Zaloguj się, aby obserwować  
Maka1992

Ogień demonów - forumowa gra RPG

1131 postów w tym temacie

Imię: Valentin Eshen
Rasa: Człowiek Wampir
Klasa: Zabójca

Historia: Valentin miał mroczną przeszłość. Pochodził ze szlachetnej rodziny Eshen''ów zamieszkujących zamek w północnych górach Erdamonu. Jego matka Elizabeth była piękną, lecz okrutną kobietą. Sądzono, że była wampirem. Swoim sługom kazała porywać młode dziewice z okolicznych wiosek w celu wyrządzania im bólu, co ją podniecało. Po obrzędach kąpała się w krwi ofiar, która podobno ją odmładzała. Robiła to pod nieobecność męża Rathana, który lubował się w bojach i rzadko przesiadywał w zamku, niestety podczas jednej z bitew przeciw Orkom zginął w zasadzce. Wszystkie te okropne obrzędy były ukrywane przed resztą rodziny Eshenów, jednak gdy podczas pewnych odwiedzin brat Elizabeth Maiko - generał , trafił przypadkiem na tajemne komnaty i zobaczył gnijące ciała kobiet, z których była wyssana krew zaniepokoił się. Jako człowiek rozważny ukrywał ten sekret przez parę dni, aby następnie z oddziałem zaatakować zamek i ukarać Elizabeth. Władze administracyjne nie mogły wymierzyć karę śmierci, ponieważ chronił ją immunitet szlachecki. Postanowili zamurować wszystkie drzwi i okna, aby Elizabeth umarła sama w cierpieniach samotności. Po kilku miesiącach znaleziono ją martwą w komnacie tortur, gdzie zabiła się sama wchodząc do Żelaznej Dziewicy. Krążyły też plotki, że zrobiła to z powodu braku krwi młodych kobiet. Specjaliści osądzili, że Elizabeth Eshen zabiła ok. 650 ludzi. Zamek Eshenów stoi do dziś, jednak omijany jest szerokim łukiem z powodu strachu. Valentin, jako jeszcze młody chłopiec został sam. Nie miał ojca ani matki. Przygarnął go wujek Maiko. Mieszkał przez jakiś czas u niego, jednak kiedy dojrzał zrozumiał, że ma pewien cel w życiu. Od tego momentu został Zabójcą, jego głównymi ofiarami stawały się wampiry, chciał zemścić się na nich z te krzywdy, które stwarzały innym ludziom. Teraz Valentin Eshen krąży po Erdamonie przyjmując zlecenia dopełniając z każdym dniem swego celu ...

Charakter: Valentin jest postacią małomówną i stanowczą. Zawsze posiada konkretny cel. Wyróżnia go też pewna elegancja, którą emanuje. Nigdy nie wiązał się z jakimś stereotypem charakteru, niestety doświadczenia jakie przeżył za młodu odcisnęły na nim piętno. Był raczej mrocznym człowiekiem. Nie zawiązywał żadnych przyjaźni, z ludźmi kontaktował się raczej w sprawach "zawodowych". Miał "charakterystyczne" poczucie humoru, które okazywał jednak rzadko. Jest perfekcjonistą, zawsze wszystko musi mieć idealnie wykonane...

Wygląd: Valentin posiadał bladą, pociągłą twarz, brązowe oczy, długi nos i wąskie, szerokie usta. Na jego barki spływały falowane, czarne włosy. Był bardzo wysoki (z powodu korzeni wampirzych) i szczupły. Na lewej łopatce miał długą fioletową bliznę nieznanego pochodzenia. Jego długie siekacze zdradzały pochodzenie. Zawsze można go było zobaczyć w czarnym kapeluszu i długim płaszczu. Jako iż jego ojciec był normalnym człowiekiem Valentin nie jest wrażliwy na promienie słoneczne.

Miejsce rozpoczęcia gry: Valentin Eshen przesiaduje teraz w małej tawernie usadzonej w miasteczku oczekując kolejnego zlecenia przy lampce czerwonego wina ...

Ekwipunek: Długi Miecz (4p.) Gruba Zbroja Skórzana (4p.) Skórzany kapelusz, Słaba mikstura uzdrawiająca, słaba mikstura many (2p.)

[Witam wszystkich graczy. Będę grał postać Valentina Eshena, mam nadzieję, że przeżyjemy wiele wspaniałych przygód. Pozdrawiam.]


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja Lord Bedar, Mianuję Cię moim najemnikiem, Blathirze! Możesz Teraz odejść, by później wykonać dla mnie zadanie, gdy nabiorę sił. W nagrodę dostajesz 15 sztuk złota, moją wdzięczność, i skórzane buty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Uff, impreza się przedłużyła, dziś w nocy już mogę dopiero coś napisać ;P Najlepiej by było gdybyśmy na jakiś czas zaprzestali pisania i poczekali aż MG zrobią porządek... KooK, tyś mg zastępczym ?! Świat się wali, zaraz pójdziemy do Magicznego Lasu xD. Żart. Ach, i nie gram już Blath'em tylko Laylą, żeby nie było! Czasami ktoś napisał (Maka?), że "Blath wyjęła..."]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.05.2008 o 15:18, Smoczy Wilq napisał:

[ Uff, impreza się przedłużyła, dziś w nocy już mogę dopiero coś napisać ;P Najlepiej
by było gdybyśmy na jakiś czas zaprzestali pisania i poczekali aż MG zrobią porządek...
KooK, tyś mg zastępczym ?! Świat się wali, zaraz pójdziemy do Magicznego Lasu xD. Żart.
Ach, i nie gram już Blath''em tylko Laylą, żeby nie było! Czasami ktoś napisał (Maka?),
że "Blath wyjęła..."]


Takie rzeczy na GG proszę Smocza. Ale najlepiej żeby wszyscy pisali, ponieważ tylko wtedy możemy wyłapać ewentualne błędy. Wilq, weź poprowadź Laylę, bo dalsze moje posunięcia zalezą jak ty się zachowasz! Przeczytaj poprzednie posty. CiapekNie offtopuj! Jeszcze jeden raz taka przechwalka ze skorzanymi butami i warn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Valentin siedział w małym miasteczku w tawernie przy lampce czerwonego wina. Nie było zbyt wytrawne, ale dało się je wypić. Cóż, czego oczekiwać po takim miejscu. W kącie leżał jakiś pijak, który spał po zabawie, między stołami kręciła się młoda, urocza kelnerka a za ladą siedział gruby, wąsaty człowiek, zapewne właściciel tej spelunki. Nie była to zbyt duża knajpa, mieściło się w niej parę stołów. Na ścianach wisiały świeczniki, na półkach leżały różne mięsiwa, sery i inne "rarytasy". W rogu stało parę beczek z winem i piwem. Cóż, miejsce jak każde inne. Nagle przechodząca kelnerka spytała:

-Coś podać? - powiedziała jakby z obowiązku.
-Nie, dziękuje. Przepraszam, czy w miasteczku działo się ostatnio coś dziwnego, jakieś porwania, może zabójstwa? - spytał Valentin.
-Hmm ... ja tam nie wiem, panie. Plotek jest wiele, ale czy prawdziwie to kto tam wie. Pan spyta kogoś bardziej obeznanego, ja to tu tylko pracuję. To jak, może jednak coś podać?
-Rozumiem, nie, nic więcej nie potrzebuję. Miłego dnia. - po tych słowach wstał i wyszedł powoli z tawerny.

Coś z nim dziwnego, ale uroczy jest, przyznać trza. - pomyślała sobie kelnerka.

Zabójca stał teraz na małym rynku opierając się o ścianę budynku, w którym przed chwilą był. Zbliżała się noc, słońce zachodziło. Ludzi co raz mniej, kupcy i sprzedawcy zaczęli się powoli chować ze swoimi towarami. W otaczających rynek budynkach można było zobaczyć palące się świece. Przechodnie dziwnie patrzyli na Valentina, widocznie rzadko widuje się tu obcych ludzi. Cóż, poczekam jeszcze do jutra, może jednak coś się znajdzie. Kto wie, kto wie ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.05.2008 o 13:26, morze napisał:

Kilka dni trwały obrady. Głównym tematem było odbudowanie suwerenności wampirów. Każdy
członek dostał za zadanie wyruszenia do innej prowincji i zjednoczyć tamtejszych wampirów.
Ja jednak zdecydowałem jak na razie wyruszyć do lorda Bedar. Miałem zamiar trochę zarobić
zanim wyruszę w podróż.

Następnego wieczoru zawitałem dom lorda.
-Co ty tu robisz ?? - zapytali mnie strażnicy
-Szukam pracy i tyle. Słyszałem, że tutaj mogę ją znaleźć.
-Jeśli chodzi tylko o pracę... - zawahał się strażnik. - Dobrze, możesz wejść

W środku zastałem lekko tęgiego lorda. Był lekko zdziwiony, ale gdy usłyszał moją propozycję,
powiedział:
-Chyba coś dla ciebie się znajdzie...

Chciałeś fabuły - masz.
- Nie ukryje się przede mną twoje pochodzenie. Jesteś wampirem, a wasza rasa nie lubi zmiennokształtnych. W każdym razie, jeśli chcesz zarobić. Oni coraz częściej zaczynają mnie denerwować. W tym i Hergus - kotołak, syn mojego wroga, Bretskana. Znajdź go i znajdź jakiś powód, aby poszedł do lochów, albo aby już nigdzie nie mógł chodzić, ani niczego innego robić. Ale pamiętaj, zabij go tylko, gdy powód będzie naprawdę ważny, jeśli nie, to kłopoty będziesz miał ty, a nagroda powędruje do kogoś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Olaboga – wykrzyknął przestraszony farmer widząc nasze poszarpane i zakrwawione ciała.
- Halina! Dawaj tu opatrunki mamy rannych.
Z chaty wybiegła kobieta z misą czystej wody, bandażami i szmatką do omycia ran.
- O nasi bohaterowie przyszli – kobieta uśmiechnęła się w naszą stronę.
- Widać, że dzielnie walczyliście w naszej obronie – uśmiech kobiety rozweselił nasze twarze, pomimo okropnego bólu który odczuwaliśmy.
Panna zaprowadziła nas do swojej chaty. Jej mieszkanie było bardzo małe, co nie oznacza że brzydkie. Chata miała kształt prostokąta i miała 3 pomieszczenia. Pokoju w którym staliśmy, i w którym było wejście stała ogromna murowana kuchnia węglowa, stół z dęby oraz parę krzeseł wokół niego. Po prawej stronie pomieszczenia wisiał ogromny obraz, jak by kogoś portret. Ale nie mieliśmy siły spytać, ani ja, ani Daelan.
- Chłopcy co tak stoicie i stękacie, siądźcie przy stole ja zaraz przyjdę. Kobieta poszła do drugiego pomieszczenia.
Siedliśmy na dużych i mocnych krzesłach.

Jezu co za ból, chyba zaraz umrę – pomyślałem w ogromnym bólu – ale boli.

Nic nie mówiąc do siebie, siedziałem z Daelanem przy stole czekając na pomoc.
Kobieta przyszła i siadła koło nas.
- No dzielnie walczyliście w naszej obronie. Jak wszystkie wilki już nie żyją?
Odpowiedź na pytanie kobiety nie padła.
- Rozumiem, nie macie siły mówić.
Dziewczyna zanużyła szmatkę w wodzie i przetarła moje rany. Potem owinęła je bandażem, tym razem nic nie mówiąc.
- Dobrze, posiedzisz jeszcze chwilę a potem zaprowadzę was do waszych łóżek.
- Teraz ty kolego.
Daelanowi zrobiła to samo. Gdy skończyła, poszła znów nic nie mówiąc do pokoju obok.

Nareszcie przestało piec, uh jaka ulga

- Ralandzie, czy my żyjemy? – wykrztusił się Daelan.
- Jeszcze tak – tym skończyłem naszą rozmowę.
Chodźcie chłopcy, leża naszykowane. Ledwo wstałem, i o zawrotach głowy poszedłem w stronę łoża. Daelan poszedł tuż za mną.
- No chłopcy kładźcie się. Jutro jak będziecie mieli trochę siły porozmawiamy dłużej.

No ja myślę że tak, piękna nieznajoma – pomyślałem.

Położyłem się na leżę, miecz i torbę rzuciłem na ziemię i usnąłem bardzo szybko. Daelan zrobił to samo…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Obudziłem się w nocy. Chciałem się podnieść, lecz nie miałem siły. Nagle poczułem ogromny ból w noce. Cholerne wilki, jak tak dalej pójdzie to długo jako najemnicy nie popracujemy - pomyślałem. Po chwili położyłem się na łóżku. Poczyłem bardzo miły dotyk poduszki. Czuć, że wprawiona osoba to robiła. Leżałem jeszcze kilka minut, a potem usnąłem. Obudził mnie straszny hałas. Podniosłem się i usiadłem na łóżku. Zobaczyłem kobietę, która nas wczoraj opatrzyła. Widocznie przygotowywała jedzenie.
- Witaj - powiedziała gdy zobaczyła, że nie śpię.
- Witaj, która godzina? - zapytałem.
- Niedługo będzie południe - powiedziała kobieta.
- Co? -zapytałem z niedowierzaniem. Podniosłem się, lecz zaraz usiadłem, ponieważ poczułem ogromny ból głowy.
- O mój łeb - powiedziałem pod nosem.
- Słucham? - zapytała kobieta
- Głowa mnie boli - powiedziałem po czym spojrzałem w stronę Ralanda, który właśnie się budził.
- I jak się czujesz - zapytałem - bo mnie cholernie łeb boli.
- Nie jest tak źle - powiedział podnosząc się Raland - Cholera mnie też!
- Gdy odzyskacie siły wstancie. Dam wam obiad, bo na śniadanie to trochę za późno - powiedziała kobieta - a teraz zrobię wam zimne okłady.
Położyliśmy się na swoich łóżkach i leżeliśmy dość długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[W iminiu Kooka przydzielam ci zadanie - przepraszam jeśli nie spełni ono twych wymagań ]

Valentin wyszedł z karczmy następnego poranka , słysząc jakieś nie mające wartości plotki przeszedł szybko po mieście szukajać czegokolwiek jako zajecia , pytał strażników czy nie ma w okolicy bandytów lub gorzej wampirów jednak milicja miejska aż zbyt dobrze wywiązywała sie z obowiązków.
Przechodząc obok cmętarza zobaczył pogrzeb wokół wszyscy płakali ,oprócz jednego gościa którego rece aż trzęsły sie z bezradności , grzebano młodą panienke , ładną wręcz piękną jak na swój młody wiek , Valentin nawet nie zauważył kiedy podszedł do niego pewien mężczyzna .
-Jesteś wojownikiem -zapytał
-Zabójcą -odpowiedział wampir
-To dobrze zabij kogoś dla mnie
-Ile płacisz
-Mam tylko 30 sztuk złota pogrzeb drogo kosztował
-Kogo mam zabić
-Tego bydlaka który zgwałcił moją córke , ona się zabiła z tego powdu
Otrzymawszy zadanie wampir ruszył na poszukiwanie celu , wiedział że ma zabić doswiadczonego wojownika zwanego Argim który mimo iż jest dobry w walce ma jedną słabość alkohol , ostatnio widziango go jak jedzie na północ .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie ;-)

Jako że wspólnie wszyscy Mistrzowie Gry chcemy aby grało się lepiej zapraszam do tematu : http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37494&u=1#end

Trochę się namęczyłem robiąc tabelkę więc poprostu tam wejdźcie i przeczytajcie ;-)
Wszelkie uwagi na temat Tabeli lub Nadchodzących zmian w grze proszę kierować do mnie, lub innych MG na GG. Moje GG to : 8105573. Proszę nic nie pisać w temacie który podałem wyżej, służy on po to, żebyśmy my (MG) mogli w każdym razie skorygować Tabelę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze tej nocy poszedłem do domu Bretskana, licząc na to, że jego syn jeszcze dzisiaj przemieni się... I miałem rację.

Po północy ujrzałem Hergusa wychodzącego przez okno na piętrze.
"Jeszcze się nie przemienił" pomyślałem "Tym lepiej. W postaci ludzkiej będzie go łatwiej śledzić"
Poszedłem za kotołakiem kilka przecznic, aż doszedł do jednej z alejek i spokojnie dokonał przemiany.
"Od teraz muszę być ciszej"
Po przemianie Hergus otworzył stare, zniszczone drzwi w tej alejce. Po kilku chwilach sam przeszedłem przez te drzwi. Za nimi znajdował się niezbyt szerokie schody w dół. Powoli schodziłem, aż doszedłem do jakieś hali... A raczej miejsce spotkań. Poza Hergusem znajdowało się jeszcze wielu innych zmiennokształtnych.
-Są wszyscy? - zapytał największy wilkołak
-Tak Allastorze - powiedział Hergus
-To dobrze. A więc panie i panowie, zgromadziliśmy się tutaj, by przedyskutować kilka ważnych spraw...
Nasłuchiwałem całe obrady. Z tego co słyszałem, wynikało, że zmiennokształtni chcieli rozprowadzić chorobę lykantropii. Mieli zamiar każdej nocy włamywać sie do każdego z domów i przemieniać ludzi w wilkołaki, szczurołaki i kotołaki.
"Tichondriusie, musisz ich powstrzymać" myślałem "Muszę szybko wrócić do Bedara"

Jednak pośpiech był błędem. Poruszyłem jedną z waz, która roztrzaskała się z hukiem. Na dźwięk tłuczonego wazonu wszyscy zmiennokształtni zareagowali.
-Wampir! - krzyknął szczurołak
-Brać go! - kazał Allastor
Biegiem ruszyłem do wyjścia, a za mną całe posiedzenie. Szybko wybiegłem na alejkę, co było dużym błędem - Słońce wschodziło. Szybko złapałem jakąś dużą szmatę i otuliłem się nią przed światłem. Po chwili zmiennokształtni zaczęli wybiegać. Wyciągnąłem szablę i zacząłem ciąć. Jednak szmata mnie spowalniała i utrudniała walkę. Po kilku chwilach cała alejka była pełna lykantropów. Zacząłem uciekać. Uciekałem, aż znalazłem się na dziedzińcu pełnego już ludzi. Obejrzałem się. Nikogo nie było. Po chwili ruszyłem do lorda Bedara.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- No wstawajcie – rzekła urocza kobieta – Podano do stołu

Aaaa, nie mam siły ; Ten ból, te zawroty głowy, nie dają mi żyć, zemszczę się na tych wilkach, tym razem nie dam im się gryźć!

- Chłopaki co jest? Jeszcze nie kontaktujecie ze światem? Z co was za mężczyźni. – Kobieta uśmiechnęła się, jej słowa obróciły się w żart.
- Już idziemy – rzekł Daelan, podnosząc się z łoża.
- Ralandzie wstawaj.
- Za chwilę, jeszcze chwilę poleże.
- Ach, więc tak wam na imię, Daelan i Raland- wtrąciła się kobieta.
- Myślę, że szybko nabierzecie sił, i dokończycie to zaczęliście.
Daelan siadł do stołu, gdzie jadła już kobieta.
- Smacznego, piękna nieznajoma – rzekł do niej.
- Dziękuje Daelanie, i nawzajem – Kobieta uśmiechnęła się.
- Więc jak Ci na imię?
- Halina. Nie cierpię swego imienia!
- Ładne jest, nie martw się.
Rozmowa przy posiłku Haliny i Daelana była bardzo miła. Ja zaś jeszcze leżałem w łożu. W końcu wstałem na posiłek. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nad moim łóżkiem było okno. Zaraz naprzeciwko stało łóżko w którym spał Daelan. Na środku pomieszczenia leżał pieknie zdobiony czerwony dywan na którym stał stolik z wodą i kwiatami.
- Raland, choć tu posiłek stygnie – rzekła Halina.
Poszedłem i siadłem do stołu.
- Co to za jedzenie? – Spytałem kucharki.
- Gulasz ze świni. Nazwa może obrzydzać, ale smak jest bardzo dobry.
- Można dokładki? – Powiedział Daelan.
- Oczywiście że można – Kobieta z uśmiechnięciem nalała do miski Daelana trochę gulaszu.
- Smacznego.
- Dziękuje.
Ja siedziałem cicho, i czułem jak by coś powoli zawładało moim umysłem. W głowie miałem mętlik, myśli sprawiały mi ból a większe skoncentrowanie mogło spowodować wyczerpanie z sił.

Co to jest? I czy mi to przejdzie – to główne pytanie, które sobie zadawałem jedząc i siedząc przy stole…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Aktułalna lista graczy wraz z linkami do opisów postaci ]

1 . Rusty Mike - jako Mike Datter- http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=2
2 . Hunter 07 - jako Anglin Silvertil - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=3
3 . burczynski - jako Raland Aroth - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=35
4 . kabak5 - jako Derdon Arish - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=8 -
5 . Clear - jako Finnevan Annisiel - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=9
6 . deif33 - jako Daelan Anithius - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=10
7 . BesserSchnitt - jako Lenwe - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=13
8 . Viear - jako Vendor Warros - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=14
9 . Deedi - jako Altair - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=33
10 . Smoczy Wilq - jako Blath - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=32
11 . ciapek533 - jako Balthir - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=34
12 . Konradrębkowski jako Darnok - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=39
13 . morze jako Tichondrius - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=66
14 . Kook jako Shas Kar"Kais - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=83
15 . Samurai Nobuke jako Valentin Eshen - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=221

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Osrzeżenia:
kabak5: Totalny brak udziału w temacie (0 postów) - 1 ostrzeżenie
clear: Czary ! Maka mówił, abyś to poprawił - 1 ostrzeżenie

A morze i ciapek533, to się w kolejce po ostrzeżenia ustawiają ? Bez offtopów mi tutaj !]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[MORZE, po co to piszesz?! Wytłumacz mi! Chciałbym tylko przypomnieć Smoczemu Wilkowi,(na GG nie mogę jej złapać) że nie możemy z Rusty Mike''m dalej pisać bez Ciebie, przeczytaj nasze ostatnie posty :/ To był mój ostatni offtop, i jeszcze niech każdy w podpisie poda swoje gg, będą same posty związane z fabułą, a offtopy na gg :P Trochę namieszałem ale wiadomo o co chodzi xD A i MG mogą offtopować informacyjnie xD]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Dziękuje ;) [
[ ciapek533 jeśli chcesz być na bieżąco to wpisz aktułalny stan wyposażenia w podpisie w okienku dodaj post ]

Darnok ruszył na wschód , w czasie drogi dowiedział się że sam właściciel ziemski to straszny liczykrupa i pożałuje grosza dla umierającego mimo to iż ten wcześniej przepisał na niego cały majątek , to nie wrużyło dobrze jeśli chodzi o zapłate ale była ona wysoka .
Wojownika wciąż bolał nos który spuchł mu niesamowicie był cały fioletowy , rozmówcy początkowo trochę wytrzeszczali oczy na ten widok , słońce dochodziło do południa , droga byłą widać często używana brak krzewó i chwastów mówił sam za siebie .
Dochodząc do celu wędrówki ,Darnok przebył całe pasma pól uprawnych na któych krzątali się chlopi zapewne właściciela zmieskiego , siedziba tego szlachcica wyglądała solidnie , wszystkie budynki były na kamienych fudamentach ,a drewniane ściany pomalowano na biało wokół rosły lipy .
Podchodząc bliżej zobaczył wojownika jeden z idących robotników
-Co potrzeba -spytał
-W sprawie mordercy -odpowiedział Darnok , nie lubił mówić tego co zbędne , same konkrety
Chłop kiwnął głową i pokazał gestem ręki żeby iść za nim , weszli do najmnszego z budynków po chwili ukazał się właściciel , szczupły lekko podstarzały niski mężczyzna ubrany w kaftan z bawełny spięty skurzanym szerokim pasem .
-Czego , co za łachudre mi tu sprowadzasz Grapcu - warknał szlachcic
-Panie ten człowiek przyszedłw sprawie morderstwa waszego wielebnego syna -oznajmił trochę przestraszony chłop
-Wygląda jak bandyta , ale dobrze jesteś pierwszym który się zgłasza może kolejni będą bardziej odpowiadający
-KIedy syn zginał -zapytał Darnok , nie miał ochoty słuchać ochrzanu tego durnia
-Tydzień temu , było to wesele ślubne mojego syna , gdyb wiedzał że ta kur....
-Kto mógłby zabić , ktoś miał jakiś powód by zginął
-WSZYSCY , WSZYSCY chcieli jego śmierci , wszyscy chłopi chcieli dopiec dla mnie bo uważali że mają za dużą pańszczyzne ,kołki jedne bezemnie by zgineli
-Dobrze ile płacisz i czy chcesz sprawce żywego czy martwego
-Masz go zabić i przynieść mi jego głowe i serce
-Zapłata
-100 sztuk złota !!!!! -warknał
-Dobrze
Darnok wyszedł na zewnątrz , ta robota wymagał czasu byle się opłaciła , chociaż wątpił w to by szlachcic zapłacił na miejscu , pewnie zaproponuje raty po 1 sztuce złota na miesiąc .


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pod wieczór zrobiłem postój w jakiejś zapadłej mieścinie. Przywiązałem konia i wszedłem do dusznej gospody.
Była pełna, a po zaparowanych oknach spływały krople wody. Gdzieś pod przeciwległą ścianą wypatrzyłem wolne miejsce i udałem się w jego stronę. Jednak w połowie drogi moje spojrzenie przykuł wiszący pergamin, z pieczęcią sojuszu. Zatrzymałem się i uważnie przeczytałem parę razy jego treść. Odrazu postanowiłem iż zboczę z kursu i wpadnę do Lileyann. W końcu to nie tak daleko. Wyszedłem i ruszyłem ponownie w drogę. Wraz z pierwszymi kogutami ujrzałem miasto. Kolejki nie było trudno znaleść, jednak gorzej było z wyczekaniem, do końca.
Zdążyło się już ściemnić gdy wywołano moje imię. Wstałem i udałem się za moim przewodnikiem do oficera Valiyna. Gdy doszedłem oficer spojrzał nie cierpliwie na mnie.
- Widzę że doświadczony wojownik, się znalazł. Nie brakuje nam tu takich, ale każdy się przyda - zaśmiał się i podniusł pióro, by podpisać pergamin.
- Panie oficerze - wtrąciłem się, Valiyn podniusł na mnie oczy uwarznie patrtząc - Jeżeli by pan pozwolił to chciał bym by przydzielił mnie pan na front szpiegów lub zabójców...
Zapadła czisza, oficer wpatrywał się we mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować