Zaloguj się, aby obserwować  
Maka1992

Ogień demonów - forumowa gra RPG

1131 postów w tym temacie

Widząc ogłoszenie "Polowanie na lykantropy" pomyślałem : Zmiennokształtni... Kolejne bestie które brudzą świat. Trzeba wyczyścić z nich społeczeństwo... nikt nie może stać mi na drodze! W gospodzie "Pod Jastrzębiem" było dość gwarno. Gdy wszedłem, zapytałem pierwszego lepszego barmana o Tichondriusa. Dziwnie na mnie spojrzał i zaprowadził mnie do pewnych drzwi na 2 piętrze. Krew znów zaczęła we mnie wrzeć... Co się ze mną dzieje?! Wygląda na to, że dłużej nie wytrzymam. W końcu jestem Vampirem, mam swoje limity... Na moje szczęście tym razem to opanowałem... Lecz co może stać się później?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Siedząc sobie spokojnie na moim ulubionym fotelu i czytając podręcznik eliksirów naglę coś zakłuciło mój spokój... Wielki wrzask, który docierał z zewnątrz był przeraźliwy... Wziąłem se sobą mój Kij i ostrożnie otworzyłem drzwi od mojej chaty. Wrzask dobiegał z tamtąd! - pomyślałem i skierowałem się w strone Kuźni. Ledwo dysząc ujżałem z daleka kłęby dymu i uciekających ludzi. Gdy podbiegłem bliżej przed moimi oczami stała kużnia cała w płomieniach. Mieszkańcy wioski polewali budynek czym się tylko da. Musiałem szybko coś wymyślić... Nie miałem przy sobie nic niezbędnego do ugaszenia. W pobliżu nie było ani jednego maga, więc nici z masowego gaszenia. Woda, którą przynosili mieszkańcy nie miała szans z potężnym snopem ognia. Po dłuższym czasie cała kużnia spaliła się. Rozglądnęłem się do okoła i zobaczyłem, że dwie osoby leżą na ziemi. Już chciałem do nich podejść kiedy jeden z wojowników podszedł do mnie i powiedział:

- Niech pas się nie zbliża, dla nich nie ma ratunku.
- Ależ dlaczego ? - powiedziałem ze strachem w oczach...
- Niewie pan co się tu stało ? - spytał ze ździwieniem wojownik.
- Niestety nie, ale mam zamiar się dowiedzieć.
- To było wręcz przerażające... Siedzielismy sobie wszyscy spokojnie przy ognisku, gdy nagle z tego kanionu koło młynu wyszedł wielki potwór, bardzo podobny do pająka, ale stał na dwóch kończynach... Bardzo szybko zbliżyl się do nas i zaatakował. Swoimi ostrymi pazurami trafił dwóch wojowników i ze swojej paszczy wyżucił ognistą kulę, która trafiła w dach kużni. Z pazurów tego stwora wyciekła dziwna wydzielina i doknęła tych zranionych wojowników, oni już niedługo umrą... - skończył opowiadać wojownik.
- A co się stało z tym stworem? - spytałem z ciekawością...
- Chwilę po tym uciekł i więcej go nie widziano... Jestem pewny na 100 procent, że ktoś go tutaj wysłał. Zrobił to tak przemyślanie...
- Dobrze, dzieki ci za informację... Trzymaj się. - powiedziałem i odszedłem od niego.

Jeszcze raz się rozglądnęłem w około i skierowałem się w stronę głownego dowodzącego armi wojowników w Daven...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Dialog wewnątrz "Pod Jastrzębiem" między Datterem (D), Altairem (A) oraz Laylą (L)]
D: Ooo... Altairze... no nie mów, że też wpadłeś na to ogłoszenie!
A: Najwyraźniej tak, Datter, znowu się spotykamy (śmiech)! Ale, ale widocznie nie tylko ja... (wskazuje na zaszytą w ciemności Laylę)
D: O! Bardzo dobrze.... Layla? Może dosiądziesz się do nas? Od dawna marzyłem o rozmowie z tobą...
L: Ach, to wy, no patrzcie, cóż za zbieg okoliczności. Oczywiście, w dzisiejszych czasach trudno o o miłą... konwersację!
A: No, no witaj Layla, nareszcie mam okazję porozmawiać ze sławną panią Tinnyer!
D: Tak.. dokładniej się nie przedstawiliśmy. Jestem Mike Datter - wojownik, który ma trochę nierówno pod sufitem (ale tylko trochę), a ten to Altair. Nie daj się zwieść jego... łagodną gadką.
L: Też jest świrnięty?
A: Ja? Co? W życiu!
D: Tylko kiedy musimy z nudów zabijać wampiry... Layla, powiedz mi... Walę od razu z mostu: co jest w tobie tak niezwykłego?
A: [wpatruje się z ciekawością w Laylę]
L: Prosto z mostu? Nie ma tak dobrze, słodziutki, ale skoro już trwa rozmowa.... Altair, oczy wyżej, proszę. Tinnyerowi od wieków mają zasadę - jeśli komuś ufasz, powiedz wszystko. Ale, bez urazy, panowie. Może jakąś wspólną misję na bandytów i nie będę miała nic do ukrycia...
A: Nic do ukrycia...hmm...ja się zgadzam!
D: Altair!.... Laylka czy ty aby nas nie kusisz? Jest w tobie coś.... nienaturalnego...
A: Taaak... eśli mamy ze sobą współpracować, to odkryj swą tajemnicę, a i my nie będziemy mieli przed tobą tajemnic...
L: Czy ty coś sugerujesz? Co do pierwszego pytania, kuszenie to mój sposób przetrwania. Tak jak waszym jest mord. Przykro mi, chyba mam to we... *milknę na moment po czym: * krwi.
D: We... krwi powiadasz...? Od dawna... czujesz to we... krwi? Czy twoja... krew... cię nie niepokoi?
L: (widocznie zmienia temat) Heh, no.... niestety, nie mogę powiedzieć za dużo, przynajmniej do zmroku. Może spotkamy się gdzieś potem?
A: Potem? Gdzie?
D: Altair! Cholera jasna, prawie jej nie znasz!
A: Dobra spokojnie, Datter, spokojnie!
D: A co do ciebie, Laylo... co tak nagle ci śpieszno? Coś... się pali?
L: Na razie nic.... Ale zaraz może. I tak mam jeszcze godzinę do wyjścia. Ale tu nie mogę wiele powiedzieć, wierzcie mi.
A: Dlaczego? W takim hałasie, uwierz mi, nikt nic nie usłyszy!
D: (patrzy się znacząco na Altaira) Hmm... dobrze Laylo. Zaufam ci... na razie. Brak zaufania to nic dobrego w czasie misji... to przez to tu jesteś, tak jak ja i Altair?
L: Można tak powiedzieć...
D: Tak czy tak, sugeruję na razie poczekać na naszego... "sponsora". Masz coś przeciwko dalszym siedzeniu w naszym towarzystwie?
L: W waszym? Skądże znowu! Dawno nie miałam tak długiej pogaduszki! Ciekawa jestem na co konkretnie będziemy polować...
A: Lalokontropy czy jakoś tak...
D: Eee.. tak: lykantropy.
L: Czyli to są ludzie zamieniający się w takie tam różne zwierzęta i tak dalej?
D: Altairze, zechcesz odpowiedzieć? Miałeś już styczność z tymi stworzeniami.
A: Taa...No więc...eee...lalokontoprusy....
D: Lykantropy... na miłość boską. Altair, czy ty aby na pewno nie wymyśliłeś sobie, że walczyłeś z kilkoma?
A: ...eee...no jaa...nigdy w życiu! Ja nigdy nie kłamię...no to...no dobra nie walczyłem!
D: No to doskonale... zadziwiasz mnie przyjacielu. Layla... może Ty wywołasz na mnie większe wrażenie?
A: (szepcze) Layla, ratuj moją sytuację, mów co to te lantkoportiusy!
L: Hehe.. cóż. W moich rodzinnych stronach animagowie, jak na nich wołaliśmy, potrafili przybierać kształty dzikich zwierząt. Dobrego lykantropa, kontrolującego swą magię nie szło rozpoznać!
D: Dobrze, doskonale.... jeszcze mamy sobie parę rzeczy do powiedzenia... cały czas mam wrażenie, że jest w tobie coś nienaturalnego. Jak na razie, lepiej poczekajmy w ciszy na naszego sponsora...
A: Mam nadzieję, że więcej zapłacą niż ostatnio....nędzne 12 sztuk złota ehh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Widzę, że ogłoszenie podziałało lepiej niż się spodziewałem... Widzę tu z 5 osób, a miałem nadzieję na przynajmniej jedną... Napisałem, że tylko jedna osoba może mi się przydać, ale może to i lepiej, ze przyszło więcej... Większa skuteczność i w ogóle... Ciekawe czy przyjdzie więcej... No, ale nie będę obijać w bawełnę - ci co liczyli, że łatwo zarobią, niech od razu wyjdą. Nie mam wiele pieniędzy i możliwe, że nic ode mnie nie dostaniecie... Prędzej raczej od Bedara, ale to raczej nieoficjalnie... Ale pokrótce opiszę wam sytuację: w tym mieście (możliwe też, że w innych) działa Bractwo Pazura - fanatyczni zmiennokształtni, którzy mają za zadanie rozpowszechnić chorobę lykantropii. Ja i pan Silvertil (ten siedzący przy barze) mieliśmy z nimi już do czynienia... Chociaż ja większy - wyciągnąłem łeb Allastora. Nadal było widać ślad po srebrnym amulecie na jego języku - Zabiłem Allastora (jednego z ich liderów) i teraz się mszczą na mnie. Ich jest zbyt wiele, więc wywiesiłem ogłoszenia. Więcej nic wam nie powiem, dopóki nie dowiem się, czy nadal jesteście zainteresowani...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Witaj generale. - przywitałem się z nim i podałem mu rękę.
- Witaj, witaj - odezwał się przerażonym głosem generał.
- Musimy mieć pewnośc, że ten potwór nas nie zaatakuję...
- ...nigdy nie będziemy mieli pewności. Tyle żołnierzy nie wystarczy do pokonania tego potwora! - wykrzyknął generał.
- Więc pozostaje nam się bronić i nie dopuścić do kolejnego ataku.
- Tak! Mam plan. - generał wstał i odwrócił się w strone wszystkich mieszkańców na placu koło kuźni:
- Słuchajcie mnie drodzy mieszkańcy! Nie pozostało nam nic innego jak obrona przed tym potworem. Sami nie damy rady. Musimy się bronić! Kobiety i dzieci przeniosą się do domu za kużnią. Będą ich pilnować dwoje z moich żołnieży, reszta ustawi się tutaj na placu i będzie oczekiwać potwora...Nie będziemy uciekać, musimy się bronić!

Wszyscy ludzie zaczęli się rozchodzić na swoje pozycję, a kobiety wraz z dziecmi szybko i sprawnie gnały ku domu za kużnią. W okół panowała głucha cisza... Gdy wszyscy czuwali na swoich miejscach dochodził już świt. Żaden z ludzi nie zasnął, bo bał się, że w każdej chwili może zaatakować stwór. Niewiedziałem co robić dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.05.2008 o 23:36, Deedi napisał:

[Tak, dalej jesteśmy zainteresowani]


[Deedi nie denerwuj mnie :) Po co to piszesz jako offtop ? Morze pyta się waszych postaci, a nie was :P]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wyjąłem z torby 30 wilczych skór i położyłem baronowi przed nos.
- Przelicz, powinno być 30, sir. – powiedziałem
Baron nic nie mówiąc zrobił to.
- Zgadza się – powiedział – oto twoja zapłata.
Dał mi 30 szt. Złota.
Trochę to mało jak na zaciętą walkę na śmierć i życie. Ale cóż lepsze to niż nic.
Podziękowałem i wyszedłem z sali audiencyjnej. Zastanawiałem się, gdzie mogę się przez spać. Wyszedłem na dziedziniec.
Robi się zmierzch, muszę się gdzieś przespać, bo nie mam zamiaru spać na ulicy, i to ze świeżo zarobionym złotem.
Szedłem szukając jakieś gospody. Nagle zaczepił mnie chłopak.
- Szukasz miejsca do spania? Nic trudnego choć za mną.
Ucieszyłem się bardzo, bo chłopak jak by spadł mi z nieba.
- A ilę za noc? – Spytałem
- 5szt. Złota – to bardzo tanio – rzekł.
- Jesteśmy wchodź do środka.
Jak chłopiec powiedział, tak zrobiłem. Wszedłem do gospody „Pod Jastrzębiem”. Było tam sporo wojowników, pijaków i innych hlejusów. Nie miałem czasu na biesiadowanie, więc podszedłem do karczmarza i spytałem go o pokój.
- Mogę gdzieś tu się przespać?
- Jasne. Masz klucz do pokoju numer 8. Na pewno go znajdziesz, jest tuż obok.
- Dobrze – wziołem klucz i poszedłem do pokoju.
Odtworzyłem kluczem dzwi wszedłem.
W pokoju było o niebo lepiej niż w tej „spalonej” gospodzie. Na ścianach były piękne malunki. Na ziemi był dywan, a koło łóżka 2 kufry, i biurko z krzesłem. Zrzuciłem miecz, torbę i zdjąłem zroję. Poszedłem spać…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ta noc była długa i przeraźliwa. Kobiety i dzieci nadal przesiadywały w domu za kuźnią, a żołnierze przynosili im pożywienie. Mężczyżni dostali do ręki broń, którą udało się uratować z pod płomieni i czuwali na warcie przed gruzami kuźni. Ja stałem razem z generałem i od czasu do czasu zamienialiśmy słowa o tym co się tutaj stało...

- Mów mi Dan - odezwał się nagle generał.
- Finnevan - odpowiedziałem i podałem mu ręke.
- Słuchaj, jeśli potwór zaatakuje jeszcze raz to, wioska długo nie przetwa, trzeba się z tąd ewakuować.
- Hmm...znam jedno dość obszernie miejsce na zachód z tąd - powiedziałem i pokazałem palcem w stronę wzgórz po lewej stronie.
- Jak wyglądają te tereny? - spytał generał Dan.
- Trawiaste pole, połowa naszej wioski, od Strony Daven znajduje się las, a od strony Kamiennych wzgórz dość wysokie góry, raczej nie grożą lawinami kamiennymi.
- A dzikie stwory ?
- Hmm...z tego co słyszałem to żeruje tam jeden Kamienny Golem. Tylko jeden. - powiedziałem drapiąc się po głowie i widząc zadowolenie w oczach Dan''a.
- Wyślemy tam mały oddział żołnieży, by sprawdzili teren, a my cierpliwie i czujnie poczekamy.
- Nie ma sprawy - odpowiedziałem na słowa Generała Dan''a i usiadłem koło drzewa obok kuźni.

Po dłuzszym czasie, przyszedł czas na obiad. Żołnierze przynieśli nam surowe mięso, które musieliśmy sobie ugotować. Rozpaliliśmy trzy małe ogniska i zaczęliśmy smarzyć mięso. Śladów potwora ani troche, więc atmosfera wśród ludzi poprawiła się znacznie. Po zjedzieniu obiadu mała grupka zołnierzy z pełnym wyposarzeniem broni ruszyła na zachód w strone "przyszłego obozowiska", a my razem z Generałem Danem dyskutowaliśmy na temat dalszego postepowania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Miałem zamiar udać się do Lorda w pewnej sprawie
ale napotkałem pewnego Palladyna

- Witaj od dawna cię szukałem muszę coś ci powiedzieć
- Tak o co chodzi ?
- Musze ci powiedzieć prawde o twoim Ojcu
- Jaką prawdę
- Twój ojciec był zdrajcą królewskich armii pomagał wrogom i za to palladani wysyłali listy gończe za jego głowę .
Zszokowany , tym sam nie wiem co zaprowadziło mnie do tawerny
gestem dłoni kazałem dać piwa mocnego piwa po chwili dała mi je do stolika zgrabna kelnerka
jednak teraz mnie to nie obchodziło nie mogłęm uwierzyć

[ Zmieniam charakter na Upadły Palladyn ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Halina była zdecydowana zostać , mówiłą że nie ruszy jej z miejsca nawet koń .
-POsłuchaj panienko jako zapłate dostałem twoją ręke , albo idziesz ze mną albo ci tę ręke odrąbie , zrozumiano!!!!! - krzyknął Darnok cały ten florak zaczął go wkurzać a szczególnie ludzie .
Dziewucha już bez żadnych oporów podążyła za najemnikiem , ruszyli do miasta w czasie drogi chłopi złorzyczyli dla wojownika to go jednak nie obchodziło miał plan odnośnie dziewczyny była młoda i głupia co w pewnym zawodzie dawało dobre prezdyspozycje do pracy .
Wiele razy próbowała nawiązać rozmowe jednak spotykałą się tylko z spojrzeniem które nic jej nie mówiło , nie wiedziała że idzie ku najgorszemu żywotowi jaki jest w mieście .
Po chwili byliśmy na miejscu , każdy szanujący się moczymorda powinien znać to miejsce i chociarz raz w życiu skorzystać z usług tej agencji , agencji towarzyskiej , Darnok wepchnął Haline do środka wywołało to małe zamieszanie lecz o to chodziło , po chwili pojawiłą się sama burdel mama .
-Co to ma być - zapytała drapiąc się po brodzie
-Ile byś za nią dała ?- powiedział najemnik
-Co ?! chcesz mi sprzedać dziwke , mam tu takich dużo
-Niewiele chcem
-Skąd ją masz
-Dostaęm jako zapłate jest z pełnym poparciem prawa moja i chcem ja sprzedać bo jako towarszyka jest bezużyteczna - Halina miała przerażoną mine
-Ech no dobrze brakuje tu świeżej krwi dostaniesz 60 sztuk złota za nią bo młoda
-Za ludzi zwykle młodych dostaje się więcej
-Nie wiem skąd ją masz , jak ją zdobyłeś oraz kim jest przymkne na to oko ale dam ci 60 sztuk złota
-Zgoda -Darnok pchnął Haline do przodu bramkarz stojący przy wejściu chwycił ją za ręke , po chwili znikneła na drzwiami jendak jej spojrzenie zostało by u każdego w pamięci .
Wnętrze burdelu było bardzo przyjemne , wszędzie stały krzesła i stoły jendak najbardziej rzucały się w oczy schody na góre tam gdzie konsumowano umowe między klijentem a pracowniczką , burdel mama przynosiła sakwe z zapłata .
-Masz 60 sztuk złota , gdybyś kiedyś chciał to jesteś tu uprzywielejowanym gościem - powiedziałą z sztucznym ciepłem
-Może kiedyś , żegnaj .
Najemnik wyszedł , po przeliczeniu pieniędzy skierował swe kroki do aptekarza wydając połowe kwoty zakupił Gentamicin Pharmachim specjalne zioła które pomogły by mu w regeneracji palców , zaczął rozglądać sie za tawerną .


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.05.2008 o 18:29, Clear napisał:

[ Maka1992 - co ja mam zrobic z zaklęciami? Nie było mnie od Piątku... ]

Zaklęcia są TYLKO dla magów, jak zresztą widnieje w regulaminie, czyli albo zmieniasz klasę i trochę historię, albo usuwasz zaklęcia i wykorzystujesz ich pkt. (Na razie nie poprawiłeś)

Do Valentina podszedł mężczyzna w czerwonej zbroi, twarzą pokrytą bliznami i z wytatuowanym szczurem na prawym ramieniu.
- Witaj, zabójco. - powiedział cicho - Reprezentuję bardzo wpływową organizację, działającą niemal w całym królestwie. W gospodzie "Pod Jastrzębiem" przebywa niejaki Tichondrius, zamierza on zrobić coś, co dla moich szefów nie będzie korzystne, a ja nie zamierzam sobie brudzić rąk. Spraw, aby jak najszybciej porzucił swe zamiary, najlepiej byłoby, abyś go nie zabijał, wtedy otrzymasz 75 szt złota. Straż królewska po ostatnich morderstwach w Twierdzy Vokdis zaczyna węszyć, najlepiej nie dawać im powodów, by zaczęła robić to również tutaj. Po prostu nastrasz gnoja, jeśli ten jeszcze nie wyniósł się z gospody. Jednak doskonale rozumiem, że będziesz musiał go zlikwidować, wtedy również nie obejdziesz się bez nagrody, tylko tym razem wynosić ona będzie 25szt złota. Zrozumiałeś polecenie? W takim razie żegnaj. - mężczyzna zniknął równie szybko jak się pojawił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[W tym poście Ja i ciapek533 łączymy siły i zaczynam działać wspólnie , bez sensu jest pisanie w grze forumowej o losach pojedyńczego bohatera ( to samo można robić na gramsajcie )]

Zaczeło się ściemniać było bezchmurnie więc na niebie zaczeły się pojawaić liczne gwiazdy z każdą chwilą ich przybywało ,ludzie zaczynali kończyć prace szli do domów lub tawern .
Darnok szedł krętą uliczką , szukał tawerny miał ochotę przepłukać gardło a co najważnijsze wyspać się porządnie , w mieście karczmy i tawerny były za drogie postanowił szukać czegoś mniej hałaśliwego i tańszego na obrzerzach miasta lub za jego granicami .
Minowszy wisielca przy jednej z bram miasta który informował o tym że władze w tej miejscowości są bardzo surowe względem przestępców , zobaczył w odali mały zajazd który nadawał się idealnie na tę noc .
Dochodząc do niego spotkał grupke najmemników którzy nie kryli się z tym że pracują dla barona , właśnie wracali z udanej misji wyrżnięcia kryjówki goblinów jeden z nich nawet podrzucał głowe jednej z istot .
Solidne drzwi z dębowego drzewa i stalowe okucia zdradzały że to porządny lokal , po wejściu nie czuło się typowego zaduchu i smrodu alkoholu właściciel widać dbał przybytek nie było żadnych rozbitych krzeseł lub podłamanych stołów tylko klijentela nie spełniałą wymogów , obok Darnoka siedziało 5 już całkowicie pijanych mieszczan każdy z nich miał przypasany krótki miecz do boku .
W odali zaś siedział jakiś palladyn pił ,dużo pił najemnik uznał że jest lepszym towarzystwem niż tamtych 5-ciu ,spytał się czy może sie przysiąść , on w odpowiedzi kiwnął głową Darnok miał ochote się z kimś napić , nieważne czy z kimś znajomym czy nie .
-Balthir- podał ręke palladyn , wojownik odrazu ucieszył się z tego przejścia na "ty".
-Darnok- odpowiedział najemnik , gestem ręki zamówił u karczmarza 2 piwa .
W czasie wielkiej popijawy obydwoje rozmwaiali na różne tematy : panienki , walki , wojny pomiędzy mrocznymi elfami a ludzmi , vódka - jednak Darnoka najbardziej zaciekwail los palladyna .
Balthir uczony od małego u najlepszych fechmistrzów , pragnał stać się tak jak jego ojciec wielkim palladynem , w czasie nauki z jednej z wyprawy nie wrócił jego ojciec ponąć został zabity przez orki , od tego czasu Balthir służył w królewskich koszarach walcząc w imie zasad i pamięci ojca .
Do dziś , tego wieczoru Balthir spotkal swego dawnego przyjaciela który szukał go od dawna by powiedzieć prawdziwą historie jego ojca , rodzic młodego palladyna był poszukiwany listem gończym za zdrade i kolboracje z wrogami królestwa ,palladyni uznali go za upadłego lecz postanowili wychować jego syna zgodnie z duchem zasad kłamiąc przy tym dla Balthira że został zabity przez orki .Przez długi czas syn upadłęgo palladyna myślał działał i czuł tak jak chcieli palladyni , manipulowali nim jak zabawką która wierzyła w ich kłamstwa i wyznawała ich poglądy .Teraz gdy Balthir uświadmił to sobie wszystko nie widział powodów by trzymać się dalej kodesku oraz zasad wyznawanych przez palladynów/kłamców któzy przeczyli swej ideji na każdym kroku .
-Wiesz że za to zostaniesz uznany za upadłego paladyna ?-zaptyał Darnok .
-I co z tego , oni wszyscy są upadli cały czas kłamią i oszukują innych by utrzymać się na pozycji -odpowiedział dopijajać kufe .
Obok nas pojawił się jeden z piątki pozostałych klijentów karczmy , machał ramionami w wyzywającym gęście .
-No co za debil -Pomyślał Darnok i rzucił w niego kuflem trafił w usta padł jak kłoda plując krwią .
-Ty mojego przyjaciela bijesz ty chędożony śmieciu - ryknął któryś z pozostałej 4-ki i wyciągnał miecz .
Balthir i Darnok wyciągneli miecze ,mimoi iż byli jeszcze w miare trzezwi to tamtych było 4-ch .
-Spokój , żadnych burd w moim lokalu - krzyknął karczmarz , w tej chwili jeden z pijaków rozciłą mu głowe mieczem , reszta rzuciłą się na nas .
Balthir zaszarżował na pierwszego z nich tnąc w brzuch , brak koncetracji przeciwnika zaskutkował tam że już nie żył , najemnik zaś podchodząc pare kroków wykonał skok i ciał w powietrzu koleś jak kuła dopiero przy końcu zdał sobie sprawe że jest atakowany padł z rozerżniętą piersią , upadły palladyn w tym czasie dobił wstającego mieszcznina który dostał kuflem .Został jeden , który zaczłą uciekać Balthir ruszył za nim ,Darnok zaś zatakował ostatniego który właśnie kończył przeszukiwać ciało karczmarza , cięcie w plecy bylo zbyt słabe by zabić po chwili jednak pijak mial przecięte gardło .
Po chwili wrócil Balthir .
-Trzeba zatrzeć ślady , znajdż jakąs pochodnie a ja rozleje alkohol puścimy ten zajazd z dymem
-Dobra -odpowiedział najemnik
Darnok długo nie musiał szukać pochodnie były pod kredesem w kuchni , zapalił jedną i wszedł do głownej sali ,Balthir wszystko już przygotował , dał gest ręką by wyjsć , wział przy okazji mieszek karczmarza .
Wojownik wrzucił pochodnie i zamknał sobą drzwi jednak to nie był koniec kłopotów .
-Zapłacicie za to ,psy - ryknał strażnik widząc całe zamieszanie .

[Dalszy ciąg dopisze Kook ]


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Obudził się.
Pierwszym, co poczuł był ból. Ból wszechobecny. Ból, który zdawał się promieniować z każdego prawie miejsca jego ciała.
Gdy tylko jego umysł odzyskał jako tako władzę nad członkami ciała zorientował się, że leży. Gdzieś.
W każdym razie nie na placu, bo na to było za miękko i nie było słychać gwaru. Żaden powiew wiatru nie musnął też jego skóry.
Poruszył się i jęknął. Próbował otworzyć powieki. Nie udało mu się za pierwszym razem, lecz mimo to próbował dalej, aż w końcu zobaczył światło dnia codziennego.
Syknął z bólu, gdy zaatakowało jego oczy i wbiło się w mózg. Natychmiast odruchowo zamknął powieki.
- Ciii..- Usłyszał dziewczęcy głos- Jesteś u przyjaciół, leż spokojnie.
Poczuł jeszcze, jak ktoś delikatnie obmywa mu twarz. Potem osunął się w sen.
***
Od tego razu budził się od czasu do czasu.
Nieraz z krzykiem, innym razem próbował delikatnie się poruszać. Czynił postępy.
Jak powiedziała mu pilnująca go dziewczyna powinien już nie żyć. Pchnięto go parę razy nożem, i rozbito głowę. Więcej dowiedzieć sie nie zdołał, gdyż co chwila zapadał w sen.
***

- Powiedz mi- Zapytał cichym głosem- Jak długo...
- Jak długo tu jesteś?- Przerwała, a kaskada blond włosów rozlała się na jej plecach- Dwa tygodnie...Dwa tygodnie, odkąd mój Ojciec i ja znaleźliśmy Cię w rynsztoku porozbijanego.
- Dwa...?
- Tak dwa, a teraz śpij...
- Ale...
Położyła mu palec na ustach.
- Śpij...Śpij...
Usnął i śnił o jej niebieskich oczach.

***

Pochyliłem się nad miską i w milczeniu ugryzłem kawałek chleba. Anna, jak nazywała się niebieskooka dziewczyna jeszcze nie przyszła. Od mojego pierwszego przebudzenia minął tydzień. Czułem się zaskakująco dobrze, jak na kogoś, kto jeszcze niedawno dostał parę razy nożem.
Prawdę mówiąc dzisiaj był pierwszy taki dzień i zacząłem już myśleć nad wyjściem do miasta i zakwaterowaniu się gdzieś, lecz najpierw musiałem odwdzięczyć się domownikom. Szczególnie Panu Domu, jak nakazywał dobry obyczaj, jednak ani razu go nie widziałam. Dzisiaj, skoro wstałem postanowiłem go znaleźć.
Szmata zastępująca wejście do pokoju rozchyliła się i weszła Anna ciągnąc za sobą jakiegoś starca.
Miał przewiązane wstążką oczy i zmierzwioną, siwą brodę. Szedł zgarbiony, a lewą rękę, tę za która nie trzymała go Anna opierał na lasce.
- Och, dobrze, że wstałeś- rzekła do mnie- Razielu, poznaj mojego ojca.
Szybko wstałem i pokłoniłem się mu.
- Witam. Jestem ogromnie wdzięczny, za pomoc, którą mi Pan okazał, sai
Stary człowiek zwrócił do mnie głowę. Chciał coś powiedzieć, lecz rozkaszlał się straszliwie. Z przerażeniem zorientowałem się, że prawdopodobnie starzec ma już tylko parę dni przed sobą.
- Witaj, młody Palladynie- rzekł. Głos miał zachrypnięty.- Ciesze się, żeś zdrów.
Rozkaszlał się jeszcze bardziej i ze stęknięciem usiadł przy stole. Obok niego na ławie przysiadła córka.
- Skąd Pan wie, że jestem Palladynem?- zagadnąłem.
Mocniej zacisnął ręce na lasce.
- Wszędzie poznałbym ten tatuaż, który nosisz na lewym ramieniu. Sam mam podobny...Tak, tak byłem kiedyś taki jak ty, dopóki...Ale nie, to historia na inną okazję. teraz chciałbym, abyś mnie wysłuchał uważnie. jestem kupcem, lecz moje dni dobiegają już końca. Nie, nie protestuj, bo to nic nie da. Dwa miesiące temu straciłem wzrok. Niedługo nie będę mógł utrzymać córki. Wzięliśmy Cię pod nasz dach, więc jesteś nam coś winien...
- Wiem.- Odparłem- I z chęcią się tego podejmę...Ale, przecież trwa wojna i...
Starzec przerwał mi niecierpliwym ruchem ręki.
- Wojna skończyła się rok temu...Przynajmniej TA wojna. Nie podejmuj decyzji teraz. To jest tylko moja prośba. Jeśli powiesz ,,nie"- zrozumiem.
Wstał powoli i skierował się do drzwi. Anna ruszyla za nim pozostawiając mnie w rozmyślaniach nad swym losem.
jak na razie dręczyło mnie tylko jedno pytanie:
Gdzie ja, u licha zgubiłem rok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Poprawiam swoją karte postaci: ]

- Imię: Finnevan Annisiel
- Rasa: Leśny Elf
- Klasa: Mag
Historia Postaci: Już od małego zafascynowany magią Elficką. Urodzony w małej mieścinie na terenach Elfów, powoli dorastał jako młody Druid. Po śmierci jego rodziców pozostał sam, zdany tylko na siebie... Gdy dorosnął dołączył do pewnej tajemnej grupy Magów, która szybko się rozpadła rozprzestrzeniając się po całym świecie... Po paru latach Finnevan przeniósł się do małej wioski Daven i tam dalej praktykuje magię... Nie uczestniczył jeszcze w żadnych z wojen, ale jest gotowy na nowe wyzwania w jego zyciu.

Charakter: miły, opanowany, rozważny, pomysłowy, ambitny, zawzięty, uparty


Wygląd: wysoki, szczupły, długie jasne włosy, wiek 30 lat, niebieskie oczy, ostre zarysy twarzy, długie, szpiczasne uszy.


Miejsce rozpoczęcia gry: wioska Daven

Ekwipunek: Kij (2), Trzydniowa porcja żywności (1), Szata Maga (3), Światło (1), płomień (wzniecenie i gaszenie) (2)


[ Teraz wszystko kratkujemy jak bym był magiem, druid odchodzi w niepamięć ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślałem że będę sam polował na lykantropy... A tu taka niespodzianka. Nie lubię się dzielić morderstwem. Wyruszam za miasto. Gdy wsiadłem na moją czarną konicę [jak sie nazywa samica konia? :P] Karin, Wyruszyłem za miasto. Zobaczyłem ludzi, których wcześniej widziałem juz w mieście. Widać było że są wycieńczeni, a straż ich atakuje.

Jednym skokiem pojawiłem się przy pierwszym strażniku, ten wyglądał na silnego. Wyjąłem obydwa moje sztylety. Skoczyłem, z zamiarem wbicia moich ostrzy pomiędzy luki w zbroji. Pomysł ten okazał się fiaskem, gdyż pierwszy sztylet skrzyżowałem z lekkim mieczem przeciwnika, i chcąc drugi wbić w jego ciało, ten kopnął mnie w brzuch płytowym butem, i naciął moje ramię.Silny jest... Jak dobrze że zrobiłem unik, nie miałbym ręki...Wtedy zdenerwowałem się (nie okazując tego). W chwilę pojawiłem się za plecami przeciwnika, i zastosowałem na nim grę psychiczną. Zacząłem wymierzać sztyletami ślepe ciosy, które nie trafiając, lub napotykając zbroję w niczym mi nie pomogły, lecz...Oponent był wyraźnie zdezorientowany, a nawet przestraszony. Wykorzystałem tą sytuację, i jeden sztylet wbiłem mu w lukę w zbroi, co zaowocowało głębokim zranieniem przeciwnika w pachę. Ten wrzeszcząc z bólu, zatoczył się, wtedy ja skoczyłem za niego, i poderżnąłem mu gardło. Przeciwnik dusił się jeszcze w ostatnich drgawkach życia, gdy ja otrzepałem brud z płaszcza, na jego twarz. Zmierzałem właśnie do drugiego strażnika. Uświadomiłem sobie że przez cały czas próbował dostać się do dwóch ludzi których wcześniej spotkałem, lecz oni barykadowali się wśrod zgliszcz tawerny. Jednym skokiem doskoczyłem do niego, i zauważyłem że jego zbroja nie jest wykonana z metalu, i łatwiej będzie go pokonać. Nie miałem jednak ochoty na walkę, dlatego po chwilowych unikach, skoczyłem za jego plecy, złapałem go za szyję i ukróciłem go o rękę w której trzymał miecz. Natychmiast uciekł krzycząc "Będzie nagroda za wasze głowy! Przysięgam!"

[Konrad, ty i Ciapek niszcząc tawernę znaleźliście po 10 złotych monet na głowę. Od teraz mam trochę przerypane, bo jest nagroda za mój łeb :P]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dochodził wieczór. Nie widać było wojowników, którzy udali się pod Kamienne wzgórza by zbadać teren i poinformować o tym generała Dana. Siedziałem sobie spokojnie przy ognisku i ogrzewałem zmarznięte dłonie. W okół panowała cisza, pomyślałem ile to jeszcze potrwa?. Miałem na myśli oczekiwanie na powrót wojowników i przeniesienie się pod kamienne wzgórza.

- Finnevan!!! - odezwał się gruby głos za mną. Oglądnąłem się, wstałem i podszedłem do wysokiego mężczyzny.
- Tak ? - zapytałem z nie pokojem.
- To dla ciebie - mężczyzna wręczył mi list. Otworzyłem go i zaczęłem czytać...

Finnevan Annisiell
Drogi panie Annisiell, ja Sam Franco pragnę pana poinformować,
z prośbą o stawienie się do mnie do miasteczka Vangok...
reszte dowie się pan na miejscu.
Dozobaczenia.
Sam Franco.

Byłem strasznie zdziwiony. Zobaczyłem, że człowiek odchodzi, więc podszedłem do ogniska i zaczęłem rozmyslać o tym co zawarte jest w tym liście. Z tego wszystkiego miałem w głowie wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[No super , jestesmy ścigani heheheh ]


[Aktułalna lista graczy wraz z linkami do opisów postaci .]

1 . Rusty Mike - jako Mike Datter- http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=2
2 . Hunter 07 - jako Anglin Silvertil - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=3
3 . burczynski - jako Raland Aroth - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=35
4 . kabak5 - jako Derdon Arish - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=8 -
5 . Clear - jako Finnevan Annisiel - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=295
6 . deif33 - jako Daelan Anithius - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=10
7 . BesserSchnitt - jako Lenwe - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=13
8 . Viear - jako Vendor Warros - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=14
9 . Deedi - jako Altair - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=33
10 . Smoczy Wilq - jako Blath - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=32
11 . ciapek533 - jako Balthir - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=34
12 . Konradrębkowski jako Darnok - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=39
13 . morze jako Tichondrius - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=66
14 . Kook jako Shas Kar"Kais - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=83
15 . Samurai Nobuke jako Valentin Eshen - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=221
16 . cedricek jako Raziel - http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=37398&pid=280

Zostały jeszcze 4 miejsca wolne .

Obecni Mg
Maka1992- głowny Mg gg- 7453759
Rusty mike -zastępca gg - 7681549
Hunter - zastępca gg - 4551162
KooK - zastępca gg - 8105573

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować