierowane > bardziej do ludzi wolnych, bądź takich, którzy cenią sobie nocne wybryki z pierwszą lepszą spotkaną kobietą. >Jednak żaden z nas nie zmieni faktu, iż niektórzy nawet mając tą swoją wymarzoną miłość - szukają dalej.

Dlatego martwi mnie to, w jaki sposób ta książka może być wykorzystana. Czasami wydaje mi się, że taka wiedza jest jak bomba atomowa, a chyba lepiej by było jakby ona nie powstała. No ale cóż, panta rei...
>Daleko idąca nadinterpretacja. Naprawdę uważasz, że ja jestem w stanie chociaż koleżance powiedzieć, że jest >''popieprz*na''? Nie. Nawet po głupim żarcie czasem mam wyrzuty sumienia i przepraszam. Taką mam naturę i dla >kobiet jestem aż za miły, naprawdę. Ale w żaden sposób nie oznacza to, że czasem nie mogę być kimś innym... >:)
To niestety nie stosujesz się do zaleceń ;)

Dnia 09.01.2011 o 13:24, boduczek napisał:

I proszę skończ wplatać w to wszystko prawdziwą miłość, bo takie słowo z tego co pamiętam ani razu nie >pada w tamtej książce.

Co jest w tym wszystkim najsmutniejsze, bo było prawdzie zaufanie, było prawdziwe bezpieczeństwo, były inne podobne rzeczy, a nie było miłości. Co sprawia to wszystko bardzo ułomnym... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Zanim odpowiem, pozwolę sobię na małą dygresję. Czy tylko mi się dzisiaj cos &*&(*(* przy odpowiadaniu na >posty i w cytowanych fragmentach, mam jedno słowo w jedej linijce ?

Mam dokładnie tak samo. Nie ukrywam, że trochę to utrudnia to komunikację, no ale cóż... trzeba to jakoś przeboleć :)

>Ale napisałeś, że zarzucanie Ci odzierania jej z czegokolwiek jest nie na miejscu, bo w zamyśle była naga ;) Była >naga, ale posiadała godność, z której można ją obedrzeć. Czy to nie jest proste ?

Obedrzeć kobietę z jej godności możesz wyłącznie swoim prostackim zachowaniem albo choćby poprzez gwałt. W każdym innym przypadku ostatnie zdanie należy właśnie do niej. A jeśli panna się szanuje, to nie pozwoli, by byle kto ją obdzierał. Zresztą napomnę, iż odniosłem to także do idealnego wzorca, który tutaj odpisywałeś.

>[...] Piszesz, że była delikatna, bezbronna i łatwowierna, a potem, że sama włożyła na siebie ubrania. Jeśli ja >piszę o ubraniu zwanym "godność", to czy one go na siebie włożyły ? Pytam, bo piszesz, że dopiero wtedy >byliśmy w stanie je tej godności pozbawić.

Proponuje związek przyczynowo-skutkowy, by było to łatwiejsze do przyswojenia.
Naga kobieta (pierwowzór i ideał) dopuszcza się grzechu -> skutek jest taki, że odziewa swe ciało w ''szaty''.
Dopiero wówczas jesteśmy w stanie dosłownie pozbawić ją tych ubrań, zdemaskować ją. Zauważ, iż wcześniej nie było wstydu, ukrywania się. Od chwili skalania się grzechem, jak najbardziej mamy prawo ugodzić czy pozbawić godności konkretną kobietę. Jeśli zaś chodzi o moje prywatne zdanie w związku z samym poczuciem własnej wartości - podejrzewam, że to skutek i efekt zachowań pierwowzoru, podsycone wstydem i poznaniem prawdy. Takie nieświadome przeczucie drzemiące w każdym z nas.

>Zarówno moja jak i twoja opinia jest subiektywna i powinieneś o tym wiedzieć ;)

Owszem, ale jak zapewne zauważyłeś wzmianka o nagości pierwszej kobiety ma trochę wspólnego z tym całym tematem :)

>Gdzie, pytam się dokładnie, w tej książce jest mowa o budowaniu czegoś, głębszego czy bardziej >prawdziwego? Tam jest opisane, tylko jak wywołać u kobiety takie emocje, a to jest pewna różnica. Jeśli ja >wręczając kobiecie kwiatek jestem w stanie ją tak zmanipulować, ażeby był to symbol zaufania, głębszego >zaufania i najgłębszego zaufania na świecie, to gdzie tu jest ta prawdziwość ?

Każde zbliżenie fizyczne kończy się w efekcie czymś cholernie intymnym, zatem na pewno jest to dosyć głębokie przeżycie. Udostępniasz wówczas całego siebie (fizycznie) drugiej, często nieznanej Ci osobie. No i prawdziwość takiego stanu także nie podlega dyskusji. Zgodzę się z Tobą, bo książka ta ukazuje właśnie w jaki sposób przemówić do najgłębszej części tego, czym naprawdę są kobiety... (ach, jakże kocham ten cytat). Jeśli zaś chodzi o zaufanie, cóż... kwiatki go raczej nie budują. Ale jeśli wręczysz ten kwiatek w odpowiedniej chwili, wypowiesz odpowiednie słowa (nie koniecznie nawiązujące właśnie do kontaktu seksualnego) w trakcie jego wręczania, to całkiem możliwe, że taka kobieta nie tylko się rozpłacze ze wzruszenia, ale także przez chwilę poczucie wobec Ciebie coś naprawdę niezwykłego. Podejrzewam, że właśnie o to chodziło twórcy tego dzieła. O to, byśmy słowami potrafili wydobywać szczerość. Wiadomo, że nie od razu będziesz mówił z głębi serca. Bo sam zaczynałem głupimi formułkami. Teraz potrafię już walić teksty z głębi siebie bez większych problemów i w taki sposób, że często moja rozmówczyni po prostu milknie i słucha. Mów spokojnie, nie gestykuluj tego za bardzo. Po prostu zahipnotyzuj ją swymi słowami.

>Gdzie napisałem, że mają takie moralne prawo ? Oczywiście mają prawo do nęcenia i podniecania swojego >faceta, ale który by się na to obrażał ? ;) Jednak, jeśli robią to z nowo poznanym mężczyzną, tylko po to żeby >coś ugrać, na przykład wywołać zazdrość u swojego obecnego faceta, to imho nie jest to moralnie >usprawiedliwione.

A ile z nich tak robi? Ilu z nas zdradza za plecami? Tylko, jaki to ma związek z tym wszystkim? Książka jest książką, a żaden autor nie podstawi Ci gotowej tezy pod nos. Albo inaczej. Często to zrobi, ale wymaga od Ciebie byś podświadomie znalazł tego głębszy sens.

>Zaczynam odnosić wrażenie, że zostałeś w życiu skrzywdzony przez taką uwodzicielkę, mam rację ?

Co najwyżej parę razy się zawiodłem na takich pannach i sobie odpuszczałem, jak z byłym celem. Z tym, że teraz to wróciło ze zdwojoną siłą na przykład. Po prostu lubię i konkretne znaki, wypowiedzi. Nie lubię niedomówień, niedociągnięć.

>Ale czy nie jest to winą tej książki i sposobu jej napisania ? Ty dopisując swoją filozofię, zmieniłeś trochę jej >wydźwięk. Nie jesteś jednak w stanie zaprzeczyć, że książka sama w sobie tej filozofii nie posiada. Choćby >przykłady dawane w tej książce, np. o tym jak pójść z dziewczyną do łóżka tak aby nie miała wyrzutów >sumienia wobec swojego chłopka, nie świadczą raczej o szlachetnych pobudkach autora...

Zwykłe prawo rynku. Książka musiała mieć jakiś negatywny wydźwięk, aby zachęcała nas do tego, by po nią sięgnąć. Gdyby była zbiorowiskiem oklepanych formułek i tekstów o wierności z całą pewnością nie wybiłaby się ponad ten wymagany poziom. Zgodzę się z Tobą - zmieniłem ją, bo właśnie tak chce ją odbierać i moim zdaniem jest to, jak najbardziej odpowiednie podejście. Nikogo nie zmuszam, by myślał w taki sam sposób, jak ja. Po prostu uważam, że beznamiętne przewracanie oczu po każdej kolejnej kartce, nie przyniesie żadnego efektu.

>Ale mnie do niej nie zachęca, wprost przeciwnie... Tą książkę niekoniecznie musi czytać taki niereformowalny >romantyk jak ja, a szkoda żeby dziewczyna padła ofiarą jakiegoś prostaka wzbogaconego o wiedzę zawartą w >tej książce.

Dlatego zwykle nie chwalę się wśród znajomych tą lekturą :) Zaledwie paru osobom ją poleciłem. O dziwo, nie mieli większych problemów z tym, by wyciągnąć z niej jakieś wnioski. Co do pań - niech po prostu bardziej na siebie uważają, a powinno być naprawdę okej :)

>Może i jestem, ale się tym brzydzę, jak już pewnie zdążyłeś się domyśleć xD

Zatem nie potrafisz. I chwała Ci za to. Nie wiem, jakim pajacem trzeba być, aby w każdym zdaniu gadać o wchodzeniu, zagłębianiu czy odkrywaniu. To zbyt bezpośrednie. Lepiej ukrywać takie treści w słowach. Jak dodatkowo rozpalimy tym ciekawość naszej rozmówczyni, to efekt będzie dziesięć razy lepszy :)

>Zakładając, że wcielę się teraz w umiejętnego prostaka i chama: Mam na oku pewną wierną kobietę, która jest >w szczęśliwym związku ze swoim chłopakiem. Akurat wolny jestem, ona mi się podoba, chociaż nie wiążę z nią >swojej przyszłości. I będąc odpowiednio wprawnym jestem wstanie ten związek zniszczyć lub zachwiać, >NIEZALEŻNIE od woli kobiety. Wystarczą mi odpowiednie umiejętności. Ja bym nie chciał, żeby moja >dziewczyna trafiła własnie na takiego prostaka...

Oczywiście, choć słowo ''wierna'' nieco niszczy tę bajkę. Mam tak wielkiego pecha, że ostatnio dziewczyny, którymi się interesuje są już w związku. Co gorsza, bez większych problemów i starań wysłuchuje bardzo często, jak owa dama narzeka na swego księcia. Ale tym razem jestem dobry i tłumaczę jej, że pochopność nie popłaca, że winna jest przemyśleć tą sprawę na spokojnie, dać mu szansę. Nie zmienia to jednak faktu, że zostaję potem zaproszony przez nią do domu, kina czy coś. Gdyby nie moje dobre serce, to pewnie znów przyczyniłbym się do czyiś łez. Najwięcej zależy od podejścia i od tego czy dana osoba Ci ufa. Ja niestety nie mam problemów, żeby zaskarbić sobie czyjeś zaufanie i potem tak jest, eh.

>Oczywiście, że okrutne i złe. Ale to, że trafi się jakaś, za przeproszeniem, dziwka, to nie znaczy, że ja mam się >taki stać wobec wszystkich kobiet.

Lubisz obserwować ludzi? Ja bardzo. Uwielbiam ich słuchać, poznawać ich marzenia i lęki, by potem gdzieś z boku obserwować to, jak bardzo zaplątani są w tym swoim życiu i postanowieniach, hyhy.

>Ale to tylko pochodna twojego zachowania ;)

Skąd. Ostatnio wszystko wychodzi z drugiej strony.

>Martwi mnie to słowo "jeszcze", amancie xD Eh... no teraz mi możesz zarzucać subiektywizm i się nawet nie >obrażę, ale ONE LOVE ;) Nie marnuję amunicji na byle co.

Najwyżej kiedyś nie wyrobię na jakiś zakręcie, no trudno... adrenalina... pisk opon... czasem i to jest potrzebne w życiu :) Oczywiście. Będę miał ONE LOVE, to wówczas będę bardziej święty niż Ty. Nawet, jak się o kogoś staram, to w jego towarzystwie olewam wszystko inne, więc tak źle to jeszcze ze mną nie ma ;))

>Co jest w tym wszystkim najsmutniejsze, bo było prawdzie zaufanie, było prawdziwe bezpieczeństwo, były >inne podobne rzeczy, a nie było miłości. Co sprawia to wszystko bardzo ułomnym... ;)

Kobiece emocje ostatnio opierają się na innych wartościach, aniżeli miłość. Wolą być bezpieczne, ale spełnione. Nie muszą kochać. My także nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Znacie jakąś godną polecenia rozrywkę w Warszawie na jutro? Idę z dziewczyną poznaną na studiach, ma być neutralnie bo o nic więcej mi nie chodzi niż o zwykłą znajomość. Wyjście będzie koło południa. Zapomniałem, kluby, disco itd. odpada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu jakaś 15letnia dziewczyna zaczepiła mnie w pracy twierdząc że jej się podobam i lubi takie owłosione borsuki... WTF?! :(

PS: wczoraj się ogoliłem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Owłosiony borsuk?! :D heheh Powinieneś się cieszyć, że na ciebie piętnastki lecą ;) chociaż z drugiej strony to jeszcze gimnazjum więc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.01.2011 o 18:32, Alehor napisał:

Kilka dni temu jakaś 15letnia dziewczyna zaczepiła mnie w pracy twierdząc że jej się
podobam i lubi takie owłosione borsuki... WTF?! :(


W życiu bym nie podeszła do obcego faceta i powiedziała, że lubię "takie owłosione borsuki". Po pierwsze: wstyd by mi było, a po drugie mogłabym takim tekstem kogoś obrazić.
Chociaż jeśli o mnie chodzi to lubię facetów z długimi włosami i zarostem :D A jakby metalu słuchał to byłoby idealnie, choć nie jest mi to do szczęścia potrzebne. Ale dobra, nie będę pisała pierdół...

Dnia 14.01.2011 o 18:32, Alehor napisał:


PS: wczoraj się ogoliłem


Przez tą piętnastolatkę, czy tak sam z siebie? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.01.2011 o 19:24, KrwawaMary napisał:

W życiu bym nie podeszła do obcego faceta i powiedziała, że lubię "takie owłosione borsuki".
Po pierwsze: wstyd by mi było, a po drugie mogłabym takim tekstem kogoś obrazić.
Chociaż jeśli o mnie chodzi to lubię facetów z długimi włosami i zarostem :D A jakby
metalu słuchał to byłoby idealnie, choć nie jest mi to do szczęścia potrzebne. Ale dobra,
nie będę pisała pierdół...


Potem zażenowana przyszła, powiedziała że z tym borsukiem się przejęzyczyła i przeprosiła lolz, tak czy inaczej zdziwiłem się że tak bezpośrednio...

Dnia 14.01.2011 o 19:24, KrwawaMary napisał:

>
> PS: wczoraj się ogoliłem

Przez tą piętnastolatkę, czy tak sam z siebie? :P


Nie no... wczoraj jak zobaczyłem własny cień na ścianie to się przestraszyłem, patrze w lustro a tu Wolverine xD

bródkę oszczędziłem ale kudły musze ściąć bo mi sie robi "coś ala koala" co raczej pozytywnego wrażenia nie robi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się