Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Hmm, no nie wiem, chciałem dać szansę mieszkańcom, którzy są w wybitnej mniejszości. Z drugiej strone, może faktycznie masz rację... No nie wiem, przemyślę to jeszcze przez chwilę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.02.2009 o 19:52, GruJak napisał:

2>9, nie ma to jak kreatywna matematyka.

a bierzesz pod uwage to ze mieszkancy nie wiedza kto jest w mafi i czesto linczuja siebie nawzajem a mfia po cichu wybija niewygodnych?? mafia ma i tak w tym momencie duza przewage

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak zanim pojawi się post rozpoczynający edycję:

Po pierwsze - bardzo się cieszę, że mimo wszystko wreszcie zaczynamy. Nie chciałem się przypominać, ale jeszcze kilka godzin i lista znowu skróciłaby się o jeden nick ;P .

Po drugie - osobiście nie przeszkadza mi taki jutrzejszy układ, tzn. najpierw lincz, dopiero potem mord. Szczerze to jakoś za bardzo tak na szybko nie potrafię przypomnieć sobie podobnej sytuacji - do tej pory przy jedenastu osobach aby dać fory mieszkańcom MG pozwalał co najwyżej wykonać pierwsze sprawdzenie kataniemu wraz z pierwszym mordem mafii. Jednakże ja już wspomniałem może być tak, jak jest - przynajmniej już jutro zaczęłoby się dziać coś ciekawego, bo z całym szacunkiem do świata fabularnego, jakikolwiek on by nie był, to zapewne skończyłoby się na tym, że każdy napisałby 1-2 posty i czekał na mord. A tak już na starcie rozgrywka nabierze trochę tempa. Zważywszy na to, że już daaawno nie odbyła się żadna edycja nie byłoby to takie złe. Także jak dla mnie może zostać jak jest.
Drobna uwaga - trzeba będzie to wówczas jakoś wytłumaczyć fabularnie, ażeby formalnie wszystko miało ręce i nogi.

Po trzecie - do GruJaka - posysaj! ;P Każdy wie o co chodzi i nie trzeba tutaj szukać dziury w całym. Swoją drogą trzeba było się zapisać, tudzież potwierdzić swoje wcześniejsze zgłoszenie do gry i wówczas teraz takich zmartwień by nie było. No ale oczywiście najlepiej tuż przed startem rozgrywki jeszcze się trochę pomądrzyć, co nie? :P

Po czwarte - to już tak do ogółu graczy - good luck & have fun! ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nad lądowiskiem w bazie wojskowej w Emowie dało się słyszeć wyraźny wizg wielu łopatek przecinających powietrze. Helikopter z Lordem Ultorem na pokładzie został zręcznie posadzony przez pilota, po czym brum silników ucichł. Lord we własnej osobie, oraz paru towarzyszących mu Pretorian zgrabnie wyskoczyło z maszyny. Już przy wejściu do budynku czkeał na niego kapitan Umens, by zdać mu skrócony raport.
- Oddział gotowy sir, jedenastu świeżych wampirów czeka na twoje rozkazy.
- W końcu to jeszcze nieopierzone Nietoperki. Myślisz, że poradzą sobie z tą misją ?
- Jeśli tylko nie będzie komplikacji, sądzę, że tak sir.
Ale Ultor nie czuł się przekonany. Sam dobrze pamiętał swoje początki jako wampira. Co prawda, wtedy w miastach nie było kanalizacji a ludzie palili czarownice na stosie, ale to detal. Przemiana z wampira człowieka była zawsze tak samo trudna, niezależnie od czasów. Ale dowódca urwał ten potok myśli, gdy tylko stanął przed drzwiami sali telewizyjnej. Zdecydowanym ruchem otworzył drzwi. W środku na kanapach lub stołkach siedziało jedenastu żołnierzy, nowy uderzeniowy Nocarzy. Część z nich oglądała wieczorne nocne wiadomości, niektórzy zaś beztrosko gawędzili, popijając sztuczną krew z torebek. Gdy tylko Ultor wszedł do środka, wszystkie rozmowy ucichły, niby ucięte mieczem, telewizor został wyłączony.
- Salve Domine – przywitał ich Lord.
- Salve Frater – chórem odpowiedzieli zebrani, salutując.
- A teraz przejdźmy do rzeczy. Renegaci przejęli naszą fabrykę krwi w zakładach Polfy Tarchomin. –
W Sali zapadła cisza. Największy dostawca sztucznej krwi na Polskę przejęty przez renegatów ? Wieści były gorzej niż gorsze. Ultor kontynuował:
- Jesteście jedenastoosobowa grupą wysłaną na rozpoznanie. Będziecie obserwować fabrykę z okolicznych bloków oraz z terenów wokół. Misja jest łatwa, nei powinno być żadnych komplikacji.
W tej chwili do Sali wpadł pędem Umens. Normalny człowiek pewnie byłby zdyszany, ale wampirza kondycja nijak się ma do ludzkiej,
- Lordzie Ultorze, złe wieści w oddziale jest dwóch renegackich szpiegów!
Żołnierze zaczęli rozglądać się po sobie. Myśl, że ktos z im właśnei rozmawiali mógł ich zdradzić była nie do zniesienia.
- O takich komplikacjach mówiłem – odrzekł Ultor marszcząc brwi.

************

- No kolego masz szansę się przydać – rzucił wampir do słuchawki telefonu.
- Jasne, że tak. W końcu czuciowiec bez problemu wykryje wam tych renegackich psów. Tylko mogę przyjeżdżać raz dziennie i tak wystawiasz mnie na ryzyko.
- Jasne i tak będziesz pomocny.

************

Jeden z wampirów, gdy już Ultor ich opuścił, wszedł an podwyższenie:
-Chłopaki, nei możemy przecież dać się wymordować przez jakąś dwójkę parszywych renegatów! Wszyscy dobrze wiemy, że rozpoznanie gówno z tym zrobi i wszyscy będziemy martwi nim oni chociażby sprowadzą czuciowca. Musimy wziąć sprawę w swoej ręce!
Cała sala ochoczo przyklasnęła.

************

- Achh, to nie będzie łatwe, te nietoperki nie są tak głupie na jakie wyglądają
- Trzeba to bedzie rozegrać po cichu.
- Jak zawsze masz rację, bracie...


[A więc jesteście wampirami w tajnej jednostce Polskiej ABW, zwanej Nocarzami. Pijecie sztuczna krew, macie umiejętności z gatunku telekinetyki, możliwość czytania w myślach, popyt na ludzką krew. Smarujecie sie filtrem przed każdym wyjściem na słońce. Wasze organizmy szybko się regenerują, waasza kondycja jest także ponadprzeciętna. Renegaci to natomiast złe wampiry ktore nei zgodziły się na pokojowe życie, pijące ludzką krew i walczące z Nocarzami. Czuciowiec jest to człowiek umijący wykrywac obecność wampira i w pewnym stopniu jego zamiary, katani ma za kumpla czuciowca, jak widać było w rozmowie telefonicznej. Imiona starajcie się kreowac na podobne jak we wstępie fbularnym, żadnych Marianow, Johnów itp.]

Lista graczy:
1. Alexei Kaumanavardze
2. Mendreck9
3. win0
4. VBone
5. Lamka
6. deih
7. Spider
8. Vaxinar
9. Shogun007
10. Fiarot
11. skyler

GL & HF życzy wam wasz MG, mtobi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-No to mamy niezle przej****e. Jak zaczal o tej misji wydawalo mi sie to zbyt banalne.Coz...kazdej sytuacji trzeba zaradzic... Ide po swoja katane- moze sie przydac jak trzeba bedzie kogos zlinczowac. Do zobaczenia pozniej.-rzucil Duke wyciagajac puszke z zimna krwia, po czym oddalil sie w kierunku swojego harriera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Skoro mamy możliwość czytania w myślach, to czemu tego nie zrobimy na wszystkich z tej grupy 0o]
Lam Glam wyszedł z baraku i zapalił papierosa, po krwi to był jego największy nałóg, patrzył się w niebo i rozmyślał o ich sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Żebyś mógł grać :P A tak serio, to niedopowiedzenie, możecie czytać w myślach LUDZI, wampity umieją sie nawzajem blokować i zwodzić ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Vaxinar słysząc o sytuacji zaczynał powoli żałować, że w ogóle należał do tajnjej jednostki zwalczającej złe wampiry.
Sytuacja od początku nie wydawała się dobra, ponieważ Vaxinar nie należał do istot specjalnie przesiąkniętych altruizmem. Można powiedzieć więcej - zżerał go egoizm. To jednak nie znaczyło, że byłby w stanie zabijać ludzi dla krwi. Co to, to nie, bo chyba każdy różnicę między dbaniem głównie o swój interes, a zabijaniem było nie było bogu ducha winnych ludzi dostrzega.
Vaxinar nie był wampirem najmłodszym, być może jednym ze starszych z gupy, jak nie najstarszym. Podszedł do Lam Glama palącego papierosa by się przywitać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Alexei był wampirem z ogarniętej wojną Gruzji. Do polski sprowadziła go posadka w ABW, oraz poczucie bezpieczeństwa. Był długoletnim szpiegiem i po paru brawurowych akcjach przeniesiono go z Wywiadu do tajnej policji. Nienawidził być Wampirem, tak jak nienawidził tych wampirów które zabijały ludzi. Wolał pić szczurzą krew niźli pozbawić życia normalnych obywateli. Nie był wrogiem dla innych wampirów, po prostu nigdy nie wybaczył sobie, że po przemianie podczas II WŚ nie podziękował swojemu wybawicielowi. Już prawie ginął w obozie koncentracyjnym, a tu nagle bach, budzi się w pokoju niemieckiego oficera:
-Guten Morgen nr 13456663. Wir haben schon Tag. Du musst das Drinken. - powiedział i podał mu puchar krwi. Potem zasnął i gdy się obudził niemców już nie było, a alianci świętowali zwycięstwo. Stracił opiekuna i tak na prawdę nie wie po co został mu dany "Dar". Fakt jest faktem, że teraz siedzi po uszy w g*****, a wraz z nim 10 jego braci. Czas pokaże jak skończy się ta przygoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

''- O takich komplikacjach mówiłem'' - Raftowi cały czas w uszach dzwoniły ostatnie słowa wypowiedziane przez Ultora podczas jego przemówienia omawiającego całą misję.
- Tak... - wampir przygryzł lekko wargi. - No to mogiła.
Raft, obecnie nowy przedstawiciel tego gatunku, przez niektórych zwany z lekką pogardą ''nieopierzonym Nietoperkiem''. Kiedyś natomiast... i tu właśnie zaczyna się problem. Raft nie pamięta praktycznie nic z czasów, gdy jeszcze wampirem nie był. Skąd zatem wie, że kiedyś żył jako ktoś inny? Cóż, żadna istota nie zaczyna swojego żywota w wieku wskazującym na dawne osiągnięcie pełnoletności. Poza tym czasem jak przez mgłę pokazują mu się obrazki z dalekiej przeszłości, w której był jeszcze zwykłym człowiekiem. Trudno wytłumaczyć przyczynę pojawiania się tym szczątków wspomnień, najczęściej dzieje się to podczas dużej dawki stresu bądź też pojawienia się w miejscu, które kiedyś musiało coś dla niego znaczyć. Gdy mają one miejsce Raft stara się je lekceważyć... bo co niby innego ma zrobić? Do tej pory nie spotkał jeszcze żadnej istoty, która byłaby mu w stanie pomóc z tym problemem. Wampiry koncentrują się na swoim obecnym życiu odcinając się od ewentualnego wcześniejszego człowieczeństwa, zaś ludzie mimo wszystko wciąż patrzą na wampiry z dużą dozą nieufności. I tak też niby te dwa gatunki starają się żyć ze sobą w przyjaźni, lecz tak naprawdę w odczuciu Rafta są to jedynie pozory. Do prawdziwej serdecznej koegzystencji jeszcze daleka droga. Mając to na uwadze należy się zastanowić, czy ludzie nie maczali swoich palców w przejęciu owej fabryki na Tarchominie. Oficjalnie jest to robota renegatów... cóż, nie tylko nie potrafimy żyć w pełnej zgodzie z ludźmi, lecz w dodatku można by rzec, że prowadzimy wojny ideologiczne wewnątrz własnego gatunku. To również w żaden sposób nam nie pomaga ułożyć sobie dobrych stosunków z ludźmi.
Raft popatrzył w sufit. I tak to on, istota bez przeszłości, niechętnie myśląca o przyszłości, która nie rysowała się póki co w najjaśniejszych barwach, przebywał tu na misji wśród dziesięciu innych wampirów, z których dwóch było tak naprawdę renegatami. Lipnie... Wtem Raft zacisnął pięści i dostał lekkich drgawek. Sytuacja uspokoiła się po kilkunastu sekundach. Tak, odkąd pamiętał miewał on takie stany. Osobiście wiązał je z przemianą w wampira i liczył, że kiedyś się one uspokoją. Fakt faktem, że wówczas tracił on nad sobą kontrolę i był zdolny do różnych, z reguły niechlubnych i agresywnych czynów. W obecnej sytuacji miał on jedynie nadzieję, że gdyby podczas takiego kolejnego ''ataku'' doszło do jakiejś konfrontacji między nim a innym osobnikiem, to owym stworzeniem będzie renegat, a nie normalny wampir. Kto wie bowiem jak taki pojedynek mógłby się zakończyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Parszywy początek służby - mruknął pod nosem B. O. Mberus.
Bartholomeo Octavio Mberus, bo takie miano przyjął po przemianie, nie miał szczęścia w tym wcieleniu. Przemiana dopadła go w najlepszym momencie życia - rozwijał się zawodowo, a życie prywatne powoli się układało. Wtedy przyszli z ABW z propozycją. Niemal uwierzył w patriotyczną gadkę, ale zgodził się dopiero po poznaniu warunków kontraktu. Szkoda tylko, że nikt mu nie powiedział, co będzie nieodzowną częścią umowy...
Tyle dobrego, że mógł wybrać swoich "inicjatorów". Po poznaniu kilku rodzin wybrał Mberusów. Nie byli oni najpotężniejszym rodem, jednak potrafili dyskretnie i bez komplikacji załatwiać swoje interesy.

- Skoro mamy znaleźć renegatów musimy przyjrzeć się swoim życiorysom. Kto mógł mieć największe skłonności do ludzkiej krwi po przemianie albo nie zachowywał się normalnie przed nią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gdyby to ludzie przejęli naszą fabrykę, nie było by problemu. Jednak teraz to nie będzie bułka z masłem. Musimy ją odzyskać i to w miarę szybko i bezboleśnie, ofiary niestety zapewne będą, jednak mam nadzieje że w jak najmniejszej liczbie. Oczywiście sprawą priorytetową jest utrzymanie siebie przy życiu, jednak na niewiele się to zda, jeśli nie odbijemy w miarę szybko głównego naszego dostawcę. Przejście znów na czystą krew to nie jest najlepsze wyjście, zwłaszcza w czasach gdy w ludzkim marnym ciele, tak łatwo pojawiają się coraz to nowsze niebezpieczne wirusy. Oczywiście jak na razie nie ma udokumentowanego przypadku śmierci wampira z tego powodu, ale zapewne to tylko kwestia czasu. No nic, jesteśmy dobrzy, zadanie nie powinno być trudne a morale wśród naszych wcale na razie nie jest niskie. Każdy zdaje sobie sprawę z następstw nieudanej misji, nowa wojna. Wojna z potencjalnym pożywieniem. Tego wszyscy normalni woleli by uniknąć, jedynie ci brudni degeneraci byli by szczęśliwi. Tak, to im na pewno na rękę. Więc do roboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Na krew mojej matki... nie lubię takich misji - rzekł Tebun - mamy ich obserwować? Wolę ich wytrzebić od razu.
Był bardzo niecierpliwy jeśli chodziło o walki z rebeliantami. Miał jednak swój powód ku temu.
Zastanawiał się czy powiedzieć coś o sobie ale stwierdził, że szkoda na to czasu bo i tak pewnie ich mało to obchodziło.
### Tak więc opowiem o sobie tylko dla Twoich oczu drogi czytelniku tej edycji. Przemianę zaliczyłem całkiem niedawno więc dużo pamiętam z mojego człowieczeństwa. Urodziłem się niewiele ponad dwadzieścia lat temu i zostałem nazwany Sylwester. Matka: Angelina, ojciec: nieznany. Mama nie chciała nigdy mówić o ojcu. Zastanawiałem się często dlaczego tak było ale doszedłem do wniosku, że pewnie był zwykłym skur*******. Nie było łatwo w dzieciństwie ale wiadomo, co nas nie zabije to nas wzmocni. Jakoś dawałem sobie radę w szkole, a po zajęciach pomagałem matce lub wykładałem chemię ...w Biedronce. Dało się na tym trochę zarobić aby kupić sobie jakiś fajny but albo gadżet. No i dwa lata temu rebelianci zaatakowali blok w którym mieszkaliśmy. Nie wystarczała im krew z torebek, co jakiś czas robili więc masakry wśród ludzi. Byłem akurat w Biedronce kiedy to się stało. Gdy wróciłem do do domu z daleka widziałem światła karetek i radiowozów. Serce na chwilę znieruchomiało, obawiałem się najgorszego. Niestety moje przeczucia się sprawdziły. Matka została zabita jak i 36 innych osób które miały nieszczęście być owego feralnego wieczoru w swoich mieszkaniach. Długo nie mogłem dojść do siebie. Poprzysiągłem jednak zemstę. Stwierdziłem jednak, że będę miał na to większe szanse gdy będę miał moce podobne do nich. Postanowiłem się przemienić, w tym celu zgłosiłem się do ABW. Po testach, które przeszedłem pozytywnie, zostałem przemieniony. Przybrałem imię Tebun[może być T3bUn ;] i mogłem zacząć swoją słodką jak krew zemstę.###
Rozejrzał się po jegomościach z którymi miał rozpocząć misję. Wyjątkowo obrzydliwe mordy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wśród zdenerwowanych i podejrzliwych wampirów, znajdował się jeden, który wydawał się nieporuszony informacją o zdrajcach.
Vermer Bona, wampir - skała, Nocarz, który poza potrzebą picia krwi (realizowaną zwykle na osobności), nie przejawiał niemal żadnych objawów funkcjonowania. Nie poruszał się, nie rozmawiał, nie palił - po prostu stał.
Był analfabetą, w wieku dziecięcym uległ poważnemu uszkodzeniu mózgu. Nie potrafił mówić, a jego możliwości fizyczne zostały znacznie ograniczone.
Wampiryzm okazał się dla niego lekarstwem i wyzwolił moc, kryjącą się w jego zwichrowanym, cierpiącym umyśle. Telekineza, telepatia, hipnoza... Opanował te umiejętności w stopniu ponadprzeciętnym, co pozwoliło mu dostać się do grupki rekrutów ABW.
Co prawda, komunikacja z innymi wampirami była w jego przypadku znacznie utrudniona, jednak jego zdolności telekinetyczne stanowiły potężna broń, której skuteczności nie mogła nie dostrzec ABW.
I choć nie powiedział ani słowa...
I choć nigdy nie powie...
Jego oczy wystarczą za wszelką odpowiedź.
Kto wie, może w tej chwili są skierowane na Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Skoro mamy znaleźć renegatów musimy przyjrzeć się swoim życiorysom. Kto mógł mieć największe skłonności do ludzkiej krwi po przemianie albo nie zachowywał się normalnie przed nią...
Raft przysłuchał się słowom wypowiedzianym przez niejakiego B.O.
- Taa... - zaczął leniwie swoją kwestię. - Niby niezły pomysł, jednak tylko pozornie. Nie sądzisz chyba, że renegaci powiedzą Tobie prawdę o swojej przeszłości. Aż za takich głupków bym ich nie miał. Zapewne wymyślą sobie taki życiorys, który nie będzie przesadnie odbiegał od innych historii. A zweryfikować tego nie ma za bardzo jak. Także raczej za daleko tym sposobem nie dojdziemy.

Raft zmierzył wzrokiem B.O. Cóż, przynajmniej starał się on coś wymyślić. A reszta? Jeden poszedł po katanę, jakby miała mu ona faktycznie w czymś pomóc. Kolejny jak gdyby nigdy nic wyjął sobie fajki, które nagle stały się obiektem zainteresowania tego od katany plus jeszcze jednego. Nałogowcy, wampirza ich mać! Inny z kolei podobno pochodzi z Gruzji. Następny... Spider bodajże... ten natomiast snuje jakieś filozoficzne myśli o powrocie do czystej krwi, zero słowa o sobie. Kolejny - Tebun, wersja ''neo'' - T3bUn, wyglądał na lekkiego narwańca i przy okazji patrzył się innym na gęby z jakąś taką odrazą, jakby sam miał twarzyczkę jakiegoś playboy''a... No i jeszcze jeden, który stał nieruchomo w miejscu, jak gdyby ktoś mu długi kij między pośladki wsadził... Hmmm... Zaraz, zaraz, wraz ze mną to będzie 9, a ma nas być razem 11. Gdzie pozostali dwaj? Czyżby to oni byli poszukiwanymi przez nas renegatami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Mówisz, że nie pamiętasz za bardzo swojego człowieczeństwa to Ci może trochę podpowiem - zaczął Tebun, któremu humor zaczął dopisywać - pewnie byłeś Sherlockiem albo innym Rutkowskim...hehe...Ja mimo wszystko mój Sherlocku nie przywiązywałbym dziś dużej wagi do wypowiedzi a raczej wbijał kołek w ciemno. Wiem jednak, że nie popierasz takiej inicjatywy i wolisz mieć punkcik zaczepienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Monterix był przeciętnym wampirem. Wstąpił do ABW z własnej woli, tylko to mogło mu pomóc prowadzić w miarę życie. Chciał zapomnieć o człowieczeństwie. To ludzkie słabości sprawiły, że stał się tym kim jest teraz. Od pięciu lat sumiennie wykonywał swoje obowiązki, niedługo miał dostać awans. Ale czy tego dożyje?? Rozejrzał się po salce i pomyślał: "Sporo młodych rekrutów wstąpiło ostatnio w nasze szeregi. To tylko pogarsza sprawę." Wstał i odrzekł: "Rozmyślanie nic nam nie da. Trzeba wziąć się do roboty. Ma pomysł jak wyjść z tego łajna?" Jego pytanie było spowodowane całkowitym lękiem przed podejmowaniem trudnych decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Ja mimo wszystko mój Sherlocku nie przywiązywałbym dziś dużej wagi

Dnia 09.02.2009 o 17:54, skyler napisał:

do wypowiedzi a raczej wbijał kołek w ciemno.


Znam nie jednego, który uciekał rano z krzykiem na ustach, po tym jak zobaczył w co wbijał kołek po ciemku. My natomiast faktycznie mamy jeden problem, brak czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się