Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Mass Effect: Podniesienie - konkurs!

119 postów w tym temacie

Praca konkursowa 4.0 - Final
Salarianie upadli, jako pierwsi. Nie mogli przetrwać. Znali tajemnice waszego kodu genetycznego. Kroganie wystąpili, jako kolejni. Znalazłszy godnego przeciwnika umierali z uśmiechem na ustach. Po 72 latach było po wszystkim. Przetrwała garstka, jako zwierzątka i materiał do rozpłodu. Turianie wiedzieli, co ich czeka; chcieli negocjować. Oddali flotę, oddali planety. Kiedy nie pozostało już nic do oddania, zaczęłyście brać. I tak po 200 Turianie latach stali się tylko nazwą. Ludzie, których tak łatwo uwieść byli ostatnimi. Do decydującego starcia doszło w mgławicy Hades Gamma. Bilion ludzi, niemal cała rasa. Niezliczony zastęp statków, projektu EDI wypadło z bramy massy prosto w objęcia czarnej dziury. Zdrajcą okazał się admirał Rusov, podając błędne koordynaty przpieczętował ich los. Jednej trzeciej statków udało się uciec. Ciężko uszkodzone były łatwym celem dla korwet Asari, i niszczycieli Krogan. Zredukowana do Ziemi, ludzkość miała już się nigdy nie podnieść. I tak osiągnęłyście szczyt potęgi. Pozostałe rasy były dla was bydłem, które poganiałyście bez litości. Jednak z czasem obrosłyście w dekadencje, dumę, próżność. Nie zauważyłyście, że ludzie zniknęli, nie usłyszałyście pieśni Legionu. Kiedy ludzie nauczyli się rozmawiać z Gethami? Kiedy pierwszy Geth rozpoznał w człowieku sojusznika? Czas odpowiedzi na te pytania już dawno przeminął. A z nim nadeszłam ja. Kim Ty jesteś - zapytała Ardat-Yakshi. Twoją przyszłością odparła Morinth i wypaliła z M2 - 14.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

PRACA KONKURSOWA

Shepard znalazł się na Akuze. Nie pamiętał jak tu trafił, jednak od razu rozpoznał krajobraz. To tu Miażdżypaszcza zabiła jego pierwszą drużynę. To tu spędził dwa tygodnie na jednej racji żywnościowej. Wezbrał się w sobie i podszedł do pobojowiska. Wszystko było tak, jak zapamiętał.
Nagle coś się poruszyło. Shepard instynktownie wymierzył w tamtym kierunku swoją M-3kę, lecz nie był gotowy na to co zobaczył. Zdeformowane ciała członków jego byłej drużyny ożyły i ruszyły w jego kierunku. Zdezorientowany Shepard zaczął się wycofywać, lecz po kilku krokach wpadł na coś. Odwrócił się gwałtownie, gotowy do strzału. Przed nim stał kapral Jenkins. Wyglądał jak zombie z ziemskich horrorów XX wieku.
- Shepard! – zawołało zombie-Jenkins – Zginąłem przez twoje niekompetentne dowództwo.
- Pozwoliłeś nam umrzeć – zawtórowały mu zombie z wraku.
Kątem oka Shepard zobaczył nową postać.
- Zostawiłeś mnie na Virmirze bym wyparował w eksplozji! – zarzuciło mu zombie porucznika Alenko.
Zanim Shepard się zorientował był już otoczony.

- Co za nie warta funta kłaków szmira, która ma czelność nazywać się videm! – rozległ się głos Sheparda po zaimprowizowanej sali kinowej na pokładzie Normandii SR-2. – EDI! Gdzie mogę znaleźć twórcę tego „dzieła”?
-Według moich danych, reżyserem tego vidu jest człowiek o nazwisku Boll. Obecnie przebywa na Omedze, Komandorze.
- Joker! Wiesz gdzie lecimy. Ktoś widocznie nie wie, że fikcja literacka ma granicę, której przekroczenie grozi uszczerbkiem na zdrowiu.


Trochę a propos Halloween i przyszłej adaptacji filmowej ;-) Generalnie, słaba pointa wyszła, ale nie mnie to oceniać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

PRACA KONKURSOWA

W strzeżonym pokoju bawiło się dziecko. Dwuletni szkrab śmiejąc się próbował łapać holograficzne motyle. Przez weneckie lustro obserwowały go dwie osoby. Salarianin wydawał się ignorować dzieciaka, pogrążony w jakichś notatkach na datapadzie. Turianin natomiast przyglądał się dziecku usilnie.
-Sądzisz, że to naprawdę możliwe? – zapytał. Salarianin jeszcze chwilę wczytywał się w dane zanim odpowiedział.
-Testy DNA to potwierdzają, to ich syn. – uniósł oczy na kompana. – Sam widziałeś raporty.
- Przecież to powinna być czysta asari, bez domieszek genetycznych. A to jeszcze chłopiec na dokładkę – zerknął przez szybę na dziecko. Miało niebieskawą skórę i macki na głowie typowe dla asari, jednak na końcach przechodzące w twarde, rogowe wyrostki. Nogi malucha miały na łydkach kostne wypustki, jakby stopa próbowała być dłuższa, jak u turian. Oczy, oczy ojca były bladoniebieskie.
-Asari rozmnażając się nie przejmują genów od ojca. Skąd ta mutacja? – turianin nie dawał za wygraną.
-Może technologia gethów. Pamiętaj, że odkryliśmy ją w kapsule z Suwerena. Nie wiemy nawet, czy Benezja ją urodziła. Może to dzieciak z probówki? – salarianin wzruszył ramionami.
-Ale to i tak nie tłumaczy, czemu taka mutacja w ogóle doszła do skutku! – turianin uderzył w lustro. Dzieciak odwrócił się słysząc hałas.
-Martwi mnie inna rzecz. Mały ma wszczepy. – salarianin obniżył głos.
-Co? – turianin wytrzeszczył oczy. – Jak?
-Jedna odpowiedź. Suweren.
- Co z nim robimy?
- Nic. Dorośnie, wszczepimy mu odpowiednie poglądy. Wszepimy mu gniew ojca. Ma już zdolności biotyczne matki. No i Żniwiarz mógł dorzucić to i owo. – salarianin wzruszył ramionami. Turianin uśmiechnął się drapieżnie.
-Shepard nie będzie żył wiecznie. Dobrze wiedzieć, że gniew Sarena nie umarł wraz z nim!


Zmieściłem się w limicie 1500 ale bez spacji. Jeśli to za dużo, to proszę o info, skrócę. Powodzenia wszystkim :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

PRACA KONKURSOWA

Grupa krogan zebrała się wokół uśmiechniętego człowieka wsłuchując się w jego płomienne przemówienie. Dla przedstawicieli tej rasy było to zachowanie niezwykłe, lecz z opinią „Przyjaciela Pierwszego Ludzkiego Widma” (czego dowodziło prezentowane z dumą wspólne zdjęcie) liczyli się wszyscy. Jego słowa trafiły na podatny grunt, rasa mająca upodobanie do przemocy z ochotą przywitała pomysł zbadania pobliskiej bazy gethów. Skoro znajomy Sheparda wierzył, że stanowi ona realne zagrożenie to z pewnością należało się tym zająć. Podziękowali mu za ostatnie rady i wyruszyli. „Przyjaciel Pogromcy Sarena” (nie przestając się uśmiechać) uznał kolejny problem za rozwiązany i z krzepiącą świadomością ponownego przyczynienia się do poprawy bezpieczeństwa w galaktyce (oraz lekkim żalem iż jego osobisty udział w wyprawie nie jest konieczny) udał się w dalszą drogę - w poszukiwaniu potrzebujących pomocy - na Ilium. Kroganie zaś po tygodniu poszukiwań nieistniejącej bazy zapamiętali by nigdy nie ufać ludziom - zwłaszcza uśmiechniętym. Zwłaszcza Conradowi Vernerowi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Warto, by co do ilości znaków wypowiedział się organizator. Jak to w końcu jest, ze spacjami czy bez? Takie rzeczy trzeba pisać na początku, w opisie konkursu a nie kazać ludziom zgadywać i mieć nadzieję, że ich praca zostanie dopuszczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam niektóre komentarze to ręce opadają. Nigdy książki na oczy nie widzieli czy jak - nie wspominając o jakimkolwiek tekście pisanym. Myślicie, że dałoby się to przeczytać bez spacji ? Zwykle opowiadanie itp liczy się ze spacjami, a skoro nikt nie wspomniał o takowym wyjątku to chyba jest to logiczne, że nadal spacja jest brana jako znak, prawda ?

A teraz to samo tylko dla opornych:

Jakczytamniektórekomentarzetoręceopadają.Nigdyksiążkinaoczyniewidzieliczyjak-niewspom inającojakimkolwiektekściepisanym.Myślicie,żedałobysiętoprzeczytaćbezspacji?Zwykleopo wiadanieitpliczysięzespacjami,askoroniktniewspomniałotakowymwyjątkutochybajesttologic zne,żenadalspacjajestbranajakoznak,prawda?


;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.10.2010 o 11:06, Kelabril napisał:

Warto, by co do ilości znaków wypowiedział się organizator. Jak to w końcu jest, ze spacjami
czy bez? Takie rzeczy trzeba pisać na początku, w opisie konkursu a nie kazać ludziom
zgadywać i mieć nadzieję, że ich praca zostanie dopuszczona...

http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=62624&pid=13
http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=62624&pid=19

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.10.2010 o 17:13, Lucas_the_Great napisał:

> Warto, by co do ilości znaków wypowiedział się organizator. Jak to w końcu jest,
ze spacjami
> czy bez? Takie rzeczy trzeba pisać na początku, w opisie konkursu a nie kazać ludziom

> zgadywać i mieć nadzieję, że ich praca zostanie dopuszczona...
http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=62624&pid=13
http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=62624&pid=19


Dziękuję, nie zauważyłem, że to ktoś z redakcji. Mea culpa. A wątpliwości biorą się stąd, że często biore udział w konkursach literackich i w 70% liczy się bez spacji.

Zaraz wrzucę poprawione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

PRACA KONKURSOWA

Nie widać było, żeby paliły się jakieś światła w małym domu, który, według tego, co Shepard się dowiedział, należał do pewnego szmuglera. Był zaskoczony, kiedy jego "informator" zabrzmiał i wydał polecenie by zlikwidować, czy też jak on to postrzegał, zająć się sprawą która wyjść na jaw nie może.
Shepard nie wiedział, czy jego ofiara znjaduję się w tym pomieszczeniu, ale nawet, jeśli jego tam nie było, to na pewno wpadnie na jakiś trop. Dlatego własnie wybrał się tutaj z podstawowym ekwipunkiem - był uzbrojony jedynie w pistolet który wydawał nieralistyczne wręcz ciche brzmienie przy strzale.
Zatrzymał się pod jedynymi drzwiami wejściowymi, nasłuchując jakichkolwiek odgłosów, oznak życia. Odczepił od pasa swoje wielozadaniowe narzędzie i za jego pomocą szybko włamał się do systemu alarmowego i wyłączył go.
Stąpając po cichu zauważył swoje ofiarę...Spała niewinie i nie była niczego świadoma. Shep nie miał zwyczaju zabijać w niewiedzy danej osoby. Namierzył na batarianina po czym krzyknął - Niespodzianka! . Szmugler otworzył swe gałki oczne i nim zdążył powiedzieć cokolwiek, byłe Spektrum pocisną za spust wypowiadając z pogardą - Pozdrowienia z Gram.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

PRACA KONKURSOWA V. 2.0

W pokoju bawiło się dziecko. Śmiejąc się łapał holograficzne motyle. Przez weneckie lustro obserwowały je dwie osoby. Salarianin ignorował dzieciaka, pogrążony w danych na datapadzie. Turianin przyglądał się dziecku uważnie.
-To naprawdę możliwe? – zapytał. Salarianin chwilę wczytywał się w dane nim odpowiedział.
-Testy DNA to potwierdzają, to ich syn. – uniósł oczy na kompana. – Widziałeś raporty.
- Przecież to powinna być czysta asari, bez domieszek genetycznych. A to jeszcze chłopiec – zerknął na dziecko. Miało niebieskawą skórę i macki na głowie typowe dla asari, jednak na końcach przechodzące w rogowe wyrostki. Nogi miały na łydkach kostne wypustki, jakby stopa próbowała być dłuższa, jak u turian. Oczy, oczy ojca były niebieskie.
-Asari nie przejmują genów od ojca. Skąd ta mutacja? – turianin nie dawał za wygraną.
-Może technologia gethów. Pamiętaj, że odkryliśmy ją w kapsule z Suwerena. Nie wiemy nawet, czy Benezja ją urodziła. Może jest z probówki? – salarianin wzruszył ramionami.
-Ale to nie tłumaczy, czemu mutacja w ogóle miała miejsce! – warknął turianin.
-Martwi mnie inna rzecz. On ma wszczepy. – salarianin obniżył głos.
-Co? – turianin wytrzeszczył oczy. – Jak?
- Suweren.
- Co teraz?
- Nic. Dorośnie, dowie się kto jest wrogiem. Wszepimy mu gniew ojca. Ma zdolności biotyczne matki. Żniwiarz też mógł dorzucić to i owo. – powiedział salarianin. Turianin uśmiechnął się drapieżnie.
-Shepard nie będzie żył wiecznie. Dobrze, że gniew Sarena nie umarł wraz z nim!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

PRACA KONKURSOWA

Wojna. Śmierć. Destrukcja. To jedyne słowa które mogą opisać żniwiarz. Niczym anioły śmierci spadli na naszą galaktykę siejąc zniszczenie i zamęt. Swoim gniewem zmiażdżyli nasze domy . Wszystkie rasy zarzuciły walki zbrojne próbowały jedynie ratować swe planety. Wszystko odmieniła bitwa o Marsa. Trzech żniwiarzy przeciwko jednemu człowiekowi. Zaczęło się od wybuchu, rozerwał on Normandie na strzępy. Jednak John Shepard junior był już na zewnątrz, dzięki szarży biotycznej przebił się do jednego z nich. Eksplozja rozerwała żniwiarza na strzępy nikt nie wie co działo się w środku ale niedawny anioł śmierci właśnie poległ. Iskra zapaliła się w sercach miliardów, lecz tak szybko jak się obudziła zgasła. Komandor leżał na ziemi cały zbroczony w krwi a z piersi wystawał mu metrowy kawał metalu. Wtedy otworzył oczy. Wstał. Ruszył. Wyrwał z piersi metalowy pręt i zaszarżował na kolejnego żniwiarza. Wbił się w jego podstawę, po czy przebił się do rdzenia potwora. Nikt nie wie jaką mocą musiał dysponować ten człowiek skoro udało mu się przebić pancerz żniwiarza, jednak nawet jego mózg nie był w stanie wytrzymać takiego wysiłku. Zginął zabierając ze sobą kolejną maszynę. Żył aby walczyć. Abyśmy my mogli walczyć. Dał nam nadzieje, którą nam odebrano. Dał na powód by żyć.

Ja Harry Moon prezydent Nowego Ładu dziękuje za nadzieje. W tej chwili pragnę jedyni powtórzyć słowa mojego poprzednika. „Nigdy wcześniej w historii konfliktów zbrojnych tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak niewielu.”


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

PRACA KONKURSOWA v1.1

Wojna. Śmierć. Destrukcja. To jedyne słowa które mogą opisać żniwiarzy. Niczym anioły śmierci spadli na naszą galaktykę siejąc zniszczenie i zamęt. Swoim gniewem zmiażdżyli nasze domy. Wszystkie rasy zarzuciły walki zbrojne próbowały jedynie ratować swe planety. Wszystko odmieniła bitwa o Marsa. Trzech żniwiarzy przeciwko jednemu człowiekowi. Zaczęło się od wybuchu, rozerwał on Normandie na strzępy. Jednak John Shepard junior był już na zewnątrz, dzięki szarży biotycznej przebił się do jednego z nich. Eksplozja rozerwała żniwiarza na strzępy nikt nie wie co działo się w środku ale niedawny anioł śmierci właśnie poległ. Iskra zapaliła się w sercach miliardów, lecz tak szybko jak się obudziła zgasła. Komandor leżał na ziemi cały zbroczony w krwi a z piersi wystawał mu metrowy kawał metalu. Wtedy otworzył oczy. Wstał. Ruszył. Wyrwał z piersi metalowy pręt i zaszarżował na kolejnego żniwiarza. Wbił się w jego podstawę, po czy przebił się do rdzenia potwora. Nikt nie wie jaką mocą musiał dysponować ten człowiek skoro udało mu się przebić pancerz żniwiarza, jednak nawet jego mózg nie był w stanie wytrzymać takiego wysiłku. Zginął zabierając ze sobą kolejną maszynę. Żył aby walczyć. Abyśmy my mogli walczyć. Dał nam nadzieje, którą nam odebrano. Dał na powód by żyć.

Ja Harry Moon prezydent Nowego Ładu dziękuje za nadzieje. W tej chwili pragnę jedyni powtórzyć słowa mojego poprzednika. „Nigdy wcześniej w historii konfliktów zbrojnych tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak niewielu.”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

PRACA KONKURSOWA - "CIEŃ SARENA"

Garrus był zaniepokojony. Mocno, zaniepokojony. Coś dziwnego działo się z Komandor Shephard. Była rozkojarzona od czasu powrotu z Therum. Zaszło tam coś o czym nie chciała z nim rozmawiać. I ta nowa - Liara T''Soni. Nie ufał jej. Widział wiele takich laleczek, gdy pracował w SOCu i nigdy nie wróżyły nic dobrego. Shephard ostatnio często kazała sobie „nie przeszkadzać choćby nawet Saren pukał w burtę statku”. To nie było w jej stylu. Coś było nie tak. Czuł to.
Wracając do kajuty Garrus natknął się na Liarę. Zachowywała się dziwnie. Idąc korytarzem oglądała się za siebie, sprawdzała, czy nikt jej nie śledzi. Był gliniarzem, sam robił to tysiące razy. Ruszył za nią. Nawet go nie zdziwiło, gdy stanęła pod kwaterą Komandor. Drzwi otworzyły się i usłyszał głos Shephard:
- Nikt Cię nie widział? - Liara pokręciła głową – Wejdź.
Garrus uklęknął pod drzwiami nasłuchując. Usłyszał wyraźnie wzburzony oddech Shepard. Nagle doznał olśnienia. Techniki umysłu Asari! Ta niebieska lala prała mózg Komandor!
- Shephard nie pozwól jej się tknąć, to agentka Sarena! - wrzasnął uderzając wściekle w drzwi.
To co zobaczył po wejściu wryło mu się w pamięć głębiej, niż okropieństwa wojen Krogańskich.
- GARRUS??!! - wrzasnęła Shephard.

Wracając do siebie Garrus był bardziej purpurowy od swojej pancerza. Przechodzący obok Kaidan już miał go spytać o wielki, czerwony ślad ludzkiej ręki na jego twarzy, ale widząc minę przyjaciela stwierdził, że mogłoby to być ostatnie pytanie w jego życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

PRACA KONKURSOWA

- Dobra robota, Blasto! – Shepard nie ukrywał swego podziwu – Sam bym lepiej tych gethów nie wykończył. Przyznaj się, jak wykonałeś tę sztuczkę z wykręcaniem śrubek?
Pierwsze hanarskie widmo zasalutowało, czynność ta jednak była poprzedzona chwilą namysłu, aby nie wykonać jej dzierżącą Kaina macką. Nawet obrońcy galaktyki muszą pomiędzy walkami przestrzegać norm bezpieczeństwa.
- Ten również jest zadowolony z wysokiej efektywności Programu Kooperacji Widm. – odrzekło, sekret popisowego numeru zachowując dla siebie.
Shepard westchnął. Racja, najnowszemu projektowi Rady skuteczności odmówić nie można, jednak dobór partnerów jest zastanawiający. Kto następny? Elkorski spec od cichej roboty? Turianka?
Zza załomu wyłoniła się kolejna platforma. Ledwo Kat zdołał opuścić kaburę, robot już wisiał w powietrzu, biotycznie rozrywany, zaś Blasto po raz kolejny tego dnia powtarzał swój sztandarowy tekst o rozbudzaniu.
- Tali się ucieszy na wieść o nowej dostawie złomu – rzucił pogromca Żniwiarzy, po czym chcąc odwrócić uwagę hanara, by choć jednego wroga zaliczyć na swe konto, zaindagował:
- Widziałeś modele Suwerena? Nie uważasz, że jest niego podobny do Waszej rasy?
Hanarzy to nie AI, Shepard – odezwała się wtem EDI – nie znają się na żartach.
Blasto nieco przybladł. Wbrew woli, Kat zaczął kierować się ku gardłu posiadacza.
- Ten gratuluje spostrzegawczości, Shepard. Niestety to koniec.
Co? A więc…
Broń opadła.
Punkt dla nas – niezręczną ciszę przerwała EDI – Piątka, Blasto!

[A co tam, dorzucę inspirację ;) ]

20101031194848

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czytanie ze zrozumieniem.

Czas macie do końca miesiąca, czyli do 31 października 2010. Nagrodzone osoby wyłonimy w jak najkrótszym czasie, ale może to być uzależnione od ilości prac konkursowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

PRACA KONKURSOWA
Sierżant Gardner po przejściu na emeryturę postanowił odprężać się każdego wieczoru. Wpadł na genialny pomysł, jakim było otwarcie na Illium baru z wypasionym karaoke.
– Tu komandor Shepard, a to jest mój ulubiony bar z karaoke! – tak głosiła reklama, która bez problemu przyciągnęła klientelę różnych ras, ale przede wszystkim ponętne wokalistki asari. Po prawdzie Gardner nie dbał o ich amatorskie wokalne zabiegi rodem z archaicznego ziemskiego programu telewizyjnego, który przez śpiewaków został zdominowany. Był raczej zafascynowany ich idealnymi figurami.
Sęk w tym, że reklama objęła swym zasięgiem również pozostałe rasy. Nic by nie było w tym złego, gdyby nie fakt, że volusy na końcu każdego wersu musiały brać ten swój sykliwy oddech. Nie było też takie złe słuchanie operowych popisów salarian.
Nastąpił dzień, po którym Gardner pożałował swojego genialnego pomysłu. Jako że bar był otwarty dla wszystkich, a na Cytadeli karaoke już dawno nie funkcjonowało, na Ilium przybyły tłumy elkorów. Bar, jak można się domyślić, serwował również alkohol. Elkorowie byli radzi i z tej atrakcji lokalu. I się zaczęło. Ich wyprane z emocji śpiewanie antycznej piosnki country „Pokerowa (po)twarz” ziemskiej wykonawczyni:
– Beznamiętnie. Po... po... po... poker face... po... po... poker face.
W ten oto sposób sprawdziło się powiedzenie nauczycieli z podstaw przedsiębiorczości – bierz pod uwagę wszystkie czynniki, gdyż nie każdy pomysł z pozoru genialny, jest taki w rzeczywistości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

PRACA KONKURSOWA

- Zdajesz sobie sprawę, że mnie zawiodłaś – powiedział Człowiek Iluzja.
- Może i zawiodłam, ale wierzę, że jej czyny są ponad twoimi. Ona pragnie bezpieczeństwa dla wszystkich, a ty dominacji nad innymi rasami – odparła Miranda.
- Jesteś równie zaślepiona jak ona – stwierdził wypuszczając papierosowy dym z ust. – Shepard, działając sama, niczego nie osiągnie. Dopiero wsparcie innych ras może zapewnić bezpieczeństwo, ale kto zechce bezinteresownie wesprzeć ludzkość? Co z tego, że jesteśmy członkami Rady Cytadeli, skoro i tak nikt nam nie pomoże? Tylko wiodąc prym w przestrzeni możemy liczyć na wsparcie siłowe.
- Shepard nie jest sama, otacza ją wierna drużyna, nie tylko Ludzie, ale i inne rasy, nawet spoza Rady i dołączy jeszcze więcej, bo widzą, że warto walczyć o wspólne dobro. Dzięki informacjom jakie zdobyliśmy w Bazie Zbieraczy uda nam się uderzyć i ostatecznie pokonać Żniwiarzy. Wspólnie ocalimy galaktykę – spokojnie odpowiedziała.
- Nie jesteś tą samą Mirandą, która pracowała w Cerberusie. Zmieniłaś się – mówiąc to Człowiek Iluzja usiadł w swoim fotelu i zaczął patrzeć na znajdującą się w oddali gwiazdę.
- Zgadza się. Szkoda, że ty nie, ale i tak szybko się zmienisz, wiem to – rozłączyła się. Lider Cerberusa rozmyślał nad zyskaniem dostępu do danych. Nie w głowie były mu rozważania nad zmianami jakie miały zajść. Był tak zajęty, że nie usłyszał kroków za jego plecami. Padł strzał, a zaraz po nim martwe ciało Człowieka Iluzji. Miranda miała rację, on również się zmienił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować