Zaloguj się, aby obserwować  
GandalftheBlack

Bractwo Srebra - Forumowa Gra Fantasy

224 postów w tym temacie

Dnia 09.04.2007 o 13:33, Pazurex napisał:

Hoho.Zaraz przyjedzie brat cioteczny z rodzinka. :P Masakra.

facet, daj se spokój i nie piernicz nam tu jakichś głupot...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.04.2007 o 14:15, Kradziej napisał:

> Hoho.Zaraz przyjedzie brat cioteczny z rodzinka. :P Masakra.
> > facet, daj se spokój i nie piernicz nam tu jakichś głupot...


Pazurex, Kradziej ma rację. Następnym razem wywalę cię za spam. Żeby nie było - nie mam nic do ciebie. Pisanie takich rzeczy to spam i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rozpoczynamy grę

Prolog


Było ciemno... Tak ciemno, że nikt z dwunastu Naznaczonych nie widziało, ani siebie nawzajem, ani nawet własnej ręki. Nagle to pomieszczenie oświeciło jedenaście bladych, jasnoniebieskich światełek. Nie było można zauważyć ich źródeł... Albo ich w ogóle nie miały...
- Witajcie. Moje imię to Avradil. - powiedział ktoś z tyłu. W tym bladym świetle nie było widać dokładnie jego twarzy. - Pewnie zastanawiacie się gdzie jesteście. - ciągnął dalej nieznajomy, jakby nie widząc przerażenia w oczach jedenastu zebranych. - Znajdujecie się Agramath. Najlepiej strzeżonej w fortecy w całym Efrat. Siedzibie Bractwa Srebra. Zastaliście tu przyprowadzeni...
- Przyprowadzeni?! To chyba jakiś niesmaczny żart! - zakrzyknął ktoś z tyłu.
- Nie lekceważ mych słów młodzieńcze. - Powiedział z niesamowitą powagą mężczyzna, który przedstawił się jako Avradil. – Zostaliście wybrani, naznaczeni. Czy nigdy nie zauważyliście swego znamiona? Czy nigdy nie dowiedzieliście się o waszej wyjątkowości?
Zostaliście naznaczeni. Naznaczeni przez Prawdę. I teraz znajdujecie się tu, bowiem Wy Macie uratować nasz świat od wojny! – ten człowiek był jakiś inny… On miał jakąś moc. On nie mógłby kłamać… - Od dzisiaj będziecie tutaj żyć, mieszkać. To jest wasz nowy Dom. Ja będę nad wami czuwał. Za miesiąc nastąpi Inicjacja.

Rozdział Pierwszy – Inicjacja

Minął jeden miesiąc ciężkiej nauki. Ćwiczyli od dnia do nocy. Mieli tylko krótkie przerwy na jedzenie. Ćwiczyli nie tylko fizycznie ale także i umysłowo. Miejsce gdzie mieszkali było niezwykle dziwne, ale i żywe. Ich nauczyciele byli dobrzy, jednak surowi.
- Jak wam obiecałem dzisiaj przystąpicie do Inicjacji. – powiedział Avradil.
- Tak to nam powiedziałeś. Ale nie powiedziałeś co to jest. – ktoś z tyłu powiedział.
- Zwracał się do mnie „Mentorze” albo „Mistrzu”, nie jesteśmy na ty. Inicjacja jest to okres podczas, którego przekonamy się czy jesteście godni miana Strażników Srebra.
- Jaki to okres Czasu Mentorze?
- Dwa lata. Będziecie dostawać zlecenia od Bractwa za które będziecie dostawać pieniądze. A za pieniądze będziecie kupować sobie jedzenie i ekwipunek.
- Więc jakie jest nasze pierwsze zadanie?
- Jest to najprostsze zadanie. Musicie zabić wilkołaka.
- Wilk… kołaka!?
- Nie bójcie się. Będę z wami. To Inicjacja nie selekcja. – powiedział Avradil jednak to nie pocieszyło zbytnio Naznaczonych. – O to wasz ekwipunek. – Na stole znajdowało się 11 sztuk krótkich mieczy, łuków i 230 sztuk strzał. – Wyruszamy.

[P.S. sorry, że tak późno]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Naznaczeni wraz ze swoim mentorem wyruszyli ze swej siedziby.
- Mistrzu, w jakich miejscach mieszkają Wilkołaki? – zapytał ork Hergog. Był cierpliwy, ale też bardzo ciekawy świata.
- W mrocznych lasach – krótko odrzekł mistrz.
- Nie mogę wiedzieć nic więcej? Podczas przygotowań nic nam nie mówiono o Wilkołakach! – młody Hergog poczuł zażenowanie – miał nadzieję, że dowie się czegoś nowego.
- Dowiesz się, kiedy nadejdzie odpowiednia pora, mój uczniu.
Hergog spojrzał na swoich towarzyszy. Wszyscy byli zszokowani nagłą wiadomością o misji i tym, że w większości o Wilkołakach słyszeli tylko z legend i bajek dla dzieci. Naznaczeni mieli skupione twarze, a broń trzymali w pogotowiu – jeśli nie w dłoni, to chociaż dotykali rękojeści.
„Mam nadzieję, że pójdzie nam dobrze… nie chcę niczyjej śmierci już podczas pierwszej misji…” myślał Hergog.

[Trochę krótko, ale to dopiero początek, a nie chciałem nas jeszcze wrzucać do walki]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Joorg szedł na końcu całej grupy nie zwracając na siebie uwagi. Kiedy słyszał te durne rozmowy, rozważał w myślach " Wilkołak? Też mi coś. To jakieś brednie. Stek kłamstw! Wiem, że ten mistrz robi z nas idiotów."
Młody nimlach wiedział jednak, że trening dobrze mu zrobił. Był tylko ciekaw finału tej farsy.
Joorg wyciągnął z kieszeni kawałek chleba i wsadził sobie go do ust. Nagle z oddali wydobył się przerażający ryk. Wszyscy z grupy aż podskoczyli z przerażenia. Tylko mistrz nie zwrócił na to uwagi i szedł spokojnie po czym rzekł:
- Zachowajcie strach na później, dopiero wtedy będzie strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kraig starał się powstrzymać strach, wyciągnął miecz z pochwy i przjął ostrożną pozycję. Szedł mniej więcej w środku grupy zbliżającej się do lasu. Widać było wszechogarniający strach w oczach nowicjuszy. To miał być ich wielki i sądny dzień - mieli prześć Inicjację a już się boją. "Nie... mistrz musi kłamać, nikt o zdrowych zmysłach nie wysłałby grupy nowicjuszy dla Wilkołaka. To przecież, jak iść po śmierć!" pomyślał przez chwilę Kraig. Nagle z oddali nowicjuszy doszedł kolejny krzyk. Tym razem był on jeszcze bardziej przerażający, jakby kogoś obdzierali ze skóry.
-Jesteśmy prawie na miejscu.-odrzekł do przestraszonych nowicjuszy Avradil i wskazał palcem-Teraz tą ścieżką. Ja pójdę przodem.
W drodze do centrum lasu na drzewach nowicjusze widzieli pozawieszane głowy i skóry ludzi, orków i wszelkich innych ras. "To pewnie nowicjusze, którym się nie udało. Ale ze mną tak nie będzie!" pomyślał Kraig dodając sobie otuchy. Wtem rozległ się kolejny krzyk, lecz był już wyraźny i dochodził z niedaleka. Wszystkich nowicjuszy ogarnął strach i poruszenie stało się tak duże, że Avradil musiał kilkqa razy uspokajać grupę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-No to mamy problem nikt z nas nie walczył z wilkołakami -powiedział Zarim
-Ja będe walczyć z czym kolwiek co mi tu wystawią -powiedział Arto
-Zachowajcie spokój jak go zabaczycie wtedy będzie pora na pokazy odwagi i głupoty-powiedział Avradil
Szliśmy dalej wrzaski i ryki były już bardzo głośne wszyscy już mieli wyciągnięte miecze i rozglądali się dokoła
-Muśimy iść tak wolno to odbiera mi odwagi ta bezczyność -powiedział Kraig

Jedno mnie zastanowaiło po co misztrz dał nam takie krutkie miecze to wręcz noże czemu nie dał nam naszej broni którą każdy z nas posługiwał się znacznie pewniej niż tym.Inicjacja ma więc tak wyglądać ten kto się boi zostaje odprawiony do dalszego treningu nie ja tak nie zrobie będe z Kraigiem on tęz widze się nie boi .
Szliśmy dalej kości było coraz więcje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hergog wiedział, że najlepszą rzeczą w takiej sytuacji jest opanowanie, a najgorszą – panika i starał się zachować to pierwsze. Ostrożnie wyjął miecz z pochwy, jakby bał się, że może wywołać zbyt duży hałas.
„Dziwne, że dali nam tylko te krótkie miecze i łuki, skoro idziemy walczyć z Wilkołakiem… ale przecież jest nas dużo, a Wilkołak ma być jeden.” Oczywiście, nikt nie wiedział, co mogło się wydarzyć, ale trzeba było być dobrej myśli.
Hergog – tak jak reszta nowicjuszy – rozglądał się nerwowo na boki, ale w jego oczach widać było opanowanie.
Las przez który szli był naprawdę przerażający. Na drzewach wisiały głowy osób różnych ras, po ziemi walały się kości, a czasem także zardzewiałą broń.
Nagle, chmury odsłoniły księżyc i mała grupka zobaczyła dość daleko przed sobą dziwną istotę… to był Wilkołak.

[Konrad - Arto to ja jestem w innej grze, tutaj zwę się Hergog :D]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Eranius. Choć zazwyczaj spokojny, opanowany i pewny siebie, w tej chwili nie wiedział co począć. Kiedy cała drużyna ze swoim mentorem szła ścieżką prowadzącą do lasu skąpaną bladym światłem księżyca, usłyszał przerażający ryk. Szedł i milczał gdy wszyscy zadawali dziwne pytania mentorowi. Byli już prawie na miejscu. Kilka chwil później we mgle zobaczył dziwną sylwetkę. Była dość daleko, ale nie trudno było się domyślić co to było. To był on. Żądny krwi wilkołak. Gdy ujrzał krwiożerczą bestię, w jego umyśle zaczęły kreować się przerażające wizje. Wyciągnął ostrożnie trzy strzały i przyłożył do łuku. Był gotów. Gotów na pierwsze spotkanie z zagrożeniem u boku przyjaciół. Wiedział, że w tej chwili nie może zawieść. Musi być silny. Przestał rozmyślać, nieco się uspokoił i jak wojownik skupił się na przeciwniku... I szedł dalej w gotowości patrząc przed siebie i czasami obserwując towarzyszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Jest tam -powiedzaił Pablo i wskazał na niewyrażny kształ w odali ale ten kształt się ruszał
-Racja tam jest wilkołak - powiedział Kraig podnosząc miecz i wskazując na postać
-Bądzie spokojni on jest jeden macie przewage ale uprzedzam ten kto będzie zgrywał bohatera zginie na pewno -powiedział nasz mistrz
Wszyscy łucznicy z grupy już już mieli strzały na cięciwach patrzyli na postać w odali która znowu rykneła teraz naprawdę głośno tymi rykami chciała nas przerażić
Zaczełem się skupiać nie moge okazać strachu dla wilkołaka to on ma się mnie bać nie ja jego zaczełem myśleć że jest on zwyczajnym bandytą który nie mogąc nic już zrobić udaje psychicznie chorego myśląc że straż zostawi go w spokoju.
Zwierze teraz mogliśmy zobaczyć co robi odgryzało mięso z piszczelu jakiegoś człowieka ,nagle pociogneło nosem i popatrzyło się na nas ,rykneło i zaczeło biec w naszą prawą strone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Auuuuuu!. - zaryczał Wilkołak. Jego sierść była czarna niczym noc, oczy czerwone niczym najgorętszy ogień. W jego oczach widać było żądzę krwi. Jednak cos jeszcze... Niewyobrażalny smutek... Smutek i rozpacz...
Nagle koło uszu Avradila śmignęła strzała. Nie trafił Wilkołaka, jedynie go spłoszył.
- Nie, głupcy! Czy postradaliście szczętki rozumu?! - wykrzyknął Silvan. - Przybyliśmy my mu pomuc nie zabijać!
- Że co?! - zaczęli buntować się młodzieńcy.
- Czy widzicie te ciała? To są ciała tych, którzy tego nie zrozumieli... To jest klątwa. Tak straszliwa, że wasze wąskie rozumu nie są w stanie tego pojąć! Wilkołaki potrafią myśleć jak ludzie. Nie są bestiami! Jednak jeśli ktoś to zlekceważy... Rzuci się na tego niczym najgorsza z bestii. To co trzymałem w ręce to antidotum. Jednak teraz! Teraz moi przyjaciele skazaliście go na wygnanie, bądź śmierć! Teraz niech to zostanie w waszych sumieniach na zawsze! Bowiem teraz musimy go zabić! Brzemię odpowiedzialności spoczywa na naszych barkach. - Naznaczeni stali osłupieni po tym co usłyszeli, co zrozumieli... Jednak teraz było za późno, bowiem prawdziwa Bestia nadeszła. - Przygotujcie się na walkę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Eranius z opanowaniem stanął bokiem do bestii z łukiem gotowym do strzału. Celował mu prosto w serce. Przynajmniej mu się tak wydawało. Elf nie znał anatomii wilkołaków, lecz wiedząc, że kiedyś potwór był człowiekiem to powinien mieć serce po swojej lewej stronie klatki piersiowej. Stał i czekał na pierwszy ruch przeciwnika...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

CO to ty nam nic nie mówisz gdybyśmy wiedzieli że on ma mysli ludzkie a nie tylko żądze krwi to byśmy postąpili inaczej-powiedział Zarim
Bestia tak jak mówił mistrz rzuciła się na nas rozbijając koło które utworzyliśmy Avradil odskoczył daleko i przypatrywał się co zrobimy ale widać był gotów nam pomóc w ostateczności .
Arto nie miał szczęścia bestia obrała jego za cel skacząc bardzo wysoko wysuneła ogromne pazury spod sierśći
patrząc w osłupieni nikt nic nie robił oprucz Kraiga i Eraniusa pierwszy cały czas ganiał za wilkołakiem prubując go trafić drugi strzelał strzałami .Arto nie wiedząc czemu nie patrzył na wilkołaka zaraz miał go powalić swoim ciałem ale mistrz odciongnął ucznia od besti
-Czemu tak patrzycie musicie to zrobić -powiedział nasz zwierzchnik
Wtedy na wszystkich zadziałał jakiś impuls zaczeli bacznie przypatrywać się wilkołakowi który cały czas próbował ich obejść Kraig zatakował bestie pierwszy nie trafiając jak chciał w głowe ponieważ bestia zasłoniła się ręką odskoczyła i wszyscy stli bez ruchu nie wiedząc co czynić


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-No to nie ma to jak być konsekwentnym-powiedział ze złością Matizk.-Najpierw kazano nam go zabić, teraz nam mówią że przyszliśmy tu aby go uleczyć."Jest to najprostsze zadanie. Musicie zabić wilkołaka." No dobra, może damy rade ale można by się było najpierw zdecydować co mamy zrobić.

Bestia najpierw wahała się czy zaatakować, bo widziała że przeciwnicy mieli przewagę liczebną. Lecz patrząc na ich uzbrojenie, domyśliła się że to nowicjusze i że raczej łatwo ich pokona

Cała drużyna ustawiała się w odpowiedni szyk. Mentor wszedł w krzaki, aby obserwować walkę i w razie czego pomóc nowicjuszom zniszczyć wilkołaka. Leśni elfowie od razu zajeli pozycje na drzewach, aby dobrze było razić z łuku. kilku innych osobników umiejących jako tako walczyć na dystans staneli z boku aby razić strzałami, reszta utworzyła półkole aby móc otoczyć potwora. Czekali aż znowu do nich podejdzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.04.2007 o 21:58, DawSolo napisał:

Eranius z opanowaniem stanął bokiem do bestii z łukiem gotowym do strzału. Celował mu prosto
w serce. Przynajmniej mu się tak wydawało. Elf nie znał anatomii wilkołaków, lecz wiedząc,
że kiedyś potwór był człowiekiem to powinien mieć serce po swojej lewej stronie klatki piersiowej.
Stał i czekał na pierwszy ruch przeciwnika...


[Jak mówiłem posty powinny być 5-10 linijkowe.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wilkołak powoli zbliżał się do nowicjuszy którzy mieli miecze w rękach ,łucznikami którzy byli na drzewach się nie przejął,nie wiadomo czego. Wreszcie, wilkołak rzucił się na Zarima,był bezradny jego ciężar był tak wielki ,że Zarim nie był wstanie go odepchnąć.Reszta drużyny rzuciła się na ratunek.Pablo jako pierwszy wbił króciutki miecz w grzbiet wilkołaka,ale stwór nawet nie pisnął,obrócił się w stronę Pabla i wziął szeroki zamach ,po czym ciachnoł swoimi pazurami , w gardło,Pablo natychmiastowo padł na ziemie i z trudem doczołgał się do drzewa. Z jego buzi zaczęła spływać krew.
.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Eranius korzystając z chwili nieuwagi wilkołaka zeskoczył z drzewa, aby zatrzymać krwotok Pablo.
Kiedy owinął jego gardło szmatą zaciągnął go w pobliże krzaków skąd całą sytuację obserwował mentor, po czym powrócił na pole bitwy.

Wykorzystując chwile nieuwagi wilkołaka, który atakował pozostałych, Eranius wystrzelił w stronę bestii 3 strzały...

[co się stało z wilkołakiem ma ustalić Mistrz Gry?]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Joorg patrzył jak strzały wbijają się w wilkołaka. Jednak mimo, że potwornie krwawił dalej zwinnie się poruszał.
"Co robić? Co robić?" myślał Joorg. Zdecydował! Szybko podbiegł do wilkołaka i zręcznym uderzeniem miecza odciął wilkołakowi ogon. Stwór przeraźliwie ryknął i rzucił się jakby do ucieczki. Wilkołak zanurzył się we mgle. Joorg szybko pobiegł za nim. Kiedy znalazł sie poza widokiem grupy, zrozumiał, że głupio zrobił. Ale było już za późno. W następnej chwili poczuł jak wbijają mu się pazury w twarz. Wilkołak złapał Joorga za głowę, podniósł i rzucił nim w drzewo. W ułamku sekundy lotu, Jorg przypomniał sobie słowa mistrza " ten kto będzie zgrywał bohatera zginie na pewno". Chwilę później Joorg zderzył się z drzewem po czym zsunął się na ziemię. Nie wstał już. Był martwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- C… co?! On nie żyje! Nie to niemożliwe! – wrzeszczał zrozpaczony Hergog. „Nie, to nie może być prawda…” myślał. „Jeśli mamy go pokonać, musimy być spokojni i opanowani, musimy myśleć logicznie…” Już wiedział co robić. Jednym susem wskoczył na drzewo i czekał. W prawej ręce trzymał miecz. Był gotów.
Zobaczył, że Wilkołak znajduje się dokładnie pod nim. To był idealny moment. Ork zacisnął mocniej miecz i skoczył na bestię. Złapał się za jej sierść. To stworzenie, które kiedyś było człowiekiem strasznie szamotało się na wszystkie strony. „To musi się udać!”
Hergog podniósł wysoko swój miecz i skierował ostrze w stronę karku bestii. Jednym zręcznym ruchem wbił klingę w cielsko potwora. Ten okropnie zaryczał.
- Teraz! Atakujcie go teraz! – darł się Hergog. Przez chwilę uczniowie stali w osłupieniu. – teraz jest jedyna okazja! Szybko!. Idioci! - nowicjusze nie zdążyli. Bestia rzuciła Hergoga daleko. Z ogromną siła uderzył w drzewo.

[Miałem to zakonczyć, ale stwierdziłęm, ze lepiej nie narażać się GMowi :D]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować