Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Wesołe miasteczko było wspaniałym miejscem, cały ten park rozrywki był pełen różnych ludzi. Grupki "ziomali" bujające się po lekcjach po różnych miejscach, żebrzący pod śmietnikami biedacy, samotni kawalerowie poszukujący wrażeń, była nawet dyskoteka, co prawda w tych wczesnych godzinach niemal pusta, ale gdyby towar nie chciał zejść to można poczekać do wieczora i z łatwością rozpylić cały towar po ludziach.
- Żyć, nie umierać. - wesoło powiedział Javier siedząc na ławce wcinając watę cukrową. Towaru zostało mu już naprawdę niewiele, ("chyba spylę to po drodze na melinę...").

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A nie mówiłem, że wydarzy się tutaj jakieś zabójstwo? No i proszę, miałem rację. Większość nawet nie zwróciła uwagi na moje przepowiednie i dalej przechodzi nad tym zdarzeniem do porządku dziennego. A dziś przepowiadam następne zdarzenia:
Ślepa ręka sprawiedliwości boginii Temidy próbowała będzie wypełnić to, do czego została przeznaczona. Lecz powiadam wam, gwiazdy nie są stałe, nie wiadomo, czy się to jej uda. Wysłannicy Śmierci będą próbowali odrąbać jej palce. Gwiazdy ponownie nic nie mówią o tym jak to się skończy. Wiedzcie jednak śmiertelnicy, że nawet bez palca Sprawiedliwość może zwyciężyć.
I zwycięży.
Was bando ćpunów i dilerów należy jak najszybciej zamordować. Hmmm was? Was i mnie. Im więcej nas zostanie zamordowanych, tym większe zwycięstwo Sprawiedliwości. Poddajmy się przeznaczeniu. Nie walczmy z Nieuniknionym !
Spójrzmy w stronę Większego dobra i nie grzeszmy więcej !
Nie klnijmy, nie kłóćmy się. Przez to nie zostanie nam dane miejsce w królestwie po śmierci.
Tak, Ciebie to się tyczy przede wszystkim panie Wayzin. Do piekła pójdziesz ! Porzuć swój język i nawróć się. Nie nazywaj bliźniego Konstantinusa fagasem, a bliźniego qrexa kutasem. Zaprawdę powiadam ci, nie minie parę dni, a ktoś wsadzi ci go do buzi przystawiając pistolet do skroni, pociągając za spust i kończąc twój żywot. Taka agresja, tak nieładnie. Kto uczynił szkodę małą, może uczynić większą. Czyż to ty nie mogłeś zamordować naszego Brata Verrnio?
Albo panie Windows. Czyż nie uważasz, że obrzydliwym grzechem jest szprycować w czasie sesji studentów narkotykami? Czyż wiesz ile zawałów serca możesz tym spowodować? Czyż wiesz ile rodzin rozbijesz? Zastanów się bracie nad sobą, póki jest jeszcze czas. Nie wahasz się truć studenckiej braci, a czy zawahałbyś się udusić Brata konkurującego z interesach? Śmiem wątpić ! Bracie, jeśliś niewinny, choćby jutro na wieczorną mszę, aby pomodlić się za duszę tragicznie zmarłego Arrniego !
Konstantinusie ! 5.30 a tyś na nogach. Czyż masz coś na sumieniu, co nie pozwalałoby ci zasnąć? Czyż adrenalina po spowodowaniu przez Ciebie śmierci naszego brata nie umożliwiła Ci zmrużenia powiek? Czyż trzaśnięcie drzwiami nie jest spowodowane jej resztkami wciąż obecnymi po wczorajszym morderstwie w Twoim organizmie? Już nie raz widziałem takie sytuacje. Pierwsza morderstwo w życiu, myślał, że pieniądze nie śmierdzą, a tu proszę. Czyżby wyrzuty sumienia?
Isidurze, czyś nas nie opuścił na cały dzień, aby nie rzucać się w oczy i nie pokazywać swoich nerwowych ruchów po tym, co się wczoraj stało? Czyż podobnie jak Konstantinusa nie zaczęły cię ruszać wyrzuty sumienia?
Avalonie, czemu przemykasz się cichaczem między nami? Mam dobry wzrok, dobry słuch i widzę twoje dziwne zachowanie. Unikasz nas, czyżby twe ubrania czerwone od krwi Arrniego mogłyby nam coś o tobie powiedzieć. Coś, o czym nie chciałbyś, abyśmy wiedzieli?
Kindziuxie, wczoraj zginął nasz niewinny brat, a ty niczym nie przejmując się sprzedajesz dalej narkotyki bez refleksji, czemu Arrni jest już na drugim świecie? Czy tylko sprzedanie 200 gram proszku i portfel pełny gotówki cię interesują? Tak? A więc dla tego portfela nie miałeś wątpliwości, aby pozbawić naszego Brata życia. Ognie piekielne za takie czyny dosięgną cię, po śmierci. A jeżeli żeś sprawcą tego nieszczęścia, oby dosięgła cię ona jak najszybciej.
Bracia, nawróćcie się. Nawróćcie póki możecie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.02.2011 o 16:57, windows00 napisał:

- Te, po meksykańsku nie rozumiesz? - zakrzyknął win0. - Mówiłem Ci, żebyś się stąd zmywał.
To mój teren i wszystkie dochody stąd są moje.


- Odwal się specjalnie poszedłem sam by nikt nie właził mi w drogę, poza tym gdzie jest napisane, że to twój rewir?! Chyba na czole! Burknął Martinez.

Dnia 04.02.2011 o 16:57, windows00 napisał:

- To Cię nauczy szanowania granic idioto!


- Nie bądź taki do przodu koleżko i oddawaj moją kasę, ja je zarobiłem ty nic nie sprzedałeś więc, się wal, to nie moja wina, że łazisz za mną jak jakiś szpieg. Północna część miasta wraz ze wszystkimi szkołami,akademikami i innymi budynkami są moje! Krzyknął wściekły Martinez po czym rzucił się na niego odbierając kasę.

- A teraz bierz się do roboty złodzieju jeden i nie pokazuj mi się na oczy. Mówiłem Północna część miasta należy do mnie,nie do ciebie!
- Zamiast się burzyć byś pomógł, a nie do przemocy uciekać bo tobie się nic nie udało sprzedać. A ja nie będę ze swoich dokładał.

Martinez wkurzony poszedł do domu.Gdy wszedł trzasnął drzwiami i ruszył w stronę kuchni, bo był głodny jak wilk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie spodziewałem się, że interes będzie szedł tak marnie - pomyślał Roman i wziął haust wody.
Ta robota mnie wykończy, sami popieprzeni ludzie w okolicy, którzy chętniej tylko od brania narkotyków wymachują pukawką. O, chyba mam następnego klienta! Gość wygląda na dzianego sądząc po szykownym białym garniturze i złotym wisiorku niedbale ukrytym pod koszulą. Zaraz, gość wyjmuje spluwę!
- Masz do jutra wynieść się z tego miasta. Ja nie żartuję. Roztrzaskam ci ten meksykański łeb, jeśli tego nie zrobisz. Wyraziłem się jasno. A teraz spieprzaj stąd! - powiedział tajemniczy mężczyzna.
Roman był zdezorientowany. Odwrócił się i powolnym krokiem ruszył przed siebie, nie oglądając się. Skręcając za róg, zauważył, że facet wszedł do sklepu z bronią. Nieopodal była ślepa uliczka, więc wszedł w nią i czekał, aż gość pojawi się w tych okolicach. Miał nadzieję, że w tą stronę pójdzie. Musiał go zabić, nie miał innego wyboru. Czekał cierpliwie kilka minut, aż w końcu dziwny jegomość wyszedł zza rogu. Szedł zdecydowanym i szybkim krokiem. Gdy zbliżał się do ślepej uliczki, Roman wyskoczył z pistoletem skierowanym w jego głowę.
- Co ty odpierdalasz? Czy ty wiesz, kim ja jestem? Jeśli mnie zabijesz, to jeszcze dziś moi ludzie będą cię szukali po całym mieście! Nie spoczną, dopóki nie przypłacisz swojej zbrodni śmiercią!
Jasne, gość łże jak z nut.
- Ruszaj dupsko w stronę tego zaułka.
- Już jesteś martwy. Poczekaj tylko, aż... - w tym momencie został przez Romana ogłuszony.
Meksykanin przeszukał go szybko; znalazł spluwę, portfel i telefon komórkowy. Upchnął mu do kieszeni dwa woreczki z pięcioma gramami kokainy każdy, wziął znalezione przy nim rzeczy i zadzwonił na policję, zawiadamiając o zaoferowaniu mu kokainy przez mężczyznę w białym garniturze. Podał współrzędne i ulotnił się stamtąd, nim gliny przyjechały. W tym czasie facet odzyskał przytomność. Łeb go bolał, czuł guza na potylicy. Wstał, otrzepał ubranie i odruchowo sprawdził swoje kieszenie. Zdał sobie sprawę, że diler go okradł, pozostawiając mu tylko... Wyjął z lewej kieszeni spodni szeleszczącą zawartość. W tej samej chwili nadjechał radiowóz policyjny i gość został aresztowany. Nazywał się Ernesto Hernandez.
Roman po tym incydencie postanowił wrócić do kryjówki. Był zmęczony i zestresowany, a do tego interes nie szedł.
Następnym razem będzie lepiej - pomyślał, przekraczając próg domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Już u progu domostwa usłyszał głos jakiegoś ćpuna, który chyba przedawkował towar, bo bredził niemiłosiernie.
- Nie klnijmy, nie kłóćmy się. Przez to nie zostanie nam dane miejsce w królestwie po śmierci. Tak, Ciebie to się tyczy przede wszystkim panie Wayzin. Do piekła pójdziesz ! Porzuć swój język i nawróć się. Nie nazywaj bliźniego Konstantinusa fagasem, a bliźniego qrexa kutasem. Zaprawdę powiadam ci, nie minie parę dni, a ktoś wsadzi ci go do buzi przystawiając pistolet do skroni, pociągając za spust i kończąc twój żywot. Taka agresja, tak nieładnie. Kto uczynił szkodę małą, może uczynić większą. Czyż to ty nie mogłeś zamordować naszego Brata Verrnio?
- Jak mnie nazwałeś, ciulu? Od tych prochów pomieszało ci się w głowie. Jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie inaczej niż Roman, to zostaniesz unicestwiony. Jestem wkurwiony, miałem ciężki dzień. Ty to tylko pogarszasz swoimi teoriami spiskowymi. Nic przez cały ten czas nie zrobiłeś, nie sprzedałeś ani grama! Chcesz, żeby szef nas pozabijał? Więc zamknij tą mordę i zacznij dilerkę. Poza tym o co ci chodzi z tym Verrniem? Pierwsze słyszę, że nie żyje. Albo ostatni się o wszystkim dowiaduje, albo wiesz więcej od innych. Skoro nie żyje i słyszę o tym od ciebie, to może sam go zabiłeś i próbujesz wzbudzić w innych wyrzuty sumienia swoim moralizatorskim pieprzeniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.02.2011 o 17:53, Isildur napisał:

Martinez wkurzony poszedł do domu.Gdy wszedł trzasnął drzwiami i ruszył w stronę kuchni,
bo był głodny jak wilk.

Win0 spokojnie wrócił do domu. Nie zachowywał się podejrzanie, co pewnie uspokoiło Martineza.
Tymczasem win0 spokojnie wszedł do jego pokoju i zaczął szukać swojej kasy.
Nagle do pomieszczenia wszedł jego lokator i zastał intruza z plikiem banknotów.

- Co do cholery?!?!

Win0 złapał butelkę i zrobił tulipana, przystawił go do gardła Martineza:

- Nie pogrywaj sobie ze mną gówniarzu. Wszedłeś na mój teren, przeszkodziłeś mi w pracy i ukradłeś kasę. Jeżeli rodzice nie nauczyli Cię respektowania umów, to ja to mogę zrobić. Ja Ci się w robotę nie wpieprzałem, to i Ty tego nie rób. Wejdź mi jeszcze raz w drogę, a będzie jak w starożytności - złodziejowi utnę rękę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.02.2011 o 18:12, windows00 napisał:

- Nie pogrywaj sobie ze mną gówniarzu. Wszedłeś na mój teren, przeszkodziłeś mi w pracy
i ukradłeś kasę. Jeżeli rodzice nie nauczyli Cię respektowania umów, to ja to mogę zrobić.
Ja Ci się w robotę nie wpieprzałem, to i Ty tego nie rób. Wejdź mi jeszcze raz w drogę,
a będzie jak w starożytności - złodziejowi utnę rękę.


Martinez się otrząsną i poszedł za Win0 po czym złapał go za rękaw.
- Ejj coś się Tobie nie pomyliło kurduplu?! Nie dość, że nic nie sprzedałeś to jeszcze masz czelność wchodzić do MOJEGO pokoju i grzebać w MOICH rzeczach i zabierać moją kasę, którą ja zarobiłem! Nie tak bawić się nie będziemy, Północna część miasta jest moja i to Ty wlazłeś na moje terytorium! Oddawaj kasę kurduplu! - Wrzasnął wściekły Martinez
- Odwal się! Krzyknął Win0
- Sam tego chciałeś!

Martinez sięgnął leżący nieopodal nóż i przystawił nóż do szyi Win0, po czym sięgnął do kieszeni wyciągając swoją kasę odbierając jego towar.
- Teraz albo dasz mi spokój, albo nie odzyskasz towaru a wtedy będziesz miał problem. Jeśli zostawisz mnie w spokoju towar Tobie oddam przed przyjściem szefa, jasne?! - Wrzasnął Martinez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Poszło znakomicie - pomyślał Miguel licząc przy tym pieniądze zarobione ze sprzedaży kokainy. Wszedł do meliny i udał się do swojego pokoju. Rzucił plecak na łózko, po czym zamierzał trochę się kimnąć, gdyż od rana był bardzo zmęczony. Usiadł na łózko, rozejrzał się wokoło. Na ścianie wisiał obrazek Matki Boskiej z Guadelupe, na parapecie stały kwiatki. Brzydkie, jak wszystko w tym domu. Wtem usłyszał czyjeś krzyki.
- A Ci znowu swoje - pomyslał. Wyszedł na korytarz i udał się w kierunku pokoju awanturników. Drzwi były otwarte. Pojawiając się w progu ujrzał Win0 przystawiającego ostrą stłuczoną butelkę do szyi Martineza, który bronił się nożem. Zapytał win0:
- A Tobie utnę język, jak się nie zamkniesz. Sprzedałeś coś dzisiaj w ogóle? Zamiast rozprowadzać towar tam, gdzie nie zrobił tego Martinez, płaczesz jak panienka.
- Nie chciałbyś wiedzieć, co robimy z panienkami - zaśmiał się na odchodne, po czym zniknął za rogiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Śmiało, podcinaj gardło! Widać, że masz ze mną problem. Nie potrafisz dostosować się do zasad, więc rób to po całości. A jak tego nie zrobisz, znaczy, że nie masz jaj i niedługo wezmę co moje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.02.2011 o 18:41, windows00 napisał:

- Śmiało, podcinaj gardło! Widać, że masz ze mną problem. Nie potrafisz dostosować się
do zasad, więc rób to po całości. A jak tego nie zrobisz, znaczy, że nie masz jaj i niedługo
wezmę co moje.


- Nie, nie jestem mordercą walczę o swoje to co ty bezprawnie mi zabierasz! Nie ja siebie zaatakowałem i okradłem tylko ty mnie, więc wyluzuj, siedzimy w tym wszystkim razem, więc albo będziemy żyli w zgodzie albo nadal się między sobą kłócili,bili i nie wiem co jeszcze. Masz tutaj połowę kasy i swoje prochy. A teraz daj mi święty spokój idę coś zjeść! Burknął Martinez,po czym oddalił się do kuchni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kłótnie, które odbywały się od samego rana nie dotyczyły Filipa, więc on nie brał w nich udziału. Bardziej zastanawiał go wąsaty gringo siedzący teraz w kącie pokoju. Odkąd sprawy się popieprzyły, tamten nie odezwał się ani razu. Ze spokojem obserwował tylko co robią inni.
- Ja idę spać, ale jakby co to załatwcie tamtego wąsatego- powiedział Filip, po czym padł zmęczony na łóżko.

********

Lincz---> vorakam

********

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Miguel przysłuchiwał się Filipowi i zdawał sobie sprawę, jak dużo racji ma ten gość.
- Koleś prawie w ogóle się nie odzywa. Jest dziwnie cichym osobnikiem. Jestem skłonny oddać na niego swój głos.

############

LINCZ ---> Vorakam

############

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tulio wrócił do meliny, zadowolony z dobrze wykonanego obowiązku. Sprzedawanie koki małolatom okazało się prostsze, niż kradzież lizaków dzieciom - co chwila udawało mu się znaleźć nastoletniego pozera, który chciał pokazać kumplom jaki to on jest gangsta. Bułka z masłem.
W środku zaczęło sie coś dziać - Martinez i win0 o mało się nie pocięli, a Filip i Miguel postanowili zlinczować Bogu ducha winnego (póki co) Vorakama. Postanowił wziąć jego stronę:
-No panowie, ale o co chodzi? Zachciało się wam przyjacielskich pogaduszek z dopiero co poznanym facetem? Na jego miejscu też bałbym się odezwać, patrząc na to, co tu się dzieje. Poczekajmy jeszcze na rozwój wydarzeń, do wieczora jeszcze dużo czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Proroku proroku, ty się k*rwa weź za robotę bo też tak skończysz jak nic nie będziesz robił. Sam ciężko zapier*alam, handlując w dzielnicach nie dających szans na przeżycie nowym, ale jednak utarg to tam mają. Antonio dzisiaj mnie nie zabije bo ja swoją normę w przeciwieństwie do siebie wykonałem, a teraz to jest najważniejsze. Ciało powiadasz? a co to dziwnego codziennie giną ludzie, a każdy kto tu jest wie że śmierć nie jest najstraszniejsza przy obracaniu "białą śmiercią". byłeś kiedyś w więzieniu? więc się nie odzywaj. - po wyrzuceniu z siebie złości kindziuk wziął butelkę zimnego piwa i wypił ją prawie natychmiast.


Widzę że jest nastrój linczowania Vorakama, ale jednak jak dla mnie nie ma sensu tego robić bo skoro olewa grę to jak nie odda głosów to zostanie wyeliminowany automatycznie ,więc po co marnować głos na kogoś kto i tak raczej odpadnie.


A teraz pora na pierwsze przymierzenie się do linczu, i jak na razie mam jednego podejrzanego. Niby bardzo dobrze odgrywa swoją rolę jednak wszystko co napisał jest pełne sterylności, więc z braku lepszych argumentów


******************
Lincz -----> win0
******************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czy głosowanie na kogoś, kto się w ogóle nie odzywa to nie jest pójście na łatwiznę i stracenia jednego dnia gry?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Huanos miał dość jałowych kłótni z Romanem. Przybył tu przede wszystkim po to żeby wyjść na jakąś prostą. Romanem mógł się zająć najwyżej po wykonaniu powierzonego im zadania. Zresztą jeśli Roman dalej będzie się zachowywał tak jak w chwili obecnej to pewno nie doczeka momentu zakończenia zadania(nie wspominając o spotkaniu z kumpalmi Huanosa w wiezieniu) Szkoda pary na tego typu kolesi. Trzeba się przede wszystkim skupić na celu. Kto wie co może odstrzelić innym członkom tego dziwnego zespołu?Mogą pozabijać konkurentów dla większej zapłaty na koniec. Czas pokaże.

**************
Jeśli vorkam dalej będzie grał tak jak gra obecnie( czyli wcale) to sam się skasuje. Mafia sama powinna go zamordować. Jeśli się nagle uaktywni to można go ubić. Albo nie odwlekać i od razu to zakończyć.
**************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Skleiłem zacną analizę/teorię w Wordzie, której Wam nie pokażę. Ot, taki kaprys. Muszę mieć jej potwierdzenie, zanim ją opublikuję tutaj.

Co do linczowania Vorakama, to cytat z regulaminu się kłania: Jeżeli nie zostanie oddany głos i cały dzień nie ujrzę ani jednego posta, ani jakiejś przekonującej wymówki od danej osoby ta osoba automatycznie wylatuje. Tłumaczyć tego chyba nie muszę.

W dniu dzisiejszym mój głos leci na maurrasa.


===================

Lincz ==> maurras

===================

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zostało nas dwunastu.
A więc w przypadku zlinczowania vorakama: 12 -> 10 -> 8 ->6
W przypadku, gdy zginie z nieaktywności 12 -> 9 -> 7 -> 5
Tak czy siak mamy tyle samo dni do do zakończenia gry, w przypadku, gdy nie wykryjemy zabójców. Eliminując teraz vorakama jednak pozbawiamy się jednej możliwości wyeliminowania mafii, czyli mamy jedynie 3 próby, zamiast 4. A więc jego eliminacja jest zupełnie pozbawiona jakiegokolwiek sensu i kogoś, kto będzie dalej go dobijał traktuje jak pozytecznego idiotę, ewentualnie zdrajcę. Do której kategorii zostanie przyporządkowany stwierdzę po późniejszym namyśle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

* * * * *

Dnia 04.02.2011 o 20:12, Wayzin napisał:

Skleiłem zacną analizę/teorię w Wordzie, której Wam nie pokażę. Ot, taki kaprys.
Muszę mieć jej potwierdzenie, zanim ją opublikuję tutaj.

Lincz -> Wayzin (aka Cael)
Bo wie, ale nie powiem ;>
* * * * *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się