Blackbird

Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka

52607 postów w tym temacie

Dnia 17.09.2006 o 16:04, GanD napisał:

Gdybyś tak wspomniał o tym jednemu z pracodawców tych sprzedawców,


Wiesz, chyba masz rację – następnym razem jak jakiś sprzedawca tak mnie potraktuje, to powiem komu trzeba co o tym myślę.

Dnia 17.09.2006 o 16:04, GanD napisał:

pewnie mieliby co najmniej
lekkie kłopoty ;)


No nie wiem. Chyba pracodawca ma oczy (wystarczy, że zerknie na tabelki) i widzi jak działają jego podwładni

Dnia 17.09.2006 o 16:04, GanD napisał:

No cóż, nie każdy nadaje się na świetnego przedsiębiorcę.


To jest właśnie błąd. Może tylko ja mam takiego pecha. Każdy zawód należy wykonywać, a nie tylko przesiedzieć. Do każdego zawodu trzeba się nadawać, a nie tylko pracować, bo jest łatwo. Jak narazie większość sprzedawców, których spotkałem ograniczają się tylko do podawania towaru i nabijania ceny. Są oczywiście wyjątki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 00:05, GanD napisał:

> Nie podałeś ani jednego argumentu że wysoka frekwencja przekłada sie w jakikolwiek sposób
na
> lepsze funkcjonowanie państwa.

Ma niebagatelny wpływ na funkcjonowanie d.e.m.o.k.r.a.c.j.i.. Jeśli w danym państwie
systemem politycznym jest demokracja, a frekwencja kuleje, to nie ma bata, aby to państwo funkcjonowało
prawidłowo.

Cały czas piszesż, że ma niebagatelny wpływ - to wskaż jeden przykład tego niebagatelnego wpływu, bo na razie piszesz ogólniki.

Dnia 18.09.2006 o 00:05, GanD napisał:


> Że jak nie głosuje większośc to nie jest to demokracja wg Twojej teorii - no i co z tego
?

To nie jest moja teoria, ja demokracji nie wymyśliłem. I Yarr i ja już pisaliśmy co z tego,
szkoda się powtarzać.

To jest Wasza interpretacja definicji demokracji i nic więcej, ale załóżmy że ten ustrój nie jest demokracją [podobnie USA, Niemcy, itd. itd. itd....] - i co z tego zapytuję ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Do mnie też nie trafiają te argumenty o frekwencji. Czy ja podważam wynik wyborczy, dlatego, że połowa uprawnionych nie głosowała? Gdyby rzeczywiście było z kogo wybierać, to wizyta w lokalu miałaby jakiś sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 01:13, Backside napisał:

Więc dla samej zasady ktoś ma strzelać sobie w stopę?


A co robi obywatel, który nie głosuje? Pozwala, aby o wynikach wyborów decydował betonowy elektorat np. SLD czy Samoobrony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 18:49, Czedwik napisał:

> /.../> A co robi obywatel, który nie głosuje? Pozwala, aby o wynikach wyborów decydował betonowy elektorat > np. SLD czy Samoobrony.

A nie zakładasz i takiej możliwości, że jest to świadomy obywatel, który nie widzi, nie licząc nazwisk, żadnej różnicy między rządami jednej, drugiej czy trzeciej partii? A jak nie widzi różnicy, to po co brać udział w tej szopce? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 18:15, Clegan napisał:

To jest Wasza interpretacja definicji demokracji i nic więcej, ale załóżmy że ten ustrój nie
jest demokracją [podobnie USA, Niemcy, itd. itd. itd....] - i co z tego zapytuję ?


Demokracja - forma państwa rozumiana jako konstytucyjne określony sposób życia politycznego i społecznego, opierający się na zasadzie równowści i wolności członków zbiorowego podmiotu suwerenności, w którym mają oni prawnie zagwarantowany bezpośredni lub pośredni wpływ na podejmowanie decyzji państwowych, przez co legitymują i kontrolują działalność najwyższych organów państwowych. (tak w wielkim skrócie)

Którego fragmentu nie rozumiesz?
Jeśli frekwencja nie sięga nawet 50% to nie można mówić o reprezentacji większości. Nie można mówić o reprezentacji interesów większości. Nie można mówić o pełnym pluraliźmie w parlamencie, bo poglądy ponad połowy narodu w ogóle nie są w nim reprezentowane. Tym samym legitymacja władzy jest wysoce wątpliwa, a jej kontrola przez naród znacznie osłabiona. Władza robi, co chce i działa na rzecz określonej grupy interesu, bo nie musi się przejmować ponad połową narodu, która nie chce chodzić do wyborów. Tym samym zamiast demokracji jako rządów większości, mamy rządy mniejszości, a od rządów mniejszości można łatwo przeskoczyć do oligarchii, gdyż o wiele łatwiej przeprowadzić zmiany, gdy nie ma głosów sprzeciwu, a następnie do władzy jednostki.

Jeśli znasz inną definicję demokracji, która nie zakłada rządów większości, to proszę, podziel się nią ze mną. Rządy mniejszości w takim państwie, to co najwyżej demokracja na papierze, bez podstaw w rzeczywistości, niewiele trzeba by ją obalić. Smutne jest to, że taka masa ludzii pozwala się rządzić innym, narzeka na to strasznie, ale i tak nic z tym nie robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 21:44, GanD napisał:

> /.../
/.../ Nie można mówić o pełnym pluraliźmie w parlamencie,
bo poglądy ponad połowy narodu w ogóle nie są w nim reprezentowane. Tym samym legitymacja władzy
jest wysoce wątpliwa, a jej kontrola przez naród znacznie osłabiona. /.../

Wszystko ładnie, ale... nawet, gdyby frekwencja wyniosła równe 100%, to jakąż kontrolę nad władzą miałby naród? Dokładnie taką samą, jak teraz. Ja widzę tylko jedną możliwość: okręgi jednomandatowe i możliwość odwołania posła przez wyborców, którzy go wybrali, jeśli tylko przestanie im się podobać...
Ale tego nie da się załatwić, będzie tak, jak jest, dopóki nie wymusimy tego, w ostateczności wyjściem na ulice...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 21:55, KrzysztofMarek napisał:

Wszystko ładnie, ale... nawet, gdyby frekwencja wyniosła równe 100%, to jakąż kontrolę nad
władzą miałby naród? Dokładnie taką samą, jak teraz. Ja widzę tylko jedną możliwość: okręgi
jednomandatowe i możliwość odwołania posła przez wyborców, którzy go wybrali, jeśli tylko przestanie
im się podobać...
Ale tego nie da się załatwić, będzie tak, jak jest, dopóki nie wymusimy tego, w ostateczności
wyjściem na ulice...


Gdyby naród miał za duże kompetencje, nie byłoby to równoznaczne z jego obiektywnością. O Judasza nietrudno, a jak widzimy teraz łatwo o manipulację. Polacy zbyt mało rozumieją z życia politycznego, zbyt mało się interesują, choć jest tak samo pogmatwane jak w innych krajach. Trochę jakby ich to nie dotyczyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 21:55, KrzysztofMarek napisał:

Ja widzę tylko jedną możliwość: okręgi jednomandatowe i możliwość odwołania posła przez wyborców, którzy go
wybrali, jeśli tylko przestanie im się podobać...


Jak dla mnie, choć nie wiem dokładnie, jak to jest z odwoływaniem, wystarczyłby system wyborczy na miarę angielskiego. Okręgi jednomandatowe to ciekawe rozwiązanie, ale u nas niestety nie przejdzie, chyba że za x lat, zainteresowani mają zbyt wiele do stracenia.
Natomiast kontrola byłaby o tyle większa, że o wiele trudniej zadowolić 30 mln ludzi z różnymi poglądami, niż gartskę fanatyków, którzy nie ważne co dostaną, a i tak będą się cieszyć. W końcu każdy kto raz doszedł do władzy, chce się przy niej dalej utrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 22:21, GanD napisał:

> /.../> Jak dla mnie, choć nie wiem dokładnie, jak to jest z odwoływaniem, /.../

Z odwoływaniem jest tak, że obecnie nieważne, kto posła wybrał, z której listy, jest reprezentantem całego Narodu i nie ma kto go odwołać. Panowie posłowie dbają o swoje interesy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 21:55, KrzysztofMarek napisał:

Ja widzę tylko jedną możliwość: okręgi jednomandatowe i możliwość odwołania posła
przez wyborców, którzy go wybrali, jeśli tylko przestanie im się podobać...

Problem w tym, że politycy stosunkowo szybko przestają się ludziom podobać... W takim wypadku więc obserwowalibyśmy pewnie średnio jedną zmianę na poselskich stołkach dziennie i to już nie byłoby takie ciekawe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 22:31, KrzysztofMarek napisał:

> > /.../> Jak dla mnie, choć nie wiem dokładnie, jak to jest z odwoływaniem, /.../
Z odwoływaniem jest tak, że obecnie nieważne, kto posła wybrał, z której listy, jest reprezentantem
całego Narodu i nie ma kto go odwołać. Panowie posłowie dbają o swoje interesy...


Jedyna droga to nie wybierać go w kolejnych wyborach, a co kadencje odija sie piłeczkę od lewa do prawa. Gruba kreska - to nasza blączka. Wprowadziło to trwałe zamieszanie na naszej scenie politycznej. I tak po kilku latach nikt już nie wiedział, kto jest kim, bo każdy miał zdjęcie z Wałęsą;)
Jak by nie patrzeć nasza demokracje jest jeszcze młoda i ciągle się jej uczymy. Pytanie tylko jak długo można jeszze czekać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 22:35, Remember_The_Name napisał:

> /.../ W takim wypadku
więc obserwowalibyśmy pewnie średnio jedną zmianę na poselskich stołkach dziennie i to już
nie byłoby takie ciekawe.

To nie takie proste. Najpierw zebrać odpowiednią ilość podpisów, potem referendum za odwołaniem, potem nowe wybory. Da się załatwić w trzy miesiące, ale nie wiadomo, jak to referendum za odwołaniem posła wypadnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 22:44, KrzysztofMarek napisał:

> > /.../ W takim wypadku
> więc obserwowalibyśmy pewnie średnio jedną zmianę na poselskich stołkach dziennie i to
już
> nie byłoby takie ciekawe.
To nie takie proste. Najpierw zebrać odpowiednią ilość podpisów, potem referendum za odwołaniem,
potem nowe wybory. Da się załatwić w trzy miesiące, ale nie wiadomo, jak to referendum za odwołaniem
posła wypadnie...


Istniałoby duże niebezpieczeństwo wykorzystania tego narzędzia w do gry politycznej.
A z kolei gdyby było zbyt trudne i długotrwałe pewnie mało kto by się tego podejmował. No i pozostaje jeszcze kwestia finansowania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 21:44, GanD napisał:

Demokracja - forma państwa rozumiana jako konstytucyjne określony sposób życia politycznego
i społecznego, opierający się na zasadzie równowści i wolności członków zbiorowego podmiotu
suwerenności
, w którym mają oni prawnie zagwarantowany bezpośredni lub pośredni wpływ
na podejmowanie decyzji państwowych
, przez co legitymują i kontrolują działalność
najwyższych organów państwowych. (tak w wielkim skrócie)

Którego fragmentu nie rozumiesz?

Zagwarantowany wpływ to nie to samo co obowiązek, z tego że ja mogę decydować o osobach wybranych powiedzmy do sejmu nie wynika że ja muszę to zrobić. Więc z czego wynika ten obowiązek i konieczność pójścia większości do wyborów ? Bo z tej definicji w żaden sposób.
Nadal nie podałeś przykładu o który prosiłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 22:44, KrzysztofMarek napisał:

To nie takie proste. Najpierw zebrać odpowiednią ilość podpisów, potem referendum za odwołaniem,
potem nowe wybory. Da się załatwić w trzy miesiące, ale nie wiadomo, jak to referendum za odwołaniem
posła wypadnie...

Ten pomysł coś mi przypomina - sławetne instrukcje sejmikowe których musieli się trzymać posłowie wybrani do parlamentu w Rzeczypospolitej szlacheckiej. Wg wielu historyków były one jedną z przyczyn upadku Polski - każdy ciągnął do swojego nie bacząc na dobro całego państwa a dbając jedynie o interesy poszczególnych ziem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 22:53, Clegan napisał:

> Którego fragmentu nie rozumiesz?
Zagwarantowany wpływ to nie to samo co obowiązek, z tego że ja mogę decydować o osobach wybranych
powiedzmy do sejmu nie wynika że ja muszę to zrobić. Więc z czego wynika ten obowiązek i konieczność
pójścia większości do wyborów ? Bo z tej definicji w żaden sposób.
Nadal nie podałeś przykładu o który prosiłem.


Nie chodzi o obowiązek, ale o warunek, który musi być spełniony, żeby demokracje działała sprawnie. Inaczej dochodzi do paradkoksu, gdzie władzę zamiast większość wybiera zdecydowana mniejszość. Poza tym państwo jest zrzeszeniem obywateli i każdy ma wobec niego obowiązki. Prosta zależność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 22:50, gaax napisał:

> > > /.../
Istniałoby duże niebezpieczeństwo wykorzystania tego narzędzia w do gry politycznej.
A z kolei gdyby było zbyt trudne i długotrwałe pewnie mało kto by się tego podejmował. No i
pozostaje jeszcze kwestia finansowania...

Do gry politycznej? Poseł jest po to, żeby dbał o wyborców. Jeśli wyborcy dojdą do wniosku, że trzeba go zmienić, to jest gra polityczna... Można to i tak nazwać, ale co z tego wynika? Jedynie to, że po wyborach wyborcy mają jeszcze wpływ na posła. Poseł nie mógłby się, jak teraz, wypiąć na wyborców, bo teraz bata na niego nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 18.09.2006 o 22:57, gaax napisał:

Nie chodzi o obowiązek, ale o warunek, który musi być spełniony, żeby demokracje działała sprawnie.
Inaczej dochodzi do paradkoksu, gdzie władzę zamiast większość wybiera zdecydowana mniejszość.

Z podanej definicji to nie wynika. Poza tym dlaczego jak władze wybierze większośc to ona będzie działała sprawnie a jak mniejszośc to nie ? przecież to jest kompletnie nielogiczne.

Dnia 18.09.2006 o 22:57, gaax napisał:

Poza tym państwo jest zrzeszeniem obywateli i każdy ma wobec niego obowiązki. Prosta zależność.

Z powyższego ogólnikowego stwierdzenia moge wywieść obowiązek służby wojskowej 10-letniej, 80% podatków od dochodów, uczestniczenia w co najmniej 10 stowarzyszeniach popierania budowy demokracji, itd. itd. To ja dziękuję za taką demokrację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.09.2006 o 22:55, Clegan napisał:

> /.../ > Ten pomysł coś mi przypomina - sławetne instrukcje sejmikowe których musieli się trzymać posłowie
wybrani do parlamentu w Rzeczypospolitej szlacheckiej. Wg wielu historyków były one jedną z
przyczyn upadku Polski - każdy ciągnął do swojego nie bacząc na dobro całego państwa a dbając
jedynie o interesy poszczególnych ziem.

No i co? Teraz jest lepiej? Posłowie dbają o Państwo? O dobro całego Państwa, czy tylko o swoje? Nawet nie o wyborców, tylko o siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się